Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moje problemy


Radison

Rekomendowane odpowiedzi

Natalia- czerwona dziękuję za pocieszenie. Nie powinno być tak u nas zawsze, ale chyba nie mam dobrych prognoz na przyszłość. Bardzo Ci współczuję( choć to słowo może nie na miejscu) mam nadzieję, że wraz z nauczaniem indywidualnym poprawisz swoje wyniki i będzie dobrze ;) Kurcze istnieje jakiś złoty środek?

 

[ Dodano: Wto Lut 06, 2007 7:30 pm ]

A najgorsze jest to, że utwierdzają Ciebie w przekonaniu żeś leń i darmozjad. 22 lutego pierwsza wizyta u psychiatry, powiem szczerze bardzo się boję :cry: Nie wiem co mam powiedzieć, pewnie i tak nie zdążę wszystkiego powiedzieć, większość zapomnę niech ktoś strzeli mnie w twarz może wtenczas oprzytomnieje. Bardzo się cieszę iż znalazłam się na tym forum, tutaj chociaż rozumiemy swoje problemy i odmienności

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

margaret, mam to samo, ciagle mi udowadniaja, ze jestem nikim... "jaka ty masz wartosc, jesli nie chodzisz do szkoly, jestes nikim, stara szmata itp itd", ale oni nie wiedza, ze szkola to akurat moj najmniejszy problem, jakbym miala taki kaprys to bez kiwniecia palcem byl miala 4,7 i to nie jest lenistwo, ja poprtostu jak mam wstac lub wyjsc do tych ludzi to czuje jakby mi slon siedzial na klatce piersiowej... i w ogole wsztsrko robie zle,ostatio czegos zapomnialam, zostawilam niechcacy w egipcie prezent, ktory mialam przywiesc babci, i mialam taka hujowa atmosfere w domu, ze koniec. w kazdym razie, ten moj nudny belkot jest po to, by cipowiedziec, ze nie jestes sama, trzymaj sie zlotko...

 

A wizyty u psychiatry sie nie boj. ja pamietam, jak mi zoladek podchodzil do gardla, ale nie wyobrazasz sobie jaka to ulga wszystko powiedziec... jak myslisz ze zapomnisz to zrob sobie sciage, ja zazwyczaj robie.

 

3maj sie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cinnamon oni chyba nigdy nas nie zrozumieją, dla nich jesteśmy dziećmi, które nie wiedzą co to problemy...Nie wiem czemu, ale dostałam strasznych drgawek cała się trzęsę. Różo masz racje przydałaby im się terapia ale indywidualna nie chciałabym siedzieć z moją mamą i opowiadać co się dzieje ze mną w środku. Cinamonku dziękuję Ci bardzo za wsparcie mam nadzieję, że kiedyś słońce wyjdzie zza chmur chociaż na chwilkę i pojawi się ten prawdziwy, wymarzony uśmiech na twarzy. Trzymajcie się ciepło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Róża, u mnie miała być psychoterapia rodzinna. pycholog powiedziała mi, że z całej "rodzinki" jestem najnormalniejsza! :D

moja pierwsza wizyta była niby dobra. co prawda prawie zasłabłam w poczekalni ze strachu, ale poza tym ok. tylko problem w tym, że na początku stwierdzono u mnie depresję [mimo wyraźnych objawow borderline]. dopiero kiedy zmieniłam psychiatrę okazało się, że to zaburzenie osobowości.

Margaret, na Twoim miejscu podzieliłabym się swoimi przypuszczeniami co do choroby z psychiatrą. rozwieje lub potwierdzi wszelkie wątpliwości.

podobno z borderline się ciężko wyleczyć. a ja zamiast póbować się wyleczyć, próbuję z tym żyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam nadzieję, że kiedyś słońce wyjdzie zza chmur chociaż na chwilkę i pojawi się ten prawdziwy, wymarzony uśmiech na twarzy.

 

Aż się wzruszyłem czytając to : ), powodzenia, trzymaj się i ty Natalia rowniez.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Róża, u mnie miała być psychoterapia rodzinna. pycholog powiedziała mi, że z całej "rodzinki" jestem najnormalniejsza! :D

moja pierwsza wizyta była niby dobra. co prawda prawie zasłabłam w poczekalni ze strachu, ale poza tym ok. tylko problem w tym, że na początku stwierdzono u mnie depresję [mimo wyraźnych objawow borderline]. dopiero kiedy zmieniłam psychiatrę okazało się, że to zaburzenie osobowości.

Margaret, na Twoim miejscu podzieliłabym się swoimi przypuszczeniami co do choroby z psychiatrą. rozwieje lub potwierdzi wszelkie wątpliwości.

podobno z borderline się ciężko wyleczyć. a ja zamiast póbować się wyleczyć, próbuję z tym żyć...

Widzisz Natalko to z rodziną coś nie tak ;) Ja myślę, że dobrze robisz starając się żyć z tym zaburzeniem, kiedy je zaakceptujemy staje się częścią nas, ale terapia jest wskazana, gdyż poznamy swoje wnętrze i wtenczas będziemy umiały walczyć i powstrzymywać pewne zachowania Borderline. Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem,czy to coś pomoże,ale przedstawię pewne zasady waszym rodzicom,którymi(dobrze by było)powinni się kierować żeby mieć dobre relacje z dziećmi.Jestem matką 18 i 15-letniego chłopca.Nie uważam się za idealną matkę,ale wciąż się uczę i chcę się uczyć,jak być matką w miarę dobrą.Jeśli wystarczy wam odwagi,dajcie to swoim rodzicom do przeczytania.

1.akceptuj swoje dziecko takim jakie jest,nie zmieniaj go na siłę i wg twoich schematów-jest właśnie takie jakim go ukształtowałaś i jakim ukształtowały je warunki,które mu zapewniłaś w fazie rozwoju.

2.Nigdy nie porównuj go z innymi-jest jedyne i niepowtarzalne i jest twoje,nie może więc i nie powinno być odzwierciedleniem córki sąsiadki,bo ona jest zupełnie inną osobowością i musisz to uszanować.

Takie porównywanie powoduje tylko chaos w psychice twojego dziecka i powoduje,że czuje się gorsze od innych,a tego chyba nie chcesz.

3.Nie szperaj dziecku w jego rzeczach(pamiętniki,blogi,szafki itp.)Czy chciałabyś żeby ono grzebało w twoich intymnych sprawach?Na pewno nie.Jeśli chcesz poznać i zrozumieć swoje dziecko-słuchaj co mówi,rozmawiaj z nim o wszystkim,dyskretnie obserwuj jego zachowanie

i relacje z innymi-ale nigdy nie komentuj tego,a dowiesz się o swoim dziecku wszystkiego,co powinnaś wiedzieć.

4.Gdy dziecko wchodzi w fazę buntu-pozwól mu na to,zastanów się jednocześnie przeciwko czemu sie buntuje i czy nie ma racji,tylko nie potrafi w inny sposób tego zaargumentować.Nie wszczynaj awantur-przypomnij sobie swoją młodość i okres buntu-przemyśl to dogłębnie.

5.Kariera,pieniądze,codzienne obowiązki są ważne,ale nigdy tak ważne jak twoje dziecko.Karierę można zrobić lub nie,pieniądze, praca są lub ich nie ma,są to rzeczy nabyte.Dziecko jest jedyne i niepowtarzalne,jeśli je stracisz-nigdy już nie odzyskasz.Pamiętaj o tym zawsze!

6.Pamiętaj,że twoje dziecko tworzy wspólnie z tobą rodzinę i powinno mieć wpływ na to jak ma wyglądać ta rodzina i jakie powinny być w niej relacje.Nie traktuj dziecka jak mebla,które da się przestawić według twojej woli.Pozwól mu na swoje własne zdanie.

7.Zawsze bądź gotowa na przyjście z pomocą,wysłuchanie i otoczenie opieką swojego dziecka,nawet wtedy,gdy jego problemy wydają się błahe,pamiętaj,że dla niego to jest prawdziwy problem,taki jak dla ciebie-utrata pracy,czy zaufania do męża.

8.Po prostu je kochaj i troszcz się o nie,bo jest to skarb i dar największy

i niepowtarzalny,jaki dostałaś od życia.Doceń to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No... widzę, że nieco się spóźniłem, dyskusja rozwinięta, ale myślę, że jeszcze mnie przyjmiecie :smile: .

 

Margaret, natalia-czerwona - głowy do góry, przecież kiedyś z tego na pewno wyjdziecie! A takie przytyczki ze strony otoczenia (tu dokładnie z tego co wyczytałem wyłącznie: rodziny) należy zupełnie ignorować (albo konkretniej - mieć głęboko w d...). Nie pokazujcie ze swojej strony słabości, bo mam wrażenie, że w waszych domach sami Panowie i Panie Władcy i Władczynie są. Skupcie się na waszych dolegliwościach... bo to najgorsi wrogowie, na razie trzeba z nimi żyć, ale i stopniowo zwalczać, a w końcu całkiem zniszczyć. Wierzę, że Wam się to uda, może jak już ktoś tu napisał - trudno z tego wyjść, ale co trudne - nie jest niemożliwe. Musicie uwierzyć w siebie - poczujecie siłę, aby to pokonać. Życzę Wam tego. Kiedyś dla Was też zaświeci to upragnione słonko i pojawi się uśmiech na twarzy. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękujemy [/b]Piotrze, pewnie, że Cie przyjmiemy ;) Wpadaj czasem...a z jakiego Jawora jesteś?(podaj województwo jak możesz)

 

[ Dodano: Sro Lut 07, 2007 6:10 pm ]

Dzisiaj jakoś się przemogłam i posprzątałam w pokoju :roll: zrobiłam to dla mamy...przeprosiła mnie za wczoraj, zawsze po burzy wychodzi słońce...Jednak dalej boję się wychodzić z domu, a ferie już się powoli kończą :( A jak u Was kochani?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem z Jawora w dolnośląskim (niecałe 20 km na południe od Legnicy).

 

Ferie się kończą, ale mam wrażenie, że mam z nich w tym roku więcej szkód niż pożytku. Chodzę cały dzień ospały, zdołowany, chyba jakbym chodził do szkoły to bym popołudniami więcej zrobił niż przez cały dzień w ferie (przygotowuję się cały czas do matury). Ale nie będę cię tym zamęczać, Margaret. Apropo sprzątania w pokoju - i innych podobnych sytuacji, gdy się musi, a się nie chce ;) - trzeba jednak na siłę się przemóc i spróbować to coś zrobić, początek najgorszy, a potem już dalej pójdzie :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrek Jeśli czujesz potrzebę wygadania się to pisz, po to jest ten wątek. Jesteśmy tutaj jak rodzina. Tak myślałam, że z Dolnego śląska ;) Pozdrawiam!

 

[ Dodano: Sro Lut 07, 2007 7:46 pm ]

Rany w pokoju jest gorąco a ja mam drgawki i ręce wraz ze stopami zimne :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteśmy tutaj jak rodzina.

Dodałbym: Wspaniała rodzina...

 

A co do mnie... po prostu nie mogę się przemóc do ciężkiej pracy, okropnie mi wszystko idzie, za wiele rzeczy nie wiem, jak się zabrać. I boję się, że zawalę tą maturę. Tzn. powinienem bez problemu zdać, ale bardzo zależy mi na studiach na politechnice we Wrocku, a tam 30% nie wystarczy. Może być ciężko. Jestem w ciągłym stresie i obawie przed tym, że zabraknie mi kilku punktów i nie styknie na te studia, no i mnie to po prostu wykańcza już. Chyba to wszystko co chciałem powiedzieć. Dzięki, Margaret, że chciałaś mnie wysłuchać (raczej przeczytać), i dziękuję wszystkim, którzy doczytali to moje bredzenie do tego momentu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrze maturę na pewno zdasz, wiem, że teraz strach i panika odgrywają główną rolę ale najlepiej jakbyś spróbował skupić się na tym co ważne. Opowiem Ci jedną historię, która przytrafiła się mojemu kuzynowi na maturze...on zawsze był nieśmiały i zamknięty w sobie(uważam, że ma pewne zaburzenie ale nic nie mówię nikomu). Chłopak bardzo dobrze uczył się w liceum, przyszedł czas aby napisać maturę z polskiego. Dostał arkusz przed nos i przesiedział tak 4 godziny patrząc się bezczynnie na kartkę. Doskonale znał temat, ale nie mógł go napisać...Przyszedł do domu, od razu gorączka 40 stopni, zamknął się w pokoju i nie wychodził przed dwa dni, nie odzywał się do nikogo. Resztę pozaliczał na 4 i 5. Na drugi rok przystąpił do ponownej matury z polskiego i napisał na 4 ;) Dostał się oczywiście na Politechnikę we Wrocławiu. Także nie masz co się obawiać, ale rozumiem, że jest Ci ciężko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do mnie... po prostu nie mogę się przemóc do ciężkiej pracy, okropnie mi wszystko idzie, za wiele rzeczy nie wiem, jak się zabrać. I boję się, że zawalę tą maturę. Tzn. powinienem bez problemu zdać, ale bardzo zależy mi na studiach na politechnice we Wrocku, a tam 30% nie wystarczy. Może być ciężko. Jestem w ciągłym stresie i obawie przed tym, że zabraknie mi kilku punktów i nie styknie na te studia, no i mnie to po prostu wykańcza już. Chyba to wszystko co chciałem powiedzieć. Dzięki, Margaret, że chciałaś mnie wysłuchać (raczej przeczytać), i dziękuję wszystkim, którzy doczytali to moje bredzenie do tego momentu.

 

Nie przejmuj sie tak matura, nie taki diabel straszny jak go maluja. Ja pisalem w zeszlym roku i tez nie moglem sie zmusic do nauki. Tak minely mi styczen, luty(pouczylem sie troche w ferie), marzec, kwiecen(dwa ostatnie tygodnie to nauka - niekoniecznie bardzo intensywna) : ) Jak tylko moglem, probowalem swiadomosc matury i tego, co od niej zalezy zepschnac do poswiadomosci i zyc bez stresu (jesli to wogole mozliwe z nerwica), no i oprocz kilku dni strachu w styczniu i na poczatku kwietnia,ze nie zdaze, ten czas minal mi wzglednie spokojnie. Mysle, ze za duzo szumu z matura robi prasa, tv i internet, nie czytaj tych wszystkich artykulow typu :) "moja agatka od rana do nocy uczy sie na mature, a jest dopiero poczatek sierpnia". Szczegolnie przestraszony bylem matura ustna z polskiego, ale tez nie warto bylo. Prace napisalem 3 dni przed, uczylem sie przez 2 ostatnie (po 16 h) no i nie dosc, ze zdalem, to udalo sie 15 pkt., a i ostatecznie cala matura mi dobrze poszla i dostalem sie na bardzo dobra uczelnie - choc co mi po tym, skoro juz mnie tam nie ma ; )

 

PS. Matura to nic, przygotuj sie na sesje ; ),

aha, byc moze za rok spotkamy sie we Wrocku na Politechnice

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Margaret, Gringo

Dzięki za pocieszenie, skuteczne, naprawdę :D Miło coś takiego poczytać, spadł mi chociaż na jakiś czas ciężar z serducha. I oby nie wracał bo go nie chcę...

 

 

aha, byc moze za rok spotkamy sie we Wrocku na Politechnice

to już nawet nie rok tylko pół, ... i oby tak się stało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej! rozumiem Cię, czasem tak jest, że masz wrażenie, że caly świat Cie nie rozumie, mnie osobiście też wkurza jak ciągle slyszę co mam robić i czego nie zrobilam a mialam. Myślę, że nikt tego nie lubi. Rozumiem też, jak to jest jak chcesz ale nie możesz bo stan psychiczny jest nienajlepszy. Ludzie tego nie rozumieją często. Wiesz ja też mialam w glowie wielki chaos depresje i wszystko mi sie walilo, bylam strasznie zakrecona, nie moglam sie na niczym skupic, zero koncentracji i wszystko lecialo mi z rąk. Ale idzie nad tym zapanować. Myślę, że czasem lepiej jest odlożyć na chwilę na bok sprawy związane z psychiką, nie starać się za wszelką cenę ich rozwiązywać tylko najpierw wziąść się w garść i uporządkować nieco swoje życie. To daje poczucie pewności, że masz nad nim kontrole, a jak poczujesz się pewniej wtedy latwiej bedzie Ci rozwiązać pozostale problemy. I pamiętaj, że nigdy nie jest tak, że caly świat jest przeciwko Tobie. Zawsze znajdą się ludzie życzliwi i z dobrymi chęciami, pozdrawiam i życze dużo szczęścia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ashley dziękuję ;) Tak, ale sama wiesz, ze wziąć się w garść jest trudno, a zwłaszcza odechciewa się po kilku nieudanych próbach. Wiadomo, że przez pewien czas będzie dobrze, ale za chwile znów zawitają nad nami czarne chmury. Ja muszę coś wam moi drodzy powiedzieć. Pasja, hobby to coś co może na nas oderwać od rutyny, melancholii, ja wiem, wiem...nie zawsze się chcę ale czasami warto spróbować. Dzisiaj po ostatnim występie znowu zaczęłam tańczyć, zmobilizował mnie pewien dokument...i jakoś lepiej się czuję, mimo iż kondycja już nie ta i nogi trochę bolą, muszę się nacieszyć tą sekunda szczęścia, bo niedługo znając życie znów zrobi się ciemno. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashley, Margaret

W życiu trzeba sobie wyznaczać cele, nawet drobne. I nie można od niego zbyt wiele oczekiwać. Czasem dni, tygodnie, miesiące, niekiedy nawet lata ciężkiej pracy nad czymś zostają odwzajemnione jedną, krótką chwilą szczęścia. Ale dla takich chwil warto żyć. Carpe diem!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różo cieszę się ,że Twoi synowie mają taką fajną mamę - przyjaciółkę . Niestety niewielu jest rodziców ,którzy stosowaliby na codzień choć jedną z tych mądrych myśli - zasad ,które nam przedstawiłaś . Mogę tylko pozazdrościć i chcieć być kiedyś tak dobrym ojcem ( nie umiem być sobą ,a co dopiero tatą ) jaką Ty jesteś mamą i mieć tak silne więzi i wyrażne porozumienie z dziećmi jak Ty z chłopakami ( ciekawi mnie czy uprawiacie razem od czasu do czasu - tak dla zabawy jakiś sport ,ale nie musisz odpowiadać ) . A gdy jesteś przygnębiona i smutna to zasługujesz na ich miłe słowo ,bliskie ciepło i uczynność jak mało kto - nie dlatego ,że poprostu jesteś ich

mamą ,ale dlatego ,że jesteś ich najukochańszą i najlepszą przyjaciólką - mamą .I możesz okazywać swoje słabości ,kiedy jest Ci ciężko i Oni powinni to zrozumieć i Cię pocieszyć .

W samolocie do nieba już zarezerwowałaś sobie bilet w klasie najlepszych mam na świecie .

Trzymaj się ciepło Różo ( super - mamo ) .

Ciągle dobrze o Tobie myślę ,mimo ,że nie nic do Ciebie nie piszę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faunik,a już myślałam,że mnie unikasz :( Dziękuję ci za te słowa.Nie ośmieliłabym się nazwać super mamą :D Jestem po prostu sobą i bardzo,bardzo kocham swoje dzieci.Nie stawiam między nimi a sobą barier.A ty z taką wrażliwością i empatią-będziesz na pewno dobrym tatą,jestem tego pewna!!!

A co do sportu,to jeździmy nieraz razem na rowerach,robimy sobie długie wypady po lesie,lubimy pływać.Kiedyś było tego więcej jak byli mali,teraz tylko czasami mają dla mnie trochę czasu na wspólne uprawianie sportu :D i spędzanie wolnego czasu.No cóż,młode orlątka powoli będą przygotowywać się do życia jak najbardziej samodzielnego.I dobrze,taka kolej rzeczy. I masz rację,zawsze mogę na nich liczyć,pomoc i zrozumienie,chociaż nie chcę tego wykorzystywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różyczko tak to prawda! ;) Jesteś super mamą, mimo choroby poświęcasz się dzieciom i otaczasz ich ogromnym ciepłem i uczuciem :smile:

 

[ Dodano: Pią Lut 09, 2007 3:37 pm ]

Dzisiaj mam strasznie zły dzień, do tego przyjedzie kuzyn z ciotką, dom az roi się od ludzi :( a ja nie mam siły nic zrobić, za 3 dni szkoła nie wiem jak to będzie...boje się wyjść z domu, nie chce zobaczyć ich wszystkich nawet nie mam siły zajrzec do książki. Ja chce już iść do tego psychiatry niech mi cos da albo zamknie w psychiatryku :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Margaret nie łam się :smile: ... Przyjechali, pojadą, i będziesz miała spokój. No a szkoła... nic się nie poradzi - trzeba przejść przez ten początek męki po feriach (bo rozumiem że właśnie Tobie się one kończą - mi też). Tak na marginesie - na jakim roku jakiej szkoły jesteś?

nawet nie mam siły zajrzec do książki

i tu Cię dobrze rozumiem... ale podejdź do tego tak - książka nie wróg, tylko przyjaciel :D mi czasem to pomaga...

Ja chce już iść do tego psychiatry niech mi cos da albo zamknie w psychiatryku Rolling Eyes

nie mów tak... tylko nie psychiatryk... to nie dla Ciebie miejsce.

 

Pozdrawiam i przesyłam uśmiechy :D:D:D:D:D trzymaj się mocno i nie daj się, będzie dobrze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×