Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy płacz oczyszcza duszę i przynosi ukojenie?


BEHEMOT

Rekomendowane odpowiedzi

Może to dziwnie brzmi- osoba z depresją, zaburzeniami osobowości a nie płaczę...Przeraża mnie mój stan, jakieś takie wypalenie wewnętrzne, pustka:(tak jak bym nie miała już uczuć, jakbym je metodycznie, krok po kroku zabijała.Czuje się jak pusta kukła, która zamiast serca, wnętrza ma siano i słomę! Przyzwyczajenie?Pewnie tak...Zbyt wiele było trudnych sytuacji w moim życiu ,więc musiałam się uodpornić, tylko...tak bardzo potrzebuje poczuć że żyję...

studium_zagubienia.jpg.8a57f3f038892890edbf5f97a1401e8c.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też tak miałem - byłaś wrażliwa, uodporniłaś się przez sytuacje na uczucia, teraz chcesz czuć ponownie, musisz dać sobie trochę czasu, tą ludzką wrażliwość da się na nowo wypracować, wiem to po sobie, musisz po prostu chcieć czuć i zacząć - to przyjdzie z czasem... serdecznie pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrek ma racje-chyba wszyscy tak maja przy depresji-sa pozbawieni uczuc,tych pozytywnych jak i negatywnych.Ja tez marze bym mogla ot tak poprostu sie wzruszyc,ale to niemozliwe,choc sa chwile w ktorych kiedy ktos mnie zasmuci,lekko zignoruje,zdenerwuje- to nie czuje gniewu tylko jest mi tak strasznie przykro ze lzy plyna-wtedy jestem szczesliwa bo wiem ze zdrowie powraca-wiem ze to smiesznie brzmi ale mam tak juz od jakiegos czasu i ciesze sie z tego jak dziecko!nigdy bym nie pomyslala ze placz wywola u mnie radoche!pozdrawiam cie i zycze bys jak najszybciej zaczela odczuwac cokolwiek:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio jechalem matrem ze znajomym ,na przeciwko w rzedzie siedzialo 7 kobiet , jedna brzydsza od drugiej.. i oczywiscie musialem to zauwazyc i zaczac sie smiac z nich w pewnym momecie spojrzalem im w oczy i poczulem ogarniajacy mnie wstyd i wspolczucie , chcialem zapasc sie pod ziemie, juz dawno nie czulem nic takiego, ale poczolem ze mam jeszcze to cos dobrego w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do wszystkich: Jedno zauważyłem - jeśli człowiek jest przewrażliwiony, to stara się to w sobie zwalczyć i nie zauważa, kiedy się przenosi na drugą stronę - zupełny brak wrażliwości. No i działa to w obie strony. Ważne, aby nie zdusić swoich uczuć. Najlepszy jest złoty środek - aby czuć, ale móc opanowywać swoje uczucia. Wrażliwość taka jak u Gusi jest dobrą i cenną rzeczą, ale może być przez ludzi różnie odbierana - szczególnie przez tych chamskich, którzy wyśmieją czyjeś uczucia. Dlatego piszę o tym złotym środku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BEHEMOT-nie chce cię straszyć,ale to jest oznaka głębokiej depresji.Brak mozliwości wylania z siebie razem ze łzami-nagromadzonych emocji.Ale daj sobie czas i staraj sie o tym nie myśleć.Najlepszym wyjsciem byłoby gdybyś była w stanie opowiedzieć psychoterapeucie o swoich problemach.Ale-wiem,że to jest czasem bardzo bardzo trudne.Brak łez-to taki zapiekły ból,a nie brak uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj Różo:)dawno Cie nie widzialam na forum mam tylko nadzieje ze jestes zdrowa i nie to bylo powodem nieobecnosci.Ciesze sie ze jestes bo jak zawsze masz racje.Ja tez w najciezszych momentach depresji bylam jak Behemot,czulam sie jakbym byla wypchana słomą bo to dobre okreslenie,jakby nic nie bylo w srodku takie pustkowie ze szok,ale tak jak kiedys pocieszylas mnie Różo ze to minie tak ja chce pocieszyc Behemot ze to naprawde mija z momentem lepszego samopoczucia,wtedy gdy choroba ustepuje-ale to trwa i to niestety bardzo bardzo dlugo zanim osiagnie sie ponowna zdolnosc uczuc.Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie kochani.Zastanawiałam sie ostatnio dlaczego tak jest? dlaczego sie zamykam skoro zawsze było mnie wszedzie pełno?Od kąt pamiętam nie wolno mi było płakać-zawsze słyszałam,nawet jako dziecko że jest to oznaką słabości.Nie mogłam być słaba lub pokazywać że jest mi źle-a było...To nie jest tak że brak mi wrażliwości-kocham sztukę,malarstwo,literaturę,dzieci, piękno samo w sobię-ale nie umiem się tymi uczuciami podzielić, wydobyć ich na zewnątrz.Czasami jest mi tak strasznie źle-źle ze sobą,źle z innymi i źle że istnieję...Dochodzi do sytuacji że tne własne ciało żyletką żeby poczuć, zobaczyć ten ból- trochę tak jakby krople krwi były substytutem łez...Tak jakbym była w dwóch światach-sztuczny na zewnątrz i prawdziwy we mnie, aczkolwiek nie widoczny:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tym wypadku... te uczucia musisz sama odblokować w sobie, po prostu weź sobie za priorytet aby okazywać to co czujesz. Patrz jak to robią inni i wzoruj się. Okazywanie uczuć to nic złego i taką blokadę należy zlikwidować. Widzę że twoje problemy z uczuciowością wynikają bardziej z tego wychowania niż z depresji. Po prostu nikt cię nie nauczył okazywania uczuć - wręcz przeciwnie. Ale samoukiem też można być. Coś wiem jak to wygląda kiedy dusza się raduje albo płacze a na zewnątrz ta sama teatralna maska. Trzeba ją powoli zdjąć i spojrzeć na świat we właściwszy sposób. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Płakać czy nie płakać ?...oto jest pytanie. Czy płacząc: użalasz się nad sobą…..pogrążając się jeszcze bardziej w swej rozpaczy? Czy może czujesz ulgę....oczyszczenie? Katharsis to czy katalizator? Wiesz o co mi chodzi, znasz to ?.Czy Ciebie też to dręczy? : czasem łzy to porażka- bo czujesz że przegrywasz że pękasz, a czasem musisz- bo czujesz że się dusisz ….i to Ci ulgę przynosi(bo daje Ci spowiedź i rozgrzeszenie).Płakać czy nie płakać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Płakać! Jeśli czujesz potrzebę to płakać. Trochę czasu mi zajęło zanim dałam sobie przyzwolenie na łzy, na to że nie mogę, że wymiękam, że chce mis się ryczeć i już.Teraz wiem że czasem potrzebuję sobie pochlipac, nie pogrążam się w rozpaczy tylko oczyszczam, potem mam energię żeby coś robić.

 

Tak na marginesie: facetom chyba trochę trudniej dać sobie przyzwolenie na płacz, chlopaki nie płaczą przecież ;) Ale w moim odczuciu to ze ktos daje sobie przyzwolenie na łzy swiadczy o pewnego rodzaju sile, na tyle jest pewny swojej meskości że nie boi sie utraty "wizerunku" z powodu płaczu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

;) dzięki za odpowiedź.Wiesz...może z tym płaczem jest jak z kichaniem-też oczyszcza.Będąc samym z sobą, może lepiej uronić łzę i wziąć się w garść i coś zrobić.. zamiast skarżyć się innym jak nam źle(nie mam na myśli oczywiście ,,rozmów").Dzięki Tygryska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również uważam że należy płakać w momencie gdy łzy napływają do oczu.Często nie pozwalałam sobie na łzy,zduszałam smutek,ukrywałam go pod maską beztroski nie dając sobie prawa do płaczu,jako czegoś złego,oznaki słabości...Teraz już wiem że łzy oczyszczają,płacz przynosi ukojenie,ulgę...Podobnie jest z kroplami deszczu-po nich wszystko rozkwita,rodzi się do życia-daje nadzieję.

Dopiero teraz się tego uczę-okazywania emocji,pozwalania sobie na łzy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×