Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 11.06.2022 o 02:55, lukanogaj napisał:
Dzien dobry , witam wszystkich.Dlugo sie bronilem zeby sobie przyznac ze cos ze mna nie tak.Moja historia zaczela sie dwa lata temu, kiedy zmarl moj Tata, z ktorym nie zdazylem sie pozegnac, jak rowniez nie moglem przyleciec przez covida na pogrzeb. No coz , i od tego sie zaczelo, najpierw rozlecial mi sie brzuch i jelita, biegunki, przelewanie wody i bole.Doszlem do wniosku ze mam raka jelita grubego, badania i koncu kolonoskopia , ktora tylko potwierdzila ze jestem zdrowy, no i cud po kolonoskopi wszsytko zniklo, jeszcze wtedy nie myslalem ze to moze siedziec w glowie, doszlem do wniosku ze to zmiana diety uspokoila zoladek. Ciagly starch ze ktorys z moich tluszczakow przerodzi sie w nowotwor... Kilka tygodni temu odkrylem na ramieniu ciemna plame, wiec prawie zemdlalem. to na pewno czerniak i juz umieram. Poszlem do dermatologa , ktory po badaniu stwierdzil ze to wlokniak twardy, prosze spac spokojnie. Nie uwiezylem od tego czasu nie spie , wiec umowilem sie do drugiego bardzo drogiego dermatologa w Londynie , bo tu mieszkam.Dermatolog stwierdzil podobnie ze ma wlokniaka i znamie, zeby sie nie martwic....Dr Google mnie zabije, a ciekawostka od kiedy ciagle mysle o tej plamie , to boli mnie reka, piecze i robi sie ciepla , ktora i tak mnie boli od lat , gdyz jestem kierowca i zawsze mnie bolala, w trakcie jazdy, ale teraz doszly te nowe objawy. .. Powiem wam ze to jest straszne, nie wiem jak wylaczyc mozg, i jak sobie z tym poradzic.Pozdrawiam wszsytkich i ciesze sie ze istnieja takie grupy
 
  
 
 

Ja tez nie wiem. Raczej nic ciekawego Ci nie doradze. Jakbym wiedziala to sama sobie bym pomogla. Ja “wchodze” z jednej choroby w druga. I mimo ze ostatnio mialam kilka badan krwi ktore teoretycznie wykluczyly choroby ktore sobie wkrecalam….to ja i tak je wciaz sobie wkrecam. Mialam nawet objawy podczas picia wina, ktore teoretycznie powinno mnie odprezyc i objawy zniknac lub bardzo sie zmniejszyc a tak sie wcale nie stalo. A wypilam prawie cala butelke…😇

Edytowane przez maribellcherry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.06.2022 o 18:04, patrycja03 napisał:

A moja koleżanka z klasy wczoraj przyszła do szkoły i mówiła, że wymiotowała i ogólnie źle się czuła i jak to usłyszałam to oczywiście panika i cały czas myślę i boje się, że też to złapie, a jutro mam drugi i ostatni egzamin z części praktycznej i boję się, że może dziś lub jutro rano mnie to też złapie a ja nie dość że sie boje wymiotowania to do tego nie mogę nawet zachorować. Bo ona ma prawdopodobnie po prostu jelitówkę a ja i tak się boje, że też będę wymiotować...Już wole mieć biegunkę tak jak zawsze od dosyć długiego czasu przy jelitówce mam tylko biegunkę i wiadomo nudności ale bez wymiotów. I nie chce żeby to się tym razem zmieniło bo ja wpadnę w panikę i to okropną bo tak się tego boje i będę już sobie wmawiać że nic nigdy już nie zjem bo będę się bać, że to się powtarzać będzie... :(

I jak poszlo na egzaminie? I czy sie rozchorowalas?

 

Mnie cos za to chyba zlapalo. Wczoraj juz czulam ze cos sie dzieje z jelitami a dzis rozstroj. Moj syn mial ostatnio kilka dni biegunke i sie czul sie zbyt dobrze. Moze od niego sie zarazilam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, maribellcherry napisał:

I jak poszlo na egzaminie? I czy sie rozchorowalas?

 

Mnie cos za to chyba zlapalo. Wczoraj juz czulam ze cos sie dzieje z jelitami a dzis rozstroj. Moj syn mial ostatnio kilka dni biegunke i sie czul sie zbyt dobrze. Moze od niego sie zarazilam.

Bardzo dobrze mi poszły obydwa egzaminy:) na szczęście nic mnie nie złapało więc jestem już spokojniejsza o to. A co do Ciebie to bardzo możliwe, że od syna mogłaś się zarazić. Dbaj o siebie teraz i nie przejmuj się tym, bo to NA PEWNO jest tylko jelitówka 😘

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Nie mogę uwierzyć, że wróciłam do tego wątku po ponad 10 latach względnego spokoju. Na studiach miałam silne leki o swoje zdrowie, które nagle minęły jak ręką odjął. Myślałam, że to już za mną, ale pod koniec lutego znów się zaczęło. Zaczęło się od bólu głowy  który nie chciał minąć po ibupromie. Z ciekawości zmierzyłam wtedy cisnienie i było 137/90. Przestraszyłam się i zaczęłam je mierzyc co chwilę, momentami dobijało do 160/100 za chwile 128/100 i znow roslo. Miałam wrażenie ucisku w uszach. W końcu od tego mierzenia miałam siną rękę. To mnie otrzeźwiło i postanowiłam przestać. Schowałam ciśnieniomierz i na trochę mi przeszlo. Po miesiącu odkryłam na otoczce brodawki czerwona plamkę, net podpowiadał raka Pageta. Oczywiście panika, piersi zmacane do siniaków i co chwilę pojawiały  się kolejne sygnaly, że coś jest nie tak. Pod koniec byłam już kłębkiem nerwów. W końcu poszłam na usg piersi i do dermatologa i nic nie znaleźli, plamka zbladła, prawdopodobnie to pozostałość po pryszczu. Myślałam, że w końcu będzie ok. I faktycznie miesiąc "byłam zdrowa", ale od tygodnia mam wrażenie zatkanych uszu, raz, raz drugie,  czasami oba. Jak o tym myślę, to problem się nasila, a czasami o tym zapominam i jakby mija, ale wystarczy  że sobie przypomnę i wszystko wraca. Pierwsza myśl - wysokie cisnienie, ale boję się nawet zbliżyć do ciśnieniomierza. W końcu się odważyłam i cała spanikowana zmierzyłam, 140/100. Początkowo ulga, że tylko tyle mimo takiego strachu. Następnego dnia postanowiłam więc powtórzyć pomiar i było 170/90, za chwilę 128/90, po minucie kolejne badanie i 190/100. Oczywiście panika i myśl by jechać na SOR. Odczekałam chwilę, poprosiłam mamę o zmierzenie mi ciśnienia -135/95. To było przed wczoraj, postanowiałam znowu schowac cisnieniomierz. Niestety ucisk, delikatne pulsowanie w uszach mam dalej, raz w jednym raz w drugim. W jednym już mnie wszystko boli od grzebania w środku. Już sama nie wiem co mam z sobą zrobić. Kupiłam nawet magnez z potasem na cisnienie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.06.2022 o 18:00, patrycja03 napisał:

Bardzo dobrze mi poszły obydwa egzaminy:) na szczęście nic mnie nie złapało więc jestem już spokojniejsza o to. A co do Ciebie to bardzo możliwe, że od syna mogłaś się zarazić. Dbaj o siebie teraz i nie przejmuj się tym, bo to NA PEWNO jest tylko jelitówka 😘

Gratuluje!

 

tak, to byla taka jedodniówka, ale mnie wymeczyla.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 I jak się czujecie? 

Ja mam lepsze momenty, ale tak ogólnie to wegetuję, a w tym miesiącu jeszcze nie jestem w stanie podjąć terapii z uwagi na inne rzeczy. Ciągle wsłu/cenzura/ę się w ciało, mam często zawroty głowy (koszmarne jest to wrażenie, że się zaraz przewrócę), źle się czuję w centrach handlowych (dzisiaj tak się spociłam przy półce, że byłam pewna, że padnę jak mucha), ręka boli, często bolą mnie plecy. Tętno, ciśnienie, pomiar na pulsoksymetrze niby w porządku, ale ciągle mi po głowie chodzi, że mam jakąś wadę serca albo te płuca. Jeszcze jak umrze ktoś młody/ w średnim wieku i czytam te durne komentarze, że to po szczepieniu to również się nakręcam. Ostatnio mam niskie dosyć tętno spoczynkowe, poniżej 60 (ale tylko jak leżę prawie nieruchomo) i wtedy to dopiero się czuję strasznie, chyba martwi mnie zbyt spokojne bicie mojego serca,, jakby absurdalnie to nie zabrzmiało.

 

W dniu 17.06.2022 o 20:05, joakar4 napisał:

Witajcie. Nie mogę uwierzyć, że wróciłam do tego wątku po ponad 10 latach względnego spokoju. Na studiach miałam silne leki o swoje zdrowie, które nagle minęły jak ręką odjął. Myślałam, że to już za mną, ale pod koniec lutego znów się zaczęło. Zaczęło się od bólu głowy  który nie chciał minąć po ibupromie. Z ciekawości zmierzyłam wtedy cisnienie i było 137/90. Przestraszyłam się i zaczęłam je mierzyc co chwilę, momentami dobijało do 160/100 za chwile 128/100 i znow roslo. Miałam wrażenie ucisku w uszach. W końcu od tego mierzenia miałam siną rękę. To mnie otrzeźwiło i postanowiłam przestać. Schowałam ciśnieniomierz i na trochę mi przeszlo. Po miesiącu odkryłam na otoczce brodawki czerwona plamkę, net podpowiadał raka Pageta. Oczywiście panika, piersi zmacane do siniaków i co chwilę pojawiały  się kolejne sygnaly, że coś jest nie tak. Pod koniec byłam już kłębkiem nerwów. W końcu poszłam na usg piersi i do dermatologa i nic nie znaleźli, plamka zbladła, prawdopodobnie to pozostałość po pryszczu. Myślałam, że w końcu będzie ok. I faktycznie miesiąc "byłam zdrowa", ale od tygodnia mam wrażenie zatkanych uszu, raz, raz drugie,  czasami oba. Jak o tym myślę, to problem się nasila, a czasami o tym zapominam i jakby mija, ale wystarczy  że sobie przypomnę i wszystko wraca. Pierwsza myśl - wysokie cisnienie, ale boję się nawet zbliżyć do ciśnieniomierza. W końcu się odważyłam i cała spanikowana zmierzyłam, 140/100. Początkowo ulga, że tylko tyle mimo takiego strachu. Następnego dnia postanowiłam więc powtórzyć pomiar i było 170/90, za chwilę 128/90, po minucie kolejne badanie i 190/100. Oczywiście panika i myśl by jechać na SOR. Odczekałam chwilę, poprosiłam mamę o zmierzenie mi ciśnienia -135/95. To było przed wczoraj, postanowiałam znowu schowac cisnieniomierz. Niestety ucisk, delikatne pulsowanie w uszach mam dalej, raz w jednym raz w drugim. W jednym już mnie wszystko boli od grzebania w środku. Już sama nie wiem co mam z sobą zrobić. Kupiłam nawet magnez z potasem na cisnienie. 

10 lat? To kupa czasu, nie bałaś się w tym okresie w ogóle chorób ani niczego? 

 

Obyś tym razem też szybko pozbyła się lęku; w sumie to trochę optymistyczne, że chociaż miałaś te 10 lat przerwy, ja powiem, że nerwicę to chyba mam cały czas, ale hipochondria mi trochę przygasła, ale teraz znowu się rozkręciła... A co do pulsu i ciśnienia, to może skakać od nerwów, mi puls często skacze. Też mam różne ciśnienie, ale chyba lepiej rzeczywiście tego ciągle nie sprawdzać - nie ma sensu. 

 

W dniu 10.06.2022 o 07:52, maribellcherry napisał:

No wlasnie obawiam sie ze nie byl to atak paniki, bo na poczatku bylam w domu zajeta praca i naprawde nie skupialam sie na moim ciele. I nawet jak zauwazylam ze rosnie mi cisnienie (bo to nie byl skok tylko w ciagu godziny ono mi tak roslo) to wciaz bylam spokojna. Dopiero po kolejnym mierzeniu zaczelam sie denerwowac bo znowu uroslo a u lekarza to chyba mialam syndrom bialego fartucha. Za godzine mam kontrole i sie juz tym denerwuje wiec moze mi skoczyc znowu wszystko.

 

Pisalas wczesniej ze ten bol reki masz od jakiegos 2018/2019. Naprawde nie wydaje mi sie zebys tyle z rakiem pluc chodzila i zyla wciaz tak szczerze. Bez leczenia itp. 

Ja czasami mam atak paniki o tak, jak siedzę, zresztą chyba bezruch mnie stresuje paradoksalnie najbardziej - jak się potężnie zestresuję, to muszę po prostu być w ruchu. 

 

I jak tam wizyta?

 

Nie wiem od kiedy dokładnie mam ból, szczerze mówiąc. W 2018/19 jednak miałam bardziej fazę na żołądkowe rzeczy - i szczerze to chyba było lepsze niż to, co odczuwam teraz. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, wszyscy. 

Baaardzo dawno mnie tu nie było. Miesiąc temu nerwica zaatakowała mnie ponownie. Zrobiłam sobie morfologię i najpierw wyszły mi procentowo obniżone neutrofile. Oczywiście nakręciłam się od razu na białaczkę. Byłam u 5 hematologów i ponosiłam badania... Tym razem wszystko wyszło a normie. Poza rozchwianym rozmazem ręcznym. Tam monocyty wyszły mi 11% (norma 3-8%) i limfocyty 23%(norma od 25%). Hematolog obliczyła wartość bezwzględną i mieści się w normie. Jej zdaniem absolutnie nie ma powodów do zmartwień. Ale ja się zdążyłam naczytac o monocytozie i... Żegnam się z życiem. Pozostałe parametry mm w normie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, nadiee napisał:

Hej, wszyscy. 

Baaardzo dawno mnie tu nie było. Miesiąc temu nerwica zaatakowała mnie ponownie. Zrobiłam sobie morfologię i najpierw wyszły mi procentowo obniżone neutrofile. Oczywiście nakręciłam się od razu na białaczkę. Byłam u 5 hematologów i ponosiłam badania... Tym razem wszystko wyszło a normie. Poza rozchwianym rozmazem ręcznym. Tam monocyty wyszły mi 11% (norma 3-8%) i limfocyty 23%(norma od 25%). Hematolog obliczyła wartość bezwzględną i mieści się w normie. Jej zdaniem absolutnie nie ma powodów do zmartwień. Ale ja się zdążyłam naczytac o monocytozie i... Żegnam się z życiem. Pozostałe parametry mm w normie.

Wspolczuje Ci.

Ja codziennie siE zegnam z zyciem….

 

Nie wiem co Ci odp… chyba jedynie sprobowac zaufac lekarzowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

 

 

Ja czasami mam atak paniki o tak, jak siedzę, zresztą chyba bezruch mnie stresuje paradoksalnie najbardziej - jak się potężnie zestresuję, to muszę po prostu być w ruchu. 

 

I jak tam wizyta?

 

Nie wiem od kiedy dokładnie mam ból, szczerze mówiąc. W 2018/19 jednak miałam bardziej fazę na żołądkowe rzeczy - i szczerze to chyba było lepsze niż to, co odczuwam teraz. 

Wizyta okej. Syndrom bialego fartucha. Krew okej.

Chociaz wyszlo mi crp 4,9 i czytalam ze jak jest wyzsze niz 3 to znaczyc moze ze zle z sercem (ale nie wiem czy nie pokrecilam czegos).

 

W kazdym razie boje sie ze dostane zawalu albo zatrzyma mi sie serce tak po prostu.

Dzis nagle zacZelo mnie grzac na twarzy i uszach. Oczy bola jakby ktos je do srodka chcial wcisnac. Zmierzylam cisnienie po jakis 3 godz 144/85 i 85 puls. Polozylam sie i po 5 min 139/102 i

95 plus…. Nie ogarniam. Troche bolala mnie glowa i czulam sie od tego momentu zamulona. W pewnym momencie dostalam odruchu wymiotnego. Glodna nie bylam. Teraz czuje sie wykonczona, jakby moje cialo zuzylo na ten stan prawie cala energie. Nie grzeje mnie az tak ale bola oczy wciAz i czuje sie tak dziwnie. Nie jakos zle ale szalu tez nie ma.
Po jedzeniu zaczelo mnie mulic.


Boje sie ze zbliza mi sie zawal albo serce mi sie za trzyma.

 

Bardzo mi sie chce plakac.

Edytowane przez maribellcherry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, maribellcherry napisał:

Wizyta okej. Syndrom bialego fartucha. Krew okej.

Chociaz wyszlo mi crp 4,9 i czytalam ze jak jest wyzsze niz 3 to znaczyc moze ze zle z sercem (ale nie wiem czy nie pokrecilam czegos).

 

W kazdym razie boje sie ze dostane zawalu albo zatrzyma mi sie serce tak po prostu.

Dzis nagle zacZelo mnie grzac na twarzy i uszach. Oczy bola jakby ktos je do srodka chcial wcisnac. Zmierzylam cisnienie po jakis 3 godz 144/85 i 85 puls. Polozylam sie i po 5 min 139/102 i

95 plus…. Nie ogarniam. Troche bolala mnie glowa i czulam sie od tego momentu zamulona. W pewnym momencie dostalam odruchu wymiotnego. Glodna nie bylam. Teraz czuje sie wykonczona, jakby moje cialo zuzylo na ten stan prawie cala energie. Nie grzeje mnie az tak ale bola oczy wciAz i czuje sie tak dziwnie. Nie jakos zle ale szalu tez nie ma.
Po jedzeniu zaczelo mnie mulic.


Boje sie ze zbliza mi sie zawal albo serce mi sie za trzyma.

 

Bardzo mi sie chce plakac.

Chce jeszcze dodac ze od tego cyklu nie mam nuvaringu. Uzywalam go przez ostatnie 5 lat i wyjelam, nie chce juz. Teraz jakos w tym tyg powinnam dostac miesiaczke. Moze to zaburzenia hormonalne??? 

Pobolewja mnie tez raz plecy raz kregoslup, moze to nerki... nie wiem... Od nerek tez moze skakac cisnienie i serce.

 

Ogolnie czuje na twarzy i oczach jakbym mialam temperature, ale jej nie mam... 

 

Ogolnie jestem tak spanikowana, zaraz zaczynam prace, nie wiem jak sie skupie. Mam wrazenie ze zaraz zwymiotuje ale nie wiem czy z nerwow czy rzeczywiscie cos mi jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, maribellcherry napisał:

Chce jeszcze dodac ze od tego cyklu nie mam nuvaringu. Uzywalam go przez ostatnie 5 lat i wyjelam, nie chce juz. Teraz jakos w tym tyg powinnam dostac miesiaczke. Moze to zaburzenia hormonalne??? 

Pobolewja mnie tez raz plecy raz kregoslup, moze to nerki... nie wiem... Od nerek tez moze skakac cisnienie i serce.

 

Ogolnie czuje na twarzy i oczach jakbym mialam temperature, ale jej nie mam... 

 

Ogolnie jestem tak spanikowana, zaraz zaczynam prace, nie wiem jak sie skupie. Mam wrazenie ze zaraz zwymiotuje ale nie wiem czy z nerwow czy rzeczywiscie cos mi jest.

 

Cóż, akurat jestem kiepskim pocieszycielem, bo sama boję się własnego oddechu, ale nie jest możliwe, żebyś cierpiała na tyle jednostek chorobowych i to co dwa dni inną - mnogość objawów, skupienie na nich wskazują ewidentnie na nerwicę. 

 

Ale jakie skoki serca? Z tego, co opisujesz, puls jest normalny. Chyba że inaczej to odczuwasz. Ja odczuwam dziwnie serce, ale sama nie mogę tego opisać - choć tętno mam raczej normalne oprócz tych dwóch razy, gdzie mi dowaliło do mniej więcej 130, jak po prostu szłam. Ale czytałam, że ludzie mają nawet podczas ataku paniki 170.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

 

Cóż, akurat jestem kiepskim pocieszycielem, bo sama boję się własnego oddechu, ale nie jest możliwe, żebyś cierpiała na tyle jednostek chorobowych i to co dwa dni inną - mnogość objawów, skupienie na nich wskazują ewidentnie na nerwicę. 

 

Ale jakie skoki serca? Z tego, co opisujesz, puls jest normalny. Chyba że inaczej to odczuwasz. Ja odczuwam dziwnie serce, ale sama nie mogę tego opisać - choć tętno mam raczej normalne oprócz tych dwóch razy, gdzie mi dowaliło do mniej więcej 130, jak po prostu szłam. Ale czytałam, że ludzie mają nawet podczas ataku paniki 170.

Czuje, ze tak arytmicznie bije czasem.

 

Najgorsze, ze ja te wszystkie bole naprawde odczuwam.... Wiec mysle, ze jakas prawdziwa choroba...

 

Teraz soobie wkrecam, ze to moze guz mozgu albo powiklania poszczepienne (Pfizer).... Fakt ze mialam 11 miesiecy temu druga dawke.. Albo powiklania po koronie (mialam na przelomie lutego i marca).

 

No musi byc cos przyczyna takie samopoczucia... Az ciezko uwiezyc ze az tak mam psyche zjechana...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Wam powiem, że zaczynam się obawiać, iż mogę powoli uzależniać się od alkoholu...W sumie nie wiem może już od jakiegoś roku pije? Nie wiem kiedy zaczęłam tak więcej...W sensie ja nie pije dzień w dzień, jedynie kiedy tak więcej po prostu (piwa, czasem wódki czy to setki czy te pół litrowe) to w weekendy ale też nie każdy weekend. Przed ostatni raz kiedy tak bardzo się upiłam, to był sylwester, a aktualnie ostatni raz kiedy do tego doszło (raczej byłam w podobnym stanie co w sylwka) to był ten piątek, który minął. Pije zawsze ze znajomymi i jest naprawdę super atmosfera, tym razem jak już miałam tak zwaną bombę to już nie zwracałam uwagi ile dalej piłam i co piłam (a nawet Reb Bull piliśmy) i ogólnie była niezła mieszanka wódek ze sobą. Na drugi dzień wstałam (oczywiście leków nie brałam przed piciem) i miałam kaca, bolała mnie głowa itp. Czułam się mega źle. No i wtedy też później poszliśmy sie napić ale ja już nie przesadzałam bo jak to my nerwicowcy, bałam się że coś mi się stanie itd. No i potem poszłam do domu a moi znajomi pili aż do 4 rano oczywiście znów mega się upijając, a ja tym razem wcześniej wróciłam do domu i to trzeźwa. No i w niedzielę tylko pare łyków jednego piwa wzięłam i cały czas wspominam sobie ten piątek, jak super się czułam i naprawde było mega się rozluźnić tak..I jakoś tak mnie dziś wzięło, że znowu bym się napiła oczywiście wole w towarzystwie niż sama i zaczęłam myśleć czy się już powoli nie uzależniam...Boje się wtedy po prostu tych skutków bez picia, co mi może być itp...Już nawet czytałam o uzależnieniu ale dalej nie mam pewności :(😕 w sobotę znów idziemy się napić, nie wiem ile ale pewnie podobnie co w piątek. Moja mama o wszystkim wie i jest mega przeciwna temu i mojemu towarzystwie tak samo, szczególnie że często jest z nami mój były. I nie wiem, jak myślicie...Pijąc większe ilości alkoholu od czasu do czasu (czasem jedno piwo wypije sobie będąc sama, ostatnio wypiłam pierwszy raz sama jedną setkę wódki) mogłam się już uzależnić lub powoli może do tego dochodzić? Pytam Was, bo może ktoś też miał podobne sytuacje czy coś lub zna takie osoby i może wiecie czy tak to może też działać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, patrycja03 napisał:

Ja Wam powiem, że zaczynam się obawiać, iż mogę powoli uzależniać się od alkoholu...W sumie nie wiem może już od jakiegoś roku pije? Nie wiem kiedy zaczęłam tak więcej...W sensie ja nie pije dzień w dzień, jedynie kiedy tak więcej po prostu (piwa, czasem wódki czy to setki czy te pół litrowe) to w weekendy ale też nie każdy weekend. Przed ostatni raz kiedy tak bardzo się upiłam, to był sylwester, a aktualnie ostatni raz kiedy do tego doszło (raczej byłam w podobnym stanie co w sylwka) to był ten piątek, który minął. Pije zawsze ze znajomymi i jest naprawdę super atmosfera, tym razem jak już miałam tak zwaną bombę to już nie zwracałam uwagi ile dalej piłam i co piłam (a nawet Reb Bull piliśmy) i ogólnie była niezła mieszanka wódek ze sobą. Na drugi dzień wstałam (oczywiście leków nie brałam przed piciem) i miałam kaca, bolała mnie głowa itp. Czułam się mega źle. No i wtedy też później poszliśmy sie napić ale ja już nie przesadzałam bo jak to my nerwicowcy, bałam się że coś mi się stanie itd. No i potem poszłam do domu a moi znajomi pili aż do 4 rano oczywiście znów mega się upijając, a ja tym razem wcześniej wróciłam do domu i to trzeźwa. No i w niedzielę tylko pare łyków jednego piwa wzięłam i cały czas wspominam sobie ten piątek, jak super się czułam i naprawde było mega się rozluźnić tak..I jakoś tak mnie dziś wzięło, że znowu bym się napiła oczywiście wole w towarzystwie niż sama i zaczęłam myśleć czy się już powoli nie uzależniam...Boje się wtedy po prostu tych skutków bez picia, co mi może być itp...Już nawet czytałam o uzależnieniu ale dalej nie mam pewności :(😕 w sobotę znów idziemy się napić, nie wiem ile ale pewnie podobnie co w piątek. Moja mama o wszystkim wie i jest mega przeciwna temu i mojemu towarzystwie tak samo, szczególnie że często jest z nami mój były. I nie wiem, jak myślicie...Pijąc większe ilości alkoholu od czasu do czasu (czasem jedno piwo wypije sobie będąc sama, ostatnio wypiłam pierwszy raz sama jedną setkę wódki) mogłam się już uzależnić lub powoli może do tego dochodzić? Pytam Was, bo może ktoś też miał podobne sytuacje czy coś lub zna takie osoby i może wiecie czy tak to może też działać. 

Normalnie jakbys mi to z ust wyjela…. Tak sie zastanawialm czy pisac tu czy nie o tym…. 


Fajnie ze zaczelas ten temat! Dzieki! 🙏🏻

 

Jakies dwa lata temu mialam odrzut od alko. Nie pilam ponad pol roku po czym zaczelm ale tak z przytupem. Pije wino glownie rozowe bo mnie rozluznia, czuje sie wlasnie odprezona, wolna od tej pierd****ej nerwicy, wolna od objawow i zdrowa…. Tylko pije czasem butelke wieczorem, 2-3 razy w tyg. Potrafie nie pic kilka tygodni a potem pic znowu kilka z rzedu…

Nie upijam sie w trupa. Znam swoje granice. Uwazam.

Jest mi dobrze z tym.

Nie wiem czy to juz alkoholizm?

 

Nie jestes sama aczkolwiek bardzo mloda…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@patrycja03  żal mi Ciebie bardzo, bo jesteś bardzo młodziutka i pamiętam chyba Twoje wpisy jeszcze sprzed tych 3 lat. Bierzesz leki? Wszystkie Twoje obawy są kompletnie bez uzasadnienia. Wiem, że tak łatwo mówić, bo sama mam mnóstwo lęków i wiem, jak to daje w kość, ale naprawdę nie grozi Ci nic z rzeczy, które opisujesz, a pojedyncze napicie się ze znajomymi to nie alkoholizm. Szkoda że w tak młodym wieku nie możesz się cieszyć życiem. Nie analizuj aż tak, chociaż spróbuj. 

 

Natomiast ogólnie mam podobne obawy co Wy, alkohol to zabójstwo w nerwicy, ale też jak wypiję, to niestety czuję się lepiej i objawy somatyczne mi mijają. Myślę nad kuracją dziurawcem przed tym, jak pójdę do psychiatry, podobno działa jak naturalne SSRI, do tego witamina B, magnez, kwasy omega 3 też są korzystne dla mózgu. Chyba sobie spróbuję takiej kuracji po wypłacie i liczę, że jakoś odbuduję system nerwowy. 
 

 

Jeszcze co do efektu poszczepiennego - ja właśnie na logikę nie wierzę, że szczepienia szkodzą, ale co z tego i tak się nakręcam (po szczepieniu miałam atak paniki), wystarczy, że przeczytam, że ktoś miał zawał mięśnia sercowego... Choć w życiu robię kilkanaście mniej zdrowych rzeczy, to i tak to szczepienie chodzi mi po głowie. Wczoraj się starałam poćwiczyć i przestraszyłam się swojego serca, jak ćwiczyłam brzuch i leżałam płasko, musiałam przerwać trening - paranoja, jeszcze trzy miesiące temu śmigałam na crossfit, gdzie swoją drogą może nabawiłam się kontuzji ręki, a teraz boję się bicia własnego serca...

Edytowane przez alicja_z_krainy_czarów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

@patrycja03  żal mi Ciebie bardzo, bo jesteś bardzo młodziutka i pamiętam chyba Twoje wpisy jeszcze sprzed tych 3 lat. Bierzesz leki? Wszystkie Twoje obawy są kompletnie bez uzasadnienia. Wiem, że tak łatwo mówić, bo sama mam mnóstwo lęków i wiem, jak to daje w kość, ale naprawdę nie grozi Ci nic z rzeczy, które opisujesz, a pojedyncze napicie się ze znajomymi to nie alkoholizm. Szkoda że w tak młodym wieku nie możesz się cieszyć życiem. Nie analizuj aż tak, chociaż spróbuj. 

 

Natomiast ogólnie mam podobne obawy co Wy, alkohol to zabójstwo w nerwicy, ale też jak wypiję, to niestety czuję się lepiej i objawy somatyczne mi mijają. Myślę nad kuracją dziurawcem przed tym, jak pójdę do psychiatry, podobno działa jak naturalne SSRI, do tego witamina B, magnez, kwasy omega 3 też są korzystne dla mózgu. Chyba sobie spróbuję takiej kuracji po wypłacie i liczę, że jakoś odbuduję system nerwowy. 
 

 

Jeszcze co do efektu poszczepiennego - ja właśnie na logikę nie wierzę, że szczepienia szkodzą, ale co z tego i tak się nakręcam (po szczepieniu miałam atak paniki), wystarczy, że przeczytam, że ktoś miał zawał mięśnia sercowego... Choć w życiu robię kilkanaście mniej zdrowych rzeczy, to i tak to szczepienie chodzi mi po głowie. Wczoraj się starałam poćwiczyć i przestraszyłam się swojego serca, jak ćwiczyłam brzuch i leżałam płasko, musiałam przerwać trening - paranoja, jeszcze trzy miesiące temu śmigałam na crossfit, gdzie swoją drogą może nabawiłam się kontuzji ręki, a teraz boję się bicia własnego serca...

No to mnie uspokoiłaś, dziękuję Ci i masz rację. Tak, biorę dwa rodzaje leków ale terapii nie mogę nigdzie znaleźć, bo nie chodzę już tam gdzie chodziłam, ponieważ nie pomagała mi już później a przynajmniej miałam takie wrażenie...Też bardzo chciałabym w moim wieku cieszyć się życiem i próbować, zrobić co tylko się da i świetnie się bawić jak reszta moich rówieśników 😔... Jeszcze do tego dochodzi jeden z moich największych kompleksów czyli uzębienie, z którym mam mega duże problemy i tak samo mocno mi to działa na psychikę, że najlepiej to mogłabym tylko płakać. Oczywiście robię co mogę ale sama sobie te wizyty u dentysty przeciągam, bo tam również mam różne lęki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masakra kochani, jak mi jest teraz niedobrze od jakiejś 4:50...Zaczęłam się tak przebudzać bo jeździło mi w brzuchu i mdliło mnie strasznie (dalej tak mam a jest 5) i nie wiem dlaczego i tak bardzo boje sie, że zwymiotuje...Może to przez to bo w nocy (chyba była 00 albo 1 już) zjadłam resztę czekolady a trochę jej było. Chyba mi się nią nawet jeszcze trochę odbija. Ale to nie zmienia faktu że i tak się boje o to, bo i tak i tak nie wiem dlaczego tak nagle... 😭

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Współczuję Wam, dziewczyny. I oczywiście dobrze rozumiem... Wydaje mi się, że te problemy z jelitami to typowy stres. 

 

Dziewczyny, uważajcie z tym alkoholem... On jest dla ludzi, ale łatwo przesadzić i się uzależnić. Rozumiem, że Wam pomaga i możecie choć na trochę zapomnieć o nerwicy, ale wiecie na pewno, że to nie jest rozwiązanie... Nie chcę Was absolutnie umoralniać, po prostu się martwię i wiem coś na ten temat... 

 

Ja mam dziwne wrażenia żołądkowe też. Nawet nie wiem, jak to ująć. Kojarzy mi się to uczucie z napiętą struną. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bylam na festiwalu teraz z sob na nie. Napilam sie wina wiec bylam odprezona. W momencie jak zaczynalam intensywnie tanczyc lub skakac to normalnie mnie przyduszalo i mialam ucisk z lewej strony klatki. Nie wiem czy z lewej tez moze serce dolegac czy na srodku?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.06.2022 o 12:54, maribellcherry napisał:

Bylam na festiwalu teraz z sob na nie. Napilam sie wina wiec bylam odprezona. W momencie jak zaczynalam intensywnie tanczyc lub skakac to normalnie mnie przyduszalo i mialam ucisk z lewej strony klatki. Nie wiem czy z lewej tez moze serce dolegac czy na srodku?

 

Powiem tak…. Nie wiem co to bylo wtedy na tej imprezie, ale dzis cwiczylam, takie lekko srednie cardio, pol godzinki i nie mialam takich odczuc. 
Nie cwiczylam dwa lata wiec kondycji spadla ale nie bylo tragedii. Bardziej mnie lydki bolaly bo ja mam te miesnie krotsze no i mam od 3 lat zapalenie rozciegna w stopie… Ale mierzylam dzis rano cisnienie i mialm 145/89…. Wiec niestety ale zle. Mierze teraz prawie codziennie i zawsze mam wyzsze…

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że to wszystko masz na tle nerwowym. Organizm jest niesamowity pod tym względem. Ja ostatnio miałam szereg dziwnych objawów. Miałam nawet stan podgorączkowy psychogenny. I lodowate stopy przez kilka dni, a jak o tym zapomniałam, to robiły się normalne. Bolały mnie po kolei różne rzeczy, wczoraj też czułam Ból w klatce. 

A ciśnienie u nerwicowcow łatwo idzie w górę. Zwłaszcza jak się ciągle o tym myśli... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Porownalam swoje wyniki badan krwi od 2013. I to co rzucilo mi sie w oczy to co roku zwiekszone leukocyty. Reszta mniej wiecej na tym samym poziomie, raz wiecej raz mniej. Ale te leukocyty to co roku regularnie sa wieksze…

 

Ktos ma pomysl?

 

Dzis jestem bardzo spiaca. Mam ogolnie coraz czesciej ze musze sie zdrzemnac w ciagu dnia bo nie daje rady ale dzis to juz przesada. A spalam w sumie z 6 godz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×