Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a związki/miłość/rozstanie


Rekomendowane odpowiedzi

Duran84 wracam za tydzień do ojczyzny,ponieważ on sie wyprowadza,wiec nie spotkamy się tak prędko na pewno.

Dziś humor już nieco lepszy,jakoś dołek minął,teraz żyje tym aby udowodnić jaka jestem silna, mimo wszystko muszę jeszcze naładować swoje akumulatorki i ruszyć do działania.

Probował mnie po raz kolejny pogrążyć swoją gadką... niczym stręczyciel,ale mu się nie udało.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I to mi się podoba little :P . A jakby sie pokazał jednak w Twojej okolicy do daj mu pare razy w pysk ode mnie... Tak z 5 :lol::lol::lol::lol::lol:

 

od siebie też bym z chęcią mu przyłożyła ;) ale mam nadzieję,że nie będę miała okazji go ogladąć,chociaż znając jego tupet pewnie jeszcze nie raz się do mnie odezwie,żeby popsuć mi humor ;) ale ja się nie dam! będę dzielna ;)

tak dziwnie,wcześnie przy życiu trzymał mnie wyjazd z kraju,a teraz żyję powrotem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez chce sie pozalic nigdy nie bylam raczej zakochan a,zawsze sama a jak faceta poznalam wkoncu z moich marzen ,okazal sie ze jest takim ideałem ale nie dla mnie,pewni eja mu nie wpadlam na tyle w oko by mial sie ze mna wizac uczuciowo... ze tak powiem

 

rozstalismy co z reszta wiedzialam od poczatku ze do tego dojdzie

 

chodzi mi o oczucuie mozna jednoczesnie kogos "nienawidzic" za te uczucia potem po rozstaniu i za to cos w nas wzbudzil a jednoczesnie kogos lubic dalej ???dwa uczucia przeciwstawne w jednym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co?.... Byłam zakochana i zachukana przez swojego eksia ....Prałam mu gacie i skarpety , gotowałam obiadki , domek błyszczał...a ja...się bałam! Bałam się jego gniewu , jak ognia!!!!!! NIGDY WIĘCEJ !!!!!! Nie chcę się bać !!!!! Ale nerwica nie odpuszcza ..Ale to nic . WYZDROWIEJĘ!!!pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc, jestem tutaj po raz pierwszy....nie radze sobie z sytuacja od pewnego czasu...potrzebuje rady. Bylam z chlopakiem od 8 miesiecy,ale tydzien temu sie ze mna rozstal...on mial zaburzenia psychiczne,lezal kiedys na depresje w szpitalu...poznalam go po tym jak wyszedl ze szpitala.Byl moim dobrym przyjacielem przez pare miesiecy, a potem zaczelismy byc razem...ostatnie 2 miesiace naszego ziwazku zle odbily sie na mojej psychice...najpierw zaczelo sie od tego, ze zaczal znecac sie nade mna psychicznie,mowiac, ze jestem beznadziejna, wyganial mnie z domu,przy tym zle sie wyrazajac...jednoczesnie dzonil, mowil, z emnie kocha, ze ejstem najwazniejsza dziewczyna w jego zyciu...on byl dla mnie pierwsza tak powazna osoba,dlatego myslalam, ze jemu to minie...kochalam/kocham go, chociaz wiem, z ema porblem z soba...czasami mnie wyzywal i pytal sie cyz moze mnie uderzyc...gryzl mnie po ciele po czym mialam okropne siniaki. Ciagle zmienial decyzje odnosnie nas. Nie wiedzial czego chce...ostatnio dowiedzialam sie, ze mnie juz nie kocha...kiedy 2 dni tmeu mowil, ze tak nie jest...powiedzial mi tez, ze zanstanial sie nad nami dlaczego ze mna nie jest i doszedl do wniosku, ze zaczal chyba interesowac sie mezczyznami,mowi, ze sie jemu podobaja...juz kiedys za nim zaczelismy byc razem tez nad tym myslal czy nie jest gejem. Pomimo, ze nie ejstesmy razem, mamy dlaej kontakt z soba...ciagne to na sile, bo teksnie za nim, pomimo tego wszystkie i ejstem w szoku, ze tak czlowiek moze sie zmienic i ponizac drugiego czlowieka...nie moge sie z tym pogodzic, nie wiem co mam robic...on mi mowi, ze ile jeszcze ma mnie obrazac zebym dlaa jemu spokoj...ale i tak jednak szuka kontaktu ze mna...on chyba lubi pastwic sie nad slabsyzmi ludzmi....co mam robic?wiem, ze penwie uwazacie mnie za jakas naiwna kobiete...ale ja myslalam, ze moze tez jakos jemu bym pomoga, on jest zagubiony...on tkai kiedys nie byl...a teraz jest egoista i nic go nie obchodzi tlyko pieniadze i rpaca w ktorej spedza 11h dziennie...sama jednak mnie to niszczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

nie jestem pierwsza i pewnie nie ostatnia...

ale musze Wam troche poprzynudzac... poporstu nie mam komu o tym powiedziec

gdy proboje zwierzyc sie dla przyjaciolek, nie rozumieja... mowia "i tak sie zejdziecie" "i tak sie pogodzicie" oraz "wiec po co histeryzujesz, po co placzesz skoro bedziecie razem"

 

a przeciez tu nie chodzi o to czy bedziemy razem czy nie... tylko o to co sie dzieje...

 

ja mam stwierdzona nerwice, nie wiem jaka... nie leczona.. na takiego lekarza trafilam... ze skonczylo sie na dwoch wizytach...

stwierdzila rowniez ze kiedys mialam ADHD co przerodzilo sie w nadpobudliwosc...

stwierdzila takze depresje, mialam proby samobojcze, przez ktore wlasnie do niej trafilam... nie leczylam sie na nia nigdy, przechodzilo i wracalo... az stala sie moja towarzyszka juz jakiegos czasu na stale...

od malego mialam stany lekowe ktore zostaly do dzis, boje sie wszystkiego: ciemnosc, duchow, ludzi, jazdy autobusami, wchodzic sama po klatce, zdrady, samotnosci... i ogolnie wszystkiego co tylko mozna sobie wysnic. Czasem moje stany lekowe dochodza do takiego stopnia,ze nie jem kanapki bo boje sie ze cos w niej moze byc, wiem ze to glupie ale niestety nic na to nie moge poradzic...

 

 

Lecz nie o tym mialam pisac...

 

Mam chlopaka, mielismy sie zareczyc, jestesmy razem od roku i osmiu miesiecy. Trudno mi bylo zaufac, pokochac mezczyzne... Kiedys przezylam probe gwaltu, od ktorej to wszystko sie tak naprawde zaczelo... poglebienie lekow, depresja, proby samobojcze... po ktorych takie mysli pozostaly mi do dzis...

 

On byl pierwszy, kocham go cala soba, niestety nie jest latwo, zdradzil mnie, i znowu powrocilo, leki, wszystkie... mysli w glowie - co on robi, czemu to zrobil, czemu nie przyjezdza (mieszkamy od siebie 30km), czemu traktuje mnie jak szmate (przepraszam za wyrazenie). Odzywa sie do mnie jak do osoby ktora sie kocha nigdy nie powinno sie odnosic, zawsze musi miec racej, uwaza siebie za najwazniejsza osobe.

 

Co raz czesciej mam napady paniki, przy ktorych zanosze sie placzem, nie moge oddychac, boli mnie w klate oraz boli mnie serce, padam na podloge i nie moge sie podniesc, jedynie zanosze sie placzem... Nic praktycznie nie jadam, nie moge spac, albo wlasnie wprost przeciwnie jem jak oszlala i spie caly dzien. Potrafie cale dnie chodzic posepna smutna, lezec w lozku, nawet nie wstajac sie umyc i plakac, albo wlasnie przeciwnie byc cala szczesliwa i nie myslec o niczym, to niestety nie trwa nigdy dlugo.

 

Bylo dobrze, wczesniej, traktowal mnie jak ksiezniczke, a teraz woli isc na koncert, na piwo.. obojetnie... niz byc ze mna. Rozumiem, ze nie mozna spedzac czasu non stop razem, kazdy potrzebuje wolnosci i "swojego swiata". Sama lubie siedziec sama.. chociaz sama juz nie wiem, bo mam napady ze musze byc z ludzmi, i panicznie ich lakne.

 

Ciagle sie klocimy, ale on nigdy nie przyjezdza.. nie dzwoni... zawsze to ja sie pierwsza odzywam, ja mu wybaczam..

 

Doszly rowniez napady agresji... i to powazne, z ktorymi co raz mniej sobie radze... od niedawna rowniez autoagrsji, wyrywanie wlosow z glowy, lub drapanie sie gdzie popadnie....

 

sama nie moge tego ogranac... czy to moze byc przez mojego ukochanego, co mam mu powiedziec...

jak to rozwiazac...

 

ja juz naprawde nie wytrzymuje... moja glowa jest juz tak "wielka", do tego bole miesni, karku.. serca... nie radze sobie, i co raz czestrze mysli.... ostatnio bylam bliska zrobienia wielkiej glupoty... i najgorsze jest ze ja to wszystko wiem... ale nie potrafie nic zrobic...

 

pomocy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja rada jest taka, żebyś go rzuciła czym prędzej. Jemu wogóle na Tobie nie zależy, a co gorsza wogóle Cię nie szanuje. Powinnaś była go rzucić od razu po tym, jak Cię zdradził, bo zdrady nie wolno wybaczać. Kto raz zdradził, to zdradzi więcej razy. Dodatkowo jeśli wybaczy się zdradę, to ta osoba która zdradziła będzie miała osobę która to wybaczyła za kompletne zero, za człowieka bez honoru. M.in. dlatego on przestał Cię szanować, że mu wybaczyłaś.

Jestem pewien, że on kogoś ma na boku. Świadczy o tym choćby jego zachowanie. Jakby mu zależało na Tobie, to inaczej by Cię traktował, sam by spotkania proponował.

Przykro mi to mówić ale sądzę, że jakbyś mu powiedziała, że odchodzisz, to on raczej by się tym nie zmartwił i na dowidzenia powiedziałby kilka niemiłych słów(jego ego by trochę ucierpiało).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trafiles w sedno, dzis mielismy rozmowe przez teledon... plakalam prosilam...

 

jak zawsze... ponizylam sie... kurcze.. ja go prosilam zeby przyjechal i mnie przeprosil

tlumaczylam ze mnie zranil.. ze mnie to zabolalo...

 

niby mial przyjechac, a pod pretekstem ze ma rozwolnienie nie przyjechal...

 

nie moge juz sobie poradzic... kolejny dzien... siedze i placze.. nawet lozko jest nie poscielone...

 

i nie przyjechal... skonczylo sie na burzliwej rozmowie, gdzie powiedzialam ze to koniec, a on nic... zupelnie nic...

 

Boze.. jak to boli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana, rozumiem Twój ból. Mój związek też się skończył, chociaż miał trwać do końca życia. Ale tak to już jest, że nic nie trwa wiecznie i nie ma sensu nawet tego oczekiwać. Cały problem zaczyna się, gdy uzależniasz się od drugiej osoby tak bardzo, że nie możesz bez niej żyć. Pomyśl o tym jak o nałogu. Gdybyś była uzależniona od alkoholu albo narkotyków, próbowałabyś z tego wyjść, prawda? Nie twierdzę, że masz zakończyć ten związek. Ale chociaż zacząć walczyć z uzależnieniem. Ja tak robię, jest ciężko, miewam dni gdy najchętniej nie wstawałabym wogóle z łóżka. Ale potem to mija. Trzymaj się i pamiętaj że nie jesteś sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich , czasami tu zaglądam, zazwyczaj wtedy jak naprawdę bardzo źle się czuje, na codzień robie wszystko by nie myśleć o swoim chorym życiu, dlatego życie te przypomina wegetację, zupełnie jak warzywo bez szczęści bez celu bez niczego !. Dziś jest taki dzień, jeden z tych bardzo złych , i naprawdę potrzebuje sie komuś wygadać , wyżalić. Jest to dla mnie bardzo trudny, bolesny i wstydliwy temat.

. Człowiek z którym żyje traktuje mnie jak szmatę, jak swoją zabawkę erotyczną . i tak od bardzo bardzo dawna. Prowadziłam z nim tysiące rozmów , było tysiące obiecnic, wszystkie bez pokrycia , gdy mówię mu że mnie to rani to przeprasza i mówi że to ostatni raz, nawet sie nie wysili żeby kwiatka kupić.Czuje sie jak nic niewarta szmata, jak jakieś zero dla którego nie warto sie postarać , nawet porządnie przeprosić. Mam już tego serdecznie dość, nie potrafie jeszcze od niego odejść choć widzę że niebawem czara goryczy sie przeleję i to niebawem. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim radzić.

 

pozdrawiam wszystkich tych dla których dzień jest szary ,i tych którzy potrafią z niego czerpać całą piersią

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówiłam wiele razy że mam tego dość i że jak tak dalej będzie to się z nim rozwiodę, to on obiecywał że już nie będzie że wie że mnie krzywdzi, ale niestety to tylko kolejne jego słowa...

Już sama nie wiem jakich argumentów używać , juz nie mam siły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To faktycznie jak by nie patrzeć nic się nie dzieje. Myślę, że są dwie opcje. Albo on Cię olewa. Albo sam ma problem i chce, ale nie potrafi. Może zaproponuj mu w takim razie żeby się udał na jakąś terapię.

 

Wiesz - ja wiem to po sobie. Czasami coś bardzo bardzo chciałem zrobić. I nic z tego nie wychodziło. To może być problem.

 

Zarazem jeżeli będzie poświęcał swój czas na terapię to będzie wiadomo, że to nie jest tak, że mu wisi. I będziesz wiedziała, że to co złe kiedyś się skończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadziwiające, że wszyscy ludzie 'po przejściach' żyją w świętym przekonaniu, że inaczej nie będzie - nawet jeśli wierzą w miłość, szczęście i dążą do nich. Tak, jakbyśmy chodzili trzymając własną ręką konewkę nad głową :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szamotanina nic nie da poza pogłębieniem problemu. Chyba najlepiej w pewien sposób 'pogodzić' się z realiami. Im więcej pytań będziemy zadawać, tym więcej niewiadomych się pojawi. I słuchać więcej swojego wewnętrznego głosu ;) Każdy z Nas dysponuje potężną mocą - intuicją, ale ona tyczy się tylko Nas samych, tego, jak żyć zgodnie ze swoją naturą aby być jak najbardziej szczęśliwym, aby do tego skutecznie dążyć. Zauważyliście, że pogłębianie się w żalu powoduje jedynie spadek własnej wartości :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyliście, że pogłębianie się w żalu powoduje jedynie spadek własnej wartości :?:

Wydaje mi się, że najgorzej jest bać się tego żalu i prawdziwej rozpaczy, nie dopuszczać ich do siebie ze strachu, że ich nie zniesiemy i zamknąć się w sobie z przeświadczeniem, że nic lepszego nas nie spotka, bo nie zasługujemy. Żal i smutek są normalnymi uczuciami i nie ma nic złego w ich odczuwaniu, pod warunkiem że przy okazji nie robimy z siebie ofiary losu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×