Skocz do zawartości
Nerwica.com

Małe potrzeby.


wiejskifilozof

Rekomendowane odpowiedzi

Powiedzcie czy to normalne,by w wieku 36 lat mieć tak małe potrzeby życiowe.Dlaczego ja taki jestem,że do szczęścia potrzeba mi niewiele ? Wystarczy książka,kanapka z serem i pasztetem.Widok motylka, rozmowa z Ulką,Madzią i innymi.Obejrzeć serial.I jestem szczęśliwy.Dlaczego mogę chodzić w bluzce za 1 zł ? Dlaczego nie pragnę tego co większość ? Milionów na koncie, kolacji w Savoye,mercedesa,wili z basenem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzcie czy to normalne,by w wieku 36 lat mieć tak małe potrzeby życiowe.Dlaczego ja taki jestem,że do szczęścia potrzeba mi niewiele ? Wystarczy książka,kanapka z serem i pasztetem.Widok motylka, rozmowa z Ulką,Madzią i innymi.Obejrzeć serial.I jestem szczęśliwy.Dlaczego mogę chodzić w bluzce za 1 zł ? Dlaczego nie pragnę tego co większość ? Milionów na koncie, kolacji w Savoye,mercedesa,wili z basenem.

To wbrew współczesnej propagandzie, ale wg mnie całkiem normalne. Ludzie mają za duże aspiracje zwłaszcza te finansowo- karierowe a nie potrafią się cieszyć zwykłymi prostymi sprawami. Powinieneś się cieszyć z tego, ja też bym chciał się cieszyć takimi małymi rzeczami a jakoś nie potrafię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

detektywmonk, To wielka umiejętność umieć się cieszyć drobnostkami ,dzisiaj ludzie pędzą na oślep nie zauważając tego co ważne być może najważniejsze w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Im wiecej czlowiek potrzebuje tym najczesciej najwiecej moze osiagnac..Ktos moze byc rownie zdolny, inteligentny ale jezeli nie ma wielkich potrzeb zyciowych oprocz podstawowych to czesto w zyciu nic specjalnego nie ma, nie osiagnie. Ale czy mozna mowic od razu o takim czlowieku nieudacznik, leń skoro on nie chce tego wszystkiego? No chyba nie...Tez ilu bylu roznych geniuszy, ludzi z glowa na karku a zyli w nędzy..wielu nie przeszkdzalo to .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze mna moze byc podobnie aczkolwiek ja jak musialem uczyc sie czy to w szkole sredniej czy na trudnych studiach to zawsze bylem najlepszy, liczne wyroznienia. Ale to tylko pod czyjas presja bo mnie do zadnych sukcesow nigdy nie ciagnelo. Zawsze wolalem pospacerowac po lesie, posiedziec nad jeziorem a nie gonic za potrzebami. Taki juz jestem. na dodatek z dala od ludzi..w samotni gdzie czulem i czuje sie najlepiej. Jak bylem maly to planowalem ze w lesie w ogole zamieszkam, jakis maly domek wybuduje i bede jakos zyl..hehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja podobnież od zawsze wiedziałem że nic ze mnie dobrego nie będzie, że jestem inny/gorszy i nigdy nie osiągnę niczego dobrego. A już na pewno że nigdy nie osiągnę tyle co mój ojciec, który jest doktorem chemii, byłym dyrektorem instytutu chemii organicznej, gościem który zarabiał miliony, jeździł po delegacjach do Chin, Japonii, USA, Indii, Taiwanu, Iranu, Korei Płd.,... Jako dziecko patrzyłem na niego, i choć był fatalnym ojcem i nienawidziłem go, zawsze czułem że nawet nie mogę się próbować mierzyć z takim gościem, który tyle osiągnął. Ja nawet studiów nie potrafiłem skończyć, wolałem chlać i ładować dragi. Ciekawe, że mimo tego wszystkiego co mój starszy osiągnął, nienawidziłem go, a jednak czuję się tak wiele gorszy i bezwartościowy w stosunku do niego. Szkoda że nie miałem ambicji żeby go prześcignąć, albo choćby dogonić. Ja jednak od zarania czułem się mniejszy, słabysz, głupszy i niewart jego miłości. Hej ho.

Tak więc czując się niezliczenie gorszy od ojca, wolałem się szlajać za matką, chodzić z nią po sklepach, nudząc się kurewsko, oglądać jej kiecki i ładować zakupy do koszyka. Ojciec był zbyt zajęty poważnymi sprawami, żeby zwrócić na mnie uwagę, także wlokłem się za mamą, która też nie bardzo miała ochotę ze mną przebywać.

Jak tylko pojawiła się możliwość, rzuciłem się na nurka w dragi, alkohol i seks. Czyli studia :) Ładowałem w siebie wszystkie używki znane człowiekowi, od 1200 AD. Apteka, dilerzy, dopalacze, spirytus, powój hawajski, salvia divinorum, heroina....

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depas, Rzeczywiście takie porównania mogą załamać. Mój ojciec też jakoś specjalnie zaradny nie jest, oczywiście bardziej niż ja, ale kariera, praca, rodzina nigdy go specjalnie nie interesowała bo zajmował się swoimi licznymi hobby. Gdybym uprawiał z sukcesami sport tak jak chciał nawet bez pracowania, rodziny byłby ze mnie dumny. Dla niego jakbym był gruby palił papierosy i dużo pił nawet jakbym robił karierę bym był gorszy niż teraz nie pracując.

Po ojcu odziedziczyłem a może nauczyłem się nieżyciowości w sumie nawet ją rozwinąłem bo on miał przynajmniej prace i rodzinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nauczyłem się czerpania szczęścia z "drobnostek". Kiedyś, za małolata, to fakt, miałem marzenia o tym że będę gwiazdą metalu, jeździł w trasy po całym świecie, grał na jednej scenie z moimi idolami, zaliczał codziennie kilka fanek a po powrocie z trasy - relaks w willi z basenem. Eh, młodość :D Przeszło mi to jednak już dawno, po zderzeniu z brutalną rzeczywistością :P

 

Inna sprawa że na niektóre aspekty życia już jako młodziak patrzyłem nieco bardziej "przyziemnie" i "rozumowo" niż moi rówieśnicy. Na przykład nigdy nie interesowało mnie "sportowe" wyrywanie lasek, od zawsze szukałem "tej jedynej", od zawsze chciałem mieć dzieci (17-latek chcący dzieci!) - czyli obok tych moich marzeń zawsze pragnąłem po prostu zwykłego, stabilnego życia.

 

W jakimś stopniu to osiągnąłem i właśnie czuję się z tym nie najgorzej. Nie mam żony ani samochodu, ale mam swoje mieszkanie i stałą pracę, w której nie zarabiam kokosów, ale jestem w stanie się z niej samodzielnie utrzymać i nawet od czasu do czasu pozwolić sobie "zaszaleć" na przykład kupując fajną płytę czy bilet na koncert. Mam malutkie grono znajomych z którymi nie bujam się po klubach, a spotykam się na rozmowę przy drinku w sobotni wieczór. Kilka zainteresowań które staram się pielęgnować.

 

Nie powiem że narzekałbym na podwyżkę czy żonę ;) Ale nawet to co mam teraz jest dla mnie powodem do szczęścia i może nawet trochę dumy. Wiem że dużo ludzi ma gorzej ode mnie i to tym bardziej sprawia że doceniam co mam.

 

A jak sobie dziś pomyślę że moje marzenie o byciu rockmanem by wypaliło, to dochodzę do wniosku że już bym nie żył na bank teraz :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie potrafiłem cieszyć się z małych rzeczy, a wielkie były poza moim zasięgiem. Wielkie były zarezerwowane dla mojego ojca, który tak wiele osiągnął. Dla mnie nic nigdy nie było dość, zawsze chciałem więcej, bardziej itd. Niestety, nie przekładało się to na ambicje, typu szkoła choćby albo ambitne plany... Nie, ja tylko zawsze chciałem się bardziej najebać niż kumple, bardziej upokorzyć, czołgać napity jabolami po ziemii itd. Nie było we mnie ambicji żeby być w normalnych kategoriach lepszym, mądrzejszym itd. Ja tylko chciałem zawsze przeginać w drugą stronę, w złą stronę, wypić najwięcej z wszystkich, wciągnąć największe ilości białka, choćbym miał potem prawie zdychać z przedawkowania. Wszystko byle jak najbardziej się upokorzyć, umniejszyć, zniszczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem w takim trochę dziwnym momencie swojego życia. Tak na prawdę nie wiem, czy moje potrzeby są na ten moment małe czy duże. Nigdy nie marzyłem o luksusach, furze pieniędzy itp. Jednak wiele lat bez własnego kąta sprawiło, że marzy mi się własne mieszkanie. Z mojej perspektywy (i na pewno nie tylko mojej, jeśli chodzi o ludzi z mojego pokolenia), przy takiej a nie innej sytuacji ekonomicznej to jednak i tak zakrawa na luksus :? . Tak naprawdę to bardziej mi na ten moment zależy na pracy, która byłaby dla mnie pasją, czymś co dawałoby mi poczucie spełnienia. A zamiast luksusów to wolę przyrodę, góry, jeziora i namiot :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

socorro, od kilku lat próbuję to ustalić, niestety do tej pory nie wymyśliłem nic możliwego do zrealizowania.

Najbardziej chciałbym zostać fotografem, ale niestety nie stać mnie na sprzęt i najprawdopodobniej nigdy mnie nie będzie już stać.

 

detektywmonk, może i nie wszyscy mogą być bogaci. Ale jeśli człowiek pracuje uczciwie i mimo to nawet go na leczenie nie stać, to chyba jednak coś jest nie tak.

 

Chyba mnie znów "complain mode" dopada :?

Wracam do remontu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No coś w tym jest.Kiedyś czytałem na jakieś stronie podróżniczej relację z pobytu w Togo.Tam jest bieda,straszna.I tam Murzyni nie wychodzą na ulicę, a ktoś widział mieszkańców Beninu,Czadu,Madagaskaru którzy by domagali się poprawy życia ? Ja nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

detektywmonk, czytając Twój przykład o mieszkańcach Afryki przypomniał mi się fragment którejś z książek Cejrowskiego (chyba "Gringo wśród dzikich plemion" jeśli dobrze pamiętam). Gość znalazł się kiedyś w jakiejś małej, południowoamerykańskiej wiosce i spotkał w niej gościa wylegującego się na hamaku a obok niego grupkę małych dzieci płaczących wniebogłosy. Zapytał go czy to jego dzieci, na co tubylec przytaknął.

 

- A czemu one tak płaczą?

- Jak to czemu? Głodne są rzecz jasna! Ale spokojnie, ja w ich wieku też byłem głodny. Wyrosną z tego...

 

Trochę makabryczne, ale faktycznie, człowiek żeby żyć naprawdę niewiele potrzebuje. Jednak kultura w której żyjemy tak nas nakręca, że mając dużo więcej niż potrzebujemy czujemy, że czegoś nam brakuje. Jednak nie wydaje mi się żeby dało się ją tak po prostu ignorować.

Ewentualnie można zacząć zbierać na bilet do Nigerii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warunkiem takie szczęścia o którym tu piszecie jest brak porównania. Jeżeli wszyscy wokół żyją biednie, nie posiada się tv , gazet itd które pokazują jak wspaniale żyją gdzie indziej to człowiek nawet nie pomyśli że życie może wyglądać inaczej. Szczęśliwcy ci w dżungli i buszu, ale teraz w Afryce jest wielu niezadowolonych bo mają tv, znajomych którzy byli gdzieś gdzie żyje się inaczej i wielu myśli jakby stąd spierdolić do tego raju, albo narzeka jaka bieda bo gdzieś indziej mają lepiej.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno dokładnie. To się potwierdza też w krajach rozwiniętych. Wystarczy chociażby spojrzeć na młodych Norwegów czy Kanadyjczyków i plagę depresji pod tytułem: "Skończyłem dobrą szkołę i jestem biedny bo mam tylko kawalerkę i golfa. Używanego..."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×