Skocz do zawartości
Nerwica.com

Skrócona historia mego życia


rosa_rosa

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, przedstawie wam moje problemy byście pomogli mi spojrzeć na moje życie z innej strony, pod innym kątem.

Mieszkam w starym i ubogim drewnianym domu bez bierzącej ciepłej wody, bez ogrzewania.. Mam ojca, który jest koszmarnie despotyczny, kiedyś marzyłam o tym, żeby wyprowadzić się z domu, pozbyć się ojca, teraz nie mogę. Ojciec kieruje mną, matką, nie szanuje nas, wyzywa od kurw itp, nie pije, mowi tak gdy jest trzeźwy, moim zdaniem jest nienormalny i ma nerwice. Jest kompletnie alogiczny, musimy robić to co chce( zazwyczaj są to kompletnie bezsenosowne rzeczy) bo jeśli się sprzeciwimy grozi, że nas zniszczy. Jest kompletnym hipokrytą, karze siebie nazywać tatusiem mnie a także mojej mamie, a względem niej używa określeń typu ty stara gnido.. Karze mi wieczorem mówić paciorek, mówi że jestem wcielonym diabłem i że jeśli przestanę chodzić w niedziele do kościoła to mnie wyrzuci w domu.. Znęca się nad zwierzętami które chowa właśnie chyba po to by móc to robić. Mam 20 lat, nie mam życia. Moje życie to 4 zimne ściany, despotyczny,alogiczny ojciec oraz mama. Dlaczego się nie wyprowadze? Nie mogę żyć wśród ludzi, śmierdzę. Nie dlatego, że się nie myje bo robię to ale dlatego że gdzieś w na początku liceum coś zmieniło się w moim organizmie i zaczęłam wypuszczać niekonktrolowane gazy, których nawet nie czuje. Wiem, że to odrażające. Wspomnę że szukałam pomocy u lekarzy, bez skutku. Ludzie z liceum zniszczyli moje poczucie własnej wartości, wiem jedno nie mogę z tą chorą dolegliwością wrócić między ludzi, w związku z tym jestem zmuszona siedzieć w domu, który również mnie wyniszcza. Czasami życzę mojemu tacie smierci, mysle sobie o ile łatwiej by się nam żyło bez niego..

Jestem na codzien pozbawiona energii, staram się coś ze sobą robić, ćwiczyć, uczyć się ale częściej poprostu patrze pusto na ściane, i tak kilka godzin..Nie widzę sensu dalszego życia, po co? Tęsknie do ludzi, chciałabym móc normalnie żyć, spojrzeć drugiemu człowiekowi prosto w oczy bez wstydu. Chciałabym móc iść do pracy, na studia, nie mogę. Moja przyszłość jawi mi się jako czarna nicość. Pomóżcie, prosze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, przedstawie wam moje problemy byście pomogli mi spojrzeć na moje życie z innej strony, pod innym kątem.

Mieszkam w starym i ubogim drewnianym domu bez bierzącej ciepłej wody, bez ogrzewania.. Mam ojca, który jest koszmarnie despotyczny, kiedyś marzyłam o tym, żeby wyprowadzić się z domu, pozbyć się ojca, teraz nie mogę. Ojciec kieruje mną, matką, nie szanuje nas, wyzywa od kurw itp, nie pije, mowi tak gdy jest trzeźwy, moim zdaniem jest nienormalny i ma nerwice. Jest kompletnie alogiczny, musimy robić to co chce( zazwyczaj są to kompletnie bezsenosowne rzeczy) bo jeśli się sprzeciwimy grozi, że nas zniszczy. Jest kompletnym hipokrytą, karze siebie nazywać tatusiem mnie a także mojej mamie, a względem niej używa określeń typu ty stara gnido.. Karze mi wieczorem mówić paciorek, mówi że jestem wcielonym diabłem i że jeśli przestanę chodzić w niedziele do kościoła to mnie wyrzuci w domu.. Znęca się nad zwierzętami które chowa właśnie chyba po to by móc to robić. Mam 20 lat, nie mam życia. Moje życie to 4 zimne ściany, despotyczny,alogiczny ojciec oraz mama. Dlaczego się nie wyprowadze? Nie mogę żyć wśród ludzi, śmierdzę. Nie dlatego, że się nie myje bo robię to ale dlatego że gdzieś w na początku liceum coś zmieniło się w moim organizmie i zaczęłam wypuszczać niekonktrolowane gazy, których nawet nie czuje. Wiem, że to odrażające. Wspomnę że szukałam pomocy u lekarzy, bez skutku. Ludzie z liceum zniszczyli moje poczucie własnej wartości, wiem jedno nie mogę z tą chorą dolegliwością wrócić między ludzi, w związku z tym jestem zmuszona siedzieć w domu, który również mnie wyniszcza. Czasami życzę mojemu tacie smierci, mysle sobie o ile łatwiej by się nam żyło bez niego..

Jestem na codzien pozbawiona energii, staram się coś ze sobą robić, ćwiczyć, uczyć się ale częściej poprostu patrze pusto na ściane, i tak kilka godzin..Nie widzę sensu dalszego życia, po co? Tęsknie do ludzi, chciałabym móc normalnie żyć, spojrzeć drugiemu człowiekowi prosto w oczy bez wstydu. Chciałabym móc iść do pracy, na studia, nie mogę. Moja przyszłość jawi mi się jako czarna nicość. Pomóżcie, prosze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po 1 - co to za choroba gastro, której nie można wyleczyć ?

 

Po 2 - albo przekroczysz swój wstyd i wyjdziesz do ludzi albo ... No właśnie, jaką masz wizję swojej przyszłości ? Nie będziesz przecież wiecznie siedzieć w 4 ścianach; przynajmniej tak wnioskuje z twojego posta.

 

Po 3 - dlaczego by nie skorzystać z fachowej pomocy w postaci psychiatry, psychologa, psychoterapeuty ?

 

A na sam koniec, jesteś strasznie młodą osobą i może teraz widzisz tylko "nicość" ... a za parę tygodni, miesięcy, lat może być całkowicie inaczej. Trzeba tylko wyjść w świat, poprosić innych o pomoc jeśli sama sobie nie radzisz na teraz i iść do przodu, na tyle na ile potrafisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po 1 - co to za choroba gastro, której nie można wyleczyć ?

 

Po 2 - albo przekroczysz swój wstyd i wyjdziesz do ludzi albo ... No właśnie, jaką masz wizję swojej przyszłości ? Nie będziesz przecież wiecznie siedzieć w 4 ścianach; przynajmniej tak wnioskuje z twojego posta.

 

Po 3 - dlaczego by nie skorzystać z fachowej pomocy w postaci psychiatry, psychologa, psychoterapeuty ?

 

A na sam koniec, jesteś strasznie młodą osobą i może teraz widzisz tylko "nicość" ... a za parę tygodni, miesięcy, lat może być całkowicie inaczej. Trzeba tylko wyjść w świat, poprosić innych o pomoc jeśli sama sobie nie radzisz na teraz i iść do przodu, na tyle na ile potrafisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam u niejednego lekarza, wszyscy oni stwierdzili, że jestem zdrowa, bo tak naprawdę moja dolegliwość nie niszczy w sposób bezpośredni mojego ciała..za to oddziałuje w destrukcyjny sposób na moją psychikę. Z doświadczenia wiem, że ludzie się mnie brzydzą i wyśmiewają się ze mnie, jak więc mam się do nich zwrócić o pomoc. Ze strony moich dawnych kolegów odczuwałam nienawiść, dlatego że nie spełniałam ich oczekiwań i utrudniałam ich beztroskie, przyjemne życie, co jest oczywiste. Nie chce przeżywać po raz kolejny tych upokorzeń a z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia w domu. To jest powód dlaczego nie widzę światła w tunelu, nie ma go, moim zdaniem. Wśród ludzi nie ma altruistów, poza tym ja nawet nie chciałabym by ktoś się dla mnie tak poświęcał kolegując się ze mną, zwyczajnie byłoby mi wstyd. Myślę, że nie jestem godna przebywania z ludźmi. Spójrz jacy są teraz ludzie..młodzi, pewni siebie i piękni..Czym ja jestem? Niczym.

Lekarze, psychiatrzy to niestety tylko ludzie, najczęściej bezradnie rozkładają ręcę mówiąc, że muszę się jakoś nauczyć z tym żyć..inni nawet nie ukrywali szyderczego uśmieszku. Lekarze! Oni chcą tylko zarabiać a nie pomagać ludziom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam u niejednego lekarza, wszyscy oni stwierdzili, że jestem zdrowa, bo tak naprawdę moja dolegliwość nie niszczy w sposób bezpośredni mojego ciała..za to oddziałuje w destrukcyjny sposób na moją psychikę. Z doświadczenia wiem, że ludzie się mnie brzydzą i wyśmiewają się ze mnie, jak więc mam się do nich zwrócić o pomoc. Ze strony moich dawnych kolegów odczuwałam nienawiść, dlatego że nie spełniałam ich oczekiwań i utrudniałam ich beztroskie, przyjemne życie, co jest oczywiste. Nie chce przeżywać po raz kolejny tych upokorzeń a z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia w domu. To jest powód dlaczego nie widzę światła w tunelu, nie ma go, moim zdaniem. Wśród ludzi nie ma altruistów, poza tym ja nawet nie chciałabym by ktoś się dla mnie tak poświęcał kolegując się ze mną, zwyczajnie byłoby mi wstyd. Myślę, że nie jestem godna przebywania z ludźmi. Spójrz jacy są teraz ludzie..młodzi, pewni siebie i piękni..Czym ja jestem? Niczym.

Lekarze, psychiatrzy to niestety tylko ludzie, najczęściej bezradnie rozkładają ręcę mówiąc, że muszę się jakoś nauczyć z tym żyć..inni nawet nie ukrywali szyderczego uśmieszku. Lekarze! Oni chcą tylko zarabiać a nie pomagać ludziom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj, Twoja sytuacja jest wstrząsająca. Nic nie usprawiedliwia przemocy, również przemocy w rodzinie. Zadzwoń na NIEBIESKĄ LINIĘ, tu znajdziesz namiary: http://www.niebieskalinia.pl/pomoc/poradnie-pogotowia/poradnia-telefoniczna. Możesz też zadzwonić na policję. MUSISZ DZIAŁAĆ. Wiem, może Ci się wydawać, że to pogorszy sytuację i możesz się bać, ale jest z tej sytuacji wyjście. Musisz zaryzykować.

 

I co z tymi zwierzętami, jak możesz tak lekko pisać, że ma Twój ojciec ma je tylko po to, aby się "znęcać"? Powinnaś coś dla zrobić również dla nich, jakkolwiek przykra i tragiczna jest Twoja sytuacja. Tak nie może być. Możesz też zgłosić się do TOZu odnośnie zwierząt i zapytać, co robić: toz@toz.pl

 

Szukaj konkretnej pomocy. To powinien być pierwszy krok - jeśli nie o sobie, pomyśl o swojej poniżanej matce i tych biednych zwierzętach.

 

 

Twoje zaburzenie związane z przykrym zapachem, aczkolwiek wyniszczające Cię społecznie powinno być DRUGORZĘDNE wobec reakcji na przemoc w Twoim domu.

 

Musisz stanowczo zareagować!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj, Twoja sytuacja jest wstrząsająca. Nic nie usprawiedliwia przemocy, również przemocy w rodzinie. Zadzwoń na NIEBIESKĄ LINIĘ, tu znajdziesz namiary: http://www.niebieskalinia.pl/pomoc/poradnie-pogotowia/poradnia-telefoniczna. Możesz też zadzwonić na policję. MUSISZ DZIAŁAĆ. Wiem, może Ci się wydawać, że to pogorszy sytuację i możesz się bać, ale jest z tej sytuacji wyjście. Musisz zaryzykować.

 

I co z tymi zwierzętami, jak możesz tak lekko pisać, że ma Twój ojciec ma je tylko po to, aby się "znęcać"? Powinnaś coś dla zrobić również dla nich, jakkolwiek przykra i tragiczna jest Twoja sytuacja. Tak nie może być. Możesz też zgłosić się do TOZu odnośnie zwierząt i zapytać, co robić: toz@toz.pl

 

Szukaj konkretnej pomocy. To powinien być pierwszy krok - jeśli nie o sobie, pomyśl o swojej poniżanej matce i tych biednych zwierzętach.

 

 

Twoje zaburzenie związane z przykrym zapachem, aczkolwiek wyniszczające Cię społecznie powinno być DRUGORZĘDNE wobec reakcji na przemoc w Twoim domu.

 

Musisz stanowczo zareagować!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem obojętna na los tych zwierząt i mojej matki ale nie chce żeby mój ojciec trafił do więzienia. Niejednokrotnie rozmawiałam o tym z mamą i ona uważa, że jeśli chodzi o nią to się przyzwyczaiła i że nie chce bym coś robiła. Uważa że wszyscy by później o nas gadali(tak jakby już tego nie robili), i że taka już natura ojca i nic na to nie poradzimy.. Poza tym naprawdę myślimy że on jest chory psychicznie dlatego mama to toleruje od tylu lat. Czasami też sobie myślę że jeśli to prawda to powinnyśmy go wspierać..nie wiem..Nawet nie wiesz jak nienawidzę tego, że on tak traktuje te zwierzęta, bezbronne, na uwięzi..przyglądam się temu od dziedziństwa..Kiedyś myślałam żeby zawiadomić anonimowo kogos o tym jak on traktuje zwierzęta, powiedziałam o tym mamie a ona się na mnie wkurzyła, mówi że dość ma problemów i bez tego.

Łatwiej byłoby gdyby to nie był mój ojciec, wtedy nie miałabym wątpliwości, ale to jest mój ojciec!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem obojętna na los tych zwierząt i mojej matki ale nie chce żeby mój ojciec trafił do więzienia. Niejednokrotnie rozmawiałam o tym z mamą i ona uważa, że jeśli chodzi o nią to się przyzwyczaiła i że nie chce bym coś robiła. Uważa że wszyscy by później o nas gadali(tak jakby już tego nie robili), i że taka już natura ojca i nic na to nie poradzimy.. Poza tym naprawdę myślimy że on jest chory psychicznie dlatego mama to toleruje od tylu lat. Czasami też sobie myślę że jeśli to prawda to powinnyśmy go wspierać..nie wiem..Nawet nie wiesz jak nienawidzę tego, że on tak traktuje te zwierzęta, bezbronne, na uwięzi..przyglądam się temu od dziedziństwa..Kiedyś myślałam żeby zawiadomić anonimowo kogos o tym jak on traktuje zwierzęta, powiedziałam o tym mamie a ona się na mnie wkurzyła, mówi że dość ma problemów i bez tego.

Łatwiej byłoby gdyby to nie był mój ojciec, wtedy nie miałabym wątpliwości, ale to jest mój ojciec!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj jesteś w trudnej sytuacji to fakt, despotyczny ojciec, uległa matka. Z tego co piszesz to ja wnioskuję ze masz toksycznego ojca poczytaj o tym. Musisz wyrwać się z tej całej chorej sytuacji ona tylko zniszczy Twoją psychikę a problemy z gazami się nasilą bo to dzieje się przez długotrwały stres i tłumione emocje przez wiele lat. Ratuj się ojciec się nie zmieni nie licz na to, podaj na policję, pomóż tym biednym zwierzakom a przede wszystkim samej sobie. Pamiętaj jeśli kilka osób mówi Ci to samo to o czymś to świadczy, mają rację. Pytanie tylko czy wystarczy Ci odwagi aby stawić temu czoła?

O chorobach też coś wiem mam dystonię szyjną, a to głowa mi się przekrzywia i ciało ustawia się jakoś tak niesymetrycznie. Też jest mi ciężko, mam czasem doła ale wychodzę do ludzi, funkcjonuję nawet jeśli KTOŚ się na mnie GAPI! Trudno pogapi się i dobra ja muszę funkcjonować i zacząć się w pełni cieszyć życiem.Małymi krokami do przodu ale zawsze do przodu i tego Ci życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj jesteś w trudnej sytuacji to fakt, despotyczny ojciec, uległa matka. Z tego co piszesz to ja wnioskuję ze masz toksycznego ojca poczytaj o tym. Musisz wyrwać się z tej całej chorej sytuacji ona tylko zniszczy Twoją psychikę a problemy z gazami się nasilą bo to dzieje się przez długotrwały stres i tłumione emocje przez wiele lat. Ratuj się ojciec się nie zmieni nie licz na to, podaj na policję, pomóż tym biednym zwierzakom a przede wszystkim samej sobie. Pamiętaj jeśli kilka osób mówi Ci to samo to o czymś to świadczy, mają rację. Pytanie tylko czy wystarczy Ci odwagi aby stawić temu czoła?

O chorobach też coś wiem mam dystonię szyjną, a to głowa mi się przekrzywia i ciało ustawia się jakoś tak niesymetrycznie. Też jest mi ciężko, mam czasem doła ale wychodzę do ludzi, funkcjonuję nawet jeśli KTOŚ się na mnie GAPI! Trudno pogapi się i dobra ja muszę funkcjonować i zacząć się w pełni cieszyć życiem.Małymi krokami do przodu ale zawsze do przodu i tego Ci życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że nie masz innego porównania poza Twoją codziennością. Ale żeby odzyskać swoje życie musisz coś zrobić.

Potrzebujesz koniecznie pomocy kogoś z zewnątrz. Najlepsze i jedyne, co możesz zrobić, to szukać pomocy osób, które są w stanie zareagować.

Przemoc to zaklęty krąg. Jeżeli go przerwiesz, alarmując odpowiednie osoby, zrobisz coś bardzo dobrego w Twoim życiu i Twoich bliskich. Zobaczysz, Twój świat się zmieni. Z tego, co piszesz, nie może być gorzej.

 

Zadzwoń na NIEBIESKĄ LINIĘ lub idź do psychologa. Jeśli chcesz żyć, musisz odzyskać do siebie szacunek.

 

Nie ma innej drogi, niż walka z własną bezsilnością.

Masz 20 lat i nie potrzebujesz mamy, aby wydawała sądy na temat Twojego życia. Sama wiesz, co jest dobre. Sama mówiłaś, że chciałaś kogoś anonimowo zawiadomić. Ten pomysł jest bardzo dobry!

 

Jak gadanie sąsiadów może być gorsze od tego, że pozwalasz się nazywać k. i "gnidą"? Że pozwalasz ojcu maltretować zwierzęta? Nie reagując, jesteś współwinna. Musisz to przerwać. Inaczej nie odzyskasz szacunku do siebie (bo pozwalasz, aby mama decydowała o Twoim życiu, choć Ty jesteś dorosła i już wiesz, co powinnaś zrobić. Dziewczyno, Ty przymykasz oczy na przemoc! W Twoim domu bardzo źle się dzieje i wygląda na to, że jesteś jedyną osobą, która to widzi). Jeżeli zaś nie odzyskasz szacunku poprzez takie odważne czyny, to nie zrobisz też nic ze swoimi gastrycznymi problemami.

 

Proszę, zareaguj. Kiedyś zobaczysz, że to była NAJLEPSZA decyzja w Twoim życiu, samodzielna i odważna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że nie masz innego porównania poza Twoją codziennością. Ale żeby odzyskać swoje życie musisz coś zrobić.

Potrzebujesz koniecznie pomocy kogoś z zewnątrz. Najlepsze i jedyne, co możesz zrobić, to szukać pomocy osób, które są w stanie zareagować.

Przemoc to zaklęty krąg. Jeżeli go przerwiesz, alarmując odpowiednie osoby, zrobisz coś bardzo dobrego w Twoim życiu i Twoich bliskich. Zobaczysz, Twój świat się zmieni. Z tego, co piszesz, nie może być gorzej.

 

Zadzwoń na NIEBIESKĄ LINIĘ lub idź do psychologa. Jeśli chcesz żyć, musisz odzyskać do siebie szacunek.

 

Nie ma innej drogi, niż walka z własną bezsilnością.

Masz 20 lat i nie potrzebujesz mamy, aby wydawała sądy na temat Twojego życia. Sama wiesz, co jest dobre. Sama mówiłaś, że chciałaś kogoś anonimowo zawiadomić. Ten pomysł jest bardzo dobry!

 

Jak gadanie sąsiadów może być gorsze od tego, że pozwalasz się nazywać k. i "gnidą"? Że pozwalasz ojcu maltretować zwierzęta? Nie reagując, jesteś współwinna. Musisz to przerwać. Inaczej nie odzyskasz szacunku do siebie (bo pozwalasz, aby mama decydowała o Twoim życiu, choć Ty jesteś dorosła i już wiesz, co powinnaś zrobić. Dziewczyno, Ty przymykasz oczy na przemoc! W Twoim domu bardzo źle się dzieje i wygląda na to, że jesteś jedyną osobą, która to widzi). Jeżeli zaś nie odzyskasz szacunku poprzez takie odważne czyny, to nie zrobisz też nic ze swoimi gastrycznymi problemami.

 

Proszę, zareaguj. Kiedyś zobaczysz, że to była NAJLEPSZA decyzja w Twoim życiu, samodzielna i odważna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje wam wszystkim za odpowiedzi i rady. Postaram się z nich skorzystać. Uświadomiliście mi parę rzeczy, muszę zawalczyć o siebie. Tyle lat to już trwa, że myślę iż mogłam nabawić się znieczulicy, nie mogę tak dalej żyć. Nie wiem tylko na ile mi starczy siły. Nie mam człowieka na tym świecie, który bo o mnie zawalczył, pokazał że o mnie dba, zawsze za tym tęskniłam ale chyba juz czas żebym przestała liczyć na to że nagle znajdzie się ktoś kto złapię mnie za rękę i poprowadzi przez moje życie. Tylko tak trudno uwierzyć w to że kiedyś mogę byc szczęśliwa i wolna..Obym dała rade..

Dziękuje za te słowa, i motywacje, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje wam wszystkim za odpowiedzi i rady. Postaram się z nich skorzystać. Uświadomiliście mi parę rzeczy, muszę zawalczyć o siebie. Tyle lat to już trwa, że myślę iż mogłam nabawić się znieczulicy, nie mogę tak dalej żyć. Nie wiem tylko na ile mi starczy siły. Nie mam człowieka na tym świecie, który bo o mnie zawalczył, pokazał że o mnie dba, zawsze za tym tęskniłam ale chyba juz czas żebym przestała liczyć na to że nagle znajdzie się ktoś kto złapię mnie za rękę i poprowadzi przez moje życie. Tylko tak trudno uwierzyć w to że kiedyś mogę byc szczęśliwa i wolna..Obym dała rade..

Dziękuje za te słowa, i motywacje, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×