Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoza a psychopatia


Lord Cappuccino

Rekomendowane odpowiedzi

Psychoza to coś co się leczy, psychopatii się raczej wyleczyć nie da.

Psychotycy kończą w szpitalach,

.

 

Psychotycy kończą w szpitalach, o ile im się poszczęści.

niekoniecznie i nie wszyscy z tego co mi wiadomo są "chorzy" <- BOŻE! przepraszam za to wszystkich tych tak.zwanych, określonych/zdiagnozowanych, tych "psychotycznych" - którzy NIGDY w szpitalu nie byli i zapewne nie trafią tam, na szczęście. bo nie wiem skąd to "szczęście" i z czym ono by wiązać się miało, toto "o ile im się poszczęści" - w czym Ty to szczęście widzisz i gdzie lub w których szpitalach ono? zabawa to być może dla wszystkich psycho-pacjentów - coś jak w dzieciństwie, w chowanego: POSZUKAJ SZCZĘŚCIA! w izolatce być może w kaftanie, w tableteczkach strzykaweczkach ... no no.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychopaci mogą wyuczyć się empatii na terapii - efekt jest zależny od konkretnego przypadku, ale jest możliwym zmienienie swojego sposobu myślenia, tj. pewnej dozy zaufania wybranym ludziom, czy zrozumienie, że jednak inni ludzie są potrzebni w życiu, lub jak wiele satysfakcji może dać głębsza relacja. Jednak tendencje kalkulacyjne zawsze trochę zostaną -----> mówię o znanym mi przypadku bliższego kolegi w wieku 20 lat. Ma on dość odmienne poglądy na świat i trochę nawet dziwaczne postrzeganie. Udało mu się jak dotąd odkryć, że relacja przyjacielska z drugim mężczyzną, może być bardzo cenna i wspierająca. Jednak ciągle ciężko porusza się w sferze emocjonalnej. Dalej jest trochę nastawiony na korzyści z tej relacji - wymiany poglądów i cennych informacji, które może ode mnie uzyskać. Gorzej ma w relacjach z kobietami, które traktuje bardziej jako ,,maszyny", z którymi zupełnie nie ma sensu wchodzić w relacje, oprócz seksu.

Jest do tego trochę narcystyczny, czasami mówi o sobie jak o ,,nadczłowieku".

Rozpoczął terapię nie ze względu, aby ,,się leczyć" - myślę, że psychopaci nigdy nie rozpoczną terapii z tego powodu. On ją rozpoczął, aby zgłębić wiedzę o samym sobie - z ciekawości, aby móc się lepiej rozwinąć. Jak chcecie namówić kogoś takiego na terapie, to właśnie ten argument będzie najbardziej kuszący - polepszenie swoich umiejętności komunikacji, które można też wykorzystać do celów manipulacyjnych. A doświadczony terapeuta od razu się pozna i można zacząć pracę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapia to raczej dla socjopatów, psychopaci mają uszkodzony bądź nieprawidłowo rozwinięty mózg, terapia nie pomoże.

 

Mówiąc, że terapia nie pomoże, bo psychopaci mają uszkodzony mózg, opierasz to na jakiś znanych Ci przypadkach, czy wiedzy z internetu? Pytam, bo jestem bardzo ciekaw, dlaczego terapia nie pomogła osobom, które zapewne masz na myśli? Z tego co ja wiem, to jednak terapia, przy odpowiednim nastawieniu kogoś zainteresowanego, przynosi mniejsze lub większe, lecz z całą pewnością dobre, zmiany.

Trochę zatem ciężko mi uwierzyć, że terapia nie pomoże. Gwoli prawdzie, z 100% książkowym psychopatą jeszcze się nie spotkałem - każdy z nich jest inny i wyjątkowy, oraz z mojego doświadczenia wynika, że do każdego z nich da się dotrzeć i jakoś pomóc.

Nawet jeśli biologia jest ważna, w tym wypadku mówisz, Marku, o uszkodzeniu mózgu - to czy nie jest głupstwem ignorować wpływu wychowania, lub środowiska? Chociażby i ten wpływ był niewielki, to nierozsądnie jest mu przeczyć.

Nie sposób też przemilczeć faktu, że pod wpływem psychoterapii zachodzą zmiany w naszym mózgu - a więc tworzą się nowe połączenia, zmienia się sposób postrzegania, a także same emocje, co wiem po sobie samym.

 

Jednak śmiem twierdzić, że mimo tego wszystkiego, moja wiedza na temat osób z psychopatią, jest bardzo mała. Chętnie dowiem się więcej, a zwłaszcza cennym będzie mi Twoje własne doświadczenie, drogi Marku. Więc czekam na odpowiedź

 

Pozdrawiam,

Jakub

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co ja wiem, to jednak terapia, przy odpowiednim nastawieniu kogoś zainteresowanego, przynosi mniejsze lub większe, lecz z całą pewnością dobre, zmiany.

Trochę zatem ciężko mi uwierzyć, że terapia nie pomoże. Gwoli prawdzie, z 100% książkowym psychopatą jeszcze się nie spotkałem - każdy z nich jest inny i wyjątkowy, oraz z mojego doświadczenia wynika, że do każdego z nich da się dotrzeć i jakoś pomóc.

 

Psychopatia o podłożu organicznym jest nieuleczalna. Ta o podłożu środowiskowym poddaje się terapii, jednak z trudem, ponieważ psychopata najczęściej nie chce się leczyć.

 

Możemy mieć też do czynienia z osobą, która ma zaburzenia tego typu o podłożu organicznym, jednak odpowiednie wychowanie i pozytywnie oddziałujące środowisko sprawiły, że typowo psychopatyczne zachowania rozwinęły się w małym stopniu, jednak jest to rzadkość, bo podłoże organiczne charakteryzuje się zmniejszoną ilością istoty szarej oraz zredukowanym obszarem limbicznym, przy czym zmiany te postępują wraz z wiekiem.

 

Nie sposób też przemilczeć faktu, że pod wpływem psychoterapii zachodzą zmiany w naszym mózgu - a więc tworzą się nowe połączenia, zmienia się sposób postrzegania, a także same emocje, co wiem po sobie samym.

 

Tyle tylko, że psychopata nie posiada sumienia, ani emocji, które są dobrze znane zdrowym ludziom. Psychoterapia opiera się poniekąd na manipulacji i uświadamianiu chorego o jego problemach, a psychopata posiada bardzo wysoką samoświadomość i nie jest podatny na wpływy, co stanowi największą przeszkodę w leczeniu. Psychopata wie, że jego działania są niemoralne i nie widzi w tym żadnego problemu. Z kolei jeśli problem ma podłoże czysto neurologiczne, to szansa na wyleczenie jest praktycznie zerowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychopatia nie może być o podłożu środowiskowym. Podłoże środowiskowe mogą mieć niektóre cechy dyssocjalne. Jedną z podstawowych cech psychopatii jest niezdolność do strachu/lęku, a takim trzeba się urodzić, ewentualnie doznać uszkodzenia mózgu.

 

Każda postać dyssocjalności może mieć podłoże środowiskowe, dlatego najczęściej występującym, błędnym stwierdzeniem jest np. że psychopatą się rodzisz, a socjopatą się stajesz.

 

Niezdolność do odczuwania strachu czy lęku również może zostać wykształcona.

 

Zacytuję post, w którym wyjaśniłam różnice między poszczególnymi typami:

 

Scharakteryzuję (w wielkim skrócie) 3 poszczególne przypadki osobowości dyssocjalnej.

 

1. Osoba dyssocjalna, posiadająca cechy aspołeczne - w mniejszym stopniu niż otoczenie przywiązuje wagę do emocji, intensywniej skupia się na własnej osobie, zdarza jej się postępować nieodpowiedzialnie, nie zważając na konsekwencje, posiada sumienie, jednak jej uczucia są skierowane na wybrane, szczególne osoby np. na członków rodziny. Osoba przejawiająca cechy dyssocjalne może mieć problemy z kontaktami interpersonalnymi ze względu na deficyty emocjonalne, mimo iż jest zdolna do ich odczuwania. Problemy mogą również wynikać z podatności na frustrację i braku cierpliwości.

 

2. Socjopata - osoba, u której cechy dyssocjalne są w znacznym stopniu widoczne - rzadko kiedy okazuje prawdziwe uczucia, potrafi je w pewnym stopniu kontrolować, np. żywić wybrane emocje do konkretnych osób, jednak nie mieć ich w ogóle wobec innych. Socjopata jest zdecydowanie nastawiony na hedonizm, rzadko kiedy zwraca uwagę na innych, potrafi manipulować otoczeniem, jednak napotyka na pewne problemy w kontaktach z ludźmi. Jest zdolny do odczuwania lęku i strachu, jednak dzieje się tak, gdy wystąpią bodźce silniejsze od tych, przy których strach odczuwają normalni ludzie. Socjopata jest o wiele bardziej podatny na frustrację i napady agresji niż osoba nr 1, poszukuje on bodźców, które zazwyczaj dostarczają mu sytuacje, w których używa przemocy.

 

3. Psychopata - osoba o największym nasileniu i liczbie cech dyssocjalnych - odczuwa przewlekłe znudzenie, wciąż poczukuje coraz to intensywniejszych bodźców z racji tego, że zwykłe rzeczy nie wywołują w nim żadnych emocji; nie jest zdolny do odczuwania miłości, troski, współczucia, nie posiada sumienia, całe jego działanie jest podporządkowane egoizmowi, mimo to niemal idealnie wpasowuje się w otoczenie, zachowuje dobre relacje z innymi ludźmi, poddając ich ciągłej manipulacji. Psychopata nie odczuwa lęku, a strach występuje u niego tylko w bardzo wyjątkowych sytuacjach, w których pojawia się np. ewidentne zagrożenie życia, choć i wtedy jest on w stanie doskonale kalkulować, zachować trzeźwość umysłu i podejmować się działań bez zważania na ryzyko. Psychopata nie toleruje zwlekania, preferuje wszelkie sytuacje dynamiczne, szybko i agresywnie reaguje na najdrobniejsze bodźce.

 

 

Jeszcze raz podkreślam, że wszystkie przypadki mogą mieć podłoże organiczne, ale nie muszą. To, czy sklasyfikujemy kogoś jako socjopatę czy psychopatę, zależy od nasilenia i ilości występujących cech dyssocjalnych. Wielu psychopatów nie posiada zmian w badaniu pozytonowej tomografii emisyjnej, mimo iż uplasowali się bardzo wysoko na skali Hare'a.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To pytanie ma mniej więcej taki sam wydźwięk jak pytanie "skąd się biorą dzieci?".

 

Cechy adaptacyjne wykształcają się pod wpływem działania środowiska. Otoczenie się zmienia, a więc osobnik musi zyskać nowe cechy, by się zaaklimatyzować. Tak działa ewolucja, nie tylko ta podstawowa, której jesteśmy wynikiem, ale i psychologiczna ewolucja osobowości.

 

Zdrowa osoba poddawana czynnikowi, który wywołuje stres, z czasem stanie się na niego odporna. Dana sytuacja stresowa będzie dla niej znana i na tym polu będzie się czuła bezpiecznie. Jeśli jednak postawimy tę samą osobę w innej, nieprzewidzianej sytuacji, okaże się, że również sobie poradzi. Nie będzie tak dobrze jak w pierwszym przypadku, ale jej doświadczenie i metody radzenia sobie z lękiem czy strachem będą skutkować większym opanowaniem i klarownością myślenia.

 

Teraz weźmy osobę o cechach dyssocjalnych, która jest predysponowana do braku odczuć tego typu, jednak występują one u niej, bo środowisko, w jakim się wychowywała, nie nasiliło u niej tej dyssocjalności i nie pogłębiło deficytów emocjonalnych. W sytuacjach wzmożonego napięcia osoba już na starcie będzie przejawiać mniejszą skłonność do reakcji typowych dla bycia poddawanym silnym (dla zdrowej osoby) bodźcom. Jeśli pozostawimy osobę dyssocjalną w środowisku, w którym ciągle będzie narażona na atak, wykształci umiejętność skutecznej obrony, ale i własnego, pozbawionego strachu i zahamowani ataku. Dokładnie w ten sposób ewoluuje struktura osobowościowa psychopatów, którzy nie urodzili się z anatomicznymi defektami mózgu.

 

Nie można tego zastosować dla wszystkich przypadków ze względu na występowanie ekstremów dodatnich i ujemnych w całkowitym rozkładzie, ale fakt jest taki, że każda osoba z cechami dyssocjalnymi jest predysponowana do konkretnych zachowań, a te są determinowane przez odczuwane emocje, które podlegają zmianom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zadam pytanie bo zawsze byłem ciekawy. Czy jeśli psychopatą się nie jest (nie ma podłoża organicznego) to czy możliwe jest żeby społeczeństwo sobie takiego człowieka "wyrobiło" na psychopatę? Albo nawet ta mniejsza część, środowisko. Czy psychopata może wtedy zawdzięczać innym normalnym ludziom swoją chorobę/zaburzenie? Mówię tu o typie takiego osobnika: przeżycia wpędzające w lęk, wykształconej osobowości na zawiłych relacjach, skłonnego do zabijania ludzi, czującego wszechobecne zagrożenie, poczucia adrenaliny non stop i poszukiwanie jej aby podbić, ALE kochającego swoją rodzinę. Czy możliwa jest umiejętność posługiwania się pozytywnymi uczuciami w psychopacie? Ale zapewne nie jest w takim razie psychopatą, to tylko taka hipoteza. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem. Skoro da się w jedynym kierunku to i w drugim też powinno. Szczególnie jeśli życie Cię tego nauczy, takie bardzo pokrętne, anormalne. Może nie do końca psychopata. Ale czy możliwe jest mieć kilka cech psychopaty nie będąc nim ? Do tego mogą dochodzić bardzo silne i zmieniające świadomość substancje psychoaktywne. Które jednak mają wpływ!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście będąc schizo prostym często czułem się jak psychopata więc pewnie niektóre cechy mieliśmy (bo nie mamy) wspólne. Teraz po prostu czasem zachowuję się jak wariat w pobliżu ludzi których znam i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy jeśli psychopatą się nie jest (nie ma podłoża organicznego) to czy możliwe jest żeby społeczeństwo sobie takiego człowieka "wyrobiło" na psychopatę?

 

Wtedy mamy do czynienia z psychopatią o podłożu nieorganicznym, ale żeby faktycznie "wyrobić" psychopatię, potrzeba silnych bodźców w przedziale wiekowym 3-10. Nie ma jednak czegoś takiego jak "popadnięcie" w psychopatię np. w wieku 30 lat z powodu jakiejś sytuacji. Środowisko całe życie oddziałuje na człowieka i zmienia jego psychikę, ale psychopatia to bardzo stabilne, mocne i trwałe zaburzenie. Nie da się jej od tak "wyhodować".

 

Czy psychopata może wtedy zawdzięczać innym normalnym ludziom swoją chorobę/zaburzenie?

 

Jeśli mówimy o dziecku, które posiada osobowość dyssocjalną na wysokim szczeblu w wyniku działań np. rodziców i dorastając zaczyna wykazywać cechy psychopatyczne, to tak, można powiedzieć, że w pewnym sensie zawdzięcza innym ludziom swoje zaburzenie, ale na pewno nie byli to normalni ludzie, skoro odpowiadają za tak poważne zaburzenie.

 

Mówię tu o typie takiego osobnika: przeżycia wpędzające w lęk, wykształconej osobowości na zawiłych relacjach, skłonnego do zabijania ludzi, czującego wszechobecne zagrożenie, poczucia adrenaliny non stop i poszukiwanie jej aby podbić, ALE kochającego swoją rodzinę.

 

To nie psychopata. Może być socjopatą, bo oni mają jeszcze jako taką zdolność do odczuwania miłości.

 

Osobiście będąc schizo prostym często czułem się jak psychopata

 

Wykazywałeś co najwyżej cechy osobowości, które są obecne przy dyssocjalności, ale nigdy nie dowiesz się, jak to jest być psychopatą, funkcjonować w ten sposób, a tym bardziej "czuć się", bo samo odczuwanie czegokolwiek przy tym zaburzeniu jest podważalne.

 

Rozumiem, że to taka groteska - ktoś kogoś nie lubi, budzi się pewnego dnia i chce go zabić, nic innego mu przez głowę nie przechodzi, ma wyjebane na konsekwencje i wtedy mówi "czuję się jak psychopata".

 

Psychoza to stan bez wyjścia, psychopatia to możliwość wyboru, tak mi się wydaje.

 

Skoro tak Ci się wydaje, to przydałyby się argumenty. Najlepiej sensowny opis, dlaczego psychoza jest stanem bez wyjścia, a psychopatia to możliwość wyboru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcę, żeby wowo21975 to scharakteryzował. Głównie pierwsze "psychoza jest stanem bez wyjścia", bo wiadomo powszechnie, że to zaburzenie leczy się farmakologicznie, a z pomocą przychodzi w tym psychoterapia.

 

Dziwi mnie sama nazwa wątku "Psychoza a psychopatia". Jest to sformułowane w taki sposób, jakoby pomiędzy tymi zaburzeniami istniały tak małe różnice, że konieczny jest osobny temat, aby je przedyskutować i ułatwić ich rozróżnienie, podczas gdy oba stanowią wyraźnie oddzielne jednostki chorobowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też NIE! to przeczy, psychopata nie ma uczuć, więc nie umie kochać, a wszystko to wyuczone zachowania od innych, łącznie z uczuciami! Psychopata się uczy od innych, ale nauczyć się być psychopatą?
Wedle wiki kryterium diagnostycznym psychopatii jest deficyt uczenia się, przy czym nie wiem o jaką naukę chodzi tym bardziej, że historia zna wiele osób z tym typem osobowości i cechującej się wysokim intelektem, który słabo koresponduje z kłopotami z nauką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też NIE! to przeczy, psychopata nie ma uczuć, więc nie umie kochać, a wszystko to wyuczone zachowania od innych, łącznie z uczuciami! Psychopata się uczy od innych, ale nauczyć się być psychopatą?
Wedle wiki kryterium diagnostycznym psychopatii jest deficyt uczenia się, przy czym nie wiem o jaką naukę chodzi tym bardziej, że historia zna wiele osób z tym typem osobowości i cechującej się wysokim intelektem, który słabo koresponduje z kłopotami z nauką.

Może chodzi o to, że psychopaci nie nauczą się rozsądnego postępowania w życiu. Ich postępowanie kręci się wokół krzywdzenia innych i "zafiksowaniu" na dążeniu do różnych korzyści w życiu i nie nauczą się innego ani raczej im się nie wytłumaczy, że takie postępowanie jest niewłaściwe, bo ich zdolność do rozsądnego myślenia jest ograniczona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×