Skocz do zawartości
Nerwica.com

totalny brak życia


kosunia91

Rekomendowane odpowiedzi

Tak tak tak … To znowu ja… co jakiś czas tu zaglądam, co świadczy o tym, że jednak ta cała cholerna nerwica mi dokucza non stop… Tak przeglądam różne strony Internetowe, czytam różne artykuły, oglądam nie raz w mediach czy słysze w radiu jak to ludzie się wypowiadają, że nerwice można wyleczyć albo można nauczyć się z nią zyć… mam to cholerne ścierwo już 10 lat i NIE ! NIE NIE NIE ! Ile można walczyc ? Ile można czekać ? Ile czasu można mieć nadzieje ? Ile razy można się poddawac a później znow od początku wstać aby walczyc i aby ponownie skończyło się tak samo… Mam już dość… Nie wierze w to… Cały czas dzieje się ze mną coś, co nie pozwala mi zrealiowac jakichś planów, marzeń. Tyle już zaprzepaściłam.. Zamiast na studia wokalne ( bo od zawsze mi się marzyły) poszłam na ppedagogike… Myslałam, że mam bardzo dobry kontakt z dziecmi, cierpliwość i wszystkie cechy które sa potrzebne mi do takiej pracy.. Ale nie.. Pracuje dopiero drugi tydzień, ale już widze, jaka mnie pochłania monotonia, jaki jest we mnie brak energii.. każdy dzień wygląda tak samo, każdy mój powrót tez wygląda tak samo… za każdym razem siedze w tej głupiej pracy 8 h i czekam kiedy nadejdzie godzina , kiedy mogę z niej wyjść… wszystko na nic.. za każdym razem boje się, że następnego dnia nie wstane, bo łapnie mnie cos w nocy, albo na wieczór. Każdy dzień to lęk o jutro, o pojutrze o za tydzień. Nie potrafie być spokojna. Non stop jestem napięta, nie umiem już się cieszyc z dnia.. mam zero ambicji.. zero chęci… Poznałam fajnego chłopaka, nei wie całej prawdy o mojej nerwicy, troszkę mu poprzekręcałam historie.. zaczynam się w to wczuwać ale mysle, że nikt ze mną dluzej nie wytrzyma.. bo ludzie nie potrafią być z kims kto jest wiecznie niezadowolony z zycia, kto wiecznie się czegos boi, kto nie ma ambicji.. a ja taka właśnie jestem… wsiąkać zaczyna we mnie taka obojętność… czuje to całą sobą. Cholernie ciężko. Nie wiem, kompletnie nei wiem jak to zmienić.. i znow ta cholerna nadzieja.. ze MOŻE coś się zmieni na lepsze.. i pewnie znów kolejny upadek i znów lekkie powstanie, żeby zyc nadzieja ze będzie lepiej… Nie chce takiego zycia…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile razy można się poddawac a później znow od początku wstać aby walczyc i aby ponownie skończyło się tak samo…

ja miałem podobnie, dosłownie. z tym, że zauważyłem, że nie kończy się tak samo. jeśli dajemy z siebie wszystko, czyli tyle ile możemy, to zawsze zostaje COŚ, coś czego można się chwycić przy następnej próbie i następnej.. to takie dołujące, wiem, te ciągłe próbowanie ale to się łączy z tym co zauważyła Saraid, że nie można w te negatywne postrzeganie popaść, no i jak napisałem - zawsze coś zostaje (mówię o sobie).

Cały czas dzieje się ze mną coś, co nie pozwala mi zrealiowac jakichś planów, marzeń.

taak, ja od jakiegoś czasu też się o tym przekonuje na sobie, odkrywam coś co mi się wydawało, że tego nie ma, a jednak jest i to mi przeszkadza realizować marzenia. jestem na etapie godzenia się z pewnymi rzeczami, tymi których nie przeskoczę, to trudne bo przez lata myślałem, że to możliwe do spełnienia. ale w życiu, mam nadzieję, tak jest, że coś tracimy ale dostajemy coś nowego, i jak mniemam lepszego bo bardziej odpowiedniego dla nas, w sensie naszych możliwości. innymi słowy życie weryfikuje nasze wyobrażenia o sobie (tak jest w moim przypadku).

za każdym razem siedze w tej głupiej pracy 8 h i czekam kiedy nadejdzie godzina , kiedy mogę z niej wyjść…

ojej, to jak ja, taka piosenka mi we łbie się kołatała wtedy, że "za bramą wolność czeka Cię", autentycznie się tak czułem, że chcę wyjść. też nie chciałem tak, takiego życia. w pracy tyle godzin się spędza, przez co "zabiera" nam przecież kawał naszego życia, i musi być ona w większym procencie dla nas czymś pozytywnym bo inaczej to pierdzielić to. przy czym pierdzielić można w różnym sensie.

bo ludzie nie potrafią być z kims kto jest wiecznie niezadowolony z zycia

no właśnie, to jest to co napisała Saraid, nie wiem czy to samo ma na myśli ale nie można być wiecznie niezadowolonym z życia :smile: czy na pewno nie ma nic czasem co by Cię ucieszyło? i wtedy warto cieszyć się tą chwilą jak najdłużej, wspominać ją i dobrze by ją było jeszcze celebrować, nie wiem, tańczyć, krzyczeć głośno żeby inni słyszeli (nie chodzi mi o zwracanie na siebie jakiejś uwagi czy coś), taki sygnał dla wszechświata, że to doceniasz, a On to przyjmie i odda ponownie (tak to postrzegam, mogę powiedzieć, że sprawdzone).

wsiąkać zaczyna we mnie taka obojętność… czuje to całą sobą

wiesz, może jakieś stany depresyjne się pojawiają? to normalne choć bardzo nieprzyjemne, brrr (i nie leczone jest niebezpieczne niestety).

i znow ta cholerna nadzieja.. ze MOŻE coś się zmieni na lepsze.. i pewnie znów kolejny upadek i znów lekkie powstanie, żeby zyc nadzieja ze będzie lepiej…

nom, ta cholerna NADZIEJA :mrgreen: też nią, m.in., żyję, czasem mam tak, że mam tylko ją.

Mam już dość… Nie wierze w to…
Nie chce takiego zycia…

ja czasem również, wiara jak i nadzieja jest bardzo ważna, miłość to, no, fajnie by było, dobrze, że jest też przyjaźń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, Kosunia

...się wypowiadają, że nerwice można wyleczyć albo można nauczyć się z nią zyć… (...) Ile można walczyc ? Ile można czekać ? Ile czasu można mieć nadzieje ? Ile razy można się poddawac a później znow...
...może Twoim przeznaczeniem niekoniecznie jest zwycięstwo, a sama walka o nie...

...może nie użyłaś jeszcze całego arsenału?

...może zwieńczenie wysiłków nastąpi za ileś-tam lat?

Ty tylko rób to, co masz robić; najlepiej jak umiesz, dla samej siebie i dla innych (wiesz...)

 

Taka praca to kicha... albo ją polubisz, ona da Ci satysfakcję,

albo jest to tylko onanizowanie się zawodowo-wynagrodzeniowe ;)

Chłopak, jeśli ma być Twój, a Ty jego, pozna Twoje problemy (bo się z nim nimi podzielisz)

i będzie Twoim partnerem (albo nie i w tedy koniec)

...rób swoje, każdy z nas jest na to skazany,

rób tak, byś miała choćby krótkie chwile zadowolenia, satysfakcji (a jesteś na dobrej drodze :angel: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kosunia91, cześć.

Też ciągle żyję nadzieją, na to że kiedyś będzie lepiej. To moja główna siła, ale nie do końca jest z tym tak różowo. Bo z drugiej strony ciągle żyje się przyszłością, że kiedyś będzie lepiej. Można tak stracić dużo czasu.

To fakt, siły też się kiedyś kończą, wcześniej próbowałem różnych rzeczy, teraz te które są nieskuteczne zarzuciłem. Może kiedyś pochodzę np. na psychoterapię, ale póki co muszę odzyskać wiarę, że coś może mi pomóc.

 

Trzymaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×