Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

@Pholler, moje objawy somatyczne, które zniknęły w trakcie terapii:

- uczucie wibrowania, mrowienia w stopach, które trwało non stop i nie byłam w stanie funkcjonować - diagnozowałam się w kierunku SM i SLA

- szarpanie mięśni, puls na całym ciele, drganie powieki silne

- bóle głowy często pojawiące się głównie w weekendy

- częste infekcje, które nie ustępowały po antybiotykach, przewlekłe zapalenie zatok (koszmar), potworny ucisk twarzy, nosa, zatkane uszy wraz z uciskiem, uczucie takiej obręczy stalowej na głowie, twarzy

- zawroty głowy, zachwiania równowagi- wrażenie ze jakaś siła ciągnie głowę w dół, wrażenie zapadania

Dodam, że poprzednia terapia mi nie pomogła. Obecna terapeutka jest o wiele lepsza, po 3 wizytach zaczęłam wierzyć, że może jednak nie umrę. Mój komfort życia poprawił się o 100 procent. Natomiast gdy coś się dzieje- dalej mam tendencję wpadania w doły, że to straszna choroba, ale walczę z tym. Rok bez objawów- jakbym dostała nowe życie. Objawy trwały 2,5 rok non stop. Nie wierzyłam, że miną. Gdyby nie terapia, trwałyby dalej.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Alexandra napisał:

@Pholler, moje objawy somatyczne, które zniknęły w trakcie terapii:

- uczucie wibrowania, mrowienia w stopach, które trwało non stop i nie byłam w stanie funkcjonować - diagnozowałam się w kierunku SM i SLA

- szarpanie mięśni, puls na całym ciele, drganie powieki silne

- bóle głowy często pojawiące się głównie w weekendy

- częste infekcje, które nie ustępowały po antybiotykach, przewlekłe zapalenie zatok (koszmar), potworny ucisk twarzy, nosa, zatkane uszy wraz z uciskiem, uczucie takiej obręczy stalowej na głowie, twarzy

- zawroty głowy, zachwiania równowagi- wrażenie ze jakaś siła ciągnie głowę w dół, wrażenie zapadania

Dodam, że poprzednia terapia mi nie pomogła. Obecna terapeutka jest o wiele lepsza, po 3 wizytach zaczęłam wierzyć, że może jednak nie umrę. Mój komfort życia poprawił się o 100 procent. Natomiast gdy coś się dzieje- dalej mam tendencję wpadania w doły, że to straszna choroba, ale walczę z tym. Rok bez objawów- jakbym dostała nowe życie. Objawy trwały 2,5 rok non stop. Nie wierzyłam, że miną. Gdyby nie terapia, trwałyby dalej.

 

Dzięki za odpowiedź. Niesamowite, że to nasza psychika nam robi takie rzeczy. Cieszę się niezmiernie, że wyszłaś z tego. Życzę Ci dalszej udanej walki z lękami. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

@Tukaszwili mam pytanie odnośnie terapii, jeśli oczywiście nie jest zbyt osobiste. Znam nurty w psychologii i wiem, że z założenia terapie w nurcie behawioralnym raczej nie grzebią jak psychodynamiczne, ale no właśnie. Polega to na budowaniu nowej reakcji na bodziec? Na jakichś konkretnych przykładach? Dużo się mówi o przeszłości - albo w ogóle coś wspomina? Czytałam też, że raczej takie terapie nie trwają długo, kilka tygodni, i dają efekt. No bo naprawdę ja osobiście przy swojej wiedzy z psychologii nie widzę sensu grzebania w przeszłości i rozpamiętywania każdej pierdoły. Wolę się skupić na teraźniejszości. 

I tak nie do końca rozumiem działanie psychotropów. W sensie takim, że przez jakiś czas się je bierze, później można je odstawić i funkcjonować jako tako "normalnie"? Bo przypuśćmy mam anginę, biorę antybiotyk, który ją zwalcza, jestem zdrowa (oczywiście upraszczam tutaj). Ale nie wyobrażam sobie, że biorę lek, który w jakiś sposób wpływa na moją percepcję czy zmienia sposób myślenia na zawsze. Wiem, że moje pytanie może wydawać się debilne, ale zawsze traktowałam tego typu leki jako coś po prostu w rodzaju narkotyków czy alkoholu (no czyli środki psychoaktywne), a teraz naprawdę chciałabym jakoś sobie pomóc. Tylko na razie chyba bałabym się je zażywać. 

Troszkę pogrzebała pani psycholog w mojej przeszłości, ale to było niezbędne aby poznać podwaliny nerwicy, która mnie zaatakowała. Wszystkie najgorsze przeżycia jej wyrzygałem, stopniowo przechodziłem od każdego etapu mojego życia aż do pierwszych objawów szajby. Chodziłem może łącznie jakieś 3 miechy? Podczas tych spotkań wykonywałem również różne ćwiczenia, które uczyły mnie jak szybko uporać się z atakami paniki, czy jak racjonalizować nawracające lęki o zdrowie.

W kwestii psychotropów leczenie wygląda troszkę inaczej, niż przy "normalnych" lekach :P. Ja brałem Seronil i w ogóle nie odczuwałem żadnych skutków ubocznych, po prostu z każdym dniem było lepiej, lęki dopadały rzadziej, łatwiej racjonalizowałem no i świat wokół zdawał się bardziej pozytywny. Psychotropów nie radzę odstawiać ot tak, z dnia na dzień. Trzeba to robić stopniowo zmniejszając dawkę i częstotliwość. Najlepiej pogadać z lekarzem psychiatrą, dokładnie Ci wytłumaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Alexandra napisał:

Hej, trochę mnie tu nie było... widzę dużo nowych nicków, witam więc wszystkich 🙂

Od roku uczęszczam na terapię psychoanalityczną 2x w tygodniu, która bardzo mi pomogła i sprawiła, że dużo objawów, które trwały u mnie 2-3 lata i przez które nie funkcjonowałam, zniknęły. Przestałam też tak często chorować- miałam, straszne przewlekle zapalenie zatok, które myślałam, że już nigdy nie minie, potworny ucisk głowy, nosa, ileś antybiotyków przez pół roku, poza tym ciągłe infekcje, przeziębienia, zapalenia. Potem była długo poprawa.

No właśnie. Teraz dopadła mnie grypa. Tydzień temu zaczęły boleć mnie wszystkie mięśnie, kark, nogi, ręce.Straszne osłabienie. Temperatura 38. I naprawdę bym się aż tak nie przejęła, gdyby nie to, że gorączka trwała u mnie prawie 6 dni!! Po 3 dniach było to 37,5 głównie wieczorem, ale jednak bardzo to odczuwałam, rozpalona, połamana itd. Ja nigdy nie mam gorączek, a jak się zdarzy jednorazowo. Ale 6 dni?!

Poszłam na badanie krwi, morfologia dobra, ale CPR wysokie - 34, a norma do 5 ! Zaczęłam moją wizję białaczki, ale leukocyty 7,0 i inne parametry idealne. Dostałam antybiotyk dzisiaj. I ciągle się boję. że znowu będą gorączki, że nie minie, wizja, że nie mija mnie przeraża, znowu te myśli , po prostu koszmar.

Czy ktos miał kiedyś stany podgorączkowe tyle czasu?

Jak bóle głowy? Ja mam od 5 miesięcy..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

 nie wyobrażam sobie, że biorę lek, który w jakiś sposób wpływa na moją percepcję czy zmienia sposób myślenia na zawsze. Wiem, że moje pytanie może wydawać się debilne, ale zawsze traktowałam tego typu leki jako coś po prostu w rodzaju narkotyków czy alkoholu (no czyli środki psychoaktywne), a teraz naprawdę chciałabym jakoś sobie pomóc. Tylko na razie chyba bałabym się je zażywać. 

Te leki tak nie działają. No dobra, działanie benzodiazepin można porównać troszku do alkoholu: rozluźnia, seduje, ośmiela, i usuwa lęki od ręki. Ale te się stosuje doraźnie lub krótkoterminowo. SSRI i podobne stosuje się trwale i w większości przypadków nie czuje się ich działania bezpośrednio, po prostu stopniowo jakby nas regulują, tak, żebyśmy mogli znów funkcjonować normalnie. Ale tak różowo te nie ma. Nie na wszystkich dany proszek działa, często zdarza się, że trzeba zmieniać lek i szukać odpowiedniego. Często na początku stosowania leku pojawiają się skutki uboczne, rożne u różnych osób, od prawie żadnych po bardzo nieprzyjemne. Długotrwałe skutki SSRI to też wzrost anhedonii i spadek libido, niektórzy mówią, że ich zwarzywiają lub dają efekt zombie - razem ze zlymi emocjami giną też dobre emocje. Część z nich wpływa na wagę, niektórzy czują znużenie czy senność. Tak w skrócie. Chyba nic nie namieszałem za bardzo.

Edytowane przez Pholler

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Pholler napisał:

Te leki tak nie działają. No dobra, działanie benzodiazepin można porównać troszku do alkoholu: rozluźnia, seduje, ośmiela, i usuwa lęki od ręki. Ale te się stosuje doraźnie lub krótkoterminowo. SSRI i podobne stosuje się trwale i w większości przypadków nie czuje się ich działania bezpośrednio, po prostu stopniowo jakby nas regulują, tak, żebyśmy mogli znów funkcjonować normalnie. Ale tak różowo te nie ma. Nie na wszystkich dany proszek działa, często zdarza się, że trzeba zmieniać lek i szukać odpowiedniego. Często na początku stosowania leku pojawiają się skutki uboczne, rożne u różnych osób, od prawie żadnych po bardzo nieprzyjemne. Długotrwałe skutki SSRI to też wzrost anhedonii i spadek libido, niektórzy mówią, że ich zwarzywiają lub dają efekt zombie - razem ze zlymi emocjami giną też dobre emocje. Część z nich wpływa na wagę, niektórzy czują znużenie czy senność. Tak w skrócie. Chyba nic nie namieszałem za bardzo.

No na przykład u mnie nie ma jak na razie żadnych skutków ubocznych *a przynajmniej takowych nie zauważyłam* a za 3 albo 4 dni minie już miesiąc odkąd biore serte

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie rozpętało się na dobre. Zrobiło się zimniej, gdzies mnie chyba zawialo i efektem jest spuchnieta szyja, a więc i węzły. No i powtórka z rozrywki. Szukam nie wiadomo czego w swoich obojczykach, może dlatego, że opuchlizne mam głównie w dolnej części szyi. Póki co jednak nie mam ochoty na żadne badania, ani tym bardziej wizyty u lekarza. Wychodzę z założenia, ze przez rok to raczej byłoby całkiem źle, a że akurat pogoda jest taka, a nie inna to pewnie jakieś wirusy. Mam problem z oddechem, gula w gardle i standardowo temperatura i napadami gorąca. I mdłości na dodatek. 

 

Zestresowana, jak u Ciebie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Roza00 , chyba jednak nie jest z Tobą tak źle, jak poprzednim razem, bo już ładnie zaczynasz racjonalizować swoje kłopoty z węzłami 🙂 Pół roku temu na pewno byś nie napisała o tym, że powiększyły się z uwagi na przewianie i częste zmiany pogodowe. No i co najważniejsze - nie masz ochoty udać się do lekarza. Dla mnie to ewidentny postęp, bo przecież poprzednio wpadłaś w potężny dołek, który dodatkowo był u wyjściu pokryty błotem i wciąż się ześlizgiwałaś na dno, zatem trzymam kciuki, aby tym razem szybciej Ci przeszła wkrętka 🙂 
Też niedawno mi wyjebał mój ukochany węzeł, ale wtedy przewiało mnie w samolocie hardkorowo, 3 godziny wiało na szyję i nie mogłem wyłączyć pieprzonego wiatraczka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, a ja niby biorę te leki, ale coś nie bardzo jakąś poprawę widzę ale to pewnie dlatego bo jeszcze za wcześnie i nie będzie aż tak dobrze. A jestem właśnie po przeziębieniu i w któryś tam dzien choroby zauważyłam że niby jestem głodna, ale nie chce mi się jeść (nie wiem czy rozumiecie) i mam tak do dzis i nie wiem czy poprostu ciągle o tym myśle i dlatego tak mi się wydaje czy faktycznie tak mam...Ale jak już coś zjem to jem to normalnie tylko nie wiem, nie z taką przyjemnością jak kiedyś (?) i poprostu jem bo wiem że musze. Ale oczywiście mój mózg juz zaczął sobie wymyślać że to objaw tego głupiego raka jelita albo żołądka...Nie chce dopuszczać do siebie takich myśli i staram się je odpychać tak jak kazała mi to robić Pani psycholog ale coś mi to nie wychodzi...😕

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tukaszwili, zazdroszczę Ci, że Cię węzły w ogóle nie przerażają 🙂 tak, racjonalizuje swój lęk, bowiem przed tygodniem po sobotniej imprezie mocno zakrapianej alkoholem, mój kochany mąż zostawił otwarte okno na całą noc. Na dworze było jakieś 2 stopnie na plusie, więc normalnie Majorka 😂

Myślę więc, że pewnie miało kiedy mnie zawiać. Niemniej jednak, boję się węzłów jak cholera i najprawdopodobniej będzie tak już do końca życia. 

Tak samo boję się temperatury, którą cały czas mam w okolicach 37-37,2. Ale wszyscy mówią, że taka temp to nawet nie stan podgorączkowy. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Roza00 kochana dziękuje ze pytasz co u mnie. W sumie bez zmian. Tzn temat raka jelita może jakoś mi minął ale mimo wszystko ciagle boje się biegunek i rewolucji jelitowych. Moja poranna rutyna są dwie wizyty w toalecie. Jest może lepiej niż kiedyś ale nigdy chyba to wszystko juz nie wroci mi do normy :( przestałam zwracać jakoś bardzo na to uwagę ale nerwica nie odpuszcza. Dalej mam ataki szybkiego bicia serca, szybki puls gula w gardle i watpie ze to kiedykolwiek minie :(

a Ty się nie martw bo jesteś zdrowa, przewiało Cię stad na pewno ta spuchnięta szyja. Ale wiem jak ciężko jest się nie martwić. U mnie tez lęk zawsze zostanie. Kiedyś dostałam biegunkę po obiedzie i z automatu nerwica wróciła z podwójna siłą takze niestety bedzie nam chyba towarzyszyć do końca życia :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.10.2018 o 07:53, zestresowana1990 napisał:

@Roza00 kochana dziękuje ze pytasz co u mnie. W sumie bez zmian. Tzn temat raka jelita może jakoś mi minął ale mimo wszystko ciagle boje się biegunek i rewolucji jelitowych. Moja poranna rutyna są dwie wizyty w toalecie. Jest może lepiej niż kiedyś ale nigdy chyba to wszystko juz nie wroci mi do normy :( przestałam zwracać jakoś bardzo na to uwagę ale nerwica nie odpuszcza. Dalej mam ataki szybkiego bicia serca, szybki puls gula w gardle i watpie ze to kiedykolwiek minie :(

a Ty się nie martw bo jesteś zdrowa, przewiało Cię stad na pewno ta spuchnięta szyja. Ale wiem jak ciężko jest się nie martwić. U mnie tez lęk zawsze zostanie. Kiedyś dostałam biegunkę po obiedzie i z automatu nerwica wróciła z podwójna siłą takze niestety bedzie nam chyba towarzyszyć do końca życia :(

Kochana mam dokladnie to samo, niby ten temat raka odpuscil, ale dalej mnie pobolewa to w jednym boku to w drugim, w toalecie tez bez zmian i czasem jednak gdzies tam pojawi sie mysl, ze moze jednak cos tam sie dzieje? A poza tym standardowo codziennie rano budze sie i od razu gonitwa mysli, walace serce, szybki puls, gula w gardle itp. Nic mi sie nie chce, najchetniej polozylabym sie do lozka i przelezala tak caly dzien. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam to samo co Wy, @biedronka i @zestresowana1990. Po prostu uwielbiam poranki, gdy budzę się niczego jeszcze negatywnego nie czujac, aż powoli pod wpływem przypływu świadomości o swoim (potencjalnie) kiepskim stanie zdrowia zaczynają się te same lub epizodyczne dolegliwości: cięższy oddech, ścisk w klatce piersiowej i bóle od żeber po łopatki, bóle ramion, palców, napięcie szyi, gardła, skóry głowy. Jak już wstanę dochodzą drżące ręce i kaszel. I dobudzam się kilka godzin. Potem większość przechodzi, wraca czasem ciężki oddech albo kaszel, sciski i nerwobóle klaty. Napięcie szyi i gardła właściwie cały czas z małymi przerwami. Sporadycznie dokuczają mi bóle stawów. Dolegliwości nasilają się znów wieczorem. I tak codziennie.

Od niedawna mam też dużo snów, bardzo długich, raczej neutralnych treściowo ( treści 12+ 😄 ) .

Psychicznie jest lepiej, ale nadal dużo brakuje do stanu sprzed września. 

A co u Was?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Pholler aish, u mnie szczerze chyba zauważyłam jakby lekką poprawę, nie skupiam się na tych chorobach tak bardzo, na razie luźnych stolców i biegunek brak (i oby tak dalej), ale i tak jest źle 😣 byłam w poniedziałek u dentysty na wyrwaniu dwóch zębów, i do teraz mocno mnie boli (jest na szczęście do zniesienia) i do tego strasznie pulsuje, i mam lekko jeszcze szczękościsk jakby, na szczęście opuchlizna schodzi z policzka ale ból strasznie mi przeszkadza 😣

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@zestresowana1990 @biedronka co tam U Was słychać.

Ja nadal mecze się z bólem głowy, choć już jest mniejszy, nadal jestem osłabiona itp. 20 listopada mam rezonans, teraz chodzę.na masaż i na fizykoterapie karku, szyi i pleców. Może coś pomoże na te bóle.

Bylam na kilku zakrapianych imprezach i jak popilam Bólu nie bylo hmmm. A ból już ciągnie się prawie pół roku.

A poza tym mam jeszcze od 2 dni ból koło pachy i na piersi i wkrecam sobie  wiecie co, chociaż usg piersi miałam w maju i było ok. Ale.teraz na 15 znów się zapisałam bo mnie boli i się martwię.

A Wy jak żyjecie?

Pozdrawiam dziewczyny, buziaki 😘

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Pholler napisał:

Mam to samo co Wy, @biedronka i @zestresowana1990. Po prostu uwielbiam poranki, gdy budzę się niczego jeszcze negatywnego nie czujac, aż powoli pod wpływem przypływu świadomości o swoim (potencjalnie) kiepskim stanie zdrowia zaczynają się te same lub epizodyczne dolegliwości: cięższy oddech, ścisk w klatce piersiowej i bóle od żeber po łopatki, bóle ramion, palców, napięcie szyi, gardła, skóry głowy. Jak już wstanę dochodzą drżące ręce i kaszel. I dobudzam się kilka godzin. Potem większość przechodzi, wraca czasem ciężki oddech albo kaszel, sciski i nerwobóle klaty. Napięcie szyi i gardła właściwie cały czas z małymi przerwami. Sporadycznie dokuczają mi bóle stawów. Dolegliwości nasilają się znów wieczorem. I tak codziennie.

Od niedawna mam też dużo snów, bardzo długich, raczej neutralnych treściowo ( treści 12+ 😄 ) .

Psychicznie jest lepiej, ale nadal dużo brakuje do stanu sprzed września. 

A co u Was?

A wytrwałeś przy tej sercie, czy zmieniłeś? Sny spokojnie możesz przypisać lekom. Na parogenie miałem mnóstwo snów i najprzeróżniejszych. Do tego stopnia miałem bogate życie senne, że po jakimś czasie, przypominając sobie jakieś zdarzenia nie byłem pewien czy miało miejsce w rzeczywistości, czy tylko we śnie. U mnie tez pełne spektrum objawów, ale jakby nie reaguję już na nie paniką od jakichś kilku dni. Mam nadzieję, że to zasługa esci i  że to trwały efekt. Obecnie realne zapalenie węzłów chłonnych i migdałów i łykam antybiotyk. Mam przez to spuchniętą szyję z prawej strony. A ze stałych elementów to zawroty głowy, szum i tętno w uszach, żołądek/jelita, z nowości sztywnieje mi środkowy palec w prawej ręce i boli mnie to przedramię, kiedy dźwignę coś cięższego. Ale nie mam siły wymyślać sobie na tą chwilę nowych chorób. I tak odwiedzam już tylu lekarzy, że musiałem sobie założyć cholerny organizer, żeby nie pozapominać gdzie i kiedy dana wizyta. Fantastico cholera.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc, jestem nowa na forum, trzymam za was kciuki... postanowilam ze podziele sie swoim przypadkiem

coz, co dziwne, mam 16 lat i ciagle wynajduje nowe choroby. zaczelo sie w sierpniu, spoznial mi sie okres i zwariowalam. bylam pewna ze umieram i ze mam raka jajnika.... miesiaczka przyszla i ja sie uspokoilam. jednak dwa tygodnie pozniej- zaczelam sie bac ze co z tego skoro ta miesiaczka przyszla, skoro nastepna pewnie nie przyjdzie? i tak dwa tygodnie zylam w strachu ze nie przyjdzie ale oczywiscie przyszla. na koniec wrzesnia poszlam z mama do ginekologa ktory mnie przebadał, oczywiscie bylam cala uryczana, powiedzialam pani ginekolog co wedlug mnie mi jest. ginekolog mnie zbadal, zrobil usg przez jame brzuszna, zbadal piersi i stwierdzil ze wszystko ok. bylam taka zadowolona jak dowiedzialam sie ze nic mi nie jest! tylko ze przez jeden dzien. nastepnego dnia stwierdzilam ze tym razem to juz naprawde nie bedzie kolejnej miesiaczki. w miedzyczasie rodzice wzielli mnie do psychiatry. pani psychiatra stwierdzila depresje lekowa i przepisala mi sertagen. no ale ja oczywiscie dalej sie nie poddawalam. w internecie znalazlam, że rozstępy, okraga buzia i zaburzenia miesiaczkowania moga wskazywac na guza przysadki mozgowej. i znowu zaczelo sie na calego... polecialam na badania krwi po ktorych mozna stwierdzic obecnosc guza i oczywiscie caly czas ryczalam bo juz wiedzialam co na nich wyjdzie. oczywiscie nic nie wyszlo. teraz, powinnam dostac za pare dni okresu. no i niestety, wydrapalam sobie jakby rane na piersi, diagnoza- rak piersi. rana sie zagoiła, ale teraz zaczelam wynajdowac wszystkie objawy! ze ta mnie jakos dziwnie boli przy niektorych ruchach, ze brodawka po tej stronie jest wieksza, ze w ogole jest jakas asymetryczna... mama mi ciagle mowi ze cialo ludzkie nie jest symetryczne i ze dopiero co lekarz mnie badal i ze na pewno by cos zauwazyl... ciagle szukam tam jakiegos guzka i ''wczuwam'' sie w odczucia w tamtym miejscu. poza tym caly czas towarzyszy mi uczucie niepokoju, ze niedlugo umre, nie mam w ogole motywacji do niczego bo po co sie np uczyc skoro czeka mnei szybki koniec|? boje sie az to pisac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@mloda_hipochondryczka oo witaj, widzę że w końcu jest tu ktoś o rok starszy ode mnie :D witaj wśród swoich, ja sama szczerze sobie nie wmawiałam raka jajnika ale zdarzało się z dwa razy podczas miesiączki kiedy to myślałam że dostałam za wcześnie i nie miałam żadnych objawów które zawsze miałam 2tygodnie/tydzień przed i pomyślałam że to może jakis guz czy coś ale szybko to sobie wybilam z głowy i na szczęście się udało. Ale z rakiem piersi też miałam tak że przeszło mi to przez myśl, na szczęście nie trwało to długo tyle dobrze..Aktualnie ja również jestem pod opieką psychiatry i kolejną wizytę mam w grudniu, a teraz jestem juz miesiąc na lekach i chyba widzę poprawe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na gulę w gardle mi osobiście pomaga 1. rozciąganie mięśni szyi 2. rozgrzewanie (termofor, mój najlepszy przyjaciel). 3. w dłuższej perspektywie - trening autogenny Jacobsona - Schultza nie znoszę, ale po tym rzeczywiście widzę poprawę o tyle, że łatwiej mi zlokalizować źródło spięcia. 

Chociaż dziś znów naszła mnie myśl, że może to jednak jakaś choroba. na przykład rak. Ale mam do tego dużo dystansu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.11.2018 o 12:23, zakazana88 napisał:

@zestresowana1990 @biedronka co tam U Was słychać.

Ja nadal mecze się z bólem głowy, choć już jest mniejszy, nadal jestem osłabiona itp. 20 listopada mam rezonans, teraz chodzę.na masaż i na fizykoterapie karku, szyi i pleców. Może coś pomoże na te bóle.

Bylam na kilku zakrapianych imprezach i jak popilam Bólu nie bylo hmmm. A ból już ciągnie się prawie pół roku.

A poza tym mam jeszcze od 2 dni ból koło pachy i na piersi i wkrecam sobie  wiecie co, chociaż usg piersi miałam w maju i było ok. Ale.teraz na 15 znów się zapisałam bo mnie boli i się martwię.

A Wy jak żyjecie?

Pozdrawiam dziewczyny, buziaki 😘

Czyli jednak idziesz na rezonans? Może to i dobrze bo kiedy zobaczysz wyniki, które na pewno wyjdą dobre to może w końcu bol ustąpi?? Co do piersi to zawsze lepiej robic Usg ale ja tez miałam bol pachy i piersi, tez się strasznie bałam a na Usg wszystko było dobrze 🙂 

u mnie lepiej ale strach w zasadzie nie wiem o co...o jakaś chorobe dalej we mnie siedzi. W toalecie raz lepiej raz gorzej, staram się nie myśleć chociaż to nie jest łatwe:/ praktycznie nie ma dnia zebym nie budziła się z tym dziwnym lękiem głównie przed pójściem do toalety. Przeraża mnie każde burknięcie w brzuchu wiesz...taka trauma. Ostatnio boli mnie kręgosłup w okolicy lędźwiowej wiec juz mam zmartwienie czy to nie jakis tak jelita lub tych spraw :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi się powiększył węzeł w dole nadobojczykowym. W tym samym, w którym mam już jeden, w zasadzie Tuz obok. Trochę mnie niepokoi, bo jest twardy, no i znów ta przeklęta lokalizacja. Na dodatek wyczulam go przypadkiem. Pójdę zrobię jednak te badania, ale nie panikuje. Bez sensu. Jak coś wyjdzie, to trudno haha. A jak nie to znowu się przez głupotę na dno rozpaczy wrzucę. Czasami mam wrażenie, że te węzły to jakaś somatyzacja, choć to raczej niemożliwe. Jak w ogóle o nich nie myślałam to nic się nie działo. Jak mam nawrót to wylazi cała plejada. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, zestresowana1990 napisał:

Czyli jednak idziesz na rezonans? Może to i dobrze bo kiedy zobaczysz wyniki, które na pewno wyjdą dobre to może w końcu bol ustąpi?? Co do piersi to zawsze lepiej robic Usg ale ja tez miałam bol pachy i piersi, tez się strasznie bałam a na Usg wszystko było dobrze 🙂 

u mnie lepiej ale strach w zasadzie nie wiem o co...o jakaś chorobe dalej we mnie siedzi. W toalecie raz lepiej raz gorzej, staram się nie myśleć chociaż to nie jest łatwe:/ praktycznie nie ma dnia zebym nie budziła się z tym dziwnym lękiem głównie przed pójściem do toalety. Przeraża mnie każde burknięcie w brzuchu wiesz...taka trauma. Ostatnio boli mnie kręgosłup w okolicy lędźwiowej wiec juz mam zmartwienie czy to nie jakis tak jelita lub tych spraw :(

Idę siostra mnie zapisała. Chociaż jest jakby trochę lepiej. Ale o ta pierś się martwię, czasem sobie myślę że ona mnie boli od ucisku i sprawdzania cze nie mam tak jakiegoś guza bo ciągle dusze i dusze. 

Oj plecy tez mnie bolą, a co do jelit to u mnie też nie jest idealnie Ale nie zwracam już na to uwagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja teraz bardziej boje się o mame niż o siebie. Bo wczoraj mówiła że co jakiś czas ją prawa ręka bolała, a dzisiaj rano wstała i kark ją boli do teraz i jeszcze teraz głowa zaczęła i boje się że może mieć udar (oczywiście odpukać) może to dziwne ale naprawdę zaczęłam sie martwić a ma dopiero 40 lat :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×