Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zakaz poddawania się! :)


ashley

Rekomendowane odpowiedzi

Polać temu Panu wódki, święte słowa, po tych lekach rzygać się chce, psycholog trzepie na Was kasę i ma w dupie wasze problemy, tylko ruch, praca do bólu daje satysfakcję, kolego witaj w klubie!

Denerwuje mnie tylko noc i te pieprzone kołatania serca!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie od dluzszego czasu biegam ,prawie codziennie ,dlaczego ??? bo kocham tez rower (Mtb).Biegam by jezdzic,jezdze by biegac.Cudowne ,wspaniale chwile .Biegam jak szalony ,taka mi ta sprawia radosc ,a rower jest boski.Serce mi tak wali ,puls juz sam nie wiem na jakich jest obrotach ,ehhh.Pomyslec ,ze wczesniej biegalem po kardiologach myslac jak niewiele czasu mi zostalo .Wszyscy nerwica lekowa panie ,tabletki pana uspokoja ,pomoga ,moze jakas terapia ............Gowno prawda .Czlowiek ma w sobie olbrzymi potencjal,potezna sile walki .Ruszcie dupy,zacznijcie zyc.

pozdrawiam wszystkich.Nie walczcie, zyjcie;)

 

Zawsze mowie , ze aktywnosc fizyczna dobrze wplywa na samopoczucie.

 

uff..niech mi ktoś przypomni czemu mam się nie poddać..kryzys..

dominika92, bo chcialabym Cie lepiej poznac :D Zainteresowaly mnie Twoje posty. Moze to kiepska motywacja ale zawsze jakas :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że tu zajrzałam :) Musimy sami siebie wzajemnie podtrzymywac na duchu a wtey uwierzymy, że jesteśmy silniejsi niż nam się to wydawało :) Mnie ciągle dopada i ciągle walczę i ciągle robię kroczki do przodu. W końcu jak mówiła mama Forresta Gumpa - to, że jesteś inny nie znaczy, że jesteś gorszy, bo każdy jest inny :) I jak nie kochac tego filmu :) Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich forumowiczow!

 

Tak naprawde to nie mialem zamiaru pisac na forum, tak naprawde to trafilem tu przypadkowo. Wygooglowalem info o leku, ktory dostalem od psychiatry... trafilem tutaj. Zaczalem czytac i patrzec co ludzie pisza. Widze, ze nie jestem odosobniony ze swoimi problemami, jest nas cala masa. Jakis czas temu zaczalem chodzic do psychoterapeuty, zeby pozbyc sie balastu, ktory niose od dziecinstwa. Jestem o krok milowy od tego co bylo nawet pol roku temu, poznalem siebie, zaczalem zauwazac cos czego wczesniej nie widzialem(np. mowa ciala-jak moje cialo reaguje w danych sytuacjach stresowych). Zaczalem byc swiadomy swoich uczuc. Kluczem do szczescia, czyli spojnosci z nasza psychika jest umiejetnosc rozpoznawania uczuc. Nasza psychika jest jak gora lodowa, a nasza swiadomosc to tylko jej czubek ktory wystaje nad powierzchnia wody. Nauczylem sie, ze tzreba zyc dla siebie a nie patzrec zeby innym bylo dobrze(nie chodzi o egoizm). Fobie, ktore probuja mnie terroryzowac tez juz nie sa takie straszne jak kiedys. Wiem, ze nikt za mnie zycia nie przezyje oraz ze przykre sytuacje, odrzucenie niestety idzie w parze z zyciem. Poprostu trzeba umiec sobie z tym w jakis sposob radzic. Mozliwosc patrzenia jak inni sobie z tym radza jest tez super sprawa-polecam tutaj terapie grupowa(sam jeszcze sie nie przelamalem, ale jeszcze wszystko przedemna). Przyszedl pewien moment, gdzie pomyslalem albo koncze to wszystko albo jade do przodu. No i stanalem do walki, walcze, pewnie caale zycie bede walczyl, ale nie dam sie, bo jestem zoobligowany tak jak kazdy z nas to do tego zeby zyc i co najwazniejsze byc szczesliwy! Kto sie wacha przed wizyta u psychiatry, psychologa niech przestanie i sprobuje. Z autopsji- sam szukalem dlugo kogos z kim bede umial rozmawiac, przed kim bede umial sie otworzyc. Trafilem- jedna najlepszych rzeczy jaka mnie spotkala w moim parszywym zyciu:) Teraz walcze o siebie i czuje sie z tym super! Wiadomo sa chwile kiedy chce sie kleknac, bo ta tzw. strzyga chce dopasc kazdego dnia, ale poprostu mowie jej NIE! Tyle rzeczy, ktore nas dookola otacza moze dawac szczescie. Trzeba zaczac to zauwazac, a co najwazniejsze chciec. Mi to zajelo ok 15 lat zeby zaczac chciec. Ktos powie, ze to duzo ale ja to traktuje jako moj osobisty sukces. Zyc sie chce jak skurczybyk, dlaczego nie przezyc tego zycia tak jak ja tego chce, a przy tym jeszcze zaznac troche szczescia? Pamietajcie drodzy, ze zycie nie wiaze sie tylko z przyjemnymi uczuciami, ale rowniez z cala gama tych nieprzyjemnych. Badzmy tego swiadomi! Dluga droga przedemna, ale nie mam zamiaru z niej zbaczac. Pamietajcie, ze w kazdej sytuacji mamy kilka alternatyw, kilka mozliwosci. Nie wybierajcie tej najprostszej, czyli ucieczki w jakiej kolwiek postaci! Jest nas duzo, damy rade, kazdy z nas da rade! Jak ktos chce porozmawiac to serdecznie zapraszam. Wbrew pozorom rozmowa pomaga.

 

pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i znowu spieprzyłam parę spraw, zachowywałam się jak dzicz, marnotrawię jak zwykle czas wolny na mniej lub bardziej konstruktywnym grzebaniu w mózgu, może praca nad sobą, którą wykonuję, jest g*wno warta, a efekty zbyt marne i nic dobrego ze mnie nie będzie...Ale i tak planuję ruszyć zad i wlec się dalej przez to bagno, coraz mniej przejmując się, co inni na to. Chcę iść jakąś drogą zamiast stać w miejscu, nieważne, czy będzie dobra czy zła. Przestać tak się cackać ze sobą i z innymi, mając na uwadze to, że cokolwiek nie zrobię, do końca świata jeszcze daleko. Nie będę udawała, że wszystko jest pięknie, a ja słitaśna i najchętniej weszłabym każdemu w du*ę, oby tylko nie powiedział nic złośliwego. Chcę popełniać błędy, mieć do tego cholerne prawo. Wezmę je sobie, skoro mi nie dano.

Chcę, żeby ludzie mówili mi przykre rzeczy, skoro muszą, chcę umieć się tym nie przejmować- czy jest inne wyjście, niż rzucać się na głęboką wodę? Niech się dzieje co chce- niech nie będę w stanie przeczytać tego zafajdanego tekstu publicznie, niech się śmieją, mogę zalewać się łzami przy innych, rzygać, mówić durne rzeczy, przeżywać ataki paniki, trząść się, śmiać jak wariat- co to zmienia? Nic. Taka jestem. A jak już będą zamykać w psychuszce, to oby z dostępem do neta :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja bym się chciał czasami poddać

 

Boje się ludzi niby mogę próbować się przełamywać ale to nie działa. Jakbym cały czas był taki ograniczony. Jak coś robię rozmawiam albo przebywam z ludźmi to się pocę, czuje lęk. Chodzę na terapie są postępy, może nie tak bardzo w kwestii tego co czuję przy ludziach, ale moich własnych przeżyć jednak czasami mam dość. Chciałbym czasami bez lęku i ograniczeniu mógł się z kimś spotkać i pogadać. ehh...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie poddawajcie się !!!

Nie było mnie tu rok i jestem żywym przykładem, ze na prawdę się udaje !!!

Od roku nie jestem na lekach i jestem z siebie dumna. Też miałam chwilę kiedy się poddawałam kiedy chciałam żeby nastąpił koniec, ale udało się i WARTO!!!

Przychodzą ciężkie chwile, one będą zawsze, ale umiem już je przezwyciężać i nie pozwolę żeby znowu zdominowały moje życie!!!

Zajrzałam tu żeby dać wam nadzieję i wiarę że na prawdo warto walczyć o samego siebie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paleli w naszej chorobie najważniejsze jest pozytywne myślenie. Ja wiem, ze to może brzmi jak absurd dla ciebie, bo dla mnie też tak brzmiało kiedyś. Ale trzeba powtarzać że będzie dobrze nawet wtedy kiedy się w to nie wierzy. Kiedyś przyjdzie dzień, że w końcu uwierzysz i będziesz miała siłę żeby zacząć coś robić. Nie możesz tak sobie mówić, że i tak będzie źle....bo wtedy będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze przed chwilą czułam się jak śmieć dla wszystkich, wstyd było mi nawet tu na forum pisać. Siedziałam w domu tylko i pierniczyłam rodzinie, jaka to nie jestem porąbana i chora. Teraz jednak wewnętrzny głos definitywnie mówi "Ku*wa, weź rusz tyłek i zabierz się do roboty!"

Motywacja mała cytatowa:

You can’t change your entire life.

You can only change your next action.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jednak neurotycy-perfekcjoniści potrafią być bardzo sfrustrowani, nie mogąc zmienić w mgnieniu oka całokształtu życia, emocji i własnej osobowości, dlatego metoda "małych kroków" wydaje się niełatwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas.

 

Który to już raz, czwarty, piąty...Przestałam liczyć. Nadchodzi w najmniej spodziewanym momencie. Próbuje zniszczyć to co dla nas najcenniejsze. Najgorzej, kiedy dotyka naszych bliskich - dzieci, współmałżonka. Kiedy myśli nie dają spokoju i kiedy wiemy, ze My tak nie myślimy. One nadal są. Niszczą nas. W pewnym momencie wydaje nam sie, ze tak właśnie myslimy. Nie kochamy naszych bliskich, są przeszkodą. Podpadamy w depresję, zalegamy w łóżkach, zyć nam sie nie chce. Często zadajemy sobie pytanie dlaczego ja? Co i komu zrobiłam, ze mam nerwicę. Do dzisiaj nie udało mi się w 100 % odpowiedzieć na to pytanie. Przeszłam psychoterapię ... i nie wiem.

Jednak da się z tym żyć! Leki pomagają (Arketiks) - wiem, ze większość z Was uważa,że farmakologia to nie wszytsko. Jednak ja wybrałam życie z lekami, bo mam dwójkę wspaniałych dzieci, męża, pracę którą kocham (arterapeuta-pracuję z seniorami). Psychoterapia nie przyniosła u mnie efektów. Jednak wiem jedno - najwięcej zależy od nas samych. Tym razem sie nie dałam. Byłam mądrzejsza, wytrwalsza i dałam z siebie więcej niż się mogłam spodziewać. Myśli negatywana - ja na siłę pozytwna, lęk - przeczekać, bo to tylko lęk, wyjście "gdzieś" - wychodziłam trzęsąca z zaciśniętymi zębami, kołatanie serca - niech biję, dobrze, ze bije :) Zajęcie to przede wszytskim - od pracy zawodowej, po porządki, poprzez zabawę z dziećm, pranie, pieczenie, gotowanie, cięcie drzewa, zaprawianie - byle tylko się czymś zająć.

Trzeba walczyć moi drodzy. Czasem są gorsze dni, owszem. Ja sie nie poddaję - było - mineło. Jutro jest nowy dzień - lepszy dzień :)

 

Z całego serca zyczę Wam bojowości, to tylko choroba, z którą da się wygrać i wierzę, że nam się uda. Ważne jest też zaakceptowanie, tego ze tak jest - stańcie przed lustrem i powiedzcie sobie TAK MAM NERWICĘ....i wcale nie jestem gorsza od innych.

Naszło mnie, zeby to napisać. Nie potrfię pięknie pisać jak niektórzy z Was tu na forum, jednak czułam taką potzrebę, więc sobie pozwoliłam ;)

 

Życzę wszystkim dużo siły, cierpliwości i ...żyjcie, bo z tym sieda żyć :)

A! Na bezsenność polecam kubek ciepłego mleka z łyżeczką miodu. Dobrej nocy :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×