Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

A mnie dziwi ze jestes tu i nie wiesz jak działa nerwica. Ze człowiek juz odchodzi od zmysłów i w pewnym momencie nie wie co jest  normalne. 

Jesli tak bardzo w to wątpisz napisz nr na prv wyślę Ci potwierdzenie na prv. 

Po co mialabym kłamać, kobieto ja ledwo żyję przez to wszystko... Wszystko mi się zawalilo, nie mam ochoty na jakieś sprzeczki, zwłaszcza tu. 

Nie umiem na siebie i swoje objawy, ciało patrzeć obiektywnie. Jak wielu nerwicowcow mam to kompletnie zaburzone. 

A tu liczyłam na to że się uspokoje świadomościa ze nietylko ja tak mam. 

Na prawdę nie musisz być niemila bo nic Ci nie zrobiłam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Marlenka85 Wiem jak działa nerwica i wiem, że ten temat służy jedynie nakręcaniu się wzajemnie od pewnego  czasu bo tylko się wzajemnie nakręcacie tutaj, nic poza tym. Niestety jako moderator muszę tu czasami zaglądać. 

I nie wiem skąd ten naskok na mnie skoro odniosłam się tylko do Twojej wypowiedzi, że temp. 37,6  nie jest gorączką, to jest fakt stwierdzony od x lat. Skorupiaki i pozostałe objawy zbyłam milczeniem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.12.2021 o 10:59, Marlenka85 napisał:

Aa i jeszcse od kilku tyg pod lewa pacha mam opuchliznę, nie ma tam węzłów ale macam codziennie... Teraz to miejsce się twardsze zrobiło i jakby coś czuc, takie 0.5 cm... I ch.. Jazda na raka cycka czas start. Co by się zgadzało z węzłami nad obojczykiem, kaszlem... Czy dla mnie już nie ma ratunku czy co... 

ja mam wezly powiekszone pod pacha prawa od okolo 2 lat juz. Mialam mammo w lipcu i nie ma raka. Mam za to mnostwo wezlow na szyi po obu stronach i po prawej nad obojczykiem no i dalej do pachy. Mam za to guzki na tarczycy lagodne ale jednak jest to jakas tam patologia. 
 

mam nadzieje ze Cie pocieszylam

 

ps te na szyi mam od 10 lat, nad obojczykiem juz nawet nie wiem, 5. Jeden po lewej pod zuchwa od 8 lat, na usg wyglada “zle” delikatnie mowiac ale ze reaguje /zmniejsza sie i zwieksza/ to mam sie nie martwic

Edytowane przez maribellcherry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, acherontia styx napisał:

@Marlenka85 Wiem jak działa nerwica i wiem, że ten temat służy jedynie nakręcaniu się wzajemnie od pewnego  czasu bo tylko się wzajemnie nakręcacie tutaj, nic poza tym. Niestety jako moderator muszę tu czasami zaglądać. 

I nie wiem skąd ten naskok na mnie skoro odniosłam się tylko do Twojej wypowiedzi, że temp. 37,6  nie jest gorączką, to jest fakt stwierdzony od x lat. Skorupiaki i pozostałe objawy zbyłam milczeniem. 

Zgadzam sie z toba. Kazdy sie tu nakreca na choroby ale w sumie tak wlasnie dziala to u ludzi z nerwica. Pytaja siebie nawzajem czy ktos tez tak mial jak oni i okazalo sie niczym powaznym zeby dodac sobie otuchy.


Ja walcze sama ze soba zeby tak nie robic ale jak widac, strasznie marnie mi to wychodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Marlenka85 napisał:

Hej, mój 4.5 letni synek ma takie nierowne piszczele. Więc to chyba jrst ok.. 

Ja mam co jakiś czas gorączkę wieczorem, 37.6 około.... Oczywiście co? Rak... Bo w Google wszedzie to jest objaw raka. Miałam takie uczucie zimna jakos parę lat temu, że co się kładłam to mnie zaczynało wieczorem trząść ale na to nie zwracałam zbytnio uwagi... Teraz zaczelam mierzyć. Bardzo się boje... Czy ktoś tak mial? 

Około 15 października i dwa tyg później bylam chora, oskrzela. Potem niby minelo ale pojawił się suchy kaszel.... I teraz tak wezly nad obojczykiem lewym, kaszel, gorączka.... Boze czy to bialaczka czy chłoniak 

 

No ja podobnie się nakręciłam. Jestem 8 dzień chora, ale już wszystko przechodzi natomiast czuje się wieczorami jakbym miała gorączkę, dziś w ogóle miałam co jakiś czas poty w ciągu dnia. No i temperatura różnie pokazuje od 36.9 do 37.4 Do tego ten węzeł na szyi dalej jest i już się nakręciłam na to co Ty :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, acherontia styx napisał:

@Marlenka85 Wiem jak działa nerwica i wiem, że ten temat służy jedynie nakręcaniu się wzajemnie od pewnego  czasu bo tylko się wzajemnie nakręcacie tutaj, nic poza tym. Niestety jako moderator muszę tu czasami zaglądać. 

I nie wiem skąd ten naskok na mnie skoro odniosłam się tylko do Twojej wypowiedzi, że temp. 37,6  nie jest gorączką, to jest fakt stwierdzony od x lat. Skorupiaki i pozostałe objawy zbyłam milczeniem. 

W punkt...

nie było mnie tutaj jakiś czas i widzę, że nadal nikt tu nad soba nie pracuje, nie próbuje z nerwicą zawalczyć, tylko pragnie mieć pewność, że nie ma raka :(

jesteś jedyną osoba tu, której wypowiedzi faktycznie mogłby komuś z nerwicą pomóc pozostałe to nakręcanie i upewnanie innych, ze nie mają raka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że człowiek jednak dostaje ze swoim strachem sam... Czytam to forum od dość dawna, w zasadzie zawsze byli tu ludzie, którzy uspokajali się pytaniem czy "czy ktoś tez tak mial". 

Nie chce nikogo nakręcać, nikomu robić pod górę. Myslalam, że znajdę tu ukojenie wlasnie przez dowiedzenie się, że ktoś tez to przerobił. 

Zostaje mi jedynie czytać.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Marlenka85 napisał:

Wygląda na to, że człowiek jednak dostaje ze swoim strachem sam... Czytam to forum od dość dawna, w zasadzie zawsze byli tu ludzie, którzy uspokajali się pytaniem czy "czy ktoś tez tak mial". 

Nie chce nikogo nakręcać, nikomu robić pod górę. Myslalam, że znajdę tu ukojenie wlasnie przez dowiedzenie się, że ktoś tez to przerobił. 

Zostaje mi jedynie czytać.. 

sorry, ale gdybyś się serio uspokoiła tym, że ktoś tak miał to by wystarczyło raz i po sprawie. Tymczasem od roku trąbisz na okrągło to samo i jakoś nie widać żeby Cię wpisy stad uspokajały na dłużej niż pół godziny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Ju467 napisał:

Jest tutaj może ktoś kto miał dziwne wypróżnienia? Jakiś sluz itd i miał kolonoskopie która nic złego nie wykazała?

Kochana, w okresie wzmożonego strachu o sprawy wypróżnień tak mialam. O dziwo minelo, kiedy moje wkrętki przeszły na inną chorobe. 

Nie wiem jak to jest u Ciebie ale ja chodziłam wtedy do toalety często i wręcz na siłę próbowałam cos zrobić... Czego efektem były puste jelita i śluz, czasem wręcz sam. Ze stresu przyspieszony pasaż jelitowy i zakłócenia wypróżnień. 

Od dawna masz jazdę na jelita? 

Z mojej strony mogę pocieszyć Cie tym, że u mnie trwało to około miesiąca, i przez caly ten czas coś było nie tak. Gdy minelo o dziwo wszystko wróciło do normy. Zdarzaja się sensacje, ale to się zdarza każdemu nawet w pełni zdrowemu człowiekowi. Pamiętaj że układ pokarmowy bardzo szybko i silnie reaguje na stres. Zrób sobie miętę z meliska, jedna wspomaga układ trawienny druga nerwowy, na prawdę, będzie dobrze. I jestem w 99.99%pewna, że nie potrzebujesz kolonoskopii. ♥️Mam nadzieję ze Cie uspokoiłam choc troszkę. 

 

Ja staram się tłumaczyć sobie na zdrowy rozsądek wiele moich lekow, objawow.. Są chwile, że mi wychodzi. Wbrew temu co sądzą tu niektórzy, walcze. I robię to najmocniej jak jestem w stanie. 

Dzis poranek jakby lepszy, mniej lękowy, tylko wstałam że, zdrętwiała lewa ręka, i już od godziny czuje jakieś drętwienia.. Ale staram się nie wkręcać. 

 

Chce wierzyć że mi się uda. 

Ze bede jeszcze kiedyś wolna i ze to wszystko zostanie tylko zlym wspomnieniem... 

Chciałabym żeby Wam wszystkim minelo. Bo to na prawdę okropne z czym przyszło się nam mierzyć. 

Spokojnego dnia kochani. Oby dzus z godziny na godziny narastał spokój w serduszkach ♥️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Marlenka85 napisał:

Kochana, w okresie wzmożonego strachu o sprawy wypróżnień tak mialam. O dziwo minelo, kiedy moje wkrętki przeszły na inną chorobe. 

Nie wiem jak to jest u Ciebie ale ja chodziłam wtedy do toalety często i wręcz na siłę próbowałam cos zrobić... Czego efektem były puste jelita i śluz, czasem wręcz sam. Ze stresu przyspieszony pasaż jelitowy i zakłócenia wypróżnień. 

Od dawna masz jazdę na jelita? 

Z mojej strony mogę pocieszyć Cie tym, że u mnie trwało to około miesiąca, i przez caly ten czas coś było nie tak. Gdy minelo o dziwo wszystko wróciło do normy. Zdarzaja się sensacje, ale to się zdarza każdemu nawet w pełni zdrowemu człowiekowi. Pamiętaj że układ pokarmowy bardzo szybko i silnie reaguje na stres. Zrób sobie miętę z meliska, jedna wspomaga układ trawienny druga nerwowy, na prawdę, będzie dobrze. I jestem w 99.99%pewna, że nie potrzebujesz kolonoskopii. ♥️Mam nadzieję ze Cie uspokoiłam choc troszkę. 

 

Ja staram się tłumaczyć sobie na zdrowy rozsądek wiele moich lekow, objawow.. Są chwile, że mi wychodzi. Wbrew temu co sądzą tu niektórzy, walcze. I robię to najmocniej jak jestem w stanie. 

Dzis poranek jakby lepszy, mniej lękowy, tylko wstałam że, zdrętwiała lewa ręka, i już od godziny czuje jakieś drętwienia.. Ale staram się nie wkręcać. 

 

Chce wierzyć że mi się uda. 

Ze bede jeszcze kiedyś wolna i ze to wszystko zostanie tylko zlym wspomnieniem... 

Chciałabym żeby Wam wszystkim minelo. Bo to na prawdę okropne z czym przyszło się nam mierzyć. 

Spokojnego dnia kochani. Oby dzus z godziny na godziny narastał spokój w serduszkach ♥️

Kochana mogłabym napisać do ciebie w wiadomości prywatnej?❤️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam znowu tak , że albo mam wkręta ciągle że mam raka jelita oczywiście wszystkiego też co zaboli ....ale jak mi minie chwilowo to mam ataki lękowe typu kołatanie serca , bezsenność, zmęczenie , drżenie mięśni, uczucie że zaraz upadne/ zwariuje/ umrę problemy z koncentracją pamięcią i równowaga żołądek zaciśnięty..czy ktoś z was też tak miewa ? Wczoraj miałam słaby dzień właśnie kołatanie i uczucie że zaraz zacznie mi się w głowie kręcić albo upadne i dziś już obudziłam się z lękiem przed tym jak będę się dzis czuć czy przeszło czy nie i oczywiście skoro tak jelita no to pewnie mam już przerzuty do mózgu i przez to mam takie problemy..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim, pierwszy raz piszę tutaj na forum. Ale wasze odpowiedzi czytam już od dawna. Zacznę od tego, że 5 lat temu miałam straszny lęk przed wymiotami (do takiego stopnia, że bałam się wychodzić z domu, że zwymiotuje przy kimś itd.) tak, wiem brzmi to śmiesznie. Leczyłam się prawie rok, chodziłam na terapię brałam leki. Po roku przeszło. I do tej pory tego nie mam. Aczkolwiek od marca zauważyłam, że obsesyjnie myślę o chorobach. Zaczęło się od tego, że rok temu pod pachą miałam różne dziwne guzki, i nikt nie był na początku w stanie dojść od czego. Gdy się wyjaśniło trochę się uspokoiłam. Bo wcześniej przez kilka miesięcy żyłam w stresie. Wyleczyłam się i wszystko niby okej. Jednakże, w marcu zachorowała moja babcia, która niestety w lipcu zmarła. Ona panicznie bała się śmierci, byłam przy tym jak krzyczała, że nie chce umierać. Zmarła na raka, jako druga już z mojej rodziny. Od tamtego momentu zaczęłam sobie wkręcać najróżniejsze choroby. Miałam już według swoich wymyślań, chłoniaka, białaczkę, raka kości i pewnie jeszcze dużo innych. Teraz mam faze na raka jelita. Było, źle od marca. W wakacje trochę się uspokoiłam, bo miałam dużo zajęć. Ale od 2 miesięcy jest tragicznie. Ciągle oglądam się w lustrze, sprawdzam czy nie mam jakiś siniaków (a mam podatność na nie, bo często mam za niskie żelazo. (sprawdzane u lekarza) taka moja natura. Potrafię macać się po całym ciele, jak coś sobie wbije do głowy nie potrafię tego odpuścić. Do takeigo stopnia, że potrafię wychodzić nawet przy rodzinie do łazienki i sprawdzać na ciele czy nie mam aby guza. Albo czytać w internecie od czego co itd.  Właściwie to non stop od razu po pracy czytam o jakiś chorobach. Jest to dla mnie okropne, cały czas myślę, że mam raka. Robiłam wyniki z krwi dwa razy w tym roku. Wszystko okej oprocz jednego odrobine przekroczonego parametru, a ja dalej szukałam w internecie co mi jest. A sami wiecie ze czym więcej sie czyta tym gorzej. Ale apogeum było kilka dni temu, kiedy podcierając się zauważyłam różową plamę na papierze pocierając się(tak naprawdę nie wiem, nawet czy to była krew) chociaż myślę, że tak. Więc już byłam pewna, że mam raka jelita. Właściwie to byłam przekonana. Więcej ta krew się nie pojawiła. Podejrzewam, że to może jakiś hemoroid. Ale oczywiście jak to zauważyłam. To dostałam ataku paniki pierwszy raz po 5 latach, dosłownie sparaliżowało mi ręce i stopy (własnie tak kiedyś miałam). To wszytsko tak uprzykrza mi życie, że już sobie nie radzę. Zaraz święta a ja nie potrafię się z nich cieszyć. Kiedy zaczęłam sobie tłumaczyć, że pewnie to nie rak. Bo oprócz śladu tej różowej krwi nic mi się nie dzieje, nie chudnę, czuje się ogólnie dobrze, nic mnie nie boli itd. Minimalnie się uspokoiłam. Chociaż dalej odczuwałam stres. Dziś wydawało mi się oczywiście, że czuję pulsowanie w brzuchu. Ale ja już sama nie wiem czy naprawdę czuje, czy sobie to wkręcam. Mam dość, naprawdę dość. Chcę cieszyć się z życia... Jutro zapisałam się na wizytę do psychiatry... To moja ostatnia nadzieja. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@sylka880Bardzo dobrze cos robisz w tym kierunku.

Przykro mi z powodu Twojej babci. Niestety takie sytuacje pogarszaja hipochondrie.

Powodzenia!

 

PS u mnie tez bylo w miare az w pazdzierniku zachorowalam, wg mnie mialam zapalenie oskrzeli i wciaz pokasluje. Dodatkowo boli mnie z tyl na plecach i z przodu po lewej przy mostku jakby klucie. Sobie tak chodzi ten bol. Raz ciagnie na ramie, raz na szyje, raz do biodra a raz tylko kluje. Ale zawsze po lewej. Boli mnie glownie przy poruszaniu zwlaszcza przy skretach. (Moje sprawy jelitowo zoladkowe sie polepszyly). Wiec ja mam juz wkreta na raka pluc albo oskrzeli albo cos z sercem. 

Edytowane przez maribellcherry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, sylka880 napisał:

Hej wszystkim, pierwszy raz piszę tutaj na forum. Ale wasze odpowiedzi czytam już od dawna. Zacznę od tego, że 5 lat temu miałam straszny lęk przed wymiotami (do takiego stopnia, że bałam się wychodzić z domu, że zwymiotuje przy kimś itd.) tak, wiem brzmi to śmiesznie. Leczyłam się prawie rok, chodziłam na terapię brałam leki. Po roku przeszło. I do tej pory tego nie mam. Aczkolwiek od marca zauważyłam, że obsesyjnie myślę o chorobach. Zaczęło się od tego, że rok temu pod pachą miałam różne dziwne guzki, i nikt nie był na początku w stanie dojść od czego. Gdy się wyjaśniło trochę się uspokoiłam. Bo wcześniej przez kilka miesięcy żyłam w stresie. Wyleczyłam się i wszystko niby okej. Jednakże, w marcu zachorowała moja babcia, która niestety w lipcu zmarła. Ona panicznie bała się śmierci, byłam przy tym jak krzyczała, że nie chce umierać. Zmarła na raka, jako druga już z mojej rodziny. Od tamtego momentu zaczęłam sobie wkręcać najróżniejsze choroby. Miałam już według swoich wymyślań, chłoniaka, białaczkę, raka kości i pewnie jeszcze dużo innych. Teraz mam faze na raka jelita. Było, źle od marca. W wakacje trochę się uspokoiłam, bo miałam dużo zajęć. Ale od 2 miesięcy jest tragicznie. Ciągle oglądam się w lustrze, sprawdzam czy nie mam jakiś siniaków (a mam podatność na nie, bo często mam za niskie żelazo. (sprawdzane u lekarza) taka moja natura. Potrafię macać się po całym ciele, jak coś sobie wbije do głowy nie potrafię tego odpuścić. Do takeigo stopnia, że potrafię wychodzić nawet przy rodzinie do łazienki i sprawdzać na ciele czy nie mam aby guza. Albo czytać w internecie od czego co itd.  Właściwie to non stop od razu po pracy czytam o jakiś chorobach. Jest to dla mnie okropne, cały czas myślę, że mam raka. Robiłam wyniki z krwi dwa razy w tym roku. Wszystko okej oprocz jednego odrobine przekroczonego parametru, a ja dalej szukałam w internecie co mi jest. A sami wiecie ze czym więcej sie czyta tym gorzej. Ale apogeum było kilka dni temu, kiedy podcierając się zauważyłam różową plamę na papierze pocierając się(tak naprawdę nie wiem, nawet czy to była krew) chociaż myślę, że tak. Więc już byłam pewna, że mam raka jelita. Właściwie to byłam przekonana. Więcej ta krew się nie pojawiła. Podejrzewam, że to może jakiś hemoroid. Ale oczywiście jak to zauważyłam. To dostałam ataku paniki pierwszy raz po 5 latach, dosłownie sparaliżowało mi ręce i stopy (własnie tak kiedyś miałam). To wszytsko tak uprzykrza mi życie, że już sobie nie radzę. Zaraz święta a ja nie potrafię się z nich cieszyć. Kiedy zaczęłam sobie tłumaczyć, że pewnie to nie rak. Bo oprócz śladu tej różowej krwi nic mi się nie dzieje, nie chudnę, czuje się ogólnie dobrze, nic mnie nie boli itd. Minimalnie się uspokoiłam. Chociaż dalej odczuwałam stres. Dziś wydawało mi się oczywiście, że czuję pulsowanie w brzuchu. Ale ja już sama nie wiem czy naprawdę czuje, czy sobie to wkręcam. Mam dość, naprawdę dość. Chcę cieszyć się z życia... Jutro zapisałam się na wizytę do psychiatry... To moja ostatnia nadzieja. 

Pulsowanie w brzuchu to pewnie nic innego jak Twoj wlasny puls.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze ze juz nie chce mi sie isc ponownie do lekarza. Ciagle cos mi jest. Jak trwa dluzej to zawsze szlam do lekarza dla pewnosci. Ale teraz juz mi sie poprostu nie chce…. 
Ale musze bo lewa strona ciala mnie boli. A w styczniu jeszcze mam usg kontrolne tarczycy bo mam na niej guzki. Serio, rzygam juz tym wszystkim. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, maribellcherry napisał:

Powiem szczerze ze juz nie chce mi sie isc ponownie do lekarza. Ciagle cos mi jest. Jak trwa dluzej to zawsze szlam do lekarza dla pewnosci. Ale teraz juz mi sie poprostu nie chce…. 
Ale musze bo lewa strona ciala mnie boli. A w styczniu jeszcze mam usg kontrolne tarczycy bo mam na niej guzki. Serio, rzygam juz tym wszystkim. 

 

Ja mam to samo, wcześniej latałam od lekarza do lekarza. Teraz też już mi się nie chce, każdy mi mówi żebym wyluzowała bo to chodzenie na wyniki itd. nic nie zmienia. Jeżeli naprawdę miałabym być chora to organizm i tak to w jakiś silny sposób pokaże. Dziś mam psychiatrę zobaczymy co powie i jakie leki przepisze.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. 

U mnie dziś refleksje.... 365 dzień mojej męki z nerwica. Równo rok temu się zaczęło, od wezla.... Dzis cala noc mam duszności. Budzę się jakbym zapominała oddychać..oczywiście Google, niewydolność lewokomorowa serca.... 😥 Stąd moje myśli, czy mnie to kiedyś opuści? Czy kiedys będę mogła jeszcze zyc normalnie? Powiem szczerze, dziś nie mam nawet sil się rozpłakać... Tak bardzo tęsknię za sobą, za swoim życiem... Czy uda mi się je odzyskać? Tak bardzo chce, by nerwica odeszla. Nie chcę żyć wciąż ze złamanym sercem... Obmacywac się co rano, szukać chorób. 

Mam przyjaciółkę. To najlepszy człowiek na ziemi, wspiera mnie i wierzy we mnie. A ja nie umiem nic dac Jej od siebie poza nerwica. Mam cudownego 4.5 letniego synka.... Jemu też niewiele umiem dac przez to wszystko. 

Nie wiem czy Bóg istnieje... Ale jeśli  cokolwiek lub ktokolwiek tam jest, blagam by to zabrał. Bo dość juz, na prawdę juz dość... I Wam dzis, życzę tego samego. Byście przestali czuc się chorzy i odczuwać strach. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.12.2021 o 23:21, maribellcherry napisał:

Powiem szczerze ze juz nie chce mi sie isc ponownie do lekarza. Ciagle cos mi jest. Jak trwa dluzej to zawsze szlam do lekarza dla pewnosci. Ale teraz juz mi sie poprostu nie chce…. 
Ale musze bo lewa strona ciala mnie boli. A w styczniu jeszcze mam usg kontrolne tarczycy bo mam na niej guzki. Serio, rzygam juz tym wszystkim. 

 

Dokładnie, u mnie to samo. Dopiero co byłam na USG piersi bo znów coś wymacałam a teraz znowu się zaczęłam nakręcać z tym węzłem na szyi. Już mam tego po dziurki w nosie. Jak mi się powiększyl ten węzeł przy przeziębieniu jakoś z tydzien-dwa temu tak już zostal :( Do tego jestem jakoś dziwnie zmęczona od chwili tego przeziębienia, rano ciągle budzę się z zatkanym nosem, czyli ten katar jeszcze całkiem nie minął i już się zaczęłam nakręcać na coś gorszego .. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×