Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co powinnam zrobić? :(


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem w związku małżeńskim od 9 lat.... ok. 3-4 lat temu mój mąż stwierdził że już mnie nie kocha, że nie wie czy nie jest ze mną tylko ze względu na córkę. Ryczałam, nie wierzyłam, obwiniałam siebie. To był też okres keidy nerwica dawała mi się we znaki. To wtedy postawnowiłam iść do psychiatry. Leczę się do tej pory. A tamto? przetrwałam. Czekałam w domu, z córką, podczas gdy on wychodził na imprezy, dyskoteki. Miał przyjaciółkę, ustawił sobie nawet w telefonie specjalny dzwonek dla niej: Miliony monet Mrozu.... a ja naiwna czekałam. Wierzyłam jak mówił że to tylko koleżanka. Pozwalałam na to, czułam się zdeptana. Jak sobie to przypomnę to nadal tak się czuje. To trwało kilka miesięcy, ja mówiłam że kocham, a on: to dobrze... W końcu nadszedł dzień kiedy stwierdził że jednak mnie kocha, że nei chce być sam , że chce być z nami. Bylam szczęśliwa. Tylko niestety niektórych rzeczy nei da sie zapomnieć. Wybaczyć tak, ale nei zapomniec. Teraz jest cudowny. Gotuje obiady, nie wychodzi nigdzie, w ogole. I tak juz pewnie ze 2-3 lata. Zrobił się zazdrosny o mnie, czego kiedyś nie było, jest po prostu jest zaje....cie. Tylko we mnie raz na jakis czas odzywa się demon przeszłości... A do tego, właśnie neidawno poznałam kogoś. Czuję podświadomie że mogłabym stać się dla niego całym światem. Wiem że mu się podobam. Ale przede wszystkim ze względu na dobro córki nic nie zrobie. Nie zdradzę na pewno, bo sama wiem jakie to uczucie gdy nie ma się tej pewności. Czy ufam mężowi. Dziś tak, ale nie ufam czy wtedy do niczego nie doszło z tą przyjaciółką, i nie mam pewności że jakaś znowu się nie pojawi... Mam badzo dużo, czuję że mnie kocha, mam cudowną córkę, która jest szczęśliwa. Z tym nowym kolegą na obecną chwilę unikam kontaktu. Ale nie jestem pewna czy tego chce... Czekać aż znowu mój mąż się odkocha? Zostawić go skoro jest teraz taki zaje...sty? Zniszczyć córce ustabilicowane życie.... Nowy namieszałm mi trochę w głowie. Dla męża nie czuję się ładna, tamtem mówi że jestem piękna. Mało tego, gdyby nie mój mąż, który uważa że we flirtowaniu z kimś nie ma nic złego, ja nawet nie pozwoliłabym sobie na takie rozmowy z nowym kolegą. Mój mąż uwaza że takie flirtowanie to nic złego, ja uwazalam ze nie powinno byc w związku czegoś takiego. Dostosowałam się do niego. Skoro on może, to czemu ja nie. No i cóż, kilka rozmówi i nowy zaczyna mieszac mi w glowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Najważniejsze pytanie to czego tak naprawdę chcesz? Zachowanie męża wcześniej daje Ci chyba jakieś usprawiedliwienie i prawo do tego by coś na boku zrobić (choć świadomość posiadania rodziny Cie hamuje). Do męża nie masz już takiego zaufania i by je odbudować trzeba by więcej czasu i poświęcenia z obu stron. Dużym minusem całej tej sytuacji jest to, że nie potraficie szczerze i otwarcie porozmawiać o tym co było i jest. O swoich uczuciach. Na pewno jesteś warta by dostrzec w Tobie piękno, całą Twoją pracę i wszystkie zalety. Tylko czy chcesz by to zrobił mąż czy ktoś inny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o to, że mąż uważa już temat za zamknięty, a ja skoro podjęłam taką a nie inną decyzję - nie chcę bez przerwy wypominać. Bo po co. Tylko najciekawsze jest to, że właśnie ostatnio, jak poznałam tego chłopaka, to wszystko co zrobił mąż zaczęło do mnie wracać ze zdwojoną siłą. Ja nie wiem czego tak na prawde chce. Chyba jestem gotowa dalej poświęcać swoje pragnienia w zamian za szczęście rodziny. A mam takie wysokie morale że nic na boku nie zrobie - nie potrafiłabym mężowi w oczy spojrzec potem. Albo w lewo albo w prawo. Mało tego, obawiam się, że gdybym ja teraz powiedziałam jemu, że pomimo że go kocham, potrzebuje troche czasu żeby sobie wszystko poukładać, że chcę np. pomieszkać oddzielnie z miesiąć, żeby wszystko przemyśleć. To czuję, że on nie czekałby na mnie. Bałabym się coś takiego zasugerować, przeczuwam że jego duma by na to nie pozwliła i że jego miłość do mnie nie jest na tyle silna.

 

Ostatnio zastanawiam się czy to właśnie nie moja ogromna chęć uszczęśliwienia rodziny a tym samymdostosowywanie się bez przerwy do męża, nie jest źródłem mojej nerwicy....

 

z drugiej strony gdybym nie poznałam tego kolegi, zyłabym sobie tak dalej jak teraz, uważając że mam wszystko czego potrzebuje....

 

błądzę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak. Niby Cię bardziej uświadomiło, ale wciąż ciągniesz to wszystko nie ze względu na siebie tylko rodzinę. Skoro by miał odejść, to znaczy że mu nie zależało. Sama musisz decyzję podjąć czy warto to wszystko ciągnać. Czy będziesz czekać aż dziecko się usamodzielni, a potem pójdziesz swoją drogą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to jest cholernie ciężka decyzja, a ja właśnie nie wiem co zrobić. Pewnie gdyby nie było córci to już nie bylibyśmy razem... a raczej na pewno. Z jednej strony myślę że warto to ciągnąć, z drugiej chciałabym czegoś innego, być może bardziej prawdziwego. Ale chyba jestem zbyt dużym tchórzem i pewnie zostawię wszystko po staremu, raz na jakiś czas topiąc smutki w poduszkę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania_taka, moja rada, znaleźć dobrego psychologa-terapeutę i porządnie przepracować to na sesjach. Być może da się uratować twoje małżeństwo ale nie tak, ze Ty sobie wmówisz, że zapomnisz, nie będziesz myśleć o tym co było, tak się nie da. Musisz otworzyć rany, wyczyścić je i zabliźnić.... idealnie by było gdyby udało ci się namówić męża na terapię.....

Z drugiej strony.... ile twoja córka ma lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się rozbija o finansowanie dziecka i siebie, jeśli masz za co utrzymać dziecko i siebie - idź w tango, dostaniesz jeszcze alimenty czy jakoś tak. Zaufania nie odbudujesz, zresztą nie ma sensu tego robić. Te terapie małżeńskie to jest wymysł, żeby zarabiać pieniądze, ludzie wychodzą z głupiego założenia, że parą się jest raz na całe życie.

 

W każdym razie ja bym zostawił kogoś, kto mnie w trąbe puszczał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Linka, córka ma już 8 lat, już duża dziewczynka jest :) ale jej się wydaje że mama i tata są idealni, na pewno nie pamięta tego co było, nie dane jej było odczuć - na szczęście. Nie wiem jak by zareagowała gdybyśmy byli oddzielnie. A mężowi nawet nie wspomnę o wspólnej terapii, w życiu by się nie zgodził. Ostatnio jak wspomniałam to, bo nocami płakałam jak gadałam z tym kolegą - o wszyskim mu powiedział - to mąż stwierdził że żałuje że mnie zranił ale nie może cofnąć czasu i nic więcej zrobić...

 

Hans - finanse, cóż, jak bym musiała to bym dała rade, tylko problem jest w tym że nie mam pewności że mnie puszczał w trąbe - czyli że zdradzał. To że flirtował z niejedną, co dla mnie kiedyś było niedopomyślenia, to fakt, że mnie przestał kochać, też fakt. To właśnie dlatego ja też zaczęłam flirtować - skoro on może to czemu ja nie? Tylko że zawsze miałam z tego powodu wyrzuty sumienia. Jak do tej pory - tym razem wyjątkowo nie mam ich...

 

Mój związek zdecydowanie odbiega od tego, jak sobie go wyobrażałam, ale ideałów nie ma. A rany jeszcze raz otworzyć? Otwieram je sobie sama, gdy słucham piosenek ktore mi się z tym kojarzą, gdy zastanawiam się czy nie mam klepek na oczach, gdy boję się że podejmując decyzję o odejściu zniszczę mojej córce życie.....

 

Niby jest mi teraz dobrze, niby mąż kocha, często to powtarza, mówi że jesteśmy niemal idealną rodziną. Wygląda to tak jakby przejrzał na oczy. Tylko czy za kilka tal nie będę żałować że w tym trwam? Nie wiem. Wiem że gdyby sytuacja się powtórzyła, z miejsca bym odeszła.

 

Czasami nawet bym chciała mieć znowu taką szansę, i pokazać że też mam dumę, odejść z uniesioną głową. Ale on teraz już tego nie robi i wydaje mi się że nei zrobi.. chyba.

 

Tylko czemu teraz myśle o tym drugim i tęsknię? Mimo że praktycznie nie mamy kontaktu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnych rzeczy nie da rady przewidzieć. Tak naprawdę nikt z nas, nawet ten najbardziej pewny swojego związku, nie jest w stanie przewidzieć czy kiedyś coś się posypie czy nie. Zdrady były, są i będą. Z kolei zaufanie raz naruszone już nigdy nie będzie takie samo. Ciesz się tym co jest.

 

Inna sprawa to taka, że wydaje mi się, że Ty podświadomie wolałabyś, żeby Twoje podejrzenia o rzekomą zdradę męża znalazły potwierdzenie. Taka niepewność jest bardzo trudna i tu Cię rozumiem. Wolałabyś wiedzieć na 100% niż rozmyślać nad tym co było lub czego nie było. A jeśli było to mieć właśnie tę szansę, by pokazać swoją siłę. Poza tym ten Twój kolega. Sama piszesz, że tęsknisz. Cieszysz się ze zmiany męża ze względu na córkę, ale czy Ty go kochasz? Mam wrażenie, że paradoksalnie jesteś trochę poirytowana faktem, że mąż zmienił się gdy Ty kogoś poznałaś i ta znajomość nie miała okazji się rozwinąć. Coś zostało zaczęte, ale nie skonsumowane, nie skończone. I domyślam się, że dochodzi jeszcze u Ciebie poczucie winy, że pojawiły się uczucia do kogoś innego, a przecież mąż teraz taki zajebisty, więc to ja pewnie jestem teraz ta 'zła'.

 

Ciężka sytuacja. Wierzę jednak, że zrobisz coś na czym przede wszystkim nie ucierpi Wasza córka. Tego Ci życzę :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie chodzi tu o to że chce aby ktoś przyznał mi prawo do zdrady. Ja i tak tego nie zrobię. Albo wszystko, albo nic. Jeżeli chciałabym pójść z innym do łóżka, to najpierw zakończyłabym obecny związek. Ze zdradą na sumieniu nie umiałabym żyć.

 

DelRey25 i tak, chyba masz rację, chodzi o poczucie winy także, o to że mogłabym przez swoje zachcianki zniszczyć życie córce. To jej szczęście jest dla mnie przecież najważniejsze. I tak, chciałabym żeby mąż zrobił coś znowu, żeby pokazać że jestem silna, i chyba także po to, żeby nie brać na siebie odpoiwedzialności za podjęcie takiej poważnej decyzji.

 

a czy kocham? To na pewno nie to samo co kiedyś, ale przecież miłość się zmienia. Nigdy nie będzie tak jak na początku. Gdy opada fascynacja i ekscytacja, miłość się zmienia. Ale tak szczerze sama przed sobą muszę przyznać, że nie umiem jendnoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Mogę powiedzieć: myślę że go jednak kocham.

 

Może po prostu to ja teraz mam kryzys... może przejdzie i znowu wszystko wróci do normalności... Chyba boję się sama przed sobą przyznać że chcę zmian. I jestem pewna, że gdybyśmy nie mieli córki, to nawet w tej chwili odeszłabym

 

no ale znając życie, i tak nic nie zrobię. Będę w tym tkwiła raz na jakiś czas płacząc w poduszkę, aż w końcu zrobi to znowu. Wówczas dopiero przejże na oczy.

Dobrze że chociaż tutaj mogę szczerze przyznać się do swoich uczuć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania_taka, doczytalam teraz . Wypowiem sie bo przezylam podobna do Ciebie sytuacje. Byl moment ze chcialam dac druga szanse ale zadalam sobie pytanie czy dam rade z tym zyc? Czy nie bedzie do mnie wracac, czy nie bedzie mnie kusic zeby sprawdzac i weszyc, czy tak chce wlasnie zyc? Nie chcialam, rozwiodlam sie. Zeby dac druga szanse trzeba zamknac tamten rozdzial, nie wracac, nie wypominac, nie zamartwiac sie, nie gdybac czy sie nie powtorzy...po prostu zaufac od nowa. Ja nie potrafilam i jak widze Ty rowniez. Szkoda, ze nie przemyslalas tego trzy lata temu bo jak widac wciaz masz watpliwosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie Candy14 - o to chodzi. Ja przez męża się tak zmieniłam, że pozwalam sobie na jakiś tam flirt z kimś w sumie obcym, ja taką osobą nie byłam. To jak wyobrażałam sobie związek kiedyś zdecydowanie odbiega od tego co przeżyłam. I oczywiście i tak za jakiś flirt potem się obwiniam, że to ja jestem zła i w ogóle. Ale faktem jest też że nie czuję się dowartościowana przez męża jako kobieta. No i wraca, i pewnie będzie wracać. Tylko sama już nei wiem czy umiałabym żyć bez niego. Teraz wydaje się być taki idealny, jakby nagle dostrzegł, że to co ma (czytaj - mnie) to jest coś wyjątkowego. Tylko mi chyba przechodzi.... nie wiem. Na co dzień jest ok, wspólne tematy, rozmowy, oglądanie filmów, wypady na grzyby, jagody, nad wodę, seks - wszystko to teraz gra, i dlatego nie rozumiem dlaczego sobie to wszystko przypominam. Może dlatego że na prawde zachowałam się jak idiotka - to jest akurat na prawdę oczywiste. Tylko ja nadal nei jestem pewna czy zdradził mnie fizycznie, czy nie. Bo jeżeli chodzi o zdradę emocjonalną, to na pewno zrobił to nie raz przez te flirty, i mnie tego nauczył... Kurde, jak tak to wszystko opisuje to wydaje mi się jakby to nie był mój związek, ale jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem Candy14 może i tak, bo w sumie postępuje nie zgodnie ze swoimi normami zgadzając sie na flirt, a tłumaczę sobie że mój mąż tak robił i nie widzi w tym nic złego.... tak może być.

Eh, no cóż, za kilka dni będą znowu wyrzuty sumienia, pomimo że chłopak mnie strasznie docenia, dowartościowuje, i fizycznie nie zdradziłam, i będę tą złą :( i tak pewnie w kółko

 

W sumie może trochę wyolbrzymiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, wiem że te szale się nie równoważą, małżeństwo to coś... wielkiego, a jak w grę wchodzi szczęście dziecka, to wybór staje się prosty. Tylko ja chyba jednak zamiast w miarę upływu czasu zapominać.... wybaczyć jemu że był chamem i sobie że byłam idiotką, zaczynam chcieć zmian. To trudne jest jak holera, na prawdę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psyche. mogę, mogę też stać się najszczęśliwsza na świecie. Bo teraz szczerze mogę powiedzieć że jest mi dobrze, ale nie jestem szczęśliwa. Śmieję się że miałam już swoje 5 minut, bo byłam szczęśliwa z nim kiedyś, a teraz tylko proza życia. Może za dużo filmów się naoglądałam i harlekinów naczytałam, może takie jest życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, właśnie chodzi o to, że raczej nie jest taki. Mówił mi że miał ochotę mnie pocałować nie raz, ale ze względu na moje stanowisko (że nie zdradzam) tego nie zrobił, że strasznie mu się podobam, że żałuje że nie spotkaliśmy sie 10 lat temu, że jestem mądra... Wydaje się być wrażliwym facetem, a ja sama pozwoliłam na flirt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania_taka, mowi to co kazda kobieta chcialaby uslyszec a nie slyszy od meza. Bo jak mniemam wie ze cos tam z wami nie hallo i pieknie wykorzystal okazje.

Mówił mi że miał ochotę mnie pocałować nie raz, ale ze względu na moje stanowisko (że nie zdradzam) tego nie zrobił, że strasznie mu się podobam, że żałuje że nie spotkaliśmy sie 10 lat temu,

o rany :D troche ograne teksty...jakby byl zonaty to powinien dorzucic, ze zona go nie rozumie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14 tak wie, bo sama mu poweidziałam, jakoś tak potrzebowałam się wyżalić. Tylko że czas mija, on wie że ja się na nic nie zdecyduję, i że nic nie zrobię, a on nadal twierdzi to samo. W sumie to bardzo możliwe że jest tak jak mówisz. Tylko że coraz częściej chce się o tym przekonać na własnej skórze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×