Skocz do zawartości
Nerwica.com

Atak natrętnych denerwujących mysli


Babilon

Rekomendowane odpowiedzi

Najgorsze co mnie spotyka to atak natrętnych denerwujących mysli. Czyli przychodzą mi do głowy po 100 razy nerwowe sytacje, w których moge sie znaleźć a najbliższym, albo i całkiem odległym czasie. Chodzi mi o nerwowe, w sensie połączone ze złóścią, wkurzeniem, wyprowadzeniem z równowagi sytuacje. Oczywiscie nie są wyssane z palca tylko podobne juz kiedys wystąpiły w zetknięciu z tymi samymi osobami, czy w tych samych okolicznosciach i niestety moj mózg tworzy juz na tej podstawie "prawo serii" czyli jak raz sie to zdarzyłó to moze sie zawsze zdarzac w podobnych okolicznościach. I czasami mam tak ze widze w wyobraźni (nie tylko widze ale tez wyobrazam sobie, ze jestem w tej sytuacji, czuje te nerwy wyraźnie na sobie, słysze padające dialogi co kto powie itd, przezywam to całą sobą) pewną okropnie denerującą sytuacje. Poniewaz nie widze jej rozwiązania takiego w którym wyjde z niej spokojna bez zdenerwowania, to ta myśl wraca po 100 razy, bo łudze sie ze w koncu wymysle jak trzeba z niej wybrnąc zeby sie nie wkurzyc, rezultat jest zawsze przeciwny, za kazdym wyobrazeniem tej sytuacji irytuje mnie ona coraz bardziej i w rezultacie jestem wykonczona czyms co zaistnialo jedynie w mojej główie. Wiele z tych sytuacji nigdy sie nie zdarzy, z drugiej strony zdarzają sie inne nawet gorsze których nie przewidziałam. NIeraz mam tak, ze jak jeden wątek po mnie przejedzie to zaraz jest następny i następny, zwariowac mozna, jestem wtedy całkowicie wyłączona, noc do mnie nie dociera bo mysle tylko o tym. W rezultacie po tych wszyskich nerwach czuje sie juz tak wykonczona i wypruta, ze boje sie tej sytuacji i zaczynam myslec jak jej uniknąc czyli np. nie isc gdziec, nie spotkac sie z kims, nie odzywac sie do kogos do konca życia zeby mnie juz więcej nie denerwował. WIadomo tym sposobem, to czlowiek musiałby wnet z domu nie wychodzic.

Mam pytanie do tych co mają podobnie jak sobie wtedy radzicie? Czy odpuszczacie od razu, wiedząc ze i tak będziecie sie 100 razy zadręczac daną sprawą czy tez wałkujecie ją mimowolnie tak jak ja? Czy udaje sie Wam wyrzucic to z głowy od razu na wstępie jak sie to pojawi i nie maltretowac sie takim masohizmem ? Jak to robicie? To jest wykańczające doszczętnie psychicznie i fizycznie i oczywiscie zadnego sensu nie ma. Prosze o porady i Wasze sposoby na radzenie sobie z takim upiorstwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm, własnie ciężko je olac, bo sie przylepiają do głowy i zawsze sie łudze, ze jak je przerobie TYLKO RAZ, to wyjdą, a w rezultacie przerabiam je 100 razy i wtedy rzeczywiscie wyjdą ale tylko dlatego ze juz jestem niezywa, więc nie mają kogo dręczyc;-(

Dobrze, więc spróbuje je olewac za Twoją radą, skoro tak sie da

 

-- 26 mar 2013, 17:33 --

 

czy juz nikt więcej nic nie moze powiedziec na ten temat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Babilon, wiesz sadi31, ma racje powinnaś te myśli ignorować. Zdarza ci się tak, że jeśli starasz się je ignorować, to zaczynasz się męczyć i czuć że musisz to pomyśleć, albo jeśli nie zaczne o tym myśleć to coś się stanie? sry nie wiem jak sytuacja jest u ciebie :( ja ignorowałem moje natręctwa to z początku tak było :(

 

Ignorowanie tych myśli z początku jest trudne ale próbuj. Jak czujesz że musisz o tym pomyśleć to przełam się (przez ignorowanie). Jeśli powiedzmy sama odruchowo pomyślisz albo zaczniesz analizować to nie przejmuj się, olej to i ignoruj dalej.

 

Wszelkie myśli, nie tylko natrętne nasilają się jeśli się nad nimi się zastanawiamy albo boimy się ich. Przez to że zastanawiasz się nad nimi, wałkujesz je i analizujesz, nasilasz je. Przez to także coraz bardziej się stresujesz nimi (co także je nasila, strach przed natrętnymi myślami nasila je)

 

Dlatego ignoruj te myśli, jak przyjdą to nie odtrącaj ich, niech same sobie przejdą. No i rób wszystko jakbyś normalnie robiła, a te myśli były zwykłymi myślami. Np jeśli pracujesz czy uczysz się nagle cię zaczynają nękać to próbuj pracować dalej. Ja wiem, że myślisz wtedy że nie możesz się skupić bo myśli nie dają ci się skupić (ja tak miałem), ale mimo to pracuj dalej ignoruj to, że ci przeszkadzaję nie odpędzaj ich. Stopniowo myśli będą coraz słabsze, będą odchodzić szybciej, aż odejdą (niestety to może potrwać nawet kilka dni :( , ale ignoruj je mimo to) . Wierz mi to dobry sposób na pewno pomoże :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja już w swojej łepetynie przerabiałem takie myśli

ze gdybym je rzeczywiscie wykonywał - byłbym najohydniejszym ,najobrzydliwszym pozbawionym wszelakich uczuć zbrodniarzem i potworem :why: uwierz mi jakie ja miałem jazdy to masakra

począwszy od takich mega idiotycznych a skończywszy na bardzo realnych wydawałoby się schiz :time:

ciągle je analizowałem ciągle czegoś się balem a im bardziej z nimi - tymi myślami - pracowałem - im bardziej je przerabiałem zwalczałem - tym większe one się stawały

 

na prawdę trzeba wykazać się nie lada sprytem albo nawet nadludzka silą aby przekonać samego siebie i przechytrzyć samego siebie

nasz wyobraźnia potrafi nas wkomponować w takie jazdy ze nawet nam się o tym nie śniło

i o ile jazdy absurdalnie śmieszne nas nie przerażają - to jazdy absurdalnie horrowate - już owszem - a to wynika tylko z tego ze w głębi duszy tak na prawdę nie chcemy nikomu zrobić krzywdy ale mamy za mało wiary w siebie ze tacy właśnie jesteśmy i gdzieś w nas siedzi to przekonane ze możemy sie kiedyś do tych obrzydliwości posunąć - skąd ono się bierze - ano z przeszłości naszej , naszego dzieciństwa i co tu dużo mówić - naszej wrażliwości - tak bardzo chcemy żeby było idealnie - pookładanie ze każde najmniejsze złudzenie braku opanowania siebie doprowadza nas do skrajnego leku i natręctw

 

to mnie wkurza :silence: nawet bardzo :time:

tak bardzo chcemy być w porządku względem siebie i innych ze to BARDZO staje sie nasza obsesja a zwykle normalne myśli - jakiś tysiące we łbie się przewija - u nas nerwicowców urastają do rangi potwora

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od jakiegoś czasu też takie coś mam ciągle przerabiam już chyba tysięczny raz,że np umieram zostawiam małe dzieci,co z nimi będzie wtedy powtarzam do męża,mów im,że ich kochałam mocno,opiekuj i troszcz się,albo już sto razy przerabiałam to co zrobić,żeby dzieci mnie nie zapomniały - to jest okropne natłok myśli o danych sytuacjach,ostatnio przynosi mi ulgę jesli rzecz która wejdzie w mój umysł wyjdzie w rzeczywistości,kiedy np myślę,że dzieci nie będą mnie pamiętać,nie będą wiedzieć,że je kochałam przerywam to idąc do dziecka,przytulam całuję mówię kocham Cię i chwilę poświęcam mu czas na wygłupy,takie rzeczy zostaja w pamięci i gdyby nawet mi się coś stało to coś dobrego w ich sercu po mnie zostanie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a wiesz jak to idiotycznie wyglada z boku

 

jakby sie ogladalo tani stary melodramat o tym jak to matka zegna sie z dziecmi czule je obejmujac i zwiewnym ruchem dloni zaplakana pelna lez - oddaje je w opiece meza - szecac - kochaj je , opiekuj sie nimi jesli mnie juz zaraklnie :105:

ehhhh

gdyby nerwicowcy pisali scenariusze filmowe

byly by zajebiste filmy w polskiej kinematografi

 

nie lam sie

tez to przerabialem

 

z rozewnieniem placzac i szlochajac zegnelm sie z cala rodzina odstawiajac istne sceny oscarowej superprodukcji

az moj znajomy - nagral to na telefon

 

obejrzalem siebie w tym zenujacym spektaklu - i od razu mi sie poprawilo :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki za rady, jezeli Wam udaje sie ignorowanie mysli, to będe nad tym dzielnie pracowac. U mnie one dotyczą całkowicie realnych zdarzen. Tzn nie obawiam sie ze zrobie cos okropnego, czy ze stanie sie katastrofa, absolutnie nie o takie mysli chodzi. U mnie zawsze dotyczy to najogólniej rzecz biorąc obawy, ze spotka mnie z ludzmi sytuacja, w której sobie z tą osobą nie poradze (więć będe sie denerwowac i męczyc z myslami natrętnymi). Np. będzie ta osoba cos na mnie wymuszac, naciskac, natrętnie (co gorsza z uprzejmości) zachęcac zebym sobie cos np. wzięla czy zjadła itp (takie cos doprowadza mnie do furii, jak cos ktos proponuje więcej niz 1 raz, a ja tego nie chce, a są osoby które ponawiają "uprzejmie" 10 razy swoje propozycje, tego nie jestem w stanie wytrzymac, nawet pisac o tym nie moge spokojnie) albo ktos wyjedzie z chamstwem. Więc te natręctwa dotyczą takich własnie sytuacji, dlatego ze w odniesieniu do pewnych osób juz wystąpiły w przeszłości przynajmniej raz , albo i wiele razy i wiem, ze znowu tak będzie jak sie z tą osobą spotkam. Przewiduje więc wszsytkie mozliwe scenariusze i denerwuje sie okrutnie za kazdym razem, w koncu nawet jak nie pojawi sie identyczna sytuacja, którą przewidywałam to z kolei będzie inna podobna, tak czy inaczej zdenerwuje sie potwoernie a potem zjedzą mnie natręctwa przez najbliższe kilka dnil Wtedy będe z kolei odtwarzac te sytuacje 100 razy i zastanawiac sie jak nalezało postapic zeby sie nie zdenerwoac i teraz miec spokoj. I tak po wielu próbach odtwarzania tej sytuacji poddaje sie, bo okazuje sie ze nie ma roziwązania, nie dało sie (więc w przyszłosci tez sie nie da) uniknąc tych nerwów, więć jedyne co moge zrobic to unikac tych ludzi. (gorzej jesli to bliska rodzina, a dotyczy to wlasnie rodziny męża, wieć jestem w konflikcie bo nie chcąc mu robic przykrości wypada mi niestety do nich czasem iśc, jak chocby w swięta, dlatego nie cierpie zadnych swiąt). No a w relacjach z obcymi ludzmi z ulicy oczywiscie nie ma mozliwosci uniknąc kontaktu, bo dzięki Bogu nie jest jeszcze ze mną tak źle zebym sie bała z domu wyjsc, ale to tez jest nieraz żródlem jakichs natręctw, np. nerwowe sytuacje w kolejce, cos tam komus powiem, potem analizuje ze mozna byłó cos innego powiedziec itd, ale w chwili zdarzenia skupiam sie tylko na tym, zeby nie pozostac bierną i w razie potrzeby wyjechac na kogos, zebym mnie potem nie dręczyła mysl, ze dałam sie wykiwac itp. bo to by mnie kosztowało zas 2 dni myslenia o tym i przezywania tej sytuacji na nowo. Krótko mówiąc jak nie poradze sobie z kims tak zebym była zadowolona to juz mam pewne nerwy i odtwarzanie tej sytuacji 1000 razy. I chyba przyczyną tego ze tak robie (tak mi sie zdaje) jest to, ze sądze, ze jak sie juz "naucze" na kolejnych przykłądach, sytuacjach odpowiednio reagowac w takich nerwowych momentach to będe zyc spokojnie, dlatego ten wysiłek włózony w natręctwa ma jednak sens. Oczywiscie chyba jednak nie ma sensu, spróbuje sobie to wtłoczyc do głowy, ze tego nie da sie nauczyc, albo sie to robi albo nie, a radze sobie i tak duzo lepiej niz kiedys, gdy wogole bałam sie odezwac, bo nie wypada przeciez powiedziec cos niemiłego komus. Dzięki za Wasze cenne wypowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sadi u mnie to nie wygląda tak,że ja buczę i ich przytulam po prostu pół dnia chodzę z takim myślami,że coś złego się stanie i mnie zabraknie i co z tym dziećmi,nie będą mnie pamiętać itd,do dzieci podchodzę z uśmiechę tulę je mówię,że je bardzo kocham bawię się z nimi wygłupiam po czym odchodzę i na jakąś chwilę mam spokój z tymi myślami,nie podchodzę uryczana i nie żegnam się z nimi tylko chcę dać im dużo radości żeby dobrze mnie wspominali bardziej tak to wygląda,szlocham małżonkowi jak dzieci nie widzą,że takie coś się może stać i żeby pamiętał o tym czy tamtym,bardziej tak :) Babilon dasz radę ;) - trzymam kciuki!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paulita, słuchaj, kazdy z nas kiedys umrze i prawdopodobienstwo dla kazdego z nas jest takie same, ze nagle sie odejdzie, jednak, wnioskuje ze jestes jeszcze b.mloda (a moze młodsza ode mnie), więc spoko, pozyjesz jeszcze dłuuugo i przestan myslec co sie stanie jak Cie zabraknie, bo to kompletnie bez sensu.Wolałabym miec takie natręctwa jak Ty, bo te moje z kolei są całkowicie realne i wysoce prawdopodobne, albo i pewne (jedynie nie znam szczegółów sytuacji która sie pojawi, ale pojawi sie z duzym prawdopodobienstwem) dlatego tak cięzko o nich nie myslec. I to jest dopiero problem. Gdybym miała takie cos jak Ty to kurcze pozyłabym spokojnie na tym swiecie.

 

-- 27 mar 2013, 16:02 --

 

A nie macie tak jak ja ze denerwujecie sie sytuacjami, gdzie nie radzicie sobie lub źle radzicie sobie z ludzmi i to jest źródłem nerwicy? Kurcze tylko ja na tym swiecie tak mam?! Kurcze wolałabym jakies nierealne/malorealne lęki jak inni ludzie, a moje są takie realne i życiowe i NIEUNIKNIONE :why: Jedynie chyba pozostaje zamknąc sie całkowicie w swojej wyobraźni, w swoim świecie, tak zeby NIC do mnie nie docierało, co ludzie mówią i nic do nich nie gadac.To chyba jedyne wyjscie, udac głupiego i głuchego :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja już w swojej łepetynie przerabiałem takie myśli

ze gdybym je rzeczywiscie wykonywał - byłbym najohydniejszym ,najobrzydliwszym pozbawionym wszelakich uczuć zbrodniarzem i potworem :why: uwierz mi jakie ja miałem jazdy to masakra

począwszy od takich mega idiotycznych a skończywszy na bardzo realnych wydawałoby się schiz :time:

ciągle je analizowałem ciągle czegoś się balem a im bardziej z nimi - tymi myślami - pracowałem - im bardziej je przerabiałem zwalczałem - tym większe one się stawały

 

na prawdę trzeba wykazać się nie lada sprytem albo nawet nadludzka silą aby przekonać samego siebie i przechytrzyć samego siebie

nasz wyobraźnia potrafi nas wkomponować w takie jazdy ze nawet nam się o tym nie śniło

i o ile jazdy absurdalnie śmieszne nas nie przerażają - to jazdy absurdalnie horrowate - już owszem - a to wynika tylko z tego ze w głębi duszy tak na prawdę nie chcemy nikomu zrobić krzywdy ale mamy za mało wiary w siebie ze tacy właśnie jesteśmy i gdzieś w nas siedzi to przekonane ze możemy sie kiedyś do tych obrzydliwości posunąć - skąd ono się bierze - ano z przeszłości naszej , naszego dzieciństwa i co tu dużo mówić - naszej wrażliwości - tak bardzo chcemy żeby było idealnie - pookładanie ze każde najmniejsze złudzenie braku opanowania siebie doprowadza nas do skrajnego leku i natręctw

 

to mnie wkurza :silence: nawet bardzo :time:

tak bardzo chcemy być w porządku względem siebie i innych ze to BARDZO staje sie nasza obsesja a zwykle normalne myśli - jakiś tysiące we łbie się przewija - u nas nerwicowców urastają do rangi potwora

 

I co nie ma na ten syf skutecznej metody?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Babilon ale uwierz mi,że te moje lęki nie są przyjemnością,wiem,że Twoje również,ponieważ Ty zmagasz się z rzeczywistością,a ja z tym co mogło by być gdyby,po za tym uporczywe myśli o chorobach też nie są miłe - odczuwalne bóle itd są okropne :( Życzę Ci pokonania trudności ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paulita, wiem, nie twierdze przeciez ze Twoje lęki są miłe, tylko chodziło mi o to, ze dla mnie nie stanowiłyby problemu, ja wręcz mam niezwykły dar nieprzejmowania sie poważnymi sprawami:-) tylko pierdołami :( A poważnych nieszczęść, katastrof nie boje sie, zgodnie z tym co sama piszesz na niebiesko pod każdym swoim postem :D - „Bóg nigdy nie daje duszy większego ciężaru niż jest ona w stanie unieść", więc ja ufam Bogu ze nic juz gorszego (od nerwicy i niespania) na mnie nie spadnie.I Tobie zalecam to samo :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paulita, sądzę że twoje lęki nie dotyczą lęku przed śmiercią i że inni zapomną o tobie. Ty bardzo kochasz swoich bliskich i nie potrafisz wyobrazić co by się stało gdyby ciebie zabrakło, a to bardzo dobra cecha :D Widze z twoich że starasz się znaleźć czas na zabawe z dziećmi i bardzo je kochasz.

 

Nerwica narodziła się u ciebie przez strach. Musiałaś kiedyś pomyśleć to co cię tak zadręcza, że umrzesz i zostawisz bliskich. Musiałaś dużo o tym rozmyślać i stopniowo zaczęło cię to przerażać i stresować. Wiesz jedyne co moge ci poradzić to ignorować te myśli, nie odganiaj ich jak przyjdą. Niech same sobie przejdą. Jak będziesz tak ignorować to stopniowo będą słabsze i odejdą (niestety to może potrwać pare dni :( ). Ale w konću odejdą na pewno wierz mi :D.

 

Co do same problemu wiesz, życie niestety nie trwa wiecznie dlatego trzeba się cieszyć każdą chwilom :). Życie to dar dlatego nie należy rozmyślać o śmierci tylko skupić się na życiu. Dlatego też korzystaj z życia, baw się, spędzaj czas z bliskimi. Nikt o tobie też nie zapomni widzę, że jesteś dobrą matką przez co na pewno będą o tobie pamiętać :D a nawet opowiadać swoim wnukom :D

 

Babilon, rozmyślanie na temat co zrobić, żeby spotkanie się udało, żeby ktoś czegoś nie powiedział nie ma sensu :( tylko bardziej nasilasz myśli i stres :(. Z reguły nic raczej w życiu nie można przewidzieć. Wiesz lepiej iść na żywioł nie przejmować się niczym robić co się chce :great: (trzymając zasad moralnych nie kradnij, nie kłam, nie zabijaj) . Nie myśl że staniesz się przez to jakimś synem anarchii. W rzeczywistości człowiek mniej ograniczony ma znacznie większą wrażliwość na świat i jest szczęśliwszy. Stopniowo przez samo doświadczenie będziesz już wiedzieć co robić, a czego nie bo będziesz czuć co jest dobre dla ciebie i innych a co złe. Idź na żywioł rób co chcesz nie powstrzymuj się na siłę przed niczym.

 

W ten sposób też sam siebie szybciej zaakceptujesz :D Lepeij zamiast zastanwaić się co zrobić iść na żywioł :) jak coś pójdzie nie tak to nie koniec świata. Czasem warto coś zrobić nie tak, bo sam zdobędziesz doświadczenie co robić a czego nie.

 

Życzę popraw wiem, że obu wam się uda :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rikuhod, fajnie by było, jak piszesz, iść na żywioł, ale to jest niezalezne ode mnie i scenariusze tego jak ktos czyms mnie zdenerwuje same pchaja mi sie do główy, nagle je widze lub słysze i od razu "trenuje" w myslach jak nalezy postąpic w takiej sytuacji,zeby po fakcie nie użerac sie z natrętnymi myslami na ten temat i miec w miare wolną głowe od męcząćych mysli. A mój mózg nie da sie oszukac, jesli wyliczy prawdopodobieństwo nerwowej sytuacji powyzej zera to juz "przygotowuje sie" na odpieranie ataku i przeprowadza "ćwiczenia, szkolenia" na wypadek gdyby to rzeczywiscie zaszło. Koszmar, a SSRI nie moge teraz brac (choc tez nie wiem czy mi pomagały, mialam lepsze okresy to ich nie brałam i tez był spokój) bo jestem w ciąży, dosc juz ze musze brac bardzo częśto na spanie relanium lub mirte i paracetamol:((, to juz wystarczająco mnie martwi, bo chciałabym jak inne babki w ciąży - nic nie brac, co za koszmar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 22 lata i cierpię na nerwicę. Niedawno miałem lęki związane z tym, że mam nadciśnienie i mogę przez to doznac groźnych chorób serca. Jednak ostatnio kupiłem sobie aparat, a nawet dwa, żeby być pewnym wyników i moje ciśnienia spoczynkowe zazwyczaj waha się w granicach 115- 130, 65- 80, a puls 63- 80, zależy od poziomu zdenerwowania przy mierzeniu.

Ostatnio jednak zacząłem sobie wmawiać, że mogę dostać zawału, albo zemdleć przy uprawianiu sportu. Dodam, że nie uprawiam jakichś cieżkich dyscyplin. Gram w piłkę, ale bez szaleńczych rajdów, zazwyczaj tylko truchtam. Przedtem grałem w kosza, ale skończyłem przez nerwicę w obawie o zdrowie.

Teraz jednak nie potrafię przebiec nawet 50- 100 metrów truchtem, bo wmawiam sobie, że coś może mi się stać. Miałem badania dwukrotne EKG i Echo serca, jedno normalne, drugie jakieś inne.

Mam pytanie, czy może mi się coś stać?

Co mam robić?

Mam lęk przed zawałem podczas biegu, lub wysiłku jak sobie z tym poradzić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie, czy może mi się coś stać?

 

ta bardzo mało prawdopodobne, nawet jesli podczas strachu masz duszności i przyspieszone bicie serca- to tylko objawy nerwicy, ktore nie robią krzywdy, ale są straszne i upierdliwe.

 

Co mam robić?

Mam lęk przed zawałem podczas biegu, lub wysiłku jak sobie z tym poradzić

 

wiem, że to trudne, ale polecałabym wyjscie z domu i uprawianie sportu jak dawniej. Jeśli nie dajesz rady, to nie ma co się męczyć i lepiej wybrać się do psychologa i pogadać o swoich lękach. Jeśli psychoterapia nie pomoże, to w ostateczności można zastosować leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×