Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

33 minuty temu, zestresowana1990 napisał:

Oj tak, ja mam 29 lat i mam tak samo. Nie dość ze czuje się fizycznie jak schorowana babcia to psychika tez płata mi figle. Często mam tak ze np mój mąż coś tam planuje przykładowo „za dwa lata to pojedziemy tu czy tam” albo „za dwa miesiące jedziemy na wakacje” a ja się zachowuje jakbym miała nie dożyć tego 🤦🏻‍♀️ Wole nic nie planować bo ten głosik o którym piszesz nie daje się cieszyć zyciem :( a jeszcze jak się czyta w necie o ludziach chorych na raka i te teksty „ ona czuła od zawsze ze młodo umrze” albo „wewnętrzny głos zawsze mu podpowiadał ze coś jest nie tak” 😔 masakra!!! Ale dobrze ze nie tylko ja tak mam. Pocieszyłas mnie trochę 

Mam tak samo z planowaniem - mój coś planuje a ja myślę, że pewnie mnie nie będzie. Tylko u nas to myślenie wynika ze strachu, a ci ludzie o których mówisz że czuli, nie bali sie, te ich myśli nie wynikały ze strachu, tylko po prostu czuli. Ja zawsze zakładam najgorsze a później nic z tego się nie spełnia. Ja myślę że mam zwyczajnie na świecie dobrze w życiu i uważam, że nie zasługuje na to i pewnie zaraz coś sie zepsuje. Chociaż w ciągu tych 26 lat dużo przeżyłam, wiele złych rzeczy, pewnie dlatego jestem taka. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mia93 napisał:

Aaaaaaa pomocy! Jutro idę na USG i jestem przerażona, aż mnie cała skóra swędzi, przed oczami najgorsze. Dodatkowa dzisiaj złapała mnie kolka tam gdzie miałam pecherzyk zolciowy i jestem załamana i przekonana że znowu mam gdzieś te kamienie i będę miała przez to OZT. Jeszcze dzisiaj kupa była normalnie żółta... Proszę o troszkę słów otuchy... Pytanie do kobiet - przed okresem nasila sie wam nerwica? 

Trzymam kciuki ale zapewne wszystko będzie w porzadku. Ja tez jestem przed miesiaczka ale czy mi sie nasila to nie wiem.

Też czuje się jak 80letnia babcia, chociaż mija babcia 84 letnia czuje się chyba lepiej już ja. Strasznie bola mnie plecy (ledzwia) łopatka mnie kluje i w ogóle mam ciągle gdzieś bóle w plecach, szczególnie rano jak obudzę siebpp nocy, jak.sie rozchodzi to je trochę lepiej, mam bóle w zebrach z lewej strony z przodu od piersi w dol. No masakra jakaś. Też mam czarne wizje że może od pluc mnie boli albojuz sama nie wiem co. Od 1,5 roku moje życie to ciagle załatwianie czy aby nie mam raka. Co chwilę inny, zawsze po badaniach się uspokaja bo wychodzą dobrze,  teraz miałam iść brzucha, badania różne z krwi które wyszły dobrze łącznie z ob i crp A mnie ciągle coś boli, szczególnie te plecy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, zakazana88 napisał:

Trzymam kciuki ale zapewne wszystko będzie w porzadku. Ja tez jestem przed miesiaczka ale czy mi sie nasila to nie wiem.

Też czuje się jak 80letnia babcia, chociaż mija babcia 84 letnia czuje się chyba lepiej już ja. Strasznie bola mnie plecy (ledzwia) łopatka mnie kluje i w ogóle mam ciągle gdzieś bóle w plecach, szczególnie rano jak obudzę siebpp nocy, jak.sie rozchodzi to je trochę lepiej, mam bóle w zebrach z lewej strony z przodu od piersi w dol. No masakra jakaś. Też mam czarne wizje że może od pluc mnie boli albojuz sama nie wiem co. Od 1,5 roku moje życie to ciagle załatwianie czy aby nie mam raka. Co chwilę inny, zawsze po badaniach się uspokaja bo wychodzą dobrze,  teraz miałam iść brzucha, badania różne z krwi które wyszły dobrze łącznie z ob i crp A mnie ciągle coś boli, szczególnie te plecy.

A plecy to mnie też bolą, ale stwierdziłam, że wynika to z nieodpowiedniej pozycji siedzącej, pracy itp. Chociaż jak złapał mnie ból w dolku i promieniowal na plecy to byłam przerażona 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc,

Jak opisujecie swoje "odczucia", ze czujecie sie jak 80 latkowie, to jakbym widział siebie. Mam 42 lata a czuje sie jak staruszek i z zazdroscia patrze na starsze osoby napotkane na ulicy  i im zazdroszcze optymizmu i dobrego samopoczucia. Tez mam jazdy ze spojrzeniem w przyszlosc  i te cholerne mysli,. ze pewnie tego nie dozyje. Mi dochodza jeszcze zajawki z "deja vu" , siedze  i nagle kreci mi sie w glowie  i mam przed oczami, ze to juz przeciez sie wydazylo, i dopada mnie lek, ze zaraz stanie sie cos zlego 🙂 Oczywiscie nic sie zlego nie dzieje, oprocz złego myslenia w moim mozgu 🙂 Co do pytania  o leki na nerwice i depreche, to ja mam wykupione pigulki z grupy SSRI, ale nie wzialem ani jedej tabletki, ogolnie zostałem przy wieczornym piwku i vapowaniu konopi siewnych, bogatych w CBD  i spozywania olejku CBD. Jest troche lepiej, juz moge skosic trawe wkolo domu, bez placzu i narzekania "za jakie grzechy to mnie spotkalo" :P

Edytowane przez sickman

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Jakiś czas temu udzielałam się tutaj, mam nerwice lękową od dziecka, z dwoma epizodami przeleczonej depresji i kilkoma epizodami hipochondrii, w tym jednym trwającym rok i niesamowicie wyniszczającym psychicznie i fizycznie. 

Od jakiegoś czasu, mniej więcej roku, jest jednak coraz lepiej. Od kilku miesięcy praktycznie nie mam lęków. Ale znam bardzo dobrze to, co opisujecie (np pogorszenie objawów przed miesiączka, czy niechęć do planowania czegokolwiek, „bo i tak nie dożyję”). Próbowałam leczenia lekami zarówno przeciwlękowymi jak i przeciwdepresyjnymi, ale to było tylko jak łatanie dziur gdzie i tak pojawiały się kolejne. Rozwiązanie w moim przypadku okazało się bardzo proste i nie mówię, ze pomoże tez innym, ale może komuś jednak się przyda. Zainteresowałam się wpływem trybu życia na zdrowie (dieta, sen, ruch), przeczytałam tony książek i publikacji na ten temat (sporo tam było szarlatanerii i sekciarskich bzdur), i cześć okazała się być dość rozsądna. Jakbym miała streścić to, czego się dowiedziałam, to wniosek jest taki, ze wpływ np diety czy snu na zdrowie, również psychiczne, to sprawa tak złożona, ze ciężko o jednoznaczne rady i zasady. Ale jest wiele prawdopodobnych teorii i wiarygodnych badań. Wiadomo, ze nasz obecny tryb życia nie jest zbyt zdrowy (śmieciowe jedzenie, brak ruchu, siedzenie po nocach przed kompem), ale większość badań skupia się na nadciśnieniu, raku itd. Natomiast jest tez sporo badań sugerujących, ze nasz tryb życia poważnie wpływa na funkcjonowanie mózgu. Równowaga chemiczna w mózgu jest dość delikatna i wpływa znacznie na nasz nastrój. Dieta uboga np. w tryptofan może np skutkować niedoborami serotoniny. Nie jestem jakaś nawiedzona wariatka, która leczy się sokiem z buraka, ale odkąd zmieniłam dietę i zaczęłam dbać o ruch i sen, objawy nerwicy zaczęły się powoli zmniejszać. Teraz, po roku od pierwszych zmian, jestem prawie wolna od nerwicy. Jeśli chodzi o dietę, to do mnie przemawia to, co mówi T. Colin Campbell, czyli dieta z nieprzetworzonych produktów roślinnych. Zasady są proste - jemy jedzenie jak najmniej przetworzone, dużo warzyw, owoców, orzechy, do 10% kalorii dziennie może pochodzić z produktów zwierzęcych (ale tez lepiej upiec np pierś z indyka, niż zjeść szynkę czy bekon). I tyle. Uzupełnianie niedoborów trwa długo, nawet i 2 lata, wiec ja jeszcze chyba nie uzupełniłam, ale widzę realną poprawę. 

Jak już pisałam - wątpię by dieta mogła uleczyć nerwice, depresje i raka, nie jestem jakaś nawiedzona. Ale wiele witamin i minerałów wpływa na funkcjonowanie mózgu, a to co obecnie jemy jest często przetworzone i nie zaspokaja naszych potrzeb. To są fakty. Wiec jedli ktoś cierpi na zaburzenia psychiczne, to różne niedobory tylko pogarszają sprawę. Nerwica jest choroba przewlekła tak jak i np. cukrzyca i jako taka wymaga dbania o siebie. Każdy wie, ze cukrzyk musi uważać na to, co je, ale mało kto akceptuje fakt, ze osoby z nerwica tez mogą sobie bardzo pomoc pilnując zbilansowanej diety, wysypiania się i uprawiając jakiś sport. Naprawdę polecam, nie jako cud-kuracje, ale realne narzędzie poprawy komfortu życia. Pewnie nie każdego uleczy, ale wielu może pomoc, tak jak i mi. A z objawami nerwicy męczyłam się z rożnym nasileniem odkąd pamietam, czyli przez jakieś 30 lat (dodam, ze od dziecka jadłam niezdrowo, mało warzyw, mnóstwo słodyczy, lubiłam siedzieć po nocach i nie lubiłam sportów).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha, dodam ze moja hipochondrię napędzał tez fakt, ze czułam się jakbym już była bardzo stara. Ciagle przeziębienia, brak energii, zmęczenie, apatia, brak koncentracji, bóle głowy/brzucha, egzema, przewlekłe zapalenie zatok, popowiekszane węzły chłonne, problemy hormonalne, ciężki PMS, problemy skórne, ciągła senność, wypadanie włosów, refluks, bóle stawów itd. Po porządnym zadbaniu o siebie większość objawów ustąpiła zupełnie albo się zmniejszyła. Przede wszystkim mam więcej siły i energii i nie czuje się ciagle zmęczona, także nasilenie jakiś ciągłych dziwnych niespecyficznych bólów - pleców, żołądka, podbrzusza, ramion, stawów, głowy, znacząco się zmniejszyła. Przeszły tez kołatania serca i drżenie mięśni w nocy oraz nocne napady paniki. A brak tych objawów siła rzeczy zmniejszył tez stres i nerwica się uspokoiła. Nie stało się to w tydzień, a w rok, i proces się jeszcze nie skończył, ale warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzcie mi  bo juz nie wiem co o tym mysleć , czy mozliwe jest wkręcic sobie objawy ?  Wczesniej  poki nie przeczytalem nigdy o raku języka nie mialem zadnych prblemow z nim .  Odkad  wyczytalem to i  zaczalem oglądac jezyk w lustrze , wytykać go na boki zeby z kazdej strony obejrzeć czy nie ma zmian zaczalem tez  czuć rozne dolegliwosci zwiazane z nim . To mnie tak jakby mrowi , to mi sie wydaje jakby był usztywniony lekko . Masakra .  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, xD_ napisał:

Powiedzcie mi  bo juz nie wiem co o tym mysleć , czy mozliwe jest wkręcic sobie objawy ?  Wczesniej  poki nie przeczytalem nigdy o raku języka nie mialem zadnych prblemow z nim .  Odkad  wyczytalem to i  zaczalem oglądac jezyk w lustrze , wytykać go na boki zeby z kazdej strony obejrzeć czy nie ma zmian zaczalem tez  czuć rozne dolegliwosci zwiazane z nim . To mnie tak jakby mrowi , to mi sie wydaje jakby był usztywniony lekko . Masakra .  

Jasne, ze tak. Tak samo jak nigdy nie myslisz o tym, ze mozesz np stracic dziecko przygniecione stogiem siana, a nagle jak przeczytasz w wiadomosciach, ze 3 dziewczynki bawily sie na wsi u rodziny i udusily sie pod stogiem siana, to nagle jak Twoje dziecko ma zaplanowana wycieczke z klasa na wies, to sie zastanawiasz, czy by nie sklamac, ze dziecko tego dnia jest chore i nie moze jechac… Tak tak, paranoje rzucaja sie na kazda pozywke

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, minou napisał:

Jasne, ze tak. Tak samo jak nigdy nie myslisz o tym, ze mozesz np stracic dziecko przygniecione stogiem siana, a nagle jak przeczytasz w wiadomosciach, ze 3 dziewczynki bawily sie na wsi u rodziny i udusily sie pod stogiem siana, to nagle jak Twoje dziecko ma zaplanowana wycieczke z klasa na wies, to sie zastanawiasz, czy by nie sklamac, ze dziecko tego dnia jest chore i nie moze jechac… Tak tak, paranoje rzucaja sie na kazda pozywke

Dzieki wielkie  troche mnie  uspokoileś . Najgorsze jest to że  mnie nie łatwo przekonać ze nic mi nie jest .  W to ze to co mam nie jest czerniakiem uwierzylem dopiero  po 3  wizytach u roznych lekarzy  heh  Normalnemu czlowiekowi wystarczyla by jedyna wizyta u dermatloga zeby się uspokoić :(  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, xD_ napisał:

Dzieki wielkie  troche mnie  uspokoileś . Najgorsze jest to że  mnie nie łatwo przekonać ze nic mi nie jest .  W to ze to co mam nie jest czerniakiem uwierzylem dopiero  po 3  wizytach u roznych lekarzy  heh  Normalnemu czlowiekowi wystarczyla by jedyna wizyta u dermatloga zeby się uspokoić :(  

z tego, co wiem, nasza nerwica jest wynikiem tego, ze ciezko nam zaakceptowac nieprzewidywalnosc zycia i brak kontroli. Nikt nigdy nie da Ci gwarancji, ze nie dostaniesz raka/nie zginiesz w wypadku lotniczym/nikt Cie nie napadnie itd. I trzeba z tym zyc. Niektorzy ludzie nie zastanawiaja sie nad tym w ogole, dla innych jest to cos, co skutecznie odbiera radosc zycia. Obecnie prowadze swoj wlasny program charytatywny i pomagam ludzion z roznymi problemami spolecznymi. Mialam pod opieka Pania z rakiem pluc. Kobieta w tym momencie przeszla chemie i naswietlania, wyniki badan poakzuja, ze guz zostal calkowicie zniszczony a ryzyko nawrotu czy przerzutow jest male. I co? I kobieta ma ciezka depresje, boi sie zyc, bo co jak rak wroci? Bylam z nia ostatnio u lekarza i lekarz tlumaczyl jej, ze jak bedzie sie martwic, co zrobic jak rak mooooze wroci, to zmarnuje reszte zycia. I niewazne, czy bedzie zyc rok czy 30 lat, jesli spedzi ten czas bojac sie teoretycznej mozliwsci, czy jej rak wroci, to tak jakby w zasadzie juz umarla. Trzeba zaakceptowac brak gwarancji i niepewnosc i cieszyc sie zyciem dopoki jestesmy zdrowi, Dopoki nie dostaniesz diagnozy do lapki - jestes oficjalnie zdrowy. I ciesz sie tym 🙂

Edytowane przez minou

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, minou napisał:

z tego, co wiem, nasza nerwica jest wynikiem tego, ze ciezko nam zaakceptowac nieprzewidywalnosc zycia i brak kontroli. Nikt nigdy nie da Ci gwarancji, ze nie dostaniesz raka/nie zginiesz w wypadku lotniczym/nikt Cie nie napadnie itd. I trzeba z tym zyc. Niektorzy ludzie nie zastanawiaja sie nad tym w ogole, dla innych jest to cos, co skutecznie odbiera radosc zycia. Obecnie prowadze swoj wlasny program harytatywny i pomagam ludzion z roznymi problemami spolecznymi. Mialam pod opieka Pania z rakiem pluc. Kobieta w tym momencie przeszla chemie i naswietlania, wyniki badan poakzuja, ze guz zostal calkowicie zniszczony a ryzyko nawrotu czy przerzutow jest male. I co? I kobieta ma ciezka depresje, boi sie zyc, bo co jak rak wroci? Bylam z nia ostatnio u lekarza i lekarz tlumaczyl jej, ze jak bedzie sie martwic, co zrobic jak rak mooooze wroci, to zmarnuje reszte zycia. I niewazne, czy bedzie zyc rok czy 30 lat, jesli spedzi ten czas bojac sie teoretycznej mozliwsci, czy jej rak wroci, to tak jakby w zasadzie juz umarla. Trzeba zaakceptowac brak gwarancji i niepewnosc i cieszyc sie zyciem dopoki jestesmy zdrowi, Dopoki nie dostaniesz diagnozy do lapki - jestes oficjalnie zdrowy. I ciesz sie tym 🙂

Powiem ci ze nigdy w ten sposob o tym nie myslalem .  Dziekuje bardzo madre jest to co napisałaś a pani z rakiem miala wiele szczescia . Wlasnie  moj ojciec zmarł na raka płuc  5 lat temu i  mysle ze przez to  wpadlem w   nerwice i lęki .   I coś w tym jest że zycie myslac ciagle o chorobie  i diagnozowanie się to   kiepskie zycie ...   W sumie to nawet kiedys gdzies  czytalem ze pacjenci z rakiem ktorzy  są pozytywnie nastawieni  i wierzą   w to ze wyleczą się  żyją dłuzej .   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, xD_ napisał:

Powiem ci ze nigdy w ten sposob o tym nie myslalem .  Dziekuje bardzo madre jest to co napisałaś a pani z rakiem miala wiele szczescia . Wlasnie  moj ojciec zmarł na raka płuc  5 lat temu i  mysle ze przez to  wpadlem w   nerwice i lęki .   I coś w tym jest że zycie myslac ciagle o chorobie  i diagnozowanie się to   kiepskie zycie ...   W sumie to nawet kiedys gdzies  czytalem ze pacjenci z rakiem ktorzy  są pozytywnie nastawieni  i wierzą   w to ze wyleczą się  żyją dłuzej .   

Przykro mi z powodu Twojego ojca. Moja podopieczna miala w ogole zwariowana historie. Mieszkamy w Danii, ona tutaj pracowala i kiepsko sie czula od jakiegos czasu, ale bole w lopatce i boku zwalala na ciezka prace. W pewnym momencie prace stracila i wrocila do Polski a tam zaczela pluc krwia. Diagnostyka przebiegla bardzo szybko i byla w zasadzie bardzo profesjonalna. Od razu zdiagnozowano guza i przy okazji zapewniono jej wsparcie psychologiczne i leki przeciwsepresyjne. Ale to, co stalo sie potem, zakrawa na skandal. Lekarz, ktory ja leczyl, wyprosil ja z gabinetu i naopowiadal jej corce, ze kobiecina ma pisac testament, ze nie ma co robic sobie nadziei i ze teraz ta corka ma isc, przekazac to matce i reszcie rodziny. Inny lekarz sie wtracil i powiedzial, ze jesli jest mozliwosc powrotu do Danii i leczenia, to ma jechac, bo w Polsce ma sie do grobu szykowac, ale w Danii moze ja wylecza. Wiec wrocila, ale pojawil sie szereg problemow administracyjnych i tu ja wlaczylam sie w sprawe, bo tym wlasnie sie zajmuje. Musialam znalezc kruczki prawne, zeby utrzymac jej pzowolenie na pobyt i waznosc ubezpieczenia a takze czuwac nad przebiegiem leczenia, bo trzeba pilnowac dat, terminow itd i jak ktos nie zna jezyka, to moze byc ciezko. Tu od razu jej pwoiedzieli, ze guz jest duzy, ale nie przerzucil sie, wiec szanse na wyzdrowienie sa bardzo duze. Nikt jej nie straszyl, mowili, ze jesli nie usuna guza calkiem, to w kazdym razie bardzo go zmniejsza a potem beda trzymac w ryzach tak, ze moze zyc spokojnie wiele lat. Nikt jej nie straszyl, a juz na pewno nie ukrywal przed nia, nie wypraszal z gabinetu itd. Cale leczenie trwalo bagatela 6 miesiecy. Lekarze sami byli bardzo zadowoleni, bo spodziewali sie, ze bedzie potrzeba iwecej niz 1 cykl naswietlan i chemii, zeby pozbyc sie guza. A okazalo sie, ze obumarl caly po jednej! Problem jest tylko w tym, ze po leczeniu sa pewne skutki uboczne. Naswietlanie trafia tez w zdrowa tkane, a po chorej zostaja blizny. I to boli, a ona jak czuje bol to mysli sobie, ze choroba nadal ja atakuje. Siedzi w domu i sie doluje. Teraz jestem w trakcie zalatwiania jej psychoterapii w osrodku dla osob po chorobach nowotworowych. Niektorzy jak wygraja z rakiem, to jakby narodzili sie na nowo, a inni niestety nie potrafia pozbyc sie stresu i strachu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, minou napisał:

Przykro mi z powodu Twojego ojca. Moja podopieczna miala w ogole zwariowana historie. Mieszkamy w Danii, ona tutaj pracowala i kiepsko sie czula od jakiegos czasu, ale bole w lopatce i boku zwalala na ciezka prace. W pewnym momencie prace stracila i wrocila do Polski a tam zaczela pluc krwia. Diagnostyka przebiegla bardzo szybko i byla w zasadzie bardzo profesjonalna. Od razu zdiagnozowano guza i przy okazji zapewniono jej wsparcie psychologiczne i leki przeciwsepresyjne. Ale to, co stalo sie potem, zakrawa na skandal. Lekarz, ktory ja leczyl, wyprosil ja z gabinetu i naopowiadal jej corce, ze kobiecina ma pisac testament, ze nie ma co robic sobie nadziei i ze teraz ta corka ma isc, przekazac to matce i reszcie rodziny. Inny lekarz sie wtracil i powiedzial, ze jesli jest mozliwosc powrotu do Danii i leczenia, to ma jechac, bo w Polsce ma sie do grobu szykowac, ale w Danii moze ja wylecza. Wiec wrocila, ale pojawil sie szereg problemow administracyjnych i tu ja wlaczylam sie w sprawe, bo tym wlasnie sie zajmuje. Musialam znalezc kruczki prawne, zeby utrzymac jej pzowolenie na pobyt i waznosc ubezpieczenia a takze czuwac nad przebiegiem leczenia, bo trzeba pilnowac dat, terminow itd i jak ktos nie zna jezyka, to moze byc ciezko. Tu od razu jej pwoiedzieli, ze guz jest duzy, ale nie przerzucil sie, wiec szanse na wyzdrowienie sa bardzo duze. Nikt jej nie straszyl, mowili, ze jesli nie usuna guza calkiem, to w kazdym razie bardzo go zmniejsza a potem beda trzymac w ryzach tak, ze moze zyc spokojnie wiele lat. Nikt jej nie straszyl, a juz na pewno nie ukrywal przed nia, nie wypraszal z gabinetu itd. Cale leczenie trwalo bagatela 6 miesiecy. Lekarze sami byli bardzo zadowoleni, bo spodziewali sie, ze bedzie potrzeba iwecej niz 1 cykl naswietlan i chemii, zeby pozbyc sie guza. A okazalo sie, ze obumarl caly po jednej! Problem jest tylko w tym, ze po leczeniu sa pewne skutki uboczne. Naswietlanie trafia tez w zdrowa tkane, a po chorej zostaja blizny. I to boli, a ona jak czuje bol to mysli sobie, ze choroba nadal ja atakuje. Siedzi w domu i sie doluje. Teraz jestem w trakcie zalatwiania jej psychoterapii w osrodku dla osob po chorobach nowotworowych. Niektorzy jak wygraja z rakiem, to jakby narodzili sie na nowo, a inni niestety nie potrafia pozbyc sie stresu i strachu.

 

Niestety  ta   opowiesc  daje tez inne wnioski , smutne niestety .  Jak wyglada w polsce leczenie ludzi z rakiem ....  Pytanie czy zle trafiła czy wszędzie tak jest ... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, xD_ napisał:

Niestety  ta   opowiesc  daje tez inne wnioski , smutne niestety .  Jak wyglada w polsce leczenie ludzi z rakiem ....  Pytanie czy zle trafiła czy wszędzie tak jest ... 

Wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma 🙂 w Danii pomimo ze ludzie niby zyja zdrowo, biegaja, jezdza na rowerze, jedza eko warzya, jest duzo przypadkow raka. Wiecej niz srednio w Europie. Niektore badania wskazuja, ze to dlatego, ze w Danii je sie bardzo duzo miesa i nabialu a to zaczyna traktowac sie jako czynnik ryzyka. Inny problem jest taki, ze w Danii bogiem sa stystyki. A to znaczy, ze jesli dany typ raka wystepuje statystycznie po 50 roku zycia, to jesli masz 30 lat i wszystkie objawy, to i tak odesla Cie do domu z paracetamolem i mowiac, ze rak jest u Ciebie statystycznie niemozliwy. Takze leczenie tutaj jest na super poziomie, ale sama diagnostyka… to czasem dramat. 

W kazdym razie jesli mozesz, to nie brnij w to. Nie czytaj tego forum, bo zainspiruja Cie objawy innych, Jesli jeszcze nie jestes na zaawansowanym etapie i mozesz to po prostu olac i zyc dalej, to tak sprobuj zrobic. Wierz mi, szkoda marnowac czas na wymyslone choroby, bo moze sie okazac, ze przyszla jakas prawdziwa, a Ty nawet nie zdazyles sobie pozyc, bo siedziales w poczekalniach u lekarzy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.05.2019 o 17:59, Five_stars_brand napisał:

Ja to teraz mam jazdę na SM. Kiedy to się skończy. 

 

O, to to to! Jeszcze dwa tygodnie temu miałem schiza na zapalenie jelit (crohn albo Wrzodziejace). A teraz oprócz tego, że na SM to jeszcze na SLA (stwardnienie zanikowe boczne) a nawet na pląsawice Huthingtona (pomimo, ze to choroba dziedziczna).

 

Zaczeło się od skurczów mięsni przed zaśnięciem, a teraz pojawiają się skurcze już na całym ciele w normalny dzień. Ostatnio palce zaczeły mi się trząść i co za tym idzie mam wrażenie, że mięśnie są osłabione. Byłem u neurologa, który powiedział, że nie stwierdzono żadnych uszkodzonych nerwów i wysłał mnie do domu z receptą na picie magnezu 3 razy dziennie.  Może te trzęsące się palce są objawem tego, że zaczałem ćwiczyć w domu pompki, albo moją nerwicą?

A może jednak SM?  🤪

 

 

W przyszlym tyg, ide do psychiatry...

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Znowu wracam. Teraz podejrzewam raka kosci. Od paru lat mam problem z kolanem (miałam poważna kontuzje w dzieciństwie) i boli mnie to kolano, szczególnie przy dłuższym siedzeniu plus często bol promieniuje od posladka przez udo do kolana i noga mi mrowi. Brzmi poważne, ale boję się iść do lekarza bo jestem pewna co to 😢😢jestem załamana. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Suzann napisał:

Hej. Znowu wracam. Teraz podejrzewam raka kosci. Od paru lat mam problem z kolanem (miałam poważna kontuzje w dzieciństwie) i boli mnie to kolano, szczególnie przy dłuższym siedzeniu plus często bol promieniuje od posladka przez udo do kolana i noga mi mrowi. Brzmi poważne, ale boję się iść do lekarza bo jestem pewna co to 😢😢jestem załamana. 

Bylas u jakiegos psychiatry? Rak kosci to wydumany i malo prawdopodobny problem. Nerwica jest jak najbardziej realna i zagrazajaca zdrowiu oraz zmniejszajaca komfort zycia. Wiele badan zreszta udowania, ze dlugotrwaly stres uposledza nasza odpowiedz immunologiczna, a to w pewnych warunkach moze prowadzic do raka, wiec stres, jaki przezywasz, tylko Ci szkodzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeżyłam!! Usg wyszło super - trzustka piękna i widoczna w całości, więc moje obawy były bez sensu. Tylko mam torbiela na jajniku, ale malutkiego, więc Pani doktor mnie uspokoiła. Ciekawe jak długo będzie trwał moj spokój 😁

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, minou napisał:

Bylas u jakiegos psychiatry? Rak kosci to wydumany i malo prawdopodobny problem. Nerwica jest jak najbardziej realna i zagrazajaca zdrowiu oraz zmniejszajaca komfort zycia. Wiele badan zreszta udowania, ze dlugotrwaly stres uposledza nasza odpowiedz immunologiczna, a to w pewnych warunkach moze prowadzic do raka, wiec stres, jaki przezywasz, tylko Ci szkodzi

Leczylam się w zeszłym roku przez 7 mcy na zaburzenia lekowo-hipochondryczne. Było dużo lepiej, ale teraz chyba problem nawraca..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam się serdecznie 

Jestem nowa na forum i cieszę się, że znalazlam tą stronę. 

Mam 35 lat i od kiedy sięgam pamięcią zawsze każdy ból, mdłosci czy biegunkę którą mi się przedłużała traktowałam jak śmietelną chorobę... Już "miałam" rak jelita, macicy, jajnika, białaczkę. Na szczęście wszystko wykluczone. Ale dzisiaj boje się bardzo, nie potrafię sobie poradzić ze swoim lękiem.. W listopadzie wieczorem złapał mnie silny ból pod lewą piersią i ból ręki. Serio myślałam ze to jakiś zawał.. Następnego dnia bol sie zmniejszył ale nie ustapił więc oczywiście poszłam do internisty zrobiłam ekg i morfologie wyniki super, poprosiłam o rtg płuc i niestety wyszły jakieś zmiany zapalne zagęszczenie w płucach i nacieki 😔dostalam antybiotyk kolejne rtg i brak poprawy (ból pod piersią zniknął po 2 dniach) trafiłam do pulmonologa i na tomografie i tam zapadł wyrok podejrzenie gruźlicy!!! Gruzlicy?? Jakiej gruzlicy, jestem mamą, mam małe dzieci, jednego partnera.. 

Trafiłam do szpitala na 6 tygodni i tam zrobiono mi bronchoskopie. Leczyli mnie lekami na prawdopodobna gruzlice. Po 12 tyg z wynikow bronchodkopii okazało się ze nie wychodowaly sie u mnie pratki gruźlicy więc jej nie mam!!! W szpitalu miałam robione usg jamy brzusznej i wyszła lekko powiekszona śledziona. 2 tyg temu poszłam zrobić kontrolne usg i wyszla śledziona powiekszona ze zmianami ogniskowymi, na watrobie również zmiana ale prawdopodobnie naczyniak... Radiolog napisał ze podejrzewa chłoniaka albo przezut na sledzionie.. Trafiłam do onkologa mialam tomografie jamy brzusznej i morfologia (wyszla mi cukrzyca) i na wynik tomografi czekam 3 tygodnie (wizyta za tydzień) i wariuje z niepewności, strasznie się boję. Cale dnie siedze i czytam internet i wszystkie choroby pasuja pod moje objawy tzn 

Ból lopatki, dusznosci, bole pod kolanami, czasami bol brzucha.. Kochani czy ktoś miał podobne objawy albo zmiany w jamie brzusznej i wszystko było ok.. Lekarz mowi ze dostałam karte onkologiczna zeby szybko wykluczyć ewentualny nowotwor... Przepraszam, ze się tak rozpisałam Pozdrawiam 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, kasia-livia napisał:

Witam się serdecznie 

Jestem nowa na forum i cieszę się, że znalazlam tą stronę. 

Mam 35 lat i od kiedy sięgam pamięcią zawsze każdy ból, mdłosci czy biegunkę którą mi się przedłużała traktowałam jak śmietelną chorobę... Już "miałam" rak jelita, macicy, jajnika, białaczkę. Na szczęście wszystko wykluczone. Ale dzisiaj boje się bardzo, nie potrafię sobie poradzić ze swoim lękiem.. W listopadzie wieczorem złapał mnie silny ból pod lewą piersią i ból ręki. Serio myślałam ze to jakiś zawał.. Następnego dnia bol sie zmniejszył ale nie ustapił więc oczywiście poszłam do internisty zrobiłam ekg i morfologie wyniki super, poprosiłam o rtg płuc i niestety wyszły jakieś zmiany zapalne zagęszczenie w płucach i nacieki 😔dostalam antybiotyk kolejne rtg i brak poprawy (ból pod piersią zniknął po 2 dniach) trafiłam do pulmonologa i na tomografie i tam zapadł wyrok podejrzenie gruźlicy!!! Gruzlicy?? Jakiej gruzlicy, jestem mamą, mam małe dzieci, jednego partnera.. 

Trafiłam do szpitala na 6 tygodni i tam zrobiono mi bronchoskopie. Leczyli mnie lekami na prawdopodobna gruzlice. Po 12 tyg z wynikow bronchodkopii okazało się ze nie wychodowaly sie u mnie pratki gruźlicy więc jej nie mam!!! W szpitalu miałam robione usg jamy brzusznej i wyszła lekko powiekszona śledziona. 2 tyg temu poszłam zrobić kontrolne usg i wyszla śledziona powiekszona ze zmianami ogniskowymi, na watrobie również zmiana ale prawdopodobnie naczyniak... Radiolog napisał ze podejrzewa chłoniaka albo przezut na sledzionie.. Trafiłam do onkologa mialam tomografie jamy brzusznej i morfologia (wyszla mi cukrzyca) i na wynik tomografi czekam 3 tygodnie (wizyta za tydzień) i wariuje z niepewności, strasznie się boję. Cale dnie siedze i czytam internet i wszystkie choroby pasuja pod moje objawy tzn 

Ból lopatki, dusznosci, bole pod kolanami, czasami bol brzucha.. Kochani czy ktoś miał podobne objawy albo zmiany w jamie brzusznej i wszystko było ok.. Lekarz mowi ze dostałam karte onkologiczna zeby szybko wykluczyć ewentualny nowotwor... Przepraszam, ze się tak rozpisałam Pozdrawiam 

Nie wiem czy napisałaś na dobrym forum... Teraz ludzie przeczytają co napisałaś - a kilka osób ma tu bóle pod lewą piersią i sie załamią... Najlepiej wyłącz internet i nie czytaj, bo pogarszasz swój stan, przede wszystkim psychiczny. Będzie wszystko ok, poczekaj na wynik tomografii, myślę że wiele wyjaśni. Dziwne że w trakcie wizyty w szpitalu tego chloniaka nie zauważyli... Przeciez takie rzeczy nie robią sie z dnia na dzień. 

Edytowane przez Mia93

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Mia93 napisał:

Nie wiem czy napisałaś na dobrym forum... Teraz ludzie przeczytają co napisałaś - a kilka osób ma tu bóle pod lewą piersią i sie załamią... Najlepiej wyłącz internet i nie czytaj, bo pogarszasz swój stan, przede wszystkim psychiczny. Będzie wszystko ok, poczekaj na wynik tomografii, myślę że wiele wyjaśni. Dziwne że w trakcie wizyty w szpitalu tego chloniaka nie zauważyli... Przeciez takie rzeczy nie robią sie z dnia na dzień. 

Jeżeli w złym miejscu to przepraszam. Onkolog powiedział ze tu mu nic nie pasuje do chłoniaka. Malo tego np ostatnio przytylam a nie schudłam i noe mam żadnych węzłów powiekszonych wiec ok. Mogę miec równie dobrze stan zapalny ale ja wszystko co mam w wyniku przypisuje raka... Czy mam skasować wiadomość?? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×