Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaangażowanie, wszystko super. później wszystko 180º


Rekomendowane odpowiedzi

:szukam: ? jak było to trudno, najwyżej dostanę warna.

 

chodzi o to, że za każdym razem gdy próbuję coś sklecić z kobietą to wychodzi mi jakaś totalna porażka. staram się, angażuję - po czym ona mnie ignoruje bądź zdradza. jestem monotematyczny, jednak moja dusza pseudoromantyka nie pozwala mi martwić się niczym innym niż nieistniejącym i tak zjawiskiem miłości. a raczej miłości niespełnionej..

 

co robię źle? pierwsze dni za każdym razem wyglądają tak samo, to znaczy - spotykać się całymi dniami, nie widzimy świata poza sobą, nim wrócimy do domów zaczynamy za sobą tęsknić. nie musi to być osoba, którą dopiero poznałem. jakaś nowa 'lacha', nie o to w tym chodzi.

 

po prostu martwię się, że za bardzo okazuje to że mi na kimś zależy. jak temu zapobiec.. bo nie potrafię przestać się angażować. co może przerazić kobietę przez to, że jestem dla niej dobry i chcę każdą wolną chwilę spędzać z nią? każdą pieprzoną kłótnie zawsze brałem na siebie, do tego stopnia, że na środku chodnika błagałem na kolanach by moja była wróciła do mnie po tym jak mi powiedziała, że mnie zdradziła. nie ograniczałem jej, po prostu czasami się o nią martwiłem. zresztą niedawno(dopiero po dwóch latach) odezwała się do mnie i przyznała mi rację. musiała dorosnąć i doczekać się córki by to zrozumieć. wniosek jaki z tego wyciągam - kobiety - jesteście przerażone tym, że kiedy jesteście w zwiazku to facet chciałby żeby on trwał wiecznie? nie jestem idealny a nawet mniej niż to określenie ilustruje. czasem palnę jakąs głupotę, której później żałuję. to jest chore.

 

niech się ktoś wypowie. mam wrażenie, że w porównaniu z Waszymi - moje problemy to błahostki. najwyraźniej mam słabą psychę jeśli po tym jak nie spotkam się z dziewczyną, mimo tego że umawialiśmy się na to już od dłuższego czasu stosuję autoagresję werbalną i fizyczną. zawsze obwiniam siebie, uważam to za dobrą cechę. wolę wyjebać sobie niż komuś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj podlec ;)

 

ile masz lat?

 

miałeś kiedyś taka sytuacje, ze to komus zalezalo na Tobie tak bardzo bardzo, a sam jakos niezbyt byles ta osoba zainteresowany?

 

piszesz ze autoagresja werbalna i fizyczna nie jest Ci obca.. a wiec nie lubisz siebie? nie czujesz sie dobrze sam ze soba? jak wygladalo Twoje dziecinstwo?

 

po przeczytaniu Twojego posta pojawia sie wiele znakow zapytania.. jednak wydaje mi sie, ze masz problem z poczuciem swojej wartosci, ze nie doceniasz siebie, ze nie potrafisz cieszyc sie tym czasem, ktory spedzasz sam ze soba, byc moze wynika do z ,,niedokochania,, w dziecinstwie, ale to tylko hipoteza, bo nie napisales nic o swojej przeszlosci. jesli moja hipoteza jest sluszna, to po prostu braki milosci z dziecinstwa przenosisz teraz na dorosle zycie, po prostu chcesz te dziury zapelnic uczuciem od innych kobiet. chcesz zeby ktos pokochal Cie tak bezwarunkowo, zeby spedzal z Toba kazda chwile, bo to ,,niedokochanie,, caly czas jest. chcialbys miec kogos tylko dla siebie, a prawda jest taka, ze to nie jest mozliwe, bo kazdy potrzebuje jakiejs przestrzeni tylko dla siebie, a Ty z tego co piszesz oplatasz kogos jak bluszcz. czytales gdzies w sieci o czyms takim jak uzaleznienie od milosci? jak nie to poszukaj czegos na ten temat, duuuzo tego ;)

 

pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no, ;niedokochanie; to jest prawda. dzeciństwo miałem głupie, tj kłótnie w domu, ojciec alkoholik. ciągłe krzyki przemoc. obwiniam ich wszystkich za to jaki jestem, wyniosłem z dzieciństwa to co wyniosłem. tak, chciałbym być kochanym. ale to chyba nie jest nic złego? co do tego, że oplatam kobiety jak bluszcz to zauważyłem u siebie już jakiś czas temu. ograniczam się tylko do swojej partnerki. nie lubię spędzać czasuu z moimi przyjaciółmi, to znaczy teraz mam takiego bezwarunkowego kumpla, z którym robię wszystko. pozostali to ćpuny, którym nie ufam(narkomańska krwa wbije ci nóż w plecy). mam 21 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli innymi słowy Twoja postawa może wynikać z trudnego dzieciństwa. Dorosłe Dziecko Alkoholika. Boisz się odrzucenia, podchodzi to trochę te pod chęć kontrolowania sytuacji, boisz się, że zaskoczą Cię sytuacje na które nie masz wpływu.

 

tak, chciałbym być kochanym. ale to chyba nie jest nic złego?

Nie jest. Tyle, że w dzieciństwie nie miałeś podanego odpowiedniego modelu swoboty, zaufania w związku. Wydaje Ci się pewnie, że jeśli nie będziesz przy swojej kobiecie cały czas to wywinie Ci jakiś numer. Albo przestanie kochać, zostawi bez powodu.

 

Kwestia znajomych też jest mi jako tako znana, całość Twojego czasu absorbuje dziewczyna, z którą się spotykasz. Dostajesz akceptację i zrozumienie, nie masz zatem potrzeby otaczania się kumplami. Schody zaczynają się, kiedy dziewczyna ucieka w popłochu, bo w sumie jakby nie patrzeć, ograniczasz ją swoim nawałem miłości, przytłaczasz.

 

Poza tym podejrzewam, że nie grzeszysz nadmierną pewnością siebie. Cały czas dążysz do budowania idealnych relacji ze swoją partnerką, jednocześnie nie dostrzegając tego, co jest dobre - nadal chcesz więcej, więcej czułości, więcej miłości.

 

Ale prawda jest taka, że obie strony potrzebują swobody. Kobiety nie wolno osaczać. Tak samo kobieta nie może osaczać faceta nadmiernymi wybuchami zazdrości czy tam chęcią kontrolowania każdego aspektu życia. Na to pomóc może znalezienie hobby, odskoczni, nie zrywaj absolutnie kontaktów ze znajomymi. Rób swoje, zacznij budować zdrowy związek. Będzie ciężko, zaufanie kuleje w związku już na starcie, ale jeśli nie spróbujesz odciąć trochę tego oplatania niczym bluszcz to każda baba będzie uciekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ta, ciężko jest wyrobić sobie wyższą samoocenę kiedy wręcz skazuję się na takie traktowanie wyglądając jak pedał. szczerze mówiąc to mam gdzieś co myślą ludzie, tylko od jakiegoś czasu stało się to uciążliwe. przez uaktywnienie się mojego stanu paranoidalnego zacząłem zwracać na to uwagę. ale to nie o to chodzi, nie o tym ten temat.

 

nawiązałem do niskiej samooceny z powodu braku zaufania do kobiety, z którą miałbym właśnie budwać jakieś relacje. boję się, że nie jestem wystarczająco dobry. ciągle mowię jaki to jestem głupi czy coś i ona zaczyna w to później wierzyć. na przykładzie mojej ostatniej partnerki, która mi powtarzała że nei jest x lub y - zostawiła mnie gorzej niż x i y razem. dała coś czego potrzebowałem bo też tego wtedy potrzebowała, mianowicie ciepła i miłości. jej były chłopak nie okazywał jej uczuć, brał jakieś psychotropy czy tam neuroleptyki. tak czy inaczej - byłem zastępstwem. przez to nie potrafię zaufać kobiecie. hehe, jesteście kochane, ale okropne!

 

dzięki za odpowiedzi, serio. bardzo miło mi się zrobiło, że ktoś to czyta i chce mi pomóc. sorki za taki chaos w wypowiedzi, ale mam trochę kaca, wczoraj popiłem z kumplem wódy. nijak ma się to do mojego alkoholizmu. przynajmnij mam taką nadzieję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podlec, wszystko jest do ogarniecia. ;)

 

powiem Ci tak- wyszlam z toksycznego zwiazku, uwolnilam sie od tych chorych uczuc, od poczucia zaleznosci od drugiej osoby, od uzalezniania mojego nastroju, czasu, samopoczucia od ,,ukochanego,,. czyli to jest dla Ciebie informacja, ze sie da. 8)

 

osobiscie nigdy nie chodzilam na terapie, z roznych przyczyn, chociaz mysle, ze osobom, ktore uczeszczaja do specjalisty, jest latwiej, nie zostaja sami z tym wszystkim, dostaja wskazowki, po prostu to wszystko idzie szybciej i z wieksza samoswiadomoscia, pojawiaja sie dodatkowe profity, ktorych na poczatku nawet sie nie spodziewasz- wiec jesli masz taka opcje, to jak najbardziej polecam :smile:

 

a jesli nie widzisz sie w gabinecie terapeuty, to jest to kwestia samopoznania siebie i zaprzyjaznienia sie ze soba. wbrew pozorom to jest ciezka praca, musisz poswiecic wiele czasu, zeby poobserwowac siebie, swoje reakcje, swoje uczucia, poznac ich mechanizmy i pułapki, nauczyc ich sie omijac, albo zastepowac jakimis lepszymi. musisz tez zrobic sobie "mentalny porzadek" ze swoim dziecinstwem, ale zeby moc zabrac sie za to ,,sprzatanie,,- najpierw musisz wyrzucic wszystko na srodek, wszystkie wydarzenia, emocje, wszystko co masz wrazenie, ze Cie wewnetrznie zasmieca- obejrzec to, poznac dobrze i dopiero poukladac. ale to tez nie bedzie tak, ze wezmiesz sie za to szybko, ulozysz raz i juz zawsze bedzie porzadek - musisz to robic powoli, centymetr po centymetrze odkrywac w sobie nowe, czyste obszary i cieszyc sie z kazdego milimetra, a potem co jakis czas znowu to odkurzac i ukladac.

 

dobrze ze trafiles tu na forum, to juz duzy krok naprzod, mozesz byc z siebie dumny ;)

 

korzystales kiedys z terapii, masz taka opcje w swojej okolicy? myslales nad tym w ogole? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

korzystales kiedys z terapii, masz taka opcje w swojej okolicy? myslales nad tym w ogole?

byłem tam raz w psychiatryku po leki, które przyjąłem razem z kodeiną i pomogło. benzodiazepiny w postaci lorafenu 2,5 mg. zeżarłem dwa blistry od razu, w kilka dni, dawkowanie miało być 1 rano 1 na noc. 30 tabletek w paczce miało starczyć na 15 dni, wystarczyło na 4 chyba. 8 zeżarłem jednego dnia. resztę oddałem za jointa. ale to były niewinne przygody z dragami. nie to żebym się próbował chwalić czy coś, po prostu mówię jaki jestem, chcę przedstawić Wam, Tobie to w najklarowniejszy sposób. chcę otrzymać pomoc - muszę współpracować..

 

co do terapii - myślałem nad tym, powiedziałem swojej byłej, żeby poszła ze mną do psychiatry. ale ona nie zasługuje na to by słuchać o mojej przeszłości. jak na razie mam kogoś, kto mnie pcha do przodu i jak trzeba to kopnie w dupę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem one Cie zostawiają bo nie dajesz im wolnosci i prawa do włąsnego zycia, pare dni jest fajnie, ale późnie ktos zaczyna sie czuc jak na uwięzi bez własnego ja ograniczony twoimmi swymogami za bardzo , kazdy che troche wolnosci i jak dziewczyny widza co sie dzieje to zwiewaja albo zdradzaja bo noz trafi sie ktos bardziej normalny to sobiepójda, za bardzo oplatasz druga osobe i ta osoba zaczyna sie dusic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, to powiedz mi po co zachowuje się w ten sposób, że chce się spotykać dzień po dniu, dzwoni proponuje spotkanie i jest super, dopiero gdy ja zaczynam proponować to pojawia się problem to jest chore. nie chodzi mi o to, że nie daje jej spokoju bo jak mogę jej nie dać spokoju skoro ona i tak się ze mną nie spotyka.

 

prawda jest taka, że wykorzystała mnie, byłem zastępstwem. to, że czułem się wtym źle jest niczym dziwnym.

 

pozdrawiam. jestem zdrowy, to oni są pojebani,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołączam się do tematu. Chcąc wyleczyć się z uczuć od kogoś, kto mi powiedział, że nie mam na co liczyć, że mam sobie znaleźć kogoś innego... tak właśnie zrobiłam pisząc wiadomość na FB chłopakowi, który przez dwa lata mi się podobał w szkole, a nic z tego nie wyszło.... nie wiem, czy mi odpisze... ale miałam taką potrzebę i zdobyłam się na odwagę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×