Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Teraz, Eve19 napisał:

 

Dlaczego chcesz zmienić? jakieś skutki uboczne? przez jakiś czas może tak być. Lek potrzebuje dłuższą chwilę. Później poczujesz się lepiej . 

 

 

Biorę jakoś od początku grudnia stopniowo zwiększajac dawke. W święta zwiększyłam do 2 tabletek i cały czas mam wodniste stolce, bolą mnie nogi plecy, strasznie sie pocę choć nigdy nie miałam z tym problemu.. na mniejszych dawkach miałam skutki uboczne i dużo ich było ale po paru dniach przechodziły. Wiec stwierdziłam ze obniżę dawke do 1,5 tabletki i zobaczymy czy będzie lepiej 😭najgorsze są dla mnie te wypróżnienia, nigdy nie miałam czegoś takiego 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja kochani boję się, że się poddam...Ostatnio na rozmowie z moją psychiatrą ona stwierdziła, żebym zwiększyła dawkę Mozarinu, bo ogólnie moje branie leków codziennie wygląda tak:

Rano jedna cała tabletka Mozarinu 10mg i powiedziała mi właśnie, żebym brała jeszcze do tego połówke, czyli w zasadzie biorę 1 całą i pół tabletki. No i wieczorem po dwie tabletki Kwetaplexu 25mg i one dodatkowo pomagają mi w zasypianiu, bo mam problem i bez nich nie umiałabym spać albo ciężko by mi to szło. I nie dość że dalej tęsknie za byłym chłopakiem i po prostu męczy mnie on nawet w snach, nie mogę przestać o nim myśleć, to do tego ta cholerna nerwica...I jeszcze ta dyspepsja i ZJD...Będe na nowo znów brać ten probiotyk specjalnie na tą dolegliwość ale nie wiem kiedy go kupie bo jest dość drogi a tamto opakowanie już dawno mi poszło. No i co gorsza, coś przeczuwam, że terapia przestaje mi pomagać. Nie wiem czy to możliwe, to jest mój pierwszy terapeuta bo nigdy wcześniej do żadnego nie chodziłam więc może po prostu on ma jakąś metodę terapii która na mnie nie działa czy nie wiem co...Ogólnie on sam jest bardzo fajny ten Pan, ale jakoś dziwnie się czuje idąc tam i zawsze chce jak najszybciej stamtąd wyjść..Nie wiem czemu naprawde, albo to ja nie umiem w terapie albo nie wiem o co chodzi...A boję się mu cokolwiek powiedzieć gdyby się okazało, że po prostu mi coś nie pasuje. Może na następnej wizycie u psychiatry powiem jej o tym i może ona mi coś poradzi..Nie wiem naprawdę, a mimo wszystkiego ja nadal w lęku jestem, zaczynam świrować że może mam jakieś pasożyty czy coś w jelitach...Albo coś z mózgiem nie tak bo też ze strony problemów neurologicznych jakby, też sobie zaczynam coś wmawiać powoli i to jest okropne i cały czas muszę w tym być sama, jedynie najlepsza przyjaciółka mnie jako tako rozumie bo sama jest lękową i wrażliwą na takie rzeczy osobą, ale no chodzi mi o wsparcie w domu... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy ktoś z was wie gdzie i jak boli trzustka ? Jestem 2 tyg po CC i na początku wszystko było ok ale po tygodniu zaczęłam czuć dyskomfort pod prawem żebrem tak jakby żołądek / trzustka po jedzeniu czuje rozpieranie/ucisk tak jakby mi się gdzieś zawinął i ból przy ucisku od pępka właśnie do tego miejsca taki kłujący i po lewej stronie. Wariuje że mam guza żołądka albo trzustki i po porodzie jak wszystko wraca na swoje miejsce zaczynam to odczuwac dopiero

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszy dzień zapowiadał się tak dobrze i nagle dostałam ataku paniki a byłam w szkole i uwierzcie mi...To był chyba najgorszy atak i napad lęku, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam, a miałam ich wiele. Ogólnie wypiłam dzisiaj energetyka Monster dokładniej i to z rana, ale piłam go przez 2 godziny chyba, no i później jak już go kończyłam ale zrobiłam sobie małą przerwę od jego picia, to był już czas na to, żebym wzięła tabletki te Mozarin od psychiatry. Ale popiłam je "normalnym" piciem, nie energetykiem. Ale jednak potem go dokończyłam i może też z tego wziął mi się mój lęk...Ale do rzeczy. No i miałam naprawdę świetny humor i niestety na W-F zaczęła się jazda bez trzymanki. Stopniowo powoli, nie chciałam pokazywać innym, że coś ze mną jest nie tak, ale nie udawało mi się to zbytnio chyba, bo już wtedy zaczęły się moje tiki nerwowe, które są mega widoczne, do tego szybsze bicie serca, suchość w ustach, drżenie rąk, nóg po prostu ze strachu i oczywiście standardowo: ból brzucha. Było mi niedobrze a do tego praktycznie w ogóle nic nie jadłam w szkole, bo nie miałam ochoty a potem jak już tylko myślałam o jedzeniu to robiło mi się gorzej. Ale w tym czasie powiedziałam też mojej przyjaciółce, że dostaję ataku paniki (ona doskonale zna moją sytuację, zresztą druga przyjaciółka z klasy tak samo) i była przy mnie cały czas. Wzięłam sobie Hydroksyzynę jedną tabletkę ale nie wiem czy to już nie jest za mało...Jednakże no nie chce niczego robić na własną rękę. No i potem to już było tak źle, że ja musiałam pogadać z moim pedagogiem szkolnym bo nie dawałam już rady. Chciało mi się strasznie płakać i w trakcie rozmowy z nim praktycznie całe 45 minut trwania lekcji, w końcu stało się tak, że zaczęłam płakać jak głupia. Nawet chwilowo zawiesiło mi się jakby myślenie? I on coś do mnie mówił a ja nie odpowiadałam, albo nie wiem byłam tak zlękniona że nie wiedziałam co się już dzieje albo nie wiem co. Ale wygadałam mu się z wszystkiego co czułam i ogólnie jak mi jest z tym źle i przysięgam Wam, że ja w tamtych chwilach trwania tego ataku paniki i lęku, byłam pewna, że coś mi się zaraz stanie nie wiem zwymiotuję albo zemdleję (bo słabo też już mi się zaczęło robić, nie kręciło mi się w głowie ale dziwnie się czułam a nogi miałam jak z waty.) i trafię do szpitala. Ja już nawet oczy zaczynałam co jakiś czas chwilowo mieć takie ciężkie i czułam takie jakby otępienie i może to przez tą Hydroksyzynę, choć już dawno tego nie czułam gdy ją czasem biorę, ale lęk czułam w sobie nadal i to był chyba najdłuższy atak paniki i napad lęku jakiego doświadczyłam. Nie dość, że najgorszy, w złym dla mnie w tamtym momencie i czasie miejscu, to do tego najdłuższy. Ja się boję tam iść jutro. Boję się, że to się powtórzy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, patrycja03 napisał:

Dzisiejszy dzień zapowiadał się tak dobrze i nagle dostałam ataku paniki a byłam w szkole i uwierzcie mi...To był chyba najgorszy atak i napad lęku, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam, a miałam ich wiele. Ogólnie wypiłam dzisiaj energetyka Monster dokładniej i to z rana, ale piłam go przez 2 godziny chyba, no i później jak już go kończyłam ale zrobiłam sobie małą przerwę od jego picia, to był już czas na to, żebym wzięła tabletki te Mozarin od psychiatry. Ale popiłam je "normalnym" piciem, nie energetykiem. Ale jednak potem go dokończyłam i może też z tego wziął mi się mój lęk...Ale do rzeczy. No i miałam naprawdę świetny humor i niestety na W-F zaczęła się jazda bez trzymanki. Stopniowo powoli, nie chciałam pokazywać innym, że coś ze mną jest nie tak, ale nie udawało mi się to zbytnio chyba, bo już wtedy zaczęły się moje tiki nerwowe, które są mega widoczne, do tego szybsze bicie serca, suchość w ustach, drżenie rąk, nóg po prostu ze strachu i oczywiście standardowo: ból brzucha. Było mi niedobrze a do tego praktycznie w ogóle nic nie jadłam w szkole, bo nie miałam ochoty a potem jak już tylko myślałam o jedzeniu to robiło mi się gorzej. Ale w tym czasie powiedziałam też mojej przyjaciółce, że dostaję ataku paniki (ona doskonale zna moją sytuację, zresztą druga przyjaciółka z klasy tak samo) i była przy mnie cały czas. Wzięłam sobie Hydroksyzynę jedną tabletkę ale nie wiem czy to już nie jest za mało...Jednakże no nie chce niczego robić na własną rękę. No i potem to już było tak źle, że ja musiałam pogadać z moim pedagogiem szkolnym bo nie dawałam już rady. Chciało mi się strasznie płakać i w trakcie rozmowy z nim praktycznie całe 45 minut trwania lekcji, w końcu stało się tak, że zaczęłam płakać jak głupia. Nawet chwilowo zawiesiło mi się jakby myślenie? I on coś do mnie mówił a ja nie odpowiadałam, albo nie wiem byłam tak zlękniona że nie wiedziałam co się już dzieje albo nie wiem co. Ale wygadałam mu się z wszystkiego co czułam i ogólnie jak mi jest z tym źle i przysięgam Wam, że ja w tamtych chwilach trwania tego ataku paniki i lęku, byłam pewna, że coś mi się zaraz stanie nie wiem zwymiotuję albo zemdleję (bo słabo też już mi się zaczęło robić, nie kręciło mi się w głowie ale dziwnie się czułam a nogi miałam jak z waty.) i trafię do szpitala. Ja już nawet oczy zaczynałam co jakiś czas chwilowo mieć takie ciężkie i czułam takie jakby otępienie i może to przez tą Hydroksyzynę, choć już dawno tego nie czułam gdy ją czasem biorę, ale lęk czułam w sobie nadal i to był chyba najdłuższy atak paniki i napad lęku jakiego doświadczyłam. Nie dość, że najgorszy, w złym dla mnie w tamtym momencie i czasie miejscu, to do tego najdłuższy. Ja się boję tam iść jutro. Boję się, że to się powtórzy. 

Patrycja idealnie Cię rozumiem. Mam to samo. Ostatnio podczas zakupów spożywczych w sklepie nagle zrobiło mi się tak dziwnie słabo, później duszności, zawroty głowy. Byłam sama w tym sklepie z wózkiem załadowanym rzeczami, do kasy kolejka ogromna. Ja się bałam, że zemdleje i będą dzwonić po pogotowie. Ale wzięłam się w garść chociaż nogi się pode mną uginały i poszłam do samoobsługi, że się na czymś skupić. Udało mi się wszystko ogarnąć i dojechać do domu. Ale przez reszta dnia byłam taka osłabiona i spędziłam go w łóżku. Dzisiaj to wgl mam jakieś dziwne lęki, że stanie się coś złego, że mam coś nie tak z sercem. Myślę, że w moim przypadku bardzo to wszystko pogłębia pandemia. Nigdy, aż tak nie miałam nasilonych objawów. Już nie mogę słuchać w tv jak straszą ciężkim przebiegiem covida. A tak samo boje się szczepienia, że dostane odczynów poszczepiennych. I niestety jestem w kropce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Amanda55 napisał:

Myślę, że w moim przypadku bardzo to wszystko pogłębia pandemia.

Polecam nie czytać i nie oglądać TV, a przynajmniej nie żadnych programów informacyjnych, konferencji itp ;)  Ja jak miałam taki okres 1,5 roku temu, że za bardzo mnie to wszystko przytłoczyło, byłam tym przebodźcowana i zauważyłam, że zaczyna to generować lęki to po prostu się od tego odcięłam. Nie sprawdzałam ilości zakażeń, nie czytałam żadnych serwisów informacyjnych, nic. Zero. To czy jestem super na bieżąco niczego nie zmieni i wbrew pozorom nie sprawia, że mamy nad tym większą kontrolę, bo jej nie mamy. U mnie wystarczyły z tego co pamiętam nawet nie 2 tyg. i było po problemie. Zresztą ja do dzisiaj się bardzo zdystansowałam od tego, jak zerknę ile mamy nowych zakażeń to tylko dlatego, że przypadkiem się na to natknę, albo ktoś przy mnie powie, np. w pracy. Wróciłam już dawno do normalnego życia na tyle na ile się da, a teraz się bardziej da niż te 1,5 roku wstecz, bo nie ma już aż takich obostrzeń ;) 

Ja w ogóle wychodzę z założenia, że jak ktoś będzie miał się zarazić to i tak się zarazi, chociażby się kąpał w płynie dezynfekcyjnym i siedział 24h w kombinezonie.  Szkoda życia i czasu na stresowanie się czymś na co i tak nie mamy wpływu za bardzo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Amanda55 napisał:

Patrycja idealnie Cię rozumiem. Mam to samo. Ostatnio podczas zakupów spożywczych w sklepie nagle zrobiło mi się tak dziwnie słabo, później duszności, zawroty głowy. Byłam sama w tym sklepie z wózkiem załadowanym rzeczami, do kasy kolejka ogromna. Ja się bałam, że zemdleje i będą dzwonić po pogotowie. Ale wzięłam się w garść chociaż nogi się pode mną uginały i poszłam do samoobsługi, że się na czymś skupić. Udało mi się wszystko ogarnąć i dojechać do domu. Ale przez reszta dnia byłam taka osłabiona i spędziłam go w łóżku. Dzisiaj to wgl mam jakieś dziwne lęki, że stanie się coś złego, że mam coś nie tak z sercem. Myślę, że w moim przypadku bardzo to wszystko pogłębia pandemia. Nigdy, aż tak nie miałam nasilonych objawów. Już nie mogę słuchać w tv jak straszą ciężkim przebiegiem covida. A tak samo boje się szczepienia, że dostane odczynów poszczepiennych. I niestety jestem w kropce.

Jejku w sklepie pewnie jakbym była sama to miałabym podobnie. Ja ogólnie naprawdę nigdzie nie czuje się bezpiecznie, nawet u przyjaciółki w domu która jest dla mnie jak siostra. Tobie też współczuję :( ja wczoraj właśnie po powrocie do domu byłam tak słaba fizycznie i wykończona przez te lęki i atak paniki...Dziś u mnie na szczęście w szkole dzień minął bardzo dobrze. Co do szczepienia to mam to samo, ja też się boję, że zacznę się po nim źle czuć (co ogólnie jest normalne ale wiadomo jak my nerwicowcy to odbieramy) i zamiast nie myśleć o tym to będę się bać, że umrę czy coś...Masakra to wszystko. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sluchajcie, nie wiem co robic. Czy sprobowac czekac do jutra czy jednak dzis jeszcze pojechac do lekarza weekendowego (mieszkam za granica).

Od wczoraj po poludnia zaczelo mnie kluc w lewym boku ponizej zeber. Bol raz rozlany raz wracal do punktu wyjsciowego. Tak mnie

boli jakby kolka. W sumie nie czuje sie zle od tego ale zaczynam miec napady paniki. I nie potrafie odroznic co stresem a co rzczywiscie pochodzi od tego bolu. Wyproznienia sa w miare normalne jak na mnie.

Ja to tak odczuwam jakby bardzo chcialo mi sie do toalety i wszystko kluje i gniecie. Tyle ze nie musze isc do toalety.

Jak sie ruszam albo biore gleboki wdech to bol sie nasila. Czasem promieniuje do lopatki.

Nie wiem co robic. Tym razem nie odczuwam tego jako bol stresowy.
Ja juz pisalam wam o tych bolach w lewym boku i problemach z wyproznianiem. W sumie to sie samo z siebie poprawilo i od jakis 2-3 miechow praktycznie bylo spoko. Jedynie bolalo podczas np naglego ruchu czy obracania w okolicy zeber.

Ale wyproznienia byly juz normalne i klucie w jelicie zniknelo. 
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maribellcherry napisał:

Sluchajcie, nie wiem co robic. Czy sprobowac czekac do jutra czy jednak dzis jeszcze pojechac do lekarza weekendowego (mieszkam za granica).

Od wczoraj po poludnia zaczelo mnie kluc w lewym boku ponizej zeber. Bol raz rozlany raz wracal do punktu wyjsciowego. Tak mnie

boli jakby kolka. W sumie nie czuje sie zle od tego ale zaczynam miec napady paniki. I nie potrafie odroznic co stresem a co rzczywiscie pochodzi od tego bolu. Wyproznienia sa w miare normalne jak na mnie.

Ja to tak odczuwam jakby bardzo chcialo mi sie do toalety i wszystko kluje i gniecie. Tyle ze nie musze isc do toalety.

Jak sie ruszam albo biore gleboki wdech to bol sie nasila. Czasem promieniuje do lopatki.

Nie wiem co robic. Tym razem nie odczuwam tego jako bol stresowy.
Ja juz pisalam wam o tych bolach w lewym boku i problemach z wyproznianiem. W sumie to sie samo z siebie poprawilo i od jakis 2-3 miechow praktycznie bylo spoko. Jedynie bolalo podczas np naglego ruchu czy obracania w okolicy zeber.

Ale wyproznienia byly juz normalne i klucie w jelicie zniknelo. 
 

Może warto to skonsultować z lekarzem, ja bym tak czy siak wykonała USG brzucha. Weź sobie nospę lub inny lek rozkurczowy i zobacz czy Ci po nim przejdzie 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Amanda55 napisał:

Może warto to skonsultować z lekarzem, ja bym tak czy siak wykonała USG brzucha. Weź sobie nospę lub inny lek rozkurczowy i zobacz czy Ci po nim przejdzie 🙂 

Dziekuje Ci za odp.

Absolutnie nie chce sie bawic w lekarza (no a co robie przez ostatnie lata hhahaa) ale jak na moje to cos ala kolka jelitowa. Wcale nie czuje sie gorzej niz wczoraj czy dzis rano i rowniez bol sie nie nasila ale rowniez zbyt nie maleje niestety….
Zobacze jaka bedzie noc i jutro rano i jak cos to zapisze sie do lekarza po prostu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, maribellcherry napisał:

Zapisalam sie do lekarza jednak. Jest lepiej ale kluje jeszcze.

To bardzo dobra decyzja. Ja już się nauczyłam, gdy tylko coś się dzieje, idę do lekarza, niech sprawdzi czy wszystko ok zamiast samemu się stresować i nakręcać. Ostatnio pisałam też tutaj o tym, że od pandemii pogłębiły się moje objawy. Od tamtej pory staram się nie oglądać tv i nie czytać informacji o covidzie, tak jak pisała tutaj parę postów wyżej inna użytkowniczka. Mam nadzieję, że w końcu ten stres mnie opuści 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani jak sie czujecie? Ja okropnie dosłownie...Od wczoraj wieczora wszystko mnie boli, do tego głowa bez przerwy. W nocy miałam 39.1 stopni temperatury i ogólnie trochę wczoraj paniki dostałam, że to może być covid nawet ten nowy Omikron (bo moja siostra czuje sie tak samo i pewnie zaraziłam się od niej, ona też gorączkowała 3 dni) i że ja to przejdę bardzo źle, że trafie do szpitala czy cos...Potem posłuchałam jakiejś medytacji i się uspokoiłam no i po tym właśnie dostałam tej wysokiej gorączki, ale wzięłam lek i mi spadła wtedy powoli. Teraz co jakiś czas znowu mam gorączkę ale już to kontroluje i nie tak wysoką tylko 38 i ileś tam. Ale naprawdę boli mnie dosłownie wszystko wraz z głową... 

Edytowane przez patrycja03

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, patrycja03 napisał:

Kochani jak sie czujecie? Ja okropnie dosłownie...Od wczoraj wieczora wszystko mnie boli, do tego głowa bez przerwy. W nocy miałam 39.1 stopni temperatury i ogólnie trochę wczoraj paniki dostałam, że to może być covid nawet ten nowy Omikron (bo moja siostra czuje sie tak samo i pewnie zaraziłam się od niej, ona też gorączkowała 3 dni) i że ja to przejdę bardzo źle, że trafie do szpitala czy cos...Potem posłuchałam jakiejś medytacji i się uspokoiłam no i po tym właśnie dostałam tej wysokiej gorączki, ale wzięłam lek i mi spadła wtedy powoli. Teraz co jakiś czas znowu mam gorączkę ale już to kontroluje i nie tak wysoką tylko 38 i ileś tam. Ale naprawdę boli mnie dosłownie wszystko wraz z głową... 

Ja też słabo. Od wczoraj gorączka, katar i kaszel. Czekam właśnie na telewizyte prywatnie. Muszę szybko stanąć na nogi 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny zdrowia! Duzo osob chorych. Nie musi to byc korona a ten omikron to chyba mniejsze zlo. Zarazliwe to ale przechodzi sie w miare lagodnie.

Mi moje klucie juz praktycznie przeszlo...

 

Ale wyobrazcie sobie moje dziecko ma zapalenie pluc, wyszlo przez przypadek. Maz poszedl z nim na kontrole z astma, lekarz osluchal i powiedzial ze cos sie nie zgadza. Pobranie krwi, zdjecie pluc i okazalo sie ze ma w prawym plucu zmiany ktore wygladaja jak WCZESNIEJSZA infekcja... Ja sie pytam jak???!!! Ostatno byl chory w pazdzierniku, mocny kaszel i teraz od pon ma znowu kaszel.

Ja juz schizy, ze jak przechodzone zapalenie pluc to on umrze od tego... Dostal antybiotyk i prednisolon i za tydz znowu kontrola...

 

Jak ja moglam tego nie zuwazyc????? On nawet dusznosci nie mial.... Co ze mnie za matka 😞

Edytowane przez maribellcherry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Eve19 napisał:

Ja też słabo. Od wczoraj gorączka, katar i kaszel. Czekam właśnie na telewizyte prywatnie. Muszę szybko stanąć na nogi 

Zdrowia życzę:)❤ja nadal słabo się czuje, dostałam wczoraj skierowanie na test i dziś jadę. Moja starsza siostra ma covida a ona była u nas w domu ze swoim chłopakiem w niedzielę (już nie mieszka z nami) i pewnie młodsza ją zaraziła a do tego mnie, masakra. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, maribellcherry napisał:

Dziewczyny zdrowia! Duzo osob chorych. Nie musi to byc korona a ten omikron to chyba mniejsze zlo. Zarazliwe to ale przechodzi sie w miare lagodnie.

Mi moje klucie juz praktycznie przeszlo...

 

Ale wyobrazcie sobie moje dziecko ma zapalenie pluc, wyszlo przez przypadek. Maz poszedl z nim na kontrole z astma, lekarz osluchal i powiedzial ze cos sie nie zgadza. Pobranie krwi, zdjecie pluc i okazalo sie ze ma w prawym plucu zmiany ktore wygladaja jak WCZESNIEJSZA infekcja... Ja sie pytam jak???!!! Ostatno byl chory w pazdzierniku, mocny kaszel i teraz od pon ma znowu kaszel.

Ja juz schizy, ze jak przechodzone zapalenie pluc to on umrze od tego... Dostal antybiotyk i prednisolon i za tydz znowu kontrola...

 

Jak ja moglam tego nie zuwazyc????? On nawet dusznosci nie mial.... Co ze mnie za matka 😞

Kochana! Nie mów tak o sobie. Na pewno jesteś wspaniałą mamą:) on na pewno od tego nie umrze, nie martw się jestem tego pewna. Dobrze, że ma już antybiotyk bo to najważniejsze, teraz będzie już tylko lepiej bo musi być❤

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno tu nie pisałam... Wiem, że wg niektórych tu nie robię postepw, że ciągle o tym samym. Od listopada po infekcji miewałam stany podgorączkowe. Co wieczór. Jakieś 37.6 max... Od niemal tygodnia mimo wybranego antybiotyku mam po 38,39 st, kaszel od kilku miesięcy, te wezly nadobojczykowe po lewej stronie dla odmiany bo po prawej wtedy zniknęły.. Na szyi dwa małe, bole w klatce piersiowej, poce się strasznie w nocy jak mi opada po lekach ta gorączka...pobolewa mnie raz watroba raz chyba śledziona.. Kompletnie nic nie jem bo nie mam apetytu, 3 dzień ostra biegunka... Wszystko się zgadza. Rak. Chloniak lub bialaczka... Do lekarza nie jestem w stanie nadal pójść... Terapia nie pomogła.. 13 mies i nic... We wrześniu na raka niespodziewanie umarla mi mama... Lekarz i diagnoza. 3 tyg życia. Rak jelita grubego. 

Bylam wczoraj u takiej psycholog u nas w mieście ale mowila ze to nowoczesne technologie wyłapują emocje i je dowalaja i ze wywołałam pewnie raka myślami... Dla nerwiciwca to to co pragnął usłyszeć... 

Kochani przegram walkę z nerwica... Bo oprócz hipochondrii na pewno tez mam tego jebanego chloniaka albo białaczke... Od 2 tyg męczą mnie myśli samobójcze... Czuję że to jedyne rozwiązanie. Jestem tchórzem i próba wizyty u lekarza niemal skończyła się wezwaniem karetki przez przychodnie... Ciśnienie!!!! 190 akcja serca 180..koszmar. Uciekłam. Po 10 min odeszło. Tak reaguje na próbę zdiagnozowania co mi dolega, antybiotyk dal mi na tel a i wtedy był atak paniki... Jestem już wrakiem, pokonał mnie niewidzialny wróg... Kocham życie ale w takiej formie nie jestem w stanie go dłużej zniesc. Jescze rok temu bylam normalnym człowiekiem.... A teraz jestem wrakiem. Ta odmiana hipochondrii kiedy nue jest w stanie się isc do lekarza jest dużo gorszą od tej, gdy się lata co chwilę.... Odsunelam od siebie wszystkich bo tylko każdego męczyłam.... Nie dam juz rady... Boje się o siebie ze przyjdzie Ten impuls i sie zabije.... Nie wiem za co człowiek musi tak cierpieć..... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Marlenka85 napisał:

Dawno tu nie pisałam... Wiem, że wg niektórych tu nie robię postepw, że ciągle o tym samym. Od listopada po infekcji miewałam stany podgorączkowe. Co wieczór. Jakieś 37.6 max... Od niemal tygodnia mimo wybranego antybiotyku mam po 38,39 st, kaszel od kilku miesięcy, te wezly nadobojczykowe po lewej stronie dla odmiany bo po prawej wtedy zniknęły.. Na szyi dwa małe, bole w klatce piersiowej, poce się strasznie w nocy jak mi opada po lekach ta gorączka...pobolewa mnie raz watroba raz chyba śledziona.. Kompletnie nic nie jem bo nie mam apetytu, 3 dzień ostra biegunka... Wszystko się zgadza. Rak. Chloniak lub bialaczka... Do lekarza nie jestem w stanie nadal pójść... Terapia nie pomogła.. 13 mies i nic... We wrześniu na raka niespodziewanie umarla mi mama... Lekarz i diagnoza. 3 tyg życia. Rak jelita grubego. 

Bylam wczoraj u takiej psycholog u nas w mieście ale mowila ze to nowoczesne technologie wyłapują emocje i je dowalaja i ze wywołałam pewnie raka myślami... Dla nerwiciwca to to co pragnął usłyszeć... 

Kochani przegram walkę z nerwica... Bo oprócz hipochondrii na pewno tez mam tego jebanego chloniaka albo białaczke... Od 2 tyg męczą mnie myśli samobójcze... Czuję że to jedyne rozwiązanie. Jestem tchórzem i próba wizyty u lekarza niemal skończyła się wezwaniem karetki przez przychodnie... Ciśnienie!!!! 190 akcja serca 180..koszmar. Uciekłam. Po 10 min odeszło. Tak reaguje na próbę zdiagnozowania co mi dolega, antybiotyk dal mi na tel a i wtedy był atak paniki... Jestem już wrakiem, pokonał mnie niewidzialny wróg... Kocham życie ale w takiej formie nie jestem w stanie go dłużej zniesc. Jescze rok temu bylam normalnym człowiekiem.... A teraz jestem wrakiem. Ta odmiana hipochondrii kiedy nue jest w stanie się isc do lekarza jest dużo gorszą od tej, gdy się lata co chwilę.... Odsunelam od siebie wszystkich bo tylko każdego męczyłam.... Nie dam juz rady... Boje się o siebie ze przyjdzie Ten impuls i sie zabije.... Nie wiem za co człowiek musi tak cierpieć..... 

Psycholog tak Ci powiedziała? Nie powinien taki człowiek być psychologiem. Dramat. 

Marlena, nakazuje Ci iść do lekarza - znaleźć dobrego psychiatrę na znanylekarz i zrobić rutynowe badania żebyś spala spokojnie. 

Masz dziecko, całe życie przed Toba. Szkoda czasu, zdrowia i energii. Trzeba działać i to natychmiast. 

U Ciebie działa to odwrotnie niż u mnie, bo ja jak mam wrażenie że coś mnie boli i się dzieje to od razu gonię do lekarza bo nie umiem wytrzymać w niepewności. 

Idź sie przebadaj. I to już, bo się zamęczysz, a można żyć normalnie ❤️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marlenka85 strasznie Ci współczuję, ale pomyśl sobie tak na spokojnie, te objawy, które napisałaś, że masz mogą świadczyć o szeregu innych chorób. Stany podgorączkowe wieczorami są jak najbardziej normalne. Zawsze wieczorem temp. ciała człowieka jest najwyższa. Ja czasem podczas złego stanu psychicznego i stresowania się miałam z automatu podwyższona temperaturę, a nie miałam żadnej infekcji ani stanu zapalnego w organizmie. Czy bierzesz jakie leki przeciwlękowe? Może lekarz powinien ci wypisać chociaż hydroksyzynę, abyś mogła iść spokojnie na wizytę i się przebadać. Całkowicie cię rozumiem, Cierpię podobnie jak ty. Od dwóch lat jestem wrakiem człowieka, jak patrzę na swoje stare zdjęcia to zastanawiam się czy kiedykolwiek jeszcze będę się dobrze czuć. Ale wierzę w to głęboko, że trzeba walczyć i nie da się ponieść swoim lękom.

Nie wiem jak Wy, ale ja od tej pogody chyba mam nasilenie moich objawów. Serce mi kołacze, cały czas mam jakieś duszności i schizy, że się uduszę. Chociaż próbuję, sobie tłumaczyć, że jeśli było by to coś poważnego to już dawno bym się udusiła, albo to, że mam te objawy od dwóch lat to już powinnam dawno nie żyć, jeśli świadczy to o jakiejś poważnej chorobie. No, ale mój mózg oczywiście wszystko wyolbrzymia i jeszcze bardziej pogłębia. No nic zaparzyłam sobie melisę i będę próbować się czymś zająć, że przestać myśleć i w miarę przyjemnie przetrwać ten dzień 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Ja pisze tutaj pierwszy raz. Mam 28 lat i na bank silną hipochondrie luz ewentualnie tym razem rzeczywiście kolejny rak. KOLEJNY dlatego, że jestem po raku tarczycy wykrytym 2 lata temu. Przeszłam leczenie, wszystko jest ok markery niewykrywalne, ALE odkąd zostałam zdiagnozowana mam oprócz tarczycy kilka innych raków według mnie. Przez ponad pół roku miałam codziennie bóle brzucha,o których nikomu nie mówiłam nic, gdyż panicznie boję się szpitali i nie chce tego całego onkologicznego piekła. Niestety w październiku zbliżała mi się kontrola w WIMIE tzn jod diagnostyczny, bol brzucha nasilił się na tyle że nie byłam w stanie nic zjeść ani nic kompletnie robić. Schudłam 7 kg, po czym zapłakana poszłam do męża, że dłużej nie wytrzymam i nie jem już kilka dni. Pojechaliśmy do szpitala (mamy znajomego lekarza) stwierdził że pewnie to wrzody żołądka i przepisał leki kazał dzwonić jakby nie polepszyło się. Kilka dni w miarę lepiej ale później powtórka z rozrywki, ja dodatkowo obsesyjnie macalam ten brzuch i byłam przekonana że w prawym boku czuję wielki guz. Więc już na 100% byłam pewna kolejnego raka, nerki lub jelita. Z tym przekonaniem wróciłam do szpitala do znajomego i on stwierdził że robimy tomograf z kontrastem od razu będzie wiadomo o co chodzi. Przepłakałam cały wieczór czekając na wyniki i okazało się, ŻE NIC TAM NIE MA. Wymacany guz, to była moja nerka. 🤦‍♀️ Wyniki moczu i morfologia idealna. Bóle brzucha zniknęły z dnia na dzień, zaczęłam jeść, a znajomy lekarz polecił poszukać psychiatry gdyż jest to nerwica z powodu traumy po chorobie. Niestety po dwóch tygodniach zaczęła boleć mnie pierś. Teraz na tapecie mam raka piersi. Dodatkowo obsesyjnie macam węzły i znalazłam jednego pod pachą. Panicznie boję się diagnozy i wizyty u lekarza. W necie przeczytałam już chyba wzzystko o raku piersi i im więcej czytałam, tym więcej miałam objawów. Oszaleje. Pocieszam się faktem, że rak piersi u 28 latki to ekstremalna rzadkość, a z drugiej strony myślę, że skoro miałam już jednego to pewnie pora na drugiego. Mam mega doła, patrzę na moje 2 letnie dziecko i płacze, że nie zobaczę jak dorasta.... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Motylek31 strasznie Ci współczuje. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić co czułaś kiedy dowiedziałaś się, że ma raka. Ale myślę, że w tej twojej obsesji w której, szukasz nowych chorób potrzebny jest ci psychiatra lub psychoterapeuta 🙂 nie warto się męczyć, czasem lepiej poprosić o pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amanda55 na początku bardzo płakałam, tym bardziej że miałam wtedy na ręku 6 miesiączna córkę, ale ja czułam że coś jest nie tak, bo śniła mi się zmarła babcia i mówiła mi, że jestem chora. Jednak czas płaczu szybko minął i postanowiłam wziąć się w garść i leczyć, ponieważ rak tarczycy jest stosunkowo łatwy w leczeniu i byłam pełna nadziei, że będzie dobrze. Jednak teraz jestem wrakiem człowieka. Codziennie szukam jakiś guzków, nasłu/cenzura/e ciała cokolwiek nie zaboli od razu wizja lysej głowy i mnie na chemiototerapii. Cokolwiek nie usłyszę o jakimś raku u kogoś od razu szukam u siebie objawów. Mąż zabronił mi czytać w internecie czegokolwiek na temat objawów i chorób. Nawet zaproponował mi, że pójdzie ze mną na terapię do psychiatry bylebym się tak nie męczyła. Minęło dwa miesiącu od incydentu z tomografem, i nie chce mu mówić już nic czym się martwię, bo widzę że on też bardzo to przeżywa. Jednak ja chyba naprawdę potrzebuje pomocy, bo moje życie to jedna wielka choroba. Niby jesteśmy szczęśliwi, mamy cudowne dziecko, wykańczamy nowy dom a ja w środku nie cieszę się z niczego tylko płacze o przeświadczeniu że niedługo umrę... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×