Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a depresja


Lord Cappuccino

Rekomendowane odpowiedzi

dupa a nie silny charakter, nie wierzę w silną wolę w kontekście nerwicy/depresji. to tak jak próbować wyleczyć zapalenie płuc autohipnozą. objawy lubią się cofać na dłuższy czas a potem wracać, można wtedy w iluzję powrotu do zdrowia uwierzyć

 

Ja bym powiedział, że nerwica jest dokładnie silnym charakterem.

Depresja to też bycie silnym - upychanie w sobie wszystkiego, bo przecież wytrzymasz wszystko. Samodzielność nad wyrost tam, gdzie na ogół trzeba więcej niż jedną głowę.

 

Takie ogólne spostrzeżenie.

 

 

 

"Wytrzymasz" ,"silnym" w tych przypadkach to pojęcia względne,zdecydowanie względne...dlatego nerwica czy deprsja na pewno sama w sobie jest silan charakterem ,ale nie w tym czym trzeba akurat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj ,ja przeczytałam twój post to jakbym czytała o sobie po pierwsze jestesmy w tym samym wieku,ja tez chodziłam na terapie DDA i podobnie leczę się na lęki itp miałam przerwę 1,5 roku bez leków teraz powróciło znów na nowo biorę leki zapisałam się do psychologa bo wiem że sama sobie nie poradzę do tego jeszcze praca troche obawiam się że ją strace jak będzie tak dalej ale wierze że znów mi się uda,pozdrawiam Cię.

 

-- 27 kwi 2013, 19:20 --

 

To do znudzona -ona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jaka jest różnica między dystymią, a zaburzeniem lękowo depresyjnym? Hmmm. wie ktoś?

Dystymia ma łagodniejszy przebieg niż depresja

 

-- 28 kwi 2013, 07:35 --

 

dupa a nie silny charakter, nie wierzę w silną wolę w kontekście nerwicy/depresji. to tak jak próbować wyleczyć zapalenie płuc autohipnozą. objawy lubią się cofać na dłuższy czas a potem wracać, można wtedy w iluzję powrotu do zdrowia uwierzyć

Nie porównuj zapalenia płuc do depresji/nerwicy bo to zupełnie dwa różne problemy .Objawy nerwicy/depresji zawsze będą występować ,jeśli wystąpią ku temu okoliczności. Nie każdy tylko robi z tego dramat i doszukuje się tragicznych chorób. Życie ma swoje prawa.I to zupełnie prawidłowe ,że nasz system nerwowy reaguje na to ,co się dzieje wokół nas.

 

-- 28 kwi 2013, 07:37 --

 

Dlatego też bywają sytuacje ,kiedy to mamy do czynienia z powrotem objawów nerwicy/depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MARIAN1967, depresja i nerwica to choroba, można je leczyć i tyle. nie widzę potrzeby dorabiania do tego filozofii. Nie widzę

Goska08, cóż mogę Ci napisać, chyba tylko tyle, że ważne jest podjęcie leczenia. jak chcesz możesz pisać i zadawać pytania w prywatnych wiadomościach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to już sam nie wiem co mam :P Od iluś tam lat nerwice na pewno ale ostatnio to chyba depresje też. Mogę się czuć 2 tyg ok chęci do wszystkiego, pozytywne nastawienie do życia itp, a po chwili w jednym dniu dopadnie jakieś odrealnienie, nagle świat mi się wydaje taki jakiś inny, beznadziejny, jakieś chwilowe myśli czy nie wariuje, lęki, uczucia niestabilności itd i trwa to kolejne 2 tyg, po czym wszystko się powtarza od początku.

Czy tak się objawia depresja? bo sam już nie wiem czy można tak z dnia na dzień czuć się zupełnie innym człowiekiem... Kilka tyg temu odstawiłem paroksetyne która niezbyt pomogła tzn przez 1 rok coś tam na nogi postawiła, potem przestawała działać mimo tej samej dawki, może to jeszcze jakieś objawy po lekowe?

 

Terapie u psychologa przerabiałem, byłem na kilku wizytach ale wybieram się ponownie, tym razem zrobiłem sobie taki zeszyt i spisuję tam wszystkie dręczoce mnie myśli, bo jak tam jestem i mnie terapeutka pyta czy chciałbym o czymś jeszcze porozmawiać to nagle pustka w głowie i zero problemów a te problemy gdzieś tam siedzą i przypominam sobie o nich tylko jak jestem sam ze sobą ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MARIAN1967, depresja i nerwica to choroba, można je leczyć i tyle. nie widzę potrzeby dorabiania do tego filozofii. Nie widzę

Goska08, cóż mogę Ci napisać, chyba tylko tyle, że ważne jest podjęcie leczenia. jak chcesz możesz pisać i zadawać pytania w prywatnych wiadomościach

 

 

 

Tu się zgadzam w zupełności.Zarówno depresja jak i nerwica i wszystkie inne tego typu zaburzenia są chorobami jak każde inne.Jest to tylko po prostu inna specjalność.Fakt mogę być nabyte(pod wpływem czego:kogoś,sytuacji...)jaki i wrodzone (same z siebie jak każda inna choroba fizyczna).Ja osobiście dziele to na problemy psychiczne i psycholi .Dla mnie to niby ten sam dział,ale dwie różne półki.Problem natury psychicznej może dopaść każdego pod wpływem sytuacji,czegoś,kogoś...lub też samoczynnie (tak jak katar np.) ,ale taki człowiek mimo częstych utrudnień ze strony własnej siły woli jest świadomy swojego ,stanu,zrobił by wszystko żeby z niego wyjść.A psychol ...psychol żeruje,manipuluje... własnymi problemami aby uzyskać ja najwięcej własnych "chorych" korzyści nawet skutkiem drugiej osoby...Oczywiście są też w śród tych z problemami psychicznymi tacy nadwrażliwi ,którzy z przewrażliwienia na własnym punkcie i nie tylko więcej sobie dołożą jak mają ,ale to też jest choroba jak każda inna,ale właśnie w tym ewentualnie widzę ewentualne dorabianie ideologii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki są potrzebne jeśli tego wymaga stan danej osoby, natomiast aby się wyleczyć z nerwicy czy depresji potrzebna jest psychoterapia. Silny charakter - istnieje teoria cech, każdy może zachorować na nerwice/depresję w zależności od sytuacji które napotka w swoim życiu. Jedna osoba może zachorować z powodu utraty pracy a inna nie, ktoś może zachorować z powodu śmierci kogoś bliskiego a ktoś inny z powodu rozwodu itd...

Nerwica to stara nazwa, aby zdiagnozować dobrze zaburzenia nerwicowe jest potrzebna wizyta u psychologa i to nie jedna - w procesie spotykania się można coraz lepiej uściślić dane zaburzenie a to jest kluczowe aby odpowiednio pomóc klientowi. Depresja natomiast wiąże się z triadą depresyjną a więc negatywnym spostrzeganiem przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, dzieli się na głęboką i lekką, dodatkowo jest także dystymia - jakby ciągła cecha u osoby, która funkcjonuje nieustannie w leciutkiej depresji - pesymista

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani potrzebuję porady,POMOCY,wsparcia...już sama nie wiem czego na dobrą sprawę...

 

Przez 8 lat walki z nerwicą,doświadczałam już chyba wszystkich możliwych objawów,tej jakże uroczej "towarzyszki życia".Objawy somatyczne,przeświadczenie o ciężkiej,nieuleczalnej i tajemniczej chorobie,strach przed śmiercią "paraliże,drętwienia,zawały,udary",później natrętne myśli dotyczące strachu przed utratą kontroli,bałam się ,że mogę zrobić coś sobie,dziecku.Nad znakomitą większością zapanowałam.Tu ciśnie mi się na usta pocieszenie dla wielu,którzy przechodzą ww.objawy,że długotrwała praca nad sobą,psychoterapia-dają możliwość niemalże całkowitego wyleczenia.Nie jest mi straszna już większość napadów lęku.Muszę też dodać,że niestety ale przez ten okres czasu,życie mnie nie rozpieszczało-rozwód,choroba mamy,która zakończyła się śmiercią.Kolejny raz wyszłam za mąż.W między czasie,zostałam zdradzona,przeżyłam rozstanie,które sama zainicjowałam pod wpływem silnych mocji.Pół roku temu,podjęłam walkę o swój związek.Przeszliśmy terapię małżeńską.Moje małżeństwo trwa...Trochę to chaotyczne,ale jestem po silnym ataku paniki :zonk: ...wybaczcie...

 

Pół roku temu,odstawiłam też leki.Nadal jestem w terapii.Dochodzę do meritum...Od momentu odstawienia leków.Cital-raz dziennie najniższa dawka,zaczęłam obserwować u siebie dziwne objawy,z którymi chyba jeszcze się nie spotkałam.Zaczęłam podupadać na duchu-w związku z sytuacją,która miała miejsce,było to raczej do przewidzenia,ale...Moje ataki lękowe,przybrały inną formę.Wpadam w potworne depresyjne stany.Kiedy zaczyna się atak wpadam w derealizację,miewam natrętne myśli egzystencjalne w stylu "Nic mnie już nie czeka;nic się dobrego nie wydarzy,już zawsze będę chorować;zapadnę w głęboką depresję" albo inne "zwariowałam;zaraz stracę kontakt z rzeczywistością,zapadnę w głęboki stupor;stracę zdolność rozmawiania;stracę całkowicie chęci do życia;to już KONIEC MNIE".

 

Tak się niefortunnie złożyło,że mój terapeuta-psychiatra wyjechał.Kolejna wizyta za tydzień.Wiem,że pewnie panikuję, z racji całej gamy nowych objawów.Lekarz twierdzi,że muszę próbować wyjść z tego bez leków,że mi się uda i może to być przełomowy krok w terapii.Męczę się strasznie,bo te objawy wył. mnie z życia codziennego.Jestem aktywna zawodowo,oprócz tego jestem mamą i żoną.

Czy te objawy,które mam są "NORMALNE" w zaburzeniach lękowych, czy może faktycznie coś złego się ze mną dzieje???Boję się psychozy,choroby psychicznej.Czasem mam wrażenie,że jestem w stanie,na który już nie ma lekarstwa,że zostanę już taka zawsze,że coś nieodwracalnie zmieniło się w mojej psychice i sposobie pojmowania :zonk: Jestem ciągle spięta,lęk właściwie mnie nie opuszcza.Podczas bardzo krótkich stanów wytchnienia,udaje mi się coś przełknąć-ale tylko wtedy.Mój sen to czuwanie...Czy to na pewno tylko nerwica????

 

Liczę,że znajdę tu jakieś wsparcie :cry: ,że ktoś przechodził coś podobnego i udało się z tego wyjść.

Pragnę znów cieszyć się życiem,chociaż trochę...a boję się,że nie jestem już do tego zdolna...

 

Dodam,ze każda myśl,która teraz pojawia się w mojej głowie,staje się natrętna.Zamknięty krąg lęku,napędzanego lękiem przed lękiem...fuj!!!!!!

MOŻE TO JUŻ NA PRAWDĘ KONIEC MNIE???????????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wojowniczka1984, nakręcasz się wg mnie czyli reagujesz jak typowy nerwicowiec. Nie byłam w Twojej sytuacji, ale może spróbujesz czegoś w rodzaju konfrontacji z objawami? może to głupie, ale ja to stosowałam jak miałam silne ataki. Mówiłam sobie, albo w głowie albo nawet na głos, że to tylko nerwica i że teraz mam atak ale za jakiś czas poczuję się lepiej. chociaż trochę mnie to ustawiało do pionu no i możesz spróbować tego co moja lekarka mi zaleciła przy derealizacji i objawach dysocjacyjnych. Skupiaj się wszystkimi zmysłami na rzeczywistości, świadomie zauważaj detale, kolory, zapach, fakturę tego co cię otacza. to są takie rady "na przetrwanie" najgorszych momentów do czasu konsultacji z lekarzem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wojowniczka1984 tak czytam co piszesz i prawie jakbym siebie czytał ;) Też z nerwicą się męczę już z 8lat, raz bywało lepiej raz gorzej ale jakoś się żyło, pracowało... Ponad rok temu tak mnie dopadło, że nie dałem rady i poszedłem do psychiatry po leki, zadziałały, rok czasu czułem się ok, potem nagle coś przestało działać i robiło się coraz gorzej. Dopadła mnie depersonalizacja, obniżony nastrój, stany depresyjne. Lekarka powiedziała, że to może być wina leku więc kazała odstawić, w sumie sam sobie pomyślałem, skoro nie działa to po co to brać. Od ok miesiąca nie biorę już wcale a mimo to nadal źle się czuję, tzn to jest dla mnie dziwne bo ostatnie 2 tyg czułem się całkiem dobrze, zero odrealnienia, depresji, jedynie jakieś tam małe napięcie w różnych sytuacjach. Potem nagle w jednej chwili jakby coś mnie naszło, po prostu poczułem, że nerwica się uaktywniła, tak po prostu sama z siebie w jednym momencie. Do tego w ciągu dnia nachodzą mnie właśnie takie stany depresyjne, że rano ciężko mi wstać z łóżka ale sobie mówię wstaję, posprzątam, pójdę na siłownie, potem przejadę się rowerem i jest wszystko ok czuję, że żyję. Po tym wszystkim siedzę w domu i nachodzi mnie taki dziwny stan, że świat wydaję się znowu beznadziejny, dziwny, szary, o czym nie pomyśle to mnie jakby przeraża, dołuje, załamuję się tym jak się czuję, bo wiem, że to jakby nie ja, że jestem jakby uwięziony w tym stanie. Czuję się momentalnie jakby inną osobą, taką która ma nagle wszystko w dupie i nic jej nie cieszy.

 

Nigdy takiego czegoś nie miałem, zawsze tylko nerwica, lęki napięcie ale nigdy depresja i jakieś depersonalizacje i inne gówna. Cały czas się zastanawiam czy to leki nie narobiły mi jeszcze większych szkód niż miałem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wojowniczka1984, nakręcasz się wg mnie czyli reagujesz jak typowy nerwicowiec. Nie byłam w Twojej sytuacji, ale może spróbujesz czegoś w rodzaju konfrontacji z objawami? może to głupie, ale ja to stosowałam jak miałam silne ataki. Mówiłam sobie, albo w głowie albo nawet na głos, że to tylko nerwica i że teraz mam atak ale za jakiś czas poczuję się lepiej. chociaż trochę mnie to ustawiało do pionu no i możesz spróbować tego co moja lekarka mi zaleciła przy derealizacji i objawach dysocjacyjnych. Skupiaj się wszystkimi zmysłami na rzeczywistości, świadomie zauważaj detale, kolory, zapach, fakturę tego co cię otacza. to są takie rady "na przetrwanie" najgorszych momentów do czasu konsultacji z lekarzem

 

Jednym zdaniem trafiłaś w sedno "Skupiaj się wszystkimi zmysłami na rzeczywistości"...ja chyba od niej uciekam,bo po porostu mnie przeraża.Tyle się zmieniło.Straciłam kontakt z przyjaciółką (urodziła drugie dziecko,wyprowadziła się,odcięła).Ta relacja dawała mi ogromne poczucie bezpieczeństwa,zrozumienia.Pracowałyśmy razem.Syf narasta gdzieś obok mnie...Mój ojciec "przysposobił" sprytnie mojego syna,wykręcając się tym,że dużo pracujemy.W efekcie moje dziecko woli spędzać wolny czas u dziadka,a ja nie umiem się sprzeciwić.Masz rację...powinnam skupiać się na zapachach,tym co mnie otacza...a ja co robię?Szukam nowych objawów choroby.Moim przyjacielem stał się wujek google.Smutne to,i chyba faktycznie muszę zmienić kierunek działania...Dziękuję,ze odpisałaś!!!

 

Majkel-nie sądzę,że to leki.Ja nie brałam niczego poza citalem i doraźnie xanaxem.Ponoć w derealizacji takie stany występują.Może to zank,że paskuda chce walczyć ostatkiem sił i próbuje nas zmylić?Obserwujesz co wywołuje te napady i stany?Ja czuję się samotna...zwyczajnie a nerwica stała się jakby wentylem na to,co mnie gryzie.Myślę,że terapia to dobra droga.

 

Powiem Wam jeszcze,że moje natręty związane z depresją i tymi stanami,stały sie obsesją-moja mama leczyła się na depresję ZAWSZE!wiadomo,były to czasy,kiedy psychiatria była na innym etapie...ale mama powtarzała jak mantrę "nigdy mi nie minie"-wychowałam się z tymi słowami w głowie i myślę,że ma to duży wpływ na mnie.Moja mama zmarła...więc sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana...a ja w złych chwilach panicznie boję się,że powielę Jej los...:(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiatam widze ze tak jak ja zmagacie sie ztym dziadostwem bo inaczej nazwac tego nie mozna.Zaczelo sie to jakies 3 lata temu leki rozne poczawszy od citalu poprzez parogen ,fluoksetyne skonczywszy na asertinie.od poltora miesiaca jesiem bez lekow w porozumieniu z lekarzem .Zaczelo sie w niedziele goraco bicie serca niepokoj wsiadlam w auto i jazda byle przed siebie zeby oszukac mysli wczoraj o.k dzisiejszy dzien polozyl mnie na lopaty normalny dzien praca corka z przedszkola spacer i szok znowu mnie dopadla NIENAWIDZE TEGO STANU.....i nikt nie rozumie co ci jest musze sie trzymac zeby nie stresowac dzieci.moj psychiatra powiedzial ze leki przestaly dzialac i ze TO wrocilo DLACZEGO...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kamkiew witam również Majkel i Ciebie wojowniczko ja leczę się 13 lat ,brałam juz tyle leków ,na 1,5 roku było okey odstawiłam leki a teraz wróciło ze zdwojona siłą ,znowu leki ,znowu ten stan na pytanie lekarza tak juz będzie może do końca życia raz lepiej raz gorzej ,niby jestem mniej odporna na stres ,ja bynajmniej po przezyciach z przeszłości nie odreagowałam szokiem itd więc to skumulowało się i musiało w końcu odreagować ,ale jak raz już dopada to będzie nawet nie będziemy się spodziewać kiedy ,ja po tylu latach bynajmniej jeden plus że wiem już jak to działa że zaczyna się wtedy od razu szukam pomocy medycznej .Pozdrawiam was mam nadzieję że bedzie wszystko okey .

 

-- 30 kwi 2013, 23:19 --

 

Najważniejsze w tej chorobie nie być samotnym ,mieć oparcie w drugiej osobie ,zrozumienie , ja niestety zmagam sie samotnie ale daję radę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie jakos minal mi ten wczorajszy ciezki dzien dzis swieci slonce a ja mam dziwne przeczucie odganiam je od siebie mialam wziac wczoraj sedam ale jakos odwlekalam i udalo mi sie zasnac nie wiem jak dlugo dam rade walczyc bez lekow..najgorsze jest to ze powiinam sie juz przyzwyczaic do objawow nerwicy a ona mnie paralizuje.....wracajac do psychoterapi to chodzilam pare lat temu ale nie bylo to zwiazane z nerwica tylko z DDA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj ja też tak miałam odwlekałam bo skoro przez 1,5 roku dałam sobie bez nich radę to myslałam że to jakoś zwalcze sama niestety rzeczywistość stała się inna ,nie dałam rady czułam się z dnia na dzien coraz gorzej ,ale życzę ci wytrwania może tobie sie uda .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, na wstępie przepraszam jeśli w złym miejscu piszę.

zaczęło się pierwszy raz we wtorek siedząc w restauracji w trakcie rozmowy poczułam jak drętwieją mi policzka, wyszłam na zewnątrz i miałam wrażenie ,że zaczynam żle mówić, zaczął mi sztywnieć język a skóra na głowie miałam wrażenie ,że ktoś ją ściąga.

wylądowałam na pogotowiu, starsza pani dr stwierdziła,że mam atak nerwicy( no jak skoro siedziałam rozmawiałam było przyjemnie i sympatycznie) czym jeszcze bardziej mnie zdenerwowała. wracając do domu ten sam atak i znowu wylądowałam na światecznej opiece medycznej. zrobili EKG i dali zastrzyk na uspokojenie. przeleżałam całą środę a w czwartek znowu coś. Pojechałam do przychodni. Dr który był akurat (starszy co wzbudziło moją złość- bo pewnie się nie zna!)zbadał mnie bardzo spokojnie. Kazał opisać dokładnie co robiłam , co jadłam. Sprawdził wszystkie odruchy neurologiczne, myślę sobie wtedy" a jak mam guza w mózgu to przeciez mu to nic nie da".

dał mi recepte na Hydroxyzinum , gastroli i miligamma, oraz badania krwi- poza wbc wszystko dobrze.

o dziwo nic na razie mnie atakuje ale jestem mega słaba . Ciśnienie mam 108/76 chyba przez te leki.

czy to nerwica nie wiem ale prawdą jest ,że o jakiej chorobie słyszę zaczynam szukać u siebie symptomów. zreszta 1,5 roku temu straciłam nagle tatę, mama zachorowała na raka piersi i zmarła kochana babcia, straciłam pracę , znalazłam nowa, nowi ludzie wyzwania.

nie wiem czy szukac dalej chorób czy zostać przy nerwicy:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli po lekach uspokajających nie masz już takich objawów to chyba jasne, że to z nerwów ale nie martw się jeśli dopiero Cię próbuje dopaść to masz duże szanse sobie z nią poradzić, tylko udaj się do psychologa, ewentualnie psychiatry jak bez leków sobie nie dasz rady. Gorzej jak w tym bagnie się przesiedzi kilka lat i za bardzo do tego przyzwyczai, wtedy trudno to pokonać ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, na wstępie przepraszam jeśli w złym miejscu piszę.

zaczęło się pierwszy raz we wtorek siedząc w restauracji w trakcie rozmowy poczułam jak drętwieją mi policzka, wyszłam na zewnątrz i miałam wrażenie ,że zaczynam żle mówić, zaczął mi sztywnieć język a skóra na głowie miałam wrażenie ,że ktoś ją ściąga.

wylądowałam na pogotowiu, starsza pani dr stwierdziła,że mam atak nerwicy( no jak skoro siedziałam rozmawiałam było przyjemnie i sympatycznie) czym jeszcze bardziej mnie zdenerwowała. wracając do domu ten sam atak i znowu wylądowałam na światecznej opiece medycznej. zrobili EKG i dali zastrzyk na uspokojenie. przeleżałam całą środę a w czwartek znowu coś. Pojechałam do przychodni. Dr który był akurat (starszy co wzbudziło moją złość- bo pewnie się nie zna!)zbadał mnie bardzo spokojnie. Kazał opisać dokładnie co robiłam , co jadłam. Sprawdził wszystkie odruchy neurologiczne, myślę sobie wtedy" a jak mam guza w mózgu to przeciez mu to nic nie da".

dał mi recepte na Hydroxyzinum , gastroli i miligamma, oraz badania krwi- poza wbc wszystko dobrze.

o dziwo nic na razie mnie atakuje ale jestem mega słaba . Ciśnienie mam 108/76 chyba przez te leki.

czy to nerwica nie wiem ale prawdą jest ,że o jakiej chorobie słyszę zaczynam szukać u siebie symptomów. zreszta 1,5 roku temu straciłam nagle tatę, mama zachorowała na raka piersi i zmarła kochana babcia, straciłam pracę , znalazłam nowa, nowi ludzie wyzwania.

nie wiem czy szukac dalej chorób czy zostać przy nerwicy:)

Cześć -jesteś prawdopodobnie pod silnym wpływem stresu,długotrwały stres no i przeżycia a z tego co piszesz dramat gonił dramat mają ogromny wpływ na twoją podświadomość.Pomocy szukaj u psychologa ale dobrego.Psychiatra tylko ci napisze ,,dropsów'' a i tak z problemem będziesz walczyć sama.Keep Ya head Up!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was bardzo serdecznie.

Mam 18 lat i chciałam wam opowiedzieć coś o sobie i mojej chorobie. Czytając Wasze posty, łzy cisną mi się same do oczu, bo znajduje tu wiele podobnych przeżyć do moich własnych. Pierwszy atak miałam ponad rok temu, takie objawy jak drżenie rok, szybkie bicie serca, zawroty głowy, pocenie się, suchość w ustach, chęć ucieczki. Działo się to przede wszystkim w szkole. Obecność całej klasy i nauczyciela potęgowała we mnie poczucie, że nie mogę wyjść z lekcji, bo wszyscy na mnie patrzą, a ja muszę tam siedzieć. Za każdym razem, jak drzwi klasy się zamykały, pojawiało się uczucie lęku i w zaawansowanym stadium mojej choroby trwało praktycznie bez przerwy. Nie byłam w stanie myśleć, integrować się z kolegami, koleżankami, a co dopiero uczyć się. Później dopiero zaczęło się w kościele, a na końcu już wszelkie kontakty z ludźmi sprawiały mi trudność. Bezpiecznie czułam się już tylko przy garstce osób z moich bliskich. Wykończona atakami, nieustającym lękiem, nabawiłam się kompulsji. Wydawało mi się też, że ze strachu tak bardzo się pocę, aż przestałam przyjmować jakiekolwiek płyny z rana i podczas szkoły, przez co zaczynały już mnie boleć nerki, a później bałam się po prostu pić. I wtedy dopiero trafiłam do terapeuty z prawdziwego zdarzenia i zaczęłam często chodzić (prywatnie, bo nie mam zaufania do państwowych). Dzisiaj mogę powiedzieć, że wracam do zdrowia, ale przeszłam przez bardzo trudną drogę. Z tygodnia na tydzień, miesiąca na miesiąc czuję się coraz lepiej. I naprawdę, można wyjść z tej choroby, tylko nie można sobie odpuszczać. Trzeba konfrontować się z przedmiotami lęku, stawiać w trudnych sytuacjach. Wiem, że lęk nas obezwładnia, ale nie można pozwolić mu zawładnąć swoim życiem. Im dłużej się nie leczymy, tym bardziej on nas dominuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jeszcze u psychologa ani psychiatry nie byłam. na razie interniści dali mi diagnozę nerwicy :zonk:

teraz mam wrażenie ,ze może się myla bo non stop mnie cos boli, teraz mam dziwny ucisk w okolicach skroni i policzków a głowę mam jak nie moją.w sumie ciśnienie mam w normie bo max mam 130/80 nigdy wyzsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafal vel Nerw, weź Ty przestań z tą nagonką na psychiatrów i leki. Możesz mieć kogoś na sumieniu jak ktoś się naczyta tych twoich idiotycznych poglądów a dopiero zaczyna leczenie.

Co ty taka ,,nerwowa'' jesteś?Nie zapominaj że dużo lepiej lub optymalnie leczyć się bez leków.

To głównie zależy od natężenia choroby.W twoim przypadku to chyba tylko silne psychotropy można polecić -bo cholernie negatywnie a wręcz agresywnie się wypowiadasz.Wyluzuj stringi dziewczyno :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc!

Mam 14 lat, i jestem aktywny sportowo.

Gram jak bramkarz.

 

Od jakiegos miesiaca mam zle samopuczucie i dolegliwosci:

-zawroty glowy z uczuciem plywania unoszenia sie (tylko wtedy jak sie zdenerwuje lub jestem w tlumie ludzi w sklepach duzych)

-uczucie braku ruchu, ale gdy nie mysle o tym to niemam, normalnie funkcjonuje.

-gdy pomysle ze cos mi jest lub moge byc na cos chory to jestem roztrzesiony i mam szybkei bicie serca oraz uczucie zemdlenia.

 

nawet teraz jak psize to sie trzese i robi mi sie slabo, a normalnie gdy nie mysle ze cos mi jest to jest okey

 

jeszcze czasami mam bol w oczach jak popatrze na jasne swiatlo np slonce, ale nei jest to ciagle i rozszerzone zrenice, raz jak bylem w sklepie to nagle mialem uczucie unsozenia sie lub plywania i bardzo rozszerone zrenice, normalnei niemam czegos takeigo np w domu lub w szkole.

 

czy cos mi moze byc?

 

kiedys sie stresowalem bo duzo meczow gralm waznych i mialem uczucie brak moejgo ciala i ruchow.

 

Pzodrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×