Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipokryzja dużej części społeczeństwa.


Schwarzi

Rekomendowane odpowiedzi

Widzę,widzę ;>> Coraz częściej udzielasz się pod moimi tematami

Nie żebym Cię chciała zgasić, ale to dość przypadkowo - słabo Cię kojarzę, bo nie masz rozpoznawalnego awatara. ;-)

 

Mi chodzi o ludzi,którzy twierdzą,że zdanie każdego ich j*bie,a potem po stracie psiapsiółki wrzucają smutne opisy na gadu.

Też tak miałam w wieku powiedzmy tych 13 lat.

Mówiłam, że zdanie każdego mnie je*ie, bo byłam wielce zbuntowana, niezależna, mhroczna i w ogóle straszna, że aż strach, a z drugiej strony byłam ciągle niedojrzałym dzieciakiem (do czego za żadne skarby naturalnie bym się nie przyznała). Nastolatki mają cholerne prawo do niedojrzałości, jak są za wcześnie dojrzałe, to zwykle dlatego, że coś je do tego zmusiło, coś przykrego. Żaden to powód do chwały i chluby.

 

Mnie np. może wzruszyć jedynie coś,co znam i co kiedyś mnie dotyczyło. Np. nie ruszają mni wcale filmy o nieszczęśliwej miłości typu "Titanic" czy coś takiego,nie wzruszają mnie biedne dzeci w Afryce,a na przykład słabo hamowałam emocje na filmie "Nasza klasa",bo akurat podobną sytuację przeżyłam i doskonale rozumiałam bohaterów.

E, ja tak nie mam. Ogólnie filmy o tematyce którą znam jakoś relatywnie dobrze oglądam raczej na zimno i rzadko kiedy jestem zadowolona, bo to zrobili źle, tamto źle... ;-) Z drugiej strony jak Mel Gibson krzyczał "Freeeeeedom!!!" w Bravehearcie, to chlipałam aż kapało, chociaż film ma zerową wartość historyczną, mierną artystyczną i w ogóle fajne sa w nim głównie kostiumy i scenografia. ^^ Nie mam pojęcia, czemu tak mam. ^^'

 

Ale co innego cechy sytuacyjne,a co innego osobowość. Są pewne skrajności. Nie można być jednocześnie egoistą i altruistą, to się wyklucza.

E tam.

Zacznijmy od tego, że dla mnie nie ma czegoś takiego jak typowy altruizm. Dałam ostatnio dychę bezdomnemu na piwo - z wyjaśnieniem, że doceniam szczerość. Zrobiłam to dla niego? Tak. Ale również dla siebie, żeby się poczuć fajnie, podbudować sobie ego. Jak pomagam przyjaciółce to robię to dla niej i dość bezinteresownie, z drugiej strony również po to, żeby utrzymać dobre relacje, żeby się poczuć lepiej etc. Dbamy głównie o członków "własnego stada", bo wiemy, że oni w razie czego zadbają o nas. Jak pomagasz przyjacielowi raz drugi trzeci, a on Tobie nigdy chociaż miał okazje, to w końcu przestajesz i nazywa się to asertywnością, nie? :)

 

Osoba,która rzekomo jest wrażliwa i okrutna i są to jej stałe cechy osobowości,w którymś momencie udaje. Albo udaje wrażliwca,albo bezdusznego chama.

Również e tam.

Ja z natury jestem dominującą sadystką - głównie w łóżku, ale powiedzmy sobie szczerze: jest głównie w łóżku, bo tak się nauczyłam te cechy kierunkować. Moi kochankowie i kochanki powiedzą Ci, że podnieca mnie poniżanie ludzi i sprawianie im bólu i to prawda. Jednocześnie nie przeszkadza mi to być wobec nich lojalną, stać za nimi murem, kiedy tego potrzebują, lecieć w środku nocy przez całe miasto, bo im źle i mnie potrzebują. I nie robię tego z wyrachowania, robię to, bo to również jest moja natura.

 

Wgl. irytują mnie ludzie,którzy się rządzą,dominują,są wredni,panoszą się i innych traktują z góry. Mam naturalny odruch walki z taką osobą i "przejęcia przywództwa" albo chociażby pokazania takiej osobie,że jak chce to niech sobie rządzi ale nie mną.

Słowem wkurza Cię jakaś postawa i w ramach walki z nią zaczynasz się zachowywać dokładnie tak jak osoba, która Cię wkurza... ^^ Czym Ty zapewne wkurzasz kogoś innego, kto z kolei walczy z Tobą i Twoją arogancką, dominującą postawą. Może warto pomyśleć o zmianie metody? ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TAO

 

Aha.

 

Vian

 

 

Też tak miałam w wieku powiedzmy tych 13 lat.

Mówiłam, że zdanie każdego mnie je*ie, bo byłam wielce zbuntowana, niezależna, mhroczna i w ogóle straszna, że aż strach, a z drugiej strony byłam ciągle niedojrzałym dzieciakiem (do czego za żadne skarby naturalnie bym się nie przyznała). Nastolatki mają cholerne prawo do niedojrzałości, jak są za wcześnie dojrzałe, to zwykle dlatego, że coś je do tego zmusiło, coś przykrego. Żaden to powód do chwały i chluby.

 

W sumie racja.. xd

 

E, ja tak nie mam. Ogólnie filmy o tematyce którą znam jakoś relatywnie dobrze oglądam raczej na zimno i rzadko kiedy jestem zadowolona, bo to zrobili źle, tamto źle... ;-) Z drugiej strony jak Mel Gibson krzyczał "Freeeeeedom!!!" w Bravehearcie, to chlipałam aż kapało, chociaż film ma zerową wartość historyczną, mierną artystyczną i w ogóle fajne sa w nim głównie kostiumy i scenografia. ^^ Nie mam pojęcia, czemu tak mam. ^^'

 

No to ma pewno dzięki empatii. Bo większość ludzi tak ma,nie potrzebują,że tak to nazwę "własnych doświadczeń" na ekranie,żeby się wzruszyć. Z mojej strony troche egoistycznie to wygląda ale za cholerę nie potrafię wyobrazić sobie sytuacji,która nigdy nie dotyczyła mnie osobiście.

 

Zacznijmy od tego, że dla mnie nie ma czegoś takiego jak typowy altruizm. Dałam ostatnio dychę bezdomnemu na piwo - z wyjaśnieniem, że doceniam szczerość. Zrobiłam to dla niego? Tak. Ale również dla siebie, żeby się poczuć fajnie, podbudować sobie ego. Jak pomagam przyjaciółce to robię to dla niej i dość bezinteresownie, z drugiej strony również po to, żeby utrzymać dobre relacje, żeby się poczuć lepiej etc. Dbamy głównie o członków "własnego stada", bo wiemy, że oni w razie czego zadbają o nas. Jak pomagasz przyjacielowi raz drugi trzeci, a on Tobie nigdy chociaż miał okazje, to w końcu przestajesz i nazywa się to asertywnością, nie? :)

 

Akurat ja np. ni wierzę w bezinteresowną pomoc. Tzn. nawet to właśnie,podbudowanie ego to jest już jakiś zysk. Nawet jak ktoś naprawdę ni czuje żadnej satysfakcji z pomocy komuś,ani nie ma z tego inych zysków to może pomagać dla tzw. świętego spokoju.

 

Ja z natury jestem dominującą sadystką - głównie w łóżku, ale powiedzmy sobie szczerze: jest głównie w łóżku, bo tak się nauczyłam te cechy kierunkować. Moi kochankowie i kochanki powiedzą Ci, że podnieca mnie poniżanie ludzi i sprawianie im bólu i to prawda. Jednocześnie nie przeszkadza mi to być wobec nich lojalną, stać za nimi murem, kiedy tego potrzebują, lecieć w środku nocy przez całe miasto, bo im źle i mnie potrzebują. I nie robię tego z wyrachowania, robię to, bo to również jest moja natura.

 

Heh,dziwne. Pierwszy raz się z kimś takim spotykam o.o Tzn. jak ktoś jest sadystą tylko w łóżku to nie wiem,bo być może niektózy moi znajomi też mają takie zapędy ale nie spotkałam nigdy osoby,która poniżałaby z satysfakcją ludzi i jednocześnie była lojalna XD Mało wiem najwidoczniej xd

 

Słowem wkurza Cię jakaś postawa i w ramach walki z nią zaczynasz się zachowywać dokładnie tak jak osoba, która Cię wkurza... ^^ Czym Ty zapewne wkurzasz kogoś innego, kto z kolei walczy z Tobą i Twoją arogancką, dominującą postawą. Może warto pomyśleć o zmianie metody? ;-)

 

Nie nie,to trochę inaczej wygląda. Tzn. ja jestem typem samotnika i "wolnego ducha". Nie lubię jak rządzi ktoś mną. Owszem,czasami np. w szkole,czy później w pracy będę musiała się pogodzić z obecnością szefa ale to nie o takie rządzenie mi chodzi. Jeśli ktoś mną rządzi i w praktyce wygląda to tylko tak,że mam określone obowiązki wobec tej osoby i sama mam z tego korzyści,a na dodatek ta osoba traktuje mnie jak człowieka to spoko,przstaję na taki układ. Nienawidzę natomiast jak np. moi rówieśnicy się rządzą i ja nie mam nic z tego oprócz faktu bycia poniżaną (bo najczęściej w tej sposób zdobywają "władzę") albo oglądania jak inni są poniżani. Wtedy budzi się we mnie wewnętrzny wojownik. A moje zachowanie zazwyczaj ma w sobie cel osiągnięcia spokoju,czyli np. robię się agresywna wobec taiego człowieka i odchodzę. Nie lubię rządzić,nie sprawia mi to radości,ster przejmuję zazwyczaj w małych grupach albo nieświadomie. Miałam np. taką sytuację w liceum,że jeden chłopak tak jakby dominował w klasie. Tzn. był wyszczekany, zagaadywał do każdego nauczyciela,każdy go znał,nikt mu się nie sprzeciwiał. Ten chłopak miał też taki głupi zwyczaj obrażania innych w grupie. No i padło na mnie. Wkurzyłam się i chciałam to zakończyć ,dorwałam go po szkole i wdałam się w bójkę (nie było świadków). Ogólnie przestał mnie zaczepiać,czyli osiągnęłam swój cel. Jednak po pewnym czasie zauważyłam,ze ten chłopak trochę się wycofał ze swojej roli.. Tzn. przestał być wyszczekany,zrobił się grzeczniutki,do mnie był bardzo miły, a w klasie bez niego było cicho i nudno. Ktoś musiał po części przejąć jego obowiązki i padło na mnie. Oczywiście nie odwzorowywałam jego zachowania,miałam swoje,nie poniżałam np. nikogo w klasie,ani poza nią bo to nie w moim stylu. To taki szkolny przykład oczywiście,nie mówię,że ten chłopak rządził klasą ale miał na pewno jakąś pozycję,którą po walce ze mną stracił. A mi się jakoś nigdy nie oberwało,bo ja nie mam czegoś takiego,że się panoszę. U mnie nie wygląda to tak,że ktoś się rządzi,ja z nim walczę i potem ja się rządzę. Nie,ja odchodzę zazwyczaj i tyle. Dbam o siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie spotkałam nigdy osoby,która poniżałaby z satysfakcją ludzi i jednocześnie była lojalna XD Mało wiem najwidoczniej xd

No mało. :) Ale młoda jesteś - masz prawo. Ja w wieku -nastu lat też się burzyłam jak woda w klozecie, jak ktoś mi mówił, że mam inklinacje sadystyczne, bo dla mnie bdsm to było coś strasznego, co robili tylko zboczeni ludzie na porno filmach i w ogóle robili tak krzywdę lub/i byli chorzy na głowy ^^' Dopiero jak byłam ciut starsza, to odkryłam, że jednak to się nie wiąże z chorobą, że to może być dla obu stron przyjemne, że można w takich związkach kochać i że najczęściej ma to zero stycznych z porno. ;-) Słowem - wszystko odwrotnie. :lol:

 

Ale fakt faktem, że jeśli moje potrzeby nie mogą znaleźć ujścia w łóżku, to wyłażą do codziennego życia i robię się gorszym człowiekiem - bardziej rządzicielska, mniej skłonna do kompromisów, bardziej nerwowa. No, ale to dość naturalny proces.

 

Ten chłopak miał też taki głupi zwyczaj obrażania innych w grupie. No i padło na mnie. Wkurzyłam się i chciałam to zakończyć ,dorwałam go po szkole i wdałam się w bójkę (nie było świadków). Ogólnie przestał mnie zaczepiać,czyli osiągnęłam swój cel.

W szkole to się sprawdza, ale już niedługo przestanie. Na Twoim miejscu już bym zaczęła ćwiczyć zwykłą asertywność i powoli zastępowała nią agresję - słowem uczyła się spokojnie, grzecznie ale zdecydowanie mówić o swoich potrzebach i ustanawiać granice. Zdolność analizowania zysków i strat i chodzenia na kompromisy bardzo się przydaje. ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian

 

No mało. :) Ale młoda jesteś - masz prawo. Ja w wieku -nastu lat też się burzyłam jak woda w klozecie, jak ktoś mi mówił, że mam inklinacje sadystyczne, bo dla mnie bdsm to było coś strasznego, co robili tylko zboczeni ludzie na porno filmach i w ogóle robili tak krzywdę lub/i byli chorzy na głowy ^^' Dopiero jak byłam ciut starsza, to odkryłam, że jednak to się nie wiąże z chorobą, że to może być dla obu stron przyjemne, że można w takich związkach kochać i że najczęściej ma to zero stycznych z porno. ;-) Słowem - wszystko odwrotnie.

 

Ale fakt faktem, że jeśli moje potrzeby nie mogą znaleźć ujścia w łóżku, to wyłażą do codziennego życia i robię się gorszym człowiekiem - bardziej rządzicielska, mniej skłonna do kompromisów, bardziej nerwowa. No, ale to dość naturalny proces.

 

Ale to akurat jest zdrowe. Właśnie ponoć najlepsze wyjście to przerzucenie swoich popędów na dziedziny dozwolone społecznie np. malarstwo,poezję,seks z obustronnymi korzyściami itp.

Ja czasem z tego też korzystam. Chociaż sama nie jestem sadystką to jednak moje wybuchy są dość niebezpieczne dla otoczenia. Chcę się jak najszybciej na jakieś sztuki walki zapisać,to będzie korzystniejsze niż bójki,zwłaszcza w tym wieku o.o

 

W szkole to się sprawdza, ale już niedługo przestanie. Na Twoim miejscu już bym zaczęła ćwiczyć zwykłą asertywność i powoli zastępowała nią agresję - słowem uczyła się spokojnie, grzecznie ale zdecydowanie mówić o swoich potrzebach i ustanawiać granice. Zdolność analizowania zysków i strat i chodzenia na kompromisy bardzo się przydaje. ;-)

 

Tzn. ogólnie nie mam problemów z kompromisami tylko,że czasami one nic nie dają. No np. jak jesteś ofiarą mobbingu to rozmowa z oprawcami tylko bardziej ich pobudzi do ataków. Wiem,bo to przerabiałam. To nie tak ogólnie,że domagam się swoich praw siłą. Siły używam jak ktoś przekracza granice,a poza tym nie mam problemów z dogadywaniem się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo to nie są zdjęcia jak z magazynu "Playboy"

nie kipią erotyką ale pokazują ludzkie ciało w inny sposób artystyczny

oraz mają promować zdrowy styl życia uprawianie sportu

 

owszem uważam że wiara to psyhoza tłumu

ale jedną z zasad tej zbiorowości jest też przykazanie "nie zabijaj" rozumiane

też jako dbanie o zdrowie

czyli robi ktoś coś dobrego a oni jeżdżą po niej jak po ...........

no to sorry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×