Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie umiem wybaczyc sobie i życ takim życiem...


sylwia90

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie

jestem nową użytkowniczką forum,mam nadzieję znaleźć tu wparcie lub chociaż móc się wyżalić :-|

 

Mam 23lata i czuję się jakbym przegrała całe życie.

Wyprowadziłam się z domu,ale nie powiodło mi się,chociaż ja udawałam do ostatniej chwili ,że wszystko jest ok.

Wróciłam,nadal udawałam,aż w końcu pod presją innego zdarzenia pękłam.

Nie chciałam ,ale musiałam.Niby dobrze się stało,bo wyrzuciłam z siebie wszystko,z drugiej strony oznacza to dla mnie ogromną zmianę.To co było już nie wróci.I wszystko muszę zacząć od nowa,zupełnie inaczej...

Nie mam niczego.Pieniędzy,pracy...godności(chcę pracować nie jestem leniem-nie w tym rzecz).

Nie potrafię tak żyć.Bez celu,bez marzeń(bo wszystkie runęły),bez perspektywy ,że może być inaczej ,lepiej.

Boję się nowości,że sobie nie poradzę.Że narobię sobie wstydy swoją nieudolnością.

 

Popełniłam dużo błędów,za które teraz cierpię.I nie umiem wybaczyć ich sobie w żaden sposób. :-|

 

Nikt nigdy nie dał mi odczuć ,że jestem bezwartościowa czy coś podobnego...ja sama czuję taką potrzebę udowodnienia swojej wartości.

Chciałabym być lepsza niż jestem w rzeczywistości,bo taka jaka jestem teraz-czuję się nic nie warta.

Jestem zbyt zwyczajna,zbyt pospolita,przeciętna.Taka nieudolna,szara-czuję się jak kompletne zero.

Czułam i nadal czuję silna potrzebę pokazania (rodzinie) że jestem lepsza niż w rzeczywistości,że jestem więcej warta,że mogą być ze mnie dumni bo mają "wyjątkowe" dziecko.

Z takiej zwykłej mnie nikt dumny nie będzie,bo i z czego...:-|

 

Nie potrafię wybaczyć sobie błędów.

Nie potrafię pogodzić się z rzeczywistością.

Nie potrafię pogrzebać moich marzeń.

Nie potrafię uwierzyć ,że taka byle jaka jestem coś warta.

Nie potrafię żyć takim życiem,szarym,beznadziejnym,bez celu.

To męczy mnie każdej chwili ,bez przerwy.

 

Może ktoś z Was mógłby podzielić się ze mną swoimi przemyśleniami?

Z góry ,dzięki :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj!

 

Podzielić się przemyśleniami? Proszę bardzo! Szarość jest ZAJEBISTA! :) Tylko trzeba do niej odpowiednio podejść. Piszesz że ciągle chcesz sobie coś udowadniać, być lepsza - a nie wystarczy ci być SOBĄ? Taką jaka jesteś? Nie każdemu pisane być Supermanem (czy,w twoim przypadku, nie wiem, Catwoman :D ) i zapewniam cię że w szarej rutynie można odnaleźć szczescie i spełnienie. Piszę to ja, człowiek z pracą od 8 do 16, dwupokojowym więzieniem i sobotnimi wieczorami spędzanymi na odpisywaniu nowym forumowiczom :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak to określić,ja chyba wstydzę się być taka nijaka...tak ,po prostu się wstydzę.

Uważam ,że wtedy nie zasłużę na szacunek,miłość bo takich szaraczków jest na kopy.Zawsze chciałam żeby rodzina była ze mnie dumna,naprawdę dumna ,z tego jaka jestem i co osiągam.

 

To jest bardzo trudne dla mnie tak po prostu uwierzyć ,że szarość jest ok :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko,że nie bardzo mam jak pójść na przód.

Wszytko czym żyłam do niedawna(sytuacja w jakiej byłam),runęło bezpowrotnie.Nie chce opisywać tego co było,bo nie o tym mowa.Ale jedno jest pewno-to nie wróci.

 

Teraz życie zaczyna się dla mnie od nowa.

Jedyne co mogę,to poszukać pracy i żyć szarym dniem.To będzie całe moje pójście na przód:-|

Nic wielkiego,nic godnego uwagi,nic zasługującego na szacunek moich bliskich.

A ja bardzo chciałam udowodnić ,że mogę więcej i lepiej :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak to określić,ja chyba wstydzę się być taka nijaka...tak ,po prostu się wstydzę.

Uważam ,że wtedy nie zasłużę na szacunek,miłość bo takich szaraczków jest na kopy.Zawsze chciałam żeby rodzina była ze mnie dumna,naprawdę dumna ,z tego jaka jestem i co osiągam.

 

To jest bardzo trudne dla mnie tak po prostu uwierzyć ,że szarość jest ok :-|

Nikt nie mówi że będzie łatwo. Ale jedną rzecz ci podpowiem - tak naprawdę ludzie wcale nie szukają aby obdarzyć szacunkiem czy miłością jednostek wyróżniających się, odmiennych. Bo odmieńcy = niepewność. Tysiące kobiet wzdychały do Davida Hasselhoffa; ta która się z nim związała zaznała tego że jest niestabilnym pijakiem. Musisz sobie zburzyć ten światopogląd że szare jest nic nie warte. Gdzieś kiedyś czytałem że jak kanarek ucieknie z klatki to go wróble zadziobują na śmierć - bo jest inny. Naprawdę tak koniecznie chcesz być zadziobana?

 

A rodzaje dumy są przeróżne. Nie wiem co ty pojmujesz przez to że chcesz żeby rodzina była z ciebie dumna. Bo dla jednych powodem do dumy będzie dyplom magistra i posada kierowniczki banku, a dla innych to że się wychowa dwójkę porządnych dzieci będąc praczką.

 

Jedyne co mogę,to poszukać pracy i żyć szarym dniem.To będzie całe moje pójście na przód:-|

Nic wielkiego,nic godnego uwagi,nic zasługującego na szacunek moich bliskich.

W dzisiejszych czasach znalezienie pracy i życie codziennością to nie lada sukces :D Jak to im będzie za mało to pokaż im fuck'a po prostu skoro nie doceniają takiego osiągnięcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale może nie jest aż tak źle? Może powinnaś bardziej w siebie wierzyć? Postarać się? A jest warto.

 

Nie wierzę w siebie ani trochę :-| A nie łatwo będzie tak na pstryknięcie palcem,nagle uwierzyć ,że co zechcę to osiągnę.

Potraficie tak?

 

 

A rodzaje dumy są przeróżne. Nie wiem co ty pojmujesz przez to że chcesz żeby rodzina była z ciebie dumna. Bo dla jednych powodem do dumy będzie dyplom magistra i posada kierowniczki banku, a dla innych to że się wychowa dwójkę porządnych dzieci będąc praczką.

 

W dzisiejszych czasach znalezienie pracy i życie codziennością to nie lada sukces :D Jak to im będzie za mało to pokaż im fuck'a po prostu skoro nie doceniają takiego osiągnięcia.

 

Moja rodzina nie wywiera na mnie presji.To jest moje stanowisko,ja tak się czuję.

Ja pojmuję dumę poprzez osiągnięcia.Co innego gdy pracuję za najniższą krajową,żyje z dni na dzień i nic sobą nie reprezentuję.A co innego kiedy mam wysokie osiągnięcia,dużo i mądrze do powiedzenia,a swoim style bycia/pracą przedstawiam jakiś poziom,robię coś znaczącego.

 

Kiedy inni żyją tak zwyczajnie i szaro-nie mam nic do tego,to jest dla mnie ok.

Ale ja sama czuję się z tą nijakością po prostu mało warta.

 

Nic nie umiem na to poradzić,że tak czuję :-|

Nie złocie się na mnie,że mam zakuty łeb i nic nie można mi wytłumaczyć. :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, trochę rozumiem bo sam tak kiedyś miałem. Może mało to pocieszające na ten moment, ale i tak ci to powiem - to przychodzi z wiekiem :D A dużo mądrego do powiedzenia to może mieć i gość pracujący przy zamiataniu chodników - o czym dziś przekonałem się wpadając z takowym w krótką pogawędkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i przechodzi z wiekiem...ja tak się czuję od kilku lat,a właściwie od zawsze tylko wcześniej nie pojmowałam tego na dużą skalę.

 

Ja to wiem,ale w odniesieniu do innych ludzi.

Np.Pani sprzątaczka,jest ok-dba o czystość w moim bloku,wykonuje pracę pożyteczną dla mnie.Ale ja jako sprzątaczka czułabym się jak totalne zero.

Ktoś popełnił błąd-ok zdarza się.Ja popełniałam błąd-jestem idiotką.

Ktoś żyje codziennością-ok,żyje sobie.Ja żyję codziennością-jestem niedołęgą niepotrafiącą wykroczyć poza szarość :-|

To odnosi się do każdej strefy mojego życia...

Zawsze jak nie będę naj to będę do d*py. :oops:

I tu nie chodzi o to żeby się wywyższać,tylko o to żeby się nie wstydzić samej siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sylwia90, jesteś dość młoda osobą i chyba zbyt wiele wymagasz od siebie i życia....

Dlaczego każda porażka w Twoim życiu kojarzy Ci się ze wstydem?

Przecież nie każdy musi być wyjątkowy, bo w życiu nie byłoby za ciekawie spotykać takich ludzi.

Każdy człowiek ma w życiu do spełnienia jakiś cel do którego dąży, być może stawiasz sobie za duże wymagania?

Za bardzo zaniżasz swoją wartość a przecież każdy z nas zmaga się z osiągnięciem czegoś w życiu.

I nie jest tak że gdy się nie uda -to zaraz trzeba się poniżać we własnych oczach.

Musisz po prostu uwierzyć w siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sylwia90, "Każdy z nas ma o coś żal do samego siebie. Pojednać się z samym sobą to znaczy

przebaczyć sobie błędy popełnione w przeszłości, wyciągając z nich wnioski po to,

by więcej do tych błędów nie powracać.

Dojrzale przebaczyć sobie to przyjąć siebie z Bożą miłością.

To uczyć się na błędach z przeszłości oraz stawiać sobie szlachetne

wymagania na dziś i jutro. To wymagać od siebie, by odtąd kierować się miłością,

prawdą i odpowiedzialnością.

Człowiek, który dojrzale sobie przebaczył, pamięta o swojej przeszłości, ale nie po to,

by się zadręczać czy rozpaczać, lecz po to, by wyciągać wnioski i nie powtarzać

minionych błędów. Pozostaje mu wtedy już tylko pamięć intelektualna o przeszłych

wydarzeniach. Staje się ona częścią jego życiowej mądrości i doświadczenia.

Znikają natomiast intensywny ból i rozżalenie emocjonalne, które dotąd towarzyszyły

wspomnieniom błędów z przeszłości.

Pojednać się z samym sobą to także przebaczyć innym ludziom krzywdy,

które mi kiedykolwiek wyrządzili. Przecież zło, którego doznałem od innych,

jest już przeszłością. Jest bólem, który już przeżyłem.

Jeśli natomiast nadal w moim sercu podtrzymuję żal do bliźnich i nie przebaczam im,

mimo że niektórzy już nie żyją, a inni przestali mieć wpływ na moje życie czy zmienili

swoje postępowanie wobec mnie, to teraz ja sam siebie krzywdzę, podtrzymuję ból

z przeszłości i sprawiam, że zatruwa on moją teraźniejszość.

Przebaczenie innym ludziom leży więc w moim interesie i daje mi szansę

na pogodniejszą teraźniejszość i przyszłość."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beti19

nie byłam (jeszcze) u psychologa.Na razie nie pójdę bo nie stać mnie na prywatne.

 

Mam ogromną presję na bycie perfekcyjną.Tylko wtedy kiedy odnoszę sukces,albo przynajmniej nie odnoszę druzgocącej porażki,czuję się coś warta.

Nie umiem przyznać się do najmniejszego niepowodzenie,no bo wstyd-bo jak to o mnie świadczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sylwia90,

 

Twój problem, moim zdaniem, tkwi jednak w relacjach rodzinnych. Gdzieś wcześniej. To się zmieniło teraz może nieco, jednak presję wewnętrzną odczuwasz nie sama z siebie. Ktoś kiedyś musiał Ci wcisnąć że bycie przeciętnym to kicha, że nie wolno popełniać błędów.

Moim zdaniem zrobił to na tyle sprytnie, że teraz ponosisz tego konsekwencje, nie mając kompletnie kontaktu ze źródłem.

To było zrobione w tzw. "białych rękawiczkach". Pogrzebałbym jednak w dzieciństwie,tak dokładniej, bo tam znajdziesz przyczynę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z TAO, może w dzieciństwie miałaś przykrą sytuację... ktoś ci coś powiedział czy coś. Może jakieś zdarzenia z tamtego okresu wpływają na to, co teraz odczuwasz . Nie wiem a może kiedyś coś ci wychodziło super hmmmm? może nauka w szkole średniej... i wymagałaś za dużo od siebie a teraz raz ci nie wyszło i czujesz może , że to twoja porażka... Ale, nie martw się. Na pewno jakoś da się to rozwiązać.. Może faktycznie psycholog by pomógł?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TAO

i-hate-u-life

 

no nie wiem,nie przypominam sobie niczego takiego :?

mam dobrą rodzinę,taką właśnie przeciętną,zwykłą

 

ale pamiętam ,że czasami było mi przykro,że inne dzieciaki miały więcej niż ja/lepiej niż ja np.własny pokój,super rower,większe kieszonkowe

 

Jest jedno co mnie boli,że nikt nigdy nie spełnił mojego marzenia,jakie miałam całe moje dzieciństwo,chociaż zawsze bardzo prosiłam,czułam się wtedy niezauważona i mało ważna.Czy tu mam znaleźć źródło mojego teraźniejszego samopoczucia? :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TAO

 

coś więcej..hmm

 

jako dzieciak nie miałam własnego pokoju("mój" pokój dzieliłam z siostrą,ale był urządzony normalnie nie tak jak dziecięcy) jak byłam u jakiejś koleżanki,to widziałam ,ze ona ma taki prawdziwy swój pokój i było mi smutno :(

to samo jak jakaś koleżanka miała kieszonkowe,a ja nie.Dopiero później dostawałam ,ale nie dużo

 

Przez długi czas (kilka lat) prosiłam o spełnienie mojego marzenia.Chciałam mieć zwierzątko,płakałam,prosiłam,ale nikogo to nie obchodziło :cry: a ja na prawdę wtedy cierpiałam z tego powodu.Nawet obiecywałam,że zasłużę na to,ale to nic nie dało.

Wtedy czułam się zupełnie pominięta i nieważna ze swoimi pragnieniami i uczuciami.

 

Ale nie wiem,czy to łączy się z moim przymusem perfekcjonizmu i ponadprzeciętności :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sylwia90, Zwierzątko to objaw samotności. Teraz bym się zastanowił czy i jak mimo tych faktów starałaś się zasłużyć na miłość rodziców?

 

Mam tylko mamę(tata zmarł jak miałam 3lata,mama sama mnie wychowała)

Chyba uważałam ,że jestem zbyt byle jaka żeby zasłużyć na zauważanie mnie i moich uczuć i marzeń.Czułam się nierozumiana.

Stąd chyba wzięło się moje przekonanie ,że gdybym była jakaś super-idelana-wyjątkowa to zasłużyła bym na to czego pragnęłam. :-|

Dziwne jest ,ze moja siostra(młodsza) jest zupełnie normalna,nie zmaga się z żadnym zaburzeniem psychicznym itp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×