Skocz do zawartości
Nerwica.com

Żona szantażuje mnie samobójstwem


Rekomendowane odpowiedzi

W końcu dorosłem do tej decyzji. Ponieważ po 12 latach małżeństwa nadal nie dogadujemy się z żoną, postanowiłem ją opuścić. Wcześniej mieszkaliśmy z teściami. Ponad rok temu postanowiliśmy się wyprowadzić z miasta i zamieszkać na wsi, 50 km od miasta. Ja jednak pracuję w mieście, żeby nie stać 3 godziny w korkach muszę wstawać o 4:00 rano a wracać już po zmroku. Dodatkowo wydaje sporo pieniędzy na paliwo i nie będąc na miejscu w mieście przepada mi część zleceń. Dodatkowo gdy wracam, muszę wszystko robić w domu, gotować, sprzątać, naprawiać. Wiem, że są prace typowo męskie, ale jest też dużo rzeczy, które kobieta będąc cały dzień w domu może zrobić. JEdnak moja żona zawsze wychodziła z założenia, że przewróciło się niech leży. Z pracą też był problem. Facet powinien pracować, bo dla niej nie ma pracy. Nie mogliśmy się też dogadać co do powrotu do miasta i wynajęcia mieszkania (biorąc pod uwagę koszty wynajmu domku na wsi + koszty dojazdów + czas stracony na dojazdy to wg mnie jednak powrót do miasta byłby rozsądną decyzją).

Nie mogąc się dogadać zacząłem coraz częściej nocować u mojej matki (Nie, nie jestem synkiem mamusi. Mama zawsze była zaborcza w swojej matczynej miłości i nadopiekuńcza, a ja tego nie akceptowałem, więc mieliśmy zawsze sporo konfliktów. Ale matka to matka, jakby nie było źle zawsze pomoże). W końcu się do niej przeprowadziłem i jestem na etapie szukania mieszkania dla siebie. Zaproponowałem też, że skoro nie możemy się w żaden sosób dogadać, to powinniśmy jak dorośli ludzie podjąć decyzję o rozwodzie.

Moja żona została sama na wsi. Przez miesiąc był spokój, ale teraz przestaje sobie radzić więc dzwoni do mnie i mówi, że ją zostawiłem, że ona nie jest w stanie za to płacić i nic tam zrobić i mam wrócić. Jak jej mówię, żeby zrezygnować z wynajmu na wsi, to mówi, że jej się tam podoba i że do miasta nigdy nie wróci. No i grozi mi, że jak ja nie wrócę na wieś żeby z nią być to sobie coś zrobi, bo ona już nie może tak żyć i sobie nie radzi.

Właściwie to nie wiem co mam robić. Rozpad naszego małżeństwa zaszedł już tak daleko, że ja nie chcę dalej spadać na dno i być ciągnięty w dół przez drugą osobę, która postanowiła żyć życiem nijakim i nic nie chce z tym zrobić. Nie mam zamiaru dalej z nią żyć. Chcę iść do przodu. Jednak nie zależy mi na jej krzywdzie, a tym bardziej śmierci. Ale co mam zrobić. Jeśli na jej szantaż będę tam wracał, to będzie to robiła ciągle. Nie mogę chyba też za każdym razem dzwonić na policję, że moja żona być może się zabije dziś wieczorem, bo musiałbym robić to codziennie. Ja się denerwuje i nie śpię w nocy. Ona jest niereformowalna, nic nie daje sobie wytłumaczyć. Na każdą propozycję potrafi podać 100 argumentów na nie (szkoda, że nigdy nie jest tak kreatywna z pozytywnym nastawieniem). Jak mam rozwiązać ten problem ????

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam szantażowana samobójstwem. Wchodziłam w to bo po prostu bałam się o życie syna. Czym bardziej wchodziłam tym bardziej syn sterował mną jak marionetką. Bardzo trudno było to uciąć. Strach o bliską osobę paraliżuje. Przestał mnie straszyć gdy przestałam ulegać, nie mógł wymusić na mnie juz jakiś zachowań, działań więc dał spokój. Była to po prostu manipulacja dla uzyskania określonego celu. Nie znaczy to jednak, że mój syn nie ma myśli samobójczych. Jak się nie leczy to ma. Tak szczerze mówiąc wygląda mi na to, że Twojej żonie skończyły się pieniądze? Czasem trzeba emocjonalnie się odciąć. Wiem, że to trudne bo strach robi swoje. Może warto abyś porozmawiał z jakimś psychologiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jancio22000, ja myślę że zabrakło między wami szczerej rozmowy. Tak usiąść i pogadać co Ty czujesz co ona czuje. Co Ty zamierzasz co ona zamierza. Jak wspólnie rozwikłać ten problem. Bo zrozumiałam że Ty sobie poszedłeś i już. Do tej pory zgadzałeś się żonę utrzymywać i mieszkać na wsi. Ona może czuć się beznadziejnie bo nie ma bliskich wokół siebie ani pracy. Masz prawo do swojego zycia i masz prawo ją zostawić ale myślę że zabrakło miedzy Wami szczerej rozmowy o konkretach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jancio22000, odejdz i tyle. Nawet jezeli cos sobie zrobi czy to Twoja wina, nie. Po prostu kobieta myslala, ze wiecznie bedzie siedziec na Twoim utrzymaniu i bedzie Toba dyrygowac. Dlatego kazda kobieta powinna pracowac, zeby chociazby w razie rozwodu miec swoje pieniadze, a nie czepiac sie o to faceta jak bluszcz. Skladaj papiery o rozwod.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniołem to ja też pewnie nie jestem. Ale przez te wszystkie lata obudziło się we mnie tyle negatywnych emocji, że czasami sam siebie nienawidzę.

Byłem w weekend u żony na wsi. Ja rozumiem, że wielu rzeczy kobieta nie zrobi, bo fizycznie nie jest w stanie czy brak jej umiejętności technicznych. Ale u mojej żony jest to na zasadzie przewróciło się, niech leży. Więc teren wokół domu wygląda jak po przejściu huraganu. Porozrzucane dywany, które kiedyś miały być wyczyszczone, puszki po piwie, puszki po psiej karmie, ciuchy, obrusy i firanki, które kilka miesięcy temu zostały uprane i poleciały z wiatrem. Pamiętam jeszcze jak u teściów mieszkaliśmy to było tak, że żona zjadała obiad, zostawiała brudny talerz na stole i sobie szła. Miałem nadzieję, że jak w końcu zamieszkamy sami to coś się zmieni. Nie zmieniło się:( A ja już nie chcę walczyć i wierzyć, że może być inaczej. Moja nadzieja zbyt wiele razy umarła.

Co do kosztów mieszkania na wsi, to rozmowa i przytaczanie argumentów jakichkolwiek nic nie daje. Przypomnę, płacimy 1000zł za wynajem + prąd, moje koszty dojazdu do miasta to minimum 1000zł. Jedzenie kupuje ja, bo żona wiecznie nie ma kasy - poza kasą na fajki i kilka puszek piwa dziennie, ale "to jej kasa i nic mi do tego". Żona robi teraz jakieś korekty tekstów, korzysta z internetu, ale ponieważ to zadupie to każda strona ładuje się 2 godziny jeśli nie przerwie połączenia. Składaliśmy się na pół na wynajem, ale na pół na zasadzie ona daje 500zł, ja daje 500zł a jeśli chodzi o dojazdy to mój problem, nikt mi jeździć nie każe. Czyli mnie to kosztuje w rzeczywistości 1500zł. Troszkę dołożę i mm w mieście wypasione mieszkanko. Mówię jej o tym, awantura, bo ona w bloku nie będzie mieszkała. Ona musi mieszkać w domu. Mówię, że mieszkanie na wsi w naszym przypadku mija się z celem, awantura bo ja ją zostawiam, ona chce być ze mną, ale na zasadzie że ja z nią mieszkam na wsi. Mówię, że ja nie chcę pracować tylko na dojazdy, awantura, bo jestem materialistą. A jak na razie to ja jestem przez to psychicznym wrakiem.

 

-- 04 lut 2013, 21:12 --

 

Jeśli chodzi o mnie. Miąłem indywidualne zajęcia z psychologiem, dawno temu, po różnych awanturach poszedłem, żeby zobaczyć jak w rzeczywistości źle jest ze mną. Zaliczyliśmy też 2 razy terapię małżeńską. Miałem też jakieś oszczędności, które miałem od zawsze, odkąd pamiętam, takie oszczędności na wypadek wojny, głodu i nieuleczalnej choroby. Złamałem swoje zasady i już nie mam tych oszczędności, bo postanowiłem ratować jakieś, jak mi się wydawało trudne sytuacje w naszym związku.

Czy kocham żonę. Chyba po tym wszystkim co się wydarzyło już nie potrafię. Nie jest jednak łatwo po 12 latach bycia z kimś (nawet jeśli było często źle) po prostu powiedzieć dzisiaj o godz. 14:00 koniec i się wyłączyć. Czy mam wyrzuty sumienia. Tak, bo czasami myślę, że jeśli dorósłbym do tej decyzji wcześniej, to byłoby to korzystne dla mnie i dla niej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jancio22000, szczerze mówiąc z Twojego opisu to ja nie ogarniam tego Waszego małżeństwa. Niby jesteście w związku a żyjecie i liczycie się osobno. W sumie to wygląda tak jakbyście byli małżeństwem tylko na papierku i to przez przypadek. Chciałbys pewnie po cichu żeby Ci ktoś współczuł i chcesz lepiej wypaść na tle żony (nie znamy jej wersji wydarzeń ;) ) ale blado jak dla mnie to wypada. Oboje nawarzyliście piwa to oboje je musicie wypić - szczęście w nieszczęściu że dzieciaków nie macie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz, można zawsze też zadzwonić po pogotowie psychiatryczne - być może jej się odechce, jak ją raz zabiorą... też byłam szantażowana. opłaciłam to załamaniem nerwowym będąc w ciąży. koszmar. rozumie, co się dzieje w Twojej głowie. patrząc na swoje doświadczenia z dystansu czasu wiem, że mogłam rozwiązać to inaczej, niż swoim kosztem. są różne sposoby: od szczerej rozmowy, jak powyżej piszą, poprzez mediacje małżeńskie no i ten psychiatryk. najlepiej w takiej kolejności :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanowiło mnie trochę to rozliczanie pieniędzy pomiędzy dwoma osobami, które są w związku małżeńskim i obowiązuje je wspólnota majątkowa. Chyba, że podpisywaliście intercyzę. Dziwi mnie to składanie się na wynajem. To wy w końcu jesteście małżeństwem, czy dwiema zupełnie odrębnymi, obcymi sobie osobami?

Piszesz,że żona ma na fajki i kilka puszek piwa dziennie. Jest alkoholiczką?

Na razie to mi wygląda na to, że po prostu dopóki mieszkaliście u teściów, to nic ci nie przeszkadzało, a teraz nagle ją zostawiasz i masz ją gdzieś, tłumacząc to tym, że nie pracuje , chce zostać na wsi i nie umiecie się dogadać. A wcześniej pracowała?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie, to skoro Twoja żona mówi o samobójstwie to może ma problem, może potrzebuje pomocy. Może trzeba ją zaprowadzić do specjalisty.

Ja rozumiem to tak, że Ty chcesz iść do przodu, a choroba Twojej żony Ci w tym przeszkadza. Więc chcesz się jej pozbyć i zacząć żyć.

Nie wiem, nie znam prawdy, ale małżeństwo nie na tym polega.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlamnie tez to dziwne to składanie sie razem,albo jesteście razem i macie wspólne wydatki albo żyjecie jak wspólokatorzy ,którzy tylko placą razem za wynajem, ona ma swoje na fajki i wpiwo ty swoje na dojazdy, to nie zwiaązek tylko jakiś chory układ.

Dodatkowo puszki po piwe , puszki po karmie dla psów, jakis bajzel na kólkach a nie kochające sie małżeńwtwo, pretensje i dziwne zachowania i to narasta i jest ciaągle gorzej a nie lepiej czy ona jest alkoholiczką? :?::? ,dziwnie to wygląda, nie przypomina to zwiazku a jakiś dziwaczny układ ekonomiczno-seksualny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dla mnie to nie jest dziwne - znaczy, może inaczej - u mnie w związku jest tak, że każde z nas zarabia, każdy ma osobne konto i jest podział opłat - ja płacę za rachunki i jedzenie - ty za mieszkanie i auto - oczywiście jeśli komuś zabraknie drugie dokłada, ale mi przy całkiem wspólnym koncie ciężko byłoby kontrolować wydatki. Ni dziwi mnie też składnie się na pół za wynajem .... co was tak oburzyło?

 

Dziwne dla mnie to jest - skoro ona nie chce iść na absolutnie żadne ustępstwo, nie chce znaleźć pracy, rozmowy nie dają sensu, ja z takim podejściem bym się nie męczyła.... papiery o rozwód i miłego życia. A jak dla mnie agusiaww ma zupełną rację.

 

Ewentualnie przeprowadzka pod miasto, na peryferia żeby i ona była zadowolona i Ty byś nie musiał tyle dojeżdżać.

 

Jeszcze jedna kwestia której nie poruszyłeś, co jest nieco przerażające - kochasz ją w ogóle?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość pysiunia
Dziwne dla mnie to jest - skoro ona nie chce iść na absolutnie żadne ustępstwo, nie chce znaleźć pracy, rozmowy nie dają sensu, ja z takim podejściem bym się nie męczyła.... papiery o rozwód i miłego życia. A jak dla mnie agusiaww ma zupełną rację.

 

Ewentualnie przeprowadzka pod miasto, na peryferia żeby i ona była zadowolona i Ty byś nie musiał tyle dojeżdżać.

 

jancio22000, porozmawiaj z żoną jeszcze raz spokojnie. Powiedz o tym, jak Ty widzisz wspólne życie ; Ona - jak to widzi.

Jeśli zależy jej na Tobie, to osiągniecie konsensus.

 

Jeśli ona będzie obstawała "przy swoim" - rozpocznij swoje życie. Szkoda się wspólnie męczyć.

Żyj swoim życiem, realizuj się i walcz o swoje marzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ona nie ma jakiś koleżanek, rodziny z którymi mogłaby o tym porozmawiać? Może jakaś mediacja? Dlaczego aż tak nie chce mieszkać w mieście? Czy sama leczy się u psychologa? Kazanie mężowi całego dnia spędzać w pracy lub na dojazdy tylko dlatego że bardziej podoba jej się na wsi jest dziecinne. Co takiego jest w mieście? Może chciałaby jakiś domek pod miastem? Nie znaleźliście żadnego kompromisu?

Póki co może wracaj do niej na weekendy. Nie jesteś jej chłopcem na posyłki (co już chyba jasno postawiłeś), ale niech wie że ci na niej zależy. Może da się ją jakoś przeforsować do tego miasta mimo tych humorów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam szantażowana samobójstwem. Wchodziłam w to bo po prostu bałam się o życie syna. Czym bardziej wchodziłam tym bardziej syn sterował mną jak marionetką. Bardzo trudno było to uciąć. Strach o bliską osobę paraliżuje. Przestał mnie straszyć gdy przestałam ulegać, nie mógł wymusić na mnie juz jakiś zachowań, działań więc dał spokój. Była to po prostu manipulacja dla uzyskania określonego celu. Nie znaczy to jednak, że mój syn nie ma myśli samobójczych. Jak się nie leczy to ma. Tak szczerze mówiąc wygląda mi na to, że Twojej żonie skończyły się pieniądze? Czasem trzeba emocjonalnie się odciąć. Wiem, że to trudne bo strach robi swoje. Może warto abyś porozmawiał z jakimś psychologiem?

:brawo: Dokładnie. Jeśli jest realne zagrożenie popełnienia czynu to na policje sie takie coś zgłasza a taka osoba powinna się leczyć a nie manipulować otoczeniem dla uzyskania korzyści. Nie może tak wyglądać relacja, ze zrób to tak i tak bo jak nie to sie zabije.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×