Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zazdrość


poem

Rekomendowane odpowiedzi

To niszczące uczucie dość często mi towarzyszy z różnym nasileniem. Taka mieszanka złości, żalu, poczucia bycia gorszą, nic nie wartą, przy tym poczucie opuszczenia, wrogiego nastawienia od i do ludzi. Wycofuję się, zamykam, zapadam i myślę tylko jak mogłam sądzić, że jestem w czymś dobra, gdy jestem strasznie, okrutnie marna.

 

Mam (choć ta potrzeba wydaje mi się być obca) taką potrzebę bycia jedyną, najważniejszą - albo wcale nie być (jakoś sztucznie mi to brzmi, bo nie wiem "skąd mi się to wzięło" - może dlatego, że jak jest ktoś inny to na pewno jest lepszy).

Nie chodzi o perfekcjonizm czy ambicje. W zasadzie każde moje staranie o coś kończy się poczuciem "znowu coś udaję".

 

Skończę tak bez puenty trochę, ale mam taki temat do przemyślenia, chciałabym się tym podzielić, spojrzeć inaczej. Wysyłam zanim znowu się rozmyślę z założenia tego wątku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzadko odczuwam zazdrość, bo staram się wykorzenic tę emocję.. zawsze będzie ktos zdolniejszy, ładniejszy, bogatszy, szczesliwszy - jak zacznę takim ludziom zazdrościć, to nigdy nie przestanę ... bo niezaleznie co sama osiągnę, i tak szybko znajdzie się ktoś lepszy ;)

 

Co do kwestii bycia "jedynym i wyjatkowym" to każdy z nas taki jest. Stanowi jedyną i wyjątkową mieszanke genów, przeżyc i doświadczeń ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem chorobliwie zazdrosna i wiem co przeżywasz. Też się tak czuję - taka poniżona, gorsza, a kiedy już przypominam o swoim istnieniu czuję jak bardzo się zapadam. Tracę szacunek do samej siebie, honoru jakbym zupełnie nie miała... Potem siedzę i płaczę nad samą sobą, że mój chłopak miał przede mną dziewczynę, o której mi opowiadał, że widuje się z innymi ludźmi, że był kiedyś na imprezie z jakąś dziewczyną, a ze mną nie, że odezwał się do współlokatorki, a ja jej nie lubię. Tak wiem, brzmi idiotycznie, można by rzec, że jestem głupia, ale grunt, że ja w zasadzie sama nie wiem dlaczego taka jestem. Staram się nad tym zapanować, jakoś sobie radzić, ale nie umiem. Mnie jak najdzie dzika zazdrość i gniew, to też agresja głownie słowna, chociaż czasem nawet z rękoma napadałam na chłopaka. Jak widzisz, ja nie umiem powstrzymać mojej zazdrości. Myślę, że ma to coś wspólnego z moją przeszłością. Od przedszkola byłam postrzegana jak nit przez rodziców i dziadków. Nie wierzyli mi nigdy - ktoś przyszedł na skargę, że rzekomo coś tam zrobiłam ich córce - nic nie zrobiłam, ale wp*****l i tak musiałam dostać, cóż że mówiłam, że niewinna... Oceny miałam dobre, ale nigdy dość dobre, by nie czuć się gorszą od córki nauczycielki. Miała taką samą średnią jak ja - ale Ania to była zawsze i tak pupilka... W domu często wysłuchiwałam - a dlaczego Ania jest na 1 miejscu, a nie ty? W gimnazjum i liceum było to samo. W klasie czułam się gorsza, bo musiałam chodzić w dziecinnych ciuszkach, kosmetyków mieć nie mogłam, bo naturalnie moi dziwni rodzice zabraniali. W kółko powtarzali, że jestem g***o smierdzące, zbyt małe zeby się malować. Kiedy mama zapytała mnie o chłopaka, powiedziałam zgodnie z prawdą, że jest taki co mi się podoba. Po wywiadówce usłyszałam więc, ze niczym się nie zajmuje tylko tym chłopakiem i z roku na rok jestem coraz bardziej pusta. Nie wolno mi było nigdzie wychodzić, ciągle tylko dom i nauka i dom. Co z tego? - i tak zawsze byłam wielkim zerem, bo mój brat to umie cięzko pracować, a ja tylko leń i ciapa, strach mi cokolwiek dać do roboty bo pewnie spieprzę jak zwykle. Tak naprawdę nikt nie dał mi szansy nigdy spróbować, nigdy mi nikt nie powiedział, żebym ugotowała obiad. Setki razy widziałam jak się to robi i poradziłabym sobie bez najmniejszego problemu, ale i tak nie warto. Byłam zazdrosna o koleżanki - że się malują, fajnie ubierają, chodzą na dyskoteki, mają chłopaka i nikt na nie naciska. Mnie nikt nigdy nigdzie nie zparaszal, nie mówił mi że jestem ładna, fajna, nie pocieszał. Byłam wyśmiewana i cięzko mi było znaleźć w kimkolwiek oparcie. Wyłam po nocach, włóczyłam się w samotnosci tu i tam. Kiedyś matka zaczęla mnie pytać czy mam chłopaka - nie miałam, nikomu sie nie podobałam i tak, ale ona "kłamiesz, masz, bo gdzie, żeby taka dziewczyna nie miała...." Cholera mnie brała, ale dla świętego spokoju wymysliłam sobie Bartka, a ta drążyła i drążyła... Nienawidzę mojego zycia za to. Czuję się zgnojona, zniszczona, marna, nie warta niczyjej uwagi i nadal jestem o wszystko zazdrosna i byc może niesłusznie uważam, że wszyscy patrzą na mnie z góry... Nie umiem się odnaleźć i czasem marzę żeby gdzieś wyjść, a czasem chcę po prostu być sama, zamknąć się gdzieś z dala od świata i nikogo nie słuchać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też dobrze znam uczucie zazdrości, oczywiście dotyczące partnerów życiowych. Jedyny sposób na pozbycie się tego, to zbudowanie silnego zaufania w związku, opartego na wzajemnym szacunku, przyjaźni. Mnie się udało :D

 

-- 17 sie 2013, 21:03 --

 

A jeśli chodzi o taką życiową zazdrość, to także wymaga pracy. Osiągnięcie dojrzałości, wiary w siebie, określenia swoich celów życiowych, własnych możliwości i rzeczy niemożliwych bardzo ułatwia życie, porządkuje i pozwala normalnie żyć...to długotrwały proces, wymagający dużo cierpliwości, ale nie niemożliwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam taką mieszankę uczuć ale mi nie kojarzy się to z zazdrością akurat. O co/o kogo?

Miałam na myśli to, że zazdrość wywołuje taki zestaw uczuć.

Taka życiowa zazdrość, nie o kogoś, z kim jestem związana.

 

Co do kwestii bycia "jedynym i wyjatkowym" to każdy z nas taki jest. Stanowi jedyną i wyjątkową mieszanke genów, przeżyc i doświadczeń ;)

Często mi się wydaje właśnie, że jestem przeciętna i nic tego nie zmieni. Głupia i pusta. Cokolwiek zrobię jest tylko czynem, nie mną. Chwilami zdarza mi się lepsze samopoczucie, zaczynam wierzyć, że może być lepiej. Prędzej czy później to mija.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poem, też na takie coś cierpię, ale chyba jest u mnie z tym lepiej niż kiedyś jak byłem nastolatkiem czy 20 latkiem gdzie ta zazdrość i złość o to że innym się udaje a mi nie na różnych polach była przeogromna. Dziś też czasem tak mam ale jakoś w łagodniejszej formie i głównie chodzi o aspekty materialno- statusowe.

W zasadzie każde moje staranie o coś kończy się poczuciem "znowu coś udaję".
tak chyba odczuwa większość osób z depresją czy zaniżoną samooceną że sukcesy to fuks i nie nasza zasługa w przeciwieństwie do porażek które są zawsze naszą winą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak chyba odczuwa większość osób z depresją czy zaniżoną samooceną że sukcesy to fuks i nie nasza zasługa w przeciwieństwie do porażek które są zawsze naszą winą.
Zgadzam się. Ale skoro to kwestia odczuć, a właściwie przekonań, to można to zmienić. Jak? - Wyłapywać te przekonania w momencie, gdy się pojawiają i polemizować z nimi. Zamiast wierzyć w wyjaśnienie: 'znowu nawaliłem/łam, bo .... się nie udało, jestem beznadziejny/a', można kontrować: 'jak to nawaliłem/łam? przecież udało mi się ... i ... , znajomi cenią mnie jako speca od ... , może i nie potrafię wykonywać ... , ale za to potrafię ... , więc nie jestem beznadziejny/a!'

Zmienianie tego typu przekonań (które zazwyczaj są głęboko zakorzenione), nie jest łatwe na początku, ale w miarę nabierania praktyki, udaje się coraz lepiej, a co najważniejsze, ta technika jest skuteczna! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Często mi się wydaje właśnie, że jestem przeciętna i nic tego nie zmieni. Głupia i pusta.

a tam głupoty piszesz, gdyby nie Ty zgubiłbym się w lesie i chodził całą noc z pokrwawionym palcem ;)

 

Gods Top 10 dobrze piszesz, ale ciężko to wprowadzić w życie jak całe życie towarzyszył Ci wewnętrzny negator który podważał twoje każde osiągnięcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gods Top 10 dobrze piszesz, ale ciężko to wprowadzić w życie jak całe życie towarzyszył Ci wewnętrzny negator który podważał twoje każde osiągnięcie.
Ciężkie są początki, gdy często zdarza się kombinacja: 'krok do przodu, dwa do tyłu'. Ale po przebrnięciu przez początek, gdy nowa zmiana stanie się nawykiem, jest coraz łatwiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poem, my tu cie lubimy i kto wie, może nawet sympatię do ciebie budują cechy, które ty uważasz za wady.

 

Zazdrość też mi towarzyszy, najczęściej jak już, to wobec szczęśliwych osób. Z racji, że czasem interesuje się różnymi filozofiami nastawionymi na osiągnięcie trwałego szczęścia, zazdrość mogę czuć do tych wszystkich typków, którzy je osiągnęli. Typu: medytował pod drzewem i nagle zrozumiał przyczynę cierpienia :P A 500 mnichów siedzi od 20 lat w zakonie i żadnemu z nich to się nie wydarzyło. To jest jedyny rodzaj zazdrości jaki chowam. Bo zazdrość o status, rzeczy materialne, powodzenie wśród ludzi, to jest zmienne i działa wg. zasady raz na wozie, raz pod wozem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poem, my tu cie lubimy i kto wie, może nawet sympatię do ciebie budują cechy, które ty uważasz za wady.

I jak w takiej sytuacji mam "przyjąć" to, że ktoś mnie lubi za coś czego ja nie znoszę...

Ja też częściej zazdroszczę rzeczy niematerialnych. Pieniądze można zarobić, oczywiście jeśli się ma pracę.

a tam głupoty piszesz, gdyby nie Ty zgubiłbym się w lesie i chodził całą noc z pokrwawionym palcem ;)

Głupia jestem to piszę głupoty :P Nie wiem co to za argument, jest nieadekwatny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat w pisaniu głupot to mnie nikt nie przebija

Muszę przyznać rację :uklon:;)

 

Nie chodzi o mądrość...

co gorsza ja nie tylko je piszę ale i czasem robię.

A wracając do głównego tematu to moją opcją kiedyś na obniżenie zazdrości było obracanie się wśród ludzi którzy tzw sukcesów życiowych nie odnoszą raczej choć niekoniecznie to było towarzystwo dla mnie ale przynajmniej mnie zazdrość aż tak nie zżerała jakbym miał się wśród ludzi sukcesu i zadowolonych z życia obracać. Ludzie mnie podziwiali bo nie przepijałem, przepuszczałem na inne używki całej wypłaty i nie zawalałem pracy przez niedysponowanie poużywkowe i to już był powód do dumy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co gorsza ja nie tylko je piszę ale i czasem robię.

Chyba każdy człowiek czasem popełni coś głupiego, tylko nie każdy jako tako potrafi znieść to uczucie. Ja nie potrafię.

A może te głupie rzeczy wcale nie są aż takie głupie, tylko se wkręcamy to i przeżywamy. Silni i zdrowi psychicznie ludzie pewnie na to zbytniej uwagi nie zwracają ot nauczka na przyszłość co najwyżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poem, nie jesteś definiowana wyłącznie przez swoje błędy i pomyłki! :nono: Jesteś kimś więcej, niż osobą, która popełnia tylko błędy! Co prawda na Zlocie nie rozmawialiśmy dużo (nie dało się przebrnąć przez to grono osób, na których wywarłaś wielkie wrażenie ;) ), ale nawet przez ten krótki czas poznałem Cię jako osobę mądrą, pełną ciepła i serdeczności. Myślę, że inni zlotowicze odnieśli podobnie pozytywne wrażenia po rozmowach z Tobą, skoro zawsze miałaś towarzystwo. :D

Skoro w tym momencie nie wierzysz w to, że jesteś osobą wartościową - uwierz wszystkim, którzy Cię cenią i darzą sympatią! :great:

Gdy przed laty miałem niskie poczucie własnej wartości, pomogły mi właśnie pozytywne sygnały na mój temat od wspaniałych ludzi. Dzięki tym sygnałom zacząłem dostrzegać, jak bardzo jednostronnie (i surowo) siebie oceniałem. Mam nadzieję, że również Tobie pomoże takie 'odpalenie własnego życiowego silnika dzięki energii cudzych akumulatorów'. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gods Top 10, widzę że zazdrościsz poem powodzenia. ;)

Ja też czasami dostaję jakieś pozytywne sygnały od otoczenia dotyczące mnie, ale nigdy nie są one w stanie przysłonić mojego własnego niskiego poczucia wartości, no i raczej rozpatruję i skupiam się głównie na tych negatywnych sygnałach z otoczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gods Top 10, widzę że zazdrościsz poem powodzenia. ;)
Pozostaje mi akceptacja faktu, że swoją osobą nie wywołuję takiego zainteresowania, jak poem. :bezradny:

 

Ja też czasami dostaję jakieś pozytywne sygnały od otoczenia dotyczące mnie, ale nigdy nie są one w stanie przysłonić mojego własnego niskiego poczucia wartości
Skoro jesteś świadomy tego 'negatora', o którym wspominałeś, nie pozwalaj 'mu' niszczyć pozytywnych sygnałów od otoczenia. Lub inaczej: pozwól sobie na uleganie pozytywnym sygnałom na Twój temat płynącym od Twojego otoczenia. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×