Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam


Młoda_Żona

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

 

jestem pierwszy raz na Waszym forum i trafiłam tu z nadzieją, że ktoś mi pomoże. Od wielu lat posiadam dziwne objawy, coś nie jasnego dzieje się w moim życiu, coś co bardzo uprzykrza mi życie.

Może zacznę od początku...

 

W dzieciństwie był paniczny lęk o zdrowie i życie moich rodziców. Obsesyjnie kontrolowałam każdy ich ruch, nie pozwalając wręcz na samodzielne wyjście do sklepu na równoległej ulicy czy do znajomych. To trwało wiele lat. Kontrole, telefony, sprawdzanie gdzie są, kiedy wrócą. Kiedy spóźniali się 2-3 minuty, szalałam z nerwów, biegałam od ich pracy na pocztę, do sklepu, do sąsiadów, sprawdzając co im się stało i wmawiając sobie że na pewno mieli wypadek, ktoś ich uprowadził, albo stało się coś najgorszego.

 

W wieku licealnym ten lęk powoli minął. Ale pojawiły się inne problemy. Zaburzenia odżywiania, silna autoagresja.

Liceum mocno dało mi w kość. Byłam inna, więc ludzie z klasy mi dokuczali. Szkoła stała się dla mnie koszmarem, pomimo tego, że nigdy nie miałam najmniejszych kłopotów z nauką.

Liceum skończyłam z ulgą. Zaczęłam studia zaoczne w innym mieście. Dobra uczelnia, przyszłościowy kierunek, niezła praca, kochający chłopak. Jednak zaczęły się problemy ze zdrowiem. Obsesyjnie biegałam po lekarzach wmawiając sobie coraz to nowe choroby. Była białaczka, chłoniak, nadciśnienie, choroby serca i wiele, wiele innych,a każdym razem był lekarz-badania-godziny spędzone w internecie na sprawdzaniu objawów. Przez lata odwiedziłam dziesiątki lekarzy, zrobiłam setki badań. Oczywiście byłam zdrowa jak koń.

 

Każde najmniejsze "kucie w boku" sprawdzam w internecie, wyszukuję choroby, dopasowuję objawy. Obsesyjnie szukam powiększonych węzłów chłonnych, guzów w jamie brzusznej, wysypek, zmian skórnych ...

Nic mnie nie cieszy, życie nie przynosi radości.

 

Od kilku lat zmagam się z atopową astmą oskrzelową (potwierdzoną badaniami). Początki choroby były bardzo trudne, lekarze nie potrafili mnie zdiagnozować, dawali złe leki, w konsekwencji czego czułam się coraz gorzej i raz za razem lądowałam w szpitalu czy na pogotowiu.

Pierwszy raz o nerwicy powiedział mi właśnie lekarz z pogotowia. Przyjechałam umierająca, z dusznością, niemalże z omdleniem. A on zaczął robić badania, rozmawiać i po chwili mówi do mnie: " I co? Już się Pani nie dusi?" I ja w tym momencie zorientowałam się, że duszności prawie całkowicie odpuściły, że jest mi lepiej, choć nie podano mi żadnych leków. Wtedy on powiedział, że mam nerwicę, a nie astmę. Teraz wiem, że astmę mam na pewno, ale myślę, że 1 na 5 ataków duszności powodowanych jest astmą, a reszta to nerwy.

 

Mam 25 lat, cudownego, kochającego Męża, ale nie potrafię się cieszyć. Nawet takie przełomowe chwile w moim życiu jak mój ślub, czy kupno wymarzonego konia (jeżdżę konno od dziecka) nie przynoszą mi radości. Chwilowo jest "fajnie" a potem znowu się zaczyna "boli mnie brzuch, na uczelni czeka trudny egzamin, szef nie chce dać podwyżki" itp ...

 

Teraz obsesyjny "kontroling" padł na mojego Męża. Gdzie jest, kiedy wróci, co robi, jak się czuje. Jak się spóźni 10 minut, to dosłownie szaleję z nerwów. Dzwonię do niego wtedy po 20-30 razy pod rząd, wysyłam setki sms-ów, wyczekuję na ulicy jego samochodu. Cały czas się boję, że coś mu się stanie, wymyślam setki historii, wypadków, pożarów, porwań, chorób śmiertelnych.

 

Od kilku tygodni jestem wiecznie zmęczona, senna, boli mnie głowa, brzuch, jajnik. Mam gorączkę, nudności, atak astmy,zaburzenia widzenia, zawroty głowy, świat mi "ucieka". Jestem na zwolnieniu, siedzę w domu i przeszukuję internet. Wczoraj bolała mnie prawa noga. Dzisiaj od rana boli mnie żołądek. Sprawdziłam już wszystko: nowotwory, pasożyty, bakterie, problemy z jelitami, ciążę pozamaciczną. Wpisuję w wyszukiwarkę wszystkie objawy i szukam, szukam, szukam.

 

Dwa dni temu trafiłam do szpitala z powodu silnej gorączki, nudności, "omdlenia". Zrobiono mi szereg badań: usg jamy brzusznej, jajników, badanie krwi, moczu, konsultacja z chirurgiem. Po badaniu wyszło, ze moja "silna" gorączka wynosiła 37 stopni. Omdlenie minęło, zostały tylko nudności. A wyniki badań były książkowe. Dzień wcześniej byłam u ginekologa z powodu bólu jajnika (który okazał się prawdziwy). Lekarka stwierdziła pęknięcie torbielki i kazała obserwować. Między słowami wplotła "zapalenie otrzewnej". Hasło jak dzwon przez cały dzień kołatało mi się w głowie. Przeczytałam na ten temat wszystko co znalazłam w internecie. Więc kiedy następnego dnia pojawiła się gorączka, "zapalenie otrzewnej" było u mnie tak "rozwinięte", że pojechałam wprost do szpitala na "operację".

 

Lekarz rodzinny u którego byłam, zalecił mi tabletki uspokajające. Dało mi to do myślenia.

Nie mam już siły na to wszystko. Ciągle coś mnie "boli". Mam dosyć takiego stanu.

Życie mi ucieka. Jestem młoda, a czuje się jak 90-letnia babcia stojąca jedną nogą nad grobem.

 

 

Przepraszam za tak długie "powitanie". Musiałam w końcu komuś powiedzieć, choć liczę się z tym, jakie słowa pod moim adresem mogą zostać tutaj powiedziane...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Młoda_Żona, przez net nikt Cie nie bedzie diagnozował, z tego co opisujesz Twój stan jest poważny i po pomoc zwrociłabym się do specjalisty. Już chyba lekarz zwrócił Ci uwagę, ze to pewnie nerwica /lękowa ?/ najlepiej zyskac pewnośc w tej sprawie i wdrożyć leczenie/terapię. Nie musisz sie męczyc z tym sama. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×