Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

ooo właśnie, lęk przed opętaniem! Też to miałem wielokrotnie, szczególnie po oglądaniu jakiś posranych horrorów.
no nie mogę tego pojąć, serio (nikogo nie mam zamiaru urazić) ale to jest dziwne! :shock: to brzmi niedorzecznie, można to porównać do czasów "chrystusowych" (pomijam źródła wiarygodności) zabili niewinnego, za to że miał omamy, bo nie znali w tamtych czasach chorób psychicznych! opętanie zawsze powiązane jest z wierzeniami, najczęściej opętanie przez diabła/szatana jak zwał tak zwał - wiara katolicka! to zawsze zastraszanie ludzi, to szantaż moralny! ale to moje prywatne zdanie!

-----------------------------------------------------------------------------

zwyczajnie to olejcie, tak mi się ulało, ale musiałem to napisać! :hide:

Wiesz co, zdawalam sobie sprawe,ze to niedorzeczne i dziwne,ale to dzialalo na takiej samej zasadzie jak lęk przed wychodzeniem z domu,boimy sie ,ale czego? Przeciez nic nam sie nie moze stac,z opętaniem bylo tak samo,nic Ci nie grozi ale to i tak siedzi w Tobie i zadręcza Cie,na szczescie juz sie tego pozbylam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, zdawalam sobie sprawe,ze to niedorzeczne i dziwne,ale to dzialalo na takiej samej zasadzie jak lęk przed wychodzeniem z domu,boimy sie ,ale czego? Przeciez nic nam sie nie moze stac,z opętaniem bylo tak samo,nic Ci nie grozi ale to i tak siedzi w Tobie i zadręcza Cie,na szczescie juz sie tego pozbylam
to bardzo pozytywne i budujące! :) potrafię sobie wyobrazić pewne obawy, czy blokadę przed wychodzeniem, to zawsze idzie w parze ze strachem o własne życie, lęk przed śmiercią! ale nie mogę pojąć genezy tego lęku!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko to skumać, też nie wiem skąd to mi się wzięło. Zresztą większość moich lęków, które miałem i miewam, były i bywają absurdalne. Bo kto normalny wkręca sobie raka jelita, tylko dlatego, że mocno podtarł dupsko i na papierze pojawiła się krew? Niestety nerwica może zaatakować z każdej strony. Wiara zawsze była dla mnie tematem ważnym, ale nie potrafiłem do niej podejść bezkrytycznie, wielkrotnie wątpiłem i dalej mi się to zdarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie potrafię pojąć tego,że nawet kiedy się nie denerwuję,to nerwica i tak ze mną jest,codziennie budze sie i pierwsza mysl ktora mi przychodzi do glowy to ze i tak nie bedzie normalnie bo nie ma dnia bez jakiegokolwiek przypomnienia sobie o tej „przyjaciółce”

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tukaszwili, maarry, okay, ale jakbyście to zobrazowali, nadali temu jakiś namacalny kształt, da się to tak jednoznacznie opisać? porównać do czegoś? przypisać jakieś cechy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

distorted_level68 , ale pytasz o ten lęk przed opętaniem? Nie jestem w stanie do niczego go porównać, to po prostu abstrakcja, która bardziej w sumie pasuje do nerwicy natręctw, nawet chyba widziałem na subforum tejże przypadłości taki temat. Po prostu nachodzą mnie czasem, choć obecnie bardzo rzadko i łatwo sobie z tym radzę, natrętne myśli dotyczące religii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zresztą nie ważne czy ktoś uznaje opętanie za działanie diabła czy zaburzenie psychiczne. Ten stan i tak budzi strach i żaden człowiek nie chciałby go doświadczyć. Ja jak chodziłem jeszcze do podstawówki to nie umiałem zasnąć ze strachu przed tym stanem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko to skumać, też nie wiem skąd to mi się wzięło. Zresztą większość moich lęków, które miałem i miewam, były i bywają absurdalne. Bo kto normalny wkręca sobie raka jelita, tylko dlatego, że mocno podtarł dupsko i na papierze pojawiła się krew? Niestety nerwica może zaatakować z każdej strony. Wiara zawsze była dla mnie tematem ważnym, ale nie potrafiłem do niej podejść bezkrytycznie, wielkrotnie wątpiłem i dalej mi się to zdarza.

 

Wątpliwości świadczą o sile wiary, a nie o jej słabości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A propos opętań. Wychodzimy poza utarte terminy i skojarzenia z nimi związane i zdajmy sobie sprawę, że wirusy posiadają nie tylko inteligencję indywidualną, ale też coś na wzór świadomości kolektywnej. Są więc jako jednostka chorobowa "złym bytem". Więc jeśli grypa może być tak postrzegana to dlaczego zaburzenie psychiczne (wywoływane przez szereg patogenów) nie? Bardzo wiele mikroorganizmów działa celowo (ma świadomość celu, obiektu, metody). Jest więc instrumentem, któremu ktoś nadal lub coś nadało większą czy mniejsza jaźń. To taka smietnikowa filozofia na boku :)

 

Nigdy nie bałem się opętania, ale przy pierwszym wejściu na escitalopram, gdy pojawiły się myśli samobójcze bałem się szaleństwa, utraty zmysłów, dewastacji tożsamości i przekształcenia się w kogoś innego. Tak, wiem, brzmi to jak definicja opętania, ale u mnie to miało charakter endogenny. Wiem, że psychika może zamienić nas w potwora, szaleńca, warzywo, psychopatę... Jakby ktoś rzucał... Klątwy :)

 

Dziś czuję się jak 15 minut przed wybuchem grypy, ciepło i zimno, bolą mięśnie, wzrok się mgli. W środku telepawka, a to wszystko bo idę dzisiaj na rutynowe badania z dzieckiem .

Co za cholerny wysysający siły stan napięcia. Znowu. Kur#a.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, choroby psychiczne mogą być spowodowane infekcją wirusową mózgu, jest taka teoria.

 

Mam teraz podobnie do tego co miałeś. Strach przed zwariowaniem, rozszczepieniem osobowości, zmianą w kogoś innego. To jest okropne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, ja dzis tez jakos marnie. Albo mi goraco, albo trzese sie z zimna, totalna niechec i nieogarniecie. Nie mam motywacji kompletnie do niczego, a zaraz mam wizyte u dentysty :-/ I juz mam ogolnie taki zwiększony lęk. W dodatku caly czas mam lekki bol podbrzusza i juz sie zaczynam nim powaznie stresowac :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, ja dzis tez jakos marnie. Albo mi goraco, albo trzese sie z zimna, totalna niechec i nieogarniecie. Nie mam motywacji kompletnie do niczego, a zaraz mam wizyte u dentysty :-/ I juz mam ogolnie taki zwiększony lęk. W dodatku caly czas mam lekki bol podbrzusza i juz sie zaczynam nim powaznie stresowac :(

 

Myślę, że póki będziesz trwała w stresie, póty brzuch boleć Cię będzie. No ale mądrzyć to się mogę, a sam panikuję na byle zakłucie. W Polsce solidnej zimy nie mieliśmy w tym roku, nie wymroziło zarazków i wszyscy chorują. Wczoraj do roboty nie poszedłem, bo mi szefowa zabroniła, gdyż brzmiałem koszmarnie i nos wycierałem co sekunda. Dziś już lepiej, Fervex, lewoskrętna witamina C i solidne wypocenie postawiły mnie na nogi. Teraz funkcjonuję jakoś bez somatów, z rana była kula w gardle, ale im dalej w las, tym więcej luzu i stopniowo przeszkoda zmalała, przez pewien czas nawet nie była wyczuwalna, ale wtedy sobie o niej przypomniałem i znowu się pojawiła :D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ukrywam, że bywało zdecydowanie gorzej. Teraz jestem w stanie prowadzić całkiem normalny tryb życia, w pracy skupiam się na obowiązkach, nie śledzę na stronach medycznych. W domu poczytam, film obejrzę, z narzeczoną pogadam o pierdołach :D. Cały czas jednak łaskocze mnie po plecach widmo niepokoju, przypomina o sobie taką kulą w gardle, czy jakimś ukłuciem w klacie, pod lewym żebrem, czy gdziekolwiek indziej. Dodatkowo cały czas mam jakieś bóle w plecach podczas połykania. Raz mniejsze, raz większe, czasem w ogóle ich nie czuję (zależy od pozycji, w której przebywam). Za 8 dni gastroskopia, która oczywiście przeraża. Nawet nie chodzi o samo badanie, bo zdaję sobie sprawę, że nie należy od przyjemnych, lecz o wynik tegoż. Znacie doskonale to absurdalne i paradoksalne zarazem uczucie, gdy niepokoi fakt, że jest się wyjątkowo spokojnym. Zawsze jak panikowałem i robiłem badania, to wychodziły dobre wyniki, więc teraz się obawiam, że skoro funkcjonuję normalnie, to coś wylezie. Tak poza tym czuję się dobrze, nie chudnę, mam sporo sił, apetyt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam kolejne schizy. Jestem tym juz bardzo wyczerpana.

Dzisiaj zauwazylam ze na obojczyku, na tej kosci ma z jednej strony przesuwalna grudkie ktora przelewa sie pod palcami jak poziomo macam tamto miejsce. Po drugiej stronie w tym miejscu tez chyba mam cos takiego tylko mniejsze.

Niewiem czy to jakas prawidlowa budowa anatomiczna czy jakis rak.

O powiekszonych wezlach podobjczykowych pisza same straszne rzeczy. Ale ja niewiem czy to wezly czy moze jakies sciegna?

3 miesiace temu mialam usg szyi. Wszystko bylo ok

Niewiem czy mam jutro isc z tym do internisty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam kolejne schizy. Jestem tym juz bardzo wyczerpana.

Dzisiaj zauwazylam ze na obojczyku, na tej kosci ma z jednej strony przesuwalna grudkie ktora przelewa sie pod palcami jak poziomo macam tamto miejsce. Po drugiej stronie w tym miejscu tez chyba mam cos takiego tylko mniejsze.

Niewiem czy to jakas prawidlowa budowa anatomiczna czy jakis rak.

O powiekszonych wezlach podobjczykowych pisza same straszne rzeczy. Ale ja niewiem czy to wezly czy moze jakies sciegna?

3 miesiace temu mialam usg szyi. Wszystko bylo ok

Niewiem czy mam jutro isc z tym do internisty

 

Jaki znowu rak? Przy nowotworze to byś miała ogromne te węzły. Poza tym nawet nie wiesz czy to w ogóle węzły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tukaszwili no wlasnie te wezly przy obojczykach to podobno wogule nie powinny byc powiekszone.

U mnie to taka jakby podluzna klucha. Pocieszam sie ze z obu stron symetrycznie, tylko z lewej sporo wieksza. I nie jest to w tym dole nad obojczykiem tylko tak jakby na brzegu kosci.

Chyba jednak przejde sie do tego internisty. Moze mnie nie wywala z przychodni jak mnie znowu zobacza.

Kiedys to po takiej wizycie czulam sie jak nowonarodzona, wielka ulga a teraz... Teraz czuje sie jak ostatni kretyn, jest mi smutno i tylko czekam kiedy znowu znajde cos nowego. A dzieje sie to przewaznie dosc szybko.

Ja juz chyba stracilam nadzieje ze sie z tego wylecze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam kolejne schizy. Jestem tym juz bardzo wyczerpana.

Dzisiaj zauwazylam ze na obojczyku, na tej kosci ma z jednej strony przesuwalna grudkie ktora przelewa sie pod palcami jak poziomo macam tamto miejsce. Po drugiej stronie w tym miejscu tez chyba mam cos takiego tylko mniejsze.

Niewiem czy to jakas prawidlowa budowa anatomiczna czy jakis rak.

O powiekszonych wezlach podobjczykowych pisza same straszne rzeczy. Ale ja niewiem czy to wezly czy moze jakies sciegna?

3 miesiace temu mialam usg szyi. Wszystko bylo ok

Niewiem czy mam jutro isc z tym do internisty

 

Ja gdzieś kiedyś opisywałam tutaj moje jazdy na tle chłoniaka i ziarnicy. I pamiętam, co powiedział mi lekarz: węzły przy tego rodzaju chorobach są ogromne i często widoczne na ierwszy rzut oka. Więc nie jesteś chora :D

 

 

A ja mam znowu nawrót hipochondrii. Od niedzieli mam gigantyczny katar, który teraz zanikł i zamienił się w wysuszone gardło i kaszel. O 19 miałam 37 i trzy kreski gorączki i mało nie odleciałam. Mam czarne myśli, że to zapalenie płuc lub inna ciężka choroba. Jestem cała obolała od kasłania (bo kaszlę nawet na siłę) i od pozycji półleżącej (boli mnie kręgosłup) ale jestem pewna że to jakieś straszliwe bóle zwiastujące chorobę trawiącą moje ciało. Odwala mi kompletnie, chce mi się ryczeć. Na logikę tłumaczę sobie wszystko tak, jak wyjaśniano mi na terapii, ale nerwicowa strona mojej osobowości chwilami przejmuje kontrolę.

 

Boże, jak ja chciałabym byc normalna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie szczególnie do damskiej części,zauważyłyście moze ze przez nerwice straciłyście bardzo dużo włosów? Kiedyś mialam ich o wiele,wiele wiecej,a teraz.. :(

 

Wszak kobietą nie jestem, ale pozwolę sobie odpowiedzieć :P. Też przez nerwicę straciłem trochę włosów, do bycia łysym sporo mi brakuje, ale kiedyś byłem w stanie nosić długie, gęste włosy. Teraz muszę mieć modną fryzurę z łysymi bokami i zaczesem w tyło-bok :D. Miałem okres, gdy codziennie leciało mi ze łba. A w mojej rodzinie sami kudłacze, dodatkowo problemy włosowe zaczęły się przy ataku nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha! A u mnie wypadanie włosów to coś co mnie kompletnie ominęło! Przynajmniej jedno :) odpukac. I siwych też nie mam. Odpukac. Ale to oczywiste, że nerwica ma związek z włosami, to od wieków znany związek. Siwienie od strachu i siwienie od trosk opisuje literatura :)

U mnie odbija się to bardziej na skórze: cieńka, wiotka, ścieńczona. Wampiryczna wręcz, ale nie w taki filmowy, atrakcyjny sposób :)

 

Fuzzystone - ja przechorowalem cały listopad, kaszel mnie wykańczał, za cholerę się nie kończył. To jakiś nowy patogen, połowa przychodni tak szczekała jak ja, a zawalona była po brzegi.

 

U mnie zmiana zwrotu w nerwicy - skupianie się na chorobach rodziny. Od wczoraj regres chorobowy, chodzę jak nakręcony, nie potrafię znaleźć zajęcia, zająć głowy czymś innym niż chorobami, walczę ze sobą, żeby nie szukać w googlu. A właśnie wszedłem na 100 serty i miałem schodzić z lorafenu. Chyba jadnak lorafen nadal będzie cały czas w kieszeni i pogotowiu. Eh.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, noszenie Lorafenu w kieszeni jest samo w sobie świetnym lekarstwem. Świadomość, że w każdej chwili można zażyć złotą pigułkę, która ukoi nerwy, potrafi wyciszyć. Zawsze wtedy powtarzam sobie, jeśli łapie mnie szajba - spokojnie, mam Lorafen, to tylko nerwica, wezmę go jak będzie gorzej. Pomaga, naprawdę. Widzę, że wielu z Was ma lęki o bliskich. Mnie to chyba nigdy nie trafiło, ale pewnie prędzej czy później ten rodzaj szajby zaatakuje, to nieuniknione. Dziś natomiast z rana kula w gardle, oczywiście po przyjeździe do pracy, po zjedzeniu śniadania i wypiciu kawy, wszystko przeszło. Wieczorem znowu dopadnie, pochwyci w sidła, zaciśnie szpony na bezbronnej gardzieli i odda mi swoją całą uwagę. Dobrze, że chociaż zgagi nie mam, ale może lepiej nie chwalić dnia przed zachodem słońca. Czuję lekkie roztrzęsienie wewnątrz, wrażenie tachykardii, mimo miarowego i dość spokojnego rytmu serca. To też jeden z najzjebańszych (ha, wymyśliłem nowe słowo!) somatów, jakie mnie dopadają. Mierzę tętno - alles klar, bije dobrze, ale organizm daje odczucia biegu, abstrakcja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×