Skocz do zawartości
Nerwica.com

molestowana w dzieciństwie


Liwiaa

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Na początek chciałabym się przedstawić. Mam na imię Liwia. mam 21 lat i potrzebuję pomocy. Nie mam do kogo się zwrócić, więc piszę tutaj...

Chciałabym opisać swoje życie, żeby ktoś mógł spojrzeć na wszystko z innego punktu widzenia.

W wieku 12 lat byłam molestowana przez sąsiada. Właściwie to ciągnęło się już wcześniej gdy byłam młodsza. Bardzo go lubiłam z początku, dawał mi słodycze, budził we mnie zaufanie z radością do niego chodziłam, do czasu. Był to dobry znajomy moich rodziców, więc niczego się nie spodziewali z jego strony. Pamiętam gdy byłam małą dziewczynką, zaniosłam mu kwiaty na urodziny, a ten zaczął mnie dotykać w miejscach intymnych, bałam się i nie wiedziałam co się dzieje, pytał czy mi dobrze... Uciekłam stamtąd, ale byłam za mała, żeby to zrozumieć, nikomu o tym nie powiedziałam. Gdy przychodził do mojego domu niby żartował, że może by mi umył plecy jak się kąpałam bądź komentował mój ubiór. Zaczęłam odczuwać do niego obrzydzenie, denerwowało mnie to, że był w pobliżu. Pewnego dnia gdy bawiłam się z bratem na podwórku zawołał mnie do siebie. Nie wiem czemu tam poszłam, może dlatego, że byłam za bardzo ufna mimo wszystko... On był pijany, kazał mi siąść koło siebie, sam był w samej bieliźnie, w TV pamiętam była naga kobieta, on sam zaczął mnie dotykać, wkładać ręce do majtek, dotykał moich małych piersi, całował z językiem. Nalegał, żebym została. Boże, nie wiedziałam co zrobić, tak bardzo się bałam.Byłam dzieckiem i nie rozumiałam co się dzieje. Jakimś cudem wyrwałam się i uciekłam. Po przyjściu do domu pierwsze co, to umyłam zęby, umyłam całą siebie, nie mogłam znieść jego dotyku. Był to mężczyzna koło 50tki. On jak gdyby nigdy nic, nadal przychodził do moich rodziców. Nie mogłam tego znieść, chowałam się w szafie, albo uciekałam z domu. Nie wiedziałam jak o tym powiedzieć mamie, bo tacie nie odważyłabym się, za duży wstyd... Pomyślałam, że wezmę zeszyt wszystko tam opiszę. Pamiętam wyraz twarzy mojej mamy, to zakłopotanie. Seks zawsze był u nas tematem tabu. Było jej naprawdę przykro. Nie wiedziała jak postąpić. Skończyło się na tym, że mój ojciec poszedł do niego i mu wszystko wygarnął, sam kiedyś mój oprawca mnie przeprosił, lecz ja wtedy nie potrafiłam mu wybaczyć.

 

Od tamtej pory miałam bardzo niską samoocenę, problemy z rówieśnikami w szkole i w nauce. Nie dbałam o siebie, ubierałam się byle jak. Byłam cicha i zamknięta. Koleżanki się ze mnie śmiały. W liceum było już lepiej, nikt się ze mnie nie śmiał, ale zawsze miałam poczucie, że jestem ta gorsza. Pochodzę ze wsi i w moim domu nigdy się nie przelewało. Często porównywałam się z 'miastowymi dziewczynami' co skutkowało tym, że czułam się jeszcze gorzej. Poza tym nauczycielka od polskiego uwzięła się na mnie przez to, ze niczym szczególnym się nie wyróżniałam. W 1 klasie chciała mnie wyrzucić ze szkoły, lecz ja zacisnęłam zęby. Miałam z nią przez te lata bardzo pod górę, ale zdalam maturę i to bardzo dobrze.

 

Teraz, będąc już kobietą mam poważne problemy ze sobą. Wydaje mi się, że to przez moje nieudane dzieciństwo. Właśnie zawaliłam studia. Jestem na 2 roku. Zerwałam z chłopakiem. Z czasem przestało nam się układać, byłam za zimna, nie lubiłam gdy mnie dotykał o seksie nie było mowy. Po tym załamałam się. Studiowaliśmy na jednej uczelni. Znowu doszłam do wniosku, że jestem do niczego. Tym bardziej, że na studia poszłam sama bez żadnych znajomych i jego towarzystwo dodawało mi otuchy. Ponadto zawsze czułam się gorsza od osób w grupie. Niektórzy mieli stypendia naukowe, jeździli po świecie, byli utalentowani. Mnie uważali zawsze za kogoś gorszego, kogoś z kim nie warto się zadawać, chociaż nie uczyłam się z początku źle. Miałam nawet dobre oceny przez co u niektórych osób myślę, iż obudziła się zazdrość. Zaczął się mobbing na moją osobę. Skończyło się na tym, że podupadłam na zdrowiu, zaczęłam się ciąć, a ostatnią rzeczą jaką chciałam zrobić to pójść na uczelnię. Teraz trwa sesja poprawkowa. Nie mam siły, aby zmobilizować się do nauki. W tej szkole nie czuję się bezpieczna i źle mi tam. Praktycznie nie mam zaliczonego żadnego przedmiotu... Co gorsza na mojej zacnej uczelni nie wszyscy są traktowani jednakowo. Są studenci pierwszej i drugiej kategorii, ci którzy umieją przypodobać się wykładowcom i ci, którzy nie posiadają zdolności do lizusostwa. W tej jestem ja...

Zaczęłam też bardzo dużo pić, zawsze dużo piłam. Znajomi nieraz odnosili mnie do domu. Nic mi w życiu nie wychodzi, męczy mnie to. Mam dwóch starszych braci, którzy są już wykształceni. Nie chcę być od nich gorsza.

Tak naprawdę nikt nie wie co czuje w środku, ukrywam swoje uczucia i uśmiecham się do ludzi choć w środku cierpię, nieraz myślałam o samobójstwie chociaż nie sądzę bym się na to odważyła... Co jeśli jednak posunę się do tego kroku?

 

Wiem, że się rozpisałam, ale proszę o pomoc. Jak mam dalej żyć co zrobić?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W przyszłym tygodniu zaczyna mi się sesja poprawkowa podejdę do niej i może coś zdam. Jest mi przykro, bo lubiłam te studia, zawsze byłam typem 'fajtera' i czuję, że zawiodłam samą siebie.

 

W moim mieście niestety nie ma odpowiednich terapeutów, a psychiatra pewnie przepisze mi jakieś tabletki i do widzenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Liwiaa, bo od tego jest psychiatra.

Jeśli chodzi o terapeutę, to skoro nie ma ich w twoim mieście, to może tam gdzie studiujesz?

Studiujesz w jakimś większym mieście?

 

-- 11 wrz 2013, 01:45 --

 

Ale z psychiatrą jakaś rozmowa też będzie, a poza tym może pomóc w doborze terapeuty, polecając ci kogoś np.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Liwiaa, Proszę bardzo :)

Możesz się ugościć na tym forum.

Oprócz ciebie na forum jest kilka innych kobiet, które również padły ofiarą molestowania. Może jakoś lepiej będą potrafiły ci pomóc.

Ja nie miałem nigdy takich doświadczeń, więc trudno mi się wczuć w twoją skórę, a nie chcę mówić żadnych głupot skoro się nie znam na tym problemie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się tak samo jak przedtem, próbuję się czymś zająć. Dziś posprzątałam dom, wzięłam się trochę za naukę w pon mam poprawki, ale bardzo opornie mi to idzie. I tak nie zdam semestru, bo mam zawalony po całej linii... To mnie strasznie demotywuje. Najgorsze jest to, że już żadna koleżanka ze studiów się do mnie nie odzywa. Wszyscy się ode mnie odwrócili. a wręcz niektórzy się cieszą, bo na pierwszym roku szło mi całkiem nieźle i nauczyciele mnie lubili. Typowa ludzka zazdrość.

 

A przez jaki okres czasu się leczyłaś? Zwlekam z terapią, bo boję się o tym powiedzieć rodzicom. Oni myślą, że zapomniałam... Nie chcę dawać im dodatkowych zmartwień. Niby nie muszą wiedzieć, ale na pewno się domyślą, zresztą taka terapia na pewno jest kosztowna, a na chwilę obecną jestem spłukana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że jest na to odpowiedni wątek, ale dla zachęty podam link do miejsca, gdzie można skorzystać z bezpłatnej terapii: http://www.sdn.org.pl/index.php?id=55 , a tu cała lista różnych poradni: http://www.poradnia3.krakow.pl/kontakt/pomoc-psychologiczna.html

Są różne poradnie, które mają różne źródła finansowania: NFZ, miasto, fundacje, a pacjent nie płaci.

Liwiaa, Twoja historia bardzo mnie poruszyła i bardzo bym chciała, żeby udało Ci się uwolnić od tej traumy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już pisałam mieszkam w małej miejscowości gdzie wszyscy się znają... głupio mi będzie pójść do lekarza rodzinnego, gdzie nie daj Bóg komuś wygada, albo krzywo na mnie będzie patrzył, bo potrzebuje skierowania na terapię... Jeszcze we wsi pomyślą, że jest u mnie jakaś patologia rodzinna.

 

Do Krakowa od siebie mam ok. 100 km 2 h drogi, może się zdecyduję tam podjechać, bo u mnie w Nowym Sączu gdzie studiuję nie ufam lekarzom. Moją koleżankę co miała problemy psychiczne tak nafaszerowali lekami, że w ogóle nie kontaktowała. Sama już nie wiem gdzie się udać. A jak często odbywają się spotkania na takiej terapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raz w tygodniu godzinę u terapeuty. U psychiatry wizyta zazwyczaj co miesiąc i rzadziej. Może udałoby Ci się przemęczyć? Na pewno to byłaby bardzo ważna inwestycja w Twoim życiu, o ile na ten moment nie najważniejsza.

Też nie chodzi o to, żeby leki zaraz brać - może są potrzebne, a może nie. Ale z traumą można sobie poradzić tylko na terapii.

Napisałaś o Krakowie, więc szukałam w Krakowie :). Znalazłam poza tym cztery PZP w Nowym Sączu: http://www.medbiz.pl/poradnia-zdrowia-psychicznego-nowy-sacz/ , więc nawet niekoniecznie musiałabyś do Krakowa jeździć. Zapytaj koleżankę, gdzie chodziła i do kogo i po prostu unikaj tej osoby. Możesz też sprawdzać opinie w Internecie, np. http://www.znanylekarz.pl/anna-salapa/psychiatra/nowy-sacz . W razie długich kolejek radzę dzwonić co parę dni, bo a nuż ktoś odwoła, lub szukać gdzie indziej lub nieco dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To i tak, że umiałaś doprowadzić do tego, że Twoi rodzice się dowiedzieli... Wielka odwaga. Nieważne czy słownie, czy pisemnie. Mnie do tej pory nie udało się powiedzieć, pewnie dlatego, że nie mam za dobrego z nimi kontaktu. Cóż, musisz być bardzo silna, skoro wtedy podołałaś, że Twój oprawca przeprosił Cię, a Ty przy nim wtedy musiałaś być, musiałaś tego słuchać. Boże... Wiem, jakie to straszne, bo mieszkam z osobą, która dopuściła się molestowania i go nienawidzę. Tak jak ludzie piszą, widzę, że też kręcisz się z tymi myślami, idź na terapię - przede wszystkim.

 

A Ty Nefertari, chodzisz do psychiatry ?? Konieczny jest?

Znaczy na sam początek wiadomo, warto się udać, ale nie wydaje mi się, by były tu potrzebne jakieś tabletki...

No chociaż to cięcie się... Może i racja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już pisałam mieszkam w małej miejscowości gdzie wszyscy się znają... głupio mi będzie pójść do lekarza rodzinnego, gdzie nie daj Bóg komuś wygada, albo krzywo na mnie będzie patrzył, bo potrzebuje skierowania na terapię... Jeszcze we wsi pomyślą, że jest u mnie jakaś patologia rodzinna.

Nie potrzebujesz skierowania od lekarza rodzinnego, wiele przychodni zdrowia psychicznego tego nie wymaga, wystarczy zapisać się do psychiatry a on sam przekieruje Cię na bezpłatną terapię. Zrób to, warto!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale ciężko znaleźć coś darmowego przynajmniej w Sączu. Muszę iść po wpis z psychologii. Kobieta co prowadziła zajęcia jest psychologiem. Spróbuję zapytać czy zna jakiegoś terapeutę. Strasznie ciężko mi się za to zabrać... Mówię jutro pójdę, jutro zrobię, a jestem w punkcie wyjścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogłabym dojeżdżać ewentualnie do Krakowa, lecz dla mnie to wydatek, w jedną i drugą stronę musiałabym zapłacić ok. 40 zł za same bilety. A że spotkania obywają się dość często to raczej mnie nie stać. Od rodziców kasy nie biorę, mieszkam z nimi i na pewno zorientowaliby się, że gdzieś jeżdżę,a nie chcę, żeby się dowiedzieli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×