Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica po urodzeniu dziecka


Mulatka

Rekomendowane odpowiedzi

Mulatka szczerze powiedziawszy to irytują mnie twoje słowa,typu chce czytać,oglądać tv,przyjemności.nie obraż się,ale nie do końca przemyślałaś sprawę posiadania dziecka.myślałaś że maleństwo będzie samo jadło,kąpało się,bawiło,przebierało.????????to po co je urodziłaś????na tym polega macierzyństwo.mówisz,że wszyscy ci pomagają a tobie dalej źle,bo myślisz o dziecku.a ja myślę o dwójce,i co z tego??????????jestem w pracy myślę co z dziećmi,po pracy biegiem zakupy,obiad na jutro.jeśli chcesz pełnej wolności to nie z dziećmi.więc polecam psychiatrę bo to nie jest normalne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Źle mnie zrozumiałaś Freda:) Wiem, co to małe dziecko bo w rodzinie są same bobasy i nieraz pomagam bratu, siostrze przy dzieciach, etc. Wiem jak są absorbujące. Interesuje mnie bardziej temat nerwicy, pewnych niepokojących objawów, pytam także bardziej doświadczone matki jak dalej organizują sobie czas przy dzieciach, nie muszę wszystkiego jeszcze wiedzieć.

Nie mów mi, że do 20 roku życia dziecka będziesz tylko za nim biegać, nie myśląc o sobie. Idąc tym tropem to lepiej w domu w pidżamie kilkadziesiąt lat spędzić bo "już jest dziecko":) Czyli tylko pracujesz i zakupy robisz? To ja szczerze współczuję życia, minie szybciutko.

Nie dla wszystkich dziecko to cały świat, inaczej stanęlibyśmy w miejscu jako neandertalczycy wśród kup i pieluch:) Uważam, że najlepsze matki dla swoich dzieci to te, które mają swoje pasje, rozwijają się a nie tylko koczują w kuchni i to nie jest tak, że nie mają prawa mieć dziecka właśnie kobiety, które chcą też samorozwoju. Człowiek potrzebuje odskoczni, pasji, dziecko wtedy tez inaczej patrzy na rodzica, rozbudza swoje pasje, trzeba mu czytać, organizować dobry czas na poziomie. Niektórym widać wystarczą tylko gary i zakupy, ale ani Ty ani ja do nich nie należymy:)

Ale to nie jest naszym tematem a nerwica i jej kontekst-czy może być spowodowana urodzeniem dziecka czy nie. Nie krytykujmy wzajemnie swoich modeli podejścia do życia tylko skupmy się na fakcie, czy mogą owe modele powodować nerwicę, bo może właśnie tak-w końcu obie jesteśmy na tym forum, może więc nigdzie tutaj nie ma równowagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Źle mnie zrozumiałaś Freda:) Wiem, co to małe dziecko bo w rodzinie są same bobasy i nieraz pomagam bratu, siostrze przy dzieciach, etc. Wiem jak są absorbujące. Interesuje mnie bardziej temat nerwicy, pewnych niepokojących objawów, pytam także bardziej doświadczone matki jak dalej organizują sobie czas przy dzieciach, nie muszę wszystkiego jeszcze wiedzieć.

Nie mów mi, że do 20 roku życia dziecka będziesz tylko za nim biegać, nie myśląc o sobie. Idąc tym tropem to lepiej w domu w pidżamie kilkadziesiąt lat spędzić bo "już jest dziecko":) Czyli tylko pracujesz i zakupy robisz? To ja szczerze współczuję życia, minie szybciutko.

Nie dla wszystkich dziecko to cały świat, inaczej stanęlibyśmy w miejscu jako neandertalczycy wśród kup i pieluch:) Uważam, że najlepsze matki dla swoich dzieci to te, które mają swoje pasje, rozwijają się a nie tylko koczują w kuchni i to nie jest tak, że nie mają prawa mieć dziecka właśnie kobiety, które chcą też samorozwoju. Człowiek potrzebuje odskoczni, pasji, dziecko wtedy tez inaczej patrzy na rodzica, rozbudza swoje pasje, trzeba mu czytać, organizować dobry czas na poziomie. Niektórym widać wystarczą tylko gary i zakupy, ale ani Ty ani ja do nich nie należymy:)

Ale to nie jest naszym tematem a nerwica i jej kontekst-czy może być spowodowana urodzeniem dziecka czy nie. Nie krytykujmy wzajemnie swoich modeli podejścia do życia tylko skupmy się na fakcie, czy mogą owe modele powodować nerwicę, bo może właśnie tak-w końcu obie jesteśmy na tym forum, może więc nigdzie tutaj nie ma równowagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie jeszcze wtrącić parę słów ode mnie. Razem z mężem bardzo długo staraliśmy się o pierwsze dziecko, pomogło długie leczenie. Dziś wiem jednak że była to blokada psychiczna i lęk przed wychowaniem dziecka. W drugą ciążę zaszłam naturalne. Byliśmy w szoku. Jednak mimo że ja też pomagałam mojej siostrze w wychowywaniu jej dzieci to jednak mieć swoje dzieci to wielka różnica ( zwłaszcza dwójkę w małym odstępie czasu). Nie byłam na to tak naprawdę psychicznie gotowa ale byłam tego nieświadoma, stąd moje problemy. U mnie w domu nigdy tak naprawdę nie byłam dzieckiem, matka mnie nie chciała, ojciec pił. To co przeżyłam można by obdzielić kilka osób. Tak naprawdę cały czas się uczę jak być dobrą matką raz jest tragicznie a raz wspaniale. Muszę się nauczyć jak pogodzić moje dzieci z moim własnym wewnętrznym dzieckiem. Dlatego szukam ciągle wspólnego mianownika, np. spotykam się z koleżanką która ma dzieci w podobnym wieku (dzieci zadowolone i ja też), idę na plac zabaw bo zawsze ktoś tam jest i mogę sobie pogadać (dzieci zadowolone i ja też). Mam nadzieję że rozumiesz co chcę Ci przekazać. Raz w tygodniu staram się wyjść gdzieś bez dzieci. Ale niestety życie to nie bajka i Freda ma tu rację trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i może przyznać przed sobą że tak naprawdę nie było się gotowym na dziecko. Ja doświadczam tego każdego dnia kiedy muszę się zmierzyć z dwójką maluchów, pracą na cały etat, praniem, gotowaniem, sprzątaniem itp. Ale wiem tylko jedno: nie żałuję że podjęliśmy decyzję o posiadaniu dzieci, dziś zrobiłabym to samo. Dlatego jeśli nie radzisz sobie z problemem zapisz się na terapię która powinna Ci pomóc może wtedy zrozumiesz skąd pojawiają się takie wątpliwości. I głowa do góry dzieci rosną! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie jeszcze wtrącić parę słów ode mnie. Razem z mężem bardzo długo staraliśmy się o pierwsze dziecko, pomogło długie leczenie. Dziś wiem jednak że była to blokada psychiczna i lęk przed wychowaniem dziecka. W drugą ciążę zaszłam naturalne. Byliśmy w szoku. Jednak mimo że ja też pomagałam mojej siostrze w wychowywaniu jej dzieci to jednak mieć swoje dzieci to wielka różnica ( zwłaszcza dwójkę w małym odstępie czasu). Nie byłam na to tak naprawdę psychicznie gotowa ale byłam tego nieświadoma, stąd moje problemy. U mnie w domu nigdy tak naprawdę nie byłam dzieckiem, matka mnie nie chciała, ojciec pił. To co przeżyłam można by obdzielić kilka osób. Tak naprawdę cały czas się uczę jak być dobrą matką raz jest tragicznie a raz wspaniale. Muszę się nauczyć jak pogodzić moje dzieci z moim własnym wewnętrznym dzieckiem. Dlatego szukam ciągle wspólnego mianownika, np. spotykam się z koleżanką która ma dzieci w podobnym wieku (dzieci zadowolone i ja też), idę na plac zabaw bo zawsze ktoś tam jest i mogę sobie pogadać (dzieci zadowolone i ja też). Mam nadzieję że rozumiesz co chcę Ci przekazać. Raz w tygodniu staram się wyjść gdzieś bez dzieci. Ale niestety życie to nie bajka i Freda ma tu rację trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i może przyznać przed sobą że tak naprawdę nie było się gotowym na dziecko. Ja doświadczam tego każdego dnia kiedy muszę się zmierzyć z dwójką maluchów, pracą na cały etat, praniem, gotowaniem, sprzątaniem itp. Ale wiem tylko jedno: nie żałuję że podjęliśmy decyzję o posiadaniu dzieci, dziś zrobiłabym to samo. Dlatego jeśli nie radzisz sobie z problemem zapisz się na terapię która powinna Ci pomóc może wtedy zrozumiesz skąd pojawiają się takie wątpliwości. I głowa do góry dzieci rosną! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashlee o to chodzi.ja też wychodzę sama bez dzieci,mam super męża ,który mi pomaga.ale czasami największą frajdą jest nałożenie balsamu na ciało,czy wydepilowanie nóg,bo na więcej nie ma czasu.

 

Mulatka a co do nerwicy,to pewnie ją masz,jak wszystkie na tym forum.moja starsza córa ma 14 lat,ale jej czasu też trzeba poświęcić,to nie jest tak,że odchowamy dziecko do 10 lat i z głowy.chciałabyś usłyszeć na tym forum,że wszystko się ułoży,że najgorszy pierwszy rok,ale tak nie jest.matką będziesz już zawsze.a każdy wiek dziecka niesie swoje problemy.ale kiedy moja 14 letnia córa mówi mi mamo kocham cię,to wszystko inne jest nieważne.myślę,że psychiatra to najlepsze rozwiązanie.pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashlee o to chodzi.ja też wychodzę sama bez dzieci,mam super męża ,który mi pomaga.ale czasami największą frajdą jest nałożenie balsamu na ciało,czy wydepilowanie nóg,bo na więcej nie ma czasu.

 

Mulatka a co do nerwicy,to pewnie ją masz,jak wszystkie na tym forum.moja starsza córa ma 14 lat,ale jej czasu też trzeba poświęcić,to nie jest tak,że odchowamy dziecko do 10 lat i z głowy.chciałabyś usłyszeć na tym forum,że wszystko się ułoży,że najgorszy pierwszy rok,ale tak nie jest.matką będziesz już zawsze.a każdy wiek dziecka niesie swoje problemy.ale kiedy moja 14 letnia córa mówi mi mamo kocham cię,to wszystko inne jest nieważne.myślę,że psychiatra to najlepsze rozwiązanie.pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie powinnam narzekać jak was czytam, ja nie mam tyle etatów i mam tylko jedno dziecko (drugiego już nigdy nie będzie gdyż przeszłam poważną operację wycięcia tego i owego). Odkąd mały jest w domu udało mi się przeczytać masę książek, zrobić wiele dla siebie bo moim celem jest nie popaść w dziecio-wariactwo i każdego dnia choćby na siłę, ale udowadniam to sobie:) Poza tym zawsze imponowały mi matki, które nie tylko sterczą w kuchni ale przede wszystkim dbają o siebie co przekłada się na formę całej rodziny i dzieciaczka. Matka kwoka daje tylko pozorne szczęście rodzinie, ale w końcu taka matka pada zarżnięta i rodzina ją opłakuje. Pozostaje mi jeszcze powalczyć z nerwicą, tą wredną koleżanką, która jednak z jakiegoś powodu się przyplątała....ale warto poznać tutaj na forum różne punkty widzenia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie powinnam narzekać jak was czytam, ja nie mam tyle etatów i mam tylko jedno dziecko (drugiego już nigdy nie będzie gdyż przeszłam poważną operację wycięcia tego i owego). Odkąd mały jest w domu udało mi się przeczytać masę książek, zrobić wiele dla siebie bo moim celem jest nie popaść w dziecio-wariactwo i każdego dnia choćby na siłę, ale udowadniam to sobie:) Poza tym zawsze imponowały mi matki, które nie tylko sterczą w kuchni ale przede wszystkim dbają o siebie co przekłada się na formę całej rodziny i dzieciaczka. Matka kwoka daje tylko pozorne szczęście rodzinie, ale w końcu taka matka pada zarżnięta i rodzina ją opłakuje. Pozostaje mi jeszcze powalczyć z nerwicą, tą wredną koleżanką, która jednak z jakiegoś powodu się przyplątała....ale warto poznać tutaj na forum różne punkty widzenia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mulatkaczyli sama przyznajesz,że nie jest źle.ja nie uważam się za kwokę przy garach,mam odpowiedzialną pracę,czytam książki,ale przede wszystkim jestem matką i z tego wynikają obowiązki.a poza tym najlepsze odprężenie daje mi ;walenie się z rodzinką śniegiem(wczoraj),granie w gry z 5 letnim synkiem i gadanie z córą.po za tym mam 2 psy,2 koty,kotną kotkę i 100 gołębi,nie licząc myszy,ryjówek,kretów w ogródku.acha i pająka w łazience,którego nie chcę się pozbyć,bo gdzie go wywalę,zimno przecież,a pająków nie zabijam.pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mulatkaczyli sama przyznajesz,że nie jest źle.ja nie uważam się za kwokę przy garach,mam odpowiedzialną pracę,czytam książki,ale przede wszystkim jestem matką i z tego wynikają obowiązki.a poza tym najlepsze odprężenie daje mi ;walenie się z rodzinką śniegiem(wczoraj),granie w gry z 5 letnim synkiem i gadanie z córą.po za tym mam 2 psy,2 koty,kotną kotkę i 100 gołębi,nie licząc myszy,ryjówek,kretów w ogródku.acha i pająka w łazience,którego nie chcę się pozbyć,bo gdzie go wywalę,zimno przecież,a pająków nie zabijam.pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam ten wątek i jest to bardzo podobne do mnie-nerwica przyszła wraz z dzieckiem a może wcześniej była ukryta. To wraz z macierzyństwem zaczęłam szukać pomocy w nerwicy i trafiam tutaj, wcześniej nawet bym o tym nie pomyślała. Ja staram się wrócić do normalności, ale wiem, że mam depresję poporodową i już niedługo bez leków ani rusz.Moje dziecko ma już kilkanaście miesięcy, te najgorsze kolki i ryczenia nocne minęły ale ja mam tak, że nie czuję więzi z maluchem-ta strona depresji mnie dopadła.Rozumiem Mulatkę-córka zabrała mi bowiem wolność ale nie chodzi tutaj o jakieś przyjemności typu dyskoteki czy kino, bo o tym nawet nie myślałam, ale czuję że mała zabrała mi tożsamość, własne JA, jakąś odrębność, którą każdy musi mieć, nawet rodzic powinien ją mieć bo też żyje i ma swoje potrzeby, ja nie mam nawet teraz chwili by się umyć, podrapać czy pomyśleć nawet i to jest najgorsze. Nie powinno się narzekać bo wiadomo, że dziecko wszystko zmienia tylko ja myślałam, że ono stanie się dopełnieniem mnie a tak nie jest i mam wyrzuty:( Często chciałabym by ono zniknęło, męczy mnie, drażni, nawet jego uśmiech mnie nie kruszy bo czuję, że jednak nadszedł jakiś kres:/ Ktoś tutaj wspomniał książki, ja je owszem, czytam, może nawet więcej niż kiedyś bo to kwestia organizacji ale one już tak nie "smakują" bo wciąż człowiek siedzi jak na wielkiej szpili, nasłuchuje czy dziecko nie jęczy, czy czegoś mu nie potrzeba. Wszystko straciło jakoś swoje barwy. W międzyczasie przyplątały się u dziecka choróbska i też poczułam co to za "miód":( Miałam grypę a musiałam na zmiany siedzieć z małą w szpitalu, oddać siebie jej i też robiłam to mechanicznie jak robot. Miałam założyć osobny wątek o depresji poporodowej ale trafiłam tutaj, bo także szukam pomocy a obawiam się, że psychiatra czy psycholog nie pomogą na moje myśli, które są stanem trwałym:( Wszystko już teraz będzie szarej barwy, inne....Koleżanki, które nie mają jeszcze dzieci uczulam by dokładnie przemyślały, czy tego chcą bo ja także tego pragnęłam, pełna optymizmu, nadziei, radości z przyjaźni z własnym dzieckiem a teraz z setkami objawów somatycznych, codziennie we łzach pragnę cofnąć czas, ale to już niemożliwe....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tatela, ja jestem mamą rocznej córki. Także nabawiłam się nerwicy po porodzie, z biegiem czasu zamieniło się to w depresję, bo przestałam wychodzić z domu, zero życia, tylko dom i dziecko. A wszystko się zaczęło od objawów somatycznych, na spacerze z córką bałam się że zemdleję albo dostanę zawału i co wtedy z dzieckiem? Zdecydowałam się na psychoterapię i prawdopodobnie przerosła mnie odpowiedzialność nad dzieckiem (z natury jestem osobą bardzo odpowiedzialną za wszystko, wrażliwą i emocjonalną). To nie prawda że ani psycholog ani psychiatra nic nie pomogą. Najgorsze co możesz robić to trwać w takim stanie. Ja zdecydowałam się na wspomaganie lekami i od 3 tygodni jestem na 10mg Parogenu, który postawił mnie trochę na nogi. Do tego psychoterapia i mam zamiar z tego wyjść i cieszyć się macierzyństwem. Jeśli poczuję, że to nie wystarcza to zwiększę dawkę. Stwierdziłam też, że za długo zwlekałam z leczeniem dlatego serdecznie radzę abyś coś ze sobą zrobiła.

Dodam tylko że mam super córkę, super męża, nie mam żadnych problemów, a mimo tego cały czas jest we mnie lęk o córkę, o męża, o siebie samą, co nie pozwala mi cieszyć się tym co mam.

 

Mulatka - u Ciebie chyba depresja poporodowa, także radzę Tobie wybrać się do psychologa lub psychiatry :)

U mnie się zaczęło 2 miesiące po porodzie i już prawie rok to trwa, a leczę się od 3 miesięcy (psycholog) a od 3 tygodni farmakologicznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magmara, u mnie to właśnie się jakoś odwróciło bo nie mam lęku o męża czy dziecko o wiem, że sobie poradzą. Ja mam lęk o siebie i utratę wolności i tutaj ukierunkowała się moja nerwica. Może dziecko to nie dla mnie, może to był zły pomysł...Tak się nakręciłam, że aż somatycznie to wychodzi-silne migreny, bóle brzucha, zawroty głowy, ataki paniki, silne napięcia karku aż do drętwienia-wiem, ze to wszystko nerwica bo już miałam z tym do czynienia. Codziennie wstaję przerażona, że nic nie będę mieć czasu dla siebie tylko od rana kołowrot. Oczywiście mam pomoc ale to nie to samo. Brak mi czasu dla siebie, swobody, czuję się jak więzień dziecka i boję się, że im starsze tym będzie pod tym względem gorzej. Jak to jest u Ciebie? Bo ja mam wizję ciągłego zabawiania dziecka i ogonka, który się za mną wlecze:( Także tego, ze będzie mi włazić do łóżka, męczyć od rana do wieczora i ta wizja mnie wykańcza...a jednak każdy człowiek potrzebuje wolności, chociaż trochę...Czy do 18 roku życia malucha ja już mam być pod pręgierzem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magmara, u mnie to właśnie się jakoś odwróciło bo nie mam lęku o męża czy dziecko o wiem, że sobie poradzą. Ja mam lęk o siebie i utratę wolności i tutaj ukierunkowała się moja nerwica. Może dziecko to nie dla mnie, może to był zły pomysł...Tak się nakręciłam, że aż somatycznie to wychodzi-silne migreny, bóle brzucha, zawroty głowy, ataki paniki, silne napięcia karku aż do drętwienia-wiem, ze to wszystko nerwica bo już miałam z tym do czynienia. Codziennie wstaję przerażona, że nic nie będę mieć czasu dla siebie tylko od rana kołowrot. Oczywiście mam pomoc ale to nie to samo. Brak mi czasu dla siebie, swobody, czuję się jak więzień dziecka i boję się, że im starsze tym będzie pod tym względem gorzej. Jak to jest u Ciebie? Bo ja mam wizję ciągłego zabawiania dziecka i ogonka, który się za mną wlecze:( Także tego, ze będzie mi włazić do łóżka, męczyć od rana do wieczora i ta wizja mnie wykańcza...a jednak każdy człowiek potrzebuje wolności, chociaż trochę...Czy do 18 roku życia malucha ja już mam być pod pręgierzem?

 

No ja akurat tak nie mam, ale każdy jest inny. Ja mam poczucie odpowiedzialności nad wszystkimi dookoła. Oczywiście męczy mnie to, że całe moje życie krąży wokół dziecka, ale ona też daje mi radość, a jej uśmiech i spojrzenia wynagradzają mi wszystko. W jakim wieku jest Twoje dziecko?

Wiesz, te Twoje myśli i objawy wskazują na depresję poporodową. Na prawdę nie czekaj tylko idź do lekarza, bo może Ci się pogorszyć, a wtedy coraz trudniej z tego wyjść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba rzeczywiście jestem jedna na świecie z takimi myślami...Nigdy nie przyszło Ci na myśl, że teraz żyjesz już tylko by harować i wychować dziecko? Że jak ono dorośnie to już nic dla siebie nie zrobisz bo swój wiek też będziesz mieć? Nie przeraża cię to? Ja mam takie myśli, że nawet mój dom, mój pokój już nie należy do mnie bo jest dziecko...To już nie moja przestrzeń, maluch niszczy wszystko co dotknie a mnie aż serce rozrywa...Ma 9 miesięcy, może jak zacznie chodzić będzie więcej wolności, zabawei się sam, chociaż szczerze w to wątpię...A lekarz dał mi na razie uspokajacze....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba uspokajacze nic tu nie poradzą na Twoje myśli. Moim zdaniem to wygląda na depresję poporodową.

Mnie też trochę przeraża, że cały mój świat się zmienił o 180 stopni, ale podjęłam tą decyzję świadomie. Zresztą zobaczysz, im dziecko starsze tym większy kontakt z nim i tym więcej radości :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Czytam tak to forum bo już sama ze sobą nie daje sobie rady.. I u mnie również zaczęły występować takie objawy po urodzeniu dziecka.. Tylko przewijanie, karmienie, zabawianie etc.. Mam 21 lat, bardzo chcialam miec dziecko i gdy zaszlam w ciążę zamieszkalam z moim facetem. Cieszylismy sie ze zostaniemy rodzicami.. Niestety jak juz urodziłam, to moja radość gdzieś uciekła. Przytłacza mnie myśl że to ja siedzę z małym cały dzień, nie mogę nawet w spokoju posprzatac czy ugotować obiadu, tylko trzeba się nim cały czas zajmować. Nie mogę w spokoju zobaczyć filmu czy posłuchać muzyki, bo on płacze, marudzi i wiecznie jest głośno. Wszyscy mi mówią że mam złote dziecko-fakt, w towarzystwie to istny aniołek, ani nie jęknie.. Ale rano budzi mnie marudzeniem i płaczem.. Doszły do tego różne lęki, depresja.. Są momenty ze najchętniej dalabym go mojej mamie lub komukolwiek na cały dzien zeby tylko miec trochę spokoju. Gdy słyszę z rana jak on marudzi, to zaczyna mnie trzęść od środka i dostaję biegunki (z rana nikiedy 5 razy biegnę do wc). Mam wrażenie ze moje życie się zakończyło, ze juz nie mam szanst nic w zyciu przezyc(chociażby isc na zabawe czy wyjsc ze znajomymi na kawe) bo wszędzie muszę go brac ze sobą, nigdzie sama nie mogę wyjsc.. Czuje się jak z kulą u nogi.. Do tego zaczełam sie bać różnych rzeczy. Boję się zostać sama wieczorem jak się ciemno zrobi, bo mam wrazenie ze nie jestem sama. Panicznie zaczelam bac się dzwonka do drzwi i domofonu. Jak ktos dzwoni, robi ni się niedobrze i czuję jakby serce mi miało wyskoczyc. Nawet jak spodziewam się kogos to gdy ta osoba zadzwoni do drzwi ogarnia mnie niesamowity strach i panika..

 

-- 09 kwi 2013, 23:10 --

 

Mam 21 lat, moj facet jest duzo starszy odemnie.. Odkad maly sie urodzil nie uprawiamy seksu,nie zytulamy sie, nie calujemy.. Nie mam kompletnie na to ochoty. Nie wiem dalczego ale obwiniam go o wszystkie moje lęki i niepowodzenia.. Ostatnio płacząc wykrzyczalam mu ze sobie nie radzę, ze mam juz dość, ze to jego wina itd.. Mimo iz wiem ze to nie jego wina, to czuje ze przestaje go kochac a nawet momentami go nienawidZe.. Zle mi z tym, nawet nie mam z kim porozmawiac, przyjaciele mnie opuscili.. On chce mnie zabrac do psychologa lub do psychiatry.. I co ja powiem? Ze boje się dzwonka do drzwi?? Ze nie radzę sobie z płaczem dziecka? wstyd mi za moje zachowanie, nawet nie wiem czy dalabym rade powiedziec to wszystko.. ale czuje ze bez pomocy sobie nie poradzę..

 

Przepraszsm ze piszę dwa posty, ale piszę z telefonu i tak dlugi post nie chcial mi sie zmiescic za jednym razem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cherrybell zdarza się, że kobieta tak się czuje po porodzie. Każda też reaguje w inny sposób, u Ciebie może to się objawiać właśnie tym lękiem. Taka jest prawda, że wyobrażamy sobie, że jak urodzimy dziecko to będzie fajnie i widzimy wszystko w różowych kolorach, a tak na prawdę bycie matką to bardzo trudne zadanie, tym bardziej dla kogoś tak młodego jak Ty. To nie prawda, że Twoje życie się skończyło, im dziecko jest starsze tym więcej można rzeczy robić i tym więcej sprawia radości :) Także głowa do góry!

Jeśli Twój stan się nie poprawi to nie zwlekaj z pójściem do psychologa (myślę, że do psychiatry w dalszej kolejności). Całe życie jeszcze przed Tobą, więc szkoda czasu na zmartwienia. Ja tutaj doradzam, bo ja za długo zwlekałam aż doprowadziłam się do kiepskiego stanu, dlatego ucz się na błędach starszej koleżanki :) Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×