Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

34 minuty temu, Marlenka85 napisał:

A dla mnie historia Twojej Mamy, kochana jest straszna... Jak w sumie każdego z rakiem. 

Ja od rana "mam" raka zoladka.... 

Bo czuje opor przy ucisneciu i lekki dyskomfort zoladka, jakby bol. 

 

Ciekawe co będzie jurro 🤦‍♀️ boze jestem już tak zmęczona... Tak bardzo mocno zmęczona.... 💔 Nie odpuszcza mi to wszystko, byl juz chloniak bo wezly powoekszone kolo obojczyka, był rak pluc, był rak cycka, sledziony, przerzuty....jest rak zoladka.zaczelam sie poddawac na prawdę. Serio... Dziecko do szkoly a mi Nic mi się nie chce.... Nic. A tak mnie jeblo masakrycznie po tej zdradzie, gdy poczulam ze nie mogę juz na nikogo liczyć, nikomu ufac, boje się panicznie przestac bac.... 😥😭😭😭💔💔💔💔 Chyba jestenbtu najgorszym przypadkiem bo mysle sobie ze hipochondria, kancerofobia owszem ale ja jestem wyjatkiem na tym forum i na pewno okaze sie ze to rak 🤦‍♀️ 

Dlatego uwazam, ze jak najszybciej powinnas skonsultowac swój stan z terapueta i powinnien Ci zaproponowac inne formy leczenia. Mozna inna dodatkowa terapie (jak pisalam ten emdr). Niby taka "popularna" sie zrobila w ostatnim czasie, ale ponoc przynosi b dobre efekty. Psycholog mi wyjasnil, ze moze pomoc nawet w silnym leku, niekoniecznie trzeba miec odrazu traume. Bo ta terapia to glownie w traumach. Ja nie jestem zadnym specjalista w tej dziedzinie, ale jak Ci pisalam, skoro smierc Twojej mamy i ta cala otoczka powoduje u Ciebie taki wzrost silnego leku to to emdr moze rzeczywiscie byloby czyms dla Ciebie? Nie znam innych terapii. 

Ja w takim stanie jak Ty bylam tez kilka razy, ale po paru dniach sie poprawialo.

Teraz ze mam masakrycznego wkreta na raka nosogardla (codziennie stwierdzam jakis nowy objaw i coraz bardziej upewniam sie  w tym, ze go mam) to chyba jednak nie jest JESZCZE ze mna az tak jak u Ciebie.

Czasem tak mam, ze jestem juz tak psych zmeczona tym wkrecaniem sobie, ze moj mozg sam odpuszcza bo nie wyrabia... I robi mi sie wszystko jedno czy jestem chora, czy nie. Az do wystapienia nowego objawu i wszystko moze byc w ten sam dzien.

 

Edytowane przez maribellcherry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@maribellcherryu mnie z reguły tez lepiej bylo po kilku dniach. Ale mam wrażenie ze co wkret to jest gorzej.

Moja terapeutka emdr nie zajmuje się, ale szukam tu kogos na miejscu. Jest kilka gabinetow, najdalszy 30km więc spróbuję. Ja na prawdę probuje wszystkiego, nawet juz o hipnoterapii mysle. 

Wiecie, poza nerwica to ze mnie jsst normalna kobieta, dobra mama, itd. 

Tylko przypaletalo się takie gowno no i nie chce sobie pojsc 

Generalnie z tym bylam 

-wielokrotnie u lekarza rodzinnego 

-konsultacja z psychiatra z polski na telefon 

-psycholog 

-nawet pastor bo pomyślałam, ze moze dostane wsparcie duchowe. 

Biore ta hydroksyzyne od lekarza pije melise, staram się na prawdę sie staran, bo ktos mógłby pomyśleć ze nic nie robie z tym, tylko rycze i szukam w necie. 

Do niedawna mimo wszystko chodziłam do pracy, ani dnia nie opuściłam przez nerwice, raz tylko tydzień ale mialam covid i czulam się bardzo zle. Niestety zamkneli nasz oddział miejscowy i zostalam z gola dupa, a szukanie ostatnio dosc opornie mi idzie (dwa mies jestwn bez pracy juz) 

Moja sytuacja rodzinna jak pisalam jest do kitu, samotnosc u mnie tez jak widac zbiera swoje zniwo. W pracy jak nie kolezanki byly, to pacjenci, co chwilę ktos pogadal, przyszedł i jakos tak było po prostu inaczej. 

Doszlam do wniosku ze moim największym problemem jest to ze ja panicznie boje się nie bac to raz, a dwa boje sie poczuc dobrze. 

Ale jakas iskierka nadziei jak czuje się odrobinę lepiej, jak teraz(mimo ze poranek był do dupy) pozwala mi pomyslec czasem pozytywnie. Ze ciało nie jest symetryczne, ze przecież wezel nad czy pod obojczykiem na tym forum(a doczytalam tu wieleeee stron) mialo w pizdu osób.) ze zoladek czy trzystka w naszym wieku, 37lat ma praeo pobolec gdy się zarlo zupki chińskie i hydroksyzyne i mialo jedynie stres. 

Ze to wszystko tylko dla nas jest chore, ze ludzie sie spoca w nocy i nie maja chłoniakow, ze krew z dziasla czy popekane naczynka ba brzuchu przy otyłości nie sa bialaczka. 

 

Mam przejawy logiki w tej swojej kancerofobii. Ale takie ataki sa dla mnie najgorsze. 

 

Ale nadal uwazam ze mimo wszystko potrzebuje tego wsparcia i dziękuję ze jesteście, ze dzielicie sie tym co w Was siedzi. Mi to pomaga w jakis sposob bo czuje, ze tak do końca sama w tym nie jestem. 

♥️

I przepraszam jesli kogos moimi głupimi rakami wkurzam lub doluje 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja podam swój przykład aktualny. Byłam wczoraj u lekarza i dostałam skierowanie na cito do hematologa i/lub do szpitala na diagnostykę (w zależności od tego jakie terminy będzie miał hematolog). Czy się przejmuje tym, że lekarz ubzdurał sobie biopsję szpiku z powodu patologicznej leukocytozy? Nie, ani trochę, bo poziomowi leukocytów daleko do podejrzenia jakiejkolwiek choroby rozrostowej😎 skończy się pewnie tak jak 4 lata temu, że problem sam zniknie zanim dotrę do hematologa 😎

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, acherontia styx napisał:

A ja podam swój przykład aktualny. Byłam wczoraj u lekarza i dostałam skierowanie na cito do hematologa i/lub do szpitala na diagnostykę (w zależności od tego jakie terminy będzie miał hematolog). Czy się przejmuje tym, że lekarz ubzdurał sobie biopsję szpiku z powodu patologicznej leukocytozy? Nie, ani trochę, bo poziomowi leukocytów daleko do podejrzenia jakiejkolwiek choroby rozrostowej😎 skończy się pewnie tak jak 4 lata temu, że problem sam zniknie zanim dotrę do hematologa 😎

o tak, pamietam jak pisalas o tym. Odpowiadalas nawet na moj post o morfologii... No ciekawa jestem. Ale to dobrze ze lekarz dmucha na zimne i chce byc pewnien, ze nic CI nie jest.

I tez zazdroszcze podejscia. Ja to juz bym trumne wybierala....

 

Ale poczekaj, czy Ty cierpialas na hipochondrie? Bo w swoich postach jestes zawsze zrownowazona, bez paniki, spokojna... Hipochondryk raczej tak nie ma hahaha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, minou napisał:

Ja tez nie mieszkam w PL ale tu o dziwo odnajduje się lepiej. W PL tylko nakręcali moją hipochondrię a tu rodzinny na nic mnie nie skieruje jeśli nie uzna, ze trzeba.

moja mama tez zmarła nagle na początku roku. Złe się czuła wiec była w trakcie wymuszonych przez nas badań. Nie zdążyła ich skonsultować ale opis prześwietlenia mówił o guzu w płucu wielkości pomarańczy… otoczonym przerzutami wielkości śliwek. Trzustka już nie działała i wątroba prawdopodobnie tez. Mama zmarła dzień przed przyjęciem do szpitala, czego bardzo się bała. To oczywiście straszne, ale mama dokonała swojego wyboru. Prawie 5 lat wcześniej miała usuniętego czerniaka i jak poczuła się gorzej pół roku przed śmiercią, powinna była natychmiast iść do lekarza. Ale nie chciała. Kazałby jej przestać palić, zrezygnować z drineczka na dobranoc, a ona chciała żyć po swojemu. Nie chciała wyczerpującego leczenia, nie chciała szpitali, dokonała pewnego wyboru. Ten wybór obejmował nieinformowanie rodziny o złym samopoczuciu - pewnie bała się ze będziemy ją zmuszać do leczenia.

Mama mnie tak naprawdę inspiruje. Nie liczy się długość ale jakość życia. Nie wiem, ile mi

zostało, może krótko ale tym bardziej ma być miło i fajnie. Nie pozwolę nerwicy marnować mi tego czasu, który mi został. W końcu nie wiem,  czy to dni, lata czy dziesięciolecia. Ale martwiąc się i bojąc chorób to tak czy inaczej czas stracony. Równie dobrze można BYĆ chorym, skoro już to się sobie wmówiło, co za różnica, jakość życia i tak do dooopy.

Powiem Ci , ze ja tez bym bliskim nie powiedziala do ostatniej chwili... A moze w ogole... Sieklo by mnie w pewnym momecie pewnie, zadzwoniliby po pogotowie... i tak by wyszlo pewnie, ze umierajaca jestem... Albo jakby cos widzieli, to pewnie by mowili, zebym poszla do lekarza, a ja bym mowila: tak tak, pojde albo ze przejdzie samo...

I jakby mi rowniez lekarz powiedzial (zanim jeszcze chorobe byloby widac po mnie), ze nie zostalo mi wiele czasu i nie ma szans na wyleczenie... to tez bym sie nie leczyla... Mysle, ze nawet jakby mi powiedzial ze jest jakas tam mini szansa, to i tak moja psychika nie podolalaby temu, zeby walczyc i odpuscilabym... tak mysle...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, maribellcherry napisał:

 

Ale poczekaj, czy Ty cierpialas na hipochondrie? Bo w swoich postach jestes zawsze zrownowazona, bez paniki, spokojna... Hipochondryk raczej tak nie ma hahaha

Zdarzało mi się panikować czasami, może nie do tego stopnia, że byłam przekonana, że umieram, ale myślę, że hodowlę raków mogłabym otworzyć🤣

 

5 godzin temu, maribellcherry napisał:

 Ale to dobrze ze lekarz dmucha na zimne i chce byc pewnien, ze nic CI nie jest.

 

Ale lekarz jest pewny, że mi coś jest 🤣 w tym cały problem, ale powiedziała, że dopóki nie przyniosę opinii hematologa to mi nie da kolejnego antybiotyku, bo nawet nie wie na co ma mi go dać, skoro dwa nie zadziałały 😂  nawet mnie nie umówiła na następną wizytę kontrolną, powiedziała, że mam zadzwonić jak będę po hematologu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, acherontia styx napisał:

Zdarzało mi się panikować czasami, może nie do tego stopnia, że byłam przekonana, że umieram, ale myślę, że hodowlę raków mogłabym otworzyć🤣

 

Ale lekarz jest pewny, że mi coś jest 🤣 w tym cały problem, ale powiedziała, że dopóki nie przyniosę opinii hematologa to mi nie da kolejnego antybiotyku, bo nawet nie wie na co ma mi go dać, skoro dwa nie zadziałały 😂  nawet mnie nie umówiła na następną wizytę kontrolną, powiedziała, że mam zadzwonić jak będę po hematologu

o matko, to ja mam nadzieje, ze nic Ci nie jest.

A jak sie czujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, maribellcherry napisał:

A jak sie czujesz?

Ogólnie dobrze. Niby mam ostre zapalenie oskrzeli, ale bez śladu stanu zapalnego w badaniach laboratoryjnych, bo wszystkie wykładniki ujemne, podłoże alergiczne też wykluczone, a leukocyty żyją swoim życiem 😅 a no i kaszle 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, acherontia styx napisał:

Ogólnie dobrze. Niby mam ostre zapalenie oskrzeli, ale bez śladu stanu zapalnego w badaniach laboratoryjnych, bo wszystkie wykładniki ujemne, podłoże alergiczne też wykluczone, a leukocyty żyją swoim życiem 😅 a no i kaszle 

Hmmm to moze to jednak ma cos z tym zapaleniem oskrzeli wspolnego? 🤔

 

Ze Ty tak z humorem jeszcze do tego podchodzisz 😅 podziwiam i zazdroszcze. Jak to moj psych stwierdzil: dla mnie to inny swiat 😂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Marlenka85 napisał:

Doszlam do wniosku ze moim największym problemem jest to ze ja panicznie boje się nie bac to raz, a dwa boje sie poczuc dobrze.

Ja tez mam cos takiego. Nawet dzis. Boje poczuc sie lepiej bo jak znowu poczuje sie zle to znaczy ze “cos mi jest”. A jak juz sie czuje zle i boli a zyje to czuje ze zyje….

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, maribellcherry napisał:

 

 

Ale poczekaj, czy Ty cierpialas na hipochondrie? Bo w swoich postach jestes zawsze zrownowazona, bez paniki, spokojna... Hipochondryk raczej tak nie ma hahaha

Ale ja też tak mam🤪 kiedyś to bałam się wszystkiego. Chorób to miałam tyle że szkoda mówić, ba nawet wymyślałam sobie nowe choroby których jeszcze nikt nie znalazł i ja jestem tym wyjątkiem w którym lekarze nie wiedzą co mi jest, bo nie znają jeszcze tej choroby 🤦 

Ostatnio znowu staram się nie panikować. Był czas że przez kilka lat nie szukałam sobie chorób, nie umierałam co chwilę itp. Ale gdy atakuje mnie nerwica i somaty to od razu siedzę i godzinami szukam sobie co to za choroby mogą być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maribellcherry napisał:

Hmmm to moze to jednak ma cos z tym zapaleniem oskrzeli wspolnego? 🤔

No wg niej nie, bo CRP jest ujemne = brak stanu zapalnego. Poszczególne frakcje białych krwinek też nie wskazują na infekcję, a jednak ją mam. A ona szukała już pod każdym możliwym kątem, mówiła, że rozważała nawet pasożyty, ale eozynofile w normie, to odpada.

 

1 godzinę temu, maribellcherry napisał:

Ze Ty tak z humorem jeszcze do tego podchodzisz 😅 podziwiam i zazdroszcze. Jak to moj psych stwierdzil: dla mnie to inny swiat 😂

Ja już to przerabiałam z tą lekarką. Ona jest dobra, ale jak się do czegoś doczepi to nie ma przebacz 😜 5 lat temu sobie ubzdurała np. że moje migdały są na 100% do usunięcia. Wysłała mnie do laryngologa, który stwierdził, że mają się wszyscy odczepić od moich migdałów bo nic im nie jest, to odpuściła...na miesiąc😅 po miesiącu dała ponowne skierowanie do laryngologa, ale zaznaczyła, że mam iść do innego teraz. Poszłam do tego drugiego laryngologa, który stwierdził to samo co pierwszy 😂 no po drugiej takiej samej opinii skapitulowała w sprawie migdałów😆 i mam je do dzisiaj

także poza leczeniem mam też rozrywkę w pewnym sensie 😅

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

7 godzin temu, Marlenka85 napisał:

Dziewczyny jesteście niesamowite, szacun ogromny za dystans do nerwicy, odpuszczanie ♥️to godne podziwu. 

Jestem dumna z Was, dajecie wiarę innym, ze sie da chocby w pewnym stopniu z tego wyjsc. Dziękuję za to, bo to akurat mi jest bardzo potrzebne 

Tez tak uwazam. Padlo tu wiele madrych slow i dobrych rad. I osoby ktore to pisaly, glownie @minou @acherontia styx @nadiee maja racje i pisza bardzo sensownie i do rzeczy. Pisalam juz jakis czas temu, ze dobrze sie to czyta i wzielam sobie wiele rad do serca. Aczkolwiek wdrozenie ich jest jeszcze trudne. Ale krok po kroku. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie dzis boli glowa znowu (wczoraj tez ale dzis chyba mocniej). Bol jest naczynioruchowy i taki uciskowy. Jakby mi ktos glowe sciskal. Czasem opasujacy albo jak kask na glowie. Czasem mi niedobrze. Wiem ze takie

bole to nerwicowe. Czasem nawet dotyk boli. I ten bol jest falowy. Przychodzi i odchodzi jak fale. Mialam duzo stresu przez ostatnie 1,5tyg. Staram sie wiec ten bol tlumaczyc stresem. Aczkolwiek jest on podobny do bolow glowy w tych dziwnych odlotach (pamietasz @Szczebiotka ? Pisalysmy jakis czas temu o tych epizodach padaczkowych), wiec hmmmm….. Naprawde nie chce sobie nic wkrecac ale bol jest podobny. Nie mam odlotow czy urwania filmu na te chwile.

Edytowane przez maribellcherry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ach i jeszcze jedno. Wyszedl mi wynik pozytywny na v leiden czyli gen wrodzonej trombofilii. Wyszedl mi jeden wadliwy gen. W przyszlym tyg ma do mnie dzwonic lekarka i powiedziec czy cos z tym robimy czy nie a jak tak to co. 
Ale powiem Wam ze w ogole sie nie boje ze moge zachorowac na trombofilie….. A przeciez od tego mozna sie szybko przekrecic…. Natomiast rak mnie przeraza…. A nie mam ani BRCA 1 i 2, ani jeszcze jednego, cos na P…. . Tez moze raka np piersi powodowac.

Edytowane przez maribellcherry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, maribellcherry napisał:

Mnie dzis boli glowa znowu (wczoraj tez ale dzis chyba mocniej). Bol jest naczynioruchowy i taki uciskowy. Jakby mi ktos glowe sciskal. Czasem opasujacy albo jak kask na glowie. Czasem mi niedobrze. Wiem ze takie

bole to nerwicowe. Czasem nawet dotyk boli. I ten bol jest falowy. Przychodzi i odchodzi jak fale. Mialam duzo stresu przez ostatnie 1,5tyg. Staram sie wiec ten bol tlumaczyc stresem. Aczkolwiek jest on podobny do bolow glowy w tych dziwnych odlotach (pamietasz @Szczebiotka ? Pisalysmy jakis czas temu o tych epizodach padaczkowych), wiec hmmmm….. Naprawde nie chce sobie nic wkrecac ale bol jest podobny. Nie mam odlotow czy urwania filmu na te chwile.

Nie wiem czy cię pociesze czy nie ale od wczoraj mam to samo🤦 mam już dość tego dziwnego uczucia w głowie przeplatany bólem. Ostatnio rodzinny mi mówił że coś takiego może być tak naprawdę od kilku rzeczy, ale guza mózgu nie mam😛 podobno od nerwicy i tak mi mówił też neurolog i psychiatra, ale jak to ja nie do końca im wierzę🤪

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@maribellcherry, dzięki za dobre słowo. Bywam rozsądna, ale gorzej z zastosowaniem tego wobec siebie. 🙈

 

Wiele osób teraz boli głowa. Co chwilę ktoś z moich znajomych lub klientów mówi, że boli go głowa. Więc może to być jakiś czynnik zewnętrzny. Ciśnienie, pogoda... Łatwo teraz też coś złapać. 

 

Ja aktualnie zluzowałam trochę. Nie mówię, że w ogóle się nie przejmuje, ale... Chyba raczej przejmuję się czymś innym niż zdrowie. Bardziej. 

 

Jestem po rtg klatki piersiowej i mam mierzyć ciśnienie. Wizytę mam w przyszłym tygodniu. Popatrzyłam sobie na to zdj i nic nie wiem. XD Ale chyba nic tam się strasznego nie dzieje... Nadal boli mnie obszar na dekolcie, ale to ponoć może być kręgosłup i/lub nerwy. System nerwowy to ja sobie w tym roku załatwiłam... 

 

Przyłączam się do wyrazów uznania dla Was, które właśnie z rozsądkiem podchodzicie do swoich dolegliwości. Naprawdę podziwiam i super... Też chcę tak. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, nadiee napisał:

@maribellcherry

 

Jestem po rtg klatki piersiowej i mam mierzyć ciśnienie. Wizytę mam w przyszłym tygodniu. Popatrzyłam sobie na to zdj i nic nie wiem. XD Ale chyba nic tam się strasznego nie dzieje... Nadal boli mnie obszar na dekolcie, ale to ponoć może być kręgosłup i/lub nerwy. System nerwowy to ja sobie w tym roku załatwiłam... 

 

 

A to akurat prawda że od kręgosłupa można mieć takie objawy. Ja mam tak zjechany kręgosłup że co chwilę coś mnie boli, drętwieją ręce czy nogi, a nawet ból głowy może być od niego. 

Mnie nie tylko boli co nam taki ucisk jakby, tylko chwilami zaboli dlatego ja już nic nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Szczebiotka napisał:

A to akurat prawda że od kręgosłupa można mieć takie objawy. Ja mam tak zjechany kręgosłup że co chwilę coś mnie boli, drętwieją ręce czy nogi, a nawet ból głowy może być od niego. 

Mnie nie tylko boli co nam taki ucisk jakby, tylko chwilami zaboli dlatego ja już nic nie wiem.

 

Ucisk mi się kojarzy z czymś takim typowo napięciowym. A umówmy się... Ileś lat z nerwicą, innymi przypadłościami, które masz, problemami też innej natury niż zdrowotne... Do tego sytuacja na świecie, która też na nas wpływa, te wszystkie newsy... Plus zanieczyszczenie środowiska... No kurczę jest się czym stresować. Też podświadomie. I ciało to odczuwa całościowo. Odbija się to w jego różnych częściach. Żyjemy w czasach, w których mamy plagę problemów emocjonalnych. Mnóstwo ludzie jest diagnozowanych z depresją i innymi. 

 

A Ty, jak masz zjechany kręgosłup, to od tego też możesz mieć tendencje do bólów głowy. To jest wręcz pewne... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie ostatnio ciagle boli głowa. Nie martwi mnie to, po pierwsze mam chroniczne zapalenie zatok, po drugie moje mięśnie karku są napięte do granic możliwości przez stres a po trzecie metylofenidat powoduje mega bóle głowy. 
Teraz jestem na dłuższych wakacjach, potrzebowałam tego bardzo bo mój system nerwowy jest totalnie zajechany. W trakcie diagnostyki adhd, jeszcze przed samym leczeniem, jak zwykle zaangażowałam się w kilka projektów, w ogole nie oceniając realnie, czy mam na nie czas. Wiec jestem w trakcie przeprowadzki i remontu, robię podyplomówkę na sgh i jeszcze podjęłam się szkolenia 2 letniego uczennicy, wiec w pracy robię swoje, plus sprawdzam wszystko, co robi ona. Jedno dziecko (to z ADHD) właśnie zmienia szkole, a drugie (to z autyzmem) ma aktualnie jakiś ciągnący się konflikt z kolega z klasy. Poza tym nie śpię bo mój stary kot nie bardzo polubił młodego kota, którego „odziedziczyłam” po mamie. Mama stwierdziła, ze ja na pewno tego kota wezmę, jeśli jej się coś stanie, wiec przemyciłam tego kociego rozpuszczonego demona przez granice, a on całą noc gania na zmianę mojego starego kocura i kuleczkę z dzwoneczkiem… co chwila dzwonia do mnie z biura zarządzania nieruchomością, bo najpierw podobno pękła rura i sąsiad zalany a teraz dzwonili przy tej różnicy czasowej o 5 rano czasu lokalnego bredząc, ze ktoś wyrzuca smieci z mojego balkonu. Na wieść, ze jestem w Afryce a koty raczej smieci nie wyrzucają, stwierdzili, ze to pomyłka… jestem wykończona, szczerze mówiąc drugi raz w życiu osiągnęłam ten stan, z którym nawet nerwica już przegrywa. W zasadzie nawet nie moge już się bać, bo jestem tak zajechana, ze nagła smierć wydaje się wręcz upragnionym odpoczynkiem…

Także jestem w Afryce, w miejscu gdzie karaluchy są wielkości myszy, a w okolicy jest tylko dwóch lekarzy, którzy podobno nawet złamanej nogi nie umieją złożyć. W razie awarii zostaje transport lotniczy na Kanary… najbliższe miejsce z jako takim szpitalem. Poza tym jest ekstra, dzieci maja wysypkę, ja jestem spuchnięta a w hotelu jest epidemia shigelli… mam to w 4 literach… leżę do góry brzuchem, pływam i jem niemyte owoce. Karaluchy nazywamy „zuczkami” i cieszymy się ze nie ma skorpionów i tarantul. Dziś oglądaliśmy rekiny, nie zjadły nas, podobno jesteśmy dość niesmaczni dla nich. 

Biopsja szpiku??? Nieeee to boli jak cholera. Nie wiem co by musiało się stać żebym się zgodziła. I nie wiem czemu z jakiś dziwnych powodów robią to w znieczuleniu miejscowym, które nic nie daje…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, minou napisał:

Biopsja szpiku??? Nieeee to boli jak cholera. Nie wiem co by musiało się stać żebym się zgodziła. I nie wiem czemu z jakiś dziwnych powodów robią to w znieczuleniu miejscowym, które nic nie daje…

A miałaś, że wiesz, że boli? Boli przez chwilę, w momencie jak lekarz przebija się przez okostną i koniec. Samo pobranie szpiku nie boli.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, acherontia styx napisał:

A miałaś, że wiesz, że boli? Boli przez chwilę, w momencie jak lekarz przebija się przez okostną i koniec. Samo pobranie szpiku nie boli.

 

Tłumaczyłam podczas kilku biopsji… wrzaski, które słyszałam, przeczą Twojej teorii. Ale może w różnych krajach są różne procedury. Tu gdzie mieszkam w życiu bym się nie zgodziła bez pełnej narkozy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, minou napisał:

 

Także jestem w Afryce, w miejscu gdzie karaluchy są wielkości myszy, a w okolicy jest tylko dwóch lekarzy, którzy podobno nawet złamanej nogi nie umieją złożyć. W razie awarii zostaje transport lotniczy na Kanary… najbliższe miejsce z jako takim szpitalem. Poza tym jest ekstra, dzieci maja wysypkę, ja jestem spuchnięta a w hotelu jest epidemia shigelli… mam to w 4 literach… leżę do góry brzuchem, pływam i jem niemyte owoce. Karaluchy nazywamy „zuczkami” i cieszymy się ze nie ma skorpionów i tarantul. Dziś oglądaliśmy rekiny, nie zjadły nas, podobno jesteśmy dość niesmaczni dla nich. 
 

Super sie tego czyta hahaha 😄 Mam nadzieje, ze jednak wszystko bedzie okej i nie przywieziecie niespodzianek z Afryki i lekarz nie bedzie potrzebny!

Udanego wypoczynku!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×