Skocz do zawartości
Nerwica.com

Schizofrenia a szkoła/studia/praca.


Gość Anna Maria

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem ciekawa czy pomimo choroby udaję się Wam podołać obowiązkom i realizować się zawodowo.Zapraszam do dyskusji.

 

 

 

 

Ja mam schizofrenię niezróżnicowaną i kończę w tym roku szkołę florystyczną.Do tego kończę staż w tym miesiącu.Wcześniej nie było tak wesoło.Liceum ukończyłam tokiem indywidualnym przez co nawet nie pochodziłam do matury bo nie było sensu i tak bym oblała.Całe liceum się nie uczyłam.nauka idzie mi opornie zwłaszcza stres na egzaminach bardzo mnie ogranicza.W pracy ok ale przez leki które muszę brać mam problemy z porannym wstawanie pomimo,że kładę się wyjątkowo wcześnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko, :papa:

Fajnie że jakiś temat w dziale o schizofrenii się pojawił. Ja objawów typowo schizofrenicznych nie mam aktualnie, jedynie co, to rzeczy które się określa mianem objawów negatywnych. Ze szkołą miałem problemy, głównie z odnalezieniem się w grupie, dojazdami i samą nauką. Udało się zdać maturę, ale psychoza pokrzyżowała skończenie studiów. Potem jakoś się podkurowałem, ale nie potrafiłem tak od razu wtrybić się w tę maszynę, przez co zrezygnowałem. Podjąłem decyzję o uczeniu się w szkole policealnej. Coś robiłem i nie stałem w miejscu, a jednocześnie nie robiłem czegoś ponad swoje siły. Myślę, że było to optymalne wyjście. Ale szkołę kiedyś skończę i wtedy wypadałoby iść do pracy. Dlatego dobrze żebym przyspieszył proces zdrowienia, bo zostało mi jeszcze 1,5 roku do zrobienia szkoły. Jedyna zaleta bycia chorym na schizofrenię jest taka, że traktuje się ją jako poważniejszą chorobę, przez co można liczyć na przychylniejsze traktowanie. Z drugiej strony nie jest łatwo żyć z tą chorobą, tym bardziej jeśli ktoś nie ma w nią wglądu. Ja na szczęście mam go od 1,5 roku i od tamtego czasu, małymi kroczkami staram się coś robić. Średnio wychodzi, ale innego wyjścia nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkołe średnią skończyłam bez problemu, mature zdałam.

W pracy sobie radze, ale czesto ja zmieniam.

U mnie choroba pojawiła sie dopiero 2 lata temu i nie wiem jakby teraz wyglądała nauka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety mam duże problemy ze szkołą (jestem w LO). Przez natrętne myśli jest mi bardzo trudno skupić się na nauce. Mam też ogólnie problemy z wysiedzeniem w klasie, czy na korytarzu, bo mam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą i rozmawiają o mnie. Dlatego co chwilę, nawet podczas lekcji, muszę wyjść np. do łazienki, zamknąć się i przez jakiś czas spokojnie pooddychać, żeby się uspokoić. Najgorzej jest z wychowaniem fizycznym. Z powodu dysmorfofobii mam problemy z przebraniem się w strój i z wykonywaniem ćwiczeń. Wtedy najbardziej nasila się u mnie przeświadczenie, że wszyscy mnie obserwują i naśmiewają się ze mnie. Gdy muszę wykonać jakieś trudniejsze ćwiczenie dostaje skurczów brzucha, drgawek albo sztywności i mam problemy z oddychaniem. Nawet biegać nie potrafię, bo mam wrażenie, że moje ciało się rozlatuje i obejmuję się rękami, żeby to zakryć. Próbuję to jakoś ukrywać, ale jest ciężko. Zwykła rozmowa z kimś na korytarzu sprawia mi trudności. Nie mogę znieść gdy ktoś dłużej na mnie patrzy, nie mogę się wogóle wtedy skupić na tym o czym mówię i staram się jak najbardziej zasłonić.

 

Ja jak na razie nie mam zdiagnozowanych żadnych problemów psychicznych, bo jeszcze nie byłam u lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 semestr drugiej LO jakoś przetrwałem, objawy psychotyczne dołączyły pod jego koniec. Schizofrenikiem jestem od 2 miesięcy. Nie jestem w stanie się w ogóle uczyć, całe szczęście mogę pracować, choć jestem na rencie.

 

Mam 20 lat i brak wizji na jego resztę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już raz zrezygnowałem ze studiów przez fatalne wahania nastroju, zmęczenie, brak motywacji i nadziei na poprawę. Nie było trudno, ale wystarczyło, żebym nie dał rady. Na krótko przed rezygnacją zestawienia osiągnięć z kilku przedmiotów wyglądały tak, że aby myśleć o przekroczeniu progu zaliczenia musiałbym pomnożyć liczbę punktów 10-krotnie. Kierunek był "wymarzony", ale nawet to nie pozwalało mi się zmobilizować. Potem odstawiłem leki, początkowo miałem dość dziwne "napady" euforii, ale później wszystko się ustabilizowało.

 

W tej chwili studiuję gdzie indziej, ale przez ostatnie 2 miesiące wszystko się posypało. Nic mnie nie interesuje, dni zlewają się w jeden, jestem w stanie tylko obserwować, nie jestem zdolny do działania. Przebywanie wśród dużej liczby ludzi wywołuje takie przerażenie, że niczego gorszego nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Prędzej kupię coś w automacie oddalonym o kilkaset metrów niż zmuszę się do kontaktu z kimś. W tej chwili zmuszam się do "ubrania" swoich myśli w jakieś słowa, ale na co dzień zupełnie mi to nie wychodzi. W głowie kompletna pustka, chociaż nie mam depresji - chyba. Świat postrzegam jak przez szybę, a od niedawna nawet moje ciało i umysł są mi "obce". Gdyby ktoś mnie zapytał, o czym myślę, musiałbym odpowiedzieć "nie wiem" albo skłamać. Od paru tygodni nie jestem w stanie nauczyć się czegokolwiek. We wszystkim widzę swoje błędy, a przy tym paraliżuje mnie to na tyle, że nie jestem w stanie ich naprawić. Biorę znów leki, jak na razie pomagają na tyle, że przynajmniej śpię, wstaję i jem dość regularnie, natomiast na pustkę w głowie chyba już nic nie pomoże, po lekach jest jeszcze gorzej. Stałem się taką maszynką do spania, jedzenia i patrzenia tępym wzrokiem na otoczenie. Chciałbym albo uczyć się dalej, albo pracować, ale nie wychodzi mi ani jedno, ani drugie. A przecież nie mogę tak po prostu brać renty, są ludzie, którzy bardziej zasługują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz czasem w przerwaniu nerwicy, depresji czy nawet schizofremi pomaga, robienie nowych rzeczy złamanie rutyny

 

sry skopiuje to

 

wiesz czasem na pozbycie się nerwicy nie trzeba dużo. W życiu pomocne jest łamanie rutyn, łamanie robienia tego co robimy codziennie. Choć mamy przeczucie że robienie całczas tych samych rzeczy daje nam poczucie bezpieczeństwa, tak naprawdę to łamanie rutyn daje nam doświadczenia a to daje gigantyczne szczęście. Łamanie rutyn robienie czegoś całkowicie innego niż to co nacodzień sprawia że doznajemy takiego odczucia bycia nowo narodzonym co jednocześnie potrafi uwolnić od natręctw. Dlatego rób tak, łam rutyny, szukaj nowych doświadczeń to pozwala się jakby wyzwolić z tego co dręczy nacodzień.

 

nawet na takie rzeczy jak koncentracja czy praca to pomaga, ponieważ pozwala wyzwolić się od stresu, daje takie uczucie bycia jakby nowo narodzonym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Temat wraca jak bumerang. Nie ufam już ludziom, którzy piszą że mają schizofrenię, albo depresję. Dlatego, że wiem jak trudno jest zajrzeć w głąb drugiego człowieka. Są osoby, które o zgrozo nie wierzą mi że jestem chory. To tylko zwiększa dystans. Jeśli spotkałbym drugą osobę, która pije z tego kielicha co ja to czułbym się miło. Widzę, że jednak medyczne rubryczki nie są dobrym wyznacznikiem tego. Powiedzmy, że czuję się wyjątkowo w swojej chorobie i trudno mi wierzyć, że inni przechodzą przez to samo. Ale to nie chodzi nawet o prawdopodobieństwo, raczej brak wiary jakiejkolwiek. Cierpienie pogrążyło mnie w nihilizmie, sceptycyzmie, itd.

 

Jeśli Bóg czerpie źródło mocy z cudzego nieszczęścia to jestem jego elektrownią i sam powinien mnie traktować jako dobrodzieja.

 

A odnośnie edukacji. Wiele się nie zmieniło, nadal mam problem z pamięcią. Do tego dochodzi trudność w nietworzeniu filozofii z tego co czytam. Po prostu muszę tworzyć jakieś systemy rzeczywistości, nie mogę tak po prostu zapamiętać czegoś, zrozumieć. Doszło do tego, że uczenie się informatyki nie tyle co zwiększyło moją wiedzę na temat tej szlachetnej dziedziny co spowodowało natręctwo i to bardzo silne.

 

Brzmi ono: liczba możliwych ekranów na monitorze jest ograniczona. Nowoczesny monitor jest w stanie wyświetlić dowolne zdjęcie. Zdjęcie może pokazać dowolną rzecz bardzo dokładnie. Wniosek: nasza rzeczywistość jest bardzo przewidywalna, ograniczona. Człowiek nie wymyśla dzieła sztuki, ale je odkrywa. Całe nasze doświadczenie można zapisać za pomocą dwóch znaków: zer i jedynek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkołę średnia przerwałam z powodu choroby, później na studiach czułam się dobrze, w pracy też, do czasu, aż choroba znowu zaatakowała. Pracowałam po kilkanaście godzin na dobę wykonując pracę, która normalnie zajęłaby mi ok. 10 godzin. W końcu nie dałam rady, zwolnienie lekarskie nie wchodziło w grę, więc zrezygnowałam z tej pracy.

 

Teraz piszę powieść SF, a przed świętami dorabiałam sobie w sklepie, żeby zarobić na wyjazd snowboardowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi się nie udało skończyć strudiów. Przerwanie ich było dla mnie bardzo trudną decyzją. Choroba zrobiła swoje.

Mimo to pracuję.

Tam gdzie ludzie dostają przez znajomości, układy, mi się udało przez posiadanie grupy inw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Presja rodziny sprawiła, że zaczynam staż, niezależnie od tego jak bardzo się boję i nie chcę. Nie dziwię się, że wyganiają nieroba. Muszę się pilnować, żeby żadne głupoty nie przychodziły mi do głowy i może dam radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja wybrałem studia, na innych studiach się rozchorowałem, i niestety przyszedł czas ze wydawało mi się nie dam rady, miałem dziwne myśli ze znowu zawale i zrezygnowanym ale chce wrócić 2 lata przerwy na regeneracja sił zrobiłem. Dlaczego wybrałem studia a nie prace ? (jestem na rencie), ponieważ z zapamiętywaniem nie miałem problemu i finansowo się to opłaca gdyż Pfron płacił mi za studia, można żyć ze tak powiem będąc studentem, teraz chce wrócić ale podeprę się stypendium socjalnym i dalej mogę realizować swoje pasje :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedyna zaleta bycia chorym na schizofrenię jest taka, że traktuje się ją jako poważniejszą chorobę, przez co można liczyć na przychylniejsze traktowanie.

pieprzysz jak pokręcony.jeśli tak uważasz to nie jesteś chory i spekulujesz.przychylniej traktować to mogą beznogich,bezrekich,na wózkach a nie sprawnych fiycznie w świetle prawa niebezpiecznych świrów.powiedz któremuś uczniowi/nauczycielowi że jesteś schizofrenikiem i będziesz się bawił ze szkołą w worek treningowy aż któregoś dnia twój tatuś znajdzie w twoim tornistrze zakrwawiony sznurek między podręcznikami.szkoła jest właśnie najgorsza jeśli jesteś słaby.wystarczy każdy słaby punkt aby nie mieć życia.dajmy na to pobiją cie na przerwie bo ty dostałeś piątkę a oni trojkę.jak sama nazwa mówi psychicznie chory niema prawa do nauki.prawie zawsze to się sprawdza w praktyce.jeszcze lepiej skończ podstawówke i liceum specjalne-w świetle prawa nie skończyłeś żadnej szkoły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi nie zdiagnozowano F20 (ale tylko F21 - kilka miesięcy temu), do tego F42 i F84, ale na studiach jakoś sobie radzę, tylko na piątym roku mam ciężko, bo mi się "manie" nasiliły. Nie lubiłem projektów, nie potrafię pracować w grupie. Nie mam zaświadczenia o niepełnosprawności, renty socjalnej, zasiłku pielęgnacyjnego, stypendium dla niepełnosprawnych, miałem przez większość okresu nauki tylko stypendium socjalne (ok. 200 zł na miesiąc nauki). Nie pracowałem zawodowo i studiowałem tylko jeden kierunek, frekwencja na zajęciach była moją mocną stroną. W szkole średniej miałem raz dwie oceny niedostateczne na półrocze, ale dzięki diagnozie F84 miałem godziny rewalidacyjne z tych przedmiotów, a na maturze jeden z tych przedmiotów, z których byłem zagrożony, poszedł mi naprawdę dobrze. "Męczy" mnie robienie projektów, moja mentalność nie lubi pracy samodzielnej. Na forum o zespole Aspergera ktoś napisał, że uważa mnie za schizofrenika. Mam dużo dziwacznych myśli i innych nienormalności, ale schizofrenii nie rozpoznano (przez co pewnego leku nie miałem ze zniżką - mam rozpoznane tylko zaburzenia schizotypowe, nie schizofrenię). Chociaż miałem tyle "świrów", że nawet autysta ze schizofrenią przy mojej mentalności może być uznany przez nią za (przynajmniej) względnie normalnego w porównaniu do mojego nawału odmienności. Do pracy zawodowej mogę się nie nadawać. Moja mentalność jest osobliwa, jakoś szalona egocentryzmem, mam magiczne myślenie (przez psychiatrów uznawane raczej za tylko OCD, nie za schizo), pewna sfera życia też stanowi dla mnie uciążliwość. Mam skrupuły związane z tym, że pobieranie renty socjalnej w moim stanie zdrowia może być grzechem i niesprawiedliwością. A mogę przypominać małego chłopca i wyglądać na idiotę, downa, debila, mimo bardzo dobrych wyników na maturze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udało mi się jakiś czas temu ukończyć staż, a nawet zostałem zatrudniony na dłuższy okres. Praca do szczególnie ciężkich nie należy, ale idealna też nie jest. Problem w tym, że zupełnie nie mam pomysłu na siebie, więc póki co muszę tu zostać. Po pracy nawet nie wiem co robić z wolnym czasem. Tylko odpoczywam i na tym się kończy, straciłem swoje zainteresowania. Myślałem o powrocie na studia, ale nie wiem jakie, kiedy nawet te związane z wcześniejszymi zainteresowaniami nie wypaliły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×