Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Zgagi, refluksy, odbicia kwasem, tak, to wszystko typowe dla przewlekłych nerwic. Ja teraz wymiotuje rano pianą z kwasem zaraz po napadzie nerwowego kaszlu. Tak się witam szokowo z dniem po spokoju nocy. Bo przecież nie można normalnie zacząć dnia od zwykłego siku i toalety ogólnej. Po co?

Swojego czasu brałem IPP choć nie miałem wówczas typowych objawów refluksu. Za długo jednak miałem problemu z gardłem i żadnych innych objawów infekcji. Potem zauważyłem, że mam fikołki serca , a to też podobno może zdarzać się refluksowcom. I nie wiem na ile to sugestia, na ile psychotropy, a może nawet zbieg okoliczności, ale po kilkunastu dniach stosowania IPP dolegliwości się znacząco zmniejszyły. Na jakimś forum zgagowiczow wiele osób też potwierdzało tę zależność. Obecnie znów jestem na controloc'u ze względu na te poranne rzyganie kwasem. I jest juz mała poprawa. Jak się całkiem odmieni to napiszę.

Dziś mam lepszy dzień. Nie jakiś superhiper, ale nie mam przynajmniej ochoty pójść na kompost, nakryć się liśćmi i czekać na rozpad gnilny. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Możesz sobie zrobić gastroskopię, ale mnie takie coś męczyło od dwóch tygodni. Żołądek palił mnie żywym ogniem. Nigdy w życiu czegoś takiego nie doświadczyłam. A skąd się to wzięło? Bo prawie codziennie od miesiąca myślałam, że zaraz się przekręcę. Pieczenie aż czułam na kręgosłupie. 

Piekło mnie po wszystkim. Lekarz dał mi emenarę, ale nawet jej nie biorę, bo naczytałam się w Internecie bzdur, a poza tym jakoś to pieczenie mi samo przeszło, jak już przestałam się aż tak nakręcać. Czytając fora, dochodzę do wniosku, że refluks żołądkowo-przełykowy czy zgaga to częste przypadłości u osób cierpiących na nerwicę. Tym bardziej, ze teoretycznie lekarz powiedział, żebym nie piła wina, szampana, skoro mnie męczy ta przypadłość, a ja nie pijam innych alkoholi. Na wyjeździe firmowym wychlałam mnóstwo wińska i brzuch ani razu mnie nie zapiekł, co pokazuje, jak to bardzo jest na tle psychicznym. 

Co do tego, co znajdujemy w toalecie, to jakoś pociesza mnie, że nie tylko ja tak mam, bo prawdopodobieństwo, że wszyscy w tym wątku mają raka jelita, jest znikome. Jednak dla świętego spokoju zrobiłabym sobie tę kolonoskopię, szczególnie że mam skierowanie, ale lęk mnie paraliżuje. W ogóle ja chyba z kolei mam osobowość unikającą, bo przestałam cokolwiek analizować/ oglądać. Spłukuję wodę, nie patrzę się (tylko sporadycznie). 

Dziękuję wszystkim za przywitanie. Spróbuję też jakoś ogarnąć tego psychiatrę, a lepiej psychologa i właśnie jak znam nurty, to myślę, że może terapia poznawczo-behawioralna mogłaby mi pomóc. 

Ja byłam na wyjeździe służbowym i trochę mi się zrobiło lepiej. Bardzo boję się latać i miałam ataki lęku w samolocie, ale jakoś przetrwałam. Napatrzyłam się w słońce i pojawiła mi się przed oczami żółta plama i od razu się zestresowałam, że umieram, no bo pewnie mam jakiegoś tętniaka czy guza :classic_dry::classic_dry::classic_dry:. Dziwię się, że koleżanka wytrzymała ze mną w podróży, bo co chwilę pytałam się, czy to, co się dzieje, jest normalne. Na miejscu raz mnie coś kuło w lewym boku, raz w prawym, raz jeszcze gdzieś indziej, ale już starałam się nie zwracać na to uwagi, szczególnie że miałam wystąpienie publiczne (co zabawne, to mnie nie zestresowało wcale i wypadłam nieźle). Chyba najzabawniejszym moim lękiem było to, jak jednego dnia coś mi się stało z podeszwą buta, i wydawało mi się, że jakoś tak idę bardziej na prawą stronę. Zapomniałam, że to but i byłam przekonana, że to początek stwardnienia rozsianego (nie wiem, czy takie ma objawy i nie będę ich googlować) albo paraliżu jednostronnego. No po prostu debilizm, czysty debilizm. 

Trochę też wypiłam, nie ukrywam, i niestety alkohol pomaga mi pozbyć się leków, ale nie mam zamiaru go traktować jako remedium.

Mnie chyba w ogóle od zawsze najbardziej męczą myśli egzystencjalne. Byłam na tym wyjeździe z koleżanką, która mi powiedziała, że niczego się nie boi, bo nie obawia się śmierci. Jakie logiczne. Sądzę, że właśnie z tego strachu przed śmiercią bierze się większość leków, a ja taki strach mam od dzieciństwa. Z drugiej strony chyba każdy się tego boi - no i czy co prawda życie, ale w ciągłym lęku, jest takie pociągające, no to mam wątpliwości. 

U mnie dzisiaj znowu krew na stolcu ,i to więcej . Jestem załamana . Miał ktoś hemoroidy i czy one mogą na prawdę krwawić ??? Strasznie się boję . Od rana płaczę i cała się trzęsę . Lekarz przepisał mi czopki a ja ich nie stosuje bo się boję że nie przejdzie i wtedy okaże się że to rak . A jak ich nie stosuje to krwi jest więcej . Nie wiem co robić. Dlaczego to musi mnie spotykać. A jak lekarz się pomylił i to nie hemoroidy tylko jednak rak . Czuję się jak w koszmarze. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, zestresowana1990 napisał:

@patisson134 kochana a jak w ogóle u Ciebie z jelitami? Jest jakaś poprawa? Ogolnie jak Twoje samopoczucie? 🙂

No w sumie chyba jakaś poprawa jest, może minimalna jak na razie, bo czasami jeszcze zdarzają mi się jakieś luźniejsze stolce ale do biegunek to raczej się nie zalicza. Biorę już 2 tygodnie i pół sertę i no zobaczymy jak to będzie. A samopoczucie no niestety na razie kiepsko, bo znów złapało mnie przeziębienie a dopiero co miesiąc temu byłam ahh :( nie mam w ogóle apetytu masakra...A u ciebie jak jest? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Fiołek 85 napisał:

U mnie dzisiaj znowu krew na stolcu ,i to więcej . Jestem załamana . Miał ktoś hemoroidy i czy one mogą na prawdę krwawić ??? Strasznie się boję . Od rana płaczę i cała się trzęsę . Lekarz przepisał mi czopki a ja ich nie stosuje bo się boję że nie przejdzie i wtedy okaże się że to rak . A jak ich nie stosuje to krwi jest więcej . Nie wiem co robić. Dlaczego to musi mnie spotykać. A jak lekarz się pomylił i to nie hemoroidy tylko jednak rak . Czuję się jak w koszmarze. 

A wątpisz w to, że hemoroidy mogą krwawić ;)? To najczęstszy przypadek krwawienia. Po prostu jakoś społecznie utrwaliło się i przez te durne strony internetowe (ich autorów powinni zamknąć w kamieniołomach), że krew oznacza jedno. A to nieprawda, bo w takich przypadkach zazwyczaj występuje krew utajona, której nie widać. 

Odpiszę Ci, jak ja sobie to racjonalizuję, chociaż nie jestem lekarzem. 

Oczywiście, że hemoroidy krwawią. W końcu pękają. Internista powiedział mi, że świeża krew to tylko hemoroidy. Prawdy nie powiedział, natomiast sama krew w stolcu może być objawem miliona rzeczy. Tak, raka też, ale tak po 50 raczej. W młodym wieku tego typu rak powodowałby omdlenia, ostre bóle itd., miałam niestety taki przypadek w rodzinie - wujka - który zapadł na to w młodym wieku i na całe szczęście udało mu się wyjść z tego, ale regularnie wzywano do niego pogotowie. 

Mój ojciec ma krwawienia od 30 lat od hemoroidów, natomiast ja mam co jakiś czas też od kilku lat. Jak się ostatnio zafiksowałam, to miałam kilka dni pod rząd. Myślę, że mogłam sobie coś podrażnić. Też chłopak koleżanki ma krwawienie, a cierpi na ZJD, miał różne badania. Myślę, że ZJD jest bardzo powiązane z nerwicą. Mnóstwo ludzi ma te krwawienia, ale nie zwracają na to uwagi. 

Rozumiem Cię z tymi czopkami, sama nie biorę leków dokładnie z tego samego powodu, no ale, obydwie wiemy, że logiki w tym bynajmniej nie ma ; ). Jak ja się odważę, to w końcu się przebadam. Krew jednak jest jakąś patologią i myślę, że lepiej się przebadać (jeśli się odważę, bo mnie np. mnie paraliżuje wizyta u internisty). Przebadać nie po to, żeby wykryć raka, ale poprawić jakość życia, i mieć spokój na te 10 lat. 

Mówi się, że jelita to nasz drugi mózg. Nic dziwnego, że dają tyle objawów. Ja na ten przykład jak się czymś stresowałam, to w łazience byłam nawet z 5-6 razy. Tylko kiedy jeszcze nie byłam taką hipochondryczką, to ta krew, nawet jeśli się pojawiała, w ogóle mnie nie interesowała ;). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

A wątpisz w to, że hemoroidy mogą krwawić ;)? To najczęstszy przypadek krwawienia. Po prostu jakoś społecznie utrwaliło się i przez te durne strony internetowe (ich autorów powinni zamknąć w kamieniołomach), że krew oznacza jedno. A to nieprawda, bo w takich przypadkach zazwyczaj występuje krew utajona, której nie widać. 

Odpiszę Ci, jak ja sobie to racjonalizuję, chociaż nie jestem lekarzem. 

Oczywiście, że hemoroidy krwawią. W końcu pękają. Internista powiedział mi, że świeża krew to tylko hemoroidy. Prawdy nie powiedział, natomiast sama krew w stolcu może być objawem miliona rzeczy. Tak, raka też, ale tak po 50 raczej. W młodym wieku tego typu rak powodowałby omdlenia, ostre bóle itd., miałam niestety taki przypadek w rodzinie - wujka - który zapadł na to w młodym wieku i na całe szczęście udało mu się wyjść z tego, ale regularnie wzywano do niego pogotowie. 

Mój ojciec ma krwawienia od 30 lat od hemoroidów, natomiast ja mam co jakiś czas też od kilku lat. Jak się ostatnio zafiksowałam, to miałam kilka dni pod rząd. Myślę, że mogłam sobie coś podrażnić. Też chłopak koleżanki ma krwawienie, a cierpi na ZJD, miał różne badania. Myślę, że ZJD jest bardzo powiązane z nerwicą. Mnóstwo ludzi ma te krwawienia, ale nie zwracają na to uwagi. 

Rozumiem Cię z tymi czopkami, sama nie biorę leków dokładnie z tego samego powodu, no ale, obydwie wiemy, że logiki w tym bynajmniej nie ma ; ). Jak ja się odważę, to w końcu się przebadam. Krew jednak jest jakąś patologią i myślę, że lepiej się przebadać (jeśli się odważę, bo mnie np. mnie paraliżuje wizyta u internisty). Przebadać nie po to, żeby wykryć raka, ale poprawić jakość życia, i mieć spokój na te 10 lat. 

Mówi się, że jelita to nasz drugi mózg. Nic dziwnego, że dają tyle objawów. Ja na ten przykład jak się czymś stresowałam, to w łazience byłam nawet z 5-6 razy. Tylko kiedy jeszcze nie byłam taką hipochondryczką, to ta krew, nawet jeśli się pojawiała, w ogóle mnie nie interesowała ;). 

A myślisz że lekarz badając per rectum faktycznie może pewnie stwierdzić hemoroidy ? Myślałam że po wizycie u lekarza będę spokojniejsza a niestety jest jeszcze gorzej. Do tego jak widzę tą krew to od razu robi mi się słabo . Nie potrafię normalnie funkcjonować przez to , boję się że dostanę krwotoku czy że mam tego raka i mi pęknie jelito czy coś . Nie mam już siły . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Fiołek 85 napisał:

A myślisz że lekarz badając per rectum faktycznie może pewnie stwierdzić hemoroidy ? Myślałam że po wizycie u lekarza będę spokojniejsza a niestety jest jeszcze gorzej. Do tego jak widzę tą krew to od razu robi mi się słabo . Nie potrafię normalnie funkcjonować przez to , boję się że dostanę krwotoku czy że mam tego raka i mi pęknie jelito czy coś . Nie mam już siły . 

@Fiołek 85 hemoroidy mają dwie najważniejsze funkcje: krwawią i bolą. I krwawią nawet jak nie bolą. Poza tym ujście odbytu jest delikatne i może ulegać uszkodzeniom nawet bez hemoroidów. A wracając do hemoroidów, to mają one jeszcze skłonność do krwawień okresowych i dość intensywnych czasami. Gdy byłem nastolatkiem po jakimś wypróżnieniu krew dosłownie kapała do kibelka. Wtedy byłem tylko tym trochę przejety, dziś bym pewnie zemdlał. I nie miałem wtedy hemoroidów, po prostu coś sobie tam uszkodziłem. I okresowo pojawiała się krew, a ja traktowałem to jak coś normalnego. Eh, beztroskie czasy. Jednak Ty @Fiołek 85 masz inny problem: ewidentnie wpadasz w spiralę histerii i lęku. Masz już lęk przed lękiem. Idź do lekarza, opisz mu objawy, bo dalej będziesz się tylko zapadać w sobie. Użyj czopków jeśli tak nakazał lekarz. Zaufaj mu, bo sobie nie możesz teraz ufać. To jego diagnoza, a on jednak wie nieco lepiej niż Ty o co w tym chodzi. Co będzie potem, będzie potem, teraz masz rozpoznanie z czopkami. Zacznij powoli słuchać innych, a nie tylko swoich lęków, a powoli wyjdziesz na prostą.

pytanie do wszystkich: czy na jakimś etapie nerwicy mieliście problemy z mową? Jakiekolwiek? Opiszcie proszę, jeśli komuś się przydarzyło. 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co...ja od jakiegoś czasu miałam spokój z nerwica. Tzn wydawało mi się, ze zaczęłam nad nią panować. Niestety myliłam się. Znów wrocil lęk przed rakiem jelita, luźniejsze wąskie stolce, wczoraj po obiedzie tez mnie przegoniło ze tak powiem. Chciałam to napisać, żeby to z siebie wyrzuć. Mężowi nic nie mówię bo on tego nie rozumie a mi znów krążą po głowie głupie mysli :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

A myslicie, ze bekanie po wypiciu wody niegazowanej czy hebraty to normalne? W sensie odbija mi sie powietrzem po wypiciu czy zjedzeniu czegos ....

Wczoraj zaczeło mnie nagle wieczorem piec w żołądku tak jak kiedys 😕 nie wiem czy to nie z nerwow, bo codziennie jem to samo i bylo dobrze a jak wpadlam w ten temat zoladkowy to nagle sie te bole pojawily a mialam z nimi spokoj juz od jakiegos roku ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hemoroidy krwawią. Sama mam i stosowałam specjalna maść od lekarza i przeszło. Lepiej użyj to co masz przepisane, takie leki maja je obkurczyc zeby nie krwawily i trzeba tez zadbac zeby nie bylo zatwardzen. Lekarzowi wystarczy badanie per rectum zeby stwierdzil czy to hemoroid mi po objawach chciał robic rektoskopie, ale jak zobaczyl ze to hemoridy to zrezygnowal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie było mnie jakieś 3 dni a tu postów naprodukowane, jak dzieci w Lebensborn, nieźle. Widzę nowe "twarze", współczuję Wam, że musieliście trafić na to forum, nikomu tego nie życzę, bo nerwica to kurwa.

@laveno - bekanie po wypiciu wody niegazowanej, czy herbaty jest normalne. Typowe dla refluksu. Mnie się zdarzało beknąć zaraz po otworzeniu oczu rano i podniesieniu głowy z poduszki. Puste odbicia są nieprzyjemne, ale to normalne. I NIE CHLEJ WITAMINY C NA PUSTY ŻOŁĄDEK! Przecież to kwas, tylko wspomagasz refluks, zawsze najpierw coś zjedz. Co do pieczenia i zgag - im bardziej się stresuję, tym mocniej mi dokuczają. Ważne info, które kiedyś przekazała mi gastrolożka - jesienią problemy żołądkowe się nasilają. Szczególnie refluks upodobał sobie tę depresyjną porę roku. Chłód, smog, często zmiany temperatury - żołas tego nie lubi.

@Fiołek 85 - krew na stolcu przy hemoroidach to norma. Hemoroidy nie muszą boleć, jeśli są wewnętrzne to ich nie czuć. Per rectum wystarczy, aby zdiagnozować guzki krwawnicze. 
 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Fiołek 85 napisał:

A myślisz że lekarz badając per rectum faktycznie może pewnie stwierdzić hemoroidy ? Myślałam że po wizycie u lekarza będę spokojniejsza a niestety jest jeszcze gorzej. Do tego jak widzę tą krew to od razu robi mi się słabo . Nie potrafię normalnie funkcjonować przez to , boję się że dostanę krwotoku czy że mam tego raka i mi pęknie jelito czy coś . Nie mam już siły . 

A jak inaczej można stwierdzić hemoroidy niż przez badanie obytu? Chyba nie znam innych metod ; ). 

Nie jestem lekarzem, ale znowu - chyba jakby moim jedynym objawem z jelit była krew, to może bym się nie przejmowała (chociaż kogo ja oszukuję, przejmuję się, jak mnie boli palec), bo tak, krwawią hemoroidy i wtedy tej krwi zazwyczaj jest dużo. Nagłe pęknięcie jelita brzmi raczej jak z horroru klasy B. Wiem, że łatwo powiedzieć, ale postaraj się tego nie analizować. Ja sama miałam fazę - nadal mam, jednak dużo mniejszą - na tę chorobę, więc nie wiem, czy mogę też być najlepszym źródłem informacji ; > ale najgorsze, co może być, to się zacząć nakręcać. Naprawdę to nie jest takie częste, a w młodym wieku jest wręcz niezmiernie, niezmiernie rzadkie. Jeśli cyferka przy Twoim nicku to data urodzenia, to jeszcze nie czas na obawianie się o to. 

I lekarz nawet widział zapewne to źródło krwawienia, skoro nie dał Ci skierowania na coś innego. Uspokój się. 

Dodam jeszcze, że w badaniach klinicznych w moim mieście dotyczących sama-wiesz-czego jednym z punktów jest, czy krwawisz - i do tego "jeśli masz hemoroidy, to zaznacz odpowiedź przeczącą".

@laveno Co do zgag, polecam siemię lniane na początek dnia, dużo wody, kefiry, produkty mleczne, jeśli tolerujesz laktozę. Wróciłam do pracy po wyjeździe firmowym, znowu mnie zaczęło piec - a nawet nie sądziłam, że coś mnie może tam stresować, bo mam raczej spokojną pracę. A jednak. Myślę, że naprawdę pieczenie ma mocny związek ze stresem. Ja nie wiedziałam nawet, co mi dokładnie jest, bo przez całe życie nie miałam zgagi. 

Co do odbijania - naprawdę myślę, że nie ma co tego analizować, bo to objaw, hmm, niczego ;)? 

 

Hmm, zaburzenia mowy? U mnie raczej od dawna jest coś takiego, że wydaje mi się czasami, że jak otworzę usta, to z wypłynie z nich jakiś bełkot. Samą mowę artykułuje prawidłowo, ale chwilę przed powiedzeniem czegoś, sądzę, że po prostu nie będę w stanie sklecić zdania. Nie mam tak zawsze, ale czasami na pewno. 

Mnie z kolei zaczęła przerażać ulica - nie mam pojęcia dlaczego, nigdy nie bałam się przestrzeni, ludzi. Wydaje mi się, że zaraz zemdleję, że nie dam rady iść, ale fizycznie niby wszystko jest ok. Mam takie ciągłe uczucie w głowie, jakby prawie wszystko było nierealne, jakbym niby w ogóle nie myślała. Dziwne to jest. I przerażające. 

Co do wymysłów o chorobach, to mam ich trochę; jednak staram się po prostu o tym nie myśleć za dużo. Bóle mam wędrujące i nie potrafię przestać wsłuchiwać się w swoje ciało. Muszę w końcu znaleźć jakiegoś sensownego terapeutę w swoim mieście. 

Edytowane przez alicja_z_krainy_czarów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Mnie z kolei zaczęła przerażać ulica - nie mam pojęcia dlaczego, nigdy nie bałam się przestrzeni, ludzi. Wydaje mi się, że zaraz zemdleję, że nie dam rady iść, ale fizycznie niby wszystko jest ok. Mam takie ciągłe uczucie w głowie, jakby prawie wszystko było nierealne, jakbym niby w ogóle nie myślała. Dziwne to jest. I przerażające. 

 

To co opisujesz brzmi jak początki derealizacji. Jak się u mnie zaczynała to najgorsze były sklepy z półkami - wszystko jakby mieszało mi się w głowie od patrzenia na te setki drobiazgów w różnych kolorach w rzędzie za rzędem, a z mózgu robiła się wata, niektórzy mówią o przelewaniu się w głowie. Druga sytuacją nasilenia derealizacji było wychodzenie z budynku na ulicę, a przy zmianie natężenia światła (z mroku w jasność) to już w ogóle obraz stawał się taki silikonowy, holograficzny. Do dziś mam bardzo lekkie wrażenie derealki właśnie w takiej sytuacji, które po kilku sekundach przechodzi. Nie boje się ulicy jako takiej, miałem tylko raz taka derealę, że szedłem jak w tunelu, mimo, że środek dnia, że mijałem ludzi nie wiedząc czy oni są, czy ich minąłem, czy potrąciłem, nawet czy ja w ogóle idę. Trwało to kilka sekund i nie było straszne, ale takie raczej jak męczący sen. Więcej się nie pojawiło i lęk się nie przyczepił na stałe do mnie. Po ulicach chodzę normalnie, chociaż czasem przy nadmiarze bodźców czuję chwilowe zagubienie. 

Wróciła mi gula w gardle. Świetnie. Ostatnio męczyłem się z nią chyba 7-8 miesięcy. Juz sam nie wiem czy zwalać to na refluks, czy na jakąś infekcję. Do tego migdałki zawsze mam zawalone, coś mi spływa tyłem gardła... Laryngologiczne jestem prześwietlony dokładnie i nic mi rzekomo nie jest. Jednak niby nie jest ale ciągle jest. Wkurzające uczucie. I regres jeśli liczyć to jako jakiś stopień nerwicy 

Mój znajomy twierdzi, że ma problem z mówieniem, że ciężko mu się mówi. Ja nic nie zauważyłem jak ze mną rozmawiał, ale on twierdzi, że to dlatego, że się mocniej skupia na mówieniu. Kiedyś czytałem gdzieś na forum, jak ktoś opisywał taki przypadek i dlatego pytam czy ktoś z was miał jakieś epizody podobne. Nie pamiętam czy nefretis o czymś takim nie pisała, ale ja ogólnie mam słaba pamięć przez nerwicę 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Pholler - mnie się zdarzały problemy z mową. Będąc precyzyjnym: często zapominam słów, zdarza mi się, że się zacinam w trakcie rozmowy. Co mnie irytuje, bo zawsze słynąłem z popisów oratorskich, jeszcze w czasach sprzed nerwicy :D jakieś prezentacje na studiach, w liceum, to zawsze był mój show. Teraz różnie z tym bywa, czasem mam totalne zwiechy. Aby było ciekawiej - podobnie gdy muszę używać angielskiego. Wydaje mi się, że dawniej dużo lepiej posługiwałem się językiem synów Albionu.

Edytowane przez Tukaszwili

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z gulą w gardle nie ma co walczyć. Czasem, kiedy już naprawdę daje się ostro we znaki, to kupuję Essox One, taki syropek w tubkach, który się wyciska do papy. Ma zadanie łagodzić refluks, poprawiać kondycję przełyku, gardzieli. Przy tygodniowym stosowaniu objawy kuli malały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Pholler napisał:

🙂 i znów mam pytanie o gulę w gardle - jak sobie z nią poradziliście? Bo ja chyba zaraz wyrzygam krtań razem z jabłkiem adama...

 

mi szczerze jakoś samo przeszło, sama nie wiem jakim cudem ale może będziesz miał tak przez pare dni i tobie też zniknie samoistnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, patisson134 napisał:

mi szczerze jakoś samo przeszło, sama nie wiem jakim cudem ale może będziesz miał tak przez pare dni i tobie też zniknie samoistnie

Dzięki, ale mnie również zawsze samo przechodziło. Nie chcę sie po prostu męczyć kilka miesięcy znowu 😭

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@alicja_z_krainy_czarów co do odbijania to sobie ubzduralam ze rak zoladka bo tak gdzies pisalo w jednym z objawow. Tak sie na tyn skupilam ze wrecz liczylan ile razy dziennie mi sie odbija i wyszlo duzo razy bo nawet i po szklance wody ..... :/  @Tukaszwili akurat mnie nic nie piecze, nie mam zgagi po wit C. na czczo (mam wersje buforowana moze dlatego). Zgage mam raczej rzadko jak juz to takie piekące bole zoladka jak opisujecie. Albo odbija mi sie kwasem jak dlugo czegos nie zjem. Nie zwracalam na to uwagi do chwili jak gdzies uslyszalan o raku zoladka ehh

 

Tak w ogole to trochę mnie miej beka hahah troche sie uspokoilam czytajac was. Najgorzej bylo kilka dni temu jak sie naczytalam co 5 minut mi sie odbijało 😕

 

Edytowane przez laveno

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Pholler napisał:

To co opisujesz brzmi jak początki derealizacji. Jak się u mnie zaczynała to najgorsze były sklepy z półkami - wszystko jakby mieszało mi się w głowie od patrzenia na te setki drobiazgów w różnych kolorach w rzędzie za rzędem, a z mózgu robiła się wata, niektórzy mówią o przelewaniu się w głowie. Druga sytuacją nasilenia derealizacji było wychodzenie z budynku na ulicę, a przy zmianie natężenia światła (z mroku w jasność) to już w ogóle obraz stawał się taki silikonowy, holograficzny. Do dziś mam bardzo lekkie wrażenie derealki właśnie w takiej sytuacji, które po kilku sekundach przechodzi. Nie boje się ulicy jako takiej, miałem tylko raz taka derealę, że szedłem jak w tunelu, mimo, że środek dnia, że mijałem ludzi nie wiedząc czy oni są, czy ich minąłem, czy potrąciłem, nawet czy ja w ogóle idę. Trwało to kilka sekund i nie było straszne, ale takie raczej jak męczący sen. Więcej się nie pojawiło i lęk się nie przyczepił na stałe do mnie. Po ulicach chodzę normalnie, chociaż czasem przy nadmiarze bodźców czuję chwilowe zagubienie. 

 

Ano tak, w takim razie to pewnie derealizacja, masz rację. Miałam już ją, ale zawsze objawiała mi się nieco inaczej - np. właśnie, nawiązując do Twojego kolegi, rozmawiam z koleżanką i wydaje mi się, że to, co mówię, nie ma żadnego sensu, brzmi dziwacznie, obco, bełkotliwie, a ja w ogóle zaraz umrę. Nikt oczywiście nie zwraca na to uwagi, ja się tylko egocentrycznie skupiam się na sobie. Myślę, że skoro Ty nie zauważyłeś niczego odnośnie swojego znajomego, to po prostu wszystko toczy się w jego głowie. Natomiast wczoraj nawet nie widziałam z daleka podświetlonego numeru tramwaju, rozmywał mi się, a ogólnie mam dosyć dobry wzrok (0,5 na jednym oku). Przestrzeni jako takiej się nie boję, dziwnie ją odczuwam.  

A gula w gardle nie wiem dokładnie, czym jest. Że czuje się, że nie może się przełknąć śliny? Jeśli tak, to czasami tak mam, zazwyczaj wtedy piję wodę (którą wydaje mi się, że udławię), jakoś mam więcej śliny w ustach i mi mija. Wiem, jak brzmi ta rada, ale znowu, nie wiem, czy "to to". 

@laveno, wiem, że ulubioną chorobą wszystkich - łącznie ze mną - tutaj jest rak, no ale logicznie. Naprawdę bekanie i pieczenie miałoby być objawem raka żołądka? A dlaczego nie zwykłego refluksu? Oczywiście mnie też przebrnęło mi przez myśl, nadal o tym myślę, ALE mnie właśnie piecze bardziej żołądek niż zgaga i to pojawiło się kilka tygodni po tym, jak odkryłam w sobie hipochondrię. Podkreślam, że nigdy tego wcześniej nie miałam, choć była ze mnie od zawsze bardzo znerwicowana niewiasta, no ale to jeszcze jakoś utrzymywałam w ryzach. Poza tym to naprawdę taki "common" objaw dla osób z nerwicą. Oczywiście jak nie mija, to gastroskopię można sobie zrobić, wydaje mi się i tak o niebo przyjemniejsza niż kolonoskopia. Natomiast pomiędzy rakiem a zdrowiem w stanie perfectamente mogą być jeszcze wrzody, refluks, zapalenie i bilion innych rzeczy. A poza tym naprawdę stop google. Ja może przez niecały miesiąc googlowałam wszystkie objawy i prawie nie zwariowałam. Kiedy przestałam, nie jest idealnie, no ale przynajmniej nie wpadam w bezsensowną panikę.

Poza tym podoba mi się coś, co pewna osoba tutaj napisała. Że jeszcze nie było takiego hipochondryka, co by się prawidłowo zdiagnozował. Coś w tym jest, a nawet bardzo dużo tego czegoś. 

Tylko mogę sobie gadać, a ja z kolei mam wkrętkę chyba na trzustkę, w dodatku podwyższony cukier, który internista kazał mi zignorować i dbać o dietą, no to już na bank musi być to :classic_rolleyes:  chociaż szczerze, to chyba jakby ktokolwiek zapytał się mnie, czy myślę, że jest jakakolwiek choroba, której nie mam, to nie wiem, może przy tych wrodzonych wadach genetycznych tylko bym może sobie odpuściła. Bo tak to HIV, borelioza, raki wszelkiej maści. Kosmos. 

@Tukaszwili mam pytanie odnośnie terapii, jeśli oczywiście nie jest zbyt osobiste. Znam nurty w psychologii i wiem, że z założenia terapie w nurcie behawioralnym raczej nie grzebią jak psychodynamiczne, ale no właśnie. Polega to na budowaniu nowej reakcji na bodziec? Na jakichś konkretnych przykładach? Dużo się mówi o przeszłości - albo w ogóle coś wspomina? Czytałam też, że raczej takie terapie nie trwają długo, kilka tygodni, i dają efekt. No bo naprawdę ja osobiście przy swojej wiedzy z psychologii nie widzę sensu grzebania w przeszłości i rozpamiętywania każdej pierdoły. Wolę się skupić na teraźniejszości. 

I tak nie do końca rozumiem działanie psychotropów. W sensie takim, że przez jakiś czas się je bierze, później można je odstawić i funkcjonować jako tako "normalnie"? Bo przypuśćmy mam anginę, biorę antybiotyk, który ją zwalcza, jestem zdrowa (oczywiście upraszczam tutaj). Ale nie wyobrażam sobie, że biorę lek, który w jakiś sposób wpływa na moją percepcję czy zmienia sposób myślenia na zawsze. Wiem, że moje pytanie może wydawać się debilne, ale zawsze traktowałam tego typu leki jako coś po prostu w rodzaju narkotyków czy alkoholu (no czyli środki psychoaktywne), a teraz naprawdę chciałabym jakoś sobie pomóc. Tylko na razie chyba bałabym się je zażywać. 

Edytowane przez alicja_z_krainy_czarów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, trochę mnie tu nie było... widzę dużo nowych nicków, witam więc wszystkich 🙂

Od roku uczęszczam na terapię psychoanalityczną 2x w tygodniu, która bardzo mi pomogła i sprawiła, że dużo objawów, które trwały u mnie 2-3 lata i przez które nie funkcjonowałam, zniknęły. Przestałam też tak często chorować- miałam, straszne przewlekle zapalenie zatok, które myślałam, że już nigdy nie minie, potworny ucisk głowy, nosa, ileś antybiotyków przez pół roku, poza tym ciągłe infekcje, przeziębienia, zapalenia. Potem była długo poprawa.

No właśnie. Teraz dopadła mnie grypa. Tydzień temu zaczęły boleć mnie wszystkie mięśnie, kark, nogi, ręce.Straszne osłabienie. Temperatura 38. I naprawdę bym się aż tak nie przejęła, gdyby nie to, że gorączka trwała u mnie prawie 6 dni!! Po 3 dniach było to 37,5 głównie wieczorem, ale jednak bardzo to odczuwałam, rozpalona, połamana itd. Ja nigdy nie mam gorączek, a jak się zdarzy jednorazowo. Ale 6 dni?!

Poszłam na badanie krwi, morfologia dobra, ale CPR wysokie - 34, a norma do 5 ! Zaczęłam moją wizję białaczki, ale leukocyty 7,0 i inne parametry idealne. Dostałam antybiotyk dzisiaj. I ciągle się boję. że znowu będą gorączki, że nie minie, wizja, że nie mija mnie przeraża, znowu te myśli , po prostu koszmar.

Czy ktos miał kiedyś stany podgorączkowe tyle czasu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Alexandra napisał:

Hej, trochę mnie tu nie było... widzę dużo nowych nicków, witam więc wszystkich 🙂

Od roku uczęszczam na terapię psychoanalityczną 2x w tygodniu, która bardzo mi pomogła i sprawiła, że dużo objawów, które trwały u mnie 2-3 lata i przez które nie funkcjonowałam, zniknęły. Przestałam też tak często chorować- miałam, straszne przewlekle zapalenie zatok, które myślałam, że już nigdy nie minie, potworny ucisk głowy, nosa, ileś antybiotyków przez pół roku, poza tym ciągłe infekcje, przeziębienia, zapalenia. Potem była długo poprawa.

Hejka @Alexandra, czy mogłabyś opisać jakie dolegliwości psychosomatyczne "wyleczylas" terapią? Będę Ci wdzięczny za odpowiedź.

@alicja_z_krainy_czarów gula w gardle czyli świetnie znany wszystkim nerwicowcom slynny globus histericus 🙂 popijanie wody chwilowo rozluźnia przełyk , podobnie jak jedzenie . Ale nie działa na stałe. Z dziwnych metod antyglobusowych słyszałem o: masażu szyi, rozgrzewaniu i chłodzeniu gardła naprzemiennie (jak przy spięciu mięśnia), a najlepszy trik o którym czytałem, to płukanie gardła rozkruszoną no-spą. Od razu mówię, że żaden nie działa, a rozkruszona nospa jest ohydna 🙂 kiedys globus zniknął mi po jednej dawce tranxene, ale to trwało dużo krócej niż okres półtrwania samej benzo. Dziś rano akurat kulka w gardle jakaś mniejsza, ale wiem, że zaraz znów "urośnie" do wielkości czereśni w wyobrażeniu mojego dekla. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×