Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nozofobia - podstępne oblicze przypadłości


Pieroog1

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie!

 

Na ostatnim spotkaniu z moją terapeutką w końcu nastąpił przełom - odkryłem co mnie zjada od środka. Myślałem, że wtórnym objawem nerwicy lękowej jest hipochondria, a tu się okazało, że od lat zjada mnie nozofobia, która trafiła na podatny grunt.

 

Czy ktoś z Was zmaga się z problemem panicznego lęku przed zachorowaniem, przez to każda wizyta u lekarza jest istną katorgą z lękiem a nuż coś wykryje czego we mnie być nie powinno? Czy cały czas się obserwujecie i znajdujecie potwierdzenia w najmniejszym pryszczu, bądź plamce na ciele że już się zbliża koniec? Czy macie czasem wrażenie, że jedną nogą stoicie w grobie a z czeluści słychać głos "Wsadź drugą nóżkę, będzie ubaw"? Dręczą Was bóle, pieczenia, duszności i inne sensacje?

 

Zachęcam do ujawnienia się i pogadania jak sobie z tym paskudztwem poradzić zanim zrujnuje nam życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

 

Na ostatnim spotkaniu z moją terapeutką w końcu nastąpił przełom - odkryłem co mnie zjada od środka. Myślałem, że wtórnym objawem nerwicy lękowej jest hipochondria, a tu się okazało, że od lat zjada mnie nozofobia, która trafiła na podatny grunt.

 

Czy ktoś z Was zmaga się z problemem panicznego lęku przed zachorowaniem, przez to każda wizyta u lekarza jest istną katorgą z lękiem a nuż coś wykryje czego we mnie być nie powinno? Czy cały czas się obserwujecie i znajdujecie potwierdzenia w najmniejszym pryszczu, bądź plamce na ciele że już się zbliża koniec? Czy macie czasem wrażenie, że jedną nogą stoicie w grobie a z czeluści słychać głos "Wsadź drugą nóżkę, będzie ubaw"? Dręczą Was bóle, pieczenia, duszności i inne sensacje?

 

Zachęcam do ujawnienia się i pogadania jak sobie z tym paskudztwem poradzić zanim zrujnuje nam życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

 

Na ostatnim spotkaniu z moją terapeutką w końcu nastąpił przełom - odkryłem co mnie zjada od środka. Myślałem, że wtórnym objawem nerwicy lękowej jest hipochondria, a tu się okazało, że od lat zjada mnie nozofobia, która trafiła na podatny grunt.

 

Czy ktoś z Was zmaga się z problemem panicznego lęku przed zachorowaniem, przez to każda wizyta u lekarza jest istną katorgą z lękiem a nuż coś wykryje czego we mnie być nie powinno? Czy cały czas się obserwujecie i znajdujecie potwierdzenia w najmniejszym pryszczu, bądź plamce na ciele że już się zbliża koniec? Czy macie czasem wrażenie, że jedną nogą stoicie w grobie a z czeluści słychać głos "Wsadź drugą nóżkę, będzie ubaw"? Dręczą Was bóle, pieczenia, duszności i inne sensacje?

 

Zachęcam do ujawnienia się i pogadania jak sobie z tym paskudztwem poradzić zanim zrujnuje nam życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lęk przed zachorowaniem?tak raczej mają tylko groteskowe jednostki które niewiedzą coto szpital a tym bardzie coto operacja,nie mają ani jednej blizny na swoim ciele,praktycznie nigdy nie chorowali i nie musieli robić inwazyjnych badań typu pobieranie krwi.takie osobniki płaczą i histeryzują jak się o coś uderzą lub upadną i nabiją sobie guza lub siniaka i panicznie sie boją zabiegu zdejmowania kamienia nazębnego.znam takie dziwolągi osobiście.98%populacji zawsze na coś zachoruje,zawsze wyląduje w szpitalu,zawsze coś amputują.zacznuijmy od tego.nie mozna się bać czegoś co jest nieuniknione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lęk przed zachorowaniem?tak raczej mają tylko groteskowe jednostki które niewiedzą coto szpital a tym bardzie coto operacja,nie mają ani jednej blizny na swoim ciele,praktycznie nigdy nie chorowali i nie musieli robić inwazyjnych badań typu pobieranie krwi.takie osobniki płaczą i histeryzują jak się o coś uderzą lub upadną i nabiją sobie guza lub siniaka i panicznie sie boją zabiegu zdejmowania kamienia nazębnego.znam takie dziwolągi osobiście.98%populacji zawsze na coś zachoruje,zawsze wyląduje w szpitalu,zawsze coś amputują.zacznuijmy od tego.nie mozna się bać czegoś co jest nieuniknione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lęk przed zachorowaniem?tak raczej mają tylko groteskowe jednostki które niewiedzą coto szpital a tym bardzie coto operacja,nie mają ani jednej blizny na swoim ciele,praktycznie nigdy nie chorowali i nie musieli robić inwazyjnych badań typu pobieranie krwi.takie osobniki płaczą i histeryzują jak się o coś uderzą lub upadną i nabiją sobie guza lub siniaka i panicznie sie boją zabiegu zdejmowania kamienia nazębnego.znam takie dziwolągi osobiście.98%populacji zawsze na coś zachoruje,zawsze wyląduje w szpitalu,zawsze coś amputują.zacznuijmy od tego.nie mozna się bać czegoś co jest nieuniknione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieroog1, Myślę ,że to mam ;) od zawsze boję się każdej wizyty u lekarza , piszę najczarniejsze scenariusze itd. Na dodatek mam ku temu "podstawy" bo kilka razy w moim życiu tak się dokładnie stało. Np po teoretycznie prostym zabiegu mało się nie przekręciłam i to nie jeden a 3 razy., . Hipochondria jest z czasem jakby mniejsza, ale nadal występuje.

 

nieboszczyk, Jak zwykle wszystko wiesz najlepiej :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieroog1, Myślę ,że to mam ;) od zawsze boję się każdej wizyty u lekarza , piszę najczarniejsze scenariusze itd. Na dodatek mam ku temu "podstawy" bo kilka razy w moim życiu tak się dokładnie stało. Np po teoretycznie prostym zabiegu mało się nie przekręciłam i to nie jeden a 3 razy., . Hipochondria jest z czasem jakby mniejsza, ale nadal występuje.

 

nieboszczyk, Jak zwykle wszystko wiesz najlepiej :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieroog1, Myślę ,że to mam ;) od zawsze boję się każdej wizyty u lekarza , piszę najczarniejsze scenariusze itd. Na dodatek mam ku temu "podstawy" bo kilka razy w moim życiu tak się dokładnie stało. Np po teoretycznie prostym zabiegu mało się nie przekręciłam i to nie jeden a 3 razy., . Hipochondria jest z czasem jakby mniejsza, ale nadal występuje.

 

nieboszczyk, Jak zwykle wszystko wiesz najlepiej :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

nieboszczyk, Jak zwykle wszystko wiesz najlepiej :evil:

to jak byś wytłumaczyła wybuchy płaczu u osobników z super zdrowiem kiedy się uderzą czy upadną i nabiją sobie tylko siniaka a histeryzują jakby złamali dwie nogi lub miednicę a do dentysty nie pójdą za chiny bo się boją borowania??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

nieboszczyk, Jak zwykle wszystko wiesz najlepiej :evil:

to jak byś wytłumaczyła wybuchy płaczu u osobników z super zdrowiem kiedy się uderzą czy upadną i nabiją sobie tylko siniaka a histeryzują jakby złamali dwie nogi lub miednicę a do dentysty nie pójdą za chiny bo się boją borowania??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

nieboszczyk, Jak zwykle wszystko wiesz najlepiej :evil:

to jak byś wytłumaczyła wybuchy płaczu u osobników z super zdrowiem kiedy się uderzą czy upadną i nabiją sobie tylko siniaka a histeryzują jakby złamali dwie nogi lub miednicę a do dentysty nie pójdą za chiny bo się boją borowania??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk, Napisałeś cutuję:/

lęk przed zachorowaniem?tak raczej mają tylko groteskowe jednostki które niewiedzą coto szpital a tym bardzie coto operacja,nie mają ani jednej blizny na swoim ciele,praktycznie nigdy nie chorowali i nie musieli robić inwazyjnych badań typu pobieranie krwi.
więc mówię Ci ,że śmieszna nie jestem, miałam w życiu kilka operacji , blizn też mi nie brakuje , więc nie generalizuj,.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk, Napisałeś cutuję:/

lęk przed zachorowaniem?tak raczej mają tylko groteskowe jednostki które niewiedzą coto szpital a tym bardzie coto operacja,nie mają ani jednej blizny na swoim ciele,praktycznie nigdy nie chorowali i nie musieli robić inwazyjnych badań typu pobieranie krwi.
więc mówię Ci ,że śmieszna nie jestem, miałam w życiu kilka operacji , blizn też mi nie brakuje , więc nie generalizuj,.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk, Napisałeś cutuję:/

lęk przed zachorowaniem?tak raczej mają tylko groteskowe jednostki które niewiedzą coto szpital a tym bardzie coto operacja,nie mają ani jednej blizny na swoim ciele,praktycznie nigdy nie chorowali i nie musieli robić inwazyjnych badań typu pobieranie krwi.
więc mówię Ci ,że śmieszna nie jestem, miałam w życiu kilka operacji , blizn też mi nie brakuje , więc nie generalizuj,.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk, To ,że ktoś coś nie upoważnia do wyciągania takich wniosków jakie zawarłeś w 1szym poście tutaj i o to mi własnie chodzi. Nie mam zamiaru rozwodzić się teoretyzować jacy to są inni. Kolega napisał o sobie i pyta czy ktoś z nas ma podobne doświadczenia, więc nie pisz o jakichś tam ludziach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk, To ,że ktoś coś nie upoważnia do wyciągania takich wniosków jakie zawarłeś w 1szym poście tutaj i o to mi własnie chodzi. Nie mam zamiaru rozwodzić się teoretyzować jacy to są inni. Kolega napisał o sobie i pyta czy ktoś z nas ma podobne doświadczenia, więc nie pisz o jakichś tam ludziach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk, To ,że ktoś coś nie upoważnia do wyciągania takich wniosków jakie zawarłeś w 1szym poście tutaj i o to mi własnie chodzi. Nie mam zamiaru rozwodzić się teoretyzować jacy to są inni. Kolega napisał o sobie i pyta czy ktoś z nas ma podobne doświadczenia, więc nie pisz o jakichś tam ludziach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Wiola*, wiadomo każdy boi się chorób więc każdy by napisał o sobie że boi się chorób.ja natomiast zauważyłem taką obsesję u znanych mi okazów zdrowia.może na tym to polega?przeciętny człowiek aż tak się nie zastanawia czy i dla czego boi się chorób tylko na łeb na szyję szuka lekarza jak coś mu się stanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Wiola*, wiadomo każdy boi się chorób więc każdy by napisał o sobie że boi się chorób.ja natomiast zauważyłem taką obsesję u znanych mi okazów zdrowia.może na tym to polega?przeciętny człowiek aż tak się nie zastanawia czy i dla czego boi się chorób tylko na łeb na szyję szuka lekarza jak coś mu się stanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Wiola*, wiadomo każdy boi się chorób więc każdy by napisał o sobie że boi się chorób.ja natomiast zauważyłem taką obsesję u znanych mi okazów zdrowia.może na tym to polega?przeciętny człowiek aż tak się nie zastanawia czy i dla czego boi się chorób tylko na łeb na szyję szuka lekarza jak coś mu się stanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja się wbiję w dyskusję :) Każdy ma jakieś słabości, a u mnie w życiu też nie było tak, że byłem brylantowego zdrowia. Jako dziecko cierpiałem z powodu alergii. Non stop miałem niegojące się rany na wyprostnych doni, zgięciach, rany pod uszami. Wyglądałem jak zombie. Do tego dochodziły duszności, które w tamtych czasach kończyły się na pogotowiu i tak był od wiosny do sierpnia. Reszta roku upływała z AZS i infekcjami górnych dróg oddechowych. Nie traktuję alergii i AZS w ogóle jak choroby - miałem ją całe życie i się z nią zaprzyjaźniłem. Mimo wszystko żyłem z nią zupełnie normalnie. U mnie fobia przed chorobami to efekt dosyć tragicznych okoliczności życiowych, kiedy na nowotwór umierała moja babcia, która mieszkała z moją rodziną od mojego urodzenia i kilka dosyć poważnych historii szpitalnych mojej matki i siostry kiedy byłem dzieckiem. Potem doszły stresy trwające ponad 7 lat - walka z ZUS i US gdyż wyrolował mnie wspólnik zostawiając wielotysięczne długi, rozpad pierwszego związku z którego wyszedłem jak stałem, bardzo stresująca praca. Potem było trochę spokoju ale pech się odezwał jeszcze raz i miałem powtórkę z rozrywki, kiedy jeszcze się nie zagoiły stare rany - kupiłem mieszkanie, które okazało się koszmarem, trwałem w stanie zawieszenia przed kilka miesięcy gdy sprawa skończyła się w sądzie i dostałem fangę, bo przecież w sądach nie ma co liczyć na sprawiedliwość, tylko na trzymanie się norm prawnych - dodam, że budynek w którym mieszkam to przedsionek piekieł - zatajono to przede mną - nikt tu nie wytrzymuje dłużej niż 1,5 roku bo jest bardzo miły sąsiad socjopata. Pan pisał donosy na mnie do pracy, do urzędów i tak dalej. Zaostrzyło mi się AZS więc lekarz zalecił mi na doraźnie ENCORTON - a ja przekombinowałem i przyjmowałem go stale przez ponad 2 lata w dawkach po 60 mg na dzień. Po prostu kiedy go odstawiałem to mi się pogarszało do tego stopnia, że nie miałem twarzy. Efekt - dostałem półpaśca. Pan doktor był na tyle miły, że powiedział mi, iż w moim wieku 31 lat to się nie zdarza i mam do wyboru np białaczkę i inne choroby które nie dają ludziom szans. Poszedłem z trzema krostkami a wyszedłem z receptą na trumnę. Potem była już tylko równia pochyła. W marcu zeszłego roku zeszła z tego łez padołu bardzo bliska mi osoba... Resztę napisała nerwica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×