Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kłótnie w domu


nidziowa

Rekomendowane odpowiedzi

I jak tu wyjsc z nerwicy??

Siedze sobie pzred kompem a na dole tescie kłocą sie, wyzywaja....i tak prawie codziennie. Napomkne, ze są to ludzie wykształceni, pracujący, bez nałogów. Po prostu ; są nie do pary.

A mnie aż trzęsie :evil:

 

Czy ktoś ma podobną sytuację???

pomocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w domu kłótnie odbywają się nieregularnie, ale rzadko zdarza się tydzień bez konfliktów. Spięcia praktycznie są codziennie. A takie konkretne kłótnie - od 2 do 5 w tygodniu. Ja to po prostu olewam - zakładam słuchawki, muzyka i nie słucham awantury - bo bym zwariował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nidziowa - a niech się kłócą .To ich problem, a Ty musisz nabrać do tej sytuacji więcej dystansu. Mają problemy, nie umieją ich inaczej rozwiązać jak za pomocą kłótni- no to ich sprawa. Staraj się wyłączyć w takich momentach. Po co masz się dołować ich sytuacją. Jedyne co możesz zrobić to poprosić ich żeby rozwiązywali swoje problemy - "troche ciszej" bo Ciebie takie ich zachowanie drażni. Życzysz im dobrze i dlatego nie chcesz być uczestnikiem ich kłótni. Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na dole tescie kłocą
sory jak dobrze ,że to tylko teściowie. I dobrze ,że na dole. Gracja ma racje, postaraj się wyłączyć całkowicie. A jeśli odgłosy są zbyt uciążliwe w każdej aptece można kupić stopery.
jak tu wyjsc z nerwicy??
być może tym sposobem uda Ci się pozbyć nerwicy. Tak myślę, po co angażować się w ich tak zwane problemy skoro
nie umieją ich inaczej rozwiązać jak za pomocą kłótni- no to ich sprawa
Pa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj ludziska dzięki za wsparcie, jednak kłótnie w domu to problem o wiele głębszy niz wszystkim się wydaje.

To są moi teściowie i dlatego mam związane rece, nic nie moge zrobic. :evil: Moj mąż to "olewa" , chyba pzryzwyczaił sie od maleńkości. A dla mnie sytuacja dramatyczna, ciągła wojna w domu. NAsz dom jest jak poligon, dzień bez natarcia to dzień stracony.

MOje dzieci (8 i 6 lat) nie moga nawet wieczorynki na dole obejrzec poniewaz kochani dziadkowie po skończonej pracy muszą sobie "dać po razie"....aby całe osiedle słyszało.

 

Dramat

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nidziowa

Trzeba im przemówić do rozumu, czasem trzeba być ostrym. Niech pomyślą choćby o wnukach. Bo dziadki kochają wnuki prawda? To chyba jasne...

 

PS. Dzisiaj na moim poligonie stoczyła się batalia (początek usłyszałem przez komórkę w supermarkecie, resztę miałem okazję zobaczyć w domciu, jeszcze się nie skończyło). Więc nie jesteś sama Nidziowa. Trzymaj się mocno przytul.gif Damy radę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiatr

Nie ma sprawy.

Dzieciom nie włożę zatyczek do uszu, pomimo ze to one są najbardziej narazone na wrzaski. Maluchy nasiąkają jak gąbka wszystkim co się dzieje w domu. :evil: A potem ludzie dziwią się ze młodzież taka nerwowa eh. Domy wielopokoleniowe to pzreklenstwo.

 

Niedługo wyprowadzamy się na swoje, ale to moze potrwac jesczze rok. OD nastepnego wrzesnia, ze względu na dzieci (szkoła) Ale jestem pzrekonana ze mieszkanie w tym domu pozostawi ślad w psychice moich dzieci, juz to widzę, nie mowiąc o mnie ( nerwica).

 

Piotrek

Tesciowa bardzo kocha dzieci, ale jesczze bardziej kocha kłótnie z meżem. Ona nie zdaje sobie sprawy z tego co robi. Jej się wydaje, ze nic złego się nie dzieje. Nie widzi, ze sama wychowała trójkę nerwusów, teraz chce jesczze wnuki doprowadzic do takiego stanu.

 

Np. wczoraj wnuki wysłuchały wrzasków a dzis piekły z kochaną babcią torcik.

 

Boże daj mi to wszystko znięść

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ona nie zdaje sobie sprawy z tego co robi. Jej się wydaje, ze nic złego się nie dzieje.

Postaraj się jej to wytłumaczyć. Moi rodzice mieszkali kiedyś tak jak ty. I jak przyszedłem na świat, był problem z paleniem w domu. Ale zrozumieli... U Ciebie też zrozumieją, bo kochają swoje wnuki. Trzeba im to dobrze wytłumaczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teściowie zrobili piekło w domu, nie mozna juz tego znieśc, pzrekroczyli wszelkie granice. Ale oni chyba tego nie widzą co się dzieje, nie mają pojęcia co robią. Podam przykład: "mąż strofuje syna za cos, a tęsciowa wtrąca się zawsze z tekstem: nie stresuj dziecka!!".

I co wy na to. Staramy się dzieci dobzre wychowywac, jednak nie bezstresowo, kładziemy nacisk na dyscypline ( w miare naszych mozliwości), aby dzieci wiedziały co wolno a co nie.

Jak osoba, która robi piekło w domu może pouczac syna za to ze chce dobzre wychowac swoje dziecko?? Koszmar

Pzrez 8 lat mieszkania w tym domu każdy nabawiłby się newicy. Jestem tak zestresowana, zahukana...nie wiem ile jesscze. Lecze sie u psychologa rok czasu i mam nadzieje ze najgorsze za mna ale co dalej.

Czy wyprowadzka pomoże? Czy ja tej newicy nie zabiore ze soba do nowego domu.?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy wyprowadzka pomoże?

Myślę, że tak.

Czy ja tej newicy nie zabiore ze soba do nowego domu?

Nie jest to pewne. Nawet jeśli tak - to wreszcie będziesz mogła sobie z tą nerwicą poradzić, bo teściowie są dla niej pożywką. Twoja nerwica najprawdopodobniej wynika wyłącznie z sytuacji w domu, więc jeśli ten problem będzie rozwiązany, to i nerwica powinna przejść, albo będzie ją można skutecznie wyleczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"mąż strofuje syna za cos, a tęsciowa wtrąca się zawsze z tekstem: nie stresuj dziecka!!".

a , jak mąż reaguje, gdy jego matka ingeruje w pouczenia własnego syna? I czy te pouczenia wydaje w obecności wnuka?

 

Jak osoba, która robi piekło w domu może pouczac

syna za to ze chce dobzre wychowac swoje dziecko?

nasuwa mi się pewna myśl, czy aby Twój mąż, nie jest anatto zezwala na ingerowanie w własne życie swojej matce. Przecież ma Ciebie jako najważniejszą osobę , pierwszą po matce. Czas pouczanie przez matkę, czy nawet ojca już minął. To wy wychowujecie własne dzieci i według mnie nikt inny nie powinien tego robić. Jedynie w momencie jak zapragniecie rady to i tak sami podejmujecie ostateczną decyzję. Nie oni. Jak sama wspomniałaś już własne dzieci wychowali. A ich rola polega na , oczywiście to tylko od was zależy czy wyrażacie zgodę, na rozpieszczaniu a nie na wychowaniu. Są to dwa różne pojęcia. I bardzo często się zdarza że dziadkowie je mylą.

 

Również, zastanawia mnie postawa jednak Twojego męża. Ty jako synowa nie do końca możesz sobie poradzić z problemem <., co ewidentnie wpadasz w nerwicę zamiast z niej wyjść. Sądzę ,że gdy tylko no przeprowadzi rozmowę z własnymi rodzicami, podkreślając przy tym że Ty jesteś dla niego najważniejsza i jego dzieci, muszą się raz na zawsze skończyć awantury w domu. Moja żona i dzieci mają mieć spokój i ciszę. Zero wprowadzania atmosfery nerwowej w domu.

 

Czy wyprowadzka pomoże?
, sory. synowie mają to do siebie, że tak naprawdę jeszcze nie została odcięta ,,pępowina" sory za wyraz. Jeśli nie zostanie przeprowadzona rozmowa przez Twojego męża z rożnych przyczyn, być może dobrze by było jednak zastanowić się, a to poważnie nad przeprowadzką dla dobra was wszystkich.

 

Czy ja tej newicy nie zabiore ze soba do nowego domu.
nie wydaje mi się. Ale to tylko będzie od was zależało. Natomiast będziesz wraz z rodziną jaką tworzysz odczuwać bezpieczeństwo Bo tylko będziecie wy i wasze decyzje. One będą rożne i dobre i złe, ale zawsze wasze.

Przecież, człowiek tylko może nauczyć się na błędach. Innego sposobu nie ma :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrek

 

Moj terapeuta twierdzi, ze niestety pzreprowadzka nie rowiąze wszystkich moich problemów. Moge spotkac na swojej drodze ludzi podobnych do moich tesciów, ludzi którzy bedą mnie katować swoim charakterem a ja popadnę w to samo. Inni ludzie a uczucia podobne. Kiedys pisałam ze wprowadzając się do tesciów wpadłam jak śliwka w kompot. Uczucia z dzieciństwa (dyplomacja, uległość, podporzadkowanie...dług ) powtarzaja się teraz w zyciu dorosłym. :evil:

Powinnam zmienić swoje podejście do zycia, innych ludzi, zaczac mysleć o sobie a nie o innych, nauczyc się asertywnośći......

Tylko czy ja potrafię.....?? :(

 

Wiatr

 

Sytuacja w domu jest bardzo skomplikowana. W rodzinie mojego męża nigdy nie było zrozumienia, współnych rozmow, rozwiązywania problemów, dyskusji.....Nikt z nikim praktycznie nie potrafi sie porozumieć, nie potrafi porozmawiac. KAzde zamienione zdanie czy uwaga konczy się awantura. To sa ludzie którzy nie potrafia pzryjąć zadnej krytyki, lub nawet innego stanowiska. Zarozumialstwo z brakiem dystansu do siebie daje mieszanke piorunujacą.

I jezeli tesciowa coś powie o dzieciach naszych to mąz zazwyczaj jej coś "odburknie" i jest kłótnia gotowa. Tesciowej to wystarczy aby zaczeła szaleć.

NIc dodać nic ująć. A we mnie się gotuje. Wiecie ile razy chciałam wyjść i nie wrócic do tego toksycznego domu? Miliony.

Po 8 latach mieszkania tutaj wpadłam w depresje i nerwice. Ale teraz jest lepiej, mam nadzieje ze najgorsze jest za mna.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznam, że psychoterapeuta ma wiele racji. Tak naprawdę wiele zależy od Ciebie. Nowe mieszkanie mogłoby być oazą i tu: albo miejscem, w którym będziesz mogła dojść do siebie i zacząć pracować nad sobą (obawiam się, że na razie masz do tego ekstremalnie ciężkie warunki), albo norką, w której się zamkniesz i nie będziesz nigdzie wychodzić w obawie przed potencjalną konfrontacją z kimkolwiek. Prawda jest taka, że również mogłabyś popracować nad sobą w takich warunkach w jakich żyjesz i zmienić postawę wobec teściów. Wtedy może byś uciszyła teściową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba nikt nie jest w stanie uciszyc mojej tesciowej. Ja co prawda nie próbowałam , ale widzę jak walczą tesc, mój mąż, szwagier. I jest coraz gozrej.

Ona ma nerwice jak ja, tylko jest wylewna, wylewa ja na zewnatrz, histeryzuje. Nie skonczy jak nie padnie.

JA mam tak samo tylko ze w środku walcze sama ze sobą.

Myslę nie raz, że to bardziej ona potzrebuje pomocy psychiatry niż ja. Ale jak ja do tego pzrekonac. Ja wiem, czyje ze mam problemy i staram się sobie pomoc, a ona jest przekonana ze jest ok, tylko inni są zle.

I to chyba tyle.

W skrócie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co... nie wiem co napisać. Napiszę tyle, że mam dokładnie to samo z moją matką. I właśnie jestem świeżo jakąś minutę po wysłuchaniu epitetów na mój temat. I nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Napisałem, że przeprowadzka pomoże, bo sam u siebie jako jedyną nadzieję widzę wyjazd do Wrocławia na studia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wasze opanowanie jest korzystne dla całego otoczenia i po pewnym czasie zacznie się udzielać innym. CCC - cierpliwość, cisza, ciepło

Atkaa z tym opanowaniem to nie zawsze dziala...moi rodzice już kilkanaście lat się kłócą i potem wrzeszczą na mnie....a ja staram się z nikim nie kłócić....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Darkiem. Staram się opanowywać, ale kończy się to tym, że moja mamcia w dobre robi swoje, ja się wkurzam, tłumię to wszystko w sobie, w końcu tracę nerwy i wtedy jest wojna światów... Dodam, że i tak jestem dobry zawodnik w porównaniu z mamą, bo ona wytrzymuje... nie wytrzymuje... jest jak uzbrojona mina, ja potrafię wytrzymać, nawet w pewnym stopniu się wyciszać, ale czasem jest takie bombardowanie nerwami że nie wyrabiam z uspokajaniem się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj ... z punktem zapalnym to długa historia. Pomijając to, że z usposobienia moja mamcia jest jak mina, to jeszcze ma delikatnie mówiąc skrzywione pojęcie na temat czystości i w telegraficznym skrócie pisząc: chodzi i sprząta, krzyczy czego się człowiek nie dotknie (pobrudzę przecież), nie mogę normalnie pójść do kuchni zrobić sobie jeść (z tego samego powodu), wszystkie najbardziej podstawowe czynności mam utrudnione i robię 3x dłużej niż się powinno robić przez jej pomysły (wymyśla jak tu zrobić, żeby oczywiście było czysto - reszta nieważna). Jejku, pewnie to brzmi banalnie ile tego napisałem, ale aż wstyd mi się wdawać w szczegóły. To jest jeden wielki cyrk. Nie życzę tego nikomu. Gdybym miał się pokusić o diagnozę (czytałem co nieco w necie - myślę, że jest to mania na punkcie czystości :? ). I co zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyczyną klótni miedzy rodzicami jest po prostu to ze już nie ma miłości,zrozumienia.....poza tym mają dwa różne charaktery....

Jeżeli chodzi o moje kłótnie z matkąto przyczyną tych kłótni są różne rzeczy...np.moja mama cały czas myśli że wszystko wie najlepiej a tak nie jest.......poza tym ona zachowuje sie w sposób nie przewidywalny:wrzeszczy bez powodu,ma bzika na punkcie czystości....a nie daj Boże jakbym szklanke zostawił na biurku.....,poza tym jest dwulicowa bo potrafi rozmawiać serdecznie,miło z kimś przez telefon a potem nabijać się z tego kogoś....to samo jest jak z kimś gada na dworze a potem przychodzi do domu i już śmieje się z tej osoby.....no i jeszcze jedną przyczyną kłótni pomiędzy mną a mamą jest brak zrozumienia......kiedy ja cierpie i prosze ją o pomoc to mówi mi,że ma dosyć mojego zachowania i żebym s......ł i przestał sobie wymyślać jakieś lęki...ale jak jej coś jest to zaraz jestem przy niej i jej pomagam..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrek no to trafiłeś w temat :twisted: Wyobraź sobie, że żyłam z taką manią czystości mojej babci w dzieciństwie i do tego stopnia mnie zdominowała, że nabyłam ten nawyk od niej. Różnica polega na tym, że ja nie robiłam awantury o okruszki na kuchennym blacie tylko bardzo mnie to irytowało. Piszę w czasie przeszłym bo od kiedy jestem z moim obecnym chłopakiem musiałam zwalczyć w sobie tą manię gdyż jest on nieziemskim bałaganiarzem :P Na początku doprowadzał mnie do szału a potem się poddałam i teraz czuję się lepiej. Oczywiście bałagan dopuszczam tylko do pewnych granic ale już nie krzyczę z byle powodu. Muszę Ci powiedzieć, że to jest bardzo trudne do zwalczenia. Jeśli twoja matka nie zauważa problemu to nie ma szans na porozumienie. Mogę Ci tylko napisać jaka teoria nasuwa mi się w związku z manią czystości - otóż ludzie, którzy mają wiele niespełnionych pragnień a w związku z tym kompleksy (wiadomo) nie udało im się w życiu osiągnąć czegoś ważnego, przelewają swoje niespełnienie na najbliższe otoczenie (na płaszczyznę w której czują się dominująco) i tam próbują zrekompensować sobie deficyt osiągnieć i zadowolenia z siebie. W przypadku kobiet będzie to oczywiście dom - standardowo, domena kobiet. Niestety, poczucie wartości takiej kobiety jest mocno obniżone w związku z tym utrzymywanie ogniska domowego staje uciążliwą koniecznością udowodnienia sobie, że w tym na pewno jest idealna. Chyba zdajecie sobie sprawę, że podejście do tematu jest mocno przesadne i tzw. "po trupach do celu" :? Ja osobiście bardzo współczuję takim osobom. One się bardzo męczą tym stanem ale nie umieją go przerwać bo oznaczałoby to klęskę na ostatniej płaszczyźnie jaką były w stanie zagospodarować. Taka jest moja teoria ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak znam to. Sprzątałam, narzekałam,że moje dziecko nie umie utrzymać porządku w swoim pokoiku. Po którymś z rzędu zwróceniu mu uwagi usłyszałam - "mamo mieszkanie to nie muzeum, mieszkanie jest do mieszkania a nie na pokaz jak jest czysto". Zaczęłam to przetrawiać i pomyślałam no faktycznie. Trudno mi było ale pomału coraz rzadziej zwracałam uwagę na ten stan. W końcu dałam spokój. Teraz myślę tak - lubisz bałagan to sobie w nim siedź. I jest mi z tym dobrze. Przestałam się denerwować z tego powodu. Jeden stres do mojej nerwicy mniej. Oczywiście od czasu do czasu po cichu - jak nie ma mojego dziecka w domu to sprzątam ten pokoik ale nie robie z tego problemu. Najważniejsze żeby poprzestawiać sobie w głowie i wiedzieć co jest w życiu tak naprawde ważne i nie przejmować się "dodatkami do naszego życia". Ważne jest zrozumienie drugiej osoby i przemyślenie jej argumentów ale do tego trzeba troche dobrej woli. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×