Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem dumna że mam tą chorobę


83alicja

Rekomendowane odpowiedzi

O mojej chorobie wiedzą (oprócz lekarzy) cztery osoby: moi rodzice, siostra i mój chłopak. Przed innymi to ukrywam. Ale czasami mam ochotę wszystkim powiedzieć, bo mimo że jest mi bardzo ciężko, to czuję się jakaś taka "wybrana", inna niż większość, dumna, że mam chorobę psychiczną (czy to co piszę jest głupie?). Widzieliście film "Piękny umysł"? Przecież taki geniusz był chory. A ja... też jestem matematyczką :)

 

A Wy ukrywacie swoją chorobę czy wszyscy wiedzą?

 

Cieszę się że znalazłam to forum, nareszcie mogę WYKRZYCZEĆ ŻE JESTEM CHORA!!!!!!!!! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj 83alicja. NIe wiem o jakiej chorobie piszesz. Ja nie jestem dumna z mojej choroby-nerwicy . Uważam ją raczej jako porażkę mojego życia, ponieważ dzięki niej wypadłam zupełnie z życia społecznego i rodzinnego. Źle się z nią czuje. Nie, nie wszyscy wiedzą o mojej chorobie. Ze znajomych - tylko jedna osoba też chora na nerwicę, Z rodziny - moje dziecko /30 lat/ które mnie dobrze rozumie i moje rodzeństwo tj brat i siostra. Oni dowiedzieli sie niedawno na co ja choruje / achoruje od lat/ i to tylko dlatego że mnie zdenerwowali swoją postawą wobec mojej osoby. Miałam poczucie, że mnie ciągle atakują i krytykują. Teraz gdy już wiedzą o mnie wszystko milczą na temat mojej choroby. Unikają tego tematu. Myślę że poprostu tego nie rozumieją-boją się tej choroby. Dla wielu ludzi nerwica to jak ciężka nieuleczalna choroba psychiczna. Ja nie staram się im tego tłumaczyć. Nie mam na to siły. Jednak w Twoim przypadku - czy mi sie wydaje?, Czy Ty znalazłaś zrozumienie wśród bliskich? Jeśli tak to wspaniale- to pomaga w wyleczeniu. Życze Ci szybkiego powrotu do zdrowia. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O mojej chorobie piszę w wątku "mycie rąk...", tam się dowiesz na co choruję.

 

Tak, rodzina mnie rozumie, przynajmniej na tyle na ile są w stanie, pomagają mi, mój chłopak także (nie wiem jak on jeszcze ze mną wytrzymuje).

 

Nie podoba mi się, że administrator zmienił tytuł tego wątku na "Jestem dumna że mam tą chorobę" - ja tak nie napisałam, napisałam "dumna z choroby?" czy jakoś tak.

 

I to nie jest tak... Mi też ona zniszczyła życie, jest najgorszą rzeczą która mi się w życiu przytrafiła.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:58 pm ]

Aha, mam ochotę ale nie mówię innym o mojej chorobie, bo nie zrozumieją że takie coś jest chorobą, i to taką uciążliwą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czuję się jakaś taka "wybrana", inna niż większość, dumna, że mam chorobę psychiczną

 

Mysle, ze w Twoim przypadku ta duma to swego rodzaju mechanizm obronny, tak jak Hiob probujesz sobie wytlumaczyc cierpienie, bo inaczej mozna zwariowac jeszcze bardziej zadajac sobie pytanie dlaczego to wlasnie sie mi przytrafilo.

 

Ja dumny z choroby nie jestem, jest to rowniez moja najwieksza porazka zyciowa, uniemozliwiajaca mi milion rzeczy oraz rujnujaca mi cale zycie. Byc moze jak w Pieknym umysle schizofrenia pomagala rozszerzyc spektrum myslenia, tak nerwica wrecz odwrotnie go zaweża jedynie do naszej wlasnej osoby, niezliczonych chorob wyimaginowanych i nieuzasadnionych lęków, także zupelnie można zapomniec o kreatywności i jakimkolwiek twórczym działaniu.

 

Przecież taki geniusz był chory. A ja... też jestem matematyczką :)

 

Studiuję kierunek związany również z matematyką i zastosowaniami komputerowymi w pewnej dziedzinie, jednak choroba wcale mi nie pomaga. :(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość moich znajomych wie o mojej depresji. Niektórzy z nich twierdzą że to po prostu sobie wmówiłam, nie rozumieją mojej niechęci do ludzi i jakiegokolwiek działania. Był czas kiedy nie opowiadali przy mnie dowcipów o wariatach, żeby mnie nie urazić. Rodzina też wie, reagują dosyć pozytywnie, ale nie mam w nich wsparcia. Najtrudniej było wytłumaczyć to moim dzieciom, co się ze mną dzieje (10 i 7 lat)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze wstydziłam się swojej "choroby",nawet sama przed sobą.Nie chciałam tak żyć,pewnie dlatego wreszcie wygrałam po wielu latach męczarni samej ze sobą.

...Byc moze jak w Pieknym umysle schizofrenia pomagala rozszerzyc spektrum myslenia, tak nerwica wrecz odwrotnie go zaweża jedynie do naszej wlasnej osoby, niezliczonych chorob wyimaginowanych i nieuzasadnionych lęków, także zupelnie można zapomniec o kreatywności i jakimkolwiek twórczym działaniu.-MarionetaDeTrapo ujął to świetnie.

Moim pierwszym krokiem do przebudzenia było coś co powiedział mi chłopak chory na schizofrenię,gdy się użalałam nad sobą(wstyd)-"w życiu trzeba twardym być nie miękkim" ;) Tak mnie zezłościła i zawstydziła moja miękkość,że zaczęłam walczyć jak szalona o wolność.Bo ja miałam szansę na wyleczenie on nie.Bo to ja sobie hodowałam tę chorobę i rozwijałam w sobie,bo wolałam myśleć,jaka ja jestem biedna,jak nic mi nie wychodzi,jak mi ciężko żyć ,że nie umiem sobie dać rady z niczym itd.To ja kierowałam swoim umysłem,świadomością i podświadomością.Wstydzę się nadal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewentualnie możemy przeredagować dumę z nerwicy na szczęście w nieszczęściu, że to nie schizofrenia.

 

Jak jest pokazane w Pięknym umyśle, główny protagonista nie zdawał sobie sprawy, że jego przyjaciel, z którym mieszkał w akademiku, rozmawiał, który go od czasu do czasu odwiedzał, to złudzenie, wytwór pieknego, ale chorego umysłu. Myślę, że nawet sam widz, zaczyna wierzyć w teorię, iż cały spisek i praca dla wywiadu to wytwór wyobrażni, dopiero w momencie, gdy dziecko bohatera prawie zostaje utopione w wannie, bo ten jest przekonany, że jego przyjaciel się nim opiekuje.

 

Wniosek: my potrafimy nazwać to co nas boli, skąd lęki pochodzą, gdzie jesteśmy nadspuci, schizofernicy nie odróżniają rzeczywistości od fantazji i nie mogą pogodzić się z tym, iż najpiększejsze chwile, które przeżyli, tak naprawdę nie istniały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fakt faktem wielu wybitnych ludzi chorowało na NN m.in sam Tesla - prawdziwy genisz fizyki. Ja nie jetem ścisłowcem studiuję stosunki międzynarodowe, ale dla mnie NN to nic innego jak rak duszy. Po prostu wykańcza mnie codziennie, nienawidzę się sam przez to że jestem taki słaby, że akurat mnie dorwał taki los, nie jestem dumnny z tego, bo cierpienie psychiczne jest gorsze niż fizyczny ból. Przy 4 latach walki z NN i przy lekkim stadium depresji mam już po woli dość. Czasami przeklinam dzień kiedy się urodziłem, ż akurat mnie takie chamstwo dorwało i od 4 lat nie nawidzę własnych urodzin, które znowu pechowo wypadają na jutrzejszy dzień. Mimo NN zdałem LO, studiuję - przez tą chorobę po woli nie czuję już nic, nie umiem się z niczego cieszyć, kochać, śmiać się, a w swoje urodziny dostaję maksymalnego doła, przed znajomymi cały czas gram kogoś kim nie jestem, udaję że jestem szcześliwy, choć ostatnio przestaje mi to już wychodzić. Dzisiaj byłem u swojej psychiatry , która mi powiedziała że fevarin który odstawiłem na jakiś czas mam brać znowu przez pół roku. Generalnie trafniej o swoim stanie ducha mogę tylko powiedzieć słowami mojego ulubionego zespołu massive attack "Tak jak dusza bez umysłu W ciele bez serca Brakuje mi tego wszystkiego....."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt też nie napisał, że czujesz się dumna z tego w sensie zadowolenia. Jednak powinnaś bardziej szczegółowo nakreślić, to co przez swoją dumę rozumiesz.

 

Oceniamy Cię a raczej Twoją wypowiedź tylko na podstawię paru linijek tekstu, a wynika z niej jedynie konkluzja porównywalna do tej jaką pocieszają sie niektórzy schizofrenicy, że ich przypadłość to choroba królewska, a migrenowcy, że ich bolączka to choroba szlachecka tzw. globus.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sam dowiedziałem się że to choroba dopiero wczoraj..

Wcześniej myślałem że po prostu jestem nienormalny...

Nie jestem pewien czy mam być dumny czy niezadowolony...

Jeszcze nie doświadczyłem poważnych problemów spowodowanych chorobą, więc nie mam co narzekać...

Jeszcze nikt o tym nie wie... nie mam zamiaru nikomu mówić... nie wiem dlaczego... nie odczuwam potrzeby dzielenia się tą informacją z innymi...

Chociaż czasem się zastanawiałem... niektórzy mi mówili wprost: "Jesteś dziwny"... ja tylko potwierdzałem obracając to w żart... Teraz już wiem o co chodzi... i myślę że łatwo nie będzie... zwłaszcza że mam świadomość że jestem chory....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm... Czy jest to powód do czucia się wyższym... chyba nie

Jedyna dobra strony nerwicy to to, że jestem ostrożniejszy... Niektórzy "normalni" ludzie robią takie rzeczy, że Ja osobiście zastanowiłbym się kilka razy... i dlatego jestem sobie spokojnym, niewadzącym nikomu człowieczkiem :)

hmmm... próbuję sobie uświadomić, że niektórzy mają większe problemy niż Nerwica..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jedyne, co mogę uznać za pozytyw, to fakt, że ta przypadłość jest tylko schorzeniem, chorobą, co daje mi nadzieję, że może kiedyś tego się pozbędę. cierpię także na powracające stany depresyjne, z początku myślałam, że w pewnym momencie życie mnie tak zmieniło, że już pozostanę taka ospała i znudzona, że taki mam charakter. dużo lepiej jest wiedzieć, że to "choroba", dodaje mi to sił do walki, wiarę w to, że mogę to zmienić.

ale żadnej dumy z powodu NN nie odczuwam. jestem wściekła, bo przez to wpadam w kompleksy. nienawidzę siebie z całego serca za kazdym razem, kiedy muszę klęknąć, przeżegnać się, umyć ręce, choć wiem, że to nic nie zmieni...

jeszcze to, co pisał kolega o ostrożności. faktycznie, jestem bardziej ostrożna. czasami za bardzo - boję się niektórych miejsc, sytuacji podobnych do wcześniejszych, bo pamiętam - ostatnim raz jak tyu byłam/jak to się zdarzyło, nie mogła uwolnić się od tej czy tamtej myśli. i to potęguje lęk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo mimo że jest mi bardzo ciężko, to czuję się jakaś taka "wybrana", inna niż większość, dumna, że mam chorobę psychiczną

 

Nie wierze... dobrze sie czujesz??? :shock: No jesli dumna jestes z tego, ze masz zrabane zycie i zdrowie to gratuluje..... w szoku jestem :? I czujesz sie wybrana??? Nie no..... nawet nie skomentuje dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czarownica_Akara, wiesz, może dla Alicji coś ma większe znaczenie,niż fakt, że ma ciężkie życie. Może jej cierpienie ma dla niej bardzo głęboki sens, którego my nie dostrzegamy...

 

Tak, sens tego, ze dziewczyna ma chorobe psychiczna. Moze jeszcze niech mi powie, ze bol umacnia jej wiezi z Bogiem, kuzwa co za stek bzdur. Nie mowie o tym, zeby sie uzalala nad swoim losem, bo to nie o to chodzi. "jestem dumna z tego, ze mam chorobe psychiczna" no luuudzie... "czuje sie wybrana". Nawet nie wiem co napisac takie to zalosne. Szok...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Felicita, a wiesz jak zabawnie wygląda, gdy wpychasz odniesienia do Boga w usta ludzi, którzy nic takiego nie powiedzieli? ;) Chociaż, tendencja do ukrzyżowywania się (samemu) jest dość zwyczajna, niezależnie od wyznawania jakiejś religii lub brakuj tejże.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tu się nie zgodzę z potępiaczami- przecież 83alicja nie mówi, że czuje się "lepsza", czy "wyższa", tylko wybrana. Myślę, że to jest w pewien sposób jakieś wyróżnienie, przynajmniej jest coś co odróżnia od innch ludzi:) ALe to chyba tez zależy oddoświadczeń. Ja np. od wielu lat borykałam się z różnymi dziwnymi zachowaniami, myslami, etc. I to takie bycie zbyt normalnym na "chorą psychicznie", a jednak mimo wszystko zbyt nienormalnym jak na większość ludzi strasznie mnie dobijało. Jak poczytałam różne rzeczy i stwierdziłam, że mam wok, to to była dla mnie po prostu ulga. Wcześniej myślalam, że jestem opętana albo cos. I naprawdę się cieszę, że to nerwica natręctw a nie cos innego.

A poza tym z praktycznej strony, skoro już coś masz, to lepiej to polubić, niż czuć się gorszym.

Bo nawet jeśli coś jest okropne, to może być fascynujące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×