Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

14 godzin temu, Dzitek napisał:

Po dość długim czasie ucisk na brzuchu minął no ale nie byłoby za dobrze gdyby nie to że teraz pojawił się po prawej stronie szyi. Co jeden ucisk się skończy to bum następny. 

A to taka norma w nerwicy,, że jak jedno minie to drugie się pojawia. 

Ciężko to zrozumieć ale tak jest. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, misha777 napisał:

A to taka norma w nerwicy,, że jak jedno minie to drugie się pojawia. 

Ciężko to zrozumieć ale tak jest. 

 

To prawda, dzisiaj już ten ucisk na szyi mi nie dokucza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam to samo, jak tylko coś zaboli, od razu panika. Przejdzie, to na następny dzień zaboli coś innego i znowu. I tak w kółko. Ostatnio nawet wystarczyło, że zakuło mnie zaraz za nadgarstkiem i już najgorsze myśli. Chyba nie ma dnia, żebym nie sprawdzał co oznacza ból danej części ciała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, kidney_stones napisał:

Ja mam to samo, jak tylko coś zaboli, od razu panika. Przejdzie, to na następny dzień zaboli coś innego i znowu. I tak w kółko. Ostatnio nawet wystarczyło, że zakuło mnie zaraz za nadgarstkiem i już najgorsze myśli. Chyba nie ma dnia, żebym nie sprawdzał co oznacza ból danej części ciała.

Znam to. Ja wczoraj farbowałam włosy i nagle na ręce jakieś plamy zobaczyłam, takie jasne. Tak się zdenerwowałam. Po chwili wszystko znikło. Ale moja czujka w głowie była już zapalona‼️ 

A od wczoraj mam zwiększona dawke leku przeciwlekowego.. I płynę.. Jak pijana się czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, misha777 napisał:

A od wczoraj mam zwiększona dawke leku przeciwlekowego.. I płynę.. Jak pijana się czuję.

Trzymam kciuki!!! Ja mam wizyte we wtorek.

Ale tez dzien w dzien - jak pijana. Dzis od samego rana doslownie jakbym pare piw wypila 🙂 To ja nie wiem co bedzie po lekach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wrocilam wczoraj do domu z matur i...obudziłam sie z gorączką, znowu.  Nieduża, ale jednak gorączką bez zadnych innych objawow. Przedwczoraj skonczylam antybiotyk, chcialam dziś iść wreszce na badania krwii ale rodzice nie chcieli mnie podwiezc (mieszkam w małej miejscowości praktycznie bez komunikacji a prawa jazdy nie mam). Wpadam w panikę, bo to co sie ze mna dzieje na pewno nie jest normalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, nerwa napisał:

@cheksa nieraz gorączka to nawet moze byc od nerwów i stresu 😕 

Ja ostatnio tez tak mialam, ze bylam w lęku i zmierzylam i podwyzszona, a potem sie uspokoilam i juz mialam niższa.

Oj mam nadzieję, przynajmniej organizm mi czegoś takiego nie wywinal podczas matur.  A co do leków to warto przynajmniej przez miesiac sprobowac cos przyjmowac i zobaczyć jak dziala, ja przez pierwsze dwa tygodnie na lekach byłam okropnie nadpobudliwa i nienaturalnie wesoła ale przeszlo i teraz jest dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, nerwa napisał:

Trzymam kciuki!!! Ja mam wizyte we wtorek.

Ale tez dzien w dzien - jak pijana. Dzis od samego rana doslownie jakbym pare piw wypila 🙂 To ja nie wiem co bedzie po lekach...

to wszystko nerwy i stres ...

Daj znać po wizycie co tam dostaniesz 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, nerwa napisał:

@misha777 a co w ogole Ci psychiatra mowila o tych zawrotach? mowila, ze to normalne przy lęku?

tak , typowe. Zreszta gdzie bym nie czytała - tu , w necie czy na innych grupach ...to jakieś 90 % ma zawroty głowy. I to różne. Jedni pływaja , innym się podłoga zagina , nogi miękkie ..od wyboru do koloru. I przechodzi tylko wtedy gdy uspokajasz się wewnętrznie , kiedy akceptujesz ten popieprzony stan ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, misha777 napisał:

tak , typowe. Zreszta gdzie bym nie czytała - tu , w necie czy na innych grupach ...to jakieś 90 % ma zawroty głowy. I to różne. Jedni pływaja , innym się podłoga zagina , nogi miękkie ..od wyboru do koloru. I przechodzi tylko wtedy gdy uspokajasz się wewnętrznie , kiedy akceptujesz ten popieprzony stan ...

no wlasnie... tez czytam wszedzie , ze typowe, ze tyle ludzi ma dokladnie to samo i że to przechodzi. Ale nic do tego mojego zakutego łba nie dociera 🙂 

Jeszcze w domu to powiem Ci, ze nawet olewam. Biore się za jakas robote i mysle - dobra, najwyzej się przerwoce. 

Ale najbardziej boje się teraz gdziekoloiwek jechac. Jedynie wychodze do pobliskeigo parku troche pochodzic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, nerwa napisał:

no wlasnie... tez czytam wszedzie , ze typowe, ze tyle ludzi ma dokladnie to samo i że to przechodzi. Ale nic do tego mojego zakutego łba nie dociera 🙂 

Jeszcze w domu to powiem Ci, ze nawet olewam. Biore się za jakas robote i mysle - dobra, najwyzej się przerwoce. 

Ale najbardziej boje się teraz gdziekoloiwek jechac. Jedynie wychodze do pobliskeigo parku troche pochodzic.

Kochana ..a ja mam jazdy i w domu i w pracy. No w domu jeden komfort - ze jak padnę to może będą mnie ratować 🙂 W pracy - czesto jestem sama w pokoju a w ludzie w rozjazdach...i kto mnie znajdzie ? Po jakim czasie ? : ( Te mysli mnie dobijaja ..

Do tego codzienny stres w pracy ...On mi nie pozwala z tego wyjść. :(

A powiedz mi - czy ty masz mozliwość pracy w domu ? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, misha777 napisał:

Kochana ..a ja mam jazdy i w domu i w pracy. No w domu jeden komfort - ze jak padnę to może będą mnie ratować 🙂 W pracy - czesto jestem sama w pokoju a w ludzie w rozjazdach...i kto mnie znajdzie ? Po jakim czasie ? : ( Te mysli mnie dobijaja ..

Do tego codzienny stres w pracy ...On mi nie pozwala z tego wyjść. :(

A powiedz mi - czy ty masz mozliwość pracy w domu ? 

No wlasnie to jest to co mnie ratuje w tym momencie - praca zdalna.

Wiec ja w ogole nie jezdze do pracy (a mam tam godzine drogi samochodem - wiec nawet sobie nie wyobrazam...)

Gdybym musiala jezdzic, to wzielabym teraz ulrop.

Ale mimo pracy zdalnej, tez mnie ta robota mocno srtesuje i nie wiem na ile ten stan nie jest wlasnie od tego.

 

Jedyne gdzie jezdzilam w ostatnim czasie, to do znajomych do pracy (bo to niedaleko, 5-10min drogi).

I wtedy droga to nerwy, potem na miejscu jest kolowanie ale skupialam sie na czym innym i bylam w stanie tam spedzic nawet pare godzin, a potem powrot - znow hardcore 🙂 

A ja mieszkam sama, wiec jakby cos mi sie stalo - to zero ratunku 😩 Ale mimo wszystko w domu czuje sie dosc konmfortowo. Tzn. dalej mi się kołuje i chodze jak pijana, ale łatwiej mi to ignorować i robić swoje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.06.2020 o 11:46, nerwa napisał:

No wlasnie to jest to co mnie ratuje w tym momencie - praca zdalna.

Wiec ja w ogole nie jezdze do pracy (a mam tam godzine drogi samochodem - wiec nawet sobie nie wyobrazam...)

Gdybym musiala jezdzic, to wzielabym teraz ulrop.

Ale mimo pracy zdalnej, tez mnie ta robota mocno srtesuje i nie wiem na ile ten stan nie jest wlasnie od tego.

 

Jedyne gdzie jezdzilam w ostatnim czasie, to do znajomych do pracy (bo to niedaleko, 5-10min drogi).

I wtedy droga to nerwy, potem na miejscu jest kolowanie ale skupialam sie na czym innym i bylam w stanie tam spedzic nawet pare godzin, a potem powrot - znow hardcore 🙂 

A ja mieszkam sama, wiec jakby cos mi sie stalo - to zero ratunku 😩 Ale mimo wszystko w domu czuje sie dosc konmfortowo. Tzn. dalej mi się kołuje i chodze jak pijana, ale łatwiej mi to ignorować i robić swoje.

Super że możesz zdalnie pracować. To duży komfort. 

Ja dziś o wiele lepiej się czuję. Może przez to, że w domu a nie w pracy. Aczkolwiek głowa próbuje mi podpowiadać jakieś pierdy.  Próbuje ignorować. 

A jak tam znosisz te gorące dni??? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, misha777 napisał:

A jak tam znosisz te gorące dni??? 

Źle! :( nienawidze upałów!!!!

Lato i te temperature to dla mnie kolejny dramat. Duzo gorzej się czuje i ogolnie mam większy lęk.

Mi sie tez mieszkanie strasznie nagrzewa, wiec mam i w nocy cieplo i od rana juz upał.

 

Dziś oczywiscie od rana zaczelam kombinowac, że pewnie mam COŚ z błednikiem i bede musiala isc na te nieprzyjemne badania :(

Z drgueij strony staram się tlumaczyc sobie - ze jak mialam podobnie pol roku temu, i robilam rezonans - to chbya to jest na tyle szczegolowe badanie że pokazuje juz wszystko. I jak opisali, że ucho środkowe jest ok, to nie wiem czy po tym kierowaliby mnie jeszcze na badania błednika? Zresztą neurolog nie sugerował nic błednikowego. Laryngolog tez mowila, ze to raczej nie laryngoloriczne (chociaz do niej poszlam juz jak mineły zawroty - wiec trudno powiedziec). 

 

Naczytalam sie tez, ze z chorobami błednika wystepuje oczopląs - a ja mam takie napiecie w oczach i bóle. No wiec co? Zaczelam sobie nagrywac filmiki z oczami, jak ruszam, zeby zobaczyc czy mam oczopląs!!!!! :D  ale nie wiem, chyba nie. Albo akurat teraz nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, u mnie wciąż gorączka, o dziwo wieczorami  troche spada. Nie wiem co się dzieje. moje przygotowania do ostatniej matury zmienily sie w strach przed bialaczka albo chloniakiem. Do tego znow leciala mi z nosa krew. Juz jestem praktycznie pewna ze to musi byc cos bardzo zlego, zaden zdrowy czlowiek nie ma infekcji co dwa tygodnie a teraz gorączka w ogóle nie chce przejść. Takich objawow nie mogę juz zrzucic na stres. W poniedziałek pójdę na morfologie do najbliższego miasta choćby pieszo, bo niestety na rodziców nie mogę liczyć. Okropnie sie stresuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość BiologicznaCórkaDziewicy
W dniu 12.06.2020 o 00:12, kidney_stones napisał:

Ja mam to samo, jak tylko coś zaboli, od razu panika. Przejdzie, to na następny dzień zaboli coś innego i znowu. I tak w kółko. Ostatnio nawet wystarczyło, że zakuło mnie zaraz za nadgarstkiem i już najgorsze myśli. Chyba nie ma dnia, żebym nie sprawdzał co oznacza ból danej części ciała.

 

Robiłam tak nałogowo wcześniej, chociaż teraz też mi się czasem zdarza.  Doszłam do wniosku, że szukanie różnych objawów chorób w internecie, w oparciu o jakiś (najczęściej) nerwoból - przez hipochondryka - jest czymś na zasadzie strzału w stopę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, BiologicznaCórkaDziewicy napisał:

 

Robiłam tak nałogowo wcześniej, chociaż teraz też mi się czasem zdarza.  Doszłam do wniosku, że szukanie różnych objawów chorób w internecie, w oparciu o jakiś (najczęściej) nerwoból - przez hipochondryka - jest czymś na zasadzie strzału w stopę.

 Najgorsze jak próbuję "tłumić" nadchodzący atak lęku. Coś zaboli, od razu internet. Niby się uspokajam ale czuję ten napływ gorąca i zawroty głowy. Cały czas mam to wrażenie walki z samym sobą, żeby nie panikować. Eh, no i jak tu nie zwariować. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj złapał mnie taki atak lęku że ledwo wytrzymałem. Biorę setaloft 50mg+mirtor 15mg i nadal objawy są takie że codziennie zastanawiam się jak przeżyć. Cóż, tego nie można wytrzymywać w nieskończoność. Lekarz nie radził ale jedyne co mi zostanie to branie alprazolamu doraźnie, mam 2 pudełka których nie zużyłem od innego lekarza psychiatry. Niestety mam taką sytuację że żyję w ciągłym stresie przez swoje obsesje i chorą sytuację rodzinną, i nie bardzo mam możliwość to zmienić od ręki, ani się powstrzymać od czucia tego lęku. Prawie wszystko w moim życiu jest do zmiany, a mnie to przerasta i się załamuję. Nie chcę skończyć w psychiatryku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@p1xel współczuje! I trzymam kciuki zeby jak najszybciej przeszło i było lepiej :(

Jakis teraz dziwny czas nastał, mam wrażenie, ze sporo osób ma kryzys. 

Ja w sumie wczesniej trzymałam ten lęk jako tako "w ryzach". Dotyczyl bardziej konkretnych sytuacji. jeżdzenia gdzieś itd. Może nie żylo mi się dobrze, ale przynajmiej w miare stabilnie.

A teraz mam wrażenie, ze mi się rozlał na wszystko. Moge nic nie robic a siedze w domu w lęku. I też zaczyna mnie to wszystko przerastać, boje się że zwariuje itd.

 

Ale musimy pamiętać, ze nawet najgorszy lęk w końcu mija. Oby to przetrwać! Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boże, kochani, słuchajcie. W nocy jakoś po 00 miałam chyba atak paniki...To już drugi związany z tymi wrzodami...A mianowicie na początku leżałam sobie spokojnie, pisałam z przyjaciółmi, słuchałam muzyki i myślałam raczej o fajnych rzeczach (z tyłu myślami niestety byłam właśnie przy tych wrzodach)
no i nagle poczułam, że robi mi się chyba niedobrze i zaczyna mnie boleć brzuch, no to usiadłam i ja już cała w panice, dosłownie chyba dostałam serio drugiego już ataku paniki dotyczącego tego, zaczęłam coś odwalać i nie mogłam usiedzieć w miejscu, w ustach zaczęło mi się robić sucho i ręce mi się zaczęły trząść strasznie no i ja sama się trzęsłam cała. Przed oczami miałam już normalnie obraz mnie wymiotującej lub mającej odruch wymiotny (mam fobie przed wymiotowaniem i przed tym odruchem wymiotnym, cholerną fobie, tego nawet stwierdzać nie trzeba bo to widać gołym okiem) no i gdyby to się wydarzyło (lub jeszcze może się wydarzyć kiedyś, czego cholernie bardzo NIE CHCE) to to oznacza już chyba tylko jedno - mam te wrzody. Ewentualnie jakaś inna choroba bądź inny czynnik typu stres lub zbliżający się okres, ale nie, moja głowa i ja musimy odrazu na 100000% wiedzieć i myśleć, że to właśnie te wrzody, które albo sobie wymyślam, albo je faktycznie mam. No i zaczęłam płakać, po prostu mi łzy leciały, poszłam do łazienki nagrać głosówki przyjaciółce, bo pisać nie byłam w stanie dosłownie nie byłam w stanie, nawet racjonalnie myśleć.
Ja się cholernie tego boje no...
coś się ten temat wrzodów na mnie uczepił i nie chce mi odpuścić, jest coraz gorzej mi się wydaje, jest lepiej a potem znów cholera gorzej...Mam dość :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, patrycja03 napisał:

Boże, kochani, słuchajcie. W nocy jakoś po 00 miałam chyba atak paniki...To już drugi związany z tymi wrzodami...A mianowicie na początku leżałam sobie spokojnie, pisałam z przyjaciółmi, słuchałam muzyki i myślałam raczej o fajnych rzeczach (z tyłu myślami niestety byłam właśnie przy tych wrzodach)
no i nagle poczułam, że robi mi się chyba niedobrze i zaczyna mnie boleć brzuch, no to usiadłam i ja już cała w panice, dosłownie chyba dostałam serio drugiego już ataku paniki dotyczącego tego, zaczęłam coś odwalać i nie mogłam usiedzieć w miejscu, w ustach zaczęło mi się robić sucho i ręce mi się zaczęły trząść strasznie no i ja sama się trzęsłam cała. Przed oczami miałam już normalnie obraz mnie wymiotującej lub mającej odruch wymiotny (mam fobie przed wymiotowaniem i przed tym odruchem wymiotnym, cholerną fobie, tego nawet stwierdzać nie trzeba bo to widać gołym okiem) no i gdyby to się wydarzyło (lub jeszcze może się wydarzyć kiedyś, czego cholernie bardzo NIE CHCE) to to oznacza już chyba tylko jedno - mam te wrzody. Ewentualnie jakaś inna choroba bądź inny czynnik typu stres lub zbliżający się okres, ale nie, moja głowa i ja musimy odrazu na 100000% wiedzieć i myśleć, że to właśnie te wrzody, które albo sobie wymyślam, albo je faktycznie mam. No i zaczęłam płakać, po prostu mi łzy leciały, poszłam do łazienki nagrać głosówki przyjaciółce, bo pisać nie byłam w stanie dosłownie nie byłam w stanie, nawet racjonalnie myśleć.
Ja się cholernie tego boje no...
coś się ten temat wrzodów na mnie uczepił i nie chce mi odpuścić, jest coraz gorzej mi się wydaje, jest lepiej a potem znów cholera gorzej...Mam dość :( 

Ja bym na twoim miejscu poszła na spokojnie do lekarza, od wrzodow sie nie umiera a i tak myślę, ze to tylko kwestia stresu. Moim pierwszym objawem ataku paniki jest wlasnie chec wymiotowania, a ze ataki paniki zwykle zdarzaja mi sie rano w obcych miejscach (czyli zwykle po imprezach) to wszyscy na początku myślą ze po prostu zatrułam sie alkoholem. Dopoki nie zaczynam mdlec i oddychać jak po maratonie, wtedy chca wzywac karetke 😛 Na spokojnie, lekarz na pewno zleci ci gastroskopie i na pewno wyjdzie, ze to tylko stres. Zoladek jest bardzo wrazliwy na nerwy.

U mnie wreszcie brak gorączki, ale caly dzien przed nami wiec nie zdziwie sie gdy dostane jej później. Jestem okropnie słaba, przesypiam ponad 10 godzin. Zadzwonilam wczoraj do lekarki, powiedziala zebym zignorowala te antybiotyki i infekcje i poszla na morfologie "bo to niepokojące". Chyba bym panikowala gdybym nie czuła sie ciągle tak zmęczona. Nie wiem czy w ogóle powinnam tu jeszcze pisać, bo nie ma u mnie juz typowej hipochondrii, jest tylko okropne zmęczenie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, cheksa napisał:

Ja bym na twoim miejscu poszła na spokojnie do lekarza, od wrzodow sie nie umiera a i tak myślę, ze to tylko kwestia stresu. Moim pierwszym objawem ataku paniki jest wlasnie chec wymiotowania, a ze ataki paniki zwykle zdarzaja mi sie rano w obcych miejscach (czyli zwykle po imprezach) to wszyscy na początku myślą ze po prostu zatrułam sie alkoholem. Dopoki nie zaczynam mdlec i oddychać jak po maratonie, wtedy chca wzywac karetke 😛 Na spokojnie, lekarz na pewno zleci ci gastroskopie i na pewno wyjdzie, ze to tylko stres. Zoladek jest bardzo wrazliwy na nerwy.

U mnie wreszcie brak gorączki, ale caly dzien przed nami wiec nie zdziwie sie gdy dostane jej później. Jestem okropnie słaba, przesypiam ponad 10 godzin. Zadzwonilam wczoraj do lekarki, powiedziala zebym zignorowala te antybiotyki i infekcje i poszla na morfologie "bo to niepokojące". Chyba bym panikowala gdybym nie czuła sie ciągle tak zmęczona. Nie wiem czy w ogóle powinnam tu jeszcze pisać, bo nie ma u mnie juz typowej hipochondrii, jest tylko okropne zmęczenie

No właśnie ja już byłam w październiku jakoś u mojej lekarki rodzinnej, stwierdziła po badaniu fizykalnym brzucha, że nie widzi nic niepokojącego i zleciła mi jedynie morfologię i dodatkowo USG jamy brzusznej. Morfologia wyszła bardzo dobrze (jedynie żelaza mam niedobór już od dłuższego czasu) a w USG nic nie wyszło. Jedyne co mnie w tym opisie badania zaniepokoiło (nie wiem, czy w ogóle powinno) to to, gdy pisało: „woreczek żółciowy obkurczony, bez echa czegoś tam” no i boje się, że to może mieć jakiś związek ze sobą czy coś...No i ogólnie mówiłam już pare razy mojej mamie, że w sumie poszłabym na tę gastroskopię, ale są dwa problemy: ona mi mówi za każdym razem, że nie dam rady, bo sama miała i ledwo przeżyła, no i ja się boje. Przeważnie boje się dlatego, ponieważ są te odruchy wymiotne i ogólnie jest nieprzyjemne...To „znieczulenie” gardła nic nie daje, bo i tak każdy te odruchy ma.

 

A co do tego Twojego samopoczucia - pójdź sobie dla świetego Twojego spokoju na tę morfologię, a zobaczysz, że wyjdzie wszystko dobrze! jestem pewna tego 🙂 możesz mieć jedynie może niedobór żelaza tak jak ja? ale nie martw się! to nie jest absolutnie nic złego. Dostaniesz wtedy po prostu tabletki żeby je uzupełnić i będzie dobrze, bo to zmęczenie może być od tego niedoboru właśnie, ja sama po sobie widzę, że jestem całymi dniami zmęczona totalnie, ahh. A co do tej gorączki, którą miałaś - to naprawdę moze być akurat faktycznie nerwicowe, no bo patrz, na pewno wielu z nas przeżywa te gorączki, szczególnie, jeżeli dopada nas ten lęk czy stres. Ja sama mam stany podgorączkowe w takich momentach, a nawet kiedyś się tak bałam o te wrzody też, poszłam zmierzyć właśnie temperaturę, no i miałam prawie 38 stopni! albo nawet już tyle miałam :o i wiesz co sobie zaczęłam wymyślać? że to sepsa....Zaczęłam wypisywać z tym do mamy która była w pracy i do przyjaciółki, cała zapłakana i pewna, że już umieram. A później przeszło! także naprawdę spokojnie, słońce, na pewno to nie jest żaden poważny objaw jakiejś choroby 🙂 jedynie tej choroby w głowie! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, cheksa napisał:

Nie wiem czy w ogóle powinnam tu jeszcze pisać, bo nie ma u mnie juz typowej hipochondrii, jest tylko okropne zmęczenie

Wiesz co, nie wiem jak dokladnie wyglada to Twoje zmeczenie, ale tez meczyly mnie epizody gdzie bylam totalnei wykonczona. Nic nie robilam, od rana czulam słabosc z rekach, nogach - poprostu taka niemoc i słabość. Czulam się tak jakbym byla jakas ciezko chorą pacjentką w szpitalu po chemioterapii - jak słowo daje. 
A badania wyszly mi ok, i generalnie udalo mi sie ogarnąć ten objaw i już się raczej nie pojawia. Wiec od nerwicy tez może być cos takiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×