Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój ojciec pije i ja też muszę?


Niktita

Rekomendowane odpowiedzi

Też mam skłonność do nałogów. Palę.

Szybko też wpadam w nałogi, co zauważyłam dawno. Od leków po właśnie alkohol. Jak zaczynam to nie mam granicy końcowej.

Nie wiem czy facet ma gorzej bo nim nie jestem więc ciężko mi stwierdzić jak jest na prawdę. Wiem, że gdyby ktoś mnie ocenił (a zdarzało się w przeszłości) lub stwierdził, że ze mną nie bedzie bo mój ojciec pił to dostałby ekologicznie z liścia i wolałabym z taką osobą się jednak nie wiązać. Z prostakiem i chamem iść przez życie? Żadna frajda.

 

Chodzi o to żeby w człowieku dostrzec iskierkę, dostrzec człowieka bez względu na to kim był rodzic, bez względu na wychowanie. Każdy człowiek zasługuje na szcunek, każdy człowiek ma swoją historię, która go pogrąża, z którą poradzić sobie nie potrafi.

Dziś patrzę na alkoholizm ojca jak na chorobę, która zjadała jego i zjadła nas po kawałku. Czy życzyłam mu śmierci? Tak. Ale czy dostrzegam w nim dziś człowieka? Tak. I współczuję mu, że przeszedł taką drogę, że nie zasmakował życia w pełnych kolorach. Pomimo krzywd, pomimo smutku, dziękuję Ojcu za życie i to jak on i jego choroba mnie ukształtowała. Dziękuję za to, że dzięki niemu wiem więcej, rozumiem, widzę więcej.

Długo dochodziłam do tego ale jest. Pogodzenie się z przeszłością i teraz patrzę na wszystko inaczej.

 

Sorry ale uważam, że przyklejanie komuś naklejki "syn/córka alkoholika" "genetycznie obciążony" to stawianie kogoś w szeregu pod tytułem "gorszy", nie nadający się na partnera, na ojca, na matkę bo pewnie będzie pić.

Kategoryzowanie, generalizowanie i przewidywanie jest najgorszą formą oceniania drugiego człowieka. A może po prostu samemu się przekonać? Abo zostać samemu do końća życia. Po co wchodzić w związek, czytać czyjąś kartotekę, sprawdzać czy ma gen czy nie ma, umierać ze strachu, przewalać na kogoś swoje lęki i frustracje. A co jak się okaże, że gen jednak nie poszedł w tą stronę? O ile pamiętam to dziedziczy się skłonności a nie alkoholizm.

 

Przypomniało mi się jak kiedyś pewna kobieta powiedziała o adoptowanym dziecku "to alkoholicki gen, z niego nic nie będzie". W jednym zdaniu tyle pogardy, źe można obdarować pół świata. Skreślanie kogoś na początku drogi.

 

Myślę, że to właśnie my dzieci alkoholików powinniśmy zawalczyć o to żeby świat przestał nas postrzegać w kategorii genów, a nie sami sobie jeszcze łatkę doszywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale to ze mozesz miec sklonnosci do nalogow to info dla Ciebie dzieki ktoremu sama mozesz sie przed tym uchronic, o co wiec chodzi? Po prostu masz pewien potencjał, jak jestes swiadoma to ok.

Ne wydaje mi sie zeby dzieci alkoholikow byly w postrzegane jako bez szans. DDA czesto odnoszą spore sukcesy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A pisanie o kimś kogo się na oczy nie widziało "tak będzie pił, jest ryzyko" to nie jest przekreślanie kogoś? I co gorsza dawanie sygnału komuś, że syn alkoholika to gen, a genów nie oszukasz.

 

Po co zaglądać pod pierzynkę i doszukiwać się zła tam gdzie go nie ma.

 

-- 24 wrz 2013, 07:53 --

 

[quote="

Ne wydaje mi sie zeby dzieci alkoholikow byly w postrzegane jako bez szans. DDA czesto odnoszą spore sukcesy

 

Sukcesy... A potem na jakimś forum jego dziewczyna napisze "fajny chłopak ale jego ojciec był alko...czy on też będzie pił? " i o masz sukces.

 

DDA często odnoszą sukcesy tak samo często jak nie DDA. Dla mnie DDA jest przydatne tylko na początku drogi, kiedy trzeba się uporządkować i nazwa daje poczucie bazpieczeństwa. Nie mam zamiaru do końca życia siedzieć na tym świecie i funkcjonować jako DDA.

 

Mało tego. Stwierdzam z czystym sumieniem, że DDA nie jestem. Przeszłość nie ma wpływu na teraźniejszość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja akurat myślę, że jak ogarnięta, świadoma osoba miała za rodzica alkoholika to sama nie wpadnie, ale myślę że dla samego siebie musisz mieć to na względzie, bo geny które odpowiadają za uzależnienie istnieją. Lepiej dmuchać na zimne . A jak ktoś ma za prosty móżg żęby zrozumieć że dziecko alkoholika nie musi byc alkoholikiem no to nie ma co tego w ogole sluchac..

DDA to faktycznie kolejne określenie, na którym sie można oprzeć.. tak samo DDR .. Dzieci Rodzica z Depresją, Dzieci Matki Nadopiekuńczej, Dzieci MAtki Nerwuski.. ciekawe jakbardzo różniłby się opisy takich dzieki :P

Dzieci Źle Kochane ja bym stworzyłą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flea, nie powiedziałam tego pogardliwie. Twoje słowa brzmia bardzo pięknie, ale życie bywa brutalne. Mówisz dla dobra wszystkich-"my DDA" jakbys toczyła walkę z całą reszta swiata o zrozumienie. Taka generalizacja jest abstrakcyjna, masa jest czymś bliżej nieokreslonym i nie słuzy to tak naprawdę nikomu. Każda jednostka ma własne życie- jest ono bardzo krótkie i cała sztuka polega równiez na minimalizacji ryzyka. Moim zdaniem uszlachetnianie DDA jest naiwne. Są to ludzie, na których przeszłość odcisnęła pietno i mają mroczna naturę bardziej rozwinietą niż przeciętni ludzie...Dlatego uwazam ze jeśli DDA zwiąże sie z kim spoza kręgu to przesiaknie tym, co zdrowe.

I jeszcze jedna uwaga. Ja mówie o związkach. DDA moze byc moja przyjaciółką/przyjacielem, ale ja tu mówię o zwiazku, który zasadniczo się różni od innych relacji. I nie mówię o wyjątkach, których zreszta nie poznałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, no to dziękuję. Tworzę zajebisty związek od 11 lat, nie przeczę, imprezujemy od czasu do czasu. Żadne z nas nie leczyło się w poradni AA jak do tej pory. Tydzień temu się zaręczyliśmy. Na szczęście mój facet nie patrzy na mnie jak na genetycznego popaprańca. Jego dziadek też równo pił, więc teoretycznie on też może.

W sobotę idę odwiedzić zaprzyjaźnione małżeństwo, ona do dziś boryka się z matką alkoholiczką, tworzą od lat cudowną parę, pełną zrozumienia i przyjaźni, wychowują dziecko i są szczęśliwi.

 

Czuję się świetnie wiedząc, że jestem wyjątkiem i otaczam się wspaniałymi ludźmi, którzy pomimo przeciwności losu mają w sobie ogrom ciepła, chęci życia i pozytywnej energii.

 

Nie czuję swojej mrocznej natury, terapia pomogła mi uporządkować to co w życiu ważne. Chciałam - mam.

 

Życie jest takie jak je prowadzisz, jak kreujesz swoją rzeczywistość. Jeżeli ma się coś udać to trzeba najpierw wierzyć siebie a potem zastanawiać się czy ktoś jeszcze wierzy.

 

Przykro mi to mówić ale na Twoim miejscu zastanowiłabym się dalczego jeszcze nie udało Ci się stworzyć zdrowej relacji, dlaczego nie otaczasz się ludźmi, którzy dają pozytywny kop. Moźe dlatego, że postrzegasz ich w jakiś szczególny, szufladkujący sposób. Ty spoza kręgu, ty z kręgu. Czasami spotykasz kogoś i nic o nim nie wiesz, a z jakejś przyczyny pasuje Ci jego osobowość. Po co to zmieniać i szperać w życiorysie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie chce kogos takiego jak ja. chce kogos, kto nie miał nic wspólnego z tym gównem i potrafi kochać. nawet bezinteresownie i potrafi zaufać. wówczas i ja łagodnieję.

 

ps. mam dzis zachwiania depresyjne, wiec bierzcie poprawke na to co pisze, bo jutro moge znaleźć inne słowa- adekwatniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, :) jesień... Rozumiem.

Na pocieszenie Ci powiem, że właśnie szukaj kogoś takiego jak Ty. Pełnego refleksji, kogoś kto pokocha Twoją naturę, kogoś kto zobaczy w Tobie coś więcej niż jakieś tam DDA. Co możesz sobie zarzucić? Depresja to choroba z której się można wyleczyć ( jak kiedyś to usłyszałam to myślałam, że się przekręcę ze śmiechu i żalu)

A kiedy mu powiesz, że Twój rodzic pił najlepsze co możesz usłyszeć to " ale Ty nie, a co Twoi rodzice robią to mnie nie interesuje"

Najpierw Ty musisz nauczyć się kochać zdrowo. A ten ktoś się znajdzie i nie będzie ważne czy dysfunkcyjny czy nie ważne że i Ty i on będziecie sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przejrzałem pobieżnie cały temat. Ciekawa dyskusja.

Ja żyłem z alkoholikiem w jednym domu jakieś 19 lat. Kto to przeżył, ten wie jaki to koszmar. Przykro mi gdy słyszę o córkach alkoholików, faceci mają łatwiej - ja na ten przykład nie raz musiałem dać w ryj ojcu, żeby się uspokoił, jak nękał mnie psychicznie. Czy tego chcemy czy nie, w jakimś stopniu różne domowe akcje ojca alkoholika odbijają się na nas psychicznie. Mój ojciec na koniec swojego pijackiego życia powiesił się w moim pokoju - to dopiero. Trauma została, ale z drugiej strony, jakkolwiek to zabrzmi, wreszcie się od niego uwolniłem. I może przestrzegł mnie przed zrobieniem jakiejś głupoty, bo nie raz miałem ochotę go zabić. Dałbym mu kiedyś w gębę, przewróciłby się i walnął głową o coś, a ja poszedłbym siedzieć. No i to bezcenne uczucie po 19 latach wracając do domu jest spokojnie, cicho, nie jebie piwem i brudem, nie walają się puszki po pokoju.

Szczerze współczuję Wam wszystkim, którzy borykacie się z problemem ojca pijaka. Myślę, ze ludzie mający normalnych rodziców, nie są w stanie wyobrazić sobie jakie akcje w domu mogą odchodzić z powodu ojca alkoholika i co taki pijak może wyprawiać. Nie chcę tu robić wywodów na ten temat, bo byłoby to momentami nawet niesmaczne. Mam nadzieję, że się w końcu od tego uwolnicie i Wasze życie stanie się spokojniejsze.

 

Nie zgodzę się z tym, że syn alkoholika zawsze pije. Jestem niepijącym przykładem syna alkoholika. Nie piję ani kropli, 365 dni w roku, niezależnie od okoliczności. I nawet mnie nie kusi, nie brakuje mi tego.

madrze napisane , taaaaak kobiety maja gorzej , choc ja nie raz "kopalam" "bilam" sie z ojcem , miliony razy wychodzilam z tego z twarza pelna krwi , dobrze ,ze nos mam w miare mocny i nie zlamal sie ;)

dziadek tez byl pijakiem i tez sie wyzywal na rodzinie

jak juz pisalam ja nie pije ...

ale za czasow "mlodzienczych" uganial sie za mna chlopak , ktorego ojciec pil i on tez pil

pozniej odwiedzil mnie jak juz bylam mezatka i mialam dziecko , oczywiscie pijany - pobil sie z moim mezem :/

 

ostatni raz widzialam go jakies 2-3 lata temu - tez byl pod wplywem .. nic sie nie zmienilo , nigdy nie przestal pic , smutne to bo fajny byl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja także się podpisuje obiema dłońmi pod tym, co piętro wyżej. Mnie zawsze brakowało starszego brata do naszej piątki. Ojciec miał ciężką łape (nienawidze tego określenia) w przenośni i w dosłowności. Gabarytowo jest ogromny, pracował zawsze przy pakowaniu ciężkich sprzętów na rampie. Wielokrotnie grozil nam, ganiał z nożami, siekierą. Nie wiem, czy ojciec by go nie zabił. Jednak tęknota do brata to jeszcze parę innych aspektów.

 

... Idealizacja sie włączyła. Koleżanka była gwałcona przez rodzonego brata. Fakt, nie zawsze jest kolorowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieraz myślałem, żeby utopić smutki w alkoholu, jak mój ojciec i mieć wszystko w dupie. Jednak ja czuję taką bojaźń... Nie potrafię pić. Alkohol wzbudza u mnie obrzydzenie, w jakiejkolwiek postaci. Piwa się nie tknę, wódki już w ogóle. Jakieś takie obrzydliwe w smaku. Jedynie adwokat mi smakuje, ale więcej, jak kieliszek nie wezmę. Boję się, że jak wezmę dwa to się uzależnię i skończę jak mój ojciec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×