Skocz do zawartości
Nerwica.com

DDA Umiecie po prostu się bawić???


Gunia76

Rekomendowane odpowiedzi

Proszę o odpowiedź na pytanie Czy potraficie poddać się beztroskiej zabawie.Bez alkoholu, spontanicznie... Nie ważne że jesteście dorośli.

Ja rzadko... W domu w ogóle nie potrafię poddać się spontaniczności. Zawsze wydaje mi się że marnuję czas, że zamiast się wygłupiać powinnam coś zrobić, posprzątać, nadgonić jakieś zaległe prace domowe.

Lepiej jest na wakacjach, z dala od domu.Wtedy się poddaję beztroskiej zabawie. Chlapię sie z dziećmi w jeziorze czy morzu, budujemy zamki, robimy psikusy.

W domu nie potrafię się z nimi bawić. Jak już mnie nawet namówią to trwa to z 10 minut, potem mnie irytuje. A jak jest u was?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, bo w domu masz straznika (ojca) to raz, dwa ze kojarzy Ci sie z obowiazkami i mama.

No dokładnie to mi powiedział terapeuta :? Jeszcze dodał, że dlatego mam taką presję na to cholerne sprzątanie, bo w podświadomości słyszę jak matka mi powtarza, ,,wstydziłabyś się że masz taki bałagan,, :? W domu nie potrafię się zrelaksować, odpocząć, zająć sobą.Mam milion obowiązków do wykonania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, nie bawię się, bo od małej wmawiano mi, że trzeba być cholernie moralnym, a wszelkie wyjścia z kumplami są bardzo złe i nie wolno. Nie mam odwagi gdziekolwiek wyjść, wszyscy wokół mają już paczki znajomych, a ja stoję z boku, bo przecież nie umiem się bawić i nigdy tego nie robiłam. Byłam raz na obowiązkowym lodowisku, to moje jedyne wyjście z rówieśnikami. Wyszłam w połowie czasu - nigdy nie byłam i nie umiałam jeździć, inni uczyli się wzajemnie, a na mnie nikt nie zwracał uwagi. Więcej doświadczeń nie mam. :roll:

Poza tym boję się rodziców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abbey czemu się ich boisz?? Jesteś pełnoletnia? To nie musisz sie ich bać..ale wiem co masz na myśli..pewnie takie ,,coś,, co siedzi ci w głowie i gada:,,nie wypada zeby dziewczyna szwendała się po nocach po knajpach,, itp...znam to. Ja w zasadzie w wieku 18-dwadzieścia parę lat też nigdzie nie wchodziłam. :(

A np w zimie takie wyjscie na sanki czy narty daje ci radochę?? Mi dopiero od niedawna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, nie, dokładnie za rok, jednak powszechnie wiadomo czym zajmują się rówieśnicy.

Nie pamiętam kiedy ostatnio na takim czymś byłam. Poza tym, że rodzice mnie nigdy nie zabierali, sama nie miałam z kim i nie mogłam chodzić - nigdy mi nie pozwalali. Odkąd pamiętam, jestem zamknięta w złotej klatce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, nie, dokładnie za rok, jednak powszechnie wiadomo czym zajmują się rówieśnicy.

Nie pamiętam kiedy ostatnio na takim czymś byłam. Poza tym, że rodzice mnie nigdy nie zabierali, sama nie miałam z kim i nie mogłam chodzić - nigdy mi nie pozwalali. Odkąd pamiętam, jestem zamknięta w złotej klatce.

No proszę jakbym czytała o swoim dzieciństwie :shock: . Ciągle nie biegaj bo się spocisz, nie idź sama bo zabłądzisz, na wycieczkę jechać nie możesz bo coś ci się stanie..zresztą nie miałam koleżanek w szkole to nawet nie chciałam jechać...

Pocieszę Cię że mozesz to zmienic. Jak masz chłopaka to starajcie się razem robić takie wypady. Na basen, sanki, wygłupy na łące... wycieczki...jak nie masz...to kiedyś to nastąpi, uwierz i nie trać nadzieji :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem drażliwa, jak jestem w domu. Jak wychodzę - czuję się wolna. Ale bez alkoholu już nie umiem się bawić. Było dobrze, naprawdę fajnie! Miałam osoby, przed którymi się otworzyłam. Dwie najbliższe mi osoby, ale potem te osoby się poznały, a że ja byłam mrukliwa, w domu działo się u mnie źle i cały czas było coś, co nie dawało mi spokoju, co chciałam powiedzieć, co mnie blokowało, a nie odzywałam się, bo po co psuć humor... i te osoby zwyczajnie zajęły się sobą, ja poszłam w odstawkę. Nie winię ich, ale drugi raz zawiodłam się na kimś tak mocno i, mam wrażenie, coś pękło. Zmieniły się priorytety, ludzie dorastają, ja nie umiem... Więc imprezuję, piję, olewam studia, w samotności - użalam się nad sobą, przy ludziach - zawsze spoko, przy matce i jej facecie - jakjawaskurwanienawidzę mode on i koniec końców sama siebie nienawidzę i nie akceptuję, ludzie widzą we mnie dobry materiał do imprez i wszelakich wygłupów, bo zawsze uśmiechnięta, zawsze dzieciak, nigdy nie odpuszczam, matka i ten frajer... no, dla nich jestem nieporadnym życiowo oszołomem, który nawet do pracy nie jest w stanie pójść. Bawić się... Jak się bawić, jak robię to albo przy alkoholu, bo wtedy nie muszę myśleć i jest spoko, albo... albo tego nie robię, ewentualnie udaję, że jest spoko, a tak naprawdę mam ochotę po prostu zrobić sobie krzywdę? Błędne koło. Reasumując... chyba nie umiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem szczupła, za to pryszczata i mam grube nogi oraz nie ubieram się modnie. Nie wpasowuję się w obecne standardy. I słyszałam, że wyglądam na osobę uważającą się 'ponad innych' oraz naburmuszoną :bezradny:

Ja też nigdy nie byłam szczupła (teraz też nie jestem) W szkole wyzywana od kujonów i grubasów, źle ubrana bo matka ledwo wiązała koniec z końcem, noga z w-fu... Szkoda że najlepsze lata swojego życia przesiedziałam w domu... Jak poznałam swojego m ( to przez pierwsze lata bałam sie ze na pewno mnie zostawi :uklon: ) Poznałam co to znaczy naprawdę żyć. Na pierwszy samodzielny wyjazd gdziekolwiek zdecydowałam się jak byłam już pełnoletnia, i to po ciężkiej awanturze z ojcem :uklon: ) Ale podobała mi się jazda na motorze, zwiedzanie kraju, spanie pod namiotem...moze dlatego właśnie pod namiotem na łonie natury jestem sobą i tylko tam w pełni potrafie się zrelaksować i odprężyć. Każdy powinien mieć jakąś swoją odskocznię, jakis azyl gdzie będzie mu dobrze, gdzie nie będzie się krępował wygłupiać, śmiać, być trochę tym dzieckiem, którym nie wolno mu było być w dzieciństwie.

 

-- 03 sty 2013, 19:20 --

 

Jestem drażliwa, jak jestem w domu. Jak wychodzę - czuję się wolna. Ale bez alkoholu już nie umiem się bawić. Było dobrze, naprawdę fajnie! Miałam osoby, przed którymi się otworzyłam. Dwie najbliższe mi osoby, ale potem te osoby się poznały, a że ja byłam mrukliwa, w domu działo się u mnie źle i cały czas było coś, co nie dawało mi spokoju, co chciałam powiedzieć, co mnie blokowało, a nie odzywałam się, bo po co psuć humor... i te osoby zwyczajnie zajęły się sobą, ja poszłam w odstawkę. Nie winię ich, ale drugi raz zawiodłam się na kimś tak mocno i, mam wrażenie, coś pękło. Zmieniły się priorytety, ludzie dorastają, ja nie umiem... Więc imprezuję, piję, olewam studia, w samotności - użalam się nad sobą, przy ludziach - zawsze spoko, przy matce i jej facecie - jakjawaskurwanienawidzę mode on i koniec końców sama siebie nienawidzę i nie akceptuję, ludzie widzą we mnie dobry materiał do imprez i wszelakich wygłupów, bo zawsze uśmiechnięta, zawsze dzieciak, nigdy nie odpuszczam, matka i ten frajer... no, dla nich jestem nieporadnym życiowo oszołomem, który nawet do pracy nie jest w stanie pójść. Bawić się... Jak się bawić, jak robię to albo przy alkoholu, bo wtedy nie muszę myśleć i jest spoko, albo... albo tego nie robię, ewentualnie udaję, że jest spoko, a tak naprawdę mam ochotę po prostu zrobić sobie krzywdę? Błędne koło. Reasumując... chyba nie umiem ;)

 

Też jestem drażliwa w domu, ciekawe dlaczego tak się dzieje???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Z wielu powodów nie

Ja też z kilku powodów. Już jako dziecko nie potrafiłem się bawić tak jak rówieśnicy. Powody są takie, że wielu takich zabaw nie lubiłem, bardzo krępowała mnie bardzo luźna atmosfera wśród obcych ludzi oraz miałem wtedy duży wstręt do brudu. Skrępowanie lub lęk przed luźną atmosferą wśród obcych ludzi pozostał mi do dziś, niechęć do wielu zabaw też pozostała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy umiem się bawić i odczuwać radość? Nie. Ale się uczę tego... Nigdy jakoś nie umiałem przeżywać tej czystej radości. Zawsze jakoś tak byłem "na czuwaniu". Teraz już mniej jakby to odczuwam, ale jest trudno. Nie umiem się tak wyłączyć i poddać spontanicznej zabawie, radości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy umiem się bawić i odczuwać radość? Nie. Ale się uczę tego... Nigdy jakoś nie umiałem przeżywać tej czystej radości. Zawsze jakoś tak byłem "na czuwaniu". Teraz już mniej jakby to odczuwam, ale jest trudno. Nie umiem się tak wyłączyć i poddać spontanicznej zabawie, radości...

Ja mam tak samo, ale w domu :? Jak np jestem z dziećmi na dworzu, na łyżwach teraz np to super się bawimy, podoba mi się, cieszę się z tej zabawy. W domu-nie potrafię. Terapeuta tłumaczy to tym, że tak miałam w dzieciństwie. Nikt nie bawił się ze mną w domu. W domu nie wolno mi było być spontaniczną, radosną, nie wolno mi było głośno słuchać muzyki, śpiewać czy tańczyć....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z małymi dziećmi to przede wszystkim nie potrafiłbym się bawić. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć wielu dziecięcych zabaw. Np. krzyki, piski, bieganie, zabawy w gonitwy, jakieś zabawy w kółku, zabawy przy muzyce :roll: Jako dziecko byłem pewien, że to z innymi dziećmi jest coś nie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z małymi dziećmi to przede wszystkim nie potrafiłbym się bawić. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć wielu dziecięcych zabaw. Np. krzyki, piski, bieganie, zabawy w gonitwy, jakieś zabawy w kółku, zabawy przy muzyce :roll: Jako dziecko byłem pewien, że to z innymi dziećmi jest coś nie tak.

A ja z własnymi dziećmi się nie umiem bawić zabawkami, czy to autami z synem, czy lalkami z córką.

Jeszcze berek czy w chowanego na podwórku to tak... ale w domu, absolutnie wyprowadzają mnie z równowagi. Najwyrzej daję radę kilka minut i już się zaczy nam denerwować.

Ja sie całe dzieciństwo sama bawiłam. Nigdy rodzice sie ze mna nie bawili, więc tego samego oczekuje od dzieci. Że przyjdę z pracy, dam im jeść i dadzą mi święty spokój...A to jednak nie to...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z małymi dziećmi to przede wszystkim nie potrafiłbym się bawić. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć wielu dziecięcych zabaw. Np. krzyki, piski, bieganie, zabawy w gonitwy, jakieś zabawy w kółku, zabawy przy muzyce :roll: Jako dziecko byłem pewien, że to z innymi dziećmi jest coś nie tak.

A ja z własnymi dziećmi się nie umiem bawić zabawkami, czy to autami z synem, czy lalkami z córką.

Jeszcze berek czy w chowanego na podwórku to tak... ale w domu, absolutnie wyprowadzają mnie z równowagi. Najwyrzej daję radę kilka minut i już się zaczy nam denerwować.

Ja sie całe dzieciństwo sama bawiłam. Nigdy rodzice sie ze mna nie bawili, więc tego samego oczekuje od dzieci. Że przyjdę z pracy, dam im jeść i dadzą mi święty spokój...A to jednak nie to...

Nie zamierzam mieć dzieci, bo nerwy by mnie chyba wykończyły.

 

Dla mnie nie ma różnicy czy jakaś zabawa w domu, czy poza nim. Bawiąc się czułbym wstyd i upokorzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×