Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mieć siebie-najcenniejszy dar


ashley

Rekomendowane odpowiedzi

...bo jak na razie czuje sie wartosciowa tylko wtedy,gdy wiem ze tak postrzegaja mnie inni

Ja też kiedyś popelnilam ten bląd. Bo to jest bląd. Budowanie wlasnej wartości tylko na opiniach innych zawodzi. Bo nigdy nie będzie tak, że wszyscy będą kochać i doceniać ciągle. Jak doceniają i zapewniają o wlasnej wartości to jest ok, ale co jak przestaną? Wlaśnie, dlatego to nie jest dobra metoda. Ja teraz zamierzam sama zbudować swoje poczucie wlasnej wartości. Bo to tak jestAleksa że jak sami akceptujemy siebie i wiemy, że jesteśmy ok, bez względu na opinie innych wtedy jest nam naprawdę dobrze. My sami to podstawa. Ale nie mówię, że opinie innych nie są ważne. Są, ale należy mieć do tego pewnie dystans. Jak już zbudujesz swoją wartość, wtedy inni ją potwierdzą i będziesz milo zaskoczona ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inutka powiem Ci tak. Jak już pisalam ja pokochalam siebie w największym kryzysie, w największej beznadziei. I nie mam żadnych wątpliwości co do tego, czy siebie kocham. Kocham. Możesz mieć mnóstwo wahań, co do siebie, ale do tej milości nie powinno ich być. Jeśli są to może jednak nie pokochalaś siebie tak naprawdę. Bo milość bezwarunkowa nie stawia warunków. Pokocham Cię, jak już będę pewna, że jesteś ok. Nie tak się nie da. Pokochać siebie trzeba ze świadomością wszystkiego co w nas zle. To jest prawdziwa milość. Do siebe samej, do życia i innych spraw możesz mieć masę wątpliwości, ale jak pokochasz siebie to już nigdy bez względu na wszystko nie będziesz chciala przestać. Bo to jest wspaniale ;) A ta sila caly czas w Tobie jest. Mimo, że jest czasem ciężko, zawsze jest w nas coś, co pomoże nam iść do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sensu patrzyć na innych.

 

Bo tak naprawdę wszystko jest subiektywne.

 

I jeżeli nie zmieniamy kierunku - to zawsze będziemy otrzymywać to, co zawsze otrzymywaliśmy.

 

Czasami jest tak, że człowiek coś po drodze gubi.

 

Ale wtedy trzeba się zatrzymać, szybko zawrócić, zabrać to, co się utraciło i iść dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od czasu jak doprowadziłam siebie do siebie to z całą pewnością mogę powiedzieć , jest to najcenniejszy dar. Wiedzieć z całą pewnością że się jest całkowicie odpowiedzialnym za swoje czyny, decyzje i móc się śmiać nawet do samej siebie z siebie. ;) Pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja to czasami mam wrazenie ze obcowanie samemu z soba(w moim przypadku)jest lepsze niz z innymi ludzmi...moze dlatego ze mam tez specyficzne poczucie humoru i najjbardziej to ja rozsmieszam sama siebie:)zawsze bylam wesolkiem, kiedy przestalam sie smiac z glupotek wiedzialam ze cos jest nie tak teraz ostatnio juz po 2 tyg.leczenia haham na nowo:)to jest jakis znak!

 

Moim duzym problemem bylo to ze w srodku dzialo sie zemna calkiem co innego niz na zewnatrz nie uwalnialam emocji teraz jest juz lepiej jakie to szczescie dotrzec chociaz ta minimalna roznice w zmianie na lepsze:)BYC KIMS-BYC SOBA

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:19 pm ]

dopoki nie pokochasz siebie bedziesz miala problem z kochaniem innych!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashley!ti jak na swoj wiek to kumata dziewuszka jestes:)respect!

 

teraz to wam powiem ze jest coraz lepiej ale wczesniej to ja mialam straszne paranoje zwiazane z otoczeniem wydawalo mi sie ze wszyscy sie na mnie patrza wszyscy oceniaja kazdy moj ruch nie moglam sie wogole wyluzowac!tym bardziej ze wrogie spojrzenia Szczeciniakow-specyfika:P co tez doprowadzalo do tego ze przestawalam byc soba i czuc wrogosc wobec innych jak taki alien bylam :)teraz jest lepiej Latwiej milosc w nienawisc jest zamienic niz odwrotnie ja zmieniam swoja nienawisc w milosc i chce zyc dla innych jak Bob Marley mam misje:):) aaa ja przestaje zwracac uwage na tych wszystkich ulicznych statystow......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashley!ti jak na swoj wiek to kumata dziewuszka jestes:)respect!

Dzięki ;)

 

teraz to wam powiem ze jest coraz lepiej ale wczesniej to ja mialam straszne paranoje zwiazane z otoczeniem wydawalo mi sie ze wszyscy sie na mnie patrza wszyscy oceniaja kazdy moj ruch nie moglam sie wogole wyluzowac!

z tego co widze to masa osob tak ma, spoko nie jestem sama :) dopiero niedawno udalo mi sie to olac

aaa ja przestaje zwracac uwage na tych wszystkich ulicznych statystow......

i bardzo dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tym bardziej ze wrogie spojrzenia Szczeciniakow-specyfika:P co tez doprowadzalo do tego ze przestawalam byc soba i czuc wrogosc wobec innych jak taki alien bylam :)teraz jest lepiej

Mam tak samo jak Ty! Wrogie spojrzenia tez dostrzegam, nie tylko w Szczecinie;), ale to chyba nie zależy od miejsca tylko od naszego nastawienia. Jak mam dobry humor, to niech sobie inni będą źli albo wrodzy, nie przejmuję sie tym Z tym, że rzadko mam takie dobre dni. Jak sobie z tym radzisz? Bo napisałaś, że jest lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę się doczekać chwili, jak będę potrafila olać takich ludzi. Poprostu olać i nawet nie poświęcać im uwagi przez sekundę. Nie są tego warci. A jak ktoś mnie chamsko zmierzy i mi się to nie spodoba to ja też go zmierzę. I nie będę już patrzyla na to czy komus się coś nie podoba. Jak Ci się cos nie podoba to nara ode mnie. Na szczęscie jest masa fajnych ludzi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was wszystkich, długo nie wchodziłam na forum bo czułam się raczej dobrze no i dzis tak z ciekawosci przeczytałem ten temat. Jestem po półrocznej psychoterapii, teraz staram sie radzic sobie sama. Leków nigdy nie zdecydowałam sie wziac i nie wezme. Mysle ze byla to dobra decyzja. W tej chwli natomiast pracuje intensywnie nad tym o czym pisze Ashley- nad samoakceptacja. Myślę, również po przeczytaniu paru książek (w tym "6 filarów poczucia własnej wartości"- polecam- dobra:), że samoakceptacja jest kluczem do wyleczenia nerwic i lęków. Czasami udaje mi się już zrzucac maskę i zachowywac sie tak jak chcę, być taką jaką jestem na prawde. Ale to niełatwy proces-wciąż muszę walczyć z pewnymi autodestrukcyjnymi mechanizmami które we mnie drzemią-nawet nie wiecie ile dni człowiek może spedzic oszukując samego siebie, starając sie zdobyć aprobatę i miłość otoczenia, rezygnując z siebie- zapomnając czego tak na prawde chce, co myśli i -co gorsza- co czuje..., po czasie zdając sobie sprawe ze na pytania "co sadzisz ?" "podoba ci sie"? "cieszysz sie?" a nawet tak banalne jak "jaki jest twój ulubiony kolor"? itp. nie wie co odpowiedziec. Staram sie przekonywać się że jestem fajna własnie taka jaka jestem, bez chorobliwej potrzeby akceptacji, przypodobania się innym itd. Trudne to, ale walka ta jest chyba warta zachodu- w nagrodę dostajesz to o czym pisała Ashley- komfort bycia SOBĄ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nasz problem polega na tym że uznaliśmy że rzeczy które robimy są nam nie potrzebne bo sprawiały nam czasem ból z którym nie mogliśmy sie pogodzić teraz trzeba sie na nich skupić i pokochać zobaczyć że są fajne i potrzebne nam a co tam że boli nich boli ale przynajmnie wiesz że żyjesz naprawde

tak sie czasem mówi boli to znaczy że żyjesz haha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to niełatwy proces-wciąż muszę walczyć z pewnymi autodestrukcyjnymi mechanizmami które we mnie drzemią-nawet nie wiecie ile dni człowiek może spedzic oszukując samego siebie, starając sie zdobyć aprobatę i miłość otoczenia, rezygnując z siebie- zapomnając czego tak na prawde chce, co myśli i -co gorsza- co czuje..., po czasie zdając sobie sprawe ze na pytania "co sadzisz ?" "podoba ci sie"? "cieszysz sie?" a nawet tak banalne jak "jaki jest twój ulubiony kolor"? itp. nie wie co odpowiedziec

Jak już dochodzisz do tego momentu że zadajesz sobie te pytania czujesz się koszmarnie. Czujesz że nie masz siebie. To się wiąże od razu z tym, że życie staje się niekonkretne, tracimy grunt pod nogami i jest nieciekawie. No ale potem mamy szansę na odzyskanie tego co straciliśmy. Ja się cieszę, że wreszcie znam prawdę i nie tkwię już w tym oszukiwaniu i olewaniu samej siebie.

 

 

Inutka trzymamy kciuki ;) i fajnie że zrobilaś następny krok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

meskalina,no przychodzi taki moment,ale nie zauważyłaś,że coraz łatwiej jest ci się pozbierać?Ja zauważyłam,że moje doły i nerwicowe dolegliwości,to już tylko krótkie epizody.Nie tak jak do niedawna-ciągnące się miesiącami bez żadnego światełka nadziei.Może jest coś,z czym nie rozliczyłaś się tak do końca i co powoduje nawroty?Ja też miewam takie chwile rozterki,że chyba nigdy z tego nie wyjdę,ale to tylko chwile.Wiem jaki powód mnie trzyma jeszcze przy nerwicy i depresji-i muszę się tego pozbyć.Zrób sobie i ty taki " rachunek sumienia",a na pewno znajdziesz to "brakujące ogniwo".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×