Skocz do zawartości
Nerwica.com

Latarką w dół


Szekspir

Rekomendowane odpowiedzi

Piszę tutaj, bo wylądowałem tak nisko, że bez pomocy zewnętrznej tym razem obejść się niepodobna. Teraz mam 19 lat, a od lat pięciu stale coś jest nie tak. Od roku natomiast wpadam w ustawiczne depresje, chociaż co do tego, czy to depresje faktycznie są, żywię wątpliwości, bo to stany, które trwają króciutko, ale są gwałtowne. W moim życiu nie dzieje się nic. Mieszkam na kompletnym zadupiu. Szkoły nie mam, jednak od września podejmuję naukę w trybie zaocznym. Nieustannie się boję, sam jednak nie znam źródła tego strachu. Ale najintensywniej objawiają się lęki, kiedy przebywam w mieście, mijam na jego ulicach tutejszych ludzi, których trochę, z widzenia, znam. To pewnie bierze się z poprzednich doświadczeń, które miały miejsce w gimnazjum i podstawówce. Kiedy przebywam poza domem, problem zdaje się nie istnieć. Mógłbym się wyprowadzić, ale żeby się wyprowadzić, musiałbym rozpocząć pracę, a aby rozpocząć pracę, musiałbym pozbyć się lęków, które nakładają się na ostateczny kształt mojego obecnego życia - uniemożliwiają wszelkie działanie, toteż nie dzieje się w nim nic. Przedtem miałem cele, czytałem, rozwijałem się intelektualnie, ale że kładłem na to za intensywny nacisk, skończyłem w szpitalu psychiatrycznym. Wiele by pisać.

Moje życie to pusta studnia. A ja siedzę i patrzę pustymi oczami na to, jak czas upływa. Celów jakichkolwiek brak, dni przeciekają niemo, nie dzieje się nic, nic przyszłości nie oświetla, wstaję jedynie w tym celu, by skonstatować, że to zupełnie niepotrzebne, abym wstawał. Zapalę dwa papierosy, po czym znowu walnę się na łóżko. Potem telewizja, kiedy, muszę zauwazyć, na telewizję nigdy przedtem bym sobie nie pozwolił. Dużo filmów, książek prawie wcale. Czasem coś się wydarzy, jakiś wyjazd, to na działkę, by coś zrobić lub pomóc mamie w sprzątaniu. Kobietę miałem, ale już nie mam. Wątpię, czy pojawi się druga - mam chorobliwie niskie na tym tle poczucie własnej wartości, a poza tym nie wychodzę nigdzie.

 

Dni padają jak deszcz. Żaden nie wnosi niczego nowego, jak krople, które po prostu padają. Przez stany na samym zupełnie początku wymienione wewnętrznie się wypalam. Szukałem pomocy u psychiatry, lecz bezksutecznie. Teraz mam wizytę w poradni psychiatrycznej, gdzie mnie mają zdiagnozować, tym razem porządnie, czego nie uczynili w psychiatryku. Ale na tę wizytę każą sobie czekać dwa miesiące, kiedy tymczasem ataki w powietrzu wiszą, a dobijająca jałowość smutno uciekających dni spycha mnie w dół coraz bardziej.

 

Króciutko: potrzebuję pomocy, a nigdzie dotychczas jej nie otrzymałem. Nie wiem nawet, jak się za swój problem zabrać. Jest źle, niczego w życiu nie robię. Stanęło ono w miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie w tym problem: jestem w ślepym zaułku, z którego nie wiem, jak mam wyjść. Żeby dać chociaż jeden krok naprzód, musiałbym się przemóc. Ale może jest tak dlatego, że ja nie wiem, w którym kierunku mam pójść. Nie wiem, co mam robić w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×