Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam..


Ewita1

Rekomendowane odpowiedzi

Ewita1, cześć. Wsparcie psychologiczne pożądane w każdym wieku i w każdej sytuacji. Twoja jest trudna. W naszej kulturze rolę poruszającą tematy śmierci pełni ksiądz. :) To dominujący nurt, potem można szukać samemu. W filozofii, nauce, czy innych religiach. Cóż, temat bardzo kłopotliwy.

 

Śmierć to cierń w moim pozytywnym postrzeganiu świata. Gdyby ktoś miał się podpisać pod hasło "memento mori", to byłbym to właśnie ja. Pytanie podstawowe, czy jest sens się oszukiwać, że coś takiego przykrego jak śmierć istnieje?

 

Ja nie przeżyłem do tej pory śmierci nikogo bliskiego, jestem jeszcze dość młody. Ale wydaje mi się, że śmierć to po prostu strata. Nie raz coś mi się psuło, gubiło, zużywało, traciło wartość. Wiadomo, to mniejsza skala. Ale oswajając się z małymi stratami być może przezwyciężymy te większe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale oswajając się z małymi stratami być może przezwyciężymy te większe.

dokładnie . Każdego dnia tracimy ,zawsze tracimy , a to mlodośc , a to zrowie , a to bujne włosy na glowie , na końcu jest tylko ostaaaatni oddech , łapczywe zaczerpnięcie powietrza , które i tak tracimy.Bośmy nadzy na ten świat przyszli i nadzy odejdziemy . Warto to czasami sobie uświadomić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się jakoś oswoić nie potrafię.. Dwa lata temu syn, a teraz ojciec. I mimo moich największych starań i udawania twardziela to i tak samo mnie dopadło, w najmniej spodziewanym momencie. Kiedy myślałam, że już jest ok, że sobie poradziłam. A tu "niespodzianka". Czekam każdego dnia na poprawę a tu nic.. każdy dzień podobny. Mąż za granicą, przyjeżdża co 4 tygodnie, a ja sama w domu z dziewięcioletnią córką i z kotem. Wychodzę tylko na dół do sklepu, bo dalej nie mogę, nie daję rady. Każda wyprawa do urzędu kończy się nieciekawie. Psychiatra, psycholog, rozmowy i co? Nic kompletnie nic. Może poczytam trochę i spróbuję zrozumieć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewita1, światopogląd jest ważny. Myślę, że znalazłoby się paru, którzy po śmierci bliskiego zamówiliby mszę i powiedzieli: "odszedł do lepszego świata, czekaj spotkamy się tam razem, kiedy ja odejdę". Na tym by się skończyło. Ale nie dla ciebie. Czy jest coś po drugiej stronie, to chyba największa zagadka ludzkości. Kiedyś próbowałem rozjaśnić sobie umysł opowieściami z cyklu: "Życie po życiu". Biały tunel, światło i te sprawy. Jedno słowo na to mam: "mind exploded". Może poczytaj o tym, ale nie myśl że ci to coś wyjaśni. Kościół straszy, że takie dociekania są złe i wiara w paranormalne to już wyklęty okultyzm. Stąd blisko to stanu niewiadomej. Współczesna nauka jeszcze nie ukształtowała odpowiedzi.

 

Ja widzę śmierć kostuchę, która na mnie patrzy i mówi: ty będziesz następny! Też tak masz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie tak nie mam:)

Ja wiem jaka ona jest, jest cicha, biała, spokojna...

Przychodzi nagle i niespodziewanie i wśród potoku słów, wśród słońca i śpiewu ptaków, zapada cisza... Zwykła cisza, jakby ktoś wyłączył dźwięk, albo wyjął wtyczkę z kontaktu.

A poza tym nic się nie zmienia, świat pędzi w dal, ludzie się śmieją, dzieci się bawią. A za oknem w szpitalnym pokoju jest bezszelestna cisza...

Ja chyba już jestem po poszukiwaniach, nic nie znalazłam w żadnej religii i filozofii. Mam nadzieję, że jak przejdzie depresja, jeśli przejdzie.. To poukładam to sobie, na razie nic z tego. Pustka w głowie i lęk o siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O śmierci mówiły mity, my ludzie zachodu chcemy być ponad. Ambitne, nie powiem. Mnie ostatnio ciekawi nie to co po, ale czy istnieje coś przed :D Tak samo można o tym myśleć. To dla mnie bolesne, że jestem tylko ułamkiem czasu w bezgranicznej przestrzeni.

 

[videoyoutube=90ylcY3UQhw][/videoyoutube]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewita1, Piszesz co się stało, ale nie piszesz o swoich uczuciach. Jakie uczucia towarzysz,a Twojej depresji?

Piszesz że to czwarty nawrót. Napisz coś więcej,bo tak to tylko można powierzchownie posuwać pierdoły, próbować pocieszać Cię,

choc nie mam wątpliwości że to jak "psu na buty".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tao Za każdym razem jest tak samo, najpierw ok, myślę "o dałam sobie radę", po jakimś czasie odczuwam lekkie zawroty głowy, potem coraz mocniejsze, potem jakieś omdlenie no i rozkręca się na dobre... Lęki, napady paniki, tachykardia, zimne poty, rozdrażnienie i okropne zawroty głowy. (Zawsze lądowałam u kardiologa, ale tym razem sobie odpuściłam, znowu nic nie znajdzie) Nie mogę nigdzie wyjść i zazwyczaj początek nawrotu spędzam w łóżku w otoczeniu mądrych ksiąg. Jedynym dominującym uczuciem wtedy jest strach.. Och okropny strach. Potem jest trochę lepiej. Najpierw znikają zawroty, chociaż w nerwach potrafią się pojawić i pozostają inne z w/w sensacji. Ot i wszystko.

A pocieszać nie trzeba, to nie ma sensu. Pocieszanie to nie sposób na depresję.

Moja mądra Pani doktor mówi, że to depresja na własne życzenie, bo nie potrafię płakać wtedy kiedy trzeba, nie okazuję emocji a to wszystko musi znaleźć wreszcie ujście i znajduje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×