Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Pholler tez tak mam niestety, wystarczy czasem jeden impuls i leze :(

Zakazana, Zestresowana, Pattison jak u Was? U mnie generalnie nie za dobrze, po 2 miesiacach spokoju wrocil dobrze znany mi bol dyskomfort w lewym boku aczkolwiek staram sie nie wkrecac za bardzo, bo przeciez dopiero co sie badalam. Wydaje mi sie, ze to jest jakis cholerny bol psychosomatyczny, bo pojawil sie teraz, kiedy mam wyjatkowo stresujacy okres w zyciu :(. Ale w miedzyczasie pojawiaja sie tez inne wkrety, a to czerniak, a to jakies natretne mysli, mam juz tego po dziurki w nosie, ja juz nawet nie wiem jak to jest zyc i myslec o zwyczajnych rzeczach, a nie ciagle nakrecac sie na cos, lekow brac nie chce, ale powaznie zastanawiam sie nad jakas terapia, problemem jest tylko znalezienie jakiegos polskiego terapety tutaj, mieszkam w malym miescie wiec musialabym jezdzic gdzies dalej :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@biedronka @zakazana88 @patisson134 Miałam mała przerwę w udzielaniu się na forum, powiem Wam ze miałam chwile „przerwy od nerwicy” i nawet moje problemy w toalecie jakby się unormowaly ale długo nie trzeba bylo czekać na powrót stresu. I to tak mnie złapało ze miałam mdłości nie mogłam jesc a i w toalecie kiepsko. Nie mam biegunek ale co rano dwa razy muszę się załatwić i oczywiście nie jest to tak jak powinno być ale obecnie się tym nie martwie bo dopadł mnie szum w uchu i kompletnie zakorkowało mi się ucho 😮 juz mam wkręty ze to jakis guz czy coś. Trzyma mnie juz pare dni i nie wiem kiedy mi słuch wroci :( a jak u Was sprawy w toalecie? @biedronka @patisson134 Jest lepiej, tylko u mnie bez zmian? 

@zakazana88 a jak u Ciebie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Pholler napisał:

Dobry wieczór zdołowani. Wywołany do raportu przez @Teksasa melduję że jest lekka poprawa, trochę stabilniej się robi, serta dziala, na razie głównie powodując dysfunkcje seksualne 🙂 ale nic tam funkcje seksualne, gdy o sens życia trzeba walczyć. Chyba, że seks jest sensem życia 🙂

wczoraj widziałem film, w którym w jednej ze scen lekarz bada węzły chłonne. Mimo, iż nie mam (nie miałem) jazdy z węzłami zrobiło mi się ciepło, pot na czole, niepokój, ten mój ulubiony "tryb awaryjny" - przetrwaj przy minimum aktywności, wyłącz bodźce i czekaj na automatyczny reset. Jak bym był jakimś automatem z algorytmem napisanym przez debila. Czyżbym więc nabył nowej podkategorii hipochondrycznej? Kiedyś już biegałem z węzłem, a jeden kloc to mi nawet postawil diagnozę "nawet nie chce Panu mówić, co to w pana przypadku może oznaczać" . Poszło, przeszło. To będzie super efekt jak wytlumie lęki o jednej choroby, a nabędę nowych. Psychika, która rozłazi się po jednej scenie w filmie, to dopiero dar.

 

Niestety zagrożenie hipochondryczne czai się wszędzie. Czytam teraz książkę Daniela Odiji "Przezroczyste głowy", właściwie jest to zbiór opowiadań. W jednym z nich narratorem był chłopiec chory na nieokreślonego raka, w następnym ćpun martwiący się o swoją trzustkę. Czytałem przed pójściem spać, więc oczywiście sen już był posrany, mianowicie: mój dobry kumpel oznajmił mi, ze ma raka trzustki i nie ma dla niego ratunku. Obudziłem się spocony, bo tak naprawdę w całym tym śnie non stop chodziło za mną przeczucie, że nie on jest chory, lecz ja, porąbane, nawet nie umiem tego wytłumaczyć.

Edytowane przez Tukaszwili

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica to jednak przekleństwo na całe życie. 

Miałam prawie 4 miesiące świętego, niczym niezmąconego spokoju... Od prawie 4 miesięcy nie byłam u żadnego lekarza, ani nie zrobiłam żadnego badania. Antybiotyki na borelioze skończyłam i nawet nie byłam sprawdzić, czy ok, bo miałam to w głębokim powazaniu. Niedawno wyszłam za mąż i ogólnie byłam super mega szczęśliwa. 

Tymczasem zawitał październik, jesienna aura daje mi się we znaki. Huśtawki nastrojów i znów te głupie myśli. Stare, dobrze znane problemy z oddychaniem i bóle pod lewym żebrem. Dziś to mi się nawet węzły przypomniały, ale póki co jeszcze nie mam ochoty ich obsesyjnie macac. Chociaz wiem, że jak były tak są. Staram się blokować myśli i znów nie wpaść, w to samo g... co kilka miesięcy temu. 

Zestresowana, cieszę się, że i u Ciebie było choć trochę lepiej 😘 myślę, że jak przez tyyyle miesięcy nic się nie pogorszyło, to nic się nie dzieje 🙂

Biedronka, tak to jest, nerwica da trochę odetchnąć, złapać trochę luzu i wraca... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, zestresowana1990 napisał:

@biedronka @zakazana88 @patisson134 Miałam mała przerwę w udzielaniu się na forum, powiem Wam ze miałam chwile „przerwy od nerwicy” i nawet moje problemy w toalecie jakby się unormowaly ale długo nie trzeba bylo czekać na powrót stresu. I to tak mnie złapało ze miałam mdłości nie mogłam jesc a i w toalecie kiepsko. Nie mam biegunek ale co rano dwa razy muszę się załatwić i oczywiście nie jest to tak jak powinno być ale obecnie się tym nie martwie bo dopadł mnie szum w uchu i kompletnie zakorkowało mi się ucho 😮 juz mam wkręty ze to jakis guz czy coś. Trzyma mnie juz pare dni i nie wiem kiedy mi słuch wroci :( a jak u Was sprawy w toalecie? @biedronka @patisson134 Jest lepiej, tylko u mnie bez zmian? 

@zakazana88 a jak u Ciebie? 

A u mnie chyba troszeczkę lepiej, zauważyłam że albo leki zaczynają już powoli malutkimi kroczkami pomagać albo mi się tylko wydaje. Jeszcze dodatkowo musze brac tabsy na uzupełnienie żelaza ugh okropne w smaku...Aż mnie mdli po nich. Jak na razie po sertralinie chyba nie mam jakichś skutków ubocznych, biorę od soboty juz całą tabletke i no zobaczymy jak to będzie 🙂 oczywiscie nadal zdarzają mi się bóle brzucha i luźne stolce ale chyba już tak o tym tyle nie myśle, będę jeszcze chodziła na psychoterapie. A u Ciebie kochana jeśli nerwica dała ci chwile spokoju to oznacza że teraz znów to wszystko wróciło ale tylko i wyłącznie z powodu stresu 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, zestresowana1990 napisał:

@biedronka @zakazana88 @patisson134 Miałam mała przerwę w udzielaniu się na forum, powiem Wam ze miałam chwile „przerwy od nerwicy” i nawet moje problemy w toalecie jakby się unormowaly ale długo nie trzeba bylo czekać na powrót stresu. I to tak mnie złapało ze miałam mdłości nie mogłam jesc a i w toalecie kiepsko. Nie mam biegunek ale co rano dwa razy muszę się załatwić i oczywiście nie jest to tak jak powinno być ale obecnie się tym nie martwie bo dopadł mnie szum w uchu i kompletnie zakorkowało mi się ucho 😮 juz mam wkręty ze to jakis guz czy coś. Trzyma mnie juz pare dni i nie wiem kiedy mi słuch wroci :( a jak u Was sprawy w toalecie? @biedronka @patisson134 Jest lepiej, tylko u mnie bez zmian? 

@zakazana88 a jak u Ciebie? 

No u mnie ból głowy czasem mija na chwilę Ale zostaje jeszcze to głupie uczucie w głowie i takie niby zawroty. Natretnych myśli tez nie potrafię się pozbyć, widzę że jak wychodzę w miast to to uczucie się nasila. Glowa tez czasem boli. 20 listopada mam rezonans jednak, choć bardzo co nie chce. Staram się odwracać uwagę od głupich myśli Ale kiepsko to idzie jak ciągle cos czujesz w głowie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, patisson134 napisał:

A jeszcze mam pytanie do tych co brali bądź biorą sertraline, myślicie że mogę mieć jeszcze skutki uboczne takie właśnie jak na przykład odruchy wymiotne? czy już raczej żadnych nie powinnam mieć po 10 dniach brania?

 

@patisson134 wiele przeczytałem na tym forum o sertralinie i sam wiele brałem. Najważniejsze reguły jakie obowiązują: Każda zmiana dawki może spowodować pojawienie się uboków , a uboki mogą się pojawić u niektórych bardzo późno i każdy inaczej reaguje na sertę. Więc... Nie ma reguł. Ja wchodzę po raz kolejny na sertę i mam inne skutki uboczne niż wcześniej, a poprzednich nie mam. Magia.

 

20 godzin temu, Tukaszwili napisał:

Niestety zagrożenie hipochondryczne czai się wszędzie. Czytam teraz książkę Daniela Odiji "Przezroczyste głowy", właściwie jest to zbiór opowiadań. W jednym z nich narratorem był chłopiec chory na nieokreślonego raka, w następnym ćpun martwiący się o swoją trzustkę. Czytałem przed pójściem spać, więc oczywiście sen już był posrany, mianowicie: mój dobry kumpel oznajmił mi, ze ma raka trzustki i nie ma dla niego ratunku. Obudziłem się spocony, bo tak naprawdę w całym tym śnie non stop chodziło za mną przeczucie, że nie on jest chory, lecz ja, porąbane, nawet nie umiem tego wytłumaczyć.

My naprawdę jesteśmy szaleni 🙂 Kiedyś kot mojego kolegi wszedł mi na kolana , a kumpel mówi, że on tak nigdy nie robi. Pomyślałem: on coś przeczuwa... 😁😅😣

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!Na nerwicę choruję od 20 lat ale teraz pojawił mi się nowy objawy i nie mam pojęcia czy to nerwy czy coś innego. Od dwóch dni mam mrowienie w gardle,okropne uczucie. Najgorzej jak cokolwiek wypije wtedy jest to tak silne. Czy ktoś z Was wie co to może być?Bo odchodzi już od zmysłów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Madzialenka napisał:

Witam!Na nerwicę choruję od 20 lat ale teraz pojawił mi się nowy objawy i nie mam pojęcia czy to nerwy czy coś innego. Od dwóch dni mam mrowienie w gardle,okropne uczucie. Najgorzej jak cokolwiek wypije wtedy jest to tak silne. Czy ktoś z Was wie co to może być?Bo odchodzi już od zmysłów.

Droga @Madzialenka czy miałaś podobne nietypowe parestezje? Ja miałem mrowienie dłoni i stóp, skóry głowy. Dwa lata temu miałem parzenie piszczeli - najdziwniejsza akcja. Niestety czegoś na wzór mrowienia w gardle nie miałem.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.10.2018 o 18:31, Roza00 napisał:

Nerwica to jednak przekleństwo na całe życie. 

Miałam prawie 4 miesiące świętego, niczym niezmąconego spokoju... Od prawie 4 miesięcy nie byłam u żadnego lekarza, ani nie zrobiłam żadnego badania. Antybiotyki na borelioze skończyłam i nawet nie byłam sprawdzić, czy ok, bo miałam to w głębokim powazaniu. Niedawno wyszłam za mąż i ogólnie byłam super mega szczęśliwa. 

Tymczasem zawitał październik, jesienna aura daje mi się we znaki. Huśtawki nastrojów i znów te głupie myśli. Stare, dobrze znane problemy z oddychaniem i bóle pod lewym żebrem. Dziś to mi się nawet węzły przypomniały, ale póki co jeszcze nie mam ochoty ich obsesyjnie macac. Chociaz wiem, że jak były tak są. Staram się blokować myśli i znów nie wpaść, w to samo g... co kilka miesięcy temu. 

Zestresowana, cieszę się, że i u Ciebie było choć trochę lepiej 😘 myślę, że jak przez tyyyle miesięcy nic się nie pogorszyło, to nic się nie dzieje 🙂

Biedronka, tak to jest, nerwica da trochę odetchnąć, złapać trochę luzu i wraca... 

Róża ja się zastanawiałam co tam u Ciebie, czy poradziłaś sobie z nerwica. Niestety to jest takie choróbsko ze potrafi odpuscic, człowiek mysli ze juz sobie z tym poradził aż tu raptem z nikad pojawia się jakaś jedna myśl i znów się nakrecamy. Ja mam dokładnie to samo. U mnie juz było lepiej ale teraz znów mnie naszło. Nawet teraz siedzę a serce wali czuje niepokój, w toalecie oczywiście bez zmian ale myśle wlasnie ze skoro tyle to juz trwa to byłoby tylko gorzej gdyby była to realna choroba. Mam taka nadzieje. A Ty kochana tez się trzymaj i pamiętaj ze to tylko nerwy. Jesteś zdrowa i spróbuj zwalczyć te mysli które powodują ze znów zaczynasz się czegoś bać..chociaż wiem jakie to trudne bo komuś łatwo radzić a samemu ciężko sobie przetłumaczyć :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, obłędna napisał:

cześć wszystkim, długo nie wiedziałam do jakiego wątku będę pasowała z moim "szaleństwem" ale widzę że znalazłam swoje miejsce 🙂 może głupio to zabrzmi ale dobrze się czyta te Wasze historie, w każdej znajduję cząstkę siebie..

A z czym się zmagasz? Jelita tez dają Ci się we znaki tak jak mi? 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, obłędna napisał:

cześć wszystkim, długo nie wiedziałam do jakiego wątku będę pasowała z moim "szaleństwem" ale widzę że znalazłam swoje miejsce 🙂 może głupio to zabrzmi ale dobrze się czyta te Wasze historie, w każdej znajduję cząstkę siebie..

Witaj @obłędna, podziel się z nami swoimi nerwicami 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i co? Miesiac serty. Wstaję rano i odruch wymiotny. Przyzwyczaiłem się. Potem półprzytomne ubieram się do pracy, jadę, siadam za biurkiem. Nie mija 60min i zaczyna się trzęsawka, wszystko we mnie chodzi, w głowie przewalają się myśli, ale ledwo mogę się na czymś skupić, siedzę żeby się wyciszyć w tym rozdygotaniu. Ręce jakieś bez koordynacji , głowa i wzrok jakieś bez koordynacji, wstaję jak na lekkim rauszu i senność. W ciągu około godziny ta wewnętrzna szarpanina wydusza ze mnie 50% sił, mam ochotę tylko na sen. Zapaści intelektualne, spowolnienie, na niczym nie mogę się zająć, bo bodźce mnie rozregulowują, nie wiem czy w tym stanie mógłbym pokolorować krasnala w kolorowance dla 3-latków. Cały czas nerwowy kaszel. Cykl tak dokładny, że aż podejrzany. Jeszcze raz badac tarczyce? Cukier? A może inne hormony? Jak myślicie, czy to jednak nadal nerwica?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badania nigdy nie zaszkodzą @Pholler. Oczywiście pewnie wyjdzie klasyka, czyli nerwica, lecz jeśli masz się poczuć bezpieczniej to lepiej pobrać krwi, skoczyć do lekarza, pogaworzyć z nim. Teraz też jestem w takim stanie pomiędzy. Znowu mam jakieś rozstroje żołądka, codziennie jeden stolec, ale raczej luźny. O jelita się nie martwię, bo kolonoskopię miałem 2 lata temu, zatem żaden rak się tam wyhodować nie byłby w stanie, gastroskopię miałem w tym roku, na której wyszedł jeno helicobacter. Parę dni temu dałem kał do badania na helicobacter - wynik ujemny, czyli eradykacja chyba udana, ale oczywiście nie wierzę do końca. Cały czas gdzieś myśli wirują wokół trzustki, bo czasem coś zakuje pod lewym żebrem. Z drugiej strony nawracające bóle w tym miejscu mam od 16 roku życia, czyli prawie połowa mego żywota na tym łez padole. Poza tym samopoczucie raczej dobre, żadnego osłabienia, apetyt dopisuje, chęci są. Ehhh, już sam kierwa nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Tukaszwili napisał:

Badania nigdy nie zaszkodzą @Pholler. Oczywiście pewnie wyjdzie klasyka, czyli nerwica, lecz jeśli masz się poczuć bezpieczniej to lepiej pobrać krwi, skoczyć do lekarza, pogaworzyć z nim. Teraz też jestem w takim stanie pomiędzy. Znowu mam jakieś rozstroje żołądka, codziennie jeden stolec, ale raczej luźny. O jelita się nie martwię, bo kolonoskopię miałem 2 lata temu, zatem żaden rak się tam wyhodować nie byłby w stanie, gastroskopię miałem w tym roku, na której wyszedł jeno helicobacter. Parę dni temu dałem kał do badania na helicobacter - wynik ujemny, czyli eradykacja chyba udana, ale oczywiście nie wierzę do końca. Cały czas gdzieś myśli wirują wokół trzustki, bo czasem coś zakuje pod lewym żebrem. Z drugiej strony nawracające bóle w tym miejscu mam od 16 roku życia, czyli prawie połowa mego żywota na tym łez padole. Poza tym samopoczucie raczej dobre, żadnego osłabienia, apetyt dopisuje, chęci są. Ehhh, już sam kierwa nie wiem.

Jesteś chyba @Tukaszwili jednak jeden lub dwa poziomy wyżej, myślisz racjonalnie, nawet nowe lęki racjonalizujesz. Ja jestem niestety w tej nerwicowej mgle, iść do lekarza się i boję, i się nie chce, i nie widzę sensu. Błędne koło zeswirowanego. Moje decyzje są irracjonalne, zachowania widocznie nienaturalne. Dlatego wolę tu wypytać i przekonać się, czy ktoś miał tak samo, w taki ludowy sposób oddzielania tego co jest normą od tego co jest patologia. To nawet pomaga. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Tukaszwili napisał:

Badania nigdy nie zaszkodzą @Pholler. Oczywiście pewnie wyjdzie klasyka, czyli nerwica, lecz jeśli masz się poczuć bezpieczniej to lepiej pobrać krwi, skoczyć do lekarza, pogaworzyć z nim. Teraz też jestem w takim stanie pomiędzy. Znowu mam jakieś rozstroje żołądka, codziennie jeden stolec, ale raczej luźny. O jelita się nie martwię, bo kolonoskopię miałem 2 lata temu, zatem żaden rak się tam wyhodować nie byłby w stanie, gastroskopię miałem w tym roku, na której wyszedł jeno helicobacter. Parę dni temu dałem kał do badania na helicobacter - wynik ujemny, czyli eradykacja chyba udana, ale oczywiście nie wierzę do końca. Cały czas gdzieś myśli wirują wokół trzustki, bo czasem coś zakuje pod lewym żebrem. Z drugiej strony nawracające bóle w tym miejscu mam od 16 roku życia, czyli prawie połowa mego żywota na tym łez padole. Poza tym samopoczucie raczej dobre, żadnego osłabienia, apetyt dopisuje, chęci są. Ehhh, już sam kierwa nie wiem.

Tylko, ze trzustka boli gdzie indziej 🙂

Zestresowana nic sie u mnie w toalecie nie zmienilo niestety :( Staram sie tym za bardzo nie przejmowac, ale jednak ciagle ogladam te kupe, to sie chyba nigdy nie zmieni ;)

Roza gratulacje przede wszystkim! Trzymaj sie i nie daj wciagnac z powrotem, jak widac nerwica to nie grypa, nie przechodzi latwo i szybko :( Ostatnio myslalam o Tobie i zastanawialam sie co u Ciebie.

U mnie nerwica czepia sie czego moze, jak nie martwie sie o swoje zdrowie to o zdrowie rodziny, raz jedno raz drugie, byle tylko napiecie bylo podtrzymane. Jak juz nie ma czego to dowala mi z derealka, ktora dla mnie jest w tym wszystkim najgorsza, juz wole te nieszczesna hipochondrie niz to uczucie, ze nie wiem gdzie jestem i strach, ze zaraz strace swiadomosc. Okropne. Najgorsze sa dla mnie poranki zaraz po przebudzeniu, otwieram oczy i mam stan bliski ataku paniki, nienawidze tego wszystkiego.

Edytowane przez biedronka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@biedronka - doskonale wiem, że trzustka trochę inaczej boli, dlatego pewnie nadal nerwica nie dokonała abordażu, wciąż się trzymam całkiem solidnie, potrafię racjonalizować, póki co nie oddaję tej suce okrętu, kapitan schodzi ostatni :D

@Pholler - no fakt, umiem te lęki całkiem nieźle tłumić, ale Twój stan niestety znam aż za dobrze. Nerwicowa maligna, ni to sen, ni rzeczywistość, wszystkie myśli skupione wokół zagrożenia życia. Z tym, że gdy mnie dopada ta zaraza, to pędzę do lekarza, to silniejsze ode mnie. Teraz nie chcę iść do lekarza, choć wiem, że jakaś pozytywna diagnoza dałaby mi spokój na kilka miesięcy.

 

No bo tak: może i mam luźny stolec rano, ale nie latam non stop do kibla, załatwiam się tylko po kawce, zazwyczaj w rejonach 11:00 - 12:00. Pod żebrem czasem zaboli, ale po stolcu przechodzi, podobnież jak po wypuszczeniu gazów. No i co najważniejsze - moje myśli są często skupione wokół żołądka, zatem mam świadomość, że nerwowość na tym punkcie może determinować srutę. Samopoczucie naprawdę mam dobre, na wymioty nie bierze, sił sporo, no i najważniejsze: apetyt. Kocham jeść, mógłbym ciągle, szczególnie po solidnych ćwiczeniach, które nadal staram się wdrażać w codzienność. Reasumując - nie jest najgorzej, na wadze nadal zmieściłem więcej pozytywów.

Edytowane przez Tukaszwili
Musiałem dokończyć myśl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przepraszam że nie opisałam co mi się dzieje, więc w skrócie..nerwica objawiać zaczęła mi się dobre kilka lat temu, jednak poprzednie epizody to był pikuś, brałam ok 6 m-cy lek antydepresyjny po czym żyłam pełnią życia jak normalny człowiek, po kilku latach znów jakieś stresy, wychowanie dziecka, budowa, brak kasy, zmiana pracy i stresujący początek w nowej, życie mnie jakoś przytłoczyło i przestałam sobie dawać radę, zaczęłam czuć ogromne zmęczenie, przychodziłam z pracy i leżałam nie mając ochoty wstać z łóżka, pojawiły się kołatania serca, jakieś drętwienia, mrowienia twarzy, skoki ciśnienia, mdło0ści, bóle brzucha..udałam się do lekarza, po badaniach krwi wyszła anemia, zaczęłam brać żelazo, pić soki po 2 m-cach anemi brak ale jakieś odchylenia w innych parametrach co oczywiście lekarz nie stwierdził że to chorobowe ale zaczął się mój maraton poszukiwania chorób, dalsze uczucie złego samopoczucia mnie nie opuszczało, odwiedziłam kardiologa, holter dobowy ok jedynie przyspieszone bicie serca ale podobno moja uroda więc metocard 25  do brania, poza tym mam stwierdzoną niedoczynoość tarczycy, zamiast gastrologa chirurg bo nie trzeba czekać (badanie usg jamy brzucha ok, gastroskopia, zapalenie błon śluzowych ale nic poza), niby człowiek zdrowy ale zaczęłam wsłuchiwać się w organizm, miałam już białaczke, raka trzustki, kości , guza mózgu, bolerioze itp.  trafiłam do szpitala bo miałam takie kołatania serca że myślałam że już się żegnam ze światem dodatkowo zaczęłąm drętwieć, zostawili mnie na różne badania, neurloogicznie, kardiologicznie ok, pacjent zdrowy, nie przekonało mnie to wcale ponieważ miałam problemy że mi słabo, nie miałam siły chodzić, szybka męczliwość więc wizyta u neurologa i psychiatry (biegiem ledwo doszłam ale już prywatnie bez kolejek ekspresowo), po badaniu TK niby ok, leki od psychiatry niewiele pomogły być może zbyt krótko brałam ale uznałam że jeśli psychicznie coś ze mną nie tak to sobie poradzę sama i męczę się do dziś, mam straszne zawroty głowy, odrealnienie, czasami jakies klatkowanie obrazu, zmęczenie, brak sił i ochoty do czegokolwiek, bóle w klatce, gula w gardle, ataki paniki, napięcie, lęk i lęk przed wyjściem  z domu boję się że się przewrócę itp. poczucie nie bycia sobą, jakby ja to nie ja ,czasem poczucie pustki przymulenie, odciecie od swiata, patrzenie jakby z za szyby , brak pewności siebie choć nie zawsze, przymuszanie prawie sie do wszystkiego, zaburzenia równowagi, już rzadziej, ciągłe zamartwianie się, bole karku, drżenie mięśni, kończyń.. no mogłabym tak ciągnąć , ogólnie jest mi źle samej ze sobą, płakać mi się chce, w dodatku zamartwiam się już i wyszukuję nowych chorób bo lekarka ostatnio zwórciła uwagę że mam powiększone węzły za uszami, zamiast zbadać już dopisuję sobie historię, zdaję sobie sprawę że to co się ze mną dzieje nie jest normalne, tak się nie da żyć   byłam już u psychologa 1 raz, taka ogólna wizyta, dziś mam 2 wizytę więc mam nadzieję ze zacznie ze mną jakoś pracować, bo od momentu otworzenia oczu od razu mam jakieś wewnętrzne skanowanie mojego samopoczucia, stawiam krok i oho zaczyna się, nie mam sił, kreci się w głowie itp. więc od rana nakręcam się na to że czuję się źle, w dodatku 100 razy dziennie macam węzły czy cos się przypadkiem nie zmieniło.. Tyle o mnie w wielkim skrócie, zdam relację jakie kroki podejmie psycholog, ale to już jutro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@obłędna

w Twojej wypowiedzi piszesz " leki od psychiatry niewiele pomogły być może zbyt krótko brałam ale uznałam że jeśli psychicznie coś ze mną nie tak to sobie poradzę sama " - to chyba największy błąd jaki każdy nerwicowej może popełnić. Skoro psychicznie Ci coś dolega, to niestety nie powinno się leczyć samemu, lecz korzystać z pomocy psychiatry. Leki, aby zadziałały, trzeba brać długo, niestety. Dobrze, że zdecydowałaś się na terapię, mam nadzieję, że pomoże, trzymam kciuki 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, obłędna napisał:

przepraszam że nie opisałam co mi się dzieje, więc w skrócie..nerwica objawiać zaczęła mi się dobre kilka lat temu, jednak poprzednie epizody to był pikuś, brałam ok 6 m-cy lek antydepresyjny po czym żyłam pełnią życia jak normalny człowiek, po kilku latach znów jakieś stresy, wychowanie dziecka, budowa, brak kasy, zmiana pracy i stresujący początek w nowej, życie mnie jakoś przytłoczyło i przestałam sobie dawać radę, zaczęłam czuć ogromne zmęczenie, przychodziłam z pracy i leżałam nie mając ochoty wstać z łóżka, pojawiły się kołatania serca, jakieś drętwienia, mrowienia twarzy, skoki ciśnienia, mdło0ści, bóle brzucha..udałam się do lekarza, po badaniach krwi wyszła anemia, zaczęłam brać żelazo, pić soki po 2 m-cach anemi brak ale jakieś odchylenia w innych parametrach co oczywiście lekarz nie stwierdził że to chorobowe ale zaczął się mój maraton poszukiwania chorób, dalsze uczucie złego samopoczucia mnie nie opuszczało, odwiedziłam kardiologa, holter dobowy ok jedynie przyspieszone bicie serca ale podobno moja uroda więc metocard 25  do brania, poza tym mam stwierdzoną niedoczynoość tarczycy, zamiast gastrologa chirurg bo nie trzeba czekać (badanie usg jamy brzucha ok, gastroskopia, zapalenie błon śluzowych ale nic poza), niby człowiek zdrowy ale zaczęłam wsłuchiwać się w organizm, miałam już białaczke, raka trzustki, kości , guza mózgu, bolerioze itp.  trafiłam do szpitala bo miałam takie kołatania serca że myślałam że już się żegnam ze światem dodatkowo zaczęłąm drętwieć, zostawili mnie na różne badania, neurloogicznie, kardiologicznie ok, pacjent zdrowy, nie przekonało mnie to wcale ponieważ miałam problemy że mi słabo, nie miałam siły chodzić, szybka męczliwość więc wizyta u neurologa i psychiatry (biegiem ledwo doszłam ale już prywatnie bez kolejek ekspresowo), po badaniu TK niby ok, leki od psychiatry niewiele pomogły być może zbyt krótko brałam ale uznałam że jeśli psychicznie coś ze mną nie tak to sobie poradzę sama i męczę się do dziś, mam straszne zawroty głowy, odrealnienie, czasami jakies klatkowanie obrazu, zmęczenie, brak sił i ochoty do czegokolwiek, bóle w klatce, gula w gardle, ataki paniki, napięcie, lęk i lęk przed wyjściem  z domu boję się że się przewrócę itp. poczucie nie bycia sobą, jakby ja to nie ja ,czasem poczucie pustki przymulenie, odciecie od swiata, patrzenie jakby z za szyby , brak pewności siebie choć nie zawsze, przymuszanie prawie sie do wszystkiego, zaburzenia równowagi, już rzadziej, ciągłe zamartwianie się, bole karku, drżenie mięśni, kończyń.. no mogłabym tak ciągnąć , ogólnie jest mi źle samej ze sobą, płakać mi się chce, w dodatku zamartwiam się już i wyszukuję nowych chorób bo lekarka ostatnio zwórciła uwagę że mam powiększone węzły za uszami, zamiast zbadać już dopisuję sobie historię, zdaję sobie sprawę że to co się ze mną dzieje nie jest normalne, tak się nie da żyć   byłam już u psychologa 1 raz, taka ogólna wizyta, dziś mam 2 wizytę więc mam nadzieję ze zacznie ze mną jakoś pracować, bo od momentu otworzenia oczu od razu mam jakieś wewnętrzne skanowanie mojego samopoczucia, stawiam krok i oho zaczyna się, nie mam sił, kreci się w głowie itp. więc od rana nakręcam się na to że czuję się źle, w dodatku 100 razy dziennie macam węzły czy cos się przypadkiem nie zmieniło.. Tyle o mnie w wielkim skrócie, zdam relację jakie kroki podejmie psycholog, ale to już jutro

@obłędna miło nam, że podzieliła się swoimi przejściami. Z opisu wynika, że jesteś w dobrym miejscu, wśród swoich 🙂 widze, że przeszłaś sporo, jesteś weteranem walki na froncie z własnym umysłem, współczuję. Tu się wspieramy, na tyle oczywiście na ile nasze rozregulowane psychiki pozwalają. Doszliśmy się tez lękami i dolegliwościami, porównujemy między sobą. Taka grupa wsparcia i wyrzucania z siebie psychicznych toksyn. Najogolniej: witamy w naszej bajce.😁

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×