Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ostra Walka


samotny

Rekomendowane odpowiedzi

Większość osób z forum wie chyba że z nerwicą walczę już 3 rok. Ostatnio mój stan się totalnie pogarszał, myśli było coraz więcej, coraz bardziej przez to się odrealniałem sam w sobie. Brałem deprim i taki lekko nim oszołomiony jeździłem na uczelnie. Nadal jestem przygnębiony, tym że obwiniam się swoimi natręctwami myśleniowymi, tym że już powoli czasami zastanawiam się co z tych myśli jest prawdą a co nie...ale ta analiza to część nerwicy natręctw. Postanowiłem że bez leków nie dam rady, i dzisiaj poszedłem na 2 moją wizytę do psychiatry, tym razem do kobiety, bardzo sympatycznej i wyrozumiałej, powiedziałem jej że już nie daję rady i chyba bez jakiś leków nie dam rady. Przepisała mi fevarin 50mg. Dzisiaj przejeździłem większość aptek w mieście bo nigdzie go nie było. Narazie mam przez 2 tygodnie brać taką dawkę początkową. I po 2 tygodniach pokazać się znowu, żeby ocenić czy ta dawka wystarcza no i czy lek mi służy. W sumie w dziwnym momencie wypada mi jechać na tropach, ale żadna choroba nigdy nie wybiera, a za półtora tygodnia mam egzaminy i pełno nauki, a nic nie umiem, zaliczyłem już 3/4 ćwiczeń na uniwerku, jeszcze pozostały mi egzaminy żeby zaliczyć sesje, nie wiem jak temu podołam ale jeżeli mi się to uda to będzie to mój sukces. Jutro zasiadam do nauki, a dzisiaj właściwie przed chwilą wziąłem pierwszą tabletkę, oby mi lek posłużył bo coraz bardziej się w tym wszystkim gubię i coraz mniejszą mam nadzieję, choć dzisiaj ta nadzieja się trochę zwiększyła pozostało mi się jeszcze jutro umówić na wizytę u psychoterapeuty no i jakoś trzeba żyć, choć NN sprawia że rzeczywistość zaczyna przerażać i życie przerastać, to muszę dać radę, muszę wygrać z tym!!!!!!!!! Mam nadzieję że mi się to uda i że kiedyś pokaże się na tym forum nie jako ktoś kto zmaga sie nadal z tym cholerstwem, ale jako osoba, która pomaga innym wyrwać się z sideł tego strasznego cholerstwa. Trzymajcie kciuki, wierzę że nam się wszystkim uda z tego wyjść, potrzeba tylko trochę dystansu i odrobiny czasu. Te słowa może nie brzmią pokrzepiająco ale wiem co mówię, mi też zdarzają się totalne upadki, stany w których mam ochotę się poddać i skończyć z tym wiecznie ciągnącym się dniem świra, ale potem mam znowu jakąś chęć wygrania z tym, choć nie jest to wcale takie łatwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ładny post, też chciałbym być już po tej drugiej stronie, jako osoba pomagająca, ale póki co komu w drogę, temu czas. - mam nadzieję, że to ma sens

...Walcz !! napewno ci się uda, trzymam za ciebie kciuki, podobno przy nerwicy natręctw pomaga medytacja (jak i na wszystkie inne depresje i nerwice), nie próbowałem, ale chyba warto byłoby się tym zająć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja próbowałem medytowałem ZEN, jeszcze rok temu i czy mi pomogło, hmm raczej niezbyt, ale nie powiem trochę wyciszało, polecam tai chi...najlepiej z rana po tym lepiej się przynajmniej ja czułem, bo przy metydacji z NN naprawdę trudno jest nie myśleć w danym momencie.

 

[ Dodano: Sro Lut 21, 2007 1:15 am ]

Kolejne dni mijają na fevarinie, czuję się po tym leku dość dziwnie niby lepiej ale jakoś nie swojo, a myśli nadal nie ustępują, a jak się pojawiają to mam większe lęki związane z nimi, boję sięże nie dam już rady wiem że leki w sumie zaczynają działać po 2-3 tygodniach, ale ja się powoli już wykańczam tą chorobą, plusem jest to że będę miał psa i nie będę się czuł taki samotny, jedyne czego się obawiam to tego żeby moje natręctwa nie dotyczyły potem jego. Jestem w dołku coraz bardziej zaczynam myśleć że świruję. W sumie wpadł mi pomysł do głowy żeby kupić sobie rower i zacząć znowu jeździć tak jak kiedyś, to mi pomagało przezwyciężyć w pewnym sensie moją nerwicę jak byłem w LO. Póki co jest bardzo beznadziejnie, boję się ludzi na ulicy, czuję w sobie jakiś wewnętrzny niepokój. No i przed oczami cały czas mam obrazy strasznych myśli które mnie dręczą codziennie odkąd wstaję. Narazie biorę 50mg fevarinu, ale coś mi się wydaje że będzie trzeba zwiększyć dawkęm do tego muszę zakuwać do egzminów które czekają mnie w tym tygodniu, resztkami sił staram się dalej walczyć ale z każdym dniem budzę się pełen obaw i lęków że z tego nigdy się nie wyleczę a moje życie nigdy nie będzie normalne :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie wydaje mi się że najbardziej w naszym życiu brakuje nam wiary i nadzieji na lepsze jutro ja tak przynajmniej mam. Gdy dopada mnie kryzys również mam już wszystkiego dosyć czuję że tym razem już naprawdę nie dam rady ale zawsze jakoś wychodzę z tego a naprawdę jest baaaaaaardzo Ciężko. Tak łatwo upaść a taak baaaaardzo trudno podnieść się :( Moja psycholog stwierdziła że żyje znając tylko to co jest złe tzn. znam bardzo dobrze swoje lęki, myśli, strach, przygnębienie, smutek a nie znam tego co było kiedyś-radość, zadowolenie z życia, uśmiech. I tak w sumie jest żyje przeszłością, boję się przyszłości tego co się wydarzy, jak to przetrwam czy dam radę. Ale ja chcę z tym cholerstwem wygrać bo mam tego dziedostwa dosyć!!!!!!!!!!!

Musimy dać radę wkońcu musi nam się udać przecież to nie jest nie dopokonania. 3mam kciuki za nas bo wiem czym to wszystko śmierdzi!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wsparcie, trzeba się wspierać to dodaje sił. A nam wszystkim chorym jest to potrzebne. Moim życiem kieruje cały czas zwątpienie no i tracenie czasu nad zamartwianiem się. Chcę prowadzić aktywny tryb życia, powrócić do kolarstwa górskiego(mam zamiar kupić sobie nowego górala). Poza tym w moim domu zagości odrobina szczęścia, będę miał w marcu psa, ponoć na nerwice i na różne dolegliwości dobrze jest mieć psa, ja będę miał labradora retrivera. To może przez częstsze wychodzenie z domu i spacery z nim nabiorę większego dystansu no i odciągne się od komputera i tv. Pamiętam że jak mój pies umarł to wtedy też wszystko się zaczęło, przygnębienie stres, itp. Mimo swoje choroby funkcjonuję może nie tak jak bym chciał, ale mimo wszystko dalej mam marzenia i chęci aby je spełniać i to mnie trzyma przy tym aby wyjść z tej choroby. Narazie prawie od tygodnia biorę fevarin i trudno mi cokoliwiek powiedzieć bo wiadomo działanie leku widać po 2-3 tygodniach. Plusem napewno jest to że nie mam żadnych efektów ubocznych po braniu leku. Jeżeli chodzi o natręctwa to różnie, czasami jest ich bardzo wiele, a czasami pojawią się i błyskawicznie znikają, odczuwam trochę większy lęk i czuję się trochę nie swojo, przede mną dużo nauki bo w sobotę i niedzielę mam egzaminy na uniwerku, minusem jest może to że jak biorę ten lek to nie mogę zasnąć, no ale widocznie tak wygląda proces wychodzenia z tego syfu w którym siedzę już 4 lata

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×