Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

9 minut temu, Bulinka napisał:

Marlenka85, spróbuj przemóc się i zapisz do lekarza, żeby rozwiał Twoje wątpliwości. Nie podejrzewam u Ciebie niczego złego, bo przecież ludzkie ciało ma mnóstwo tworów. Przy chłoniaku zapewne występuje mnóstwo innych objawów. Sama mam kiepskie dni, tylko, że mam schizy na innym punkcie. Wydaje mi się, że Twój strach, podobnie jak u mnie, potęguje posiadanie dzieci. Przed pojawieniem się moich córek byłam innym człowiekiem, w życiu nie miałam takich myśli jak teraz. Kiedyś pracowałam w szpitalu, fakt faktem w sekretariacie, ale na patologii ciąży. Teraz nie mogłabym. Nie mówiąc już o tym,że mogłabym trafić do sekretariatu oddziału onkologii.. 

No właśnie to samo uczucie. Ze nie moglabym mieć nic wspólnego z medycyna i chorobami, chorymi ludźmi. 

Co do objawow.. Ze dwa razy się spocilam w nocy ale za każdym razem mlody prawie ze wklejony we mnie, pies i kołdra więc tego nie licze. Swedzenie mialam raz i minelo po kąpieli więc to nie od tego a raczej od balsamu. 

Gorączki nie mam, nic w zasadzie nie mam. To ze bywam zmęczona.. No która samotna matka bez jakichkolwiek pomocy by nie bywała? To ze, zdarza mi się szybciej męczyć... Niestety jestem osobą otyła, 40 kg nadwagi i każdego zmęczy szybki marsz czy schody. 

Przykra sprawa jest to ze cos potrafi tak nas niszczyć od środka a my nie umiemy tego zastopować, straszne jest to ze to wszystko jest w naszych głowach. Oczywiście mi się zdarza mowic sobie ze pewnie z nas wszystkich tu ja jestem wyjątkiem bo pewnie Wam sie wydaje ze macie wezky ja nad obojczykiem na prawdę mam. 🤦🏾‍♂️ 

Co do lekarza :

Paniczny lek ze powie mi wyrok.. 😥 Nie umiem. Sie zas przemoc. Tak się gwałtownie pogorszyło u mnie po śmierci znajomej, 35 latki na raka i drugiej, tez 35 lat.. Nagle. Z przyczyn naturalnych a to koleżanka z liceum. Choć wcześniej juz mialam taka niechęć do tematu chorób itd tak po tych zdarzeniach było gorzej, a już apogeum właśnie od 2 wigilii gdzie rutynowe macanie ujawniło wezelek a resztę znacie. 🤦🏾‍♂️ 

Nienawidzę tej nerwicy, lęku, czymkolwiek to jest nienawidzę tego bo nas wyniszcza. Psychicznie a i niejednokrotnie fizycznie tez.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marlenka85, u mnie też zaczęło się od śmierci przyjaciółki; zmarła na raka. I tak żyję w strachu od 5 lat, z małymi przerwami. Nie ma dnia, abym miała "wolną "głowę. Coś zaboli i już głowię się. Tak nie da się żyć. Patrzyłam w internecie psychoterapeutę i nie znalazłam nic konkretnego. Nie wiem, ale nie mam jakoś przekonania do tego, że mi to pomoże. Po prostu mam wrażenie, że ciągle będzie "coś", że już nigdy nie uwolnię się od tego szaleństwa. Żałuję teraz, że nie poszłam do psychiatry od razu, gdy zaczęły się moje lęki, może byłabym teraz innym człowiekiem?

Co do Twoich objawów to wydaje mi się, że przyczyny są racjonalne, tj. nadwaga, sp0anie z dzieckiem i psem. Jednak my, hipochondrycy, widzimy wszystko w czarnych barwach i wszystkie możliwe objawy przypisujemy najgorszym chorobom. Właśnie zastanawiam się dlaczego moja psychiatra stwierdziła u mnie tylko nerwicę lękową? W sumie mówiłam jej, że panicznie boję się nowotworów, wtedy jeszcze nie bałam się innych chorób. Do dupy z tym wszystkim, po prostu do dupy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Bulinka napisał:

Marlenka85, u mnie też zaczęło się od śmierci przyjaciółki; zmarła na raka. I tak żyję w strachu od 5 lat, z małymi przerwami. Nie ma dnia, abym miała "wolną "głowę. Coś zaboli i już głowię się. Tak nie da się żyć. Patrzyłam w internecie psychoterapeutę i nie znalazłam nic konkretnego. Nie wiem, ale nie mam jakoś przekonania do tego, że mi to pomoże. Po prostu mam wrażenie, że ciągle będzie "coś", że już nigdy nie uwolnię się od tego szaleństwa. Żałuję teraz, że nie poszłam do psychiatry od razu, gdy zaczęły się moje lęki, może byłabym teraz innym człowiekiem?

Co do Twoich objawów to wydaje mi się, że przyczyny są racjonalne, tj. nadwaga, sp0anie z dzieckiem i psem. Jednak my, hipochondrycy, widzimy wszystko w czarnych barwach i wszystkie możliwe objawy przypisujemy najgorszym chorobom. Właśnie zastanawiam się dlaczego moja psychiatra stwierdziła u mnie tylko nerwicę lękową? W sumie mówiłam jej, że panicznie boję się nowotworów, wtedy jeszcze nie bałam się innych chorób. Do dupy z tym wszystkim, po prostu do dupy!

Ja nie powiem, po tych rozmowach czuje się lepiej, ale z tylu mojej chorej głowy siedzi myśl, a co jeśli leczę się na głowę a nie na raka... Nienawidzę siebie za to. Fakt jesl lepiej, ale to jest bardzo dalekie od tego co było. Chciałabym właśnie być wolna od tego gówna w jakim my wszyscy tkwimy. Tej kuzwa klatki.. 😥 Mam podobne myśli do Twoich, taka obawa czy jeszcze będzie kiedys normalnie. Wg mojej psycholog to obawa przed normalnością i spokojem generuje moj lęk 😨.Wiem,że ma sporo racji mówiąc mi to wszystko. 

Ostatnio analizujemy moje dzieciństwo i kikka traum z tego czasu oraz sny bo Często dotyczą śmierci. Mowi mi ze to może zaczyna umierac we mnie ta część konfliktu wewnętrznego, który jest głównym winowajcą.Cos się kończy, jakiś etap. Ogromne nadzieję w tym pokładam... Jakieś efektu juz są, bo Pierwszy raz w moim życiu poczułam ze jedyna osoba niezbędna mi do życia jest tylko moj Synus. Ze ja nie muszę mieć nikogo bym mogła być szczęśliwa.(dawniej wszystko uzależniłam od obecności i nadtrojow partnera,) Jestem DDD(dorosłym dzieckiem z domu dysfunkcyjnego) i DDA.My tak działamy, nauczeni w dzieciństwie, że jest wszystko albo nic, dobrze lub zle, ładnie bądź brzydko, śmiech lub łzy... Tak na prawdę korzenie mojej nerwicy sięgają wieku 6 lat kiedy płakałam bo mialam pierwsze objawy i czulam kulkę w gardle która mnie "dusiła" a której się balam. 

Powoli przestaje się wstydzić, że jestem ddd i dda, to nie moja wina. Powoli uczę się ze nie muszę czuc sie winna za to, że ludzie których kochalam, zniszczyli mnie już na wstępie, że nie muszę na wszystko zasłużyć. Chciałabym. Sie jeszcze nauczyć ze jest nie tylko dobro i zło, za tez inne przejściowe sytuację. Pani psycholog mi tłumaczyła ostatnio, że właśnie to jest m in składową mojej hipochondrii. Bo widzę ttlko dobre(brak węzłów) i zle(wezly czyli umre bo to rak) 

Przede wszystkim zle znoszę upragniony spokój bo... Go nie znam. Ja go chce, ja go oczekuje ale moja psychika się go boi bo nigdy go nie miała, jest nieznany, I to właśnie jest  ten wewnetrzny konflikt. Na zasadzie :

Ja-tak pragnę spokoju i normalności 

Moja psychika - boze nie, nie znam tego, nie będę wiedziała jak się zachować, co zrobić itd. 

Ja:będzie spokojnie 

Psychika:znajdę Ci powód zeby nir bylo. O. Proszę tu masz wezel. Groźny czy nie, z twoim podejściem - białe lub czarne, efekt wiadomy. 

Napisalam Ci to, żeby Ci zobrazować jak działa terapia. Wiadomo, będą wzloty i upadki, poki nowy swiadomy ster w ręku nie wejdzie w miejsce starego, destrukcyjnego autopilota na którym działam. Jako dziecko musialam wytworzyc sobie mechanizm obronny, który pozwolił mi wtedy przetrwać. Było to zaakceptowanie sytuacji nienormalnych jako normalne. 

Normalne dla mnie jako dziecka bylo:

-bicie mnie

-comiesieczmy ciąg alkoholowy z wyzwiskami, chowaniem noży, smrodem wodki

-zmieniający się tatusiowie

-, bycie kozłem ofiarnym przez lata szkoly

-bycie zauważonym przez matkę pt musisz być najlepsza we wszystkim, miec same 6, czyste sukienki i  jednoczesne całkowite odrzucenie emocjonalne, terror psychiczny, bicie, mówienie mi ze nie jestem jej dzieckiem. 

-brak przyjaciół 

Napisalam Wam to Bo może kogoś z Was skłoni to do podjęcia terapii. Ona nie jest bez celowa kochani. Szczególnie Ty, Przerażony, powinieneś poszukać pomocy bo z Tobą jest tu najgorzej, z całym szacunkiem oczywiście. 

 

Edytowane przez Marlenka85

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie chcę iść na taką terapię, która mi bedzie szukać konfliktów wewnetrznych itd. Nie wątpię w ich wplyw i istnienie, tylko uświadomienie sobie traumy i tak nic nie daje zwykle. Wolę behawioralnie -poznawczą, gdzie laski, ale sorry bedziemy musiały nauczyć się nie macać, nie oglądać, nie czytać o wezłach, nie biegać po lekarzach, nie upewniać się czy nie rosną. 

 

bez ryzyka i zaakceptowania najgorszego , to najstraszniejsze czyli nerwica nie odejdzie/

Edytowane przez wszytsko_się_posypało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, wszytsko_się_posypało napisał:

ja nie chcę iść na taką terapię, która mi bedzie szukać konfliktów wewnetrznych itd. Nie wątpię w ich wplyw i istnienie, tylko uświadomienie sobie traumy i tak nic nie daje zwykle. Wolę behawioralnie -poznawczą, gdzie laski, ale sorry bedziemy musiały nauczyć się nie macać, nie oglądać, nie czytać o wezłach, nie biegać po lekarzach, nie upewniać się czy nie rosną. 

 

bez ryzyka i zaakceptowania najgorszego , to najstraszniejsze czyli nerwica nie odejdzie/

To idz na taką, która Twoim zdaniem będzie skuteczna dla Ciebie, wszak na każdego działa cos innego. Ja liczę na działanie tej cala sobą bo nie mam już po prostu sil. I w sumie pieniędzy na kolejną tez miec raczej nie będę, ta i tak już mnie ostro pociągnęła po kieszeni... 

Jak to jest, że jednego dnia potrafimy sobie wkręcić a odkręcić już się nie daje... 😥 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marlenka85, bardzo Ci współczuję takiego trudnego dzieciństwa 😪 i dziękuję, że podzieliłaś się z nami swoją historią oraz przedstawiłaś jak wyglądają Twoje spotkania z psychoterapeutą. Właśnie też obawiam się takich rozmów. Też nie miałam różowego dzieciństwa, ale nie nie było tak okrutne jak Twoje. I myślę czy właśnie dzieciństwo też nie ma negatywnego wpływu na teraźniejszość. Ale myślałam, że w naszych przypadkach to właśnie potrzebna jest terapia behawioralna. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Bulinka napisał:

Marlenka85, bardzo Ci współczuję takiego trudnego dzieciństwa 😪 i dziękuję, że podzieliłaś się z nami swoją historią oraz przedstawiłaś jak wyglądają Twoje spotkania z psychoterapeutą. Właśnie też obawiam się takich rozmów. Też nie miałam różowego dzieciństwa, ale nie nie było tak okrutne jak Twoje. I myślę czy właśnie dzieciństwo też nie ma negatywnego wpływu na teraźniejszość. Ale myślałam, że w naszych przypadkach to właśnie potrzebna jest terapia behawioralna. 

Właśnie spytałam ją, moja terapia jest właśnie behawioralno poznawcza. 

Ale nie znam się serio na różnicach. 

Bulinka ja jestem już tak zdesperowana ze moge rozmawiać z nią dosłownie o wszystkim i powiedziec wszystko, byle mi pomogło. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Marlenka85 napisał:

Właśnie spytałam ją, moja terapia jest właśnie behawioralno poznawcza. 

Ale nie znam się serio na różnicach. 

Bulinka ja jestem już tak zdesperowana ze moge rozmawiać z nią dosłownie o wszystkim i powiedziec wszystko, byle mi pomogło. 

 

ja też Ci wspólczuje i to może właśnie tak być, że jesteś bardziej lękowa przez dzieciństwo, ale zamiast mieć nadzieję, że rozmowa o nim Ci pomoże lepiej konfrontować się z aktualnym lękiem i mówić "sprawdzam" nerwicy. Co w praktyce oznacza, że jak mnie kilka lat temu wziął lęk o to, ze zemdleje w sklepie to musiałam chodzić do tych sklepów, wchodzić do autobusów i sprawdzać, czy tak się stanie. Co do hipochondrii to też terapia behawioralno-poznawcza opiera się na akceptacji niepewności co do naszego zdrowia. Zaprzestania sprawdzania, macania, badania...Warto na początku oczywiście badania zrobić i jeśli uważasz, że pomacanie przez lekarza, to za mało powinnaś zrobić usg, a potem jak lekarz powie, że ok, to na nim poprzestać i nie szukać dalej...bo nerwica wtedy nie odpuszcza, to jest mój przykład, lekarz macał, sprawdzał głowicą usg,  a ja dalej się boje, że nie sprawdził dokładnie. I nie bój się aż tak badania, ja też się bałam, ale prawda jest taka, że dotknięcie głowicą usg nie powoduje, że wyrośnie Ci rak, a najczarniejsza diagnoza nie jest stawiana na pierwszej wizycie...dlatego uważam, że jeśli serio nie wierzysz dłoniom lekarza, to na usg, a potem sie odciąć od lęku, czy węzeł rośnie, maleje, czy rosną nowe, czy nie bo pewność 100 % nie istnieje niestety, a my byśmy chcieli ja mieć.

Edytowane przez wszytsko_się_posypało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marlenka85, najważniejsze, żeby Ci pomogła ta terapia. Właśnie te koszta są straszne, nie mam obecnie kasy na to. Ogólnie mam takie dni (głównie po jakimś drinku), że sobie myślę "ty głupia babo! Czego ty się boisz? Idź normalnie na tą cytologię i badanie piersi jak inne kobiety chodzą." Wtedy myślę też, że to normalne badania kontrolne i nie powinnam odczuwać tak przrmeogromnego lęku. Jednak trauma z poprzednich wizyt zakorzeniła się głęboko. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Bulinka napisał:

Marlenka85, najważniejsze, żeby Ci pomogła ta terapia. Właśnie te koszta są straszne, nie mam obecnie kasy na to. Ogólnie mam takie dni (głównie po jakimś drinku), że sobie myślę "ty głupia babo! Czego ty się boisz? Idź normalnie na tą cytologię i badanie piersi jak inne kobiety chodzą." Wtedy myślę też, że to normalne badania kontrolne i nie powinnam odczuwać tak przrmeogromnego lęku. Jednak trauma z poprzednich wizyt zakorzeniła się głęboko. 

No ale ja też się boje, od zawsze boje się badań, nie patrzę na wyniki nawet jak odbieram do medycyny pracy, tylko proszę lekarza, zeby mi zinterpretował 🙂 ale odwaga to działanie mimo strachu, normalnie idź na cytologię i usg, jeśli czas na nie, jakbym miała czekać aż się nie bede bała to bym nigdy nie poszła 🙂 idź , bedziesz potem dumna z siebie, ze jesteś odważna i silna i dałaś radę. To też element terapii, konfrontacja z tym czego sie boimy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już po zentelu trochę znowu pobolewa mnie ten brzuch także zobaczymy już mi ręcę opadają... Muszę się wziąć za siebie bo już za dużo czasu spędzam na użalaniu się tutaj na sobie. Jakbym miał coś mieć mega poważnego to któreś z tych licznych badań które robiłem już by mi coś pokazało i taka jest w sumie prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Marlenka85 napisał:

Właśnie spytałam ją, moja terapia jest właśnie behawioralno poznawcza. 

Ale nie znam się serio na różnicach. 

Bulinka ja jestem już tak zdesperowana ze moge rozmawiać z nią dosłownie o wszystkim i powiedziec wszystko, byle mi pomogło. 

 

 

Kochana przepraszam Cię, że jeszcze się nie odezwałam na FB. Nawet nie miałam czasu zerknąć w prywatną wiadomość, ale odezwę się. Mam teraz młyn na studiach totalny - zachciało mi się w wieku 35 lat szkoły. 🙂

Marlenka u mnie lęk też pojawił się jakoś w dzieciństwie i nie wiem dlatego. Zawsze bałam się , że mama po mnie nie przyjdzie do przedszkola, albo że już nie wróci do domu z pracy...strasznie to dziwne.

A bycia DDD czy DDA nie masz sie co absolutnie wstydzić. 

Ja teraz po usg węzła to się boję iść do endokrynologa z tarczycą, no i takie błedne koło. Mam od tygodnia duszności i nie wiem czy są spowodowane moją alergią, czy nerwicą - mieliście czasem takie objawy? Takie mam uczucie łaskotania/drapania w klatce piersiowej i od razu kaszel. A wiem, że nerwica potrafi wywołać wiele symptomów.

Jakoś nie potrafię się wyluzować ostatnio 😕 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszystko_się_posypało, w zasadzie odkąd mam te lęki wszystkie badania, kontrole wykonuję z przeogromnym strachem. W poczekalni przed wizytą łapią mnie ataki paniki, że mam wrażenie, że zejdę. Podczas badań też potrafię trząść się ze strachu. Wstyd mi już naprawdę. A teraz najgorsze, że nie mam ginekologa i boję się trafić na jakiegoś konowała. Dodatkowo, czytałam ostatnio, że ok 30% cytologii jest źle pobieranych..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Bulinka napisał:

wszystko_się_posypało, w zasadzie odkąd mam te lęki wszystkie badania, kontrole wykonuję z przeogromnym strachem. W poczekalni przed wizytą łapią mnie ataki paniki, że mam wrażenie, że zejdę. Podczas badań też potrafię trząść się ze strachu. Wstyd mi już naprawdę. A teraz najgorsze, że nie mam ginekologa i boję się trafić na jakiegoś konowała. Dodatkowo, czytałam ostatnio, że ok 30% cytologii jest źle pobieranych..

 

Ja też mam lęk przed każdą wizytą u lekarza, nawet jak nic się nie dzieje idę po prostu kontrolnie. Chciałabym w końcu dorosnąć do decyzji o dziecku, ale obawiam się, że wtedy będę jeszcze bardziej znerwicowana, a czas leci.... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Bulinka napisał:

wszystko_się_posypało, w zasadzie odkąd mam te lęki wszystkie badania, kontrole wykonuję z przeogromnym strachem. W poczekalni przed wizytą łapią mnie ataki paniki, że mam wrażenie, że zejdę. Podczas badań też potrafię trząść się ze strachu. Wstyd mi już naprawdę. A teraz najgorsze, że nie mam ginekologa i boję się trafić na jakiegoś konowała. Dodatkowo, czytałam ostatnio, że ok 30% cytologii jest źle pobieranych..

ale to normalne wiele osób tak ma, ja czy mam nerwicę, czy nie mam, boje się każdego badania... cytologia chyba teraz najlepsza na podłożu płynnym tak mi mój lekarz ostatnio proponował. Nie wierzę, że nie masz żadnej koleżanki, która poleci Ci nie konowała 🙂 wykrętka nerwicowa jak nic kochana. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszystko_się_posypało, miałam fajnego Pana doktora na nfz. Ładna sala, dobry sprzęt. Niestety odszedł na emeryturę. Chciałam kogoś na nfz, bo właśnie na lekarzach przyjmujących prywatnie przejechałam się. Szczerze, to nie mam koleżanek zbytnio. Sama czytam opinie w internecie. Mój gin był o tyle fajny, że nie siał paniki, a tego potrzebuję właśnie. Jak mi badał piersi i ja przy tym opowiadałam mu czego tam nie mam to mnie uspokajał "spokojnie, wszystko jest dobrze, bez paniki" a nie jak ten prywatnie "ma Pani włókniaka, proszę zadzwonić do profesora xyz i umówić się na usunięcie " 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boze proszę niech ktoś ode mnie to gowno weźmie bo ja się wykańczam. No czuje ewidentnie cos na szyi, nawet nad 

Lewym obojczykiem kuleczkę i nad prawym kolejna... Snilo mi się ze umarłam i moglam patrzeć na synka tyllo zza drzew.. Mam /cenzura/ dosc. Po prostu nie wiem ile ja to jeszcze zniose.. (nie mam zamiaru sobie nic zrobić żeby nie było), po prostu jestem na skraju kompletnego  załamania nerwowego. Sama, bez pomocy, z malutkim dzieckiem. A ja mam ataki paniki ze to na pewno rak i wkrótce umre... Boze co ja takiego komu zrobiłam,ze tak muszę się męczyć... 😥 Strach przed lekarzem się jeszcze spotęgował bo mam w głowie słowa ze jakby były nowe wezly mam przyjść. Bo pewnie wtedy by diagnozował tego jeb... O chloniaka... 😥 Ja nie wiem co ze mną będzie jak to się nie skończy, bo jestem po prostu wrakiem. A tu dzieciatko pod opieką, trzeba wszystko zrobić, uśmiechać się do niego.... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Marlenka85 napisał:

Boze proszę niech ktoś ode mnie to gowno weźmie bo ja się wykańczam. No czuje ewidentnie cos na szyi, nawet nad 

Lewym obojczykiem kuleczkę i nad prawym kolejna... Snilo mi się ze umarłam i moglam patrzeć na synka tyllo zza drzew.. Mam /cenzura/ dosc. Po prostu nie wiem ile ja to jeszcze zniose.. (nie mam zamiaru sobie nic zrobić żeby nie było), po prostu jestem na skraju kompletnego  załamania nerwowego. Sama, bez pomocy, z malutkim dzieckiem. A ja mam ataki paniki ze to na pewno rak i wkrótce umre... Boze co ja takiego komu zrobiłam,ze tak muszę się męczyć... 😥 Strach przed lekarzem się jeszcze spotęgował bo mam w głowie słowa ze jakby były nowe wezly mam przyjść. Bo pewnie wtedy by diagnozował tego jeb... O chloniaka... 😥 Ja nie wiem co ze mną będzie jak to się nie skończy, bo jestem po prostu wrakiem. A tu dzieciatko pod opieką, trzeba wszystko zrobić, uśmiechać się do niego.... 

Spokojnie, oddychaj głęboko i zastanów się racjonalnie czy to jest chłoniak. Zobacz, ile tu dziewczyn z kuleczkami nadobojczykowymi. Wszystkie zdiagnozowane i pomimo, że "coś " wyczuwają to nie jest nic zagrażającego ich życiu. U Ciebie to też na pewno nic złego. 

Bardzo chciałabym Ci jakoś pomóc, bo znam te straszne ataki paniki i robienie dobrej miny do złej gry. A czy jeśli poszłabyś z tym do lekarza, on wykluczyłby coś złego to potrafiłabyś wrócić do równowagi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Bulinka napisał:

Spokojnie, oddychaj głęboko i zastanów się racjonalnie czy to jest chłoniak. Zobacz, ile tu dziewczyn z kuleczkami nadobojczykowymi. Wszystkie zdiagnozowane i pomimo, że "coś " wyczuwają to nie jest nic zagrażającego ich życiu. U Ciebie to też na pewno nic złego. 

Bardzo chciałabym Ci jakoś pomóc, bo znam te straszne ataki paniki i robienie dobrej miny do złej gry. A czy jeśli poszłabyś z tym do lekarza, on wykluczyłby coś złego to potrafiłabyś wrócić do równowagi?

Wiesz co jakby wykluczył to na 100% to na pewno bym wróciła do żywych. Tylko widzisz moim największym problemem jest to  ze ja się naczytalam. Jak znalazlam pierwszy to odpaliłam Google i sie zaczęła jazda. Ze jedynie można wykluczyc przez wyciecie i zbadanie wezla a i to czasem zawodzi bo akurat mogą wyciac nie ten co trzeba. Powiem Ci, że ja sobie autentycznie nie umiem z tym poradzić, bo o ile te wezly sa to u mnie doszły typowe objawy hipochondrii na zasadzie a co jeśli oni się pomylili, nie sprawdzili dobrze, nie zbadali co trzeba itd. 

Tak bardzo mi źle, ja wiem ze sie użalam i pewnie za chwilę będziecie mnie mieli dość, ale jesteacie jedynymi osobami które są w stanie na prawdę zrozumieć co ja przechodzę. Staram się jak mogę, walczę z tym i było już ok dopóki sobie nie znalazłam na szyi.. Już sama nie wiem czy to jest wezel czy to nie jest wezel, bo raz mi się wydaje ze cos jest i po drugiej stronie za chwilę ze nie ma bo to inne miejsce... Po prostu sobie przestalam radzic. Wpadam w panike W na pewno umre i mam raka bo tak pisalo i nie było nigdzie nic słowa o tym że może być ok. Wydaje majątek na terapie... Po prostu życie mi się wali, jestem samotna matka z dala od rodziny, moja mama mi pisze ze jestem nienormalna, że wymyslam.A ja zyje strachem, nic innego nie mam w tym głupim lbie jak to, że na pewno umre na raka i ze lekarz potwierdzi moje obawy... Blagam niech ktoś mi pomoże bo ja kompletnie nie wiem, co robić.... Proszę Was jeśli możecie pomóżcie mi bo stałam się wrakiem człowieka..... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marlenka85, to prawda, że badanie hist - pat jest najdokładniejsze, ale przecież lekarz widząc coś/badając palpacyjnie/robiąc usg, jest w stanie stwierdzić już jakąś nieprawidłowość. Hist-pat to ostateczność. Ludzie nie mający takich lęków jak my nie są w stanie nas zrozumieć. Dla nich to abstrakcja. Też jestem sama z tym wszystkim. Mojej mamie już nie mówię, bo każe mi skupić się na dzieciach, cieszyć się,że je mam i radować każdym dniem. A ja nie potrafię tak. Teraz budujemy się, a ja myślę o tym czy długo tam pomieszkam.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Bulinka napisał:

Marlenka85, to prawda, że badanie hist - pat jest najdokładniejsze, ale przecież lekarz widząc coś/badając palpacyjnie/robiąc usg, jest w stanie stwierdzić już jakąś nieprawidłowość. Hist-pat to ostateczność. Ludzie nie mający takich lęków jak my nie są w stanie nas zrozumieć. Dla nich to abstrakcja. Też jestem sama z tym wszystkim. Mojej mamie już nie mówię, bo każe mi skupić się na dzieciach, cieszyć się,że je mam i radować każdym dniem. A ja nie potrafię tak. Teraz budujemy się, a ja myślę o tym czy długo tam pomieszkam.. 

Ja podobnie czuje. Prowadzę synka do przedszkola i łzy w oczach, bo się zastanawiam czy za rok do szkoły tez bede go prowadzić za rączkę. Ja cale zycie ze wszystkim bylam sama i bardzo się boję ze i on będzie. Moja matka nie pozwoliła mi nawet do siebie przyjechać na kilka dni do polski.. No ja w końcu nie pasuje do jej obecnego idealnego życia, musialaby pewnie za taką córkę się wstydzić. 

Po prostu to jest wszystko takie trudne, dla każdego jak piszesz to abstrakcja, wymysl. Ze z nudów to wymyślamy... A nasze cierpienie jest tak silne czasem i ono istnieje na prawdę. 

Wiem, że się powtarzam, w kółko to samo... Smutek mi zalewa duszę po prostu. Na prawdę nikonu nie zycze, by tak się czuł. Ja na prawdę wiele w życiu nie chciałam. Ja nie muszę mieć pieniędzy, jestem szczęśliwa gdy mam na tyle by opłacić rachunku, dac dziecku jesc i kuouc mu ubranko czy zabawkę. Nie oczekuje dla siebie niczego. Chcę tylko żeby to się skończyło. Nic więcej. 

Być znow wolna, cieszyc się  głupot z których większość się nie cieszy. I taka bylam, ja sie cieszyłam z tego ze jest dzień i słońce świeci, że mogę iść z synkiem na rowerek.... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Marlenka85 napisał:

Ja podobnie czuje. Prowadzę synka do przedszkola i łzy w oczach, bo się zastanawiam czy za rok do szkoły tez bede go prowadzić za rączkę. Ja cale zycie ze wszystkim bylam sama i bardzo się boję ze i on będzie. Moja matka nie pozwoliła mi nawet do siebie przyjechać na kilka dni do polski.. No ja w końcu nie pasuje do jej obecnego idealnego życia, musialaby pewnie za taką córkę się wstydzić. 

Po prostu to jest wszystko takie trudne, dla każdego jak piszesz to abstrakcja, wymysl. Ze z nudów to wymyślamy... A nasze cierpienie jest tak silne czasem i ono istnieje na prawdę. 

Wiem, że się powtarzam, w kółko to samo... Smutek mi zalewa duszę po prostu. Na prawdę nikonu nie zycze, by tak się czuł. Ja na prawdę wiele w życiu nie chciałam. Ja nie muszę mieć pieniędzy, jestem szczęśliwa gdy mam na tyle by opłacić rachunku, dac dziecku jesc i kuouc mu ubranko czy zabawkę. Nie oczekuje dla siebie niczego. Chcę tylko żeby to się skończyło. Nic więcej. 

Być znow wolna, cieszyc się  głupot z których większość się nie cieszy. I taka bylam, ja sie cieszyłam z tego ze jest dzień i słońce świeci, że mogę iść z synkiem na rowerek.... 

 

Kochana, ale co Ty chcesz wycinać? Twoje kuleczki to na pewno węzły chlonne, które jak może czytałaś wcześniej też sobie wymacałam - na samym dole szyi, niedaleko obojczyka, i oczywiście internet też mi wskazywał to samo co Tobie. Z tego macania już mnie szyja bolała i miałam czekać na wizytę u swojej endo do 26 lutego. Ale jakoś nie wytrzymałam i 2 dni temu pojechałam na usg do radiologa. Powiedziała, że tak są to węzły ODCZYNOWE NIEPOWIĘKSZONE. Wierz mi, że lekarz na usg spokojnie odróżni węzeł podejrzany nowotworowo on takiego odczynowego. Pani na usg też mnie uspokoiła. W końcu widzą i potrafią rozróżnić budowę. Bądź spokojna, ja też tak panikowałam. A internet to zło 😕 A przy chłoniaku to miałabyś conajmniej śliwkę na szyi i to nie jest wyznacznikiem najgorszego, bo przy chłoniakach jest masa innych objawów. Bądź spokojna 😘 . Ja też się stresują przez wizytą teraz u endokrynologa za miesiąc bo mam guzki na tarczycy, ale musze być dobrej myśli . 🙂 

Edytowane przez Eve19

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Eve19 napisał:

 

Kochana, ale co Ty chcesz wycinać? Twoje kuleczki to na pewno węzły chlonne, które jak może czytałaś wcześniej też sobie wymacałam - na samym dole szyi, niedaleko obojczyka, i oczywiście internet też mi wskazywał to samo co Tobie. Z tego macania już mnie szyja bolała i miałam czekać na wizytę u swojej endo do 26 lutego. Ale jakoś nie wytrzymałam i 2 dni temu pojechałam na usg do radiologa. Powiedziała, że tak są to węzły ODCZYNOWE NIEPOWIĘKSZONE. Wierz mi, że lekarz na usg spokojnie odróżni węzeł podejrzany nowotworowo on takiego odczynowego. Pani na usg też mnie uspokoiła. W końcu widzą i potrafią rozróżnić budowę. Bądź spokojna, ja też tak panikowałam. A internet to zło 😕 A przy chłoniaku to miałabyś conajmniej śliwkę na szyi i to nie jest wyznacznikiem najgorszego, bo przy chłoniakach jest masa innych objawów. Bądź spokojna 😘 . Ja też się stresują przez wizytą teraz u endokrynologa za miesiąc bo mam guzki na tarczycy, ale musze być dobrej myśli . 🙂 

A powedz mi jakie mialas to duże bo ja mam az 3 kuleczki, na pewno nie większe niż malusienki groszek zielony, myślę że cm nie ma albo max cm. 

A czy od ciaglego macania one mogą się powiększyć?? Poniedziałek pójdę do lekarza ale tak strasznie się boję bo wtedy jak bylam był jeden.... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widzę temat węzłowy na topie...a ja w temacie nerwicy,  dopóki chcecie mieć pewność 100 % dopóty macie nerwicę, to właśnie tak działa...trzeba zaakceptować , że takiej pewności nie ma. Niestety nikt nerwicy niespodziewanie z nas nie zdejmie, trzeba wykonać pracę z lękiem i niepewnością, czyli zaakceptować go. 

a węzły jak to węzły, Ty masz 3 ja mam po jednej stronie 2, po drugiej z 5, ale nigdy mi nie rosną od macania, jedynie skóra nad nimi puchnie. 

Edytowane przez wszytsko_się_posypało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×