Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak jesteście postrzegani przez innych?


Gość kafka

Rekomendowane odpowiedzi

Nieudacznik, któremu się we łbie pomieszało, bo miał za dobrze w życiu (ojciec); arogancki typ z oczami psychopaty, takie dziwadło aspołeczne, dzikus (koledzy z pracy); cielę które potrzebuje niańki (obecna partnerka/przyjaciółka - chyba partnerka)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mojej matki ja jestem pechowcem, który nie ma szczęścia w życiu, nie przyjmuje do wiadomości tego że sam se na takie beznadziejne życie zasłużyłem. No i niemal wszyscy dookoła uważają że się marnuje jakbym ja w czymś utalentowany był a nie jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słyszałam o sobie takie opinie:

- że sobie daję radę w życiu, że się utrzymuję sama w wawie i to niby świadczy o pewnej zaradności (niektórzy znajomi)

- że jestem za dobra i zbyt wrażliwa (mój lekarz)

- że jestem złośnicą z temperamentem i się łatwo wściekam (niektórzy faceci)

- że jestem zamknięta w sobie i tworzę mur, ciężko się do mnie dostać i mnie poznać (nowo poznane osoby)

- że jestem bardzo sensualna i delikatna, że wyglądam jakbym zaraz miała zemdleć, ale jakieś pozytywne znaczenie podobno w tym jest (koleżanka)

- że jestem zbyt pojebana i nietypowa, żeby się ze mną związać (niektórzy faceci)

- że jestem niewdzięczna i coś ze mną nie tak (matka)

- ojciec to nawet nie wiem co o mnie myśli, podejrzewam, że jest mną rozczarowany, ale się do tego nie przyznaje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różnie i nawet nie wiem kogo w tym kontekście mam słuchać. Zbyt chamski,naiwny który jest w stanie zaniedbać swoje sprawy by inni mieli lepiej, łatwy do wyprowadzenia z równowagi czy ktoś do kogo strasznie ciężko dotrzeć i ciężko złamać jego zdanie. I kogo tu się słuchać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Społeczeństwo widzi we mnie całkiem innego człowieka niż jestem w rzeczywistości. Dla większości znajomych jestem pociesznym idiotą który wszystkich rozśmiesza (ba! Dochodzi do tego że śmieją się na widok mojego załamania :cry:) Nikt nie traktuje mnie poważnie, nikt nie spyta co się dzieje, a kiedy chodzę smutny lub trzęse się ze stresu słyszę mniej więcej: hahaha! Piło się? Wczorajszy jestes! Żałosne qrwa żałosne, nie uważacie. Gdy ktoś potrzebował pomocy robiłem co mogłem, starałem pocieszyć inteligentym żartem i (nieskromnie :P ) błyskotliwym poczuciem humoru, po prostu czuje się odpowiedzialny. Lecz kiedy ja cierpię nie ma nikogo. A moje pocieszanie zostało uznane za robienie z siebie pajaca, rozmowa z dziewczynami uznana jako flirt lub w ogóle jakiś nie wiem qrwa gwałt, każdy jakiś wypadek, wpadka, niefortunna sytuacja potraktowana tylko jako powód do śmiechu. Nikt nie jest w stanie poprawnie ocenić moich intencji i docenić tego co daje od siebie innym :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Społeczeństwo widzi we mnie całkiem innego człowieka niż jestem w rzeczywistości. Dla większości znajomych jestem pociesznym idiotą który wszystkich rozśmiesza (ba! Dochodzi do tego że śmieją się na widok mojego załamania :cry:) Nikt nie traktuje mnie poważnie, nikt nie spyta co się dzieje, a kiedy chodzę smutny lub trzęse się ze stresu słyszę mniej więcej: hahaha! Piło się? Wczorajszy jestes! Żałosne qrwa żałosne, nie uważacie. Gdy ktoś potrzebował pomocy robiłem co mogłem, starałem pocieszyć inteligentym żartem i (nieskromnie :P ) błyskotliwym poczuciem humoru, po prostu czuje się odpowiedzialny. Lecz kiedy ja cierpię nie ma nikogo. A moje pocieszanie zostało uznane za robienie z siebie pajaca, rozmowa z dziewczynami uznana jako flirt lub w ogóle jakiś nie wiem qrwa gwałt, każdy jakiś wypadek, wpadka, niefortunna sytuacja potraktowana tylko jako powód do śmiechu. Nikt nie jest w stanie poprawnie ocenić moich intencji i docenić tego co daje od siebie innym :(

 

mam podobnie...wesoły śmieszek pocieszający innych a ze swoimi problemami zostaję sama...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różnie... to zalezy od tego, w jakim etapie życia kogoś poznałam...

 

sa ludzie, ktorzy wiedzą, że jestem niepewna siebie i widzą to

 

w poprzedniej pracy, gdzie byłam ofiarą mobbingu, postrzegana byłam jako totalne cielę - albo inaczej - szefowa i pracownicy chcieli, żebym czuła, że tak mnie postrzegają, podczas gdy jednoczesnie odcinali mnie od możliwości rozwoju...

 

co ciekawe, w jeszcze wcześniejszej pracy byłam postrzegana zupełnie odwrotnie - ale tam byłam osobą lubianą. Teraz jest podobnie - od kilku ms mam nową pracę. O dziwo ludzie postrzegają mnie chyba jako otwartą i pewną siebie. Wydaje mi się, że to trochę wpływ tego, ze zmiana pracy podziałała na mnie jak narkotyk - mam wrażenie, że te kilka ms byłam na takim pozytywnym haju, spowodowanym tą zmianą, kontaktem z normalnym środowiskiem, możliwością rozwoju itp - i przychodziłam do pracy z o wiele lepszym nastawieniem.

Oczywiście musiał przyjść kryzys - w grudniu - kiedy załamałam się, bo przytłoczono mnie obowiązkami i poczułam, że nie ogarniam...

 

Czasami wydaje mi się, że ta praca, gdzie był mobbing, trochę mnie - wbrew pozorom - zahartowala. Ta praca oraz sytuacja w domu rodzinnym.

 

Ostatnio jeden kolega męża powiedział o mnie, że jestem twardzielką. Nie mam pojęcia, co miał na myśli i skąd mu się wzięło. To chyba najdziwniejsze, co uslyszałam o sobie od kogoś. Minąłjakiś czas, a ja rozkminiam, o co mogło chodzić. :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że jako osoba nieśmiała, bezkonfliktowa i łagodna. Najbardziej mnie powaliło stwierdzenie pewnej kobiety, że jestem oazą spokoju. Najlepsze, że powiedziała to na drugi dzień po tym jak się pocięłam. Pokiwałam wtedy grzecznie głową, chowając krwawe "sznyty" pod rękawem. :roll: Fajnie jest być chociaż postrzeganym jako oaza spokoju... mam nadzieję, że kiedyś to się stanie prawdą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wśród znajomych byłam zawsze śmieszkiem i pajacem, uwielbiałam się wygłupiać, śmiać. Ostatnio koleżanka z liceum powiedziała mi, że mnie się nie da nie lubić, bo jestem prawdziwa, szczera. Jak mi się coś nie podoba to o tym mówię. Ale taka jestem po za domem.W pierwszej pracy uważali mnie za silną osobę, bo trwałam rok w tym obozie pracy. Nie potrafiłam zrezygnować, bo bałam się co będzie potem.

Nie mam zielonego pojęcia co myślą o mnie rodzice. Reszta rodziny pewnie ma mnie za zawsze grzeczną i ułożoną, zawsze miałam dobre oceny, i pewnie myślą że jestem ambitna chociaż to mogło się zmienić kiedy nie poszłam na studia.

Tak naprawdę to zna mnie tylko jedna osoba i jest to mój narzeczony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie raz słyszałam, żem odważna i coś w tym jest, mimo że mam masę lęków, a i ataki paniki się zdarzają :D.

 

Niedawno usłyszałam, że "wszystko dla mnie jest takie łatwe", co mnie rozwaliło kompletnie, bo to bzdura nie z tej ziemi. Dla mnie większość rzeczy jest trudna, po prostu i tak ogarniam, ale kosztuje mnie to sporo nerwów. Za dużo nerwów.

 

A że spokojna niby jestem to słyszałam milion razy. Ciekawa jestem, jak by ci wszyscy ludzie zareagowali, gdyby wiedzieli, co się dzieje w mojej głowie :mrgreen:

 

Poza tym głównie dobre rzeczy słyszę. No, może poza opinią, że "wredna" bywam, co mnie nieźle zaskoczyło, bo uważam, że jestem wręcz za miła ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×