Skocz do zawartości
Nerwica.com

Potrzelenie kota z wiatrówki


Vian

Rekomendowane odpowiedzi

Ktoś dziś rano postrzelił mojego kota 10 kurwa razy z wiatrówki, między innymi oberwał w oko. Jego stan jest ciężki i przebywa w szpitalu weterynaryjnym. Jak najlepiej postępować w tym przypadku? Mamy podejrzenie, kto to zrobił, tylko nie wiem, czy to się kwalifikuje na policję? Do towarzystwa opieki nad zwierzętami? Gdzie sensowniej? Ma ktoś doświadczenie w takich wypadkach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian, biedny kot. Biedny ja, który to czytam, po raz kolejny zawiedziony człowiekiem.

 

Na policję się kwalifikuje chyba, bo to jest traktowanie zwierząt z okrucieństwem. Była podobna sprawa niedawno w Koninie, różnica tylko środków. Ostatecznie facet dostał jakiś wyrok od Temidy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

można zadzownić też do TOZ'u

Tię, dzwoniłam parę razy, niby dyżur jest, a nikt nie odbiera, tylko automatyczna sekretarka mi klepie, gdzie zgłosić interwencję. Dzięki za nic, warszawski oddziale TOZ.

 

Jak mówicie, że policja pasuje, to pójdę od razu tam. Problem w tym, że mama (mnie nie było w ogóle w domu) nie widziała samego strzelającego, a jedynie jak kot chodził sobie u nas spokojnie, potem przeszedł do sąsiadów i siedział u nich na drzewie i nagle spadł. Chwilę później dopadł go pies, myślałyśmy, że te rany są od psa (co nas zdziwiło, bo zawsze był bardzo łagodny), a u weterynarza okazało się, że ma w sobie aż 10 świezych śrucin, w tym w oku, koło serca, koło kręgosłupa. No sam siebie nie postrzelił, cała akcja rozegrała się "od podwórka", nikt z ulicy nie strzelił. Mama do własnego kota też nie strzeliła pomijając, że nie ma wiatrówki. Więc... Uda się policji dodać 2 do 2 czy myślicie, że nie bardzo?

 

Dodam, że leczenie kota JUŻ kosztowało mnie 380 zł, a ta kwota wzrośnie zapewne jeszcze kilkakrotnie.

 

PS.

Sąsiad jest... policjantem. Wprawdzie nie z tej komendy, ale za to na kierowniczym stanowisku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dorabiajcie teorii, strzelanie z wiatrówek do małych zwierząt - psów, kotów, gołębi, to żadna nowość. Chodzi mi tylko o to, co w takiej sytuacji najlepiej zrobić, bo nie chciałabym, żeby winny olał to sikiem prostym i za parę dni walił do następnego zwierzaka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli ktoś postrzeli nam kota lub psa, należy jak najszybciej zgłosić to najbliższej komendzie policji - mówi Petrykowski. - Nie ma znaczenia, czy ktoś używa wiatrówki na własnym ogródku, czy pustej łące w pobliżu domu. Zawsze najważniejsza jest wyobraźnia - nie można stwarzać zagrożenia dla pozostałych użytkowników terenu. Jeśli wiadomo, że w pobliżu spacerują ludzie i zwierzęta, to takie zagrożenie istnieje.

 

Im więcej materiałów udostępnimy funkcjonariuszom, tym łatwiej będzie im odnaleźć winnego - dlatego warto zabrać ze sobą wszystko, co może okazać się przydatne, np. dokumenty od weterynarza.

 

http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/2029020,35771,13559399.html

 

Ale generalnie wal gdzie się da. TOZ na pewno Cię zrozumie i pomoże w tej sytuacji, powie jakie masz szanse, co możesz zrobić.

No i rozważ taktycznie sytuację, nie ma żadnych domów w okolicy, gdzie ktoś potencjalnie mógłby zobaczyć/usłyszeć co się stało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TOZ mnie pewnie zrozumie jak usłyszy o mojej sytuacji, ale jest problem, bo chociaż mają dyżur, to warszawskiego TOZu nie ma.

 

Z policją poczekam, aż wyciągną z kota śrut - na razie tego nie mogą zrobić, bo jego stan jest zbyt ciężki. Może jak im to wysypię na biurko to jakoś bardziej załapią.

 

Kurwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce

Oddział i Okręg w Warszawie

 

Godziny pracy biura Oddziału i Inspektoratu Okręgowego w Warszawie:

CZWARTEK 17:00 - 20:00.

Tel. kontaktowy: 22 - 831 98 94

Dyżur Prezes Oddziału Warszawskiego TOZ w każdy czwartek w godz.: 17:00 - 20:00.

 

Poza godzinami pracy lub w czasie, gdy musimy wyjść na interwencję, pod nr-em tel.kom. 0 694 513 162 działa automatyczna sekretarka, na którą można nagrać zgłoszenie o zwierzętach w potrzebie. Prosimy, aby komunikat nie był dłuższy niż 60 sekund (1 minuta) i zaczynał się od podania namiarów kontaktowych na osobę zgłaszającą oraz adresu opisywanego zdarzenia.

 

Interwencje można zgłaszać także mailowo, pisząc na adres: warszawa@toz.pl . Pod tym adresem można także po prostu skontaktować się z nami, uzyskać poradę, dowiedzieć się jak można pomóc oraz umówić się na spotkanie.

 

Może napisz maila? Zostaw numer kontaktowy, być może szybciej niż Ci się wydaje skontaktują się z Tobą i jakieś możliwe opcje podadzą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No więc tak - z obdukcji lekarza i tego co widziała moja mama wyłania się taka sytuacja: mój kot został postrzelony szereg razy z bliskiej odległości, śruciny utknęły m.in. w głowie, koło serca, koło kręgosłupa i przebiły płuca. Potem został poszczuty celowo psem, który wcześniej był na uwięzi, żeby pies go rozszarpał i zamaskował ślady postrzałów. Wg lekarza nie ma szans, żeby to były przypadkowe strzały, ktoś strzelał, żeby zabić. Na chwilę obecną stan kota jest ciężki, prawdopodobnie nie przeżyje nocy.

 

A w takim układzie strzelać mogła tylko jedna osoba. Widać nie przewidział, że pies nie rzuci się na kota, tylko bardziej będzie poddenerwowany samą krwią - okazało się, że potarmosił go, ale nie ugryzł ani razu, stąd kot przeżył. Potem ta sama osoba, która najprawdopodobniej strzelała, wiozła moją mamę do weterynarza robiąc dobrą minę do złej gry i strugając zatroskanego sąsiada. Co o tym powiecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, masakra. Co planujesz z tym zrobić? Zastanawiam się, jakie są szanse na to, żeby sąsiad faktycznie odpowiedział, za to co zrobił (zakładając, że to rzeczywiście on, ale skoro mówisz, że wszystko się zgadza, to chyba nie ma możliwości pomyłki).

 

Okropnie mi przykro, że tak się stało. W sumie to jestem wściekła. Napisałaś do toz'u? Oby coś doradzili, bo ja oprócz rozmowy z sąsiadem nie mam pomysłów. W sumie to i tak by się wyparł, a w razie kontaktu z policją, mogłoby to zaszkodzić dalszemu obrotowi spraw. W sumie sama nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie napisałam, bo nie mam kiedy. Pęka mi łeb, ostatni raz jadłam o 7 rano, wróciłam do domu pół godziny temu z mieszkania przyjaciółki, której obiecałam, że... zajmę się jej kotem. Jestem niewykąpana, mam nieumytą głowę, jest mi niedobrze, a moja mama chodzi i płacze jakby była jedyną osobą na całym świecie, której jest źle. Dla mnie już nie ma miejsca na płakanie, bo o 6 muszę być na nogach i zapieprzać do roboty.

 

Co planuję zrobić? Wziąć dokumenty od lekarza i iść na policję, potem się zobaczy. Rozmawiać z nikim nie zamierzam, bo nie mam o czym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×