Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość analna (regres)


Ivann

Rekomendowane odpowiedzi

Osobowość analna – zgodnie z psychoanalityczną koncepcją rozwoju psychoseksualnego powstaje w wyniku fiksacji podczas fazy analnej, czyli w drugim i trzecim roku życia dziecka.

Charakterystyczne cechy osobowości analnej skupiają się wokół uporu, uporządkowania, czystości. W zależności od przebiegu fazy analnej cechami osobowości, które mogą się rozwinąć w tej fazie są:

Upór - niechęć do zmieniania swoich postaw i przekonań, do ustępowania. Skłonność do oponowania i przeżywania sytuacji jako wymuszających uległość, na co reaguje się oporem (zobacz też: reaktancja (psychologia)).

Uległość - poczucie zniewolenia i trudności w samodzielnym decydowaniu

Skąpstwo lub rozrzutność

Impulsywność lub nieumiejętność spontanicznego działania

Skłonność do gromadzenia, kolekcjonowania przedmiotów, nawet jeśli są niepotrzebne lub przeszkadzają.

Zamiłowanie do porządku lub nieumiejętność porządkowania otoczenia

Kontrola - skłonność do kontrolowania lub bycia kontrolowanym przez innych

Sadyzm lub masochizm społeczny i seksualny

Bierna agresja i skłonność do robienia na przekór

Wytrwałość w dążeniu do celów

Produktywność i w sensie produktywności - twórczość.

 

Witam. Dziwne że nie ma takiego tematu. Moja terapeutka mówi mi że moge mieć osobowość analną, tj. zregresowałem się do fazy analnej. Ten cały regres miesza mi się z moją nerwicą natręctw - i to w ogóle jest totalnie beznadziejne połączenie :? Ktoś ma podobny ? I czy ktoś nauczył sobie z tym radzić ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobowość analna – zgodnie z psychoanalityczną koncepcją rozwoju psychoseksualnego powstaje w wyniku fiksacji podczas fazy analnej, czyli w drugim i trzecim roku życia dziecka.

Charakterystyczne cechy osobowości analnej skupiają się wokół uporu, uporządkowania, czystości. W zależności od przebiegu fazy analnej cechami osobowości, które mogą się rozwinąć w tej fazie są:

Upór - niechęć do zmieniania swoich postaw i przekonań, do ustępowania. Skłonność do oponowania i przeżywania sytuacji jako wymuszających uległość, na co reaguje się oporem (zobacz też: reaktancja (psychologia)).

Uległość - poczucie zniewolenia i trudności w samodzielnym decydowaniu

Skąpstwo lub rozrzutność

Impulsywność lub nieumiejętność spontanicznego działania

Skłonność do gromadzenia, kolekcjonowania przedmiotów, nawet jeśli są niepotrzebne lub przeszkadzają.

Zamiłowanie do porządku lub nieumiejętność porządkowania otoczenia

Kontrola - skłonność do kontrolowania lub bycia kontrolowanym przez innych

Sadyzm lub masochizm społeczny i seksualny

Bierna agresja i skłonność do robienia na przekór

Wytrwałość w dążeniu do celów

Produktywność i w sensie produktywności - twórczość.

 

Witam. Dziwne że nie ma takiego tematu. Moja terapeutka mówi mi że moge mieć osobowość analną, tj. zregresowałem się do fazy analnej. Ten cały regres miesza mi się z moją nerwicą natręctw - i to w ogóle jest totalnie beznadziejne połączenie :? Ktoś ma podobny ? I czy ktoś nauczył sobie z tym radzić ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmien terapeute bo postrzrga cie jako zaburzenie a nie czlowieka. Distodowuje cie do jakus tam pseudonaukowych freudowskich teorii ktore zamiast ponagac ograniczaja bo zamykaja czkowieka w definicji. A kazde zachowanie mozna jakos tam wytlunaczyc. Kazde. Terapeuty tez

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmien terapeute bo postrzrga cie jako zaburzenie a nie czlowieka. Distodowuje cie do jakus tam pseudonaukowych freudowskich teorii ktore zamiast ponagac ograniczaja bo zamykaja czkowieka w definicji. A kazde zachowanie mozna jakos tam wytlunaczyc. Kazde. Terapeuty tez

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to, że terapeutka zasugerowała mu problem, to jeszcze jej nie dyskwalifikuje. dlaczego od razu zmienić? prawda jest taka, że każdy profesjonalista patrzy na nas jak na zespół objawów, które składają się na określone zaburzenia i to się nazywa metodologia. na pewno są tacy, którzy wkręcają pacjentom, że są "wyjątkowi" i nie są wcale kodami icd. tylko gdyby tak było, to oni zwyczajnie nie potrafiliby nam pomóc, bo jak pomóc komuś, kto nie podpada pod żadne zdefiniowane zaburzenie? skąd brać plan leczenia? jakimi technikami się posługiwać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to, że terapeutka zasugerowała mu problem, to jeszcze jej nie dyskwalifikuje. dlaczego od razu zmienić? prawda jest taka, że każdy profesjonalista patrzy na nas jak na zespół objawów, które składają się na określone zaburzenia i to się nazywa metodologia. na pewno są tacy, którzy wkręcają pacjentom, że są "wyjątkowi" i nie są wcale kodami icd. tylko gdyby tak było, to oni zwyczajnie nie potrafiliby nam pomóc, bo jak pomóc komuś, kto nie podpada pod żadne zdefiniowane zaburzenie? skąd brać plan leczenia? jakimi technikami się posługiwać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh, mój lekarz też sie wkurza jak mu mówie że chodze do tej terapeutki która mi często mówi o psychoanalizie i Freudzie, - powiedział mi że Freud się zajmował tylko nerwicami a nie zaburzeniami osobowości na które mogę cierpieć, dosadnie mi powiedział że ona pierdoli mi głupoty.

 

No te kryteria diagnostyczne z wikipedii są dość ogólnikowe i wielu można pod do podciągnąć, chociaż też dostrzegam że może to być to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh, mój lekarz też sie wkurza jak mu mówie że chodze do tej terapeutki która mi często mówi o psychoanalizie i Freudzie, - powiedział mi że Freud się zajmował tylko nerwicami a nie zaburzeniami osobowości na które mogę cierpieć, dosadnie mi powiedział że ona pierdoli mi głupoty.

 

No te kryteria diagnostyczne z wikipedii są dość ogólnikowe i wielu można pod do podciągnąć, chociaż też dostrzegam że może to być to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona, problem mozna sugerowac na rozne sposoby, jako trudnbosci w funkcjonowaniu, a nie nazywaniu, czy dostosowywaniu definicji pacjenta do definicji (albo odwrotnie). Czy kazdy terapeuta tak postrzega - no czy KAZDY nie sądze. Mysle, ze sa tacy, ktrzy patrza na ciebie JAKO CZLOWIEKA, mimo wszystko i widza w tobie zalety i wady, a nie chodzącego "popędliwego Freuda". Moim zdaniem psychoanalitycy tak niestety maja. Byc moze to wynika zmoich doswiadczen z psychoanalizy, ktora uwazam za mega szkodliwa, manipulująca i obdarta z uczuc i falszywa. Techniki, kojarza mi znow z uprzedmiotowieniem pacjenta. Czy wazna jest realcja zaufanie, czy jakies tam "wyuczone zachowanie". Nie ma jakis konkretnych technik odnoszacych sie do konkretnego zachowanai. cos moze zadzialac, a cos nie. proste.

PS. mysle, ze zarowno wkrecanie komus, ze sie jest wyjatkowym - choc nie wiem co za tym sie konkretnie kryje, ale i patrzenie na pacjenta jako jedno chodzace zaburzenie moim zdaniem jest szkodoliwe. Sama mam wrazenie tak sie postrzegasz i umniejszasz sobie tym samym własną wartośc. Bo nie ma osób nie zaburzonych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona, problem mozna sugerowac na rozne sposoby, jako trudnbosci w funkcjonowaniu, a nie nazywaniu, czy dostosowywaniu definicji pacjenta do definicji (albo odwrotnie). Czy kazdy terapeuta tak postrzega - no czy KAZDY nie sądze. Mysle, ze sa tacy, ktrzy patrza na ciebie JAKO CZLOWIEKA, mimo wszystko i widza w tobie zalety i wady, a nie chodzącego "popędliwego Freuda". Moim zdaniem psychoanalitycy tak niestety maja. Byc moze to wynika zmoich doswiadczen z psychoanalizy, ktora uwazam za mega szkodliwa, manipulująca i obdarta z uczuc i falszywa. Techniki, kojarza mi znow z uprzedmiotowieniem pacjenta. Czy wazna jest realcja zaufanie, czy jakies tam "wyuczone zachowanie". Nie ma jakis konkretnych technik odnoszacych sie do konkretnego zachowanai. cos moze zadzialac, a cos nie. proste.

PS. mysle, ze zarowno wkrecanie komus, ze sie jest wyjatkowym - choc nie wiem co za tym sie konkretnie kryje, ale i patrzenie na pacjenta jako jedno chodzace zaburzenie moim zdaniem jest szkodoliwe. Sama mam wrazenie tak sie postrzegasz i umniejszasz sobie tym samym własną wartośc. Bo nie ma osób nie zaburzonych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no jak to nie ma osób niezaburzonych :smile: ? cała populacja jest wypaczona psychicznie?

 

z psychoanalizy się nie wypowiem, bo jestem na psychodynamicznej, a to nie jest to samo. moge tylko powiedzieć, że psychoanaliza nadaje się do osób które mają względnie stabilne, rozwinięte ego. inaczej prowadzi do regresji.

 

swoją drogą uprzedmiotowienie o którym wspominasz, mnie osobiście nie przeszkadza. sama patrzę na siebię jak na mysz labolatoryjną, prawda. potrafię wyabstrahować od siebie. ale to nie umiejsza faktu, że mimo tego definicyjnego, testowego podejścia do terapii i siebie, ubóstwiam moją terapeutkę jako osobę. tak charakterologicznie. śmiem twierdzić, że i ona delikatnie sympatyzuje ze mną. takie rzeczy się wyczuwa. wg mnie jedno podejście nie wyklucza drugiego.

 

co do technik to naturalnie że są ! tego właśnie uczą się przez dodatkowych 5 lat edukacji. gdyby nie wiedzieli jak się podręcznikowo zachować w różnych dziwnych sytuacjach poczynając zaczynają od prośby o domowy numer telefonu, a kończąc na grożeniu samobójstwem, to taka terapia nie byłaby nic warta, reagowali by emocjonalnie i niestosowanie do sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no jak to nie ma osób niezaburzonych :smile: ? cała populacja jest wypaczona psychicznie?

 

z psychoanalizy się nie wypowiem, bo jestem na psychodynamicznej, a to nie jest to samo. moge tylko powiedzieć, że psychoanaliza nadaje się do osób które mają względnie stabilne, rozwinięte ego. inaczej prowadzi do regresji.

 

swoją drogą uprzedmiotowienie o którym wspominasz, mnie osobiście nie przeszkadza. sama patrzę na siebię jak na mysz labolatoryjną, prawda. potrafię wyabstrahować od siebie. ale to nie umiejsza faktu, że mimo tego definicyjnego, testowego podejścia do terapii i siebie, ubóstwiam moją terapeutkę jako osobę. tak charakterologicznie. śmiem twierdzić, że i ona delikatnie sympatyzuje ze mną. takie rzeczy się wyczuwa. wg mnie jedno podejście nie wyklucza drugiego.

 

co do technik to naturalnie że są ! tego właśnie uczą się przez dodatkowych 5 lat edukacji. gdyby nie wiedzieli jak się podręcznikowo zachować w różnych dziwnych sytuacjach poczynając zaczynają od prośby o domowy numer telefonu, a kończąc na grożeniu samobójstwem, to taka terapia nie byłaby nic warta, reagowali by emocjonalnie i niestosowanie do sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona, problem mozna sugerowac na rozne sposoby, jako trudnbosci w funkcjonowaniu, a nie nazywaniu, czy dostosowywaniu definicji pacjenta do definicji (albo odwrotnie). Czy kazdy terapeuta tak postrzega - no czy KAZDY nie sądze. Mysle, ze sa tacy, ktrzy patrza na ciebie JAKO CZLOWIEKA, mimo wszystko i widza w tobie zalety i wady, a nie chodzącego "popędliwego Freuda". Moim zdaniem psychoanalitycy tak niestety maja. Byc moze to wynika zmoich doswiadczen z psychoanalizy, ktora uwazam za mega szkodliwa, manipulująca i obdarta z uczuc i falszywa. Techniki, kojarza mi znow z uprzedmiotowieniem pacjenta. Czy wazna jest realcja zaufanie, czy jakies tam "wyuczone zachowanie". Nie ma jakis konkretnych technik odnoszacych sie do konkretnego zachowanai. cos moze zadzialac, a cos nie. proste.

PS. mysle, ze zarowno wkrecanie komus, ze sie jest wyjatkowym - choc nie wiem co za tym sie konkretnie kryje, ale i patrzenie na pacjenta jako jedno chodzace zaburzenie moim zdaniem jest szkodoliwe. Sama mam wrazenie tak sie postrzegasz i umniejszasz sobie tym samym własną wartośc. Bo nie ma osób nie zaburzonych

ja od dawna miałem wątpliwości co do metod terapii mojej terapeutki, (zafascynowanej Freudem) jednak gdy w czwartek miałem terapie i powiedziałem że człowiek to nie jest suma popędów, - odpowiedziała zaskoczonym i oburzonym głosem "A co ?!!" :shock:

 

Spójrzmy prawdzie w oczy, Freud praktykował w Wiedniu - jego zainteresowaniem była tamtejsza śmietanka, damy histeryczne, jakieś omdlenia teatralne, stresy, lęki - zajmował się nerwicami, nie zajmował się w ogóle "głębszymi" zaburzeniami, nie mówiąc już o zab. osobowości, psychozach, czy mojej chorobie - zespole natręctw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona, problem mozna sugerowac na rozne sposoby, jako trudnbosci w funkcjonowaniu, a nie nazywaniu, czy dostosowywaniu definicji pacjenta do definicji (albo odwrotnie). Czy kazdy terapeuta tak postrzega - no czy KAZDY nie sądze. Mysle, ze sa tacy, ktrzy patrza na ciebie JAKO CZLOWIEKA, mimo wszystko i widza w tobie zalety i wady, a nie chodzącego "popędliwego Freuda". Moim zdaniem psychoanalitycy tak niestety maja. Byc moze to wynika zmoich doswiadczen z psychoanalizy, ktora uwazam za mega szkodliwa, manipulująca i obdarta z uczuc i falszywa. Techniki, kojarza mi znow z uprzedmiotowieniem pacjenta. Czy wazna jest realcja zaufanie, czy jakies tam "wyuczone zachowanie". Nie ma jakis konkretnych technik odnoszacych sie do konkretnego zachowanai. cos moze zadzialac, a cos nie. proste.

PS. mysle, ze zarowno wkrecanie komus, ze sie jest wyjatkowym - choc nie wiem co za tym sie konkretnie kryje, ale i patrzenie na pacjenta jako jedno chodzace zaburzenie moim zdaniem jest szkodoliwe. Sama mam wrazenie tak sie postrzegasz i umniejszasz sobie tym samym własną wartośc. Bo nie ma osób nie zaburzonych

ja od dawna miałem wątpliwości co do metod terapii mojej terapeutki, (zafascynowanej Freudem) jednak gdy w czwartek miałem terapie i powiedziałem że człowiek to nie jest suma popędów, - odpowiedziała zaskoczonym i oburzonym głosem "A co ?!!" :shock:

 

Spójrzmy prawdzie w oczy, Freud praktykował w Wiedniu - jego zainteresowaniem była tamtejsza śmietanka, damy histeryczne, jakieś omdlenia teatralne, stresy, lęki - zajmował się nerwicami, nie zajmował się w ogóle "głębszymi" zaburzeniami, nie mówiąc już o zab. osobowości, psychozach, czy mojej chorobie - zespole natręctw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no jak to nie ma osób niezaburzonych :smile: ? cała populacja jest wypaczona psychicznie?

 

z psychoanalizy się nie wypowiem, bo jestem na psychodynamicznej, a to nie jest to samo. moge tylko powiedzieć, że psychoanaliza nadaje się do osób które mają względnie stabilne, rozwinięte ego. inaczej prowadzi do regresji.

 

swoją drogą uprzedmiotowienie o którym wspominasz, mnie osobiście nie przeszkadza. sama patrzę na siebię jak na mysz labolatoryjną, prawda. potrafię wyabstrahować od siebie. ale to nie umiejsza faktu, że mimo tego definicyjnego, testowego podejścia do terapii i siebie, ubóstwiam moją terapeutkę jako osobę. tak charakterologicznie. śmiem twierdzić, że i ona delikatnie sympatyzuje ze mną. takie rzeczy się wyczuwa. wg mnie jedno podejście nie wyklucza drugiego.

 

co do technik to naturalnie że są ! tego właśnie uczą się przez dodatkowych 5 lat edukacji. gdyby nie wiedzieli jak się podręcznikowo zachować w różnych dziwnych sytuacjach poczynając zaczynają od prośby o domowy numer telefonu, a kończąc na grożeniu samobójstwem, to taka terapia nie byłaby nic warta, reagowali by emocjonalnie i niestosowanie do sytuacji.

 

 

psychodynamiczna wywodzi sie z psychoanalziy . Nie jest psychanalityczną w CZYSTEJ, pierwotnej postaci, ale zalozenia sa w duzej mnierze takie same. Bardzo czesto jedno i drugie stosuje sie zamienie jesli chodzi io nazewnictwo. co do technik to owszem są, ale to nie tak, ze jesli ktos ma nerwice, to trzeba robić tylko to i to, bo co innego nie zadziala. Gdyby tak bylo, to bylby tylko jeden nurt i jedno spojrzenie. na mnie zadziały elementy (własnie elementy) m.in. poznawczej, drama, systemowa. Moglabym długo wymieniac, tylko po co?

 

-- 08 mar 2013, 14:16 --

 

Ivann, mysle, ze popędy są... (seksualny, maciezynski itd), tylko mam wrazenie, ze psychodynamiczna/analiza postrzega to jako cos.... nie wiem wstydliwego?., zwierzecego. nie mam pojecia jak to nazwac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no jak to nie ma osób niezaburzonych :smile: ? cała populacja jest wypaczona psychicznie?

 

z psychoanalizy się nie wypowiem, bo jestem na psychodynamicznej, a to nie jest to samo. moge tylko powiedzieć, że psychoanaliza nadaje się do osób które mają względnie stabilne, rozwinięte ego. inaczej prowadzi do regresji.

 

swoją drogą uprzedmiotowienie o którym wspominasz, mnie osobiście nie przeszkadza. sama patrzę na siebię jak na mysz labolatoryjną, prawda. potrafię wyabstrahować od siebie. ale to nie umiejsza faktu, że mimo tego definicyjnego, testowego podejścia do terapii i siebie, ubóstwiam moją terapeutkę jako osobę. tak charakterologicznie. śmiem twierdzić, że i ona delikatnie sympatyzuje ze mną. takie rzeczy się wyczuwa. wg mnie jedno podejście nie wyklucza drugiego.

 

co do technik to naturalnie że są ! tego właśnie uczą się przez dodatkowych 5 lat edukacji. gdyby nie wiedzieli jak się podręcznikowo zachować w różnych dziwnych sytuacjach poczynając zaczynają od prośby o domowy numer telefonu, a kończąc na grożeniu samobójstwem, to taka terapia nie byłaby nic warta, reagowali by emocjonalnie i niestosowanie do sytuacji.

 

 

psychodynamiczna wywodzi sie z psychoanalziy . Nie jest psychanalityczną w CZYSTEJ, pierwotnej postaci, ale zalozenia sa w duzej mnierze takie same. Bardzo czesto jedno i drugie stosuje sie zamienie jesli chodzi io nazewnictwo. co do technik to owszem są, ale to nie tak, ze jesli ktos ma nerwice, to trzeba robić tylko to i to, bo co innego nie zadziala. Gdyby tak bylo, to bylby tylko jeden nurt i jedno spojrzenie. na mnie zadziały elementy (własnie elementy) m.in. poznawczej, drama, systemowa. Moglabym długo wymieniac, tylko po co?

 

-- 08 mar 2013, 14:16 --

 

Ivann, mysle, ze popędy są... (seksualny, maciezynski itd), tylko mam wrazenie, ze psychodynamiczna/analiza postrzega to jako cos.... nie wiem wstydliwego?., zwierzecego. nie mam pojecia jak to nazwac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chętnie wymienię doświadczenia na temat psychoterapii psychodynamicznej.

 

-- 08 mar 2013, 14:45 --

 

Chętnie wymienię doświadczenia na temat psychoterapii psychodynamicznej.

 

-- 08 mar 2013, 14:48 --

 

Zielona/mietowa gdzie chodzisz na terapię czy masz jakieś porównanie co do terapeutów ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chętnie wymienię doświadczenia na temat psychoterapii psychodynamicznej.

 

-- 08 mar 2013, 14:45 --

 

Chętnie wymienię doświadczenia na temat psychoterapii psychodynamicznej.

 

-- 08 mar 2013, 14:48 --

 

Zielona/mietowa gdzie chodzisz na terapię czy masz jakieś porównanie co do terapeutów ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

medela, nope. chodzę od początku do jednej i tej samej osoby, którą co do zasady się nie dzielę ;)

 

-- 08 mar 2013, 15:13 --

 

psychodynamiczna wywodzi sie z psychoanalziy . Nie jest psychanalityczną w CZYSTEJ, pierwotnej postaci, ale zalozenia sa w duzej mnierze takie same. Bardzo czesto jedno i drugie stosuje sie zamienie jesli chodzi io nazewnictwo. co do technik to owszem są, ale to nie tak, ze jesli ktos ma nerwice, to trzeba robić tylko to i to, bo co innego nie zadziala. Gdyby tak bylo, to bylby tylko jeden nurt i jedno spojrzenie. na mnie zadziały elementy (własnie elementy) m.in. poznawczej, drama, systemowa. Moglabym długo wymieniac, tylko po co?

no ja bym chyba nie odważyła się używać tych dwóch pojęć zamiennie :roll: podobne może i są, ale subtelna różnica polega na tym, że do pewnych zaburzeń nadaje się jeden, a do innych drugi nurt. bedąc na psychodynamicznej nie moge powiedzieć, że wiem, jak wygląda psychoanaliza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

medela, nope. chodzę od początku do jednej i tej samej osoby, którą co do zasady się nie dzielę ;)

 

-- 08 mar 2013, 15:13 --

 

psychodynamiczna wywodzi sie z psychoanalziy . Nie jest psychanalityczną w CZYSTEJ, pierwotnej postaci, ale zalozenia sa w duzej mnierze takie same. Bardzo czesto jedno i drugie stosuje sie zamienie jesli chodzi io nazewnictwo. co do technik to owszem są, ale to nie tak, ze jesli ktos ma nerwice, to trzeba robić tylko to i to, bo co innego nie zadziala. Gdyby tak bylo, to bylby tylko jeden nurt i jedno spojrzenie. na mnie zadziały elementy (własnie elementy) m.in. poznawczej, drama, systemowa. Moglabym długo wymieniac, tylko po co?

no ja bym chyba nie odważyła się używać tych dwóch pojęć zamiennie :roll: podobne może i są, ale subtelna różnica polega na tym, że do pewnych zaburzeń nadaje się jeden, a do innych drugi nurt. bedąc na psychodynamicznej nie moge powiedzieć, że wiem, jak wygląda psychoanaliza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chodzę bez przerw 1,5 roku. trudno mi powiedzieć, na ile mam trwałą poprawę, bo jestem opornym materiałem, kwestia bpd. są czasy kiedy gloryfikuję terapeutkę ponad wszelką miarę, są chwile kiedy przypisuję jej odpowiedzialność za wszystkie moje załamania i uważam, że prowadzi mnie do zagłady :roll: jak dotąd się nie poddałam, więc bilans najwyraźniej na plusie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×