Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a podróżowanie, wakacje, itp.


Gość Moniczka

Rekomendowane odpowiedzi

Daleko od domu to niprzyjemne odczucie. szczególnie gdy jestem sama. właśnie w takiej sytuacji napadł mnie atak po paromiesięcznej przerwie, gdy już zdąrzyłam zapomnieć, ze istnieje coś takiego jak nerwica. Ale cholernica siedziała w głowie i nawet po tym nie wiedziałam.

To chyba wiąże się z brakiem poczucia bezpieczeństwa. Nie lubię jeździć do małych miast, bo tam jest słaba opieka lekarska (wiadomo: jakby zawał czy coś, to mniejsze szanse przeżycia heheh).

Ale dałam radę ostatnio 12 godzin sama w pociągu-czułam się lepiej niż w drodze tramwajem do pracy (12 min).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej mam pytanie czy macie takie uderzenia jakiejs dziwnej swiadomosci i wtedy łapie was lęk,jak jestescie daleko poza domem? np. za granicą albo na drugim koncu polski!? mnie np łapie taki lek,ze zaczynam nienawidziec tego miejsca jak sie na nie patrze to mi troche niedobrze i sie strasznie boje czegoś- sam nie wiem dokońca czego... wrazenia ze zwarjuje itp. juz niedługo bo za kilka miesięcy wyjeżdzam zagranice do pracy to może być koshmar... jeszcze bede miał troche terapi do tego czasu + wezm na wszelki wypadek jakiś doraźny środek jak np. xanax. ktos z Was miśki miał coś takiego? pozdrowionka nerwusy

 

Witam,

ja tez sie tak czuję, za granicą przeżyłam prawdziwy koszmar i musiałam tam sie leczyc a to juz nie było wesołe :cry: ja nawet jak jade do innego miasta to tesknie do domu i tez nienawidze tych miejsc. Gdzies czytałam, że może to byc spowodowane np. uzaleznieniem sie od jedej osoby lub osób bądz miejsca...w moim przypadku moze byc to prawda.

Pozdrawiam i trzymam kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

Jestem nowa, chciałabym opisać to, co sie ze mną dzieje od około 1,5 roku. Teraz wiem, ze to jest nerwica....

Początkowo były bóle pleców, zmeczenie, słabienie. Pewnego dnia rozłozyło mnie na dobre. Odwiedziłam wszystkich lekarzy: rodzinnego, prywatnego internistę, ginekologa, proktologa, kilka wizyt w szpitalu na izbie pzryjeć. I nic. W koncu którys z kolei pzrepisał mi relanium i pomogło. Doszło do mnie ze to nerwy. Brałam jakieś dwa miesiące i pzrestałam...i od tej chwili nerwica bawi sie ze mną w chowanego.!

1. Na poczatku siedziała w plecach. Kłucie niemiłosierne. Ale zniosłam to.

2. Pzreniosła się do zoładka. Było mi ciągle niedobrze, dusiło mnie, nic nie mogłam zjeść (schudłam 10kg).

3. Kolejny etap to brzuch. Bóle punktowe po obu stronach. Wizyty u ginekologa i proktologa. Zespół jelita wrazliwego umiejscowił sie w moim brzuchu na dośc długo. Teraz juz jest lepiej.

4. A nastepnie serduszko. Oooo to zniosłam najgorzej. Bicie serca, kłucie, dretwienie reki, palców, "latanie" na ekg.....

5. Ale to nie koniec wędrówki. Teraz moja nerwica upodobała sobie moją głowe. Piekielne zawroty głowy ....są na porzadku dziennym.

 

I tak co dwa mieisące.

Chodze od prawie roku do psychiatry na terapie. Jest lepiej ale są dni kiedy mnie dopada i nie zawsze radze sobie ze sobą ....a raczej z nia.

 

Nie wiem czy to ma związek ale od ponad 2 miesiecy strasznie boli mnie głowa w okolicach brwi. Myslałam ze to zatoki ale nie...neurolog stwierdził zapalenie nerwu trojdzielnego. Pzrepisał tegretol.

i co ja mam robic. Brac to?

poradzcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym był ostrożny z tą diagnozą (nerw trójdzielny). Całkiem możliwe, iż po prostu cierpisz na napięciowe bóle głowy, które związane są ściśle z wystepowaniem właśnie nerwicy. Jeśli tak, to lek przepisany Ci przez lekarza z pewnością nie pomoże. Wiem co mówię gdyż mam napięciowe bóle głowy i sporo się nachodziłem po lekarzach i przyjmowałem zupełnie niepotrzebnie leki które i tak mi nie pomagały. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie kochani a może by jeszcze raz skonsultować z lekarzem co do działania leku . Natomiast sympatyczno nidziowa, natrętny podróżnik wydziwia, kombinuje jak uwiesić się................ale napewno nerwica nie nawidzi ludzi uśmiechniętych, radosnych gdyż staje się wobec nich bezsilna i ginie ( wypada z tego pociągu i szuka innej ofiary ).

Nie dajcie się jej kochani, Wierzę glęboko, że sobie poradzicie, wiem , wiem wymaga to wiele czasu. Tu na forum jest tak wiele osób, którym udalo się wygrać. Są wolni i niezależni. Warto się z nimi zaprzyjażnić. Cieplutko was pozdrawiam i wytrwalości życzę. :lol:;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówcą. Ja też miałam przez pewien czas taki napięciowy ból. Był bardzo dokuczliwy w okolicach właśnie brwi, oczodołów i sięgał przez staw skroniowy aż do karku. Strasznie sie z tym namęczyłam i podobnie jak ty latałam od laryngologa do neurologa. Niepotrzebnie przyjmowałam leki. Ból ustapił dopiero kiedy się uspokoiłam, zaczęłam więcej się ruszać, ćwiczyć i mniej przejmować. :P

nidziowa doskonale rozumiem jak się czujesz, u mnie też trwa nieustajaca wędrówka ludów, ale już przestałam się tym zamartwiać i latać do lekarzy, bo wiem, że trzeba to przeczekać i nie panikować za każdym pierdnięciem :D Takie są własnie "uroki" tej przypadłości :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

Dziękuję za ciepłe i pełne zrozumienia słowa. :D Jak czytam takie listy to mam wrażenie ze wszystko jest i będzie ok, jestem pełna energii i smiać mi sie chce z tego co pzrezywam. Jednak pzrychodzi taki moment, "chwila nieuwagi", na pozór błacha sprawa wywoła u mnie ...wiecie co.

Nie wiem co mam mysleć o tych bólach głowy ( cierpię niemiłosiernie). Podejrzewam, ze jak nie zrobię jakiś badań, nie pzrekonam się na własne oczy, ze nic mi nie jest, ze to tylko "ONA" to sie nie uspokoję.!!

Jutro idę na egg. Napisze jak wyszło.

Proszę o ciepłe słowa......dużo

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro idę na egg. Napisze jak wyszło.

spokojnie, wszystko wyjdzie dobrze ale rozumiem twój niepokój bo też sama musiałam się przekonać na własne oczy, że każdy nowy objaw to nie jakaś groźna choroba! Bardzo dobrze, że jedziesz na to badanie i mam nadzieje, że po tym będziesz już wiedziała jakie jest najlepsze podejście do nerwicy :D

 

Proszę o ciepłe słowa......dużo

Przesyłam całe swoje ciepło (bedzie mi troche zimno ale nich tam) :mrgreen: Napisz jutro jak to wszystko wyszło i bedziemy dalej coś kombinować :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie mam pytanie mial ktos, niewiem jak to opisac boli mnie w srotku jak by w przelyku ten bol jest na srotku.

A jak jem to tak jak by mi cos stalo tam albo przeszkadzalo, bardzo sie boje ze to rak ja nie daje rady naprawde mam tak 3 dni i ciagle mysle co to jest.

Prosze was odpiszcie bo sie boje :cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nidziowa - bardzo prawdopodobne te napięciowe bóle głowy... ja mam coś takiego czasem od ramion, karku aż po skronie, i tylko przy nerwach, jak się uspokoję, to jest ok... więc walcz o spokój, może odpuści

 

kamka - specjalistą nie jestem, ale moja mama miała coś bardzo podobnego, szczególnie właśnie przy stresie, nerwach, potem się nakręcała że coś jej jest... okazało się, że to nic, prawdopodobnie u Ciebie tak samo jest, ale dla pewności, gwarantu zrób odpowiednie badania i będzie ok

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochany nidziowa bardzo mądra decyzja, rozwieje Twoj niepokój. Po co się ,,nakręcać " a emocje uwielbiają rozrabiać w momentach, gdy jesteśmy czymś zaniepokojeni. Tak też, bardzo Cię proszę unieś głowę wysoko uśmiechnij się, bezwzględu na okoliczności , a wierz mi one bardzo nie znoszą osób wyprostowanych i odprężonych. Dasz radę wierzę w ciebie, duchowo będę z Tobą. ;)

 

Kamka przyjacielu kochany czy wydażyło się coś szczególnego w twoim życiu 3 lub 4 dni temu. Być moze organizm tak właśnie zareagował, dając sygnał że coś jest nie tak. Co nie oznacza napewno, że to zaraz rak. O az tak dobrze nie może być :mrgreen: Kochany przeanalizuj te ostatnie dni, byc może znajdziesz odpowiedż, co wywolalo dyskonfort u Ciebie. Będzie dobrze, niezamartwiaj się gdyż ta postawa wcale nie jest korzystna dla ciebie. A przecież pragniesz by to dziadostwo Cię opuściło. :lol: Pa. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj. przykro mi. co dzieje się z twoją córeczką, czy cos poważnego. No tak jak na rozpoczynający sie dzień to wiele. I dlatego szczegolnie teraz musisz nabrać bardzo dużo sił, uśmiechac się i to jak najczęściej by twoje dzieci dzięki takiej postawie będą sie czuły bezpieczne. Teraz szczególnie być może jak nigdy bardzo cię potrzebują, twojego wsparcia. Nie ma mowy w takich okolicznościach o łzach z twojej strony. A broń Boże. Bądż ślna. One tego potrzebują. Daj im to. A gdy będziesz już slaba, zmęczona wpadaj na forum, pisz, pisz wyrzucaj z siebie wszystko co cię boli. Dzieci nie mogą Ciebie widzieć słabą. Kochana dasz rade . Duchowo będę przy tobie. Damy radę przez to przejśc. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

Dziekuje za ciepłe słowa i wsparcie.

Byłam dzis rano na eeg, niestety jednak wyniki będą za tydzień :evil:

CZuje sie pzrez cały dzień rewelacyjnie. Chyba juz sam fakt zrobienia badań spowodował polepszenie samopoczucia.

Wczoraj byłam u swojego terapeuty i on jest pzrekonany ze to nic innego tylko nerwy zadomowiły sie w mojej główce. Miały juz dosc serduszka a raczej ekg, które robiłam pzrez ostatnie 2 miesiące dosć często.

 

KAMKA. Nie bój się, u mnie od tego zaczęło sie... Sciskało mnie w gardle, było mi niedobrze, nie mogłam jesc, i ciągłe uczucie jakby coś tam siedziało, dusiło . Internista kazał robić gastroskopie, inny zdjęcie rentgenowskie. I zrobiłam je (koszt 90zł) bo to "zabieg" bezbolesny.... i co ? Nic nie wyszło. Ale okres ten był dla mnie koszmarem. POczatki, nie wiadomo co mi jest. Z płaczem dzwoniłam do męża do pracy , ze mnie dusi. Wizyty na izbie pzryjeć. W nocy płacz ze umre. Teraz z tego smieję sie. Z perspektywy czasu to wydaje mi się smieszne ale wtedy....

 

RADSKY. Pzrestudiowałam w internecie wszystko co było na temat bólow napięciowych i migrenowych. Jest wysoce prawdopodobne ze u mnie wystepuja takie bóle a nie jakies zapalenie nerwu. Szkoda tylko że nie usłyszałam tego od lekarzy- specjalistów.

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CZuje sie pzrez cały dzień rewelacyjnie. Chyba juz sam fakt zrobienia badań spowodował polepszenie samopoczucia.

Kolejna, bardzo charakterystyczna cecha nerwicy :D Już samo pójście do lekarza i zrobienie badań daje ulgę. Mówiłam Ci, że tak będzie. A o wyniki już możesz być spokojna, będą dobre - zobaczysz :D W taki razie czeka Cię terapia tutaj na forum, razem z nami. No i oczywiście poszukamy dla Ciebie jakiegoś specjalistę :mrgreen: Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potzreba mi duzo ciepłych słów, pozytywnych, dobrych rad jak radzic sobie z zyciem.

Moj problem ( miedzy innymi) polega na tym, ze nigdy poczawszy od dzieciństwa nie mowiłam tego co mysle, dusiłam wszystko w sobie; mówiłam to, co ktoś chciał usłyszeć a nie to co myslę. Zawsze byłam skryta, spokojna, dbajacą o swój wizerunek na zewnatrz. I mam za swoje......

Mam nadzieję wyjdę z tego razem z wami

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dusiłam wszystko w sobie; mówiłam to, co ktoś chciał usłyszeć a nie to co myslę

No to mamy powód Twojej nerwowości :D Masz bardzo dobre podejście do sprawy, tylko się nie poddawaj. Tutaj możesz pisać co zechcesz i koniec z duszeniem własnego ja! Z czasem nabierzesz takiej pewności, że przestaniesz zauważać linię, która cie ograniczała w wypowiedzeniu własnego zdania. Będziesz otwarta i szczera na wszystkich ludzi, nie tylko tych z forum :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki Atkaa :D

JEdnak to nie jest takie proste jakby sie wydawało.

Miałam ojca, któremu nigdy nie mogłam się pzreciwstawić. Robiłam wszystko pod jego "komendę", aby był spokój, aby nie miał do czego pzryczepic sie. Nie buntowałam się, jak robi to większość nastolatek...walczyłam w srodku sama ze sobą.

Teraz będac mężatką mieszkam juz 8 lat z teściami i jak ja to mowie: wpadłam z deszczu pod rynnę. Dyplomacja na każdym kroku, pzrytakuję tesciom a w srodku wrze. Czarna rozpacz.

Tak po krótce wyglada moja historia...

I co robic.???

papa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idę w piatek do neurologa i odbiorę wyniki eeg. Pzrez ten ostatni tydzień nie bolała mnie głowa. Jedynie w piatek dopadł mnie niewielki bol po lewej stronie nad łukiem brwiowym.

Ale pomimo ze nic nie boli to czuje niekiedy napięcie. Jakby cos się miało wydarzyc. Nie jest to b. dokuczliwe jednak....co mam robic?? :(

pozdrawiam

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:24 am ]

Jestem strasznie zmartwiona. Wczoraj dowiedziałam sie ze córka mojego brata ma mukowiscydozę. Co prawda dopiero robione były dwie próby, testy chlorkowe ale wyszło stęz. 60...Czy ktos wie z czym to się wiąże.?? :cry:

Okropnie się czuje. Mam bóle pleców a na dodatek głowa dopomina się swojego. Wczoraj namówiłam meża na masaz pleców. POmiędzy łopatką a kręgosłupem z lewej strony punktowy ból mnie doprowadza do szału. Jak mąż masował to myślałam ze bedę wyła na cały dom.

I jak tu pozegać się z nerwicą, jak ona wykozrysta każdą okazję! :(

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:34 am ]

witam

Odebrałam dziś eeg, z opisu wynika ze wszystko jest w normie. :D

Jednak nie zarejestrowałam się do neurologa z powodu braku miejsc. :cry: Ufff

Ale jest mi pzrykro z powodu, ze nikt się nie odzywa. Myslałam ze znajdę tu pomoc i wsparcie. Forumowicze przywitali mnie ładnie..i tyle. Cisza.

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy ktos tak ma, ale moja nerwica zaczela sie wlasnie od problemu z wyjazdem na oboz na studiach... tak bardz nie chcialam i w kncu ni pojechalam... od tego momentu zaczelo byc zle... potem psyhoterapia, leki i wyszlam na prosta... musialam jednak odbębnić ten obóz i pojechalam rok później... 2 pierwsze dni to koszmar, nie moglam spac... ale potem ok, bylam zadowolona... myslalam, ze to koniec, myslalam, ze jak to przezylam to bede wszedzie mogla wyjezdzac, ale nie... po tym wszystkim mialam nawrot i zow to samo tylko, ze o wiele krocej...

 

niestety przez ten okres nie wyleczylam sie z tegoproblemu... nadal odczuwam niepokoj, ze nie bede mogla jesc (czasem na sam zapach jak gdzies jestem na wakacjach robi mi sie niedobrze i od razu panika), ze bedzie mi slabo i ze sie bede denerwwac przez caly czas...

 

jest to dla mnie strasznie ciezkie, bo tyle miejsc bym chciala zwiedzic, ale nie chce gdzies wyjechac i ic innego nie robic tylko myslec... :cry:

 

moze ktos cos takiego ma albo mial i opowiemi o swoich przeżyciach i jak sobie z tym poradził

 

p.s. dotakowo mam problem z rodzicami, jeste jedynaczka i nadala majac 24 lata czuje sie jak dziecko, pytaja mnie czy zaplacilam rachunki itp. ale to wlasnie do mamy dzwonie jak cos sie ze mna dzieje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja Droga! Wielu nerwicowców boi się wyjeżdżać. Nasz organizm reaguje na to jak na sytuacje zagrozenia. W domu z bliskimi i wsrod przyjaciół nie musimy udawać- bo oni przewaznie nas akceptuja z naszym przewrazliwieniem. Ostatnio musialam wyjechac na dwa tygodnie, nie dosc, ze sama to jeszcze baaardzo daleko. Od smierci taty nigdzie sama nie wyjezdzalam, bylam tak spanikowana, ze bylam gotowa odwołać ten wyjazd. Ale udało sie, moim zdaniem wzorowo. Juz w samolocie zapomnialam o lęku. Jako osoba wierząca, w chwilach lęku- odmawiałam modlitwe i jak mantre powtarzalam sobie w kolko, ze jestem super i bedzie ok. I naprawde bylo. Asekuracyjnie zabrałam ze soba jakies tabletki, wazne bylo poczucie, ze je mam- ale nie bylo potrzeby je uzywac. Poza tym przed wyjazdem rozmawialam z bliskimi, troche pokrzyczeli (tak konstruktywnie:) i zmobilizowali do tego, abym nie pozwolila nerwom zabierac swoich marzeń. Mi się udalo, wyjechalam (choc z obawami- tlumaczylam sobie, ze w razie co to zaraz zlapie powrotny samolot), ale spedzilam wspaniale czas. Nie daj się Kochana, ja dałam rade Ty tez! Zycze siły i duuuuzo pozytywów!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BOGDANKA dzoekuje za odpowiedz. najsmieszniejsze w tym wszystkim jest to, ze nawet jak gdzies jade np. przez pierwszy dzie (nawet nie caly) czuje sie srednio, a otem mowie sobie, ze tyle razy juz dalam rade to czemu tym razem mam nie dac i przechodzi :) ale... wlasnie to ale, za kazdym nastepnym razem znow mam te okropne mysli chociaz wiem, ze poprzednio bylo ok...

 

nie rozumiem tego, a ja poprostu chce jechac, bawic sie wysmienicie, niepsuc ani sobie ani innym wyjazdu ze mna i chociaz zazwyczaj jest ok to i tak sie martwie nastepnym razem.

 

u mnie ten stres wiaze sie z tym, ze wydajemi sie(miedzy innymi), ze nie bede mogla z tego stresu jesc i przez tobede sie czula jeszczegorzej, a zaznaczam ze "normalnie" jem za 5 osob.

 

chyba jestem pesymistka skoro nie zauwazam tych wszystkich pozytywów.

 

psycholog mi powiedzial, ze poniewaz zawsze bylam doroslym dzieckiem (przez wiekszosc czasu mialam kontakty glownie z doroslymi, bo tam gdzie miszkalam nie mialampodworka) i mam potrzebe kontroli bo zawsze wiedzialam co chce zrobic itd. a jak wyjezdzam to nie ma kontroli w sensie, ze nie da sie wszystkiego zaplanowac, nie da sie"pilnowac" swojego zdrowia, takpoprostu jest... do mnie to jakos nie dociera...

 

ale sie nie daje, chyba najlepsza jest terapia szokowa, musze wyjezdzac jak najczesciej!!! taaa, ale to dosc trudne, bo nie chce sie czuc zle i ciagle dzwonic do rodzicow i zatruwac im zycia...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:28 am ]

niech ktos na mnie tez nakrzyczy (pozytywnie), bo ja na prawde chce od zycia duzo, a nie sie bac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie! Bardzo chętnie bym sobie pokrzyczała na Ciebie, ale mimo że dla mnie te objawy to szczyt wszystkiego, niestety mam dokładnie tak samo :D

I też mi pomaga jak mnie ktoś opierniczy. Walczę z nerwicą juz ponad 10 lat, a z lękiem przed wyjazdami od niedawna. Wcześniej za bardzo się bałam żeby z nimi walczyć :D . Albo nie wyjeżdżałam, albo dostawałam świra poza domem. Przez to między innymi zawaliłam studia. Teraz studiuję od początku, bo stwierdziłam że nie mam wyjścia. A jak z tym walczę? Przede wszystkim staram sie wyjeżdżać jak najczęściej, chociaż niedaleko. Przeważnie po powrocie jestem szczęśliwa, że pojechałam, mimo lęku. Czasami potrafię zepsuć sobie cały wyjazd, gdy za bardzo sie wkręcę i wsłucham w moje samopoczucie. Później żałuję że zepsułam sobie urlop i postanawiam że nastepnym razem będzie inaczej. I przeważnie jest. Mimo, że tak jest w kółko, to coraz częściej wracam i sobie uświadamiam, że wcale się nie bałam, a ostatnio nawet czasami nie chce wracać, choć wcześniej zawsze chciałam już jechać, byle blisko domu :lol: Teraz jadę nad morze, pierwszy raz od dawna tak daleko(jestem z południa kraju) wiec siedzę na forum i sprawdzam kto tak jeszcze ma :lol: No i mam lęk przed lękiem, ale nie jest źle i na pewno nie zepsuje sobie urlopu!!! Pozdrawiam, napisz coś jeszcze o twojej walce :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nio ja niestety mam dokladnie tak samo, wogole to moja choroba zaczela sie jak bylam na wakacjach nad morzem i teraz nawet jakbym chciala to strasznie sie boje tam jechac :? ogolnie najgorsze jest to ze nikt mi nie pomoze jak bede sie zle czula, tutaj mam psychiatre i zawsze do niego pobiec lub zamknac sie w domku i juz wiem ze wszystko bedzie ok...staram sie wyjezdzac ale niestety tylko jak musze i raczej w znane miejsca, nieznane => dramat, juz od dwoch lat nie bylam przez to na zadnych wakacjach...teraz w dodatku musze sie przeprowadzic do innego miasta i chociaz w sumie jeszcze dwa tygodnie juz sie boje, ale coz, malymi kroczkami do sukcesu, jak to mi sie uda to moze pojade gdzies na wakacje ?? :D

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:12 am ]

ahaa i jeszcze na przykladzie moze. jakis czas temu mialam jechac ze znajomymi nad wode, niedaleko 20 km ale ja oczywiscie juz panika i nigdzie nie pojade (nigdy tam wczesniej nie bylam), ale kolezanka przyszla wczesniej i przyniosla piwko, powiem wam ze jak wypilam sobie jedno piwko to lek prawie sobie poszedl i nie mialam problemu z jazda (hehhh ale nie zawsze skutkuje)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm... ja to nie wiem skad sie to u mnie wzielo? mialam kiedys chorobe lokomocyjna i wiem, ze balam sie jezdzic autokarami, ale potem bylo ok... tak jak pisalam, zaczelo sie u mnie od obozu na studiach... tak zaczelam sie bac, ze bede tam sama, bez rodzicow, faceta i to jeszcze 10 dni. nie bede mogla jesc, bedzie mnie ciagle mdlilo a tam trzeba ciagle zasuwac na rozne zajecia. wpadlam w straszna panike, nie moglam jesc, mialam czarne mysli, noc przed wyjazdem wogole nie spalam... w koncu pojechalam (rodzice mnie zawiezli, myslac, ze zmienie zdanie wzieli walizke), ale tylko po to zeby zawiezc moje kolezanki (namawialy mnie po drodze) i zeby powiedziec dziekanowi, ze nie moge zostac... wcale sie lepiej nie poczulam, wszystko stalo sie jeszcze gorsze, nie moglam wychodzic z domu, jezdzic komunikacja miejska... potem zaczylam sie leczyc, ale musialam zmienic studia na zaoczne, bo nie dawalam rady... w nastepnym roku juz na lekach pojechalam (inaczej bym mila semestr nie zaliczony). pierwszy dzien koszmar, pocilam sie jak mysz, budzilam sie co chwila, trzeslam sie, ale o dziwo jadlam w miare normalnie, a potem juz czulam sie ok i w sumie dobrze wspominam ten oboz. po nim bylam tak szczesliwa, ze myslalam, ze juz nigdy wiecej tak sie nie stanie... a ty bach... nawrot i znow przede wszystkim lek przed wyjazdami, autobusami i wychodzeniem z domu, urlop w pracy wzielam wczesniej, szefowej powiedzialam czemu - nie mogflam siedzec w pracy, trzeslam sie, bylo mi niedobrze, slabo, nie moglam sie skoncentrowac. na obrone pracy licencjackiej pojechala ze mna mama. codziennie bnudzilam sie o 4 z nerwami... tym razem szybko przeszlo, bo po jakims miesiacu (znow leki zaczelam brac), ale mimo tego, ze wszystko inne potrafie sobie wytlumaczyc i jakos daje rade to wyjazdy nadal mnie przerazaja... w zeszlym roku nie bylam nigdzie, bo mnie w czasie wakcji zaatakowalo znow... teraz mieszkalam w domu znajomych i opiekowalam sie ich psem przez 3 tyg. razem z moim facetem i co? i nic, normalnie bylo. jadlam, spalam jak niemowle, jezdzilam do pracy 25 km samochodem... i tak sie zaczelam zastanawiac moze ja sie boje tego, ze nie wiem co mnie czeka?? bo tutaj chodzilam do pracy i bylo wszystko uporzadkowane... ale co z tego?? ja poprostu chce juz tego nie miec, chce wszedzie wyjezdzac bez zastanawiania sie co mnie boli i czy sie zaraz za przeproszeniem zrzygam czy nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×