Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy leki zmieniają osobowość????


zima

Rekomendowane odpowiedzi

Temat rzeka- mnóstwo kontrowersji i jak zwykle zdania są podzielone. Generalnie NIE, ale... czytałem kiedyś raport grupy naukowców, którzy stwierdzili, że SSRI u ludzi z z.o. mogą nieznacznie zmieniać osobowość i to może być elementem składowym ich efektu terapeutycznego.

 

-- 27 wrz 2013, 21:34 --

 

I zapoznaj się z tym tematem na przyszłość- czytaj-to-t45214.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/d,10/t,38962

http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=456

http://jejzdrowie.pl/antydepresanty-zmieniaja-osobowosc-pacjenta

 

-- 27 wrz 2013, 21:40 --

 

To wszystko zależy od przyjętej definicji- no bo np. czy jeśli ktoś jest skrajnie nieśmiały do przesady to czy jest to cecha jego naturalnej osobowości, czy element zaburzenia- fobii społecznej, czy wynik zaburzenia osobowości- osobowości lękliwej? Jeśli lek zniweluje nieśmiałość i sprawi, że ten człowiek stanie się bardziej pewny siebie to w zależności od przyjętej wersji- albo lek zmieni jego osobowość, albo wyleczy go z zaburzenia i odsłoni jego prawdziwą naturę albo skoryguje zaburzenie w strukturze osobowości=też zmieni osobowość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, czytalem o tym rzekomo trwalym zmiejszeniu neurotyzmu po dlugotrwalym ryciu mozgu ssri, tylko zostanawiam sie, czy badania byly rzetelne, czy oplacone... bo bylaby to swietna informacja, a kapitalistyczna reklama jej bardzo potrzebuje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dark Passenger, dzieki. czytne jutro, bo dzis nie chce mi sie myśleć.

 

-- 27 wrz 2013, 20:43 --

 

czekam na te kastrację...bo skoro prawie nic nie czuje to czemu mam ochotę sie rozpłakać jak widzę wszystkie braki mojego życia? przeciez powinno mnie to nie ruszać. ile dawek trzeba doładowac, by nic nie czuć, rany..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima,

byl też taki :

Alpha_5.jpg

 

 

Dla mnie to jest pytanie na ile te leki mogą trwale zmienić poziom neuroprzekaznikow * .W sensie wychodzi na to ze kazdy ma jakąś tam swoją tendencje czy proporcje do ktorej ,,dąży" mózg, prawda? ( ja raczkuje w tym temacie wiec poprawic mnie prosze ). A jesli leki dzialają tylko na chwile , a po ich zazyciu mozg ,,realizuje" swoj program i dąży do ustalonego poziomu hormonow no to trudno mowic chyba o zmianie osobowosci... raczej stymulacjii.. od osobowosci wtedy chyba zalezy jak sie na tą stumulacje reaguje. Ale ja jestem totalnym teoretykiem. Bralam leki przez 2 tygodnie i nie studiowalam wiedzy o hormonach rowniez .

 

* nikt chyba nie zna odp na to pytanie...

 

Poza tym a propos neuroplastyczności... Slyszalam gdzies ze to pic, ze SSRI raczej usuwają przeszkody na drodze do i tak naturalnej neurogenezy... ale ja tam nie wiem. Z kolei defakto neurogeneze ( wiem wiem, ze to nie to samo co neuroplastycznosc ) ma wspomagac ketamina. jakze nielegalna, jakze dobrze sie zapowiadająca.

 

Takze wszystko co powyzej jest napisane wielce niesmialo i z piecioma znakami zapytania. Za malo wiem ( i dlatego nie biore lekow.. :D)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby neuroplastyczność była picem to sawanci czy niektórzy ludzie autystyczni(ZA) nie mieli by astronomicznego ilorazu inteligencji, a ludzie po udarach, wypadkach nie odzyskiwaliby przynajmniej częściowej sprawności umysłowej sprzed wypadku. Poza tym osobowość nie zależy od poziomu neuroprzekaźników- od tego zależy nastrój, napęd i inne rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to jest pytanie na ile te leki mogą trwale zmienić poziom neuroprzekaznikow * .W sensie wychodzi na to ze kazdy ma jakąś tam swoją tendencje czy proporcje do ktorej ,,dąży" mózg, prawda? ( ja raczkuje w tym temacie wiec poprawic mnie prosze ). A jesli leki dzialają tylko na chwile , a po ich zazyciu mozg ,,realizuje" swoj program i dąży do ustalonego poziomu hormonow no to trudno mowic chyba o zmianie osobowosci... raczej stymulacjii.. od osobowosci wtedy chyba zalezy jak sie na tą stumulacje reaguje. Ale ja jestem totalnym teoretykiem. Bralam leki przez 2 tygodnie i nie studiowalam wiedzy o hormonach rowniez .

Hmmmm. Ja widze sprawe tak:

Dla przykladu, wezmy troche niesmialego neurotyka, zdolowanego, raczej unikajacego. Dostaje on dobrze dopasowane leki, na ktore odpowiednio reaguje. Co sie dzieje. Staje sie pewniejszy siebie, totez zaczyna robic rzeczy, ktorych wczesniej unikal, zaczyna swobodniej rozmawiac z ludzmi, sprawdzac sie w roznych sytuacja. Ma wiecej energii, co daje mu wieksza motywacje. Bierze sie troche za siebie, polepsza tryb zycia, uprawia jakis sport. Czuje sie lepiej. Powiedzmy, ze bral leki rok, czy dwa. Co sie dzieje (w zalozeniu)? Zmienily sie wzorce jego postepowania, zyskal pewne obycie w sytuacjach, w ktorych wczesniej sie bal. Ma inne, bardziej przystosowawcze schematy myslenia. Poziom neuroprzekaznikow nie zostanie raczej trwale zmieniony, ale byc moze da sie utrzymac te bardziej konstruktywne polaczenia w mozgu, ktore wytworzyly sie podczas brania antydepresantow, tzn zmiana stylu podejscia do problemow z uniku, wyuczonej bezradnosci, na dzialanie. Takze nie bylaby to raczej trwala zmiana w hormonach, a zmiana behawioralna wytworzona podczas podrasowania chemii mozgu w czasie brania lekow. Ale ta trwala zmiana wciaz wymagalaby pracy, by ja utrzymac i utrwalic, a nie tak, ze bede brac psychotropy=cudownie polepszy mi sie charakter. Takiej zmiany charakteru upatrywalbym w braniu lekow. Przynajmniej w zalozeniu cholernie optymistycznym. No a jesli ktos ma inny pomysl, z checia wyslucham.

 

-- 28 wrz 2013, 00:42 --

 

Dark Passenger, a od czego osobowość zależy na poziomie neurobiologicznym, tak w skrócie?

nie wiem, co na to adresat pytania, ale chyba prosisz o zbyt wiele :mrgreen:

 

-- 28 wrz 2013, 00:58 --

 

z linku wrzuconego nie pierwszej stronie, dobrze klei sie z moja koncepcja :P :

Przyjmowanie tej grupy leków w sposób ciągły (w dłuższym czasie) prowadziło w zdaniem badaczy do podwyższenia pozytywnego sposobu przetwarzania informacji społecznych oraz obniżenia przetwarzania informacji związanych z lękiem i zagrożeniem. Przyjmowanie leków przeciwdepresyjnych w dłuższym okresie czasu prowadziło także do odpowiadających nowemu sposobowi przeżywania zmian w zachowaniu, sposobie rozwiązywania zadań – zwiększenia możliwości współpracy z innymi osobami w trakcie rozwiązywania problemów, zwiększenia dominacji społecznej i zmniejszenia submisyjności. Obserwowano więc, jak zmiany w przetwarzaniu informacji emocjonalnych uzyskują dalszy wpływ na poprawę interakcji społecznych i na zachowanie osób przyjmujących leki przeciwdepresyjne. Autorka ta przypuszcza, że te działania mogą odgrywać rolę w poprawie nastroju u osób z depresją, uwzględniając charakterystyczne dla tej grupy leków odroczenie działania na nastrój wynikające w tym ujęciu z powolnego zachodzenia opisanych procesów psychologiczno-interakcyjnych.

 

Jej zdaniem zmiany w przetwarzaniu informacji o charakterze emocjonalnym mogą wyjaśniać poprawę w zakresie tak złożonego zjawiska jakim jest depresja, "ponieważ uwaga i ocena mają fundamentalne znaczenie dla tego, jak mózg rozstrzyga, co ma dla niego znaczenie". To, że leki przeciwdepresyjne zmieniają skoncentrowanie na negatywnych bodźcach oznacza, że mózg jest ponownie otwarty na pozytywne emocjonalne informacje i pozytywne interpretacje doświadczeń. To działanie, powtarzające się w czasie może prowadzić do lepszej odpowiedzi na bodźce środowiskowe, a także do poprawy nastroju oraz zmniejszenia wycofania z kontaktów społecznych. Mniejsze zaabsorbowanie negatywnymi tematami może uwalniać możliwości przetwarzania przez mózg np. procesów pamięciowych. Zmiana sposobu doświadczania wewnętrznych i zewnętrznych faktów może mieć w ten sposób potencjalnie bardzo szeroki wpływ na różne aspekty depresji.

 

Dodatkowym aspektem działania leków przeciwdepresyjnych jest ich wpływ na neuroplastycznośc mózgu. Krótka definicja neuroplastyczności brzmi następująco: "Kiedy właściwości komórek nerwowych zmieniają się w sposób trwały pod wpływem działania bodźców ze środowiska, mówimy o plastyczności neuronalnej. Na poziomie systemowym plastyczność to właściwość układu nerwowego, która zapewnia jego zdolność do adaptacji, zmienności, samonaprawy, a wreszcie uczenia się i pamięci" [3]. Zdaniem Harmer efekt działania leków w stosunku do plastyczności mózgowej może być niezależny od ich wpływu na przetwarzanie informacji emocjonalnych. Ale poprawa plastyczności może sprzyjać emocjonalnemu "przeuczaniu". Ponieważ poprawa neuroplastyczności wiąże się z poprawą w zakresie możliwości uczenia się i pamięci, to sprzyja to sumowaniu się pozytywnych doświadczeń w przetwarzaniu bodźców emocjonalnych. Alternatywna hipoteza ujmuje te same dwa zjawiska, jednak w odwrotnej kolejności. Poprawa plastyczności mózgu może być nasilana przez zmiany w emocjonalnym doświadczaniu sygnałów wewnętrznych i zewnętrznych. Pozytywne doświadczenia stwarzają korzystne dla mózgu warunki, w których poprawia się jego plastyczność.

Oczywiscie, zmianie nastawienia do rzeczywistosci, problemow, ludzi (chemicznej) towarzyszy zmiana behawioralna, a caly bajer mialby polegac na tym, ze pozniej dzieki korzystaniu z tego sposobu myslenia to utrzymac i rozwijac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NieznanySprawca, no tak czytając Twoj tekst skojarzyl mi sie z tym linkiem ; P

No tak, przedstawiles logiczny proces. po pierwsze uzyxnienie gleby. przygotowanie umyslu do zmian i wprowadzanie swiadome do tych zmian.

Tylko ze na ile to jest zmiana osobowosci? Raczej rozwoj osobisty czy cos tam. Sama jak sie zmusilam do wyjscia z depresjii to totalnie wg. podobnego do Twojego przepisu... tylko bez lekow... adaptogeny, bieganie, medytacja, wszystko, sudoku itp itd, dzialalo. Nie zadzialalo na blysk i pytanie czy zadzialaloby z lekami plus psychoterapią...

 

Troche padam na ryj dzisiaj wiec nie wiem do konca dopokąd bije...

ale pytanie na dziś dotyczy motywacjii.

W calej tej bardzo spojnej i logicznej opowiesci, brakuje mi marginesu zdarzen na to co wlasciwie czlowiek ma zrobic z motywacją. Tabletki? E E :nono:

Cala ta machina począwszy od lekow prawie ze wydaje sie dzialac juz dzieki jakiemus nastawiniu i gdyby nie ono mozliwe nic by nie zadzialalo... Myslalam o tej drodze de lepszego ja i do ,,wyzdrowienia" w podobny sposob ale na starosc robi sie ze mnie humanistka i zaczynam powaznie wątpic w te ukladanke. Stosunek do swiata zdaje sie nalezec do jakiejs tkanki duchowej co totalnie mam pczucie nie lezy w materii tego tematu, postow wyzej itp. wiec daruje sobie mocherowskie gadki :D:D

 

tzn sam temat dotyczyl zmiany osobowosci... hmm no tak, to pewnie zmienia, nie moze pozostawac bez wplywu na osobowość.. takie solidne leczenie od 2 stron... tylko czy takie coś nie wyprowa spontaniczności , nie wysysa osobowosci wlasnie? nie zamyka czlowieka w sobie jednoczesnie go przystosowując?

 

wszystko jest ok, ale ja znam mase ludzi ktorzy wcale nie wychodzą z ciagnacych sie depresjii i tak dalej, leki biorą na pęczki, na śniadanie obiad i kolację... chodą na terapie.. a czego tak na prawdę chcą?

doświadczenia w sprawie lekow wykonuje sie na szczurach co jest smieszne poniewaz szczury nawet nie myslą jak ludzie a to myslenie jest super wazne...

 

wychodzi troche na to ze leki to jedno z tych doswiadczen ktore poniewaz mocno stymuluje mozg mogą czlowieka pozmieniac... jak sie tak długo ma zmienianą percepcje, i dostaje emocje w tabletce choc rzeczywistosc ta sama to trodno sie nie zmienic

 

musze isc spać :D

to są argumenty bardzo latwe do zestrzelenia bo spie, zapraszam.

 

pobrałabym sobie pare lat te leki dla eksperymentu ale jak mi sie pozmienia metabolizm informacyjny, wlasciwosci ukladu nerwowego itp to nie bede wstanie tego ocenic... chyba ze codziennie bede sie wypowiadac przed kamerą i cos zapisywac... krejzi. zrobie tak.

 

p.s. p.s. p.s. no tak, ta ,,duchowosc" tez gdzies tam lezy w mozgu, jak dowodzil w jednej z ksiąg Oliver Sacks, przedstawająć pana z ragiem ozgu ktory sie nawrocil itp.

 

moze teoria neuroprzekaxnikowa niedlugo spadnie ze sceny i wkroczą do akcjii neurochirurdzy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, Szanowny kolega ma rację, prosisz o zbyt wiele, więc nie odpowiem na to pytanie. :P

 

NieznanySprawca, Zgadzam się z tym wywodem. Ostatnio też dużo się nad tym zastanawiałem. Jeśli ktoś np. ma ciężką depresję, ale jest zdrowy somatycznie, ma stabilną sytuację ekonomiczną, wykształcony, aktywny zawodowo, w satysfakcjonującym związku(inne pytanie czy taki ktoś może zapaść na depresję- no może) to z teorii jego rokowania i szanse na wyleczenie będą większe niż u osoby z współistniejącą chorobą somatyczną, bezrobotnej, niewykształconej, samotnej, bez perspektyw życiowych- bo nawet jeśli spróbuje wyjść z marazmu to uruchomi się mechanizm błędnego koła, stwierdzi, że jej beznadziejna i nie zrobi nic- co z kolei dalej nakręci marazm psychiczny. Ale jeżeli taka osoba zacznie brać lek, który poprzez zwiększenie poziomu neutrotransmiterów polepszy jej nastrój, zwiększy napęd, doda szczyptę energii/motywacji i ta osoba w czasie brania leku zacznie coś robić- odchudzać się, uprawiać sport, znajdzie hobby, zapisze na jakieś zajęcia, podejmie studia, znajdzie pracę- to potem już będzie miała jakieś filary. Jedno to te podrasowane schematy myślenia na przyszłość, a dwa to co osiągnęła w tym czasie. Oczywiście nie mówię, że z każdego psychotrop zrobi geniusza i miliardera, bo to życie to nie film "Jestem Bogiem", ale taki napęd do działania to i tak coś lepszego niż np. wysycenie się opioidami i tkwienie w iluzorycznym szczęściu, mimo że wokół marazm jak skur...syn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dark Passenger, Wniosek z tego taki, ze leki to wspomagacz w procesie dokonywania swiadomych zmian w zyciu. Pytanie czy rzeczywiscie chodzi o neuroplastycznosc? Neurogeneze bardzo pobudzają nowe najlepiej silne wrażenia i nowe sytuacje. Placebo moloby pozwolic zrobic step namber łan po to by dalej neurogeneza poszla sama... Dlatego dla mnie wciaz jest prawdopodobne to ze leki w praktyce jedynie zmniejszają to co przeszkadza w neorogenezie ( pare tygodni sie je bierze bo tyle trzeba chronic nowiuski neuron )a nie ją powodują/ Chyba ze rzeczywiscie chemicznie uplastyczniają mozg, wzmacniając. To nie zmienia faktu ze to wszystko co napisane wyzej ma sens.

 

ALE skoro tak to nie ma bezposredniego wplywu lekow na osobowosc ani na leczenie zaburzen

-- So wrz 28, 2013 12:14 pm --

 

p.s. mimo to niektore osoby ktore sa od dawna pod wplywem lekow odczowaja zmiany odnoscie percepcji, odczowania wlasnej tzsamosci ( bezposrednie efekty dzialania chemiczneo ) i są sklonne nazywac to zmianą osobowosci

 

-- So wrz 28, 2013 1:56 pm --

 

ale to wszystko chyba jest bardziej kwestią interpretacjii juz od pewnego momentu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś po zmianie leków z abilify 7,5mg (zamulił po 4msc.: coś a'la depresja) został zastąpiony przez fluanxol (chyba dawka rozweselająca, nie pamiętam już jaka). Nastąpiły żenujące skutki, pt. nagły wybuch płaczu, a za moment śmiech (fajne co?), a z czasem infantylne zachowanie i wybuchy "głupawki" bez powodu. Nie mogę powiedzieć, że byłam wtedy sobą, o nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×