Skocz do zawartości
Nerwica.com

czego się boimy? Lęk przed.................


mysia

Jaki jest Twój lęk?  

208 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jaki jest Twój lęk?

    • boję się śmierci
      49
    • ..zdrady
      9
    • przed bliskością- nie umiem okazywać uczuć
      17
    • dotyczący obrazu własnej osoby (związane z niską samooceną
      35
    • lęk przed nieznanym otoczeniem
      18
    • lęk przed chorobą i cierpieniem
      65
    • lęk przed przemocą w domu
      1
    • lęk przed niezaspokojeniem potrzeby akceptacji, osamotnienie w rodzinie
      6
    • lęk moralny ; lęk przed superego czyli własnym sumieniem; poczucie winy, wstyd;
      22
    • lęk anankasytczny; związany z poczuciem przymusu wykonywania czynności, pod wewnętrzną groźbą kary za ich niewykonanie;
      6


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie!

 

Ostatnio przytrafiły mi się takie sytuacje, które sprawiły, że panicznie boję się, że dostanę w przysłowiowy ryj. Mam 17 lat często łaziłem po nocy , na imprezy itd. itp. Nigdy nie miałem jakiś bardzo niemiłych sytuacji. Nigdy nie szukałem zaczepki, nie wdawałem się w bójki po prostu nic z tych rzeczy. Ostatnio jednak miałem taki zbieg okoliczności, że w trzech różnych miejscach w Polsce o mały włos nie straciłem zębów a nawet głowy. Zawsze jakimś fartem udawało mi się uniknąć tego. Te sytuacje sprawiły, że zaczynam się bać każdej pierwszej lepszej osoby, która jest zbudowana lepiej ode mnie i może mi zagrozić. Już mnie to męczy, boli, dołuje nie wiem co z tym zrobić :( Poradźcie coś, bo wpadam w paranoje :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe no to idz na siłownie :) lub sztuke walki czy samoobrony...

albo noś ze sobą gaz na allegro mozna kupić - po piersze działa w ten sposób, ze w jakis tam sposob obezwladnia po drugie sie troche szokuje/napastnik jest zaskoczony :) wiem bo widziałem takie sytuacje.

 

nie chódz też jak łajza, bądz pewny siebie idz pewnymi krokami i sie nie garb :))) to działa. Ale tez nie cfaniakuj,nie bujaj sie czy coś... :)

 

Nie reaguj na zaczepki olewaj, jak cos zacznie sie dziać to w nogi bo tam gdzie ludzi kupa i herkules dupa, a sam nikt cie nie zaczepi zawsze takie sytuacje zdazają sie gdzie jest jakas grupka osób 2,3 lub wiecej, też żadko sie zdaza zeby za tobą pobiegli chyba ze im cos zrobiłeś lub powiedziałeś.

 

Ja mam to samo co ty zacząłem chodzić na siłownie, u mnie w miescie dużo koksów, wkur... mnie jak idzie taki ulicą i widać to jak czuje sie silniejszy niz ty i ma cie za leszcza... Nabiorzesz troche na masie mięsniowej to inaczej ludzie na ciebie patrzą, budzi sie jakis tam respekt nawet w podswiadomosci, to sa rzeczy ktore widać gołym okiem, nie zadna analiza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yo, karate albo inne wynalazki tego typu - i nie tyle chodzi tutaj o napakowanie się, co o nabranie specyficznej pewności siebie, swego rodzaju emanacji przekonaniem, że jesteś w stanie podjąć rywalizację.

 

a w sytuacji kryzysowej najskuteczniejszy jest... uśmiech :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomakin i wróbelek elemelek mają rację - sztuki walki, choćby boks lub kravmaga. W moim przypadku było tak, że zostałem kiedyś pobity i od tego czasu panicznie bałem się różnych sytuacji a najbardziej bólu twarzy. Sporo wody w Wiśle upłynęło, zanim przekonałem się, że morda nie szklanka. I stało się tak, jak pisze koshmar: postawa ciała, pewne spojrzenia, sprężysty krok sprawiają, że od lat nikt mnie nie zaczepił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pomyślę nad tym, chociaż nigdy mnie do tego nie ciągnęło. Po prostu nic co z walkami, bijatykami itd. mnie nie pociągało...

 

dobija mnie też to, że całe osiedle nawija o jednej z sytuacji, która m.in. mnie dotyczyła. Docinki, głupie uśmiechy itd naprawdę wkurzają. Nie wiem jak długo to jeszcze potrwa :/ Rozchodzi się o to, że była gruba akcja i parę osób podobno dostało w ryj co jest nie prawdą i m.in. ja. Ludzie z osiedla nie wiedzą jak to było a cały czas coś słyszę, a najgorsze jest to, że ja ich znam tylko z widzenia a nie mam odwagi podejść do grupki 20 paro latków i powiedzieć co i jak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe no to idz na siłownie :) lub sztuke walki czy samoobrony...

albo noś ze sobą gaz na allegro mozna kupić - po piersze działa w ten sposób, ze w jakis tam sposob obezwladnia po drugie sie troche szokuje/napastnik jest zaskoczony :) wiem bo widziałem takie sytuacje.

 

nie chódz też jak łajza, bądz pewny siebie idz pewnymi krokami i sie nie garb :))) to działa. Ale tez nie cfaniakuj,nie bujaj sie czy coś... :)

 

Nie reaguj na zaczepki olewaj, jak cos zacznie sie dziać to w nogi bo tam gdzie ludzi kupa i herkules dupa, a sam nikt cie nie zaczepi zawsze takie sytuacje zdazają sie gdzie jest jakas grupka osób 2,3 lub wiecej, też żadko sie zdaza zeby za tobą pobiegli chyba ze im cos zrobiłeś lub powiedziałeś.

 

Ja mam to samo co ty zacząłem chodzić na siłownie, u mnie w miescie dużo koksów, wkur... mnie jak idzie taki ulicą i widać to jak czuje sie silniejszy niz ty i ma cie za leszcza... Nabiorzesz troche na masie mięsniowej to inaczej ludzie na ciebie patrzą, budzi sie jakis tam respekt nawet w podswiadomosci, to sa rzeczy ktore widać gołym okiem, nie zadna analiza...

 

W 100% popieram ten post. Dodam tylko, że same sztuki walki niewiele dają pod względem bezpeiczeństwa jak się nie ma odpowiedniej masy ciała, dlatego np. kobiety trenujące sztuki walki ważące po trochę ponad 50 kg niech nie liczą na cuda, że się obronią przed dobrze zbudowanym facetem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe no to idz na siłownie :) lub sztuke walki czy samoobrony...

albo noś ze sobą gaz na allegro mozna kupić - po piersze działa w ten sposób, ze w jakis tam sposob obezwladnia po drugie sie troche szokuje/napastnik jest zaskoczony :) wiem bo widziałem takie sytuacje.

 

nie chódz też jak łajza, bądz pewny siebie idz pewnymi krokami i sie nie garb :))) to działa. Ale tez nie cfaniakuj,nie bujaj sie czy coś... :)

 

Nie reaguj na zaczepki olewaj, jak cos zacznie sie dziać to w nogi bo tam gdzie ludzi kupa i herkules dupa, a sam nikt cie nie zaczepi zawsze takie sytuacje zdazają sie gdzie jest jakas grupka osób 2,3 lub wiecej, też żadko sie zdaza zeby za tobą pobiegli chyba ze im cos zrobiłeś lub powiedziałeś.

 

Ja mam to samo co ty zacząłem chodzić na siłownie, u mnie w miescie dużo koksów, wkur... mnie jak idzie taki ulicą i widać to jak czuje sie silniejszy niz ty i ma cie za leszcza... Nabiorzesz troche na masie mięsniowej to inaczej ludzie na ciebie patrzą, budzi sie jakis tam respekt nawet w podswiadomosci, to sa rzeczy ktore widać gołym okiem, nie zadna analiza...

 

W 100% popieram ten post. Dodam tylko, że same sztuki walki niewiele dają pod względem bezpeiczeństwa jak się nie ma odpowiedniej masy ciała, dlatego np. kobiety trenujące sztuki walki ważące po trochę ponad 50 kg niech nie liczą na cuda, że się obronią przed dobrze zbudowanym facetem.

Bzdura. Jeżeli kobietka wymierzy cios w odpowiednie miejsce to ma duże szanse wyjść cało z opresji. Sam jestem dosyć dobrze zbudowany(nie żaden kulturysta) i gdybym dostał w jajka albo prosto w ząbki to bym się mocno zdziwił(dochodzi element zaskoczenia). Gorzej jeżeli taka kobitka zechciałaby się ze mną siłować... Z drugiej jednak strony: kto przy w miarę zdrowych zmysłach atakuje kobietę? Musiałby być to jakiś gwałciciel albo "napadaszczyk". Innej możliwości nie widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem coś o tym, też miałem takie sytuacje po których później sie bałem chodzić po ulicy. Po tym jak raz zostałem napadnięty przez grupke czterech osób (nic mi sie wtedy nie stało, straciłem tylko kase) to przed każdym wyjściem z domu waliło mi serce. Po jakimś czasie przejdzie Ci ten strach, ja po dwóch tygodniach już latałem po dworzu prawie że bez tego strachu;)

Koledzy i koleżanki dobrze radzą;), trzeba troche poćwiczyć, nie koniecznie na siłowni. W domu też można uzyskać niezłe efekty. Ja po drugim takim zdarzeniu kiedy dostałem już wtedy w ryj, postanowiłem zastosować odpowiednią dietę na przybranie masy i zacząłem ćwiczyć. Byłem też na paru lekcjach kickboxingu. Efekty ogólnie były takie że zacząłem być bardziej pewny siebie i zyskałem sporo masy mięśni. Raz nawet idąc ulicą zrobiłem taki eksperyment że szedłem wprost na jakiegoś kolesia bez zamiaru schodzenia mu z drogi i to on oczywiście zszedł mi z drogi:)

Teraz niestety znów zaniedbałem cwiczenia i dość mocno schudłem:/ Czasem mam przez to takie wrażenie bezradności. Próbuje ciągle wracać do cwiczeń ale ostatnio ciągle walcze sam ze sobą i nie mam już na to sił... Może powinienem znów dostać żeby coś sie we mnie ruszyło :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bzdura. Jeżeli kobietka wymierzy cios w odpowiednie miejsce to ma duże szanse wyjść cało z opresji. Sam jestem dosyć dobrze zbudowany(nie żaden kulturysta) i gdybym dostał w jajka albo prosto w ząbki to bym się mocno zdziwił(dochodzi element zaskoczenia).

 

Mocno byś się zdziwił i co dalej? Tylko byś się rozzłościł. Cios od kobiety na pewno by Cię nie znokautował, bo nawet jakbyś nic nie robił i poprosił kobietę, aby Ci z całej siły przywaliła, to co by Ci mogła zrobić? Najwyżej by Ci wargę rozwaliła lub nos rozkwasiła(o złamaniu nosa konkretnie zbudowanemu lub choćby przeciętnemu facetowi drobna kobietka może raczej tylko pomarzyć), a to przecież nie oznacza nokautu. Za to jak facet porządnie przylutuje kobiecie, to zniszczenia będą ogromne. W przypadku lekkich facetów jest trochę inaczej, bo ci jak coś długo trenują, to mogą krzywdę zrobić, ale cudów bym się też nie spodziewał.

Życie to nie film, gdzie drobne kobietki lub malutcy mężczyźni okładają olbrzymów. Jeden cios cięższej o ponad 20 kg osoby i może być niewesoło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie. Sprawa nie dotyczy hipotetycznej dziewczynki tylko młodego chłopaka, który ma konkretny problem. Rady o zwiększaniu tężyzny i kondycji są tu jak najbardziej na miejscu, bo to mu poprawi samopoczucie i pewność siebie.

Poza tym:

"Ludzie z osiedla nie wiedzą jak to było a cały czas coś słyszę, a najgorsze jest to, że ja ich znam tylko z widzenia a nie mam odwagi podejść do grupki 20 paro latków i powiedzieć co i jak."

To może weź czarny sprej i napisz na murze, co o tym myślisz. Tylko weź ze sobą brata, bo jak cię złapie policja to będziesz musiał pokryć koszta renowacji muru. To nie jest łatwe, ale wykonalne ;)

Albo ich olej i zajmij się czymś konstruktywnym, chyba że zależy ci na ich towarzystwie i dobrej opinii wśród nich. Z tego, co piszesz, żyją oni plotkami z osiedla, więc może po prostu jakieś inne towarzystwo sobie znajdziesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

towarzystwo mam ok. Osiedle jest duże, nie znam większości ludzi w tym tych gostków, o których napisałem . Znam ich tylko z widzenia. To jest straszne jak wszyscy się na ciebie patrzą wytykają palcem i śmieją się jakbyś był najgorszym pośmiewiskiem. Do tego dochodzi myśl o tym, że osoby, które chciały nakopać wrócą i zrobią poprawkę. Ja tych ludzi nie znam, ale mam wrażenie, że inni na osiedlu, z którymi ja się nie zdaje znają ich dobrze.

 

Nie chce mi się wierzyć, że karate i inne sztuki walki coś mi pomogą. Nie mam do takich rzeczy smykałki to raz, a dwa nie stanę się karateką w kilka dni. Szczególnie teraz, kiedy mam cały czas uczucie, że ktoś się na mnie czai.

 

Najbardziej bym chciał żeby było normalnie jak dawniej. Normalnie przechodząc przez ulice nikt nie zwraca na ciebie większej uwagi... nie wiem jak długo ludzie będą żyli tą sensacją :( to najbardziej mnie dobija. Ludzie piszą, mówią - nie przejmuj się opinią innych. Ja się przejmuje. Szczególnie, że widzę tych ludzi kilka razy dziennie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie przejmuj się tak, bo to Cię wykończy, musisz się czymś zająć, wiadomo że sztuki walki nie opanujesz w kilka dni, ale jak chodzisz na treningi to po pewnym czasie da się zauważyć, ze np. masz większy refleks, albo lepiej się koncentrujesz itp. a jak ci to nie odpowiada, to chociaż idź pobiegać albo na rower:) bo się na śmierć zadręczysz;) wiem ze Ci trudno, ale "co Cię nie zabije to Cię wzmocni";)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki za miłe słowa :)

 

na rowerze jeżdżę, gram w tenisa, ale wszystko tak od niechcenia. Zawsze łaziłem po dworze całymi dniami i nocami. Teraz boję się wyjść z domu, bo mam wrażenie, że wszyscy mnie wytykają palcem i chcą ulać w ... Straszne uczucie. Dziwnie też jest mi o tym pisać, żalić się itd. Nie miałem nigdy takich problemów. Zawsze łaziłem bez żadnych obaw. Myślałem tak, że każdy ma swoje towarzystwo, znajomych i nie widziałem powodu, dla którego ktoś miałby chęć pobić drugiego. Teraz mi się wszystko zmieniło, odwidziało. Po prostu nie mogę o tym przestać myśleć. Pierwszy miesiąc wakacji był dla mnie udany, ale z drugiej strony bardzo traumatyczny. Miałem parę sytuacji, w których mogłem stracić zęby, a może i nawet życie. Od tej pory nie mogę znaleźć dla siebie miejsca... nigdzie... dosłownie nigdzie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurczę, słuchajcie, jest chyba coraz gorzej ze mną. W życiu nie miałem czegoś tak potwornego!

 

Budzę się około 6 rano i mam wrażenie, że nie mogę oddychać! Ciężko mi się łapało oddech itd. Cały byłem rozdygotany. Straszne! Usiadłem do komputera coś porobiłem posłuchałem sobie muzyki i około 7 poszedłem spać. Obudziłem się niedawno cały spocony, a śnił mi się jakiś dziwny sen. Coś tam pamiętam ale nie do końca... Teraz cały czas czuje niepokój.. jakby lęk nie potrafię tego opisać.. Zdołowanie? Kompletnie nic mi się nie chcę...

 

Proszę, napiszcie czy jestem w stanie sam sobie jakoś pomóc. Świruje chyba :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Angel-She faze z myślami z horroru potrafię mieć do dzisiaj-ale już czasami.

Im bardziej nie chcesz myśleć o tym tym bardziej myślisz więc jest sposób-Ty wiesz że nie zrobisz nikomu krzywdy więc poprostu niezważaj na to co przychodzi Ci do głowy.

Pomyśl że niech się dzieje co chce a daję Ci gwarancje że nie zrobisz nic nikomu-możesz być spokojna i wiesz zastanów się czy nie czujesz złości do tych osób. Pomyśl co byłow przeszłości i skojarz fakty czy nie tłumiłaś emocji złości w sobie przez lata.

Jeśli sama nie dajesz sobie z tym rady to idź do psychoterapeuty nie psychologa bo i tak Ci nie pomoże.

Pozdrawiam gorąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam i coraz bardziej zadziwia mnie ,,nasza choroba,,

Na nerwice choruje juz 10 lat ale nigdy nie balam sie ze zachoruje na jakąś chorobe psychiczną czy wyląduje ,,pod kluczem,,Mysle sobie ze to jest tak,mechanizm jest zawsze taki sam,jedni boją sie shizofrenii inni raka (jak ja) a jeszcze inni czegos innego.To tylko lęk i przybiera rozne formy i boimy sie roznych chorob.Ciekawi mnie tylko dlaczego jedni raka inni schizofrenii.To chyba wynika z tego czego czlowiek najbardziej sie gdzies tam w srodku boi.

Wiem jedno ,jak zwariujemy to nie bedziemy juz o tym wiedziec :lol: :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem dlaczego się boję, ale to mi rozwala życie, a ja nie mogę przestać o tym myśleć... pojawia się w najrózniejszych momentach.. na codzień jestem co chwilę zamyślony, nie dociera do mnie co się dzieje, nie potrafię się skupić... schudłem już kilka kg, to akurat pozytywne

 

non-stop jestem skrajnie zdenerwowany, boję się potwornie, nie tego że umrę teraz, tylko nieuchronności śmierci.

 

o wiele łatwiej zaakceptował bym śmierć spowodowaną wypadkiem, albo czymś innym, ale my mamy świadomość, że niezależnie od nas, znikniemy. nieważne jak ostrożnie i zdrowo byśmy żyli. znikniemy raz na zawszę i nigdy przenigdy się już nie pojawimy. to jest po prostu przerażające :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli masz ochotę zwariować to proszę bardzo.

Ja dowiedziałam się na terapii dlaczego boję się akurat schizy i wiem że dopóki nie pokonam tej obawy z której wynika ten lęk a nie inny to zawsze gdzieś w środku będę się tego bała.

Ty boisz się raka i jakoś go nie masz choć chorujesz już 10 lat więc twój lęk poprostu z czegoś wynika.

Byłaś na terapii kiedykolwiek?

Ja boję się bardzo samotności a ten lęk ma u mnie korzenie już z dzieciństwa a choroba psychiczna kojarzy mi się przede wszzystkim z osamotnieniem i tym że ludzie takie osoby opuszczają więc dlatego właśnie boję się schizy. Odkąd mój tata odszedł w pewnym sensie też mama i mój pierwszy chłopak to teraz będąc z drugim chłopakiem nie opuszcza mnie strach że też odejdzie.

Często też żyję w poczuciu winy że mój tata odszedł bo za to kazali mi się wstydzić dziadkowie- to ja nosiłam tego garba i tego się wstydziłam.

Zawsze też moja babka mówiła że gdzie prawnik zechce być z dziewczyną niebogatą i bez ojca?

Tak właśnie zaniżyła do granic możliwości moje poczucie wartości babcia i stąd te wszystkie lęki-właśnie lęk przed schizą i dopóki siebie nie przestawię z pomocą terapeuty to ten lęk mnie nie opuści choć jest o wiele mniejszy bo cały czas chodzę na terapię.

Wiem jedno-kiedyś będę zdrowa i będę żyć po swojemu, zyskam w swoich oczach wartośc i zacznę siebie kochać a jak zacznę siebie doceniać a nie gnoić to nie przyjdzie mi ani raz myśl że mogłabym sobie coś zrobić bo tych myśli też się boję choć wiem że nie zrobiłabym sobie nic.

Myślę że przede mną jest jeszcze dużo pracy ale zrobiłam już krok na przód i trochę siebie zmieniam wię dlatego mój lęk przed schizą nie jest już taki duży- poawia się w momencie gdy pomyślę że mój chłopak mógłby odejść ode mnie ale zrobię wszystko żeby nie bać się samotności tylko żeby w razie tego móc sobie samemu poradzić.

Łekarz mi powiedział źe osoby z nerwicą to osoby silne psychicznie mające problemy nie z psychiką a z emocjami, które da się wyleczyć zmieniając sposób myślenia ale kosztem bardzo długiego procesu nauki nowych zachowań i nawyków.

A nasze lęki to nawyki nerwicowe którymi bronimy się przed spojrzeniem na siebie takimi jakimi jesteśmy- czyli ludźmi którzy muszą nad sobą pracować by być szczęśliwymi.

A my chcemy być szczęśliwi-więc do roboty forumowicze:-) :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To moje ostatnie zdanie bylo zartem! Mialam na mysli to ze jedni boją sie tego inni owego,a powod dla ktorego boimy sie roznych rzeczy jest gdzies gleboko w Nas.I dobrze o tym wiem,tego mi nie musisz tak tlumaczyc :)

Choruje na nerwice 10 lat a od osmiu uczeszczam na terapie.Mysle ze przeszlam sporo i niewiele mnie zaskoczy.

Zycze powodzenia na terapii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciężka sprawa, ja mam podobne lęki więc doskonale Cię rozumiem.u mnie było tak,że jak byłam mała miałam chyba z 5 lat to wuja zabrał mnie na pogrzeb i w zasadzie od tego się zaczęło :( potem bałam się,że umrę. przeszło oczywiście, jak to u dziecka,ale potem przez całe życie problem śmierci jakoś mnie dręczył, wszystkie lęki które mam są w zasadzie z tym związane: o tym, że coś komuś zrobię, że coś sobie zrobię, lęki hipochondryczne, że ktoś bliski umrze i wogóle...

teraz w środę ide jeszcze na pogrzeb wuja :(

a moja szefowa raczej nie lubi jak bierzemy wolne i tak to wszystko wygląda :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja sie zawsze balam smierci, wlasnie tego nieistnienia. jak bylam mala czesto budzilam sie w nocy i mowilam mamie ze boje sie smierci a ona na to zebym o tym nie myslala. wtedy sobie to tlumaczylam ze przeciez jestem dzieckiem i jeszcez dlugo ani ja ani nikt mi bliski nie umrze. w dzien bylo juz lepiej, lęki przychodzily w nocy. od kiedy mam nerwice miewam uczucie ze umieram, czuje kruchosc zycia. ludzie umieraja w roznych okolicznosciach, nawet mlodzi, w wypadkach, z powodu chorob. czasami mam wrazenie nieustajacego pędu czasu i zamiast sie cieszyc tym co mam, mam wrazenie ze marnuje zycie (np na chodzenie do pracy) a jest ono takie krotkie i z kazda godzina skraca sie moj czas...

mysle jednak ze strach przed smiercia ma kazdy tylko sie o tym glosno ni e mowi..a szkoda. moze czasami przydalby sie jakis program w tv tego typu zamiast glupawych tancow z gwiazdami itp :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja to nawet jak byłam mała nie wiedzialam jak sobie to tłumaczyć, bo zdarzyło mi się być na pogrzebie dziecka- takiego 5 letnigo właśnie, wtedy też miałam jakoś tak 5 latek, więc jak widziałam jak on tam leży-to się zastanawiałam dlaczego... i potem się zaczęly lęki :? a jeszcze mam taką pracę trochę.... gdzie ludzie czasami ze zgonami noworotków przychodzą i teraz ja -planująca dziecko - znów zaczynami mieć lęki,że coś się temu dziecku stanie, ciągłe przygnębienie, zwariować można :cry:

jest tak,że zawsze we wszystkim się czegoś doszukam,albo czegoś się boję, a już nie chce :!:

 

ewa123- a z pracą to mam to samo-najpierw sie o nią staram a potem jak już ją dostanę wpadnę w monotonie i się zaczyna,że w zasadzie nic mi ta praca nie daje- bo szczęśliwsza od niej nie jestem-czasami jest dobra bo jak mam dużo pracy to trochę oderwę sie od filozoficznych myśli........... :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×