Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam:) Nowa..


sztywna89

Rekomendowane odpowiedzi

Trzeci rok już leci, a ja chyba do końca nie mogę pogodzić się z faktem, że mam poważne zaburzenia psychiczne..

Problem mój polega na całkowitej dezorientacji, czasem już nie wiem co jest prawdą, a co moim wyobrażeniem. Uciekłam tak dawno w świat fantazji,stłumiłam wszystkie uczucia.. i teraz mam problem nawet z powiedzeniem czy na prawdę lubię jeść szpinak? i tym podobne banalne pytania, dotyczące własnego JA, a co mówiąc o poważnych decyzjach. Na których rozdrożu teraz stoję.. Mam 24 lata, a czuję się emocjonalnie jak 12 - latka.

Może wygląda to na zwyczajne zagubienie.. i może chciałabym, żeby tak było. Tylko od 3 lat towarzyszą mojemu życiu silne lęki, nieprzespane noce, codzienny płacz, brak możliwości stwierdzenia tego co jest prawdziwe, a co nie, strach w każdej minucie, ciągłe napięcie w klatce piersiowej, strach przed jakimikolwiek uczuciami..

Nauczyłam sobie z tym radzić, studiuje, pracuje, ale to nie życie...

Chodzę na terapie od pół roku i dzięki niej wiem jak głęboko i dawno temu schowałam wszystkie uczucia do pudła i szczelnie zamknęłam..

tylko co z tego, że wiem, jak dalej czuje tylko strach, napięcie, lęk.. a jeszcze potrafię sobie wmówić, że wcale tego nie czuje, zwątpić w to, wyobrazić, że moje życie wygląda zupełnie inaczej..

Staram się być na prawdę silna..

Ale tak wiele brakuje mi w tym życiu i tak paraliżuje mnie strach w osiągnięciu tego, a może strach, że nigdy tego nie osiągnę, zaczynając od tego, że sama nawet nie wiem czego..

Wiem, że jest wiele czynników zewnętrznych, które doprowadziły mnie do takiego stanu.. moi rodzice emocjonalnie na mnie zamknięci. Z jednej strony wymagali ode mnie , że ja wszystko zrozumiem, umiem, poradzę sobie, że ja powinnam wiedzieć, zostawiając mnie od dziecka z tym wszystkim sama, z każdym drobnym uczuciem i problemem. Ja jako nastolatka całkowicie się zbuntowałam.. Przypadkowe znajomości, imprezy, całkowita obojętność na szkołę - sama sobie też z tym poradziłam, wyszłam z tego stanu buntu, budując sobie kolejną wyobrażeniową idealna rzeczywistość. Nic w moim życiu nie jest prawdziwe.. A rodziców nadal emocjonalnie nie ma. Najłatwiej zobrazuje relacje z rodzicami tym, że chodzę na terapie od pół roku a rodzice nawet o to nie pytają nie martwią sie a wiedzą o tym.. Mamę jedyne na co stać to powiedzieć: Cześć. Co u Ciebie? a taty komentarz: "trafiłaś do czubków". A z drugiej strony starają się wychować mnie jak najlepiej i tu pojawia się poczucie winy, odpowiedzialność za wszystko, szkoda mi ich itp.. Mam też chorą siostrę na Zespół Downa.. też nie wiem czy kiedykolwiek emocjonalnie to przeżyłam...

To taki skrót niby wiem, że na pewno gdzieś tu w relacjach z rodzicami tkwi przyczyna moich emocjonalnych problemów,ale też jest całe moje życie jako nastolatki, które tkwi w mojej głowie, wspomnienia, obrazy i powoduje jeszcze większy strach..

Najgorsze to jest to , że potrafię siebie oszukiwać, że to co napisałam tutaj to zupełnie nie ma znaczenia, że to wcale się nie wydarzyło, że to na pewno wina tego, że mam nieodpowiedniego partnera, lub nie mam prawdziwego przyjaciela:|

Ciekawe czy ktoś z Was zrozumie "te moje pisemne masło maślane"...

 

Może ktoś z Was mógłby podzielić się jakimś sposobem wydobycia skrywanych emocji? Jakimś zdrowym sposobem ukazywania złości? Jak rozpoznawać własne uczucia? Bo ja czuję czasem, że wyleje się to ze mnie jak lawa..

Może ktoś z Was ma podobne doświadczenia..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może pocieszy Cię to, że nie jest to niemożliwe, sama wiem po sobie. Emocje miałam tak głęboko skrywane przez wiele lat, że nie umiałam ich wynieść na świat zewnętrzny, ani tych pozytywnych, ani negatywnych. Mi pomogło dobre towarzystwo, -poznałam super ludzi, przy których zaczęłam pomału odkrywać, że ja też mogę być radosna, mogę być zła, że mogę się czegoś bać i że nie jest to złe...przy tych ludziach coraz częściej zaczęłam mówić, że ktoś jest dla mnie bliski, że mi zależy i tak z rokiem na rok coraz bardziej, a teraz chyba nie ma bardziej otwartej osoby ode mnie. Życzę Tobie tego samego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno nie jest prawdą, że to co napisałaś nie jest realne albo, że tego w Tobie nie ma! Ja myślałem o sobie podobnie, że niemożliwym jest żebym czuł coś co jest w danym momencie 100 % takie jakie jest, sam w końcu nie wiedziałem co mam myśleć. Pewnie dlatego,że uczucia były schowane, występował brak uczuć, więc jak można myśleć o czymś co jest nasze skoro nie czujemy tego albo mamy te uczucia "powykrzywiane" w jakiś sposób. Człowiek zdrowy ma, jak sądzę, jedność umysłu z uczuciami, kiedy coś jest zaburzone to wszystko się pieprzy. Chcę tylko Tobie powiedzieć na wstępie, że mamy czas na to żeby się dowiedzieć co i jak, wiem, że ciężko się z tym żyje, z zaburzeniami, też to mam. Ale jest czas na to żeby szukać i znaleźć i jedyne co możemy to się nie poddawać. To tyle chyba na początek, witaj :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×