Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

Interferon + rybawiryna, standardowa obecnie terapia dla genotypu 1b. Okropnie rzutująca na psychikę, w pakiecie jest bezsenność i depresja.

 

Tu jest rzetelne źródło wiedzy o skutkach ubocznych:

 

http://www.prometeusze.pl/terapia_skojarzona.php

 

Ręczę, że absolutna większość leczących się ma dużą część z tych skutków - wiem, bo byłem zapisany na listę dyskusyjną a także rozmawiałem z chorymi w szpitalu.

 

Ale to już za mną :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki :smile:

 

Jeśli chodzi o skutki terapii interferonem i rybawiryną, to powszechnie uważa się, że jest to porównywalne z chemioterapią na nowotwory pod względem skutków ubocznych. Bardzo wielu pacjentów odpada w trakcie leczenia, bo mają tak złe wyniki krwi, że grozi im sepsa albo uduszenie się [brak czerwonych krwinek], bądź też z innych powodów. Jednak próbować trzeba, bo wirus prędzej [kilka lat] czy później [kilkanaście-30 lat] doprowadzi do marskości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi lekarze powiedzieli, że nigdy nie wyzdrowieję i do końca życia muszę brać wielkie dawki leków. Nie mam już żadnej nadziei, załamałam się totalnie, bo bez leków sprawniej myślałam, a myślenie to podstawa mojej pracy. Oni powiedzieli, że nigdy już nie będzie jak dawniej, że nigdy nie będę zdrowa, że będzie się tylko pogarszać. Czuję się z tą świadomością beznadziejnie, mam jeszcze mniej wartości niż kiedykolwiek miałam. Psychologowie za to twierdzą, że nie warto dla mnie prowadzić psychoterapii, bo jestem zbyt beznadziejna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się załamałam tym, że mi tak powiedziano. Przeraża mnie też fakt, że biorę takie duże ilości leków, które w dodatku nie zawsze działają. Często jestem bardzo zamulona i nie mogę normalnie funkcjonować i myśleć. Przeraża mnie to, że mi powiedziano, że nigdy nie będę zdrowa, a będzie coraz gorzej, jeszcze bardziej przeraża mnie to, że panie psycholog nie widziały potrzeby pracy ze mną, ponieważ jestem zbyt beznadziejnym przypadkiem, dla którego nie warto się starać, bo to i tak nic nie pomoże, lepiej poświęcić ten czas rokującym większe nadzieje. Nie mam już żadnej nadziei, że może być lepiej i że ktokolwiek mnie polubi taką jaką jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto,

co masz dokładnie zdiagnozowane, jekie leki bierzesz , no jak lekarze mowią coś takiego w przypadku osob z zaburzeniami psychicznymi to sa beznadziejni, a jak ci ten psychiatra to powiedział to poparł to juakimiś dowodami, czy tak mus ie wydaje, a jak długo chodiząłś do tych pań , psycholog tak nie moze powiedziec tylko c najwyzej doradzić zmiane psychologa z pwodu nieskutecznosci terapii, którą on przeprowadza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miałam różne diagnozy, ostatnia jest schizofrenia paranoidalna. Wcześniej miałam anoreksję, zaburzenia schizotypowe, zespół paranoidalny, zespół paranoidalno-depresyjny, schizofrenię rezydualną. Biorę zeldox 160, mianserynę 90, sertralinę 50 i czasami onirex. Lekarze raczej nigdy nie argumentowali, dlaczego jestem beznadziejna, w szpitalach nikt mi nic nie tłumaczył, dawali mi końskie dawki leków i mieli ze mną spokój. Powiedzieli, że muszę brać leki do końca życia i nigdy nie wyzdrowieję, a z każdym epizodem mój stan będzie się pogarszał. Potem moja lekarka, u której leczę się ambulatoryjnie, to potwierdziła. U jednej psycholog byłam kilka razy, po czym ona powiedziała, że nie chce już ze mną mieć terapii, z drugą spotykałam się 1,5 roku i ona nagle zerwała ze mną kontakt, nie podając powodu, u trzeciej byłam dwa razy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, ja mam dokładnie taki sam poziom lęku niezależnie od okoliczności, nie unikam sytuacji stresowych, ale na mnie wszystko działa tak samo.

No i mam lęk przed nauką...nie rozumiem tego. Boje się uczyć, boje się otworzyć książkę, nie mogę się na niczym skupić tylko na własnych myślach, z którymi sobie dyskutuję i w ten sposób obniżam poziom lęku, ale stoje w miejscu a inni idą do przodu, będę wyautowany na rynku pracy i będzie ze mną ostateczny koniec. Czyż nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michuj czytaj ze zrozumieniem. Oszem tabsy mi pomogły, ale pózniej to juz wyłącznie moja praca. Poznałam masę osób, które wciąz biorą tabletki, zmieniają masę terapeutow i mimo ze mają lekkie, do średnich zaburzenia są caly czas do tylu. Narzekają, wiecznie maja problemy ale jak pytasz co chcesz zmienić, to nie wiedzą, albo nie ma to sensu. I tu jest problem nie tyle danego zaburzenia, tylko braku samodzielności, motywacji do pracy przede wszystkim nad sobą. Ja mimo że chorowalam mase lat i mialam silne leki p/bólowe to i tak caly czas bylam aktywna. Pokończylam rozne studia, mialam zwiazki, grono znajomych itd. Ale żylam z bolem, pozniej doszla depresja spowodowana sytuacja osobistą. I z tego sie podnioslam, a teraz juz sporo czasu fukncjonuję i bez leków i bez bolu :) nazywam się niewarto, jezeli rzeczywiście masz schizofrenie to niestety ale trzeba sie leczyc do końca życia. Pociesze Cię, ze mam kolezankę, ktora ma dosc zaawansowaną schizofrenie, ale bierze leki, pracuje i jest w miare ok. Tez ja zamula, czasami troche widac, ze dziewczyna jest gdzies daleko, ale grunt ze sobie radzi i Ty też sobie poradzisz. Trzeba zaakceptowac to, ze mozesz miec momenty, dni kiedy jest Ci gorzej, ale to i tak czlowiek ma bez lekow. Ja mam niskie ciśnienie i tez czasami chodze jak "zamulona" i senna, i miewam momenty ze mysle tylko o spaniu :mrgreen: zamiast o pracy. Powinnas poszukac specjalisty psychiatry i najlepiej psychoterapeuty od schizforenii, najlepiej z poleconych, poszukaj w necie, w swoim miescie. Trzymam kciuki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich z którymi miałem przyjemnośc korespondowac jak i tych z którymi tej przyjemności nie miałem

Nie było mnie na forum tak aktywnie już prawie rok no i ........no i nic :)))))

Lecze się co prawda nadal famakologicznie ale objawów lękowo - depresyjnych już praktycznie nie mam. Co mi pomogło ?? nie ukrywam że w najcięzszych chwilach miałem w Was wszystkich jedyne wsparcie .....jedni mnie opierdolili inni pocieszyli , jeszcze inni podtrzymywali na duchy w kazdym razie potrzebowałem Was a także tutaj czułem sie potrzebny.

Nie twierdze że nie powróce tu za jakiś czas - tego nie wie nikt.

W każdym razie dziękuje tym, którzy aktywnie mnie wspierali, tym którzy tylko czytali moje wypociny z uśmechem na ustach bądź ze łzami w oczach. Sam nie pozostawałem bierny i starałem sie pomóc komu mogłem - czy mi sie udało ???? nie wiem.

Wiele osób pisze że na tym forum tylko stek bzdur można wyczytać, że admini to ignoranci a moderatorzy to ..... (tu kazdy wpisze co chce). Nie ma ludzi idealnych ... ja zawsze na tym forum dobrze sie czułem i przybyłem na nie po pomoc, która tu znalazłem. Ze strony moderatorów i admina nigdy mnie nie spotkała żadna nieprzyjemność choć na nie jedno sobie pozwalałem :)

A dziś ......dziś ciesze się w miare zdrowiem, sytuacja finansowa sie wyjaśniła .....wyjechałem na upragnione "wakacje", baaaa nawet sie ożeniłem (co prawda przed Bogiem ale dla mnie to ważniejsze niż urzedowy papier) no i skasowałem samochód, który średnio lubiłem... teraz zażywam wolności jeżdżąc na moim ukochanym rowerze :)

Jakie rady dla innych zaczynających korzystać z tego forum ??

- czytajcie artykuły przez przymrużone oczy

- nie bierzcie do siebie złośliwości

- nie dawajcie sie sprowokować

- wykrzesajcie odrobine poczucia humoru

- starajcie się pomóc innym nawet jak wasza kondycja jest licha

- nie wkurzajcie moderatorek :))))

- nie flirtujcie i nie budujcie zwiazków forumowych na odległość -hoć sa potwierdzone przypadki udanych takowych związków to rzadko to sie udaje

- nie ubliżajcie innym.

- bawcie sie na forum - gry i zabawy forumowe czasem pozwalają zapomnieć o szarości życia.

- jak ktoś wam stara sie pomóc , a średnio mu to wychodzi to mimo wszystko nie opierdzielajcie go - w końcu stara się może nie udolnie ale jednak chce pomóc.

itp.... itd .....etc..... :)))))

 

Mam nadzieję że jak mnie czasem wspominacie to z uśmiechem

Trzymcie się ciepło i nie poddawajcie a może z czasem i wy coś tu naskrobiecie od siebie.

 

Zawsze Wam wdzięczny Wasz Kwadratullah Krzych vel Ahmed ex. Allah

 

ps. teraz już wiecie gdzie byłem na "wakacjach" ???? :)

mek.JPG.af02a103e91a2a992ca6a667b8591d60.JPG

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

nerwicę lękową miałam dwa razy,w wieku 20 i 25 lat,na razie,mija kolejne 5 lat,i odpukać,mam spokój.

Za drugim razem doszło do tego,ze nie wychodziłam z domu przez 9 miesięcy,miałam derealizacje.

Pomógł mi lekarz neurolog który zajmuje się też homeopatią.

Próbowałam już wszystkiego więc spróbowałam i tego.Tonący brzytwy się chwyta.Nie miałam wcześniej żadnego nastawienia do homeopatii,ani negatywnego ani pozytywnego.

W sumie byłam na dwóch wizytach,a reszta,tzn.przekazywanie informacji o samopoczuciu po braniu granulek i ewentualne skorygowanie ilości czy też zamiana leku na inny,odbywała się na telefon.

Przeszło mi po miesiącu leczenia.

Jestem z Poznania więc tym z tych okolic mogę podać namiar na mojego lekarza,resztę z was,jeśli chcecie spróbować,mogę odesłać do poszukania lekarza neurologa homeopaty w swojej miejscowości.

 

Trzymajcie się i nie poddawajcie.Z nerwicą można wygrać.

 

Anna

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwicę lękową miałam dwa razy,w wieku 20 i 25 lat

o, to nie wiedziałam że nerwica to coś takiego jak przeziębienie, że się łapie od czasu do czasu :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

nerwicę lękową miałam dwa razy,w wieku 20 i 25 lat,na razie,mija kolejne 5 lat,i odpukać,mam spokój.

Za drugim razem doszło do tego,ze nie wychodziłam z domu przez 9 miesięcy,miałam derealizacje.

Pomógł mi lekarz neurolog który zajmuje się też homeopatią.

Próbowałam już wszystkiego więc spróbowałam i tego.Tonący brzytwy się chwyta.Nie miałam wcześniej żadnego nastawienia do homeopatii,ani negatywnego ani pozytywnego.

W sumie byłam na dwóch wizytach,a reszta,tzn.przekazywanie informacji o samopoczuciu po braniu granulek i ewentualne skorygowanie ilości czy też zamiana leku na inny,odbywała się na telefon.

Przeszło mi po miesiącu leczenia.

Jestem z Poznania więc tym z tych okolic mogę podać namiar na mojego lekarza,resztę z was,jeśli chcecie spróbować,mogę odesłać do poszukania lekarza neurologa homeopaty w swojej miejscowości.

 

Trzymajcie się i nie poddawajcie.Z nerwicą można wygrać.

 

Anna

... a świstak siedział i zawijał w sreberka ... :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

" o, to nie wiedziałam że nerwica to coś takiego jak przeziębienie, że się łapie od czasu do czasu "

Jakoś w te słowa wierze i niech mi ktoś powie ,że to nieprawda!

- i to mnie przeraża najbardziej.

A tak pozatym...Jak fajnie zacząć myśleć pozytywnie :) Już nie wchodzę na "Objawy " "Ataki" itd. Tylko "Wyzdrowiałam /Wyzdrowiałem" .

Krok do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej a teraz ja Wam coś napiszę :D

Nie byłam tu całe wieki, a mianowicie coś ok roku. I teraz zajrzałam. Głównie po to żeby napisać, ze nie wolno się poddawać a z tego się wychodzi a jeśli zostają jakieś szczątki choroby to da się nauczyć z tym żyć.

Ja jestem od roku bez prochów, byłam kiedyś w bardzo dużym dołku i w bardzo złym stanie.

Wykończył mnie facet i związek z nim....to był koszmar o którym nie chcę pamiętać. Niestety konsekwencje ciągną się za mną do dziś, ale umiem już przezwyciężać wspomnienia i ból który został. Jestem po rozwodzie od 1,5 roku. To była najlepsza decyzja jaką podjęłam w życiu.

I moja rada, chodźcie na terapie, nie zamykajcie się sami z chorobą, walczcie o siebie.

Ja mam milion problemów, w tym finansowych, mam straszne huśtawki nastroju, przejściowe doły, łzy...ale po tym koszmarze który przeszłam naprawdę są dni kiedy JESTEM SZCZĘŚLIWA :D

A forum...dało mi ludzi, którzy byli ze mną (choć wirtualnie) ale w najgorszych chwilach mojego życia i bardzo mi pomogli, nie pozwolili się poddać ! Jestem im za to wdzięczna :D

 

-- 29 lip 2012, 18:24 --

 

Hihi i słuchajcie rad wujka Ahmeda !

on nie raz mi pomógł i nadal pomaga :P

nigdy mu tego nie zapomnę :P

Czasem wirtualni przyjaciele dają więcej niż ci realni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszedlem sobie na forum, to dopisze sie tutaj ponownie, bo uwazam, ze jest to jeden z niewielu tematow na forum w ktorym sa jakies wartosciowe posty (niestety 95% to majaczenia osob chorych o tym o czym pojecia miec nie moga czyli o wychodzeniu z nerwicy).

 

Do meritum przechodzac - nawet z najciezszych atakow lęku i paniki (w moim wypadku 24h/7dni w tyg horror (napady lęku cala dobe, nawet w ciagu snu), wszystkie mozliwe objawy somatyczne wlacznie z ciaglym stanem podgoraczkowym i bolem miesni, nieustajace napiecie i nieustajacy lek przerywany bardzo czestymi napadami paniki) da sie przejsc do stanu, w ktorym kontrole nad lękiem i swoim cialem ma sie zdecydowanie lepsza od przecietnego czlowieka. W chwili obecnej czyli 2 lata od kiedy bylo naprawde zle (5 lat od pierwszego epizodu), jestem w stanie wystawiac moja psychike na naprawde ciezkie proby, a jest ciagle tylko lepiej (nie chodzi o nerwice, bo ona mnie nie neka, chodzi o prace nad soba w glownej mierze) .

 

Mala dygresja jeszcze na temat tych, ktorzy "wyzdrowieli". Wedlug mnie grupa ta dzieli sie na 2 podgrupy. 1 - ci ktorzy wyszli dzieki pracy nad soba (zazwyczaj terapie, badz co jeszcze lepsze tak jak w moim wypadku - autoterapia) oraz 2 - ci, ktorym wydaje sie, ze sie wyleczyli bo lęki przeszly dzieki braniu leków. Niestety ta 2 grupa na 99% bedzie musiala wrocic do leków. Nie da sie ominac sytuacji stresujacych, a napady lęku czy nawet paniki sa NORMALNE. Kazdy czlowiek je czasem miewa. Jesli nauczymy sie z nimi zyc i z nimi radzic, to mozna powiedziec, ze "wyleczylismy" sie z nerwicy. Niestety jesli proces "leczenia" nie przebiegal naturalnie, a za pomocą leków, kazda nawet blacha chwila slabosci moze rozpaczac od nowa bledne kolo nerwicy, ktore w przeciagu kilku chwil moze osiagnac gigantyczne rozmiary.

 

To takie moje 3 grosze.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×