Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasze małe i wielkie sukcesy !! :)


Aga1

Rekomendowane odpowiedzi

Piotrek ja ostatnio też tak mam, jak jade gdzieś wypocząć to wracam urobiona jak wół i marze tylko o tym żeby odpocząć :D Zastanawiam sie czy mam jechać na wakcje bo chyba to nie ma sensu. Ciągle czuje sie zmęczona ale najlepsze to jest to że nie mam czasu sie położyć tak sobie wszystko organizuje..ja to jakaś masochistka jestem :D

Monika ja też miałam wczoraj atak paniki..oj dawno nie miałam takiej schizki jak wczoraj..Chciałam sie wkręcić w swoje stare strachy ale uświadomiłam sobie że w 95% tego czego sie boimy albo nie ma albo to sie nigdy nie wydarzy. Poczekałam chwilke i przeszło mi. Zawsze przechodzi..

Wiem że to okropne uczucie ale do przezwyciężenia..nerwobóle są dokuczliwe ale staraj sie o tym nie myśleć, pomyśl sobie "boli to trudno czasami musi, a jutro na pewno przejdzie". Nie bój sie snu...nie musisz sie denerwować żę sie nie obudzisz. To nie działa w ten sposób że sobie powiesz że coś sie może stać i że sie stanie...ten lęk jest wymyślony..popatrz wszyscy kładziemy sie spać a budzimy sie rano. Nikomu nic sie nie dzieje a jeśli już to są przypadki sporadyczne i u ludzi którzy cierpią na poważne schorzenia czasami nawet nieuleczalne. My mamy tylko nerwice a ona do niczego nie prowadzi przytłacza nas jedynie strachem poza tym nic nam nie może zrobić ;)

Połóż sie dzisiaj spokojnie i pomyśl co będziesz robić jutro rano..jak najdalej odgoń te natrętne myśli. Śpij dobrze a rano opowiedz nam co Ci sie śniło ;) Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja noc nie należala do najbardziej udanych...

Zrywałam sie kilka razy z ogromnym strachem i paniką...o dziwo mam wrażnie że "zarażam" tymi lękami męża. On też wczoraj leżał ze mną i mówił że sie bał bo go boli serce...baliśmy sie razem. Za którymś razem jak "łapnęłam" więcej świadomości zaczęłam sie śmiać że no to sie dobraliśmy. Nie chce mieć poczucia winy..musze sie z tego śmiać bo jak wyśmieje objawy to mi odpuszczą. Taką przyjęłam teorie a czy poskutkuje zobaczymy...Dzisiaj czuje sie dobrze, zapomniałam że w nocy czegokolwiek sie bałam. Tak to już jest...dwa razy dobrze i raz źle ale to i tak postęp...potem ta statystyka się zwiększy i więcej będzie powodów do dumy.. :D

Ale boje sie..czasami tak bardzo...nie przyznaje sie jednak przed sobą do tego..okłamuje sie..jeśli nie będe o tym mówic głośno to uwierze że jest już dobrze :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Makciu ja już jakiś czas temu rownież zastosowałam tę metodę. Owszem nie było łatwo, le zauważylam ,że w pewnym sensie dziala, nikt z mojego otoczenia nawet nie zauważal jak tak naprawdę się czuję, co mi jest w danym momencie. Początki bywaly ciężkie, ale jak już nie dawalam sobie radę sama ze sobą wpadałam na to forum, sory. wyrzucalam to z siebie. A otoczenie to się do mnie usmiechalo sympatycznie i co najdziwniejsze coraz to bardziej chętniej chcieli ze mną przebywać, mówić do mnie. Bardzo to wszystko było dziwne. U mnie w środku nie raz się gotowało, a oni widzieli u mnie uśmiech na twarzy. Ja chciałam uciekać, ,,wyć" a oni swobodnie mowili do mnie, a ja uśmiechalam sie do nich. A z czasem mówili do mnie ,że się mam fajnie, żadnych problemów jaka ja jestem szczęściara. Dziwne mialam uczucie. Ale postanowilam dalej stosowac tą metodę. A łatwiej mi było przecież miałam świadomość że mam to forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze mna jest tak samo nikt by mi nie zarzucil ze mam jakies natretne glupie mysli;/no i bardzo dobrze..ale jak juz czasem nie wytrzumuje to tak jak dzis najlepiej to z siebi zrzucic...ten caly ciezar..by najmniejj dla mnie..wyplakac sie ...;/;/tylko zeby jeszcze wyjsc z tego smutku z tego co sobie sami ubzduramy.(wiem ze to dziwnie brzmi..)

.i dojsc do jakis wnioskow..ktore pomoga nam to przezwyciezyc..ja doszlam do tego ze bede wiecej zajmowac sie tym co lubie,[i juz daze do tego.]..i tym co mi los przynosi.... wazne ze czlowiek bedzie sie starac ..Czasem mam takie refleksje ze zycie jest takie krotkie..ze trzeba przezyc je jak najpiekniej a my sie tak meczymy chcoiaz nie mamy powodow dlaczego?;/;/;/i to tez jest dolujace...a czasem motywujace zeby sie wreszcie za siebie wziasc i zmienic swoje myslenie...bo ja niechce miec 80 lat (jesli dozyje:)na karku i sie z tym nadal grysc!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:26 pm ]

Ten placz (wynikl z moejj bezradnosci na te mysli...i) i nie jest to dobre!!!ale odetchnelam i raz jeszcze spojrzalam inaczej na to co mnie otacza!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tak nie zaglada tu wiele osob ale chce powiedziec ze mozna sobie poradzic ze wszystkim. Bo w kazdym jest naturalna chec do zycia i szczescia, a ono jest tuz tuz tylko trzeba troszke wysilku zeby wychylic sie za rog.

W piec miesiecy mozna odbudowac swoje zycie od zera,tylko trzeba chciec sobie pomoc. Calusy dla Was wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej co jest? Przestajecie się chwalić? ;) Moim malutkim sukcesem jest to, że mimo tej calej sieci problemów, która jeszcze nade mną ciąży, ja staję się inna, staję się chyba powoli taka jaka chcę być. Dzisiaj zauważylam w swoim zachowaniu, że zaczynam kierować się tymi wartościami, na których mi najbardziej zależy. Poczulam ulgę. Jak problemy mnie osaczają to jeszcze w tym tkwię, ale jak poluzują wtedy staję się inna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój mały sukces - zaliczylam wtorek w pracy..jeszcze tylko 3 dni do weekendu ;)

Mój wielki sukces - odnalazłam w sobie zainteresowania, coś co sprawia mi przyjemność. Zawsze miałam problem z określeniem tego co lubie. Tak więc uwielbiam organizować imprezy, wymyślać inscenizacje do przedszkola, różnych bajek i opowiadań. A wczoraj napisałam wierszyk o chińskim chłopcu ( bo nigdzie nie znalazłam a potrzebowałam taki do pracy na dzisiejsze zajęcia). Jestem z siebie dumna..wiem teraz że do czegoś sie nadaje. Jednak.. :D

A co lubie? Basen, sprawia mi ogromna przyjemnośc pływanie (chociaż pływam poniżej normy..tzn tylko tam gdzie mam zawsze głowe nad wodą i nikt nie robi mi fal..bo jak już są te fale to wtedy musze stanąc i wytrzeć oczy :D a nie zawsze jest to możliwe :D ), jednak sprawia mi to przyjemnośc i z tego sie ciesze. To są moje sukcesy i odkrycia z ostatnich dni..teraz Wy :D piszcie bo na pewno też macie wiele na swoim koncie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Makciu po małej przerwie... świetnie, że wreszcie siebie zaczęłaś doceniać :D Podkreślę jedno:

uwielbiam organizować imprezy

A nuż kiedyś będzie jakaś forumowa impreza, prawda? Co powiecie wszyscy na taki pomysł. Każdy pewnie będzie miał w związku z tym jakiś mały albo duży lęk do przełamania, ale nie ma to jak kolejny sukces i przyjemność przy tym ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrusiu o 1:47 siebie doceniałam a o 16:00 mi przeszlo..szybka jestem nie? :D

No dobra ale nie nudze już..troche sie pożaliłam w naszym "kątku" i dosyć zatrzymywania - ide dalej.. :D

Uwielbiam organizowac imprezy tak więc jeśli mi obiecacie że sie zjawicie to zabieram sie za organizowanie.. :D kupie balony, szampana Picolo, kilka ciastek i paluszków. Posłuchamy muzyki a potem potańczymy do skocznych kawałków. Nie ma siły nerwy nam puszczą bo będzie tak głośno że nie dopuścimy do "słuchu" jakiś tam smutnych głosów nerwicy i lęków z tym związanych :D A na dodatek będzie okazja do świętowania bo zdasz mature i impreza musi sie odbyc (jeszcze tylko nie wiem gdzie :D mam tylko skromne dwa pokoje ale jak obiecacie nie rozbijać sie łokciami to sie skusze i pobalujemy u mnie ;) ) No więc czekam na poważne oferty :D Pozdrawiam wszystkich serdecznie pa pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Makcia lubi organizować imprezy. Ja powiem po cichu, że mam za sobą współrganizację mojej 18stki, więc myślę, że można będzie pomóc w organizacji czegoś takiego. Tylko pytanie - gdzie? ;) Na razie myślę, że trzeba zebrać potencjalnych chętnych, a potem wybrać miejsce takie, żeby wszystkim było najbliżej :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotr no to mam współorganizatora :D

Wybierzemy średnią odległości wszystkich "chętnych miast" i spotkamy sie gdzieś na jakimś polu biwakowym :D Rozbijemy namioty i usiądziemy przy ognisku żeby rozpędzać złe myśli..ale będzie fajnie już sie ciesze i czuje że mi nerwica przeszła :D

Moja 18 niestety była jedynymi urodzinami których nie wyprawiałam, a tak co roku od urodzenia obchodze huczne "nadejścia mnie". Co prawda teraz mniej chętnie bo mi miejsca na torcie brakuje do dmuchania ale i tak sie ciesze :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie też się udało!!!!!!!!!!!! :D

Moim sukcesem jest to, że w końcu zrozumiałam, że powinnam się leczyć, a nie sama dawać sobie radę. Tak na prawdę to nie zawsze potrafię wytrzymać. Długo nie godziłam się z nerwicą. Uważałam siebie za nienormalną w świecie normalnych. Ciągle sobie powtarzeałam, że jestem nienormalna, że chcę być w końcu normalna. Wiem, że będę się znów leczyć! Tą decyzję uważam za MÓJ SUKCES!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Edi gratuluje i bardzo sie ciesze z twoich sukcesów :D

Moim małym sukcesem jest to że wrciłam do domku na nogach (sama) i nie myslałam o niczym złym. Planowałam wakacje i cieszyłam sie że wkoło jest tak wesoło ;)

Moim dużym sukcesem jest to że wymyśliłam sobie kolejną hospitacje do pracy i od poniedziałku zaczynam realizować swój pomysł. Poza tym zdecydowałam sie zabrać dzieci na konkurs i pracuje nad tematem :D

Najbardziej jednak sie ciesze z tego że wreszcie mi sie czegoś chce. Że cieszy mnie wiosna za oknem i ze zbliżających sie wakacji. Z końca tygodnia (przeżyłam cały tydzień - i zakańczam go radosnym nastrojem chociaż w połowie było nie wesoło ). I ogólnie ściskam Was mocno ;)

Pochwalcie sie ...na pewno macie wiele różnych rzeczy które dodały wam w tym tygodniu "skrzydeł" :D To naprawde pomaga...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choć jestem zalogowana na forum od niedawna, a z nerwicą zmagam się od 6 lat posiadam na koncie większe i mniejsze sukcesy. Moim najwięszkym sukcesem sa dwie rzeczy a raczej wydarzenia: mianowicie to, że urodziłam córkę niczego sie nie bojąc . Powiem więcej - nawet położna dziwiła się że można z takim spokojem podchodzić do porodu i to pierwszy raz. A mój drugi wielki sukce to to,że nie biorąc leków pojechałam autem 9 oczywiście jako pasażer) 60 km od domu stojąc po drodze w korku, a następnie obroniłam swoją pracę inzynierską na ocenę bardzo dobrą!!! Moja porażka zaczeła się znowu gdyż dostałam nawrotu choroby ale postanowiłam znowu z nią walczyć. Jest mi trudno wychodzic z domu, ale staram się to robić. znalazłam już nawet na to sposób- kiedy wychodzę z córcią na spacer to najpierw chodzęz nią w poblizu domu, po to by mieć wrażenie że w razie czego przecież zaraz moge iść do domu, i tak po maluśku bez pośpiechu odchodze od domu coraz dalej. na dzień dzisiejszy odchodzę w granicach 100-150 metrów ale codziennie staram sie iśc dalej i udowadniam sobie,że przecież nic mi się nie dzieje, a jak się dzieje to wracam. Moim sukcesem jest również to że w chwili załamania, kiedy chciałam poddac sie już chorobie i myslałam o strasznych rzeczach postanowiłam podjąć walkę. To było w dniu kiedy zalogowałam się na forum, nawet w swoim kalendarzu napisałam : Od dzisiaj aktywna walka z chorobą!!! Ktoś powie,że to nic w porownaniu z jego sukcesami ale dla mnie to dużo, tym bardziej że będę walczyć i nie dam się choćby dla mojej malutkiej córeczki!!!! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I kolejny sukces... ( przynajmniej dla mnie) Dzisiaj pojechałam z mężem i córcią autem do moich rodziców. Kiedyś gdy się tam wybierałam tuż przed wyjściem zazywałam 1 tabletkę Alproxu bo już byłam pewna że dostanę ataku. Dzisiaj postanowiłam powiedzieć sobie, że przecież jadę do rodziców i że nic nie może mi się stać. skupiłam się na tym, że do nich jadę a nie na tym c będzie się dzialo po drodze. Nie zażyłam Alproxu! Powiem szczerze, że jeszcze nigdy tak mocno nie trzymalam się uchwytu drzwi ale dałam rade dojechalam a ataku... nie było!! Mąż zostawil mnie w moim rodzinym domku i poszlam z córcią na spacer. Było gorąco. Zazepiła mnie sąsiadka i zaczęła zagadywać a ja czułam jak nagle serce wali mi jak młot w gardle mam gule itp. Wcześniej gdyby się takie coś zdarzyło wykręciłabym się i po prostu bym zwiala a dzisiaj powiedzialam sobie : Skup sie na rozmowie a nie na tym co "być może" sie stanie. I wiecie co??? Minęło!!! Stałam w słońcu ok. 150 m od mojego rodzinnego domu, biegałam za Olką i gadałam z sąsiadką przez prawie godzinę. co prawda sączyłam zawsze przy mnie będącą zimna wodę mineralną ale dałam rade. Mam nadzieje że komuś doda to siły, bo ja wlasie po przeczytaniu kilku postów postanowiłam walczyć. Ktoś tu napisał, że jk wchodzi do sklepu to myśli po prostu co ma kupić a nie o tym że zaraz może zemdlec i sama postanowilam przyjąć taką strategię. Myślmy co mamy zrobić w danej chwili a nie o tym co może się stać. ja dodatkowo myslę sobie jeszcze o jednym: jeżeli nawet zemdleje to przeciez ktoś mi pomoże, cóż może się więcej stać, najwyżej walnę o ziemie i tyle!!! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×