Skocz do zawartości
Nerwica.com

"zawsze mili ludzie" vs nerwica


nerwa

Rekomendowane odpowiedzi

Własnie przeczytałam taki artykuł w Zwierciadle (http://zwierciadlo.pl/2013/psychologia/zrozumiec-siebie/skutki-nadmiernej-uleglosci).

W skrócie chodzi o to, że są osoby które są zazwyczaj miłe, nie wykłócają się o nic, starają sie nie wchodzić w konflikty, pomagać itd. I one mają duże szasne na (oprócz różnych innych chorób) nerwice. Co o tym myślicie? Jesteście raczej tacy czy walczycie o swoje?

 

Przypomnialo mi się, ze ktoraś z forumowiczek w jednym wątku napisala, ze kiedy zaczela bardziej walczyć o swoje i być bardziej nie-dającą-sobie-wchodzić-na-głowę osobą - poczuła się dużo lepiej i lęki się zmniejszyły.

Ja przynzam się, że raczej należe właśnie do miłych osób, nie lubie wykłócać się o nic, robie w pracy co mi każą itd. Może o tym trzeba też pamiętać i jednak jakos się zmienic pod tym wzgledem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie, ale czy nie jest tez tak, ze jak zyjemy w lęku (juz w sumie nie wazne co bylo przyczyną - czy lęk czy taka "uleglosc" jak to tam nazywaja), ale powiedzmy, ze jedno wynika z drugiego. Wiec teraz gdyby stac sie bardziej "walecznym" ;)) , bronic swojego, wyjezdzac z ryjem, to wlasnie moze takie dzialanie moglyby rownie dobrze wplynać na zmniejszenie odczuwania tych negatywnych (lęków itp.) - bo wtedy wiadomo, zwieksza sie pewnosc siebie, czlowiek czuje się pewniejszy, że ma siłe i wpływ na pewne rzeczy.

 

socorro, dzięki za artykuł, ja bardzo lubie ksiązki Horney i w sumie zgadzam sie praktycznie ze wszystkim co napsiala :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś byłam cichutka i niekonfliktowa( tylko pozornie bo w środku wulkan blokowanych emocji). Od ładnych kilku lat potrafię '' z ryjem wyjechać '' :mrgreen: jak to ładnie ujęliście , ale wcale nie czuje się z tym dobrze, jakieś chore poczucie winy mną włada , i po każdym takim zachowaniu ciągle zastanawiam się czy aby nie przesadziłam i czy na pewno miałam racje. Meczące to strasznie. Ale w sumie i tak chyba lepsze niż skrywanie złości i '' gotowanie się'' w środku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie, ale czy nie jest tez tak, ze jak zyjemy w lęku (juz w sumie nie wazne co bylo przyczyną - czy lęk czy taka "uleglosc" jak to tam nazywaja), ale powiedzmy, ze jedno wynika z drugiego. Wiec teraz gdyby stac sie bardziej "walecznym" ;)) , bronic swojego, wyjezdzac z ryjem, to wlasnie moze takie dzialanie moglyby rownie dobrze wplynać na zmniejszenie odczuwania tych negatywnych (lęków itp.) - bo wtedy wiadomo, zwieksza sie pewnosc siebie, czlowiek czuje się pewniejszy, że ma siłe i wpływ na pewne rzeczy.

 

socorro, dzięki za artykuł, ja bardzo lubie ksiązki Horney i w sumie zgadzam sie praktycznie ze wszystkim co napsiala :)

mi się wydaje że i lęk i uległość to objaw tego samego niedoboru neurotransmitera w mózgu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś byłam cichutka i niekonfliktowa( tylko pozornie bo w środku wulkan blokowanych emocji). Od ładnych kilku lat potrafię '' z ryjem wyjechać '' :mrgreen: jak to ładnie ujęliście , ale wcale nie czuje się z tym dobrze, jakieś chore poczucie winy mną włada , i po każdym takim zachowaniu ciągle zastanawiam się czy aby nie przesadziłam i czy na pewno miałam racje. Meczące to strasznie. Ale w sumie i tak chyba lepsze niż skrywanie złości i '' gotowanie się'' w środku.
Słuchajcie, a co z asertywnością ? ja też popadałam w skrajności uległość - agresja wobec otoczenia, ale to nie było dobre :? najlepiej spokojnie i grzecznie zamanifestowac swoje zdanie, wtedy nikt sie nie czuje urażony no i nie ma tego poczucia winy i niesmaku, że wylałam na kogos swoja złość... jeśli sie jest asertywnym, to negatywne emocje tez sie nie nawarstwiają, niczego nie trzeba dusic w sobie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wykończony, tak - ale jaka jest tego przyczyna? Wlasnie wg. mojej wiedzy przyczyna czysto organiczna (np. ze mozg rozwalony i nie jest w stanie produkowac czegos), to jest znikomy procent - i wtedy jedyne wyjscie to jechanie na lekach caly czas i tyle.

Ale znaczna wiekszosc (co potwierdzila ostatnio moja psychiatra), to objawy wynikajace z problemow emocjonalnych, osobowosciowych itd. I wtedy leki owszem pomagaja, ale jak przestajesz je brac to dalej masz problem (tak jak lek przeciwbólowy przy bólu zęba). Więc leki są dobre żeby przetrwać dzień i jakoś życ i funcjonowac itd. ale wg mnnie nie sa w stanie wyleczyc tak calkowicie - bo do tego potrzebna jest zmiana wewnetrzna jakas (pewnie rozna, dla roznych ludzi).

 

-- 03 wrz 2013, 11:22 --

 

bittersweet, masz racje z tą asertywnościa. Bo wtedy jestesmy w porzadku - i dla siebie (bo nie robimy nic wbrew sobie, nie wchodzą nam na głowe), i tez dla otczenia (bo reagujemy np. stanowczo ale nie jakos agresywnie). Mysle, ze to w duzym stopniu moze tez pomoc jakos stanąć na nogi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, i właśnie tu jest problem ,żeby własne zdanie umieć przedstawić w sposób grzeczny i spokojny , ale jak to zrobić kiedy emocje człowiekiem targają , a poza tym kiedy jestem spokojna to nie mam ochoty nikomu zwracać uwagi :roll: , dopiero stan podekscytowania i adrenalina sprawiają że mam w ogóle odwagę się odezwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agat 7, ja nauczyłam sie asertywności z książek... nawet jak jestes spokojna, to możesz wyrazić swoje zdanie, tylko żeby się w tym ćwiczyć. Wiem, że to nieprzyjemne na poczatku tak się przełamywać, ale jakos trzeba się nauczyc innego schematu zachowania... a uczymy się całe zycie. Nie ma sensu trzymac się wzorców postępowania, z których jesteśmy niezadowoleni, chociaz trudno z nich wyjść.

Na poczatku asertywnośc może byc stresująca, ale ja zawsze starałam sie postawic na miejscu swojego adwersarza - jaki przekaz chciałabym usłyszeć w sytuacji, kiedy ścierają się czyjeś interesy/opinie ? Ja chciałabym, żeby ktos spokojnie powiedział mi, o co mu chodzi i dlaczego - wtedy ja też to moge zrobić. Kiedy oboje znamy swoje stanowisko-a wcale nie musimy sie przy tym zgadzać- można poszukać jakiegos rozwiązania, kompromisu. Na zasadzie - to może ja zrobie tak, a Ty tak, zeby spotkac się w srodku drogi. A kompromisy się nie udają, kiedy ktoś jest niechętny, podnosi głos, albo ucieka. Dlatego sama staram się tak nie zachowywac, bo nie chce, żeby inni sie tak wobec mnie zachowywali.

Najczesciej kiedy się jest spokojnym i zyczliwym, ludzie sie odpręzają i też odpowiadaja tym samym. Oczywiscie nie zawsze, ale to juz zupelnie inna para kaloszy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, bo np fobiocy społeczni mają za mało dopaminy

a leki działają na taką uległość widać efekt u leczonego

 

no ale moga też chyba mieć poczucie małej wartosci i tego typu problemy i z tego mieć fobie społeczną

 

-- 03 wrz 2013, 14:30 --

 

bittersweet, dokladnie - trzeba cwiczyc, cwiczyc, cwiczyc - nic samo nie przyjdzie. I czasem na poczatku bywa trudne, trzeba sie zmuszac itd. ale potem są efekty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×